Jump to content
Dogomania

Quincy, Hiro i Masza - Norweska przygoda


jolkablaszczyk

Recommended Posts

U mnie imię domowe pojawiło się dopiero po przywiezieniu psa do domu. Przez pół roku miałam mieć Chiro (Cziro), ale kiedy psa poznałam osobiście uznałam, że mi kompletnie nie pasuje... A że niedługo wcześniej oglądałam bajkę "Rio" to nastał Blu :D

Ty też pewnie ostatecznie decyzję podejmiesz jak już psa weźmiesz w ręce :)

Link to comment
Share on other sites

U mnie też zawsze imię pojawia się, jak zwierz już jest w domu. Kot miał być Hana ("kwiatuszek"), ale w domu okazało się, że to kocur :D A że zbierał kurze to został nazwany Kurzykiem.

Zuri też mi się podoba. Albo Tali :)
Lubię też takie zabawne, jak Żelka, Frajda, no i moja najukochańsza Finka.

Link to comment
Share on other sites

Ja w sumie miałam wybrane imię dla szczylka już długo, w rezerwie miałam jeszcze jedno... No, ale jak odbierałam psa to stwierdziłam, że żadne z tych imion mi do niego kompletnie nie pasuje i tak już wracając z nim z hodowli tak mówię Brando.. No i od razu mi przypasowało, chociaż tak ma na imię jego ojciec, ale już trudno :p 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Ania :) napisał:

Ja w sumie miałam wybrane imię dla szczylka już długo, w rezerwie miałam jeszcze jedno... No, ale jak odbierałam psa to stwierdziłam, że żadne z tych imion mi do niego kompletnie nie pasuje i tak już wracając z nim z hodowli tak mówię Brando.. No i od razu mi przypasowało, chociaż tak ma na imię jego ojciec, ale już trudno :p 

No właśnie ja miałam dokładnie tak samo! Spojrzałam na małego, powiedziałam Chiro i uznałam, że to kompletnie nie pasuje 

Link to comment
Share on other sites

Dziś mi trochę lepiej idzie z tymi imionami, które mnie samej w ucho wpadają... lista sie powoli wydłuża, wiadomo lista jest taka tylko - "umowna"

Pomogły mi dziś trochę strony anglojęzyczne, bo jednak mieszkanie nie w Polsce też trochę zobowiązuje więc jakoś ciągnie mnie do tych imion z angielska brzmiących...

 i na chwilę obecną mam zapisane na kartce takie oto propozycje imion, które mnie samej się podobają:

Yoda, Arya, Afra, Koda, Elsa, Lacey (czyt. Lejsi), Quinsy, Yuna, Inari, Luna, Utah( czyt. Juta), Shelby, Candy, Jersey (czy.t Dżersi), Magic (czyt. Madżik), Brooklyn... 

no i szukam dalej ...

Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, jolkablaszczyk napisał:

Dziś mi trochę lepiej idzie z tymi imionami, które mnie samej w ucho wpadają... lista sie powoli wydłuża, wiadomo lista jest taka tylko - "umowna"

Pomogły mi dziś trochę strony anglojęzyczne, bo jednak mieszkanie nie w Polsce też trochę zobowiązuje więc jakoś ciągnie mnie do tych imion z angielska brzmiących...

 i na chwilę obecną mam zapisane na kartce takie oto propozycje imion, które mnie samej się podobają:

Yoda, Arya, Afra, Koda, Elsa, Lacey (czyt. Lejsi), Quinsy, Yuna, Inari, Luna, Utah( czyt. Juta), Shelby, Candy, Jersey (czy.t Dżersi), Magic (czyt. Madżik), Brooklyn... 

no i szukam dalej ...

Oooo fajny zestaw. Jedynie Yoda kojarzy mi się męsko, no ale ja fanka gwiezdnych wojen więc....

 

A co do anglojęzycznych imion to cię rozumiem, przy Blumie też kombinowałam jak go nazwać by Niemcy w razie co nie mieli problemu z wymawianiem tego, bo gdzieś tam podczas burzy mózgów przewijał się np. też Zbój czy Łotr, ale oni by tego nie ogarnęli hahahah

