Anula Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Musi być jakiś lek,maść na zniwelowanie bólu,przecież tak nie może być.Współczuję Basieńko. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Tez mocno wierze w to, ze neurolog Basi pomoże. To okropne i niesprawiedliwe, ze tak Basiu cierpisz! Tymczasem "mój" domek, rozwiał się, jak dym. Dostałam SMS: Witam. Przepraszam Pana za kłopot, ale wzięliśmy pieska ze wsi z sąsiedztwa, zostawionego na polu. Pozdrawiam. Cóż. Napisałam, ze trudno i ze cieszę się, ze jakiś biedak znalazł domek. Bo tak też jest. Były chętne domki dwa, juz jest jeden i nie ma dylematu, który wybrać. A ja się cieszę, ze Psiatko jeszcze moje... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Mam wielką prośbę. Nie mam już ani jednego egzemplarza umowy adopcyjnej. Ostatnio, gdy wydawalam Misię, całą umowę pisałam odręcznie. To jednak nie wygląda zbyt profesjonalnie... Któraś z Cioc może mi pomoc? Np. wysyłając na maila ten formularz...please! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 Przed chwilą, Figunia napisał: Mam wielką prośbę. Nie mam już ani jednego egzemplarza umowy adopcyjnej. Ostatnio, gdy wydawalam Misię, całą umowę pisałam odręcznie. To jednak nie wygląda zbyt profesjonalnie... Któraś z Cioc może mi pomoc? Np. wysyłając na maila ten formularz...please! Wyślę Aniu , podaj mi maila. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 Aniu nie mrtw się, Karacik znajdzie dom. To musi być doskonały dom. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Dzieki serdeczne, Basiu! Już pisze do Ciebie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 1 minutę temu, ewu napisał: Wyślę Aniu , podaj mi maila. Wlazłam właśnie po to samo :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Szkoda Ewu, że tak daleko mamy do siebie. W takich dolegliwościach pourazowych najważniejsze jest podereperowanie psychiki, bo to w bardzo dużym stopniu ma wpływ na dolegliwości somatyczne, a lekarze niestety nie mają o tym bladego pojęcia. Na miejscu mam grono ludzi pomagających wyjść z różnych traum. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Poker Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 I tak dobrze,że domek napisał . I chwała mu za to ,że wziął inną biedę ,a nie kupił. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 1 godzinę temu, Anula napisał: Musi być jakiś lek,maść na zniwelowanie bólu,przecież tak nie może być.Współczuję Basieńko. Anulko to jest neurologiczne . Ponoć tak boli półpasiec ale u mnie to nie jest półpasiec, jedynie takie uczucie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Przed chwilą, ewu napisał: Aniu nie mrtw się, Karacik znajdzie dom. To musi być doskonały dom. Nie, nie martwię się zbytnio. Jeśli żałuję, to tylko dlatego, ze to był chyba dobry domek, dobrzy ludzie. Tylko w takie ręce pójdzie, najlepsze, to jasne! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 1 minutę temu, agat21 napisał: Szkoda Ewu, że tak daleko mamy do siebie. W takich dolegliwościach pourazowych najważniejsze jest podereperowanie psychiki, bo to w bardzo dużym stopniu ma wpływ na dolegliwości somatyczne, a lekarze niestety nie mają o tym bladego pojęcia. Na miejscu mam grono ludzi pomagających wyjść z różnych traum. Ja się wypadkiem nie przejęłm ale dobiła mnie śmierć Pączka. Strasznie to przeżywam, staram się ale słabo mi wychodzi. Wyrzucam sobie ,że 8 dni leżałam w szpitalu a on tęsknił za mną i pewnie to też mu zaszkodziło. Bardzo mi źle i pusto... strasznie. Wiem ,że mam jeszcze 4 psiaki i bardzo je kocham ale to nie pomaga. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 9 minut temu, elik napisał: Wlazłam właśnie po to samo :) Elunia kochana... Dziękuję serdecznie, już napisałam do Basi. Buziaki! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 8 minut temu, ewu napisał: Ja się wypadkiem nie przejęłm ale dobiła mnie śmierć Pączka. Strasznie to przeżywam, staram się ale słabo mi wychodzi. Wyrzucam sobie ,że 8 dni leżałam w szpitalu a on tęsknił za mną i pewnie to też mu zaszkodziło. Bardzo mi źle i pusto... strasznie. Wiem ,że mam jeszcze 4 psiaki i bardzo je kocham ale to nie pomaga. On jest i tak blisko Ciebie, caly czas. Na pewno! Wierzę w to. Ale rozumiem też tę zgryzotę. Moja ukochana Azunia zaczęła się dusić, jak ja akurat byłam z przyjaciółką, która specjalnie przyjechała do mnie z Katowic. Do dziś mam wyrzuty, że nie było mnie przy niej.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 21 minut temu, Poker napisał: I tak dobrze,że domek napisał . I chwała mu za to ,że wziął inną biedę ,a nie kupił. Jasne, ze tak. Ten biedak zostawiony gdzieś na polu, był w większej potrzebie. No i jak czytam, jakie czasem bywają telefony czy smsy, to widzę, ze miałam szczęście do normalnych, dobrze wychowanych ludzi. Wzięli mnie za Pana (nie wiedzieć czemu), ale to drobiazg :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 8 minut temu, agat21 napisał: On jest i tak blisko Ciebie, caly czas. Na pewno! Wierzę w to. Ale rozumiem też tę zgryzotę. Moja ukochana Azunia zaczęła się dusić, jak ja akurat byłam z przyjaciółką, która specjalnie przyjechała do mnie z Katowic. Do dziś mam wyrzuty, że nie było mnie przy niej.. Pączek miał chłoniaka skóry. Walczyliśmy 15 miesięcy. Potworna, belitosna choroba. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Moje suczydełko miało raka kości. Jagielski dawał jej 3-4 miesiące życia, żyła jeszcze 9.. Ale przerzuty do płuc nie dały już szans na nic. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Kochane, nie róbcie sobie wyrzutów, że nie było Was gdy Wasz przyjaciel żegnał się z życiem. Gdyby wiadome było kiedy to nastąpi, nie odeszłybyście od Nich. Na "pocieszenie" powiem Wam, że ból jest zawsze jednakowy bez względu na to, czy pożegnaliśmy osobiście naszego psiaka, czy nie było to możliwe. Moje dwa najukochańsze psiaki Emir i Bingo odeszły mając 13 lat, bo serce odmówiło posłuszeństwa. Emir w 1988 roku odszedł do końca patrząc mi w oczy, trzymając głowę na moich rękach. Był tak słaby, że nie mógł wstać :( Binguś dwa lata temu odszedł w czasie snu. Nie było mnie przy nim :( Ból jest jednakowy, a może nawet większy, gdy widzimy, że przyjaciel odchodzi i nic nie możemy zrobić, żeby go zatrzymać :( To straszne przeżycie, ale przyjmując psiaka do swojego życia musimy liczyć się z tym, że to kiedyś nastąpi :( Wszystkie nasze psiaki będą nas witać, gdy do nich dołączymy. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Eliku ja byłam przy Azuni, gdy odchodziła, musiałam niestety podjąć decyzję o zakończeniu jej cierpienia. Klęczałam przy niej, gdy odchodziła. Mam żal do siebie o to, że jak przyszedł kryzys, nie było mnie przy niej. Jak wróciłam do domu ona stała przerażona i cierpiąca, nie mogła się już nawet położyć, bo wtedy nie była w stanie oddychać. Nawet nie wiem ile czasu to trwało i jak bardzo się bała :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 1 minutę temu, agat21 napisał: Eliku ja byłam przy Azuni, gdy odchodziła, musiałam niestety podjąć decyzję o zakończeniu jej cierpienia. Klęczałam przy niej, gdy odchodziła. Mam żal do siebie o to, że jak przyszedł kryzys, nie było mnie przy niej. Jak wróciłam do domu ona stała przerażona i cierpiąca, nie mogła się już nawet położyć, bo wtedy nie była w stanie oddychać. Nawet nie wiem ile czasu to trwało i jak bardzo się bała :( Straszne są te nasze wspomnienia, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez psiego przyjaciela :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 Przed chwilą, elik napisał: Straszne są te nasze wspomnienia, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez psiego przyjaciela :( Ja też! Nigdy przenigdy nie powiem, że nie chcę następnego psa, bo nie chcę już tak cierpieć przy jego odchodzeniu. Czym jest moje cierpienie w porównaniu do cierpień samotnych psów czekających na dom w schroniskach lub głodujących i walczących o każdy dzień błąkających się po polskim "miłosiernym" kraju? Większość z nich nigdy nie zazna już miłości, bo ludzie albo mają je gdzieś, albo boją się kolejnych własnych cierpień przy ich odchodzeniu. 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 Elu ja wrociłm ze szpitala i Pączek był. Niestety to ja podjęłam tą straszną decyzję bo nie mogłm pozwolić na cierpienie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted August 12, 2018 Share Posted August 12, 2018 16 minut temu, agat21 napisał: Czym jest moje cierpienie w porównaniu do cierpień samotnych psów czekających na dom w schroniskach lub głodujących i walczących o każdy dzień błąkających się po polskim "miłosiernym" kraju? Większość z nich nigdy nie zazna już miłości, bo ludzie albo mają je gdzieś, albo boją się kolejnych własnych cierpień przy ich odchodzeniu. To niestety gorzka prawda :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 32 minuty temu, agat21 napisał: Eliku ja byłam przy Azuni, gdy odchodziła, musiałam niestety podjąć decyzję o zakończeniu jej cierpienia. Klęczałam przy niej, gdy odchodziła. Mam żal do siebie o to, że jak przyszedł kryzys, nie było mnie przy niej. Jak wróciłam do domu ona stała przerażona i cierpiąca, nie mogła się już nawet położyć, bo wtedy nie była w stanie oddychać. Nawet nie wiem ile czasu to trwało i jak bardzo się bała :( Ja też musiałam podjąc taką potworną decyzję. Z miłości do Pączka, musiałam, tak jak Ty z miłości do Azy. Pobyt w szpitalu pewnie to przyspieszył:( Byłam z nim wszędzie gdzie się dało, u Jagielskiego też. Niestety nikt nie umie tego leczyć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewu Posted August 12, 2018 Author Share Posted August 12, 2018 20 minut temu, agat21 napisał: Ja też! Nigdy przenigdy nie powiem, że nie chcę następnego psa, bo nie chcę już tak cierpieć przy jego odchodzeniu. Czym jest moje cierpienie w porównaniu do cierpień samotnych psów czekających na dom w schroniskach lub głodujących i walczących o każdy dzień błąkających się po polskim "miłosiernym" kraju? Większość z nich nigdy nie zazna już miłości, bo ludzie albo mają je gdzieś, albo boją się kolejnych własnych cierpień przy ich odchodzeniu. Pięknie to napisałaś. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.