Jump to content
Dogomania

Sunia zaatakowała niemowlę. Potrzebuję rady- pilne!


Gabriedala

Recommended Posts

Dziś zdarzyło mi się coś paskudnego.

 

Mam 4-letnią wysterylizowaną suczkę Westie z adopcji. Sunia jest ślepawa, ale poza tym zdrowy, szczęśliwy (jak sądziłam) i zadbany psiak. Miała taką podstawową zupełnie tresurę, na spacerach ładnie się pilnuje (czasem się "pogubi", bo mnie nie widzi i leci na czuja do głosu) i generalnie jest dość łagodna. Pobłażałam jej traktując po trochę jak swoje dziecko, ale od dwóch lat szefem stada jest mój TŻ i ona to akceptuje

 

Pół roku temu urodziłam córeczkę. Przygotwaliśmy psa na zmiany, nim wróciłysmy ze szpitala znała zapach itd. Wprowadzenie dziecka odbyło się wzorcowo niemal, owszem początkowo Fiona była mocno zaintrygowana i popszturchiwała mocniej dziecko nosem (jak jakąś zabawkę), ale ostro na to reagowaliśmy i przestała. Później się przyzywczaiła, a my nadbaliśmy zauwania, że dziecku krzywdy nie zrobi i pozwolilismy jej Zosię lizac po buzi, rączkach, przytulac się. Zaczęło to naprawdę fajnie ze sobą grać. Baliśmy się jak sunia zareaguje na dotyk małych rączek, ale to tez przebiegło super. Fiona często leżała na brzuszku koło córeczki czuwając, a jak w końcu została pogłaskana przez Zosię to nawet nie warknęła ani nic takiego. Od tamtej pory minął miesiąc, była już głaskana, trzymana za łapkę a nawet ciagnięta za uszko i nic. Jak jej sie nie podobało - zmywała się z kanapy i koniec tematu. Starałam się nie wyrzucić psiaka na boczny tor, okazuję jej czułośc, głaskam, robię to co wczesniej choć w trochę mniejszym zakresie. Ma za to dłuższy popołudniowy spacer, bo wychodzę z psem i wozkiem do parku. Suczkę spuszczam ze smyczy, ma więcej ruchu niż przed moją ciążą.

 

I nagle dzisiaj zaatakowała dziecko  i to dwa razy! Raz leżała zwinięta i wtulona w mojego zakatarzonego TZ. Ja siedziałam obok z dzieckiem na rękach, mala się przechyliła i bardzo delikatnie dotknęła psiego grzbietu. Fiona skoczyła jak oparzona, w mikrosekunde sie owróciła i skoczyła na dziecko z lapaki i zębiskami. Ja dziecko obroniłam, a TZ zareagował zrzucając agresorkę z kanapy i karcąc. Dziecku na szczęście nic sie nię stało.

 

Obserwowaliśmy uważnie Fionę, ale po powrocie do pokoju miała postawę uległą, ogon spuszczony i zero agresji. Po dłuższym czasie pozwoliliśmy jej wskoczyc znowu na kanapę, ale już pod czujnym okiem TZ. Nasza córeczka siedziała oparta o tate i bawiła się zabawką (nie grzechotką ani niczym takim, nie było żadnych dzwieków). Gdy chciałam wziąć dziecko na ręcę Fiona znowu skoczyła do ataku. Tym razem udało jej się małą solidnie podrapać po buzi i rozkrawić jej powiekę. Na szczęście nic powazniejszego się nie stało, ale mogło...

 

Suka została mocno skarcona przeze mnie, wykrzucona na przedpokój i zamknięta do uspokojenia. My zajeliśmy sie płaczącym dzieckiem i przemywaniem ran. Bałam sie o oko dziecka, ale dzięki Bogu...

 

Suka na przedpokoju drapała w drzwi, później w wycieraczkę. Wie, że mnie to bardzo wkurza i wyglądało to jakby mnie wręcz prowkowała, żebym zareagowała i do niej przyszła. Nie poszłam. Później, po powrocie do pokoju ignorowaliśmy ją, nie została wpuszczona na kanapę, w końcu poszła spać do swojego kontenerka. 

 

Moje pytania brzmią:

 

1. Co zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła? Nie chcę oddawać Fiony, ale jeśli będzie atakowała dziecko to same rozumiecie...

