Jump to content
Dogomania

Pies ciągle chce jeść - skąd wiedzieć, czy się najada?


vvena

Recommended Posts

Witajcie!

Mam nadzieję, że dobrze wybrałam kategorię...

Otóż problem mam z adoptowanym miesiąc temu, schroniskowym seniorem. Pies ma ok. 10 lat (ale nikt nie wie, ile dokładnie - każdy twierdzi co innego, a szacunki wahają się między 8 a 12 latami o_O), waży mniej więcej 25,5 kg. Jest to miks malinosa z czymś nieokreślonym, budowy wyraźnie owczarkowatej.

Generalnie wszystko byłoby świetnie, gdyby nie jego ciągła chęć jedzenia. Traumy głodowej w historii raczej nie ma, w schronisku pełna micha (suchej karmy) stała cały dzień (widzieliśmy wielokrotnie). U nas od początku jest na Josera Balance Light/Senior, do tego dostaje Gelacan Fast w jogurcie, czasami gotowane lub surowe warzywa albo skrawki surowego mięsa. Od kiedy trafił do nas, dostawał małą porcję rano i większą na obiad.

Niestety, jest to pies schorowany "kostnie" - ma potworną dysplazję bioder i niezdiagnozowaną mimo najszczerszych chęci chorobę kości. Objawy są takie, że dystalne części kości długich wszystkich łap "rozbudowują się" w sposób niekontrolowany. Miał robione RTG, USG, rozszerzone profile ogólne+biochemia krwi - nic to nie dało. Aktualnie działamy metodą prób i błędów, pies jest leczony antybiotykami i p-zapalnymi w kierunku przebytej i utajonej infekcji, która "weszła" w kości i tak się manifestuje. W związku z tym wszystkim, aktualnie dostaje też garść karmy wieczorem, do antybiotyku. Może warto dodać, że ma zaniki mięśni (tzn. mniej masy, niż powinien mieć), ale ruch kazano nam ograniczyć ze względu na stan zdrowia - ma wychodzić na krótkie spacery i bez szaleństw.

Problem polega na tym, że on by chciał non stop jeść. Zachowuje się jakbyśmy go głodzili, mimo że dostaje trochę więcej, niż powinien. Na jedzenie po prostu się rzuca. Kiedy tylko my coś jemy, on też chce (ale nie dajemy mu poza porami karmienia i leków). Dzisiaj przeszedł sam siebie, bo o 2 w nocy zaczął plądrować kuchnię, dobrał się do swoich smakołyków z zamiarem oczywistym. Wcześniej nie zdarzyło mu się nic takiego, nocą śpi jak zabity. Lekoterapia wydaje się skutkować, chyba trochę mniej bolą go kości, ale ten głód...

Czy ktoś mógłby poradzić cokolwiek? Skąd wiedzieć, czy pies się najada? Gdyby sugerować się jego reakcjami, to najedzony był tylko dwa razy: kiedy dostał surowe kości. A, swoją drogą załatwia się też podejrzanie często - na każdym spacerze, niezależnie od tego, czy wychodzi trzy, czy pięć razy dziennie.

Będę wdzięczna za jakiekolwiek sugestie!

Link to comment
Share on other sites

Suka weimara, którą przygarnęliśmy z Tztem 2.5 roku temu, zachowywała się podobnie do Twojego psa. W dużej mierze problem udało nam się pokonać i Zara umie częściowo zapanować nad emocjami, choć tak naprawde gdyby jej pozwolić to pewnie zjadłaby worek karmy na jedno posiedzenie, a potem nadal udawałaby głodzoną... W naszym przypadku problem leży zapewne w psychice suni, więc czeka nas praca już do końca jej życia, u Was też tak może się okazać...
Jednak najpierw zbadałabym kupę (jeśli oczywiście tego nie zrobiliście). Przez Zarę, mimo odrobaczenia zaraz po przybyciu do nas, wszystko przelatywało, a to z kolei wzmagało głód. Zmieniliśmy weta, nowy zrobił wszystkie badania i okazało się, że jedno odrobaczenie nie wystarczyło przy inwazji włosogłówki, którą miała Zara.
Być może u Twojego psa z biegiem czasu to "nienajedzenie" się unormuje, ale póki co chowałabym wszystko, co tylko mógłby ściągnąć i zjeść.

