Jump to content
Dogomania

Quincy, Hiro i Masza - Norweska przygoda


jolkablaszczyk

Recommended Posts

)dziś na 14 jedziemy do weta.  od piątku do niedizeli dostawał po pół tabletki antybiotyku z poprzedniej kuracji, (w czasie poprzedniej kuracji dostawał na raz 1,5 tabl.) bo tylo tyle zostało i dodatkowo dostawał silne przeciwbólowe wczoraj i dzis juz nic nie dostawał i zachowuje sie normalnie, ma dobry humor, sikanie od niedzieli też sie unormowało... ale i tak do weta idziemy może da cos w razie gdyby dolegliwosci wróciły? Bo w sumie tu juz objawy wyszły ok tydzień po biwaku a za pierwszym razem objawy sie pojawiły miesiąc po biwaku.... uszy leczymy jeszcze przez tydzień, ale i tak juz jest mega poprawa, w zasadzie widać dyskomfort tylko bezposrednio po czyszczeniu i zakraplaniu, przez resztę czasu pies zachowuje sie normalnie. 

Swoją drogą to Hiro jest mega wrażliwy.... chodzi o te nerki... spał z nami w cieplym, suchym namiocie, sam juz wysechł, zanim sie zabunkrowalismy.. jest w zasadzie w sile wieku...  

Dla odmiany Masza.... spała na zewnątrz, tylko na kawałku plandeki, była cała mokra i nie wyschła jeszcze przez kolejne pół doby za niedługo kończy 11 lat,  i tej skubanej nic nie ruszyło.....

mam troche zdjec z ogordka, ale jeszcze w aparacie....

Link to comment
Share on other sites

 Jestem zła. Kontrola u weta nic nie wykazała, pobraliśmy krew, żadnej infekcji... mierzyliśmy temperaturę - w normie...  a wetka mi nagle wyskakuje z newsem, że w sumie to teraz jej przyszło do głowy, że Hiro w związku z zapaleniem uszu dostawał przez 3 dni hydrokortyzon, i że te wzmożone picie i sikanie mogło być skutkiem ubocznym tych tabletek.... k**wa.... to nie mogła nas uprzedzić..... przecież to ważne.... już nie wspomnę, że za dzisiejszą tylko wizytę 1300 kr poszło się jebać..... (to na polskie jakieś 630zl) no i ten stres, że znow psa przez biwak w kłopoty wpakowaliśmy...

Więc z jedej strony kamień z serca, że to nie my psa popsuliśmy biwakowymi warunkami (bo jedak złe nie były) a  tylko to efekt uboczny podania mu hudrokortyzonu... ale z drugiej niepotrzebny wydatek, czas, stres i moknięcie w deszczu.....  zła jestem..

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam Tyś, zapomniałam o tym wspomniec dla ciebie..

dysplazja Hiro bez zmian. Na codzień nie ma żadnych dolegliwosci z nią związanych. Wykazuje lekką sztywność po bardzo długich i aktywnych/intensywnych spacerach. utrzymuje sie do kilku godzin, potem znow jest ok. Tyle w zasadzie. 

Link to comment
Share on other sites

Tak, tu opieka medyczna bardzo się ceni. Jak Hirusiowi te nerki siadły w kwietniu akurat w weekend i musieliśmy dzwonic na ostry dyżur i wet przyjechał do kliniki specjalnie dla nas to za samą wizytę 3000,.. plus obróbka psa to nas wyszło  7000 kr....  za godzinę wizyty, badanie krwi i jakiś tam zastrzyk.... 

Link to comment
Share on other sites

tak, jest drogie. żywość, usługi. ja to już sie wyrobiłam i jestem mistrzem wyszukiwania wyprzedaży, promocji i super ofert :D ale może ja mam takie wrazenie bo ciągle mam tylko dorywcze prace i jestem osobą mało zarabiająca więc utrzymac wszystko tylko z Bartka wypłaty jest cieżko. Teraz tej pracy mam torchę więcej wiec jest nieco lepiej ale do spokojego życia jeszcze trochę brakuje. Jak normalie zarabiaj obydwie osoby to pewnie jest lżej.

Link to comment
Share on other sites

Skoro dysplazja nadal stoi w miejscu, to nie myslalas by Hiro odchudzić? Przecież jak tak dalej pójdzie to mu te stawy polegną. Sama musiałam psa odchudzić, tylko u nas rzepka wypada. Chociaż HD tez podejrzewam :/ na razie ją supluję i widzę, ze to daje radkę. 630 zł za jedną wizytę. Jak ja kocham mojego weta :D 
Ale ja tu nie po to. 
Powiedz mi, ty w Norwegi porozumiewasz się po angielsku czy norwesku? Uczysz się go może? Kurde, norweski mnie ostatnio zafascynował.. :D

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

kilka dni temu Masza po raz kolejny obaliła mit, że psy wiedzą że cos źle zrobiły gdy się je przyłapie na gorącym uczynku.... bzdura! Wracam z pracy, Hiro spał w korytarzu wiec on pierwszy sie ze mą witał... w tym korytarzu... po kilku sekundach przebiegła obok nas Masza i wybiegła po schodach na górę...  na dwór....i dopiero wtedy spojrzałam w kierunku salonu.... jeden z trzech worków z karmą był wywleczony na środek pokoju i zawartość była zjedzona (na szczeście może były tam ze dwie garście chrupek..) Normalnie gdy wracam do domu to nawet jej sie nie chce wstać z legowiska, albo wstaje zaspana i spokojnie podchodzi by sie przywitać.... a tym razem zwiała na dwór...... takze moi kochani.... to mit, że pies musi być przyłapany na gorącym uczynku! Dodam, że dopiero gdy wyprysła na dwór to zobaczyłam co zrobiła więc nie byłam zdenerwowana czy cos ... sama przyznała sie do winy nim ja spostrzegłam co nabroiła :D oczywiście gdy wyszłam na dwór i chciałam jej przed mordą tym workiem pomachać (tak dla zasady) to juz nawet na mnie spojrzeć nie chciała (żeby mojej złości wiekszej nie wywoływać :D ) franca jedna :D 

 

DSC_0083.JPG

Link to comment
Share on other sites

Moja pierwsza suka, była przeze mnie zabierana wszędzie gdzie tylko mogłam ;) No ale same wiecie, że czasem psa zabrać nie można :D I za każdym razem jak jej nie brałam, a ona CHCIAŁA ze mną iść, to miałam pożarte kapcie, na których potem dodatkowo spała. I zawsze, ale to zawsze jak wracałam do domu, to pies się chował ;)

Tak więc, w pełni się zgadzam, że pies dobrze wie, że źle zrobił, nawet jeśli nie złapaliśmy na gorącym uczynku ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...