Jump to content
Dogomania

Mam dość mojego psa :(


Magdalena-jj

Recommended Posts

Witajcie

 

Od ponad roku jestem właścicielką psa - buldożka francuskiego.

Ma obecnie 15mc, od kilku mc jest wykastrowany.

 

Gdy go kupiliśmy mieszkaliśmy w bloku, wszystko było w miarę ok, znał sąsiadów, okolicznych meiszkańców, inne psy itp. Wył trochę jak go zostawialiśmy samego, wiem to od sąsiadki, ale nikomu to za mocno nie przeszkadzało.

 

 

Gdy miał 8mc przeprowadziliśmy się do domu dwurodzinnego. I się zaczęło. Po pierwsze był chyba dość zdenerwowany całą sytuacją, ale czekałam aż się "zaklimatyzuje" a po drugie sąsiad zaczął się skarżyć że pies wyje (co śmieszne ich pies też czasem wyje.. pies to pies mi to nie przeszkadza jak u kogoś za ścianął wyje..). I właśnie przez tego sąsiada trafiliśmy do szkoły posłuszeństwa dla psów jego znajomej. Pierwsze spotkanie kosztowało 150zł (!!), na którym ta Pani przy nas zlała 8miesięcznego psa końskim batem .... tłumacząc że psa się wychowuje poprzez bicie i kary cielesne.. Nigdy więcej do niej nie wróciliśmy. Ale przez nią nasze problemy narosły.

Pies (chyba po przeprowadzce) stał się bardzo terytorialny, atakuje każdego, kto wchodzi do domu oraz bardzo rzuca się na osoby przechodzące pod domem... jest to dośc kłopotliwe, ugryzł już dwie moje koleżanki, choć je znał, jak ktoś przychodzi musimy go zamykać. Pod domem na spacerach też jest stres. Generalnie boi się on wszystkiego i wszystkich co obce i ten strach u niego objawia się agresją. Do tego źle reaguje gdy zostaje sam w domu. Czasem po prostu mam go już tak dość.. Mamy spory metraż, a on gdy jest sam potrafi np. zrobić kupe i ją łapami rozdeptywać wszędzie ...

Do tego jest bardzo aktywny, w czym w ogóle nie przypomina buldoga. Je dużo i chętnie, ale zamiast być "gubaskiem" jest bardzo zbity, wyżeźbiony... Widać na nim każdy mięsień jak u jakiegoś kulturysty. Po mimo tego że mieszkamy w domku a obok mamy ogromnął łąkę to ciężko jest go wyszaleć tak porządnie, po takim szalonym spacerze wraca, trochę śpi a potem zaczyna szaleć znowu.

 

Problemy z nim związane spędzają mi sen z oczu..

Byłam z nim u innego szkoleniowca, pokazał mi kilka ćwiczeń i tak o ćwiczymy, ale wszystko opiera się na nagrodzie, a ja bym chciała żebym kiedyś nie musiała zawsze pamiętać o chrupkach psich jak chce z nim gdzieś wyjść..

 

A i jeszcze jedno - wizyty u weterynarza, to jest dopiero hardcore... Ostatnio leczymy ucho, weterynarz żeby je dotknąć i cokolwiek zrobić musiał dać mu głupiego jasia, 15minut się szarpaliśmy z nim żeby w ogóle można było zrobić mu zastrzyk, w efekcie z wrażenia się na mnie zlał, a potem i tak bd pod narkozą wybudzał się i gryzł weterynarza po rękach...

Link to comment
Share on other sites

Od ponad roku jestem właścicielką psa - buldożka francuskiego.
Ma obecnie 15mc, od kilku mc jest wykastrowany.

 
I chwatit. Później jeszcze ten bat... Cóż, głupich nie sieją - sami się rodzą. Powiadasz, że masz dość swego psa? Pewnie ze wzajemnością. Wcale mi Cię nie żal. Tylko psa, tylko psa żal... Mleko się już rozlało, ale może Twój przypadek będzie przestrogą dla innych, by nie szli tą drogą - drogą "profilaktycznego" kastrowania psa, drogą donikąd. Zatem ku przestrodze innym kastratomaniaków powtórzę tylko za producentem  suprelorinu - implantu do kastracji farmakologicznej:
 

Kastracja chirurgiczna i farmakologiczna może spowodować nieprzewidywalne zmiany w zachowaniu zwierzęcia (osłabienie lub nasilenie agresji). Zatem psy z zaburzeniami zachowania i u których stwierdza się wewnątrzgatunkową (pies/pies) i/lub międzygatunkową (pies/inny gatunek) agresję, nie powinny być kastrowane ani chirurgicznie ani przy użyciu implantu.

Link to comment
Share on other sites

Cześć,

 

Po pierwsze ogarnij się i zacznij działać - na początek powiedz skąd jesteś - na pewno otrzymasz namiar na dobrego behawiorystę, nie szkoleniowca, tylko wychowawcę.

 

Po drugie podaj namiar na tą "szkołę", żeby unikać takich szkoleniowców z bożej łaski.

 

Po trzecie powiem tylko, że Twój na pewno nie ma wystarczającej ilości ruchu. Poza tym jeżeli "widać na nim każdy mięsień" - może to nie jest buldożek francuski? Widziałem mieszańce staffików, o których właściciele mówili boston terrier ;)

 

Wreszcie najważniejsze, powiedz czy na pewno chcesz działać, pracować ze zwierzakiem i czy na pewno chcesz mieć psa?

Link to comment
Share on other sites

Ja bym spróbowała mu nieco ograniczyć przestrzeń, kiedy zostaje sam, dać jakieś zajęcie dla móżdżku, nie tylko dla łapek i wprowadzić parę rytuałów, żeby pies poczuł się nieco pewniej, bo jak dla mnie z opisu wychodzi, że on wyje, gryzie i atakuje ze strachu, czuje się zagubiony i niepewny. Czy pies umie i wykonuje w ogóle jakieś komendy? Nie zwalałabym też wszystkiego na kastrację, raczej na błędy wychowawcze i brak stabilizacji. Skąd jesteście? 

Link to comment
Share on other sites

Smutny temat - mam dość psa, bo wyje, bo nie mogę sobie poradzić. Mówię to z perspektywy człowieka mieszkającego z psiakami od których regularnie dostaje w kość. Nigdy nie powiedziałam, że mam ich dość - głównie jego, bo z sunią mieszkam zaledwie od dwóch miesięcy. Nigdy - nawet jak miałam zdrętwiałe ramię bo nie mogłam go utrzymać (mowa o owczarku niemieckim) nawet jak przez jego szarpanie wylądowałam o fizjoterapeuty bo mi się kręgosłup przestawił. Szukam rozwiązania bo mam dość sytuacji i swojej nieporadności, a nie ich. One są moje i je kocham - a na pewno nie przeszkadza mi, że muszę dla nich smaki na spacer nosić... Wstawanie na poranne spacery godzinę wcześniej Ci nie przeszkadza? Spacer w deszczu Ci nie przeszkadza? Zakaz wchodzenia do knajpy na wakacjach z psem Ci nie przeszkadza? Naprawdę smaki w kieszeni czy w innym miejscu, to nie problem i przyznaję, że nie rozumiem o co Ci z nimi chodzi. Pies to nie jest zabawka. Masz buldożka francuskiego czyli żywe stworzenie i jeśli chcesz je czegoś nauczyć, to musisz mieć argument w ręku. Jak sądzę pracujesz za pieniądze, dostajesz wypłatę. On pracuje i dostaje smaka. Jak masz problem ze smakami na spacerze, to chyba powinnaś zmienić podejście. Mój pies ma dwa i pół roku i jedynie wieczorne sikanie na szybko obywa się bez smakołyków i było tak od pierwszego szkolenia w wieku 4 miesięcy. 
 
