Jump to content
Dogomania

Socjalizować na siłę czy dać psu spokój?


Madie

Recommended Posts

Umieszczam tutaj, bo mój "kłopot" podlega właściwie pod 3 działy - strachliwość, agresja i szczekanie...

Panda, która trafiła do nas w wieku ok.4 miesięcy jest mieszanką bernardyna z czymś ( najprawdopodobniej z moskiewskim, może z odrobią czegoś bardziej gończego) i jak opis wskazuje wyrasta na dużego psa. Od samego początku z powodu zaniedbanej socjalizacji musieliśmy jej uczyć wszystkiego.

Pies bał się szelek, wiatru, środków transportu, schodów, podłoża innego niż trawa - nie licząc hałasów, które jej zupełnie nie przeszkadzały - wszystkiego. To już za nami. Próby dominacji nas samych w domu, też już na nami, a panna testowała naszą cierpliwość jak mogła.

Najgorszym kłopotem byli ludzie, których Panda serdecznie nie znosi i których po prostu się boi, tak było od początku ale podejrzewam, że i my dołożyliśmy do tego swoje 5 groszy. Udało nam się ją oduczyć ( dużo, dużo pracy i cierpliwości) rzucania się i obszczekiwania obcych na ulicy, o każdej porze dnia i nocy ( w nocy było znacznie gorzej). Chociaż nadal jak przechodzi obok kogoś kto się jej nie podoba, pozostaje napięta i tylko rzuca nam spojrzenia: " odstraszać czy nie?". W domu także jest lepiej - co prawda szczeka na obce osoby, ale pod kontrolą potrafi się wyciszyć i akceptuje to, że odwiedzają nas goście.

Problem jest natomiast z wyciąganiem ręki do psa, o głaskaniu i innych formach spoufalania się nawet nie wspominam. Od nas czasami domaga się miziania ( chociaż bez przesadyzmu) czy kładzie łeb na kolanach, ale generalnie nie lubi dotyku non-stop, a my akceptujemy jej wolę i nie jest głaskana, drapana, miziana czy przytrzymywana na siłę, chyba, że jest taka konieczność. Tak samo ludzie, którzy nas odwiedzają - nauczyli się ją "czytać" i paradoksalnie Ci którzy dali jej najwięcej swobody to jej ulubieńcy.

Niestety los obdarzył Pandę słodkim pyskiem ( wiecie, misiowate śliczne mordki molosów :roll:) i ludzie non-stop pchają mi do niej ręce na ulicy mimo tego, że jest duża, a od jakiegoś czasu z oddali drę japę, jak widzę, że ktoś mi na nią zakusy robi. Jeśli jednak coś się dzieje wbrew mojej woli albo znienacka pies reaguje na to dwojako:

-albo jeśli ma możliwość odchodzi w spokojne dla siebie miejsce i "ucieka" przed prześladowcą ( tutaj muszę przywołać autentyczną sytuację z naszego domu, kiedy to znajomy niezrażony naszymi uwagami, żeby zostawił psa w spokoju chodził za nią krok w krok i doprowadził ją do paniki - nasza wina, a znajomy już do nas nie przychodzi) a jeśli to nie daje efektu to szczeka.

-albo jeśli jest na smyczy od razu na próbę wyciągnięcia ręki ( "o jaki śliczny piesek mogę pogłaskać?") zaczyna szczekać i denerwować się. Doszło do tego, że zaczynam się zastanawiać nad przestaniem zakładania jej kagańca na spacery, bo gdy ludzie widzieli, że siedzi ze mną np. na przystanku w kagańcu ośmieleni klepali "pieska" po głowie nie bacząc na moje słowa, że pies "nie lubi" i jej warkoty...

Dodam, że zostawiona w spokoju ( np. w środkach transportu publicznego - nawet podczas tłoku, nadepnięta, w hałasie) jest psem idealnie zrównoważonym - dopóki ktoś nie spróbuje się spoufalać. Wtedy standardowa procedura - ma gdzie uciekać? Chowa się. Nie ma?. Szczekanie i wycie.


To co teraz nas najbardziej nurtuje to kwestia wymuszonej socjalizacji, do której przekonuje nas jeden z behawiorystów, a drugi puka się w głowę...