Link to comment
Share on other sites

W schronisku pies dostawał trociny, a teraz dostaje frykasy, może pierwszy raz w życiu. Więc może chce się najeść za wszystkie czasy i na zapas. Przynajmniej tak było z moim schroniskowcem - na początku wręcz rzucał się na miskę, później mu troszkę przeszło.

Na wszelki wypadek można psa dokładnie zbadać - kał na pasożyty, trzustka (chyba że już zbadaliście w ramach biochemii).

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za odpowiedzi! :)

Może badanie kupy rzeczywiście trzeba by przeprowadzić. Był ostatnio odrobaczany, ale może nie wystarczyło. Pogadamy o tym z weterynarzem jak tylko będziemy na kontroli po miesięcznej kuracji.

Jeśli zaś chodzi o trociny w schronisku, to nie jestem pewna... To jest małe schronisko, które słynie z dbania o psy. Kiedy przynieśliśmy im parę razy jakieś przekąski, zawsze kręcili nosami, że chemia i kazali wyrzucać. Nie pozwolili dać kurzych łapek (prosto ze sklepu) ani psich ciasteczek, nawet w nagrodę na spacerze. Karmy ponoć mają niezłe, nie marketowe - ale nie umiem powiedzieć, co to było.

Trzustka, wątroba, nerki - wszystko było badane z krwi, dodatkowo USG. Wszystko z bebechami jest w porządku.

Jeśli chodzi o to jego rzucanie się na jedzenie, to najbardziej to widać, kiedy chcemy go czegoś nauczyć. Jak tylko wywęszy/zobaczy jedzenie, to zamiast słuchać wykonuje wszystkie znane sobie komendy po kolei - wygląda to komicznie, ale widać, że kompletnie nie słyszy niczego, jest tak zafiksowany na żarełko. Natomiast jak mu się powie, żeby zostawił coś (np. mój talerz stojący w zasięgu pyska), to zostawia. Nauczyliśmy go też czekania na jedzenie (nawet kiedy stoi w misce metr od niego). Czyli to działa jak generalny głód chyba...

Okej, na pewno przebadamy na pasożyty. Dzięki :)

Link to comment
Share on other sites

No to tak jak mój. Dla dobrego żarcia wypełniłby roczną deklaracje podatkową, tylko długopis mu dać. A też trzustka w porządku, robaków nie ma.

Może "ten typ tak ma". Twój psiak w schronisku może był zestresowany, stąd brak apetytu. Teraz jest szczęśliwy, to i apetyt wrócił.

Plusem takich żarłoków jest to, że błyskawicznie się uczą, bo mają silna motywację. Minusem jest to, że czasem nie wiedzą, czego i po co się uczą, bo najważniejszy jest CEL - żarełko.

Link to comment
Share on other sites

:D Jeśli Twój taki sprytny, to czy mogę podesłać pity? Zapłacę w kościach :P

Ale szczęśliwy jakoś super też nie jest. Ruchu ma mniej, niż by chciał (nie wolno) i jedzenia też :P No i pewnie go boli... Biedny zwierz.

Link to comment
Share on other sites

Lepiej nie podsyłaj mu pitów, bo spryciarz jeszcze jakichś przekrętów narobi, żeby zwrot podatku na swoje konto wykombinować i mieć więcej na ŻARCIE. ;)

Żeby zrobić frajdę swojemu psiakowi, ucz go statycznych sztuczek - jakieś dawanie łapki itp., coś co tych stawów nie przemęczy. I uważaj z karmieniem - mój z 11,5 kg utył do ponad 14 kg, a zbić to ciężko.

Wykonywanie wszystkich znanych komend po kolei to też typowe dla takich psiaków. "Zobacz, ja waruję! A teraz siedzę! Daj smaczka!".