 

2. Czy to może mieć związek z hierarchia w stadzie? A może to zazdrośc? Ale o kogo?O TZ, o mnie? Analizowałam sytuację i wygląda to tak. Mój TZ to samiec alfa, szef i przewodnik. Fiona często się pcha między nas, kilka razy wcześniej ostro na mnie warczała (wtedy byla karcona i "sprowadzana na ziemię" co do swojej pozycji), ale generalnie wczesniej się tym nie przejmowałam. Pech chciał, że dziś własnie podkreslałam swoją wyższą pozycję względem niej tzn. nie pozwolilismy jej wlezc między nas, kladłam jej dłon na karku ( reagowała grzecznie). Wszystko wskazywało na to, że pojmuje hierarchę - TZ, ja, Zosia i Fiona na końcu. Czyżbym się myliła? A może była zazdrosna o moją uwagę skupiona na dziecku, a nie na niej?

 

3. Co poradzicie, gdzie robię błąd? Jak podejśc do problemu i tej specyficznej slepawej suki, żeby zrozumiała? Wiem, że w takich wypadkach wina często lezy po stronie czlowieka, który miesza psu we łbe. Ja naprawdę nie chcę stracić Fiony, a czuję się bezradna względem tego problemu. Nie wiem jak to ugryźc. 

 

4. I ostatnia sprawa - czy mozecie mi ewentualnie poradzić jakiegos psiego behawiorystę, który zapoznałby się osobiście z problemem? Jestem z Krakowa, może polecicie kogoś? Chciałąbym się nauczyć postepować tak, żeby sunia znała swoje miejsce, a ja moglabym jej zaufać w kwestii bezpieczeństwa dziecka. 

Link to comment
Share on other sites

"Wie, że mnie to bardzo wkurza i wyglądało to jakby mnie wręcz prowkowała, żebym zareagowała i do niej przyszła.

 

 

Takie uczucia są psu niedostępne.
 

 

Nie poszłam. Później, po powrocie do pokoju ignorowaliśmy ją, nie została wpuszczona na kanapę, w końcu poszła spać do swojego kontenerka."

 

 

Bez sensu. Pies nie rozumie, że to "kara" za coś, co zdarzyło się chwilę przedtem.

 

Wydaje mi się, że powinniście szukać jej domu i to doświadczonego.

 

Jeśli jednak zdecydujecie się na pomoc fachowca, to szukajcie raczej psiego trenera, nie behawiorysty - teoretyka.

 

P.S. Są psy ktore po prostu nie lubią dzieci. Suka, zwłaszcza że jest ślepawa, może czuć się podwójnie zagrożona - raz, że się tak pozmieniało w domu, dwa, że dziecko łapie, chwyta, dokucza nie kontrolując tego, co robi a ona ma słabszą percepcję tego, co się dzieje.

Link to comment
Share on other sites

Trudno konsultować takie przypadki przez internet, bo agresja skierowana do ludzi to już nie przelewki. Ja bym pewnie sobie darowała czułości a wprowadziła suce więcej zasad, komend do egzekwowania, wyrobiła trochę schematów, nic krzywdzącego dla psa oczywiście, ale rzeczy trochę "porządkujące" Wasze relacje - typu gdy chcesz usiąść obok partnera to polecasz psu zejść i pies ma zejść bez dyskusji itp. Rozpieszczanie jej do niczego dobrego nie doprowadzi, a może być jeszcze gorzej.

 

Ogólnie to przyszło mi do głowy jeszcze jedno - może suka ślepnie i czuje się mniej pewnie? Czy jej wada wzroku się pogarsza czy jest stała? 

 

Ja bym spróbowała odezwać się np. do Hitt Doga: http://www.tresura.pl/

Link to comment
Share on other sites

Też przyszedł mi do głowy Hitt Dog. :smile: :smile:

 

Wydaje mi się że ktoś powinien Wam przekazać trochę wiedzy jak działa pies - bo to mocno kuleje. To naprawdę nie polega na naczytaniu się internetowych mądrości o dominacji i zjadaniu ciasteczek przed wydaniem psu posiłku tudzież o kładzeniu psu ręki na karku.

Tym bardziej, że JUŻ macie problem i działacie w maksymalnie "frontowych" warunkach - dziecko JUŻ jest na świecie, pies JUŻ ugryzł.

 

Na szybko - izolujcie trochę te istotki, w sensie: niekoniecznie niemowlę musi łapać psa za futro. Mogą przebywać w tym samym pomieszczeniu ale po co bliski kontakt...?