Szczeniaki często są samotne jak się je zostawia w domu same, dlatego trudno się dziwić że wył troszkę. To się zdarza. Dobrze, że sąsiadom nie przeszkadzało, ale też nie można wymagać, że ktoś będzie przezachwycony, jak za ścianą ciągle będzie wył pies. Może to lęk separacyjny? Moja koleżanka przerabiała to z bassetem - też załatwiał się w domu i siusiał na łóżku jak był sam, a towarzyszył temu płacz i wycie. 
8 miesięcy to wiek, w którym psina dojrzewa i się zmienia, zatem dopiero wtedy mogły się ujawnić jego terytorialne zapędy. Rzadko pies od samego pojawienia się w domu wpada na pomysł, że nie będzie wpuszczał gości. Śmiem twierdzić, że z takimi problemami i tak musielibyście się wybrać na szkolenie, bo trudno sobie wyobrazić inne wyjście, więc trafiliście tam z powodu problemu z psem, a nie przez sąsiada. Agresja na tle lękowym też nie jest niczym nowym dla świata - nie wiem jaka jest charakterystyka rasy, ale to się po prostu zdarza w psim świecie. Kastracja przy agresji lękowej w ogóle nie jest wskazana... wykastrowałaś go przed objawami agresji? czy po? W ogóle to tak chyba dość wczesna ta kastracja - przed ukończeniem roku? (Ryss mi zaraz zarzuci hipokryzję, bo mój dostał implant po którym się zaczął bać, ale moim zdaniem to wciąż nie to samo)
Pobicie psa końskim batem... podziwiam Cię, że jedyną reakcją była rezygnacja z zajęć. Za taką akcję pewnie sama bym złapała bat i pokazała Pani jak skuteczna to jest metoda wychowawcza. Co do ceny za spotkanie - ta akurat mnie nie zaskoczyła, nie wiem skąd tyle wykrzykników. Wszystko zależy od szkoły i jak sądzę mieliście wybór - mogliście wybrać jakieś inne zajęcia i nie korzystać z rekomendacji sąsiada. 
To jeszcze psie dziecko - śpi troszkę, ale szybko się regeneruje - zafunduj mu taki spacer, żeby nie mógł zregenerować się w 10 minut. I to nie jest jego wina - mogę to powiedzieć z czystym sumieniem, bo sama przyjmuję cięgi związane z podejściem do psów z godnością - tylko Twoja, że nie dostosowujesz spacerów do energii Twojego psa. Tak jak pisze evel - zajęcia dla móżdżku bardzo męczą. Moje psiaki z ADHD padają jak muchy po godzinnym treningu. 
Psy nie lubią weterynarzy, ale przyznaję, że wręczenie mu głupiego jasia żeby zobaczyć ucho czy zrobić zastrzyk to jednak zaskakujące... ile waży Twój piesek, że nie byliście go w stanie utrzymać? No jeśli się boi to się z wrażenia posikał. Na litość boską, to żywe stworzenie!
 
Napisz proszę jak wyglądają Wasze super wycieńczające spacery? Może coś dorzucimy do listy i będziesz mogła skuteczniej pozbyć się jego nadmiaru energii. 
 
 
Link to comment
Share on other sites

dziewczyny czy wy widziecie jaki jestescie wredne???/ aby tylko zjechac kogos. Wasze teksty za straszne. zal mi twojego psa ciebie mi nie szkoda twoj pies cie nie lubi ogarnij sie. zachowujecie sie jak jakies histeryczne nawiedzone psiary. trzeba miec jakis umiar i zystans do wszystkiego.

 

kazdy moze miec zalamanie chwile slabosci i dosyc wszystkiego nawet matka do wlasnego dziecka za ktore oddala by zycie.

 

jakies znieczulice jestescie naprawde. dobrze mowia ze kobiety sa bardziej wredne niz faceci. daje sobie reke obciac zeby tu jakis facet napisal albo pozadny behawiorysta nie ocenialby ciebie i nie byloby w wypowiedziach tyle jadu. on ocenilby sytuacje.wspolczuje waszym znajomym tej waszej bezposrednosci w relacjach z nimi.

 

komentarze niektorych osob tu sa niepotrzebne bo nie wniosly nic i nie pomogly raczej tylko zdolowaly dziewczyne.

nie wiem po co to pisze??? na pewno tez zostane znizona do parteru.

autorce tematu radze nie czytac nawet komentarzy jesl zauwazy juz na poczatku ze jest zle oceniana.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 
I chwatit. Później jeszcze ten bat... Cóż, głupich nie sieją - sami się rodzą. Powiadasz, że masz dość swego psa? Pewnie ze wzajemnością. Wcale mi Cię nie żal. Tylko psa, tylko psa żal... Mleko się już rozlało, ale może Twój przypadek będzie przestrogą dla innych, by nie szli tą drogą - drogą "profilaktycznego" kastrowania psa, drogą donikąd. Zatem ku przestrodze innym kastratomaniaków powtórzę tylko za producentem  suprelorinu - implantu do kastracji farmakologicznej:
 

panie mądralo a może tak zamiast tylko strofować to byś dał jakieś rady??? Czy Ty tego nie umiesz robić? Czy tylko trollowanie jest Twoją mocną stroną na tym forum?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Kfiatek, histeryczne nawiedzone psiary to jednak troszkę inaczej się zachowują. Z tego co wiem Ryss jest facetem... Uważaj na to jak dajesz sobie rękę uciąć... 
Umiar właśnie trzeba mieć i troszkę dystansu, a każdy może mieć chwilę słabości - a Ty nie rzucaj się na nas z zębami, bo naszym celem (przynajmniej moim) nie jest zniżenie do parteru, tylko uświadomienie, że:
1) z psem trzeba chodzić na szkolenie, jeśli pojawiają się z nim probelmy
2) żeby go czegoś nauczyć potrzebne są smaki i nie jest to problem
3) energia psa jeśli się nie zużywa, to troszkę więcej ćwiczeń jest potrzebne, żeby ją jednak wyczerpać
4) głupi jaś u weterynarza żeby dać zastrzyk lub dotknąć ucha to nie jest chyba najlepsze rozwiązanie
5) kastracja w wieku 12 miesięcy to może ciut wcześnie, szczególnie jeśli pies ma agresję lękową!
6) instynkt terytorialny może się pojawić dopiero później, nie musi być od samego początku życia szczeniaka
Jeśli widzisz tutaj jad, to może jednak przeczytaj jeszcze raz te wypowiedzi siostro miłosierdzia (tak, to był sarkazm). 
 
Jasne, nie czytajmy niczego co mogłoby uszkodzić naszą wrażliwą psychikę... Ryss ostatnio mi proponował zmianę płci (mnie też nie oszczędza, ale nie odbieram tego osobiści, choć oczywiście się bronię, jeśli uważam, że opinia jest niesprawiedliwa), może podzielę się radą... mniej emocji, więcej chłodnego popatrzenia. Nikt nie atakuje właścicielki, tylko stara się znaleźć rozwiązanie najlepsze dla psa i dla niej.
 
Kto, czego może mieć dość to subiektywne - każdy użytkownik wyraża swoją opinię.  ja to odbieram tak, ale to chyba właścicielka kłopotliwej psiny powinna napisać o tym, co ona o tym sądzi... 
 
Link to comment
Share on other sites

dziewczyny...


Dziewczyny i chłopaki, jak już w ten sposób chcesz się zwracać do wszystkich tu obecnych - to ja, wójt, Ci to mówię, kfiatku, za przeproszeniem. Pozostałych Twoich wypocin nie chce mi się nawet czytać, gdyż mam uczulenie na niedouków, których w gimbazie pani od polskiego nie dała rady nauczyć, iż w języku polskim zdania zaczynamy od wielkiej litery, a budując zdania złożone, należy posługiwać się znakami przestankowymi. O używaniu na polskim forum  polskich znaków diakrytycznych już nie wspominam, bo może piszesz z zagranicznej kawiarenki internetowej, po ciężkiej nocy na zmywaku i Windowsa masz angielskiego.
 
Niezależnie od tego miej świadomość, że łamiesz regulamin forum, a to niekoniecznie musi się podobać adminowi. A w punkcie II.5e tego regulaminu jest napisane:
 

Pisząc na forum przestrzegaj zasad ortografii i pisowni języka polskiego!

Link to comment
Share on other sites

No i wywołałam wilka z lasu.

 

Oczywiście że kocham mojego psa, gdybym go nie kochała, to zamiast szukać wsparcia na forum i u behawiorystów przywiązałabym go do pnia w lesie...

 

Nigdy nie macie nikogo dość? Napisałam że mam dość, bo jestem już bardzo zmęczona całą tą sytuacją. Szkoda że to tylko forum, bo jakbyście miały okazje poznać go na żywo to byście wiedziały o czym ja mówię.

 

Jestem zmęcozna tym, że nie mogę go zostawić żeby nie skończyło się to jakąś katastrofą, dziś odwoziłam rano córkę do szkoły i zostawiłam go max na 15 minut, musiałąm cały przedpokój sprzątać z rozdeptanych odchodów. Wczoraj zostawiliśmy go na 2godziny, przyjeżdżamy, pies wyje na całą ulicę, wpadam do domu a on zaklinował sobie głowę pod szafką kuchenną i wyjąć nie mógł, nie wiem ile to mogło trwać, to się darł.

 

On jak dla mnie jest jakiś nadpobudliwy, jak dziecko z adhd.

 

Kocham go bardzo i zależy mi na tym żeby problemy z nim rozwiązać. Szkoleniowca mam, nawet fajnego, ale za to nie bardzo mam czas z nim jeździć, bo Pan przyjmuje o takiej porze że się nie wyrobię po pracy.

 

Jeśli chodzi o namiar Pani z batem to chyba nie chcę mieszać się w jakąś internetową aferę. Oczywiście ta wizyta nie skończyła się tylko wyjściem, powiedziałam jej dosadnie co o tym myśle.

 

Pies zna komendy: choć tu, siad, daj łapę, drugą, leżeć itp. Uczy się bardzo szybko, natomiast jego zachowania agresywno-lękowe mnie przerastają i powiem szczerze że gdyby gabarytowo był większy to bym nie dała rady i pewnie kogoś by zjadł...

 

Spacery - żeby się załatwił, w tym jeden dziennie dłuższy, gdzie jest puszczany na smyczy i gania jak dziki przynajmniej z 30minut, czasem i godzinę.

 

Jeśli chodzi o głupiego jasia to dostał go bo od razu miał zabieg na tym uchu.

 

Jak obserwóje to to tylko chyba zdarza się na psich forach, taka krytyka i nei wiem co jeszcze. Normalnei strach napisać, zbierałam się do tego wątku od jakiegoś czasu bo się bałam, jak widać wyżej wiadomo już czego...

 

Napisałam "mam dość mojego psa" może lepiej by zabrzmiało "mam dośc problemów z moim psem" ale spróbójcie mnei zrozumieć, każde moje wyjście z domu kończy się stresem bo nie wiem, co zastanę jak wrócę, nie wiem czy dom będzie zniszczony, czy on będzie wył, czy może wreszcie sobie coś zrobi bo wczoraj już kiepsko to wyglądało... Tak samo stresują mnie spacery, wizyty gości itd...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jak już zostało wcześniej powiedziane - radziłabym psa zmęczyć psychicznie jakimiś komendami, nauką czegoś nowego. Ważne, żeby była to zabawa dla obu stron, a nie przykry obowiązek :) U nas np. jedną z zabaw jest zamknięcie psa w innym pokoju, schowanie ulubionej zabawki w mieszkaniu i wypuszczenie psa z komendą "szukaj". Tyle frajdy mu to sprawia, że uśmiech sam maluje się na twarzy :grins: I ta duma jak już ją znajdzie... ;)

 

