Jump to content
Dogomania

Rodzice nie chcą się zgodzić na psa!-doświadczenia


Bewarka

Recommended Posts

[B][SIZE=3]Wiele dzieci chce psa, ale rodzice nie chcą się zgodzić...nie będę wnikać czy to dobrze, czy nie-jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to nie tylko przyjemności, że pies może zachorować i trzeba nieźle za leczenie zapłacić, że o psa trzeba dbać itp. Mam jednak taką cichą nadzieję, że ci co nie powinni, psa od rodziców nie dostaną...;)[/SIZE][/B][FONT=Arial][SIZE=3][FONT=&quot][B]

[COLOR=Red]Od Moderatora:
[/COLOR][/B][COLOR=Red]Wątek został oczyszczony z Off'a.
Z racji tego, ze jest ciekawy nie został całkowicie usunięty. Także proszę czytać uważnie tytuł wątku.
Tu piszemy o naszych [B]doświadczeniach w przekonywaniu rodziców o posiadanie psa. [/B]
[/COLOR] [/FONT][/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 88
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Justys,z jednej strony masz rację. Posiadanie psa to nie tylko same plusy, są też minusy-wyprowadzanie na spacer itd. Pies to wiele obowiązków , z których trzeba się wywiązać.Ale mimo wszystko, to jednak wielkie , wielkie szczęście . A jeżeli pies nas kocha , uważa za swojego właściciela to jednak opiekowanie się nim sprawia przyjemnośc.
Piszesz , jakby pies był tylko kłopotem , nie wymieniłaś tutaj plusów. Może Nika nie spełnia twoich oczekiwań?Przecież pies to nie tylko obowiązki!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Iza*']Justys, masz rację. Posiadanie psa to nie tylko same plusy, są też minusy-wyprowadzanie na spacer itd. Pies to wiele obowiązków , z których trzeba się wywiązać.Ale mimo wszystko, to jednak wielkie , wielkie szczęście . A jeżeli pies nas kocha , uważa za swojego właściciela to jednak opiekowanie się nim sprawia przyjemnośc.
[B] Piszesz , jakby pies był tylko kłopotem , nie wymieniłaś tutaj plusów. Może Nika nie spełnia twoich oczekiwań?Przecież pies to nie tylko obowiązki![/B][/quote]
No właśnie też tak to odebrałam:roll: Przeczytałam całe i takie odniosłam wrażenie jakby to tylko kłopot był.

Link to comment
Share on other sites

Ja dostałam swojego psa jako dziecko chodziłam chyba do 2-3 klasy podstawówki, nie żałuję że pies do nas trafił, bo najzywczajniej zostałby wywieziony do lasu... :angryy: Na początku była ogromna radość itd. ale szybko się to zmieniło, to normalne w takim wieku, dziecki interesuja sie wszystkim ale tylko na chwilkę ;) ... Miki ma obecnie lat 15 i jest psem mojej mamy, oczywiście to ja z psem chodze do weterynarza, myje go, wychodze na spacery, ale pies po prostu "przyjelpił" się do mamy :evil_lol:


Justys nie rozumię tylko dlaczego koleżanki się z ciebie śmieją? :roll: :roll: Ja też mam znajomych, ale nikt się ze mnie nie wyśmiewa :) Fakt, że one częściej gdzieś wychodzą, ale to nie znaczy że ja nie mogę bo mam psa.. :roll: tak samo chodzę na imprezy, tak samo wyjeżdzam z znajomymi gdzies na kilka dni... u mnie rodzice nie widzą problemu aby przez tydzien zajac sie psem ;)


Nerul co do planowania to masz troszke racji, ale.. jeśli ktoś chce psa np. do jakiegoś sportu to nie przygarnie z ulicy małego grubego kundelka ;) nie można takiej osobie zazucic ze jest np. niedobra... ;) Ja np. chciałabym mieć w przyszłości psa który będzie mogł biegac przy rowerze, ale znów chciałabym aby pies był mniejszy bo jest wtedy mniej kłopotów i doberman o którym marzyłam od zawsze chyba do mnie nie trafi.. ale tego nie wiem ;) jeśli w schronisku pokocham jakiegos psiaka, a przypuszczam ze tak bedzie bo bywam w takim miejscu, aby pomoc psom to nie wydaje mi się że wydam 1500 zł za szczeniaka.. :roll: a poza tym boję się troszkę przyjąć pod swój dach szczeniaka, zdecydowanie wole dorosłe psy... takie małe szczyle są słodkie, ale u kogoś ;)

Link to comment
Share on other sites

Pierwszego psa oczywiście chciałyśmy my z siostrami, wbrew mamy zgodzie kupiliśmy z tatą psa. Byłysmy bardzo małe, a obowiązek opieki spadł na rodziców i naszą opiekunkę.
Kolejny i nasz obecny pies, to foksterierka Sara, decyzja o jej kupnie została podjęta przez rodziców, ale ja z młodszą siostrą się nią zajmujemy. Miałam 14 lat jak ją kupili rodzice, teraz mam 20..
W domu jest jeszcze mój pies chiński grzywacz, Joy, z którym razem z Sarą wychodzę ja i moja siostra. Psom gotuję i daję jeść 2 razy dziennie. Jak tata chce, to czasami zabiera psy do lasu, czy na działkę, chociaż to nalezy do moich obowiazków, a tata robi to tylko wtedy, gdy sam tego chce. Codziennie psy są wybiegane, myjemy im zęby, obcinam pazurki.
Zresztą co tu duzo mówić opieka nad psami to tylko przyjemność :lol:

Link to comment
Share on other sites

do wszystkich dogomaniakow, ktorych rodzice nie chca zgodzic sie na psa- po prostu przemyslcie, dlaczego. rzadko wynika to z tego, ze rodzice po prostu nie lubia zwierzat. rodzice czasem patrza troche szerzej i widza, ze w aktualnej sytuacji pies moglby nie czuc sie szczesliwy, mielibyscie dla niego za malo czasu. ja sama teraz nie mam psa, choc bardzo bym chciala. niestety, nie mam na to warunkow i zdaje sobie z tego sprawe. wyjechalam na studia do innego miasta, mieszkam w malym pokoiku. nie ma sensu, zeby MOJ pies mieszkal u rodzicow, a mnie widywal tylko co drugi weekend. tak samo jak nie ma sensu, by pies siedzial po 10 godzin sam w domu, nie ma sensu, gdy czesto wyjezdzacie i nie moglibyscie psa ze soba zabierac. noi przede wszystkim nie ma sensu, jesli po prostu chcecie slodkiego pieska, zeby moc sie z nim bawic i glaskac, bo ma fajne futerko.

a jak przekonac rodzicow, ze jest sie odpowiedzialnym... w jednej ksiazce byl opisany watek chlopaka kilkunastoletniego, ktory nie mogl sie doprosic psa. w koncu postanowil za wlasne pieniadze kupic psu wyprawke i co 4 godziny wychodzil na dlugi spacer z... sama smycza :D moze to juz skrajny przypadek, ale zamiast plakac, blagac i prosic, moze czasem warto po prostu cos zrobic?

Link to comment
Share on other sites

U mnie w domu od najmłodszego był pies.
Miałam 3 latka jak siostra w jakimś konkursie śpiewnia czy cuś wygrała suczkę kundelka (kto wymyśla takie nagrody?) no ale mama i tata się zgodzili i tak perełka zamieszkała z nami. Były z nią wielkie problemy gdyż zagryzała kury sąsiadki z kamiennicy obok naszego bloku, ale nigdy nie stwierdziliśmy, że pies to problem, mimo, że kasa leciała do tej sąsiadki za każdą zagryzioną kure (wiadomo jak to dzieci lepiej bez smyczy). Gdy Perła nas opuściła za TM nie pamiętam z jakiego powodu, mama zgodziła się na psakundelka po śmierci taty od swojego znajomego no i normalnie na początku ja się nim z siorką opiekowałam (miałam 7 lat siostra 11) dbałam itp, mama dawała na leczenie itp. bo u mnie w domu nie było czegoś takiego jak kieszonkowe ja miałam codziennie 2 zł na śniadanie do szkoły ale to już inna sprawa. Gdy miałam 15 lat mama zachorowała dostała wylewu i z racji tego, że nie mogła już pracować itp. to ona przejeła domowe obąwiązki co do Czarka ale nie dlatego, że nam się nie chciało tylko temu, że siedząc w domu nie mogła usiedzieć i całą przyjemność karmienia opiekowania się psem zostawiłyśmy jej bo Czarek był jej całym, życiem a i on bardziej do niej się kleił. Naszym zadnaniem były spacery i wyprowadzanie do weta (mama jednostronnie sparaliżowana) Ktoś może powiedzieć, że nam dzieciom jeszcze wtedy pies się znudził i zostawiłyśmy go na głowie chorej matki, otóż nie mama sama mówiła, że tyle ma co sobie nakarmi psa wyczesze itp. nawet jak miałam świnkę morską to też ona pierwsza wstawała i dawała jej marchewkę.
Efekt tego wszystkiego jak mama umarła pies kompletnie przestał jeść, jadł już tylko wtedy gdy głód zabardzo mu doskwierał, żaden wet nie umiał wytłumaczyć o co chodzi a po 2 tygodniach Czarek przeżywszy z nami 14 lat odszedł za TM wydaje mi się że z tęsknoty.
Morał?? nie każde dziecko jest nie odpowiedzialne, Justyś95 napisała, w kontekście, że pies to same kłopoty itp. ja się z tym nie zgadzam wedłóg mnie jest więcej pożytku i ptrzyjemności z posiadania psa niż kłopotu, kupa na dywanie?? Moja obecna Tequila do 7-mego miesiąca życia sikała i kupkała się w domu ale to przeżyłam przepłakałam cichaczem i co?? teraz sama radość. Nie miałam nigdy chwili zwątpienia typu Po co ja tego psa mam? czasem miałam zwątpienie "może ja jestem złą właścicielką??"

Link to comment
Share on other sites

Powiem tak, ja nigdy nie mogłam przekonać mamy na psa. Chociaż rodzice byli skłonni takowego mi kupić (byleby był mały) i na sam początek kupili mi samą smycz, żebym "ćwiczyła" charakter, co do ewentualnego wyprowadzania psa. I spełzło na niczym, po prostu mi się znudziło po drugim razie :shake: . Później przyszedł szał na kota. Ale miałam potworne uczulenie na sierść (atopowe zapalenie skóry - możecie zobaczyć w internecie, jak potworne to są rany, na szczęście po mojej chorobie nie ma nawet blizn, chociaż miałam ