Jump to content
Dogomania

Spacer z psem, a spacer z suką


fattyciak

Recommended Posts

Właśnie dlatego z nim tyle wystaję ale [b]dwbem [/b]- moje psisko przegina ;) Prawie 4 minuty mu schodzi na przymierzenie się do sikania, tańcowanie tam i z powrotem (aż sie zastanawiam czasami czy mu się nie kręci w  głowie) nie mierzyłam czasu obwąchiwania! ;)

 

 

Jeszcze odniosę się do cytatu Furie:

 


Co do wychowania i porządnego szkolenia, to osobiście jestem po stronie zatwardziałych zwolenników, ale z drugiej byłabym ostrożna co do ferowania wyroków jaki to ktoś jest zły czy głupi że psa nie nauczył tego czy tamtego, co to się przecież tak łatwo robi, bo wystarczy to czy tamto, [b]kiedy nie wiem co to za pies[/b] i co to za człowiek.

 

to bardzo ważne. Gdzieś w internetach napatoczyłam sie na dyskusje o problematycznym wyprowadzaniu psa przez osobę z zewnątrz(nie domownika), omawiana suka nie życzyła sobie być ubieraną  w obrożę, smycz i być wyprowadzaną przez znajomego rodziny- zaraz rozległy sie fukania, m.in gromy, że pies do doopy zsocjalizowany... tylko udzielajacy "rad" nie wzięli sobie pod uwagę, że rzeczona sunia to była CAO, psisko obronno-stróżujące i jak na moje molosomaniactwo to sie zachowywała właściwie :D ;)

Link to comment
Share on other sites

No tak, bo większość z nas (i ja też się na tym łapię) ocenia innych przez pryzmat siebie i swojego doświadczenia w zakresie wychowywania / szkolenia psów oraz cech własnego psa. Ba, nawet szkoleniowcy tak robią. No a potraktowanie np. "pierwotniaka" tą samą miarką co np. owczarka, mylne odczytanie jego potrzeb i zachowań, połączone z małą wiedzą o psach w ogóle, może być brzemienne w skutkach. Co oczywiście wcale nie znaczy że pies ma prawo być niewychowany, bo jest takiej a takiej rasy. Umiar i zdrowy rozsądek we wszystkim jest potrzebny. Także w ustaleniu proporcji między swobodną eksploracją a przemieszczaniem się naprzód :)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Umiar i zdrowy rozsadek. Ale to, co robi ten pies nie ma nic z tym wspolnego. Obwachiwanie krzaczkow: tak, stanie przy 50tym krzaczku na 100metrowej drodze i tanczenie w celu szukania pozycji sikajacej: nie. Tak samo jak i to, ze pies ma totalnie w czterech literach swojego wlasciciela (bo sorry, ale prawda jest taka, ze na spacerze jestes jedynie obciaznikiem na drugim koncu smyczy). Wiesz, taki uklad moze wam pasowac. Mozesz byc w takiej sytuacji, ze z psem wychodzisz tylko na spacer i po prostu masz czas na takie stanie. Ale jakbys miala np. isc 4 km do kolezanki pozyczyc ksiazke to psa juz sobie nie wezmiesz, bo cala wycieczka zajmie Ci caly dzien. Albo jakby z nim na jakies wakacje jechac to nic nie zobaczysz, bo spedzisz czas stojac kolo trawnikow. Dla mnie to kosmos.

Link to comment
Share on other sites

(...) pies ma totalnie w czterech literach swojego wlasciciela (bo sorry, ale prawda jest taka, ze na spacerze jestes jedynie obciaznikiem na drugim koncu smyczy(..)

