Jump to content
Dogomania

zaburzenia obsesyjno kompulsywne.ganianie za ogonem, samookaleczanie, agresja


krnl

Recommended Posts

Witam, 

Jestem właścicielką ok. 2 miesięcznego psa, mały (ok 2 kg teraz) kundelek. Od paru tygodni borykam się z narastającym problemem. Zaczeło się niewinnie- jak to szczeniak, w ramach zabawy zaczął ganiać ogon. Z czasem zaczął wygryzać go, niemal do kości. Ogolnie jest psem bardzo przyjacielsko nastawionym, jednak gdy tylko skupi się na ogonie (czasami nawet po prostu spojrzy na niego) budzi się w nim straszna agresja, ciężko jest go od niego oddzielić, w tym momencie gryzie mnie całkiem porządnie zostawiając mi rany na dłoniach. Jest to jedyna sytuacja, w której jest agresywny,

Jest pod opieką weterynarza, jednakże nie ma żadnych medycznych podstaw tego zachowania. Dostał antybiotyk, chodzi w kołnierzu, ogon jest w tym momencie całkowicie wygojony, jednak nie załatwiło to problemu. Ma to podłoże ewidentnie psychiczne, behawioralne.

I tutaj jest moje pytanie, czy ktoś z Was borykał się z takim problemem? Jakimi metodami sobie z tym poradziliście?
Ewentualnie czy ktoś może zasięgał rad behawiorysty i otrzymał jakies konkretne polecenia?

Dziękuję za wszelkie sugestie :)

Link to comment
Share on other sites

ma, ulubione zabawki zawsze zostają na wierzchu,

Niestety problem jest w tym, że on się gryzie w mojej obecności również (a może głównie?). Często wtedy, kiedy cała uwaga nie jest skupiona na nim, choć nie jest to regułą- zdarza się również podczas zabawy np. Ciężko jest mi coś z tym zrobić, ponieważ gdy w grę wchodzi ogon, ja i całe otoczenie przestaje dla niego istnieć. Jeśli odciągnę go siłą, to przy okazji pogryzie mnie. Jak wezmę go za kark do góry, to owszem uspokoi się, ale tylko do momentu kiedy postawie go z powrotem na ziemię.

Najgorsze akty samookaleczania zdarzały się, kiedy byłam w domu. To jest moment, zabiera się do tego na tyle mocno i agresywnie, że zanim zdążę zareagować jego ogon jest zakrwawiony. Ból też go nie powstrzymuje, potrafi przez 30 sek piszczeć w niebogłosy i jednocześnie gryźć się dalej ;/ Nie ma to nic wspólnego z takim stopniowym "podgryzaniem"

Link to comment
Share on other sites

właśnie dzisiaj próbowałam nasmarować ogon octem- zadziałało na jakąś godzinę ;) później niestety było tylko gorzej. Mam zamiar spróbować właśnie z jakąś inną substancją. Dam znać jeśli coś innego zadziała.

 

 


 

Link to comment
Share on other sites

Na pewno wypadałoby przerywać te zachowania (heloł, to 2kg szczeniak, a nie aligator) za każdym razem. Czy pies ma jakikolwiek wysiłek psychiczny (nauka komend, sztuczek, czegokolwiek)?

 

Mojej młodej się zdarza śmignąć za ogonem jak nie ma zbyt wiele do roboty, na początku naszej przygody zdarzało jej się do często - pobudzenie, emocje, sposób rozładowania. Od razu przerywałam i przekierowywałam jej uwagę na coś innego, no i był to też sygnał dla mnie, że pies ma za mało zajęcia i nie ogarnia swoich emocji. Poczytaj o emocjach u psa i o potrzebach psychicznych psów. Takie okaleczanie nie jest normalne, albo w grę wchodzi genetyka/problem zdrowotny albo popełniono jakiś bardzo poważny błąd a trafił Wam się pies podatny na fiksacje no i wyszło co wyszło. 

Skąd jesteście? Rozważasz konsultację z trenerem?

