Jump to content
Dogomania

Spokojny schroniskowiec bez ostrzeżenia ugryzł obce dziecko na spacerze - pomocy!


vvena

Recommended Posts

Witajcie,

 

Piszę z przykrą sprawą. Dwa miesiące temu adoptowaliśmy ze schroniska ponoć spokojnego, ułożonego i stabilnego seniora (ok 10 lat). Jest to malinoso-podobny mieszaniec owczarka, ok. 25 kg. Do dzisiaj nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Słuchał się, nie miał problemów przy misce, bronił tylko swoich "zdobyczy", ale udało nam się to opanować stosując jakieś przysmaki i polecenia. Jedyna sytuacja, w której pokazał, że nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać miała miejsce u weterynarza, który sprawił mu badaniem bardzo duży ból (potem wyszło z badań, dlaczego). Wtedy raz ostrzegawczo ugryzł. Poza tym problemów ani wątpliwości wychowawczych nigdy nie było.

Od nas ani razu nie zaznał agresji - ani słownej, ani fizycznej. Dbamy o niego i ma wszystko, czego potrzebuje. Przywykł do nas, widać, że nas lubi i się przywiązał.

Do rzeczy. Dzisiaj mój chłopak był z nim na spacerze i pies kompletnie bez ostrzeżenia ugryzł ok. 10-letniego chłopca w pupę... Wyglądało to tak: na relatywnie wąskiej ścieżce chłopak szedł z psem. Z naprzeciwka szła grupka kilkorga dzieci, więc chłopak ściągnął psa blisko siebie i na stronę przeciwną od dzieci. Kiedy ostatnie z nich przechodziło obok, a w zasadzie minęło już psa i zrównało się z chłopakiem, pies nagle "zawrócił" i ugryzł dziecko w tyłek. Kompletnie bez ostrzeżenia, bez warknięcia, kłów, szczeknięcia. Chłopiec oczywiście się przeraził, mój partner od razu ściągnął psa i skarcił. Nie wiemy, czy nic się nie stało - chłopiec powiedział, że nie, ale ponoć był tak wystraszony, że mógł nawet nie zauważyć (dziura w spodniach? Nie wiemy...). Chcielibyśmy go jakoś znaleźć i upewnić się, że wszystko w porządku, ale nie wiemy jak - pewnie później wywiesimy w tym miejscu jakieś kartki.

Pytanie do Was: czy umiecie cokolwiek doradzić w tej sytuacji? Dzieci mijaliśmy już wcześniej wielokrotnie, nigdy nic takiego nie miało miejsca. Mało tego - ten pies kocha wszystkich ludzi, ekipa ze schroniska też miała wyłącznie pozytywne doświadczenia na tym polu... Był też u nas mały chłopiec (plus minus w tym samym wieku), którego pies natychmiast polubił, bawili się razem i wszystko było w porządku, nic więcej nie sugeruje generalnego problemu z dziećmi.

My jednak jesteśmy aktualnie przestraszeni choćby ze względu na kompletne zaskoczenie. Nie ostrzegł, więc jest nieprzewidywalny...

Ktoś spotkał się z takim zachowaniem? Możecie cokolwiek doradzić? Nie wiem, wizytę u behawiorysty.. czy cokolwiek innego?

Link to comment
Share on other sites

Rany, byle nie do behawiorysty!! Dla dobra psa. To jeden z najbardziej zdeprecjonowanych zawodów, więc znaleźć dobrego jest jak trafić 6-stke w totka.

 

Nie byłam, nie widziałam, więc piszę z naciskiem na "może" / "uważam że" / "to może być". Ściąganie linki / odciąganie psa mogło się do tego przyczynić.

 

Wiadome, że przy mijance na wąskiej ścieżce nalezy mieć psa blisko, przy sobie, od strony przeciwnej do mijanych. Kwestia tego jak i kiedy to zrobimy. Akurat w kwestii wyskoków w wydaniu maliniaczka coś tam wiem ;) Oczywiście moja w tym głowa, żeby do nich nie dochodziło.