Być może :) Zaznaczę jednak, że on od zawsze(kupiliśmy go jako 6 miesięczne szczenie) nie był typem współpracującym - bedąc na spacerze, nie reaguje na pochwały słowne, głaskanie, nie ściągnie się jego uwagi zabawką, smaczkiem(nie przepada za jedzeniem ), tonem głosu.  Próbowałam niegdys szkolenia klikerowego, ale żadna nagroda nie jest dla niego motywująca - pies nienagrodowy :P

 

Znajome dziewczę, mające wyszkolonego pieska Sheltie i z powodzeniem startujące z nim w konkursach posłuszeństwa, chciało mnie pouczyć i dać mi parę wskazówek - a mój Giź wprawił ją w niezłą konsternację, co by nie robiła totalnie nie reagował i stwierdziła, ze chyba ma jakąś psia wersje autyzmu bo nie ma z nim żadnego kontaktu ;)

 

 

Niezależność właściwa rasom azjatyckim, ale mój poprzedni pies, Chow-chow mimo trudniejszego charakteru był bardziej kumaty i wrażliwy na ton głosu:pochwały i karcenie ;) Tutaj, mimo delikatniejszego charakteru sprawa ma sie gorzej- właśnie przez ten odwieczny brak motywacji na nagrodę. Weź tu człeku naucz czegoś, nagródź za dobre zachowanie jak dla Gizma  nagroda nie jest nagrodą ;)

 

 

Znam moje futro na wylot i nie mam ambicji go szkolić, już od dawna - "ucząco" wyzywam się na psie kuzynki czy sąsiedzkim, te psiaki się dają nauczyć :P

Tylko te tańce i długie przystanki takie upierdliwe..... Wczoraj na spacerze, gdy już długo się wąchiwał, dawałam ostrzeżenie, że zaraz idziemy, drugie a jak dalej sie nie wyzbierał to go odciągałam- oczywiście przypadał do ziemi z teatralnym wczepianiem sie pazurami w kostkę brukową - cóż, zeszlifuje się mu pazurki . Moze sie wreszcie nauczy aby nieco szybciej się zbierać.

Link to comment
Share on other sites

U mnie z suką  gorzej niż z psem. Nauczyła się że warto przetrzymywać siki bo wtedy ma luz i wącha co chce. Potrafi 30 minut wąchać i się czaić....ewentualnie po kropelce (noga do góry, na drzewo itd).

Wie że jak się wysika to "idziemy" więc nie sika:) Jak już idziemy to i tak próbuje stawać co chwilę.

Starałam się wychodzić rzadko aż naprawdę będzie jej się chciało. Nic to nie daje. Ma pęcherz gigant:)

Zdarza nam się wrócić z sikami do domu (jak np bardzo się śpieszę i spacer to tylko siku pod domem).

Więc z sukami zdecydowanie też bywa trudno w tej kwestii.

Link to comment
Share on other sites

Psa sie nie ciagnie, tylko koryguje. Jak dla mnie to sami w nim wzmocniloscie ta "niezaleznosc". Pies byl niechetny do nauki i motywacji to po jakims czasie sprawe olaliscie, a w nim sie to wzmacnialo. Ambicji szkoleniowych tez bym tu nie miala, ale dzialalabym w kierunku opanowania komendy "idziemy". Bez zadnych komend zapowiadajacych czy innych tego typu rzeczy.
No chyba, ze Tobie to pasuje, bo przeciez tez tak moze byc. Wtedy szelki na spacer i jak isc juz trzeba to podniesc nisko na szelkach i nakierowac na trase i kontynuowac spacer przez 5metrow, do nastepnego krzaczka;)

Link to comment
Share on other sites

Moje suki robią się "niuchające" w trakcie cieczki i rzeczywiście jest to upierdliwe, biorąc pod uwagę to, że również wtedy głuchną no to jest niezbyt fajnie. W normalnych warunkach mają komendę "na przód" jak chcą wąchnąć. Do szybkiego przemieszczania mamy komendę "go" i wtedy wiedzą, że biegniemy i nie rozglądamy się na boki. Ja osobiście preferuję jak pies sobie niucha w "czasie wolnym" tzn jak łazi luzem i nic nie robimy. Jak miałam samca to było tak samo, kwestia wyuczenia. Jak idziemy na frisbee to zawsze daję psom najpierw obwąchać placyk, żeby poznały zapaszki i żeby nie korciło