Link to comment
Share on other sites

2 kg szczeniak to nie aligator, ale złapać za ogon potrafi się porządnie, jeśli jest w takim amoku. Przerywam mu te zachowania tak szybko jak mi się udaje, ale to nic nie załatwia. Odwrócę od niego uwagę na 5 min i zrobi to samo. Wysiłek psychiczny ma, powiedziałabym, na poziomie umiarkowanym. Ledwo co nauczyłam go sikania na matę i innych podstawowych zasad funkcjonowania, więc nie mówmy tu o jakimś superintensywnym treningu jeśli chodzi o sztuczki ;)

Myślę, że do tego problemu znacznie mógł się przyczynić fakt, że pies był wcześnie odłączony od matki. Proszę bez zbędnej krytyki, bo nie jest to mój wybór.

Jesteśmy z Warszawy i rozważamy konsultacje z trenerem, nawet wstępnie dziś rozmawiałam, ale chciałam najpierw napisać tutaj- może czegoś ciekawego się dowiem ;)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, to wszelkie badania były robione- wszystko jest w porządku. Liczyliśmy na to, że po wygojeniu ogona przestanie się nim interesować, ale tak się nie stało. 
Pozostaje jeszcze kwestia "wybiegania"-bez szczepień ciężko jest to zapewnić, jeszcze trochę czasu zostało nam do spacerów. Z drugiej strony, przecież wszystkie psy przechodzą okres kwarantanny i nie powoduje to zazwyczaj takich zachowań...

Link to comment
Share on other sites

Trzeba działać jak najszybciej, bo takie zachowania szybko się utrwalają, a są przypadki, że pies sobie ogon odgryzł bądź tak uszkodził, że konieczna była amputacja.

 

Ja bym skontaktowała się od razu z behawiorystą, który ma wiedzę i uprawnienia do stosowania leków w takich przypadkach, tak na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, czy da radę rozwiązać problem bez farmakologii. Poza tym:

- przewidywalny tryb dnia, ograniczenie stresu

- szkolenie (nie jest na to za wcześnie), nauka sztuczek, dużo zabawy, ograniczenie nudy, stymulacja i poznawanie nowych bodźców (chociażby ustawianie toru przeszkód w mieszkaniu, szukanie schowanych smakołyków itp.)

- gryzaki, zabawki do napełniania jedzeniem, coś co może wylizywać i żuć, to działa uspokajająco

- nauka wyciszania, masaże relaksacyjne, jasno określony czas aktywności i odpoczynku na swoim legowisku w cichym miejscu

- nauka radzenia sobie ze stresem, czyli docelowo co pies ma zrobić w sytuacji napięcia zamiast gryzienia ogona

- jasno wyznaczone granice i nasze oczekiwania wobec psa, czyli żadnego rozpieszczania, konsekwencja

- preparat ziołowy typu Stress Out, który można stosować u szczeniąt

- obroża feromonowa albo dyfuzor DAP

- natychmiastowa zmiana diety

- mimo wszystko kontakty ze spokojnymi, stabilnymi psami, które nauczą malucha normalnych psich zachowań

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję bardzo! część tych rzeczy już wprowadziłam wcześniej, ale w takim razie dużo jeszcze przede mną.
Tylko mam pytanie, co masz na myśli przez zmianę diety? Wydaje mi się, że od samego początku karmię go w miarę dobrze (wcześniej royal, teraz brit care puppy), ale może chodzi o coś innego? 

Link to comment
Share on other sites

Dieta ma wpływ na funkcjonowanie i rozwój również układu nerwowego, więc zmiana karmienia może dać jakieś efekty. Na pewno przydałoby się suplementowanie tryptofanu, znajduje się on we wspomnianym Stress Out'cie. Ale chodzi mi również o zmianę dotychczasowego żywienia, nie sugeruję, że robisz coś źle, może akurat ten konkretny pies ma inne potrzeby.

Czym obecnie i wcześniej go karmiłaś? Jak często i w jakich ilościach, jak to się odbywało?

Link to comment
Share on other sites

Na samym początku, z racji że miał 3 tyg był karmiony mlekiem następnym  z proszku, później wprowadziłam stopniowo miękkie karmy, pasztety z Royala dla najmłodszych szczeniaków- dostawał je na zmiane z tym mlekiem 5 razy dziennie w regularnych porach. Dosyć szybko zaczął radzić sobie z suchym pokarmem, więc przerzuciliśmy się na Royal Canin dla małych ras-nadal 5 razy dziennie. Od mniej więcej 6, tygodnia daję mu jedzenie 3 razy dziennie, ale odpowiednio więcej, ponieważ przestał jeść łapczywie, często zostawia sobie coś na później ;) Ostatnio zmieniłam karmę na Brit Care Puppy All Breed.