Link to comment
Share on other sites

kurcze ale dziś natrafiliśmy... na swego rodzaju znalezisko. jechalismy przed południem do innej miejscowości, kilkadziesiąt km od naszej wioski, do apteki wykupic tabletki dla Maszki. i jadąc  tam zauważyliśmy potrąconą martwą sarnę w zatoczce na poboczu drogi opartą nogami o zaspę śniegu. Pojechalismy oczywiście dalej nawet nie zwalniając, ale ja zaczelam analizowac czy może psom by taką sarninę zapodal.... no i zadzwonilam do znajomych zeby podpytac czy mozna czy "wypada" i tp. powiedziała, że oficjalnie nie można ale i  tak wszyscy zabierają... wiec w drodze powrotnej stanelismy w tej zatoczce, rownolegle do sarenki, i spakowalismy do bagażnika wczesniej rozkladajac worki zeby nam auta nie zaplamiła krwią. z obrażen wynika że dostała w skroń, bo ma lekkie skaleczenie na skroni wlasnie, krew leciala tylko z pyszczka. Sarna ogólnie ciezka bo zamarznieta. Po powrocie do odmu zostawilismy ja w bagażniku ale pokazalismy ją Hiro.. i teraz caly czas skomle pod drzwiami bo on chce isc do sarenki i jak go zabieram to wskakuje do bagażnika delikatnie ją wącha i liże i generalnie to chyba chce jej pilnować..... mamy zamiar ją sprawic jutro, w tym nowym domu bo tam jest odpowiednio duzo miejsca. Obszukalam juz internet chcąc sie dowiedziec jak ze zdrowotnością i bezpieczenstwem takiego miesa. Okazało sie że jest choroba pasożytnicza o nazwie włośnica ale nie obejmuje ona roślinożerców typu sarna czy królik. Także mieso nie musi być badane. 

Także tego cieszę sie szczesciem moich psow bo bedą mogł zjeść zdrowe i "szczesliwe" mięso z sarny :)

Link to comment
Share on other sites

Dziś przed południem dokonaliśmy rozbioru sarenki. Była jednak mocniej pokiereszowana niż na początku sądziłam... z jednej strony miała połamane żebra i dużo krwiaków no i jelita pękły, także samochód musiał jechać z dużą prędkością i bardzo mocno ją uderzyć :(   Mam tylko cichą nadzieję, że się nie męczyła :( Hiro bardzo osobiście potraktował sarenkę i chyba uważał ją za swoją własność bo kilka razy pokazał podchodzącej Maszy cały garnitur zębów,  kazaliśmy mu się odsunąć i wtedy Maszka mogła podejść na oględziny a Hiro był w pozycji siedzącej dwa metry dalej, wtedy już nie warczał. Hiro dokładnie umył sarence łeb, bo miała go częściowo we krwi..

No potem trzeba było ją wypatroszyć co wiązało się z olbrzymim smrodem bo tak jak wspominałam wcześniej jelita w środku były popękane wiec fiołkami nie pachniało.... psy zachwycone oblizywały się pod same oko my trochę mniej, staraliśmy się jak najszybciej pozbyć wnętrzności żeby w miarę możliwości zneutralizować źródło smrodu. 

Poniżej wkleję link do małej galerii bo może ktos nie ma ochoty oglądać, to niech nie klika.

My nie zamierzamy jej jeść wiec wszystko co udało się pozyskać dostaną psy.  

https://photos.google.com/share/AF1QipNcrv6Of9OA22ilB4rpdcKRlCW7zgBql27_Mjf9czGGv0XF7fZg-31en9sxpeDZ0Q?key=Q1dQY21hc3dfdVFLV0RWX1JuZ1AwdmtHUVhPa2RB

Link to comment
Share on other sites

Fajna "karma" dla psów :) Ciekawa jestem czy moja by ruszyła w ogóle sarnę?! Bo zająca franca nie ruszy :/

Pamiętam jak wybieraliśmy imię do ONki mojej śp. mamy. Pod uwagę były brane tylko Amfa, Koka i Hera :D A dla mojej Tory miałam imię wybrane zanim pojawiła się możliwość kupienie psa. Wiedziałam, że będę chciała nazwać sukę na literę "T" i jak usłyszałam imię dla psa Toran (piękne imię dla dużego, masywnego samca), to obcięłam ostatnią literkę i tak "narodziła" się Tora ;) Kolejną sukę chyba nazwę Sisi :P

Link to comment
Share on other sites

 

Sisi? a co planujesz maltańczyka czy cziłałę... :) 

Ja ostatnio pozamawiałam chyba z ponad 10 pozycji poradników na temat szkolenia, i socjalizacji szczeniat i psow ogolnie więc nie mogę się doczekać aż przybędą pocztą.

wybralam takie pozycje jak:

Aria nie!

Jak rozmawiać z psem

Po obu koncach smyczy 

Psim zdaniem

Okiem psa

Zapomniany język psów

Dwie książki C. Millana ( tak żeby móc wyrobić sobie własne zdanie na temat jego metod)

Sygnały uspokajające

Z miłości do psa...

takze troche tego będzie ale muszę sobie jakos zająć ten czas oczekiwania na mojego owczarkowatego szkraba. 