Link to comment
Share on other sites

no to niezły przekręt z Gizma :) ja bym na takie coś nie pozwoliła. Choć moja Masza ma podobnie z tym, że ona czeka aż ja spuszczę ze smyczy... potrafi iśc z pół godziny nie sikając bo czeka aż ją spuszczę i wtedy sika z 2 czy 3 razy w niedalekich odstępach. Kupa raz, też najczęściej jak jest spuszczona. Ale... też mnie to zaczeło wkurzać bo czasem na szybkim spacerze nie ma miejsca i czasu zeby psa spuścić. no więc zrobiłam kilka razy tak, że krótki spacer na smyczy.. nie ma siku nie ma kupy, wracamy do domu - psia strata.... za godizne to samo.... siku i kupa w pierwszych 3 minutach spaceru na smyczy bez ociągania.  nie wzmacniam tego zachowania coprawda bo z racji tego, że Masza już przystarszawa  (9 lat malamutka) to pozwalam jej po prostu być babcią z kurtuazjami... ale jak czasme idę na szybko w deszczu o takiej porze dnia, że kręcą sie ludzie albo rowerzyści to nie mam jak i gdzie jej spuścic ze smyczy... więc jak widze że bierze mnie na przetrzymanie to zawracam i nie ma zlituj.. albo wykorzystujesz ten dystans powrotu do domu i załatwiasz się na smyczy, albo tracisz spacer.

Link to comment
Share on other sites

no to niezły przekręt z Gizma :) ja bym na takie coś nie pozwoliła. Choć moja Masza ma podobnie z tym, że ona czeka aż ja spuszczę ze smyczy... potrafi iśc z pół godziny nie sikając bo czeka aż ją spuszczę i wtedy sika z 2 czy 3 razy w niedalekich odstępach. Kupa raz, też najczęściej jak jest spuszczona. Ale... też mnie to zaczeło wkurzać bo czasem na szybkim spacerze nie ma miejsca i czasu zeby psa spuścić. no więc zrobiłam kilka razy tak, że krótki spacer na smyczy.. nie ma siku nie ma kupy, wracamy do domu - psia strata.... za godizne to samo.... siku i kupa w pierwszych 3 minutach spaceru na smyczy bez ociągania.  nie wzmacniam tego zachowania coprawda bo z racji tego, że Masza już przystarszawa  (9 lat malamutka) to pozwalam jej po prostu być babcią z kurtuazjami... ale jak czasme idę na szybko w deszczu o takiej porze dnia, że kręcą sie ludzie albo rowerzyści to nie mam jak i gdzie jej spuścic ze smyczy... więc jak widze że bierze mnie na przetrzymanie to zawracam i nie ma zlituj.. albo wykorzystujesz ten dystans powrotu do domu i załatwiasz się na smyczy, albo tracisz spacer.

Link to comment
Share on other sites

Psa sie nie ciagnie, tylko koryguje. 

Co to znaczy "korygować" w tym przypadku? ;)  Przestawianie psa na szelkach nic nie da bo wraca w wąchane miejsce jak bumerang. Wiec drę go za sobą, spod pazurów lecą iskry aż wreszcie zaczyna iśc normalnie- do następnego krzaczka.

 

Trochę mi sie wydaje, że nie rozumiecie jego specyfiki- jak sie nie miało do czynienia z takim leserem  z głową w chmurach  to cieżko. ;)

Wyprowadzajac obcego psa z przytuliska, jestem w stanie na spacerze złapać z nim lepszy kontakt, niż z Gizmo na spacerze kiedykolwiek.

Link to comment
Share on other sites

Miałam taki egzemplarz. Zero kontaktu, spuszczania ze smyczy, tylko zapachy były ważne. Wykastrowałam i przeszło po jakimś czasie jak ręką odjął (oczywiście przy jednoczesnej zmianie moich nawyków spacerowych i podejścia do psa). Później skończył nawet wzorowo dwa szkolenia, nagle się okazało, że to jeden z najbardziej kontaktowych psów :)

Link to comment
Share on other sites

Korygowanie oznacza jedno krótkie pociągnięcie za smycz i odpuszczenie.

Przy braku reakcji - powtórzyć.

Nie przeciągamy się z psem, bo to do niczego nie prowadzi.

 

Jednakże, jeśli wyprowadzasz psa na szelkach, to nie masz raczej możliwości tego sposobu zastosoować.