Oczywiście pominęłam tutaj jakieś smakołyki, od święta puszka lub pasztet.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli pies jest pod opieką weta, to oczywiście został odrobaczony, sprawdzone gruczoły okołoodbytowe? Znałam jeden przypadek, gdy kręcenie się za ogonem, demonstrowane przez szczeniaka jamnika, było spowodowane właśnie straszliwym zarobaczeniem.
Inne przypadki to były już problemy dla behawiorysty - dużo o możliwych przyczynach tego rodzaju natręctw i ich leczeniu pisał Dodman w poradniku "Pies, który kochał zbyt mocno".

Link to comment
Share on other sites

Chodziło mi raczej o to, że jest nie do opanowania i gryzie również Ciebie.

 

Co do jedzenia - pies nie może "zostawiać sobie na później". Nie zje załóżmy po kwadransie - zabierasz miskę. To Ty zarządzasz zasobami, także jedzeniem, a nie on sobie decyduje kiedy sobie zje a kiedy jednak nie ;)

 

Brit Care jest OK, nie ma kukurydzy, co najważniejsze u takich pobudliwców. Może warto rozważyć suplementację np. olejem z ryb, niewielkimi ilościami tranu, żółtkami jaj? Wpływa to pozytywnie na stan skóry i okrywy włosowej, ale także wspomaga prawidłowe funkcjonowanie mózgu. Do tego ziołowy suplement jak pisała Delph na pewno nie zaszkodzi, a może akurat maluchowi pomoże. 

 

Ścisła kwarantanna w warunkach miejskich jest fikcją. Musielibyście przed kontaktem z malcem zmieniać obuwie, ciuchy, kąpać się dokładnie, izolować małego od jakichkolwiek rzeczy, które miały kontakt z innymi psami czy choćby ich sierścią/wydzielinami, a zakładam, że jednak tego nie robicie (popraw mnie, jeśli się mylę), na sobie wnosicie więc mnóstwo różnych dobroci do domu. Jeśli jednak nie chcesz mieć sfrustrowanego psa dzikusa to polecam choćby wsadzić go w torbę/plecak i zabierać go na dwór, żeby oglądał świat. 

 

Taki maluch potrzebuje popracować również móżdżkiem. Stymulacja psychiczna to np. nauka komend - choćby tych najprostszych. Nie jest na to za wcześnie, możesz już próbować bawić się w szkolenie, oczywiście nic na siłę i wszystko na wesoło, z dużą ilością pieszczot, pochwał i nagród rzeczowych ;) Możesz mu chować jedzonko w różnych zakamarkach pokoju, niech trochę popracuje nosem - to męczy i wycisza. Stawiaj przed nim jakieś problemy do rozwiązania, choćby pachnące smaczki ukryj w rolce po papierze toaletowym i pozaginaj rogi - niech małe się trochę pomęczy z ich wydobyciem, daj mu kulę smakulę wypełnioną chrupkami, wypchanego czymś smacznym konga, zabawki wykonane z różnych materiałów, miękkich, twardych, o różnych fakturach. Ucz go opanowania i samokontroli - dużo o tym teraz pisze się w sieci (wrzuć w google doggie zen, NILIF, samokontrola, rezygnacja, emocje w szkoleniu psa). 

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za rady ;)

Tak, pies jest odrobaczony 3 krotnie, gruczoły były sprawdzane również.

Co do kwarantanny, to w miare możliwości staramy się jej przestrzegać. Pies nie ma wstępu do przedpokoju, gdzie są buty, a nie  pozwalamy sobie na wchodzenie chociażby na chwile do innych pomieszczeń w obuwiu. My sami kontaktu z innymi psami nie mamy raczej, jeśli już są to psy "swoje", sprawdzone, poruszające sie tylko po własnym podwórku. Z takimi też psami od czasu do czasu szczeniak ma kontakt np. u rodziny, żeby jakoś tą socjalizację zaczynać, Na spacery "na rękach" wychodzimy od samego początku przynajmniej raz na 2 dni.