Link to comment
Share on other sites

 

To Twoja strona?

 
nie, nie moja. Siebie nigdy bym nie reklamowała, zresztą nie mam potrzeby, a to co robię to robię dla własnej przyjemności (jeśli komuś coś doradzam, czy pomagam w pracy z psem (robię to w czasie zwykłych spotkań z psami na spacerze)). Ale znam tą osobę, i wiem jak pracuje ze zwierzakami, jakie ma podejście do nich.
Link to comment
Share on other sites

Cyt.:"Fiona często się pcha między nas, kilka razy wcześniej ostro na mnie warczała (wtedy byla karcona i "sprowadzana na ziemię" co do swojej pozycji)"

Czyli okazywala agresje juz wczesniej, nie kiedy dziecko sie pojawilo? Piszesz, ze TZ jest przewodnikiem, ale gdyby tak bylo, sunia nie warczalaby na ciebie, bo jestes "pod ochrona" samca alfa, i nie wolno na ciebie warczec.

Oczywiscie pomoc specjialisty potrzebna, a jak wyglada JEJ DZIEN? psa, nie twoj?

Link to comment
Share on other sites

Hm, "metoda klikorowa" i "metoda target"? :lol:

Przyznam,że też mnie to rozwaliło.Dodatkowo fakt,że specjalistka od dziecka interesowała się zwierzakami od krów na łące począwszy.Takie kwalifikacje plus kursy zawsze skłaniają mnie do refleksji czy  ta "specjalistka" chciałaby się leczyć u mnie- bo mam kurs pierwszej pomocy a poza tym lubię od dziecka czytać książki medyczne:) i jako dziecko zawsze chciałam bawić się w lekarza.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Takie uczucia są psu niedostępne.
 

 

Bez sensu. Pies nie rozumie, że to "kara" za coś, co zdarzyło się chwilę przedtem.

-------------------------------------------------------

Pies nie rozumie tego,że spotyka kara za przewinienie sprzed chwili.Reakcja na złe zachowanie np.odwołanie na miejsce musi nastąpić natychmiast albo wcale.Następnie-suka ślepnie, a więc-czuje się zagrożona,traci grunt pod łapami...Nie twierdzę,że dziecko ją dręczy jednak coraz gorzej widząc pies czuje się zagrożony.Nie wie z której strony coś ją spotka no to reaguje tak jak reaguje.Jeśli wolno mi coś doradzić-sugerowałabym szukanie suce nowego domu...A jeśli nie wchodzi w grę szukanie -to szkolenie z psim trenerem nie z ,,teoretykiem,,...Tylko dobry trener..

Elżbieta

 

Link to comment
Share on other sites

@Berek - nie chcę oddawać suczki do innego domu, kocham ją, nie po to ją 4 lata temu zaadaptowałam, żeby oddac jak mi z nią niewygodnie. Naprawdę chcę to wszystko wypracować, żeby całej naszej 4 żyło sie dobrze i w harmonii.

 

Co do wzroku- Fiona ma od urodzenia słaby wzrok i mnóstwo wad wrodzonych oczu. Lekarz okulista swtierdził, że wada jest stała, nic się tutaj nie pogarsza.

 

DZIECKO PSA NIE DRĘCZY, nikt na siłę małej nie nosi do suczki. Dziewczyny nawiązały więź naturalnie, np. Zosia spała ze mną w łózku albo siedziała na nim wsparta poduszkami, przychodziła do niej Fionka, wąchała, polizała po buzi, po rączkach i kładła się obok albo z nosem przy dziecku. Kilka razy sie zdarzyło, że dziecko wyciągnęło rączki i pogłaskało suczkę, złapało za wąsa albo ucho, raz objęła jej łapkę. Sunia reagowała na to bardzo spokojnie, dawała się dotykać, lizała ja po rączce. My z TZ zawsze byliśmy przy nich, żeby żadnej się nic nie stało. Wiemy, że pies może zrobic dziecku krzywdę, ale dziecko też może nieświadomie skrzywdzić zwierzę. Dlatego zawsze kontrolowalismy ich kontakty. Jak sie zdarzyło, że Zosia za mocno pociągnęła i Fionie się to nie podobało to po prostu się wycofywała. Wtedy my delikatnie otwieralismy łapkę dziecka i sunia mogła się odsunąć. Więc to nie było tak, że dziecku wolno wszystko i na psie się to odbija. Nie popadajcie ludzie w skrajności!