Pierwszy uważa, że mimo swojej niechęci do ludzi i dotykania, powinna spokojnie reagować na na każdy tego typu bodziec - mimo, że bez entuzjazmu. Ponieważ ma już 8-9 miesięcy zaproponować tzn. "wymuszone oswajanie". zbiera grupę ludzi na placu treningowym i oni razem bądź osobno podchodzą do psa i coś tam przy nim robią. Oczywiście w obecności właściciela. Po kilku sesja i zmianie otoczenia - ochotników - Pandzie ma ten bodziec się zobojetnić i ma reagować spokojnie. Jak + tego podał przykład, że nie mogę sobie pozwolić np. na przypadkowe ugryzienie dziecka albo kogoś kto mimo swojej głupoty postanowi pomiziać pieska...I tutaj pojawia się mój dylemat:

O ile jestem w stanie zrozumieć jego argumenty o dzieciach i nie tylko ( chociaż pies nie rzuca się z zębami do nikogo) to z drugiej strony czuję się źle na myśl, że pies nie ma prawa nie lubić być dotykanym i nikt nie respektuje jego braku chęci na zabawę...

Natomiast druga Pani szkoleniowiec mówi, że trzeba zapewnić psu szacunek i spokój. I tak samo jak nikt nie powinien przeszkadzać psu w jedzeniu, ( chyba, że szkolenie) odpoczynku i już szczególnie kiedy wysyła sygnały, że czegoś sobie nie życzy, tak samo nie należy zmuszać psa do akceptowania dotyku obcych. Tym bardziej, że ona sama już nikogo nie zaczepia i jedyne czego chce to świety spokój. Dodała też, że robiąc tak zrobomy psu krzywdę i straci do nas zaufanie jako przewodników, którzy nie bronią jej przed innymi.

Jeśli macie doświadczenia w tej materii proszę o rady.Dzięki.

edit:

Pies jest codziennie szkolony przez nas, żmudnie wszystko powtarzamy, nie uciekamy od trudnych dla niej sytuacji, zmieniamy jej miejsca, bodźce, formy spacerów, dodajemy po troszku nowe rzeczy, wychodzi sama albo z 2 suką, spacery około 2, 5 h codziennie - czasami częściej. Szkolenie przeplatane chwilami wolnymi i zabawą z 2 psem.

Edited by Madie
Link to comment
Share on other sites

O matko!
[QUOTE]nikt nie powinien przeszkadzać psu w jedzeniu[/QUOTE]
Z ciekawości kiedyś wypróbowałam tę technikę za moim kundelku. Po spojrzeniu widziałam kiedy sobie "nie życzył" dotykania miski z jedzeniem i nie narzucałam się. Po jakimś czasie doszło do tego że jak chciałam mu zabrać trochę jedzenia (bo np przez przypadek podałam za dużą porcję) to dawał sekundowe ostrzeżenie warknięciem i testował mnie - rzucając się z kłami na moją dłoń. Wiedziałam, że i tak mam nad nim kontrolę i po jakimś czasie udało nam się tego oduczyć.

Jednak mimo wszystko Pani numer dwa mnie przekonuje, ponieważ są różne typy psiej osobowości i nie każdy musi podlegać pod wzór "psiego terapeuty" (a często widzę, że trenerzy chcą iść w tym kierunku z każdym zwierzęciem :angryy::angryy:)

A ze znajomym, który śledził sunię bym z chęcią porozmawiała w cztery oczy :mad: i może by zrozumiał, że swoim zachowaniem mógł naprawdę zniszczyć to co Wy próbujecie naprawić.
Jak jest napisane w poradniku "Co jeśli mój pies..." Jimiego Evansa:
[QUOTE]Nie pozwól ludziom, by narzucali się twojemu psu - niech on decyduje, kiedy chce mieć z nimi do czynienia[/QUOTE]

Jeśli sama twierdzisz iż, pies zachowuje spokój gdy nikt mu się na siłę nie wpycha to myślę, że trzeba bardziej edukować ludzi. Oczywiście z psem powinnaś nadal ćwiczyć ale nie zmieniaj go na siłę. Taki już jest. Labradory z reguły z jęzorem na wierchu i rozmerdanym tyłkiem ciągną do obcych, jamniki się szybko podniecają a bassety... no one ze spokojem i rozwagą mówią "dzień dobry" :loveu: Ludzie też dzielą się na nieśmiałych i tych, wylewnych.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...