Jump to content
Dogomania

Quincy, Hiro i Masza - Norweska przygoda


jolkablaszczyk

Recommended Posts

My za to dziś mamy pierwszy od dawna spokojny weekend. Zaczęłam wyczesywać futro z Maszy.. Jest tego od cholery i jeszcze sporo zostało.... nie da się zliczyć tego na garście, tylko na reklamówki.... Norweska zima robi swoje, mrozów było sporo więc i futra więcej niż w latach ubiegłych... Dziś mieliśmy cały dzień piękną pogodę, mam nadzieję, że jutro też taka będzie to bym porobiła psom zdjęcia. Przed nami ostatni tydzień pracy, potem przerwa świąteczna. Zapowiada się że Bartek jedzie do Stavanger na kilka dni więc będę z psami sama w domu :) Ja niestety już nie liczę na wiosnę, więc myślami często uciekam już do lata... zwłaszcza do lata w Polsce. Czyli do początku lipca. Priorytetem będzie odbiór młodej z hodowli a potem do mojej mamy na wieś mnie Bartek zawiezie, i tam będę z psami przez większość czasu. Moja mama co prawda jeszcze o młodej nie wie... i ma obawy co do Hiro ale jakoś sobie z tym poradzimy :) Coraz bardziej obawiam się, że Maszka nie dotrwa nam do wakacji... tzn może i by dotrwała ale już powoli zaciera mi się granica czy utrzymuję ją przy życiu jeszcze dla niej samej czy już tylko dla siebie :( Maszka niestety coraz słabiej reaguje na przeciwbólowe tabsy. Mimo iż dostaje na noc dwie tabletki to już często one nie pomagają, nadal większość nocy skolme, i łazi jak cień po domu budząc wszystkich. Hiro się normalnie nerwicy nabawił przez te jej łażenie po nocy... warczy na nią bardzo często, nie pozwala jej przejść z kuchni do pokoju i na odwrót, gdy tylko się do niego zbliża to warczy i kłapie paszczą ostrzegawczo. Ona biedna często nie słyszy cichego jego warczenia i podchodzi zbyt blisko co powoduje jego większą irytację.... no co poradzić mam, że ona jest prawie głucha? :( Także powoli to naprawdę staje się udręką zwłaszcza dla niej... Jak jesteśmy w domu to staramy się reagować, ale co się dzieje gdy one zostają same bo my jesteśmy w pracy? :( Mam jeszcze ponad setkę tabletek i schodzą 3 na dobę i miernym skutkiem.. więc nie wiem czy po prostu nie pozwolić jej odejść po skończeniu tych obu opakowań.... bo na co czekać?  aż Hiro ją pogryzie? Czy jej stan sie pogorszy w jakiś inny sposób... wiem że cierpi i to juz spędza mi sen z powiek..... :( ehh... znowu się poryczałam... nie wiem co robić... :(

Link to comment
Share on other sites

One nie mogą być oddzielnie bo Masza ma silny lęk separacyjny i rozwali wszystko w koło jak ją oddzielimy od Hiro... z wetem po przeanalizowaniu Maszy stanu uznaliśmy że wchodzi w grę tylko leczenie paliatywne, czyli uśmierzanie  bólu.... co zawiodło... musiałabym ją na morfinie trzymać....  nie chcę tego robić bo to też na krótką metę....  to po pierwsze, a po drugie żeby ona sie kwalifikowała, do tego typu przeciwbóli w Norwegii musiałabym mieć stwierdzonego guza złośliwego, a tego nie mogę zrobić bez otwierania jej... także to takie trochę błędne koło za które płaci Masza... :( Nie mam możliwości zawiezienia jej do Polski na ten moment a jak ma mi sie męczyc do lipca to też odpada bo nie da sie na to jej cierpienie patrzeć.... :(

Link to comment
Share on other sites

No ja wychodze z założenia, że nie ma co męczyć psa, bo on w tym momencie cierpi. Wiem z autopsji, ze to jest bardzo trudne. Jednak, nie liczy się długość życia psa a jego jakość. Pomyśl o tym.. Nie ma co na siłę ciągnąć.

Ja uważam, ze zbyt późno ze swoim psem pojechałam na ostatni zastrzyk... 

Zwiększenie dawki nie pomoże?

Link to comment
Share on other sites

Na jej wagę powinna dostawać po jednej tabletce rano i wieczorem, a my na noc dajemy jej już dwie. Dziś w nocy budziła mnie 4 razy. Wychodziła na dwór i po kilku minutach wracała... ona często w ciągu dnia odsypia te zarwane noce.

Kolejna noc z 24 stopniowym mrozem. Dobrze, że już od pół godziny słońce świeci to momentalnie idzie temperatura mocno w górę. Dnia przybywa bardzo szybko. Teraz już od 6 jest jasno, po 7 wychodzi słońce zza gór. Do czerwca dzień się tak wydłuży, że praktycznie nie będzie się robiło wcale ciemno. Krótko mówiąc dzień polarny się rozkręca. Mamy znowu bezchmurne niebo, więc jak temperatura się podniesie to pójdę z psami na jakiś zdjęciowy spacer. Hiro niestety nie jest odporny na tak niskie temperatury i poniżej -10 ma skurcze łap i nie da sie z nim iść na dłuższy spacer, dlatego muszę poczekać aż temperatura się podniesie.  Psy już po śniadanku drzemią sobie beztrosko.