 

Zresztą Fiona sama często szuka kontaktu z dzieckiem, krąży wokół leżaczka (stoi na podłodze), podchodzi, wącha małą, tyca ją nosem, liże po buzi, po rączkach, przy karmieniu asystuje zawsze w pobliżu nas. Nawet teraz to robi. Wogóle po tym ataku zachowanie suni wróciło do normy.

 

Mnie się wydaje, że za pierwszym razem to suczka się nie spodziewała dotyku i zareagowała strachem = atakiem. Natomiast za drugim razem nie do końca wiem jak to tłumaczyć. Wyglądało to tak, że wszystko było ok, aż ja nie wyciągnęłam rąk po dziecko. Nie wiem, zazdrość? I jeszcze raz podkręślę - Fiona nie pogryzła dziecka, za to ją podrapała solidnie. Boję się jednak, żeby takie ataki się nie potwórzyły, zwłaszcza, że niedługo dziecko będzie raczkowało. Po prostu reagujemy nim stanie się tragedia.

 

Dziękuję za namiar na Hitt Doga, skontaktuję się z nim i umówię.

Link to comment
Share on other sites

wiesz gojka, ponieważ poleciłam tą osobę (jej stronę) należy ci się troszkę wyjaśnienia. Zapewne wiesz, że każdy kto zajmuje się jakąś profesją i ma stronę "www" na tej stronie zawsze umieszcza parę słów o sobie (nawet jeśli jest to wzmianka o krowach które u ciebie i evel wywołały wybuch spontanicznej radości). Z tego co widzę, masz podobnie jak evel ograniczoną albo bardzo nikłą wiedzę na temat zarówno narzędzi, jak i metod szkoleniowych. Skoro zwykła literówka cię "rozwaliła" (próbujesz być taka sama jak "R..."? (wiedza nikła żeby nie powiedziec żadna, a tyle "do powiedzenia")). I zapewne turlając się, z radości czytałas dalej że owa pani również zajmuje się zachowaniami psów i kotów (to nie jest szkolenie psów, i ten zabawny "klikor" tu nie występuje), więc przeprowadza wizytę w domu w celu poznania przyczyny danego zachowania. Nie znasz tej osoby, nie wiesz jak pracuje, więc nie wypowiadaj się w taki sposób na jej temat. I jeszcze jedno, jeśli ktoś jest dobry w jakiejś dziedzinie, i jeśli napisze o sobie że w dziciństwie taplał się w błocie bo interesowały go żaby i kijanki, to tylko dobrze o nim świadczy, że to co robi - robi mimo upływu lat - z pasją, z zaangażowaniem, a nie traktuje tego tylko jako dodatkowe źródło dochodu (bo jest moda czy popyt na tego typu działalności). I nie zrozum mnie źle, czuję się w pewnym stopniu odpowiedzialna (stąd ten mój wywód) ponieważ poleciłam tą osobę (jej stronę). Nie znasz jej, nie wiesz jak pracowała, jak pracuje, dlatego z tą ironią poczekaj na opinię kogoś kto z jej usług skorzystał.

Link to comment
Share on other sites

wiesz gojka, ponieważ poleciłam tą osobę (jej stronę) należy ci się troszkę wyjaśnienia. Zapewne wiesz, że każdy kto zajmuje się jakąś profesją i ma stronę "www" na tej stronie zawsze umieszcza parę słów o sobie (nawet jeśli jest to wzmianka o krowach które u ciebie i evel wywołały wybuch spontanicznej radości).


Fajnie, przy okazji i ja skorzystam z tego troszkę wyjaśnienia, i dopiszę się zarazem na trzeciego do Gojki i Evel, bo reklamowana przez Ciebie stronka onej - "Behawiorysty Zwierząt COAPE" (pisownia oryginalna), "Trenera Alteri" (pisownia oryginalna), czy jak się tam ta Plastyk Ceramik (pisownia oryginalna) nazywa po rozlicznych kursach, seminariach i warsztatach - wywołała również u mnie wybuch spontanicznej radości, podobnie jak ongiś spowodowała to "zoopsycholożka" po kursie w Europejskim Studium Praktycznego Zielarstwa i Wiedzy Przyrodniczej w Międzyborowie.

 

Z tego co widzę, masz [Gojka] podobnie jak evel ograniczoną albo bardzo nikłą wiedzę na temat zarówno narzędzi, jak i metod szkoleniowych.