Mój akurat wczoraj próbował JEDNOCZEŚNIE podawać łapę i zejść z siadu do warowania. Prześmiesznie to wyglądało :)

Link to comment
Share on other sites

Uważam, uważam. Właśnie wiem, że to nie jest łatwe, tylko po prostu zaczęliśmy mieć paranoję, czy przypadkiem go nie głodzimy i stąd ten topik. Ale skoro bywa, że nawet zdrowe i dojadające psy tak się zachowują, to będziemy się twardo trzymać tego. Tylko te ilości karmy podane na opakowaniu ciężko ogarnąć, bo skąd mam wiedzieć, czy godzina dziennie na dworze (plus zabawa w domu) to aktywność normalna, czy ograniczona? Dajemy mu ilość pomiędzy ograniczoną, a normalną...

Link to comment
Share on other sites

To jest właśnie kwestia - z jednej strony weterynarze mówili, że ma niedowagę wynikającą z wyraźnie zmniejszonej ilości masy mięśniowej, a z drugiej zakazali go tuczyć. Na zasadzie - ma w ogóle nie tyć ani nie rozbudowywać mięśni. Na razie jak go ważyliśmy, to nie przytył ani trochę. Ale potem doszło mu 10 tabletek dziennie, dodatkowe przekąski (żeby ukryć pigułki) itd, więc rzeczywiście postaram się go ważyć.

Nikt nie mówił, że będzie łatwo. :)

Link to comment
Share on other sites

Łatwo nie będzie, ale będzie dobrze :)

Byle ten układ kostny jakoś doprowadzić do ładu i pies będzie jak nowy. Trochę mnie dziwi, że nie powinien mięśni budować ("gorset mięśniowy" powinien być chyba wskazany przy dysplazji?), no ale wet na pewno dużo lepiej się na tym zna.

Link to comment
Share on other sites

Być może mięśnie powinien budować pływając w ciepłej wodzie (tylko pływanie lekarz polecił). Ale nawet wanny nie mamy, nie mówiąc o podgrzewanym basenie dla psów w okolicy :) Latem będzie znacznie łatwiej. Póki co wydaje nam się, że i tak jest nieco lepiej na tych lekach. Choć to generalnie jest typ psa, który stara się nie pokazywać słabości i nawet mimo tej dysplazji oraz problemów z łapami chodzi (i biega) dobrze, bardzo sprężyście.

Link to comment
Share on other sites

Uważam, uważam. Właśnie wiem, że to nie jest łatwe, tylko po prostu zaczęliśmy mieć paranoję, czy przypadkiem go nie głodzimy i stąd ten topik. Ale skoro bywa, że nawet zdrowe i dojadające psy tak się zachowują, to będziemy się twardo trzymać tego. Tylko te ilości karmy podane na opakowaniu ciężko ogarnąć, bo skąd mam wiedzieć, czy godzina dziennie na dworze (plus zabawa w domu) to aktywność normalna, czy ograniczona? Dajemy mu ilość pomiędzy ograniczoną, a normalną...


Bywają takie, które, mimo że zdrowe, zachowują się jak wiecznie głodzone :)
Moja Zara na początku naszej wspólnej przygody potrafiła otworzyć sobie łazienkę, w której rozmrażało się 2,5kg mięsa i zjeść wszystko, nie dzieląc się z drugim psem :p.
Pewnie domyślacie się, jaką noc miałyśmy (bo Tz oczywiście spał jak zabity i nic nie słyszał)... W każdym bądź razie to, co się już nie dało strawić, zostało zwrócone... Smród częściowo strawionego mięsa to najkoszmarniejszy zapach EVER :D ...
Link to comment
Share on other sites

moje dwa starsze psy moglyby zrec az by pekly, a kazda z nich pochodzi z hodowli psow rasowych i ich zycie zawsze bylo dosyc sielskie.

 

po prostu kochaja zrec.

gdy zarcia jest za malo to stoja pod kuchnia i jecza.

gdy uczylam mojego najmlodszego pieska wchodzic do wody (a on nie jest taki durny i nie zre jak one) i wrzucalam zarcie do wody, to potem moje dwie starsze suki tak dlugo plywaly az wyzarly cale zarcie.

 

kochaja zarcie, serio.

jak mowie do ktorejs, ze idzie na diete, to potem piszczy przez sen, bo sni jej sie brak zarcia.

Link to comment
Share on other sites

IvyKat - bieżnia w domu, no czemu nie ;) A zaraz potem wybuduję sobie basen, to i psiak skorzysta ;) Koleżanka polecała gabinet rehabilitacji wet, gdzie mają bieżnię wodną. Jak mnie będzie stać, to go trochę tam potrenuję może. Dzięki za sugestię :)

 

Cóż, może (oby) i w tym przypadku to jest tylko pasja do jedzenia. Mówi się, że psy upodabniają się do właścicieli, a my mamy co zrzucać, więc może się przysposobił aż za bardzo :P

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Ja przy jednym moim psie a jest jeden ogroooomnym glodomorem tez mialam problem z tym czy soe nakada, a ze ma sklonnosci do tycia to musialam mocno uwazac na ilosc karmy. Kupilam wage kuchenna elektroniczna i odwazam,kazda porcje :) Sugerowana dawke producenta dziele na pol i waze dwa takie posilki dziennie :)

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

Witam, mam podobny problem z moi psem też kupiłam wagę i odmierzam dzienna dawkę karmy ale problem nie mija. Konsultowałam się z behawiorystą ze względu na wyjaśnieniu przyczyny czemu ciągle mało psu jedzenia odpowiedz była taka :

Skoro nie dostaje przy stole, otrzymuje od Państwa jedynie swoje 3 posiłki dziennie mogą być takie przyczyny:

  • nieodpowiednio zbilansowana dieta (brak białka zwierzęcego)
  • głodzenie w szczenięctwie (wystarczy, że maluch nie był karmiony 5-6 razy dziennie jako osesek tylko np. 2 razy czy 3., więc chodził ciągle głodny i jadł co znalazł, i to trudno będzie "wyleczyć", to trauma jak dla człowieka po obozie koncentracyjnym, wielkim głodzie w Petersburgu czy Ukrainie, można jedynie wzmacniać psychikę, uczyć panować nad emocjami - granice, posłuszeństwo, wymagania, "siad" przed podaniem miski z jedzeniem)

Druga przyczyna odpada a co pierwszej- jak sprawdzić ze pies otrzymuję wystarczającą ilość białka w karmie?

Link to comment
Share on other sites

To ja dodam update może, bo minęło już tyle miesięcy... Pies jest u nas od lutego czyli 9 miesięcy. Jeśli chodzi o jego apetyt, to nic się nie zmieniło. Stawy i kości ma w tym samym stanie, ale nie cierpi jakoś widocznie, natomiast zachowuje się jak głodzony. Nieco przybrał na wadze, ale nie pozwalamy mu jeść więcej, niż to wynika z jego potrzeb, żeby nie przytył. Waży teraz jakieś 28 kg i to jest jego waga docelowa według weterynarzy.

Badań miał całą masę, sprawdzaliśmy pod kątem robaków, niedoborów i chorób, ale nic nie wyszło. Najwyraźniej ten typ tak ma. Trudno :)
A, karmę też mu zmieniliśmy (na Koeber's 23p), ale to nie ma wpływu na jego apetyt. Ostatnio po pełnym obiedzie (surowe mięcho i kości) ściągnął z parapetu cztery drożdżówki i wszstkie zeżarł. Zatem najwyraźniej trzeba tę cechę pokochać... :)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli zrobiłaś wszystkie badania i jest OK, to tak, pokochać i przyzwyczaić się, że niektóre typy tak mają, a u maliniaków jest to wręcz regułą ;) To co piszesz o zachowaniu przy robieniu sztuczek-klasyka.

Co do innych kwestii- bieżnia woda u psa z dysplazją jest warta każdej kasy. Ale trzeba regularnosci. Z jeziorem uważaj -zwłaszcza na początku sezonu, bo zimną wodą, choremu psu można zrobić więcej szkody niż pożytku.

Przy dysplazji i chorobach kości polecałabym się przejechać do doktora Raszki z Ostravy. Jeśli masz daleko, to choćby tylko (i aż) po diagnostykę +plan leczenia do realizacji tu na m-cu pod okiem Twojego lokalnego weta (lub upewnienie się, że dotychczasowy plan leczenia jest najlepszym z możliwych). Chyba że już jesteście pod opieką innego specjslisty od tego typu schorzeń.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...