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, jolkablaszczyk napisał:

Dziś przed południem dokonaliśmy rozbioru sarenki. Była jednak mocniej pokiereszowana niż na początku sądziłam... z jednej strony miała połamane żebra i dużo krwiaków no i jelita pękły, także samochód musiał jechać z dużą prędkością i bardzo mocno ją uderzyć :(   Mam tylko cichą nadzieję, że się nie męczyła :( Hiro bardzo osobiście potraktował sarenkę i chyba uważał ją za swoją własność bo kilka razy pokazał podchodzącej Maszy cały garnitur zębów,  kazaliśmy mu się odsunąć i wtedy Maszka mogła podejść na oględziny a Hiro był w pozycji siedzącej dwa metry dalej, wtedy już nie warczał. Hiro dokładnie umył sarence łeb, bo miała go częściowo we krwi..

No potem trzeba było ją wypatroszyć co wiązało się z olbrzymim smrodem bo tak jak wspominałam wcześniej jelita w środku były popękane wiec fiołkami nie pachniało.... psy zachwycone oblizywały się pod same oko my trochę mniej, staraliśmy się jak najszybciej pozbyć wnętrzności żeby w miarę możliwości zneutralizować źródło smrodu. 

Poniżej wkleję link do małej galerii bo może ktos nie ma ochoty oglądać, to niech nie klika.

My nie zamierzamy jej jeść wiec wszystko co udało się pozyskać dostaną psy.  

https://photos.google.com/share/AF1QipNcrv6Of9OA22ilB4rpdcKRlCW7zgBql27_Mjf9czGGv0XF7fZg-31en9sxpeDZ0Q?key=Q1dQY21hc3dfdVFLV0RWX1JuZ1AwdmtHUVhPa2RB

Z samym mięsem problemu nie mam, ale rozebrać takiej sarny na części to bym jednak nie potrafiła.

31 minut temu, *Magda* napisał:

Fajna "karma" dla psów :) Ciekawa jestem czy moja by ruszyła w ogóle sarnę?! Bo zająca franca nie ruszy :/

Pamiętam jak wybieraliśmy imię do ONki mojej śp. mamy. Pod uwagę były brane tylko Amfa, Koka i Hera :D A dla mojej Tory miałam imię wybrane zanim pojawiła się możliwość kupienie psa. Wiedziałam, że będę chciała nazwać sukę na literę "T" i jak usłyszałam imię dla psa Toran (piękne imię dla dużego, masywnego samca), to obcięłam ostatnią literkę i tak "narodziła" się Tora ;) Kolejną sukę chyba nazwę Sisi :P

Planujesz rozumiem mieć księżniczkę :D

Link to comment
Share on other sites

No mnie jedyne co odstręczało to smród po otwarciu brzucha. Gdyby nie Bartek to pewnie bym nie dała rady.. a tak głównie on sie zajął wyjęciem lelit i wnątrzonsci wiec jakos poszło, potem jak już tak nie śmierdziało to mu pomagałam ściągać skórę i potem jakoś poćwiartować to ciało... no niestety starałam sie o sarnie myśleć jak o kurczaku, i jakoś dałam radę

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Ja w ogóle. Ja nawet z rybą mam problemy :D

ja także! Zawsze robiłam straszne histerie w domu jak rodzice karpia zabijali na wigilię.... 

Teraz z resztą też :P Ja np. lubię łowić ryby, ale potem je wypuszczać, albo jak już jestem z kimś kto zabiera na kolacje to do przygotowania ich ja ręki nie przyłożę... Tak samo jak do kurczaka czy jakiegokolwiek innego zwierza jadalnego

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Patikujek napisał:

ja także! Zawsze robiłam straszne histerie w domu jak rodzice karpia zabijali na wigilię.... 

Teraz z resztą też :P Ja np. lubię łowić ryby, ale potem je wypuszczać, albo jak już jestem z kimś kto zabiera na kolacje to do przygotowania ich ja ręki nie przyłożę... Tak samo jak do kurczaka czy jakiegokolwiek innego zwierza jadalnego

Dobrze, że u mnie w rodzinie nigdy się nie zabija w domu karpia, tylko już kupuje się martwego :p  no chyba, że jeździło się do rodziny na wieś na wigilię to oni mają swój staw i mieli ryby :p  kiedyś miałam wielki problem żeby dotknąć surowego mięsa (nawet zwykłego fileta), ale na szczęście mi to przeszło i nie mam problemu, ale to z takim kupnym, bo jakbym miała całe zwierzę od podstaw rozbierać to nie nie dzięki :P 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 18.02.2018 o 18:40, jolkablaszczyk napisał:

 