 

Polecam na chwile przed mijanką oraz w trakcie skupiać uwagę psa na sobie, a każdy sukces wzmacniać (np. pochwała: "super!" i smaczek). Można iść wymagając od psa żeby ten kawałek przeszedł na kontakcie. Na początkowym etapie można go naprowadzać ręką ze smaczkiem. Ewentualnie można dać psu siad i wymagać żeby patrzył na przewodnika (a nie namierzał poruszający się obiekt). Choć osobiście uważam, że siad to półśrodek, lub etap przejściowy, bo docelowo pies ma CHODZIĆ między ludźmi nie zwracając na nich uwagi, a nie siadać przy każdej mijance. Ponadto psa należy kontrolować w taki sposób, żeby przed w trakcie i po mijance mieć pełną kontrolę nad psem - żeby nie miał mozliwości nikogo chapnąć. Jesli nie skupieniem uwagi, to fizycznie - smyczą. Jednocześnie pamiętając jakie mogą być konsekwencje napinania / odciagania.

 

Niezależnie od tego co się stało, OBOWIĄZKOWO musicie mieć pod kontrolą własne emocje. Zachować spokój. Nie wolno Wam się nakręcać, spinać, stresować, że "ojej, zaraz się stanie, on to może zrobić znowu". Pies to "sczytuje" i masz coś a'la samospełniającej się przepowiedni. Mali są tym ekspertami ;)

 

Daj znać skąd jesteście. Myśleliście o zajęciach z posłuszeństwa? U dobrego trenera. Wiadomo, że nikt normalny nie będzie polecał forsować seniora, czyniąc z niego sportowca, ale pamiętaj że owczarki to psy pracujące. ON-y, mali kochają współpracę z człowiekiem. Komendy, posłuszeństwo, aportowanie, zabawę w przeciąganie. Fajnie gdyby ktoś doświadczony w pracy z takimi psami (najlepiej w sporcie lub ratownictwie) mógł Wam pokazać jak prowadzić takiego psa, stosownie do wrodzonych predyspozycji i do wieku. Wiesz może w jakim stanie są stawy psa?

Link to comment
Share on other sites

Furie, a czy złapanie ostatniego dzieciaka za pupę, to nie było czasem takie "zagonienie do stada ociągającej się owieczki"? Nie żeby takie zachowanie można akceptować, ale może intencje psa nie były same w sobie złe i zwierzak jest jak najbardziej obliczalny, tylko mu się pomyliły zadania do wykonania.

Link to comment
Share on other sites

Pies prawdopodobnie przestraszył się nachodzącej na niego grupy. Zareagował tak, jak na oddalającego się za ogrodzeniem przechodnia - pogonić, jak odwróci się tyłem. Moim zdaniem to klasyczna agresja ze strachu i proponuję w porozumieniu z trenerem, nie na własną rękę, stworzyć kilka takich sytuacji, najpierw wprowadzając psa w rytm pracy, nagradzając psa, gdy coraz bliżej mija go pojedynczy człowiek, potem grupa, coraz bardziej hałaśliwa i zachowująca się dziwnie grupa ludzi. Nagradzać, gdy ktoś zaprzyjaźniony, znany psu, odwróci się tyłem do psa. Do czasu opanowania sytuacji przez trenera - kaganiec, ale nakładany nie tylko na ulicy, nie tylko, gdy ktoś nadchodzi, bo Wasz niepokój wzmocni strach psa. Kaganiec nakładamy w domu i na spacerze w innych sytuacjach, gdy nikogo nie ma, w nagrodę - czyli często wkładamy smakole do kagańca, aby pies sam wsadził pysk do środka. Chodzi o to, aby pies nie skojarzył "nakładają kaganiec - ktoś nadchodzi - jest niebezpiecznie - trzeba gryźć". Musi powstać skojarzenie "nakładają kaganiec - będzie żarcie - o jak fajnie - przechodzi człowiek - będzie żarcie - o jak dobrze - nie ma się czego bac". Oczywiście żarcie jak człowiek oddali się o 10 kroków, aby pies nie odganiał przechodzącego człowieka od otrzymywanego smakola.

Link to comment
Share on other sites

Nie przesadzajcie też z poszukiwaniem "poszkodowanego" - dzieciak się przestraszył, ale pewnie powiedział prawdę, że nic poważnego się nie stało; jak zaczniecie kampanię p.t. "nasz pies pogryzł dziecko" to wybuchnie budząca atrakcyjne dreszcze zgrozy afera na dzielni.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jeszcze dodam - uderzenie zębami, czasem bolesne, ale nie kaleczące, jest formą ostrzeżenia, często stosowaną przez malinois. "Czytajcie" uważnie psią mowę - zmiana wyrazu pyska, trochę zwężone oczy, uszy przyciśnięte twardo do głowy - mogą być tym pierwszym bezgłośnym ostrzeżeniem, a potem jest uderzenie zębami - bez chwytu, bez gryzienia. I bez warczenia przedtem - jednak przewidywalne.
Uszy złożone na głowie w miękkie serweteczki zapraszają do czułości, twardo przylegające - ostrzegają.

Link to comment
Share on other sites

Moj pies adoptowany jako senior mieszanka collie chyba z ONkiem lubiacy ludzi w pierwszym okresie po adopcji uderzyl zebami chlopaca w brzuch. Zdarzenie mialo miejsce na waskiej sciezce i chopiec podbiegl z wyciagnietymi rekami do glaskania .( obejrzalam brzuch chlopca ,na szczescie zadnej rany ani zaczerwienienia nie bylo) Zaczelam pracowac nad posluszenstwem ,przywolywalnoscia ,nauka komend ,nagradzajac roznymi smakolykami .Obecnie mijajac dzieci ,grupe ,ludzi ,rowerzystow gdy jest to np waska sciezka skupiam uwage psa na sobie lub sadzam psa ,nigdy nie napinam smyczy .Kiedys sciagnelam smycz i pies zaczal szczekac i probowal skoczyc ,zwrocono mi uwage ,ze pies odebral to jakby komende do ataku . Pies potrafi mijac ludzi obojetnie ale po tamtym zdarzeniu z chlopcem pozostal mi odruch wzmozonej czujnosci w sytuacjach koniecznosci bliskiego wymijania ludzi dlatego nigdy nie napinam smyczy i staram sie psa czyms zainteresowac . Gdy znajduje sie w miejscu gdzie jest sporo dzieci ( biegajacych ,krzyczacych) zakladam mu na wszelki wypadek namordnik ,ktory dziala tez odstraszajaco na dzieci podbiegajace z zamiarem glaskania ,namordnik rowniez zakladam czasem w innych sytuacjach .

Link to comment
Share on other sites

O matko, nie dostałam powiadomienia, że są odpowiedzi na mojego posta! Przepraszam najmocniej i dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi!

 

Co do rozwoju wydarzeń, to nic się nie działo od tamtej pory. Poza naszą wzmożoną ostrożnością, kiedy przechodzimy obok dzieci - nic się nie zmieniło. Pies zachowuje się tak, jak przed tamtym zajściem. Nasililiśmy pracę nad posłuszeństwem, ale do nikogo na razie nie poszliśmy. Póki co chciałam zaczekać na opinie różnych osób i skontaktowałam się też ze schroniskiem. Napisali, że na samym początku obecności psa u nich zdarzyło mu się złapać zębami za rękaw wolontariuszkę, która się bała, a mimo to weszła do jego klatki. Poza tym żadnych incydentów nie było, a po tej sytuacji pracowali z nim tyle (no i był tam 2,5 roku...), że przeszły mu jakiekolwiek odruchy tego typu.

Ekipa ze schroniska zasugerowała właśnie zaganianie. Ja tam nie wiem, w domu nawet w większej grupie takich odruchów nie wykazywał. Agresja też nam tu średnio pasuje, bo tak jak wspomniałam - w ogóle nie interesował się tą grupką. Szedł i spokojnie wąchał trawę ze "zrelaksowanymi" uszami. Tak w każdym razie mówił mi chłopak.

 

Jeśli chodzi o stawy psa, to niestety ma je w fatalnym stanie. Biodra - najbardziej hardcore'owa dysplazja, jaką w życiu widziałam. Poza tym ma niezdiagnozowaną chorobę kości łap, która prowadzi do przerastania ich dystalnych części. Ma je trochę pozniekształcane (to jakby kości ludzkiego przedramienia czy łydki nieregularnie pogrubić). Jedyny - lekko ślepy - traf weterynarzy to infekcja, która wlazła w kości, toteż od 5 tygodni jest na leczeniu antybiotyki+p-zapalne. Poza tym jest zdrowy. Niemniej jednak dłuższe spacery nie wchodzą w grę, biegać lubi, ale nie powinien...

 

Z samospełniającą się przepowiednią to wiem ;) Na szczęście (albo nieszczęście?) ja temu psu ufam w sposób irracjonalny i nie boję się takich wyskoków, toteż moje zachowanie w ogóle się nie zmieniło. Jedyne co, to uważniej obserwuję jego mowę ciała i unikam bezpośredniego mijania dzieciaków.

 

Nie przyszłoby mi do głowy, że ściągnięcie smyczy (nie jakieś nagłe czy szarpiące..) może wywołać strach lub agresję. Postaram się to wyeliminować. W przypadku tego psa generalnie mamy nieco problemów z posłuszeństwem - słucha, owszem, ale kiedy mu to pasuje. Jeśli nie, to raczej nie. Czyt. podnosi żarcie z ziemi na spacerach mimo, że doskonale rozumie, że mu nie wolno.

Link to comment
Share on other sites

Oprócz tego, co piszą wyżej, mogła to być reakcja na ból - możliwe, że źle stanął pociągnięty na smyczy i wywołało to reakcję bólową, co może powodować 'agresję'. 

 

Co do behawiorysty to bym nie demonizowała, jednak zdecydowanie wcześniej należy zrobić dobry wywiad środowiskowy, jak działa behawiorysta i jakie ma opinie. Napisz miasto, to może poradzimy kogoś sensownego. Choć z tego, co piszesz, to radzicie sobie całkiem nieźle i macie niezłą intuicję. 

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj poczytałam chłopakowi Wasze sugestie. Mówi, że ściągnął psa znacznie wcześniej - zanim te dzieci w ogóle się zbliżyły. Pies zrozumiał, że ma iść blisko i szedł jakiś metr od niego, więc to raczej nie była reakcja na ściągnięcie (bo minęło trochę czasu) ani ból. Chłopak jest przekonany, że "dzieciak się psu po prostu nie spodobał" albo że coś mu się przywidziało. No nie wiem, ja obstawiałam raczej złe skojarzenia albo np. jakiś gest czy ruch, którego on nie zauważył, a pies owszem.

 

Jesteśmy z Gdańska :)

Link to comment
Share on other sites

Mój podhalan też mi raz taki numer wyciął. Dokładnie tak samo, z tym że mijaliśmy faceta, który prowadził rower (wędkarz mocno sterany życiem). Pies był na smyczy, nie zdradzał żadnych oznak i nagle jak już się mineliśmy, nagle wyskoczył  i złapał faceta. Nie spodziewałam się tego zupełnie, zdołał złapać go jedynie za ubranie- chyba, bo facet był tak przerażony, że powiedział tylko, że nic mu nie jest i tyle go widziałam.  

Mój pies był ze mną od szczeniaka, był bardzo zównoważony, wystawiany na wystawach, mijaliśmy wiele osób i nie zwracał nigdy  na nikogo uwagi, a tu taki numer. Do dziś nie wiem, co mu odbiło.  Facet był po piwku i może ten zapach, no nie wiem...Nigdy więcej to się  nie powtórzyło na szczęście. Tzn. potrafił zaatkować, ale na swojej posesji. 

 

Są psy, ktore kochają cały świat i co najwyżej się skulą jak im coś nie pasuje, ale nie każdy pies taki jest i po prostu trzeba być czujnym i starać się psa maksymalnie kontrolować w każdej sytuacji, także dla jego bezpieczeństwa. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...