Ależ to jest oczywista oczywistość, że tylko Ty i wspomniana plastyczka-ceramiczka, macie nieograniczoną i dogłębną wiedzę na temat zarówno narzędzi, jak i metod szkoleniowych. Z tym, że Ty się tą wiedzą dzielisz tylko "w czasie zwykłych spotkań z psami na spacerze", co przyjmuję z głębokim bólem, jako żem użyszkodnik Dogo, nie spacerujący z Tobą.

 

Skoro zwykła literówka cię "rozwaliła" (próbujesz być taka sama jak "R..."? (wiedza nikła żeby nie powiedziec żadna, a tyle "do powiedzenia")).


Przysrywać trzeba umieć, szczególnie gdy się używa nawiasu w nawiasie, podobnie jak trzeba rozumieć znaczenie słowa "literówka", gdy w tak naiwny sposób chce się bronić czyjejś zwykłej niewiedzy. Sorry, taki mamy target... Że głupio zabrzmiało? No właśnie.
 
 

Nie znasz jej, nie wiesz jak pracowała, jak pracuje, dlatego z tą ironią poczekaj na opinię kogoś kto z jej usług skorzystał.


Żeby Gojce się nie ckniło, to i ja z nią poczekam na tę opinię. Ja dodatkowo mogę poczekać nawet pięć lat, by plastyczka-ceramiczka ukończyła jakiś państwowy uniwerek przyrodniczy, albo inne SGGW.
Link to comment
Share on other sites

Kliker (bo mniemam, że o to chodziło), targetowanie i naprowadzanie to tylko trzy techniki kształtowania/wyłapywania zachowań spośród wielu, wielu innych wykorzystywanych w procesie szkolenia psów. Skoro polecasz tę osobę to znaczy, że powinna ona sobą "coś" reprezentować. Trzy techniki (w dodatku wszystkie oparte na jednej bazowej teorii - szkolenia pozytywnego) po tylu kursach to troszkę licho, nie sądzisz, wilczyco? Skoro nawet ja, marny robaczek z "ograniczoną albo bardzo nikłą wiedzą", znam i stosuję na co dzień wiele innych metod? 

 

Skoro ktoś (uważający się za specjalistę w danej dziedzinie) umieszcza na swojej www takie a nie inne informacje to owszem, na tej podstawie można wyciągnąć jakieś wnioski i ułożyć sobie w głowie wstępną ocenę takiego fachowca. Tak samo zresztą Ty oceniasz w tym momencie niezbyt pochlebnie mnie czy gojkę, mimo że guzik o nas wiesz. Może sama byś się dostosowała do swoich złotych rad? Nie widziałaś mnie ani gojki na żywo, daruj sobie uszczypliwe uwagi.

 

I dementuję, ja nic o krowach nie pisałam! Krowy są OK!

Link to comment
Share on other sites

wiesz gojka, ponieważ poleciłam tą osobę (jej stronę) należy ci się troszkę wyjaśnienia. Zapewne wiesz, że każdy kto zajmuje się jakąś profesją i ma stronę "www" na tej stronie zawsze umieszcza parę słów o sobie (nawet jeśli jest to wzmianka o krowach które u ciebie i evel wywołały wybuch spontanicznej radości). Z tego co widzę, masz podobnie jak evel ograniczoną albo bardzo nikłą wiedzę na temat zarówno narzędzi, jak i metod szkoleniowych. Skoro zwykła literówka cię "rozwaliła" (próbujesz być taka sama jak "R..."? (wiedza nikła żeby nie powiedziec żadna, a tyle "do powiedzenia")). I zapewne turlając się, z radości czytałas dalej że owa pani również zajmuje się zachowaniami psów i kotów (to nie jest szkolenie psów, i ten zabawny "klikor" tu nie występuje), więc przeprowadza wizytę w domu w celu poznania przyczyny danego zachowania. Nie znasz tej osoby, nie wiesz jak pracuje, więc nie wypowiadaj się w taki sposób na jej temat. I jeszcze jedno, jeśli ktoś jest dobry w jakiejś dziedzinie, i jeśli napisze o sobie że w dziciństwie taplał się w błocie bo interesowały go żaby i kijanki, to tylko dobrze o nim świadczy, że to co robi - robi mimo upływu lat - z pasją, z zaangażowaniem, a nie traktuje tego tylko jako dodatkowe źródło dochodu (bo jest moda czy popyt na tego typu działalności). I nie zrozum mnie źle, czuję się w pewnym stopniu odpowiedzialna (stąd ten mój wywód) ponieważ poleciłam tą osobę (jej stronę). Nie znasz jej, nie wiesz jak pracowała, jak pracuje, dlatego z tą ironią poczekaj na opinię kogoś kto z jej usług skorzystał.