Co do lęku separacyjnego (tego wycia) to tak jak pisała zresztą evel - wydzielić psu jedno pomieszczenie, możliwie jak najmniejsze. Im mniejsza przestrzeń tym pies szybciej się wycisza. U nas poskutkowała klatka i chociaż u wielu ludzi nadal budzi kontrowersje to uważam, że dobrze wprowadzona klatka (np. przez crate games - jest tego pełno na youtube) jest dla niespokojnego psa idealnym rozwiązaniem. Miałam podobny przypadek, pies nic nie niszczył tylko cały czas śpiewał. Zostawianie w najmniejszym pomieszczeniu dało tyle, że raz był spokojny, a innego dnia postanowił wydrapać drzwi. Dopiero klatka rozwiązała problem całkowicie, ale ważne, aby kojarzyła się psu pozytywnie, a nie tylko z sytuacją: "Pańcia mnie wrzuca do tego metalowego potwora, więc pewnie zaraz zostawi samego" i z czasem ani nie będzie przynosiło mu to komfortu psychicznego, ani nie będzie chciał tam wchodzić z własnej woli... Sama popełniłam taki błąd na treningach agilitowych i w efekcie pies wszędzie (dom, ogród, pole, park, nawet las) do klatki WBIEGAŁ z rozpędu, bo była taka fajna, tak uwielbiał w niej siedzieć, ale na treningu po prostu kojarzyła mu się z jednym - zamykam go i odchodzę.

 

Co do agresji lękowej się nie wypowiem, bo nie mam doświadczenia w tym temacie zupełnie i według mnie takie sprawy lepiej załatwiać z kimś doświadczonym, a nie korzystać z rad w internecie, bo każdy pies i przypadek są inne. Może jakiś porządny behawiorysta by pomógł... Zdradź może skąd jesteś to któraś z dziewczyn (albo chłopaków ;)) kogoś ci poleci na PW?

Link to comment
Share on other sites

A tak właśnie - klatkę mamy. Kupiliśmy ją od razu jak go wzieliśmy, po pierwsze mieliśmy wtedy remont i pies chciał jeść gruz i fugi.. a po drugie doradziła nam to Pani weterynarz. Klatka od początku jest jego miejscem w którym śpi, zostaje sam w domu itd. Niestety z czasem klatkę zdezelował, najpierw zjadł jej spód plasticowy, co sprawiło że zaczął w niej chodzić po mieszkaniu, potem zaczął z niej cudownie wychodzić, zostawiliśmy kamerę, okazało się że wyciskał się  zniej przez rogi... Wzmocniłam klatkę takimi spinkami jakich używa się do kołpaków w narożnikach. Ale i tak chyba kupię nową bo ta spodu nie ma... Od kiedy mieszkamy w domu pies ma "swój" pokój, w którym jest klatka i jego wielka pufa do spania.. Śpi na zmainę, raz tu, taz tu, na noc zostaje w tym pokoju ale lózem, żeby spał na pufie, natomiast jak wychodzimy zamykam go w klatce.

 

No nic, widzę że bd musiałą z nim wrócić na szkolenia, choć zielonego pojęcia nie mam jak to w czasie dobrze rozegrać...

Link to comment
Share on other sites

Czasem dobrym rozwiązaniem problemu jest klatka (nie po to, żeby siedział tam stale zamknięty, ale jako "bezpieczny azyl"). Klatka jest otwarta, z wygodnym posłaniem, pies swobodnie wchodzi i wychodzi, przyzwyczaja się powoli, a z czasem nawet lubi tam odpoczywać. Dobrze jest klatkę przykryć od góry np kocem. Wychodząc z domu można klatkę zamknąć (uniknie się zniszczeń i odchodów w całym mieszkaniu), a pies najczęściej układa się na legpwisku i śpi. Oczywiście nie stanie się to już w pierwszym dniu, trzeba z psiakiem trochę popracować. Życzę powodzenia w temperowaniu buldożka i .... ostudzenia emocji na wątku :rolleyes:

PS Widzę, że spóźniłam się z radami, już to samo napisano.

Link to comment
Share on other sites

Ryss - lubię Cię bardzo, ale od tematu nieco odbiegasz...

 
Nietoperzyku - wzajemnie, ale to jest niekończąca się opowieść  na Dogo, aktualna i na temat w każdym wątku. To - dbanie o nasz język na co dzień, a nie tylko od święta - 21 lutego, w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego. I nie można udawać, że deszcz pada, gdy plują na nas publicznie niedouki i lenie. Bo to jest plucie, językowe - to nieszanowanie rozmówcy, poprzez narażanie go na dyskomfort w zetknięciu z językowymi plwocinami. Tak to widzę i dlatego reaguję w każdym wątku, gdy miarka się przebierze. Tylko mi nie mów, Nietoperku, że to nieważne jak kto pisze, ale co, bo sama jesteś najlepszym przykładem, że można dobrze i jedno, i drugie.
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

AA zapomniałam napisać jeszcze jednej istotnej rzeczy, te zachowania dominują w domu i pod domem, kiedy się stąd oddalamy jest zupełnie inaczej, np. nad morzem, w praku itp puszczamy go bez smyczy, nie reaguje na innych ludzi ani na zwierzęta. Podróżowaliśmy z nim bardzo dużo w tym roku i nie było takich problemów jakie są tu, na miejscu...