Chyba, że ktoś wie, jak korygować chodzenie na smyczy psa na szelkach - ja niestetey nie znam :9

Jak mój wychodzi na szelkach (np. w góry na szlak), to zakładam mu też obrożę, do której podpinam smycz w zamieszkałych terenach.

Po prostu znacznie łatwiej go wtedy kontrolować.

Link to comment
Share on other sites

Mam psa i sukę i widze pewną zależność :)  Brutus na smyczy chodzi tylko jak idziemy gdzieś przy uliccy czy do centrum, głównie chodzi luzem więc nie przeszkadza mi fakt, że zatrzymuje się co kawałek wąchać i sikać. Salma załapuje to od niego, jak idą razem na spacerze to ona węszy wszędzie tam gdzie on, często też zaznaczając to miejsce moczem, jak idę sama z Salmą na spacer to robi góra 4x siku i nie wciąga się tak w węszenie, ale fakt, że samce się wciągają w prawie każdy zapaszek. Kiedyś na Brutusa miałam po prostu komendę noga/równaj - nie ma wtedy węszenia tylko maszerujemy przy nodze. 

Link to comment
Share on other sites

Mam dwa samce, w typie yorka i kundla. York zachowuje sie identycznie jak Twój- idzie spokojnie i nagle szarpie w bok wykorzystując całą swoja sile zeby zostac w miejscu, czyli gdybym mu pozwalala na wachanie pewnie tak jak juz ktos wspomnial przez godzinie nie zdazylabym przejść na drugą strone ulicy. Nigdy nie pozwalalam mu na takie coś, zawsze byl czas na dojście w zamierzone miejsce czyli przy nodze, bez sikania i wachania, chyba ze bardzo szybko, a jak dochodzilismy to byl luz i czas na wszystko. Teraz jak wychodzi ze mna na spacer to tak nie robi, i ze z racji swoich gabarytow nawet nie poczuje jak przeciagne go po chodniku to juz sie tym nie martwie :p Moja babcia bardzo go rozpieszcza, i jak czasami z nim wychodzi, i widze ze stoi 10 minut w jednym miejscu bo Tofik wacha, to naprawdę, niedowierzam jak takie cos moze nie irytowac :p

Moj drugi pies owczem wacha i sika czesto ale nie tak czesto jak Tofik i robi to błyskawicznie, wiec mi to nie przeskadza.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Ostatnio Gizmo przez pęd do zapachów ucierpiał- ja szłam szybko, on elegancko, grzecznie truchtał obok i wtem jakiś zapach interesujący z przeciwnej strony musiał wrzasnąć jego imię, bo pies wykonał niespodziewany manewr, wręcz rzucił się na drugą stronę przecinając mi drogę - gdy to robił stanęłam mu na lapie! ;) Wrzasku i pisku było, aż się ludzie oglądali, dodatkowo obawiałam się, że mu zgruchotałam bo aż się pokładał :(  Nic go to nie nauczyło.

 

Stosuję metodę "ostrzeżeń" - pies już załapał, przy drugim szarpnieciu zaczyna przyspieszać decyzję o siknieciu, chociaz próbuje to obejść i wracać się. Jedynie gdy akurat wiszę na telefonie może sobie niuchać i po 15 minut :P

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Ludu, odkopuję albowiem doznałam spaceru z psem będącego istnym relaksem i rozkoszą!

 

Tylko nie z moim psem :P

 

Wzięłam na spacer 40 kilogramowe szczenię rodzinki, mające być labradorem ale będące bardziej w typie Czernysza :P Z racji wieku jeszcze nie znaczy, ale cos tam niucha - niemniej spacerowało się płynnie, bez ciagnięcia i owo szczenię ma to coś, czego mój Giź nie miał nigdy- szuka kontaktu, patrzy na mnie. Zaaferował się widokiem psów, ale szybko potrafiłam skupić go na sobie- on naturalnie ma coś, czego u Gizmonta nie umiałam wypracować przez prawie 9 lat :P

 

Postanowiłam , że będę go wyprowadzać przynajmniej raz w tygodniu- terapeutycznie dla mnie :D

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...