Ja nie próbuję być jak.... John Malkovich. Niektórzy tak mają, że śmieszy ich to samo.Tak jak mnie i Evel.

  Nie  jest śmieszne , że ktoś jako dziecko pasjonował się krowami czy kijankami. Raczej śmieszy mnie fakt, że ktoś kto uważa się za specjalistę umieszcza takie informacje jako dowód swej fachowości.

Właściwie to powinnam się śmiać z systemu promującego takich specjalistów, którzy nie ukończyli żadnych kierunkowych studiów, za to na ich fachowość  ma wskazywać to, że posiadają psa rodowodowego i pracują w schronisku. No i jeszcze mają kilka kursów.

Jak sobie pomyślę o tym, że niektórzy "ludzcy" specjaliści są tak wykwalifikowani to...boję się wyjść z domu...

Link to comment
Share on other sites

jaki ty Ryss musisz być nieszczęśliwy. Musisz mieć bardzo niską samoocenę skoro dowartościowujesz się dogryzając innym. Próbujesz być/uchodzić za kogoś ważnego, dowcipnego, udajesz jaki to jesteś błyskotliwy w tych swoich docinkach, a tak ogólnie to nie przedtawiasz nic swoją osobą. Wzbudzasz jedynie niechęć i pogardę do siebie. Cieszysz się i podniecasz jak ktoś odpowie na któryś twój nic nieznaczący post. Takie dziecko któremu udało zwrócić na siebie uwagę. Żal mi cię, możesz sobie na mój temat pisać co ci sie podoba, ale nie sprowokujesz mnie do podjęcia jakiejkolwiek dyskusji z tobą.
Evel, skoro drążymy temat, to gwoli wyjaśnienia - ona pracuje głównie metodą pozytywną, ale nie opiera się tylko i wyłącznie na tej metodzie. Jak sama wspomniałaś jest wiele metod, które z powodzeniem równiez są wplatane i wykorzystywane w szkoleniu. Każdy kto buduje swoją stronę stara się na tej stronie zamieścić w skrócie "jak najwięcej" o sobie, i czasem zdarzą sie jakieś niedociągnięcia. Nie miałam na myśli ani zamiaru obrazić ani ciebie, ani gojki, ale wnerwia mnie takie traktowanie kogoś, kogo (jak sama napisałaś) "nie widziałas na żywo". Dlatego na twoją uszczypliwośc odpowiedziałam tak samo. Ale mniemam że wyjaśniłysmy sobie w miarę wszystko i już więcej nie bedziemy sobie dogryzać, a znajomość forumowa (jaka by nie była) będzie się dalej normalnie rozwijać. I uważam że powinnyśmy skończyć już dyskusję na ten temat, bo wątek jest o problemie z psiakiem, a nie o stronie www i metodach jakie tam są przedstawione. Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

"I nagle dzisiaj zaatakowała dziecko  i to dwa razy! Raz leżała zwinięta i wtulona w mojego zakatarzonego TZ. Ja siedziałam obok z dzieckiem na rękach, mala się przechyliła i bardzo delikatnie dotknęła psiego grzbietu. Fiona skoczyła jak oparzona, w mikrosekunde sie owróciła i skoczyła na dziecko z lapaki i zębiskami. Ja dziecko obroniłam, a TZ zareagował zrzucając agresorkę z kanapy i karcąc. Dziecku na szczęście nic sie nię stało."

 

 

(...)

 

Nasza córeczka siedziała oparta o tate i bawiła się zabawką (nie grzechotką ani niczym takim, nie było żadnych dzwieków). Gdy chciałam wziąć dziecko na ręcę Fiona znowu skoczyła do ataku. Tym razem udało jej się małą solidnie podrapać po buzi i rozkrawić jej powiekę. Na szczęście nic powazniejszego się nie stało, ale mogło...

 

 

"Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało..." :laugh2_2:

 

Odezwijcie się do Hitt Doga, dobrze radzę. I to nalegajcie żeby zajął się Wami sam szef szkoły.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...