Link to comment
Share on other sites

Ok. Sytuację faktycznie masz trudną, można jej mieć dosyć. Na forach dostaje się po głowie - tak to już jest, wiem to i ja i moja głowa, zatem nie martw się. Może szkoleniowca warto wypróbować jakiegoś innego? Ja mam piątego...  Co z tego, że korzystasz z usług fajnego, skoro nie możesz się do niego dostać?

Co do głupiego jasia - to zmienia postać rzeczy zdecydowanie.
Spacery troszkę krótkie jeśli chodzi o pieska, który ma nadmiar energii... Tak mi się wydaje - takie spacery żeby się załatwił to raczej takie, mówiąc delikatnie za małe... 30 minut biegania w ciągu dnia to też mało, skoro sam biega tylko 30 minut... znajdź mu zajęcie, aportujcie, ćwiczcie ze smakami itp. Powinno być łatwiej go zmęczyć. Zmieniaj miejsca spacerów - jeśli każdego dnia spacer wygląda tak samo, to psu się po prostu nudzi. Szuka sobie bardziej kreatywnych zajęć, zagląda tam gdzie nie powinien, np. pod szafkę. Zabierz go raz tam, gdzie będzie mógł np. pokopać, następnym razem tam, gdzie będzie mógł pokonywać jakieś przeszkody, następnym razem ćwiczcie, następnym aportujcie. Niech wychodzi z domu i zastanawia się, co też fajnego dzisiaj pańcia wymyśli. A jak ćwiczycie komendy to w różnych miejscach - przy ulicy, na przystanku gdzie jest pełno ludzi, na swojej łące, przy torach - nie wiem w jakiej okolicy mieszkasz, ale na pewno da się coś znaleźć. 
Jeśli psiak wstaje rano z ogromem energii, a Ty mu dajesz tylko siusiu, kupka i idź spać dalej, to psina się nudzi. My spacerujemy rano około godziny, gdzie są i ćwiczenia i biegania wspólne psiaków... a i tak mam zdemolowaną łazienkę jak wracam do swojego szczeniaka :) 
 
Takie zachowania są w domu, bo to jego terytorium - on jest panem. U mnie samiec też tak sobie wydumał, że rządzi... Nad morzem jest ciekawiej, ma zajęcie, więc czasu mu brakuje na tęsknotę i rozpacz z powodu separacji - nie ma siły :) 
 
Ryss - lubię nasz język, pracuję ze słowem zawodowo i się staram godnie używać polszczyzny. Cieszę się, że to doceniasz i zauważasz. Ale jeśli ktoś ma problem z lękiem separacyjnym, to przecież nie jest naszym celem wytykanie mu błędów tego rodzaju - wszelakich, ile ich by nie było... Skupmy się na zawartości merytorycznej i problemach z psem, a nie... klawiaturą :)  
Link to comment
Share on other sites

Jeżdże do pracy na 7 rano, żeby przebić się przez korki w dużym mieście wyjeżdżam o 6:15, wstaję o 5, żeby zapewnić psu dłuższy spacer musiałabym wstawać o 4 o.O...

 

My mamy koło domku taką wielką łąkę, raz chodzimy w miejsce z górką, gdzie np aportuje mu "pod górę", innym razem skręcamy w druga stronę, biorę smakołyki na spacery, ćwiczymy, choć on już dawno wszystko na pamięć robi, jak z nim wychodzę i akurat mam możliwość, nie zapomnę itp to biorę chrupki i ćwiczymy w różnych miejsach, przed chwilką pod domem udało mi się uniknąć ataku na jakiegos lablafdora bo miałam chrupki i odwróciłam jego uwagę. Ale są i takie sytuacje w których tych smakołyków z jakiegoś powodu nie mam..

Link to comment
Share on other sites

Cóż, ten pies nie panuje nad emocjami. Czuje się zagrożony, podekscytowany być może, emocje się kumulują, nie mają ujścia i taki jest tego efekt.

Wróćcie do tej klatki, bo to naprawdę złote narzędzie. Dobrze przeprowadźcie trening klatkowy, crate games, ćwiczenia na samokontrolę, nieważne że pies do klatki już przyzwyczajony. Na spacerach postaraj się rozładować jego energię, łącząc to z jakimiś ćwiczeniami czy zabawami wymagającymi myślenia. Na końcu spaceru niech ma totalny luz, żeby się wyciszył - to jest czas np na węszenie. W domu niech pójdzie do klatki, można mu dać coś do gryzienia albo konga. W tym wypadku radziłabym też w domu jak najmniej zwracać na niego uwagę, nie doprowadząc do jego ekscytacji, nie witać się ani nie żegnać, nie bawić, nie okazywać nadmiernej czułości, a do znudzenia ćwiczyć samokontrolę (co też jest bardzo wykańczające dla psa).

Link to comment
Share on other sites

Jestem przerażona, że tyle problemów z małym psem. Popełniono chyba dużo błędów na samym początku od wzięcia psa a pewnie i w hodowli bo nie wiem czy pies napewno z dobrej hodowli t.zn. z takiej, w której dba się nie tylko o zdrowie i jedzenie ale i o socjalizację szczeniąt. A tego wyraźnie nie było skoro pies jest taki lękliwy. No i kastracja szczeniaka to barbarzyństwo, on jeszcze nie zdążył rozwinąć się i fizycznie i co najważniejsze psychicznie. A tę treserkę, która szkoli małego, młodego psa batem to bym sama tym batem porządnie zdzieliła. Kto jej pozwolił szkolić psy, chyba nie ma żadnych uprawnień.

Niestety teraz czeka cię dużo pracy ale patrząc na to jakie masz warunki czasowe to raczej radziłabym dla dobra psa oddać go komuś kto naprawdę ma czas, chęci i umiejętności postępowania z psem. Ja mam psy od 47 lat i to nie małe ozdobne tylko owczarki niemieckie i rottweilery i wszystkie były doskonale zsocjalizowane oraz szkolone choć oboje z mężem pracowaliśmy i to długo. Mimo to potrafiliśmy poświęcać psom jak najwięcej czasu, weekendy były tylko dla nich, na urlopy wyjeżdżaliśmy z nimi a zawsze w domu były co najmniej dwa a nawet cztery duże psy i suki. I od czasu do czasu bawiliśmy się w hodwlę a to już niewyobrażalna dla ciebie praca. Ale za to wszyscy właściciele psów od nas byli zadowoleni z ich nie tylko urody ale przede wszystkim charakteru. A przy takich rasach to było najważniejsze. Moje rottweilery szkolone na obronne mogły zawsze chodzić bez smyczy i kagańca między ludźmi, dziećmi i wszelkiej maści psów. Jak widzisz można tylko trzeba bardzo chcieć.

Link to comment
Share on other sites

A co ma do rzeczy wielkość psa? To tylko z dużymi mogą być problemy? :roll:

Radzenie właścicielce żeby oddała psa też jest mało poważne, czasami warto się zastanowić, co się pisze. Nikogo w tym wątku nie obchodzi, od ilu lat masz psy i jakie to one są grzeczne, bo to nie jest temat twoich psów - nie masz żadnych konkretnych rad dla założycielki tematu, więc chcesz jej tylko wbić szpilę, czy się pochwalić?

 

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że pies dorastając przechodzi różne fazy dojrzewania. Po okresie papisia jest okres lęków, potem okres buntu. Jeśli się na to nie zwróci uwagi, wtedy własnie mogą rozwinąć się problemy. I to nie ma nic wspólnego z socjalizacją, bo psy dosłownie potrafią się zmienić o 180 stopni - i wtedy po prostu trzeba wszystko wypracować od początku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...