Sisi? a co planujesz maltańczyka czy cziłałę... :)

Jak rozmawiać z psem

 

Takie imię mi wpadło do głowy ;) Ale takie "coś" jak maltańczyk czy cziłka nie wchodzi w ogóle w grę. Dla mnie to nie pies, skoro waży mniej niż mój kot :P

Mam tę książkę ;) Fajnie się czyta, ale dla mnie to nie jest poradnik, tylko zwykła opowiść ;)

Dnia 18.02.2018 o 18:40, Patikujek napisał:

Planujesz rozumiem mieć księżniczkę :D

U mnie były, są i będą tylko suczki ;)

Link to comment
Share on other sites

Sisi to faktycznie jak dla kruszynki :D

Co do karpia, tu nawet nie chodzi o zabijanie (ale też), ja nawet mam opory, aby oglądać jak rozbierają na święta własnie karpia... chciałam się tego nauczyć teraz, no ale nie. Nie mogę wytrzymać. Nie mogę patrzeć. Coś mi się robi. Jak już narządy są oddzielnie czy coś: to ja mogę je kroić. Jednak nie obrabiać, jak zwierzak jest w całości. Ani na to patrzeć.

Co ciekawe, oglądać sekcję zwłok człowieka to ja mogę. Jak zdejmują skórę itd. A przy zwierzętach to mi już niedobrze. Jestem nienormalna:D

Link to comment
Share on other sites

Dnia ‎16‎.‎02‎.‎2018 o 17:04, jolkablaszczyk napisał:

Dziś mi trochę lepiej idzie z tymi imionami, które mnie samej w ucho wpadają... lista sie powoli wydłuża, wiadomo lista jest taka tylko - "umowna"

Pomogły mi dziś trochę strony anglojęzyczne, bo jednak mieszkanie nie w Polsce też trochę zobowiązuje więc jakoś ciągnie mnie do tych imion z angielska brzmiących...

 i na chwilę obecną mam zapisane na kartce takie oto propozycje imion, które mnie samej się podobają:

Yoda, Arya, Afra, Koda, Elsa, Lacey (czyt. Lejsi), Quinsy, Yuna, Inari, Luna, Utah( czyt. Juta), Shelby, Candy, Jersey (czy.t Dżersi), Magic (czyt. Madżik), Brooklyn... 

no i szukam dalej ...

A może jakies muzyczne imiona? 

Na przykład Pauza (moja sucz się tak nazywa:pełne imię to Pauza Całonutowa z Kropką:)

Tosca,Fuga,Toccata,Suita,Kantata,Fermata,Ligatura.Intrada

 

Link to comment
Share on other sites

My już po przeprowadzce, ale mieszkamy jeszcze na kartonach bo nie mam czasu sie rozpakowac i nie mamy za bardzo gdzie, bo nie mamy szaf ani niczego gdzie by można układać cokolwiek, po prostu puste pokoje, wiec stoi wszystko w kartonach i czeka aż kupimy jakieś szafy komody czy półki....

Psy sie zaaklimatyzowały w miarę dobrze wiec jest luz. Maszka ostatnio ma niestety wybiórczy apetyt i generalnoe mało je. Słabo też z piciem. Tak jak kiedyś  sikała co godzine dwie, trzy tak teraz jak zrobi dwa razy siku na dobę to sukces... takze jej organizm chyba dokonuje jakiejś samodestrukcji :(  jedynie co chetnie zjada to tabletki przeciwbólowe wiec humorek ma normalny. Odkryłam dziś super tereny spacerowe mimo tych zajebistych ilości śniegu wiec wreszcie moge z psami sie troche poszwądać i nie tonąć śniegu. Ktoś w lesie wyjeździł kilka km drogi skuterem śnieżnym :D 

Na stronie Czarnych Wilków pojawiła sie informacja o potwierdzeniu ciąży Aquły :) 

Notatka na temat tego brzmi tak:

"W pierwszej dekadzie kwietnia 2018 spodziewam się narodzin szczeniąt ze skojarzenia Aqua Black Wolves oraz Jaguar Czarne Wilki. W tym miocie mogą się urodzić maluszki maści czarnej oraz wilczastej. Jaguar jest potomkiem mojej Savany z Kmene Ceroky (linia użytkowa) co tłumaczy jego spory temperament  Aqua jest córką mojej Jacy von El Dorado i prowadzi linię DDR , czyli psów o mocnej budowie. Szczenięta zatem powinny być dość mocnej budowy i raczej sporych rozmiarów.

Ciąża mnoga w dniu dzisiejszym potwierdzona badaniem USG."

 

zapowiedź-miotu-aqua-jaguar-wersja-II-e1520076361678.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...