Link to comment
Share on other sites

Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie. Musisz zrobić to sama :/ My tu znamy sytuację tylko częściowo, z tego co nam sama napiszesz. Ty sama wiesz i widzisz na co dzień jak jest. Jednak wydaje mi się, że pozwoliłabym Maszce odejść już teraz. Ona cierpi, a Ty tylko możesz się domyślać jak bardzo ją boli, bo przecież ona sama Ci tego nie powie :( Do tego dochodzi "brak zrozumienia" ze strony Hiro :/ Przy takiej kombinacji Maszka cierpi fizycznie i psychicznie, bo pewnie biedaczka nawet nie rozumie o co Hiro się wkurza. Któregoś dnia, pod Waszą nieobecność może się polać krew, a Wy będziecie sobie pluć w brodę, że Maszka przez Was dodatkowo cierpi :(

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Kochana wiem, że to zawsze tylko moja decyzja... :(  jak tylko jesteśmy w domu to stoimy za nią murem, każde warkniecie Hiro jest od razu negowane, każemy mu odejść, przenieść się w inne miejsce żeby wzajemnie sobie nie przeszkadzali, Na spacerach jest wszystko ok, Hiro zaczepia ją do zabawy, w pełni ją toleruje. teraz rano się okazało, że Maszka ma biegunkę stąd też może to nocne nas budzenie. Teraz oczywiście odsypia.  Z tym warczeniem u Hiro to jest trochę większy problem bo warczy też na mnie. Najczęściej gdy do niego podejdę i głaszczę czy po prosu okazuje mu zainteresowanie. Często gdy wracam z pracy czy zaglądam do psów na przerwie to Hiro mnie nie wita i jest zjeżony jak szczotka. Wtedy go ignoruje i przeczekuję. Na Bartka nie warczy wcale albo sporadycznie. Wygląda to na taki klasyczny bunt na ile sobie może pozwolić. Karzemy go w ten sposób, że jest izolowany... tzn każemy mu wyjść z pomieszczenia albo zamykamy w pustym korytarzu. Bo na tyle na ile go znamy wiemy, że taka izolacja jest dla niego największą karą.  Od wczoraj coś się zmieniło. Cały dzień się do mnie łasił i przytulał, łaził za mną jak cień, cały czas miał dobry humor i nie było ani jednego warknięcia czy jeżenia sierści. Może już wychodzi powoli z tego buntu. Zobaczymy.  Myślimy też czy go nie wykastrować w lipcu jak będzie z nami w Polsce.  Teraz na co dzień jego popęd seksualny jest praktycznie zerowy, Masza ma spokój totalny, nie nakręca się na nic ale nie wiem jak będzie się zachowywał wobec młodej.  Na początku na pewno będzie miała taryfę ulgową bo szczenię, do tego Hiro jest dobrze zsocjalizowany jeśli chodzi o inne zwierzęta. Jest opanowany, nie goni nie atakuje nie jest agresywny. Teoretycznie łatwiej jest wykastrować dorosłego psa niż sterylizować młodą sukę choćby dlatego, że u suki zawsze to jednak zabieg na otwartej jamie brzusznej a u psa tylko nacięcie worka mosznowego.  A tu w Norwegii oni nie chcą wykonywać tych zabiegów bez mocnych wskazań zdrowotnych czy behawioralnych. Więc jakbym młodą chciała sterylizować to najwcześniej za rok jak znów będziemy w Polsce na wakacjach . 

Link to comment
Share on other sites

Co do tematu choroby Miszy to ja należę do tych ludzi co uważają, że cierpienie lepiej skracać (i tak jeśli chodzi o ludzi także jestem za eutanazją i mam nadzieję, że do czasu mojej starośći będzie to już legalne w większej ilości krajów). Nie mówię, że to już u was, ale myślę, żę jak przejdzie odpowiednia chwila to podejmiesz odpowiednią decyzję :)

Co do fotek to superowe. U nas w 2 dni też zasypało wszystko totalnie. Niestety u nas dłuższy spacer nie bardzo nam wychodzi bo dodatkowo jest taki wiatr, że się nie da. Po kilku minutach już twarz nie wytrzymuje

Link to comment
Share on other sites

U nas dziś kolejny dzień odwilży... przed południem spadł śnieg z połowy dachu naszego domu, na szczęście ta połowa, na której jest trawa i kawałek ogrodu, czyli ładne kilka ton śniegu! Najgorsze jest to, że jeszcze musi spaść ta druga połowa i tu zaczynają się schody bo po pierwsze my mamy wyjście z tej drugiej strony a po drugie stoi tam samochód. Samochód już przestawiliśmy i stoi w połowie drogi dojazdowej żeby był bezpieczny, bo takie zwały śniegu rozwaliły by szyby i powgniatały karoserię.... ale teraz jak my mamy chodzić? Boje sie wychodzic czy wchodzić do domu, boje się że spadnie ten śnieg na nas czy psy.... tragedia.... :( jak zamykamy czy otwieramy drzwi to aż cały ten dach trzeszczy....  Mam stracha jak cholera... bo np Masza ma biegunkę i wychodzi z 5, 7 razy w nocy na dwór, bo mnie budzi.... no wiec ją wypuszczam a sama stoję w domu i obserwuję ją przez szybkę w drzwiach.. no i jak ten śnieg mi ją przysypie... przecież  nie mam szans jej uratować bo to są tony śniegu! samo uderzenie połamie je kręgosłup a potem sie udusi bo przecież odkopanie jej zajeło by mi kilka godzin! Jestem przerażona.... :( myślę, czy nie poradzić sie kogoś może jakaś straż by nam pomogła czy jakieś służby komunalne? sama nie wiem.... :( muszę zapytać Bartka jak wyjdzie z łazienki... 

tu widać ile to jest śniegu!

DSC_0103.JPG.ef30d67d1984a0ce2a3c13a88d6a377d.JPG

 a tak to wygląda z oddali

DSC_0317.JPG.fdb3da20f310b69a875863c8f027dbf4.JPG

z tej strony już spadło...

DSC_0275.JPG.c89960c845c1971da493f932edb84b2f.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...