Faktycznie chyba popracuję więcej, częściej nad treningiem. Do tej pory robiliśmy to, m.in. z tą rolką próbowaliśmy, ale było to raczej weekendowo, może powinno to wejść w naszą codzienną rutynę. Przejde się dziś do zoologicznego w poszukiwaniu konga albo kuli smakuli ;)

A jeszcze co do preparatów ziołowych, szczeniak przyjmuje od 1,5 tyg Kalmsy, "ludzkie" tabletki uspokajające, tyle że po pół tabletki 3x dziennie- tak zalecił nam weterynarz. Czy mam to zostawić, czy zmienić na coś innego?

Link to comment
Share on other sites

Nagradzaj go też, gdy jest spokojny, zrelaksowany, np. daj gryzaka gdy sobie spokojnie leży i odpoczywa. 

Co do preparatów, trzeba by skonsultować z weterynarzem, skoro bierze już ziołowe Kalmsy, bo w Stress Out też są zioła. Moim zdaniem bezpiecznie możesz dołączyć do Kalmsów preparat Kailm Aid, on nie jest ziołowy. Droższy, ale na niektóre psy rewelacyjnie działa, zawiera wspomniany tryptofan. Zapytaj przy okazji weterynarza, czy nie przyda mu się dodatek wit. z grupy B, one mają wpływ na układ nerwowy.

Jeśli chodzi o dietę, to trzeba troszkę pokombinować i zobaczyć, co daje efekt. Z tego co widzę maluch nie miał nawet szans być porządnie wykarmiony naturalnym mlekiem matki i od wczesnego szczenięctwa jedzie na sztucznych karmach (nie mówię, że to źle, siła wyższa). Sama odkarmiałam sporo osieroconych szczeniąt i niestety takie psiaki często mają jakieś problemy, zarówno behawioralne jak i zdrowotne. Brak socjalizacji, odłączenie od matki, stres, spadek odporności i "sztuczne" żywienie dają o sobie znać. Może spróbuj włączyć mu do diety więcej naturalnych, nieprzetworzonych składników. Nie jestem przeciwniczką suchych karm, sama nimi karmię, ale w przypadku małego szczeniaka warto urozmaicać dietę. Chociażby po to, żeby w przyszłości nie dostawał biegunki po zjedzeniu kawałka mięsa :) Wprowadzaj stopniowo w maleńkich ilościach mięso, warzywa, jajka, olej rybny. Nie musisz całkiem rezygnować z Brita, chodzi o dodatki. U zdrowych szczeniąt nie poleca się nadmiaru węglowodanów, ale istnieje teoria o uspokajających właściwościach diety węglowodanowej, więc możesz też popróbować w tym zakresie.

Sama mam teraz 6 miesięcznego szczeniaka, miot odebrany wcześnie (ok. 5-6 tygodnia), bo zabiedzona w fatalnych warunkach matka nie miała już siły zajmować się maluchami, trzeba było ją odciążyć i odchowałam maluchy sama. Wszystkie dzieciaki na szczęście zdrowe, tylko ta, którą zostawiłam (właśnie z tego powodu, bałam się oddawać chorego szczeniaka) ciągle ma jakieś problemy. Borykamy się z alergiami, wysypkami, wygryzaniem sierści, dają o sobie znać niedobory składników i słaba odporność jeszcze ze wczesnego szczenięctwa , gdy wychudzona matka nie miała czym karmić maluchów. Ogólnie jakoś idzie i mała jest w dobrej kondycji, ale z dietą eksperymentuję nadal. Na przykład na samej suchej (niezależnie od marki, a wybieram te dobre) pies mi marnieje, chudnie, i nasilają się wtedy problemy skórne, muszę więc ją "dożywiać". Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, pozostałe moje psy przez wiele lat były na suchym we wzorowej kondycji.

Pokombinuj, poobserwuj psiaka, może coś Ci przyjdzie do głowy. Tylko pamiętaj, żeby nowości wprowadzać stopniowo, bo może się to skończyć biegunką. Na pewno po sztucznym żywieniu ma wyjałowiony całkowicie przewód pokarmowy i może mieć problem z nowymi pokarmami. Pomyśl wtedy o probiotykach, na już możesz też kupić i dawać żwacze lub tani preparat Rumen Tabs.

Link to comment
Share on other sites

To jeszcze jedno pytanie zadam. Jak myślicie, czy wizyta u behawiorysty jest konieczna? Czy takich rzeczy właśnie powyższymi metodami i cierpliwością nie da się wyleczyć w domu? Nigdy nie miałam styczności z taką osobą, więc nie wiem czy po tej konsultacji rzeczywiście dostaniemy objawienia i już będzie wiadomo co konkretnie robić. Nie jestem do końca przekonana, mimo że jesteśmy wstępnie umówieni. Ktoś kto odbył taką konsultację może sie wypowiedzieć? Warto najpierw próbować samemu w domu, czy założyć z góry, że sobie nie poradzę?

 

Link to comment
Share on other sites

To jeszcze jedno pytanie zadam. Jak myślicie, czy wizyta u behawiorysty jest konieczna? Czy takich rzeczy właśnie powyższymi metodami i cierpliwością nie da się wyleczyć w domu? Nigdy nie miałam styczności z taką osobą, więc nie wiem czy po tej konsultacji rzeczywiście dostaniemy objawienia i już będzie wiadomo co konkretnie robić.

 

to nie ty idziesz do behawiorysty, ale behawiorysta przychodzi do ciebie. Do domu, Bo tylko w domu może ci coś powiedzieć odnośnie zachowania szczeniaka. Nie na "obcym terytorium" ale na "swoim". Natomiast trener "po" behawioryście

Link to comment
Share on other sites

Coś zrobić trzeba jak najszybciej, bo jak pisałam takie rzeczy szybko się utrwalają i może być tylko gorzej. Powyższe rady możesz wcielić w życie jak najszybciej, przydadzą się do późniejszej rozmowy z behawiorystą, dzięki temu i Wy i on będziecie już mieli jako taki pogląd na sprawę i punkt odniesienia (tzn. czy coś zadziałało lub nie, jak pies reaguje na szkolenie, będziecie mogli zaprezentować behawioryście jak z psem ćwiczycie, a to pomoże mu w ocenie sytuacji). Tak więc jedno nie wyklucza drugiego, jest uzupełnieniem. Gdy zaczniesz z psem ćwiczyć na własną rękę szybko przekonasz się, że pojawią się trudności i pytania - wtedy będziesz wiedzieć dokładnie o co pytać behawiorystę i do czego jest Ci potrzebny :)

W teorii wszystko wygląda pięknie - zrób to i to, ale w rzeczywistości warto skorzystać ze wsparcia dobrego specjalisty. Taka osoba, patrząc z zewnątrz na sytuację, może ocenić i wskazać, co robicie źle, co dobrze, co jeszcze można włączyć do terapii, a z czego zrezygnować, bo w danym przypadku się nie sprawdzi.

Najważniejsze, by ten behawiorysta był dobry i kompetentny :) I żebyście dobrze się z nim rozumieli.

Link to comment
Share on other sites

To teraz tak- kto może mi polecić dobrego behawiorystę/trenera w Warszawie? Rozmawiałam z jednym panem, ale nie chcę wymieniać nazwiska tu na forum. Dostałam numer od weterynarza, nie wiem czy jego opinia jest obiektywna. Nie chcę wyrzucić czasu i pieniędzy w błoto. Proszę o kontakt na priv, jeśli kogoś macie zaufanego (jeśli kogoś odradzacie to również).

dziękuję bardzo z góry ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Chciałam powiedzieć, że może to wyda się dziwne, ale sytuacja naprawiła się prawie całkowicie w najmniej oczekiwanym momencie.Przeszliśmy przez wszelkie leki, suplementy, szkolenia itp i właściwie niewiele to dawało, a ogon był już w strzępach (tym bardziej, że wdało się zakażenie i po nim był w opłakanym stanie). Wtedy  odpuściłam wszystkie dodatkowe sposoby, zostało tylko kontrolowanie zachowania i zaspokajanie podstawowych potrzeb- pies nagle zaczął się powoli "prostować". Nie wiem czy jest to kwestia tego, że jest starszy, czy kwestia mojej konsekwencji, nadal jest to dla mnie zagadka. Powoli małymi krokami było coraz lepiej.

Dziękuję więc wszystkim za pomoc i wsparcie. Mam nadzieję, że nie napiszę już na tym forum w tej sprawie ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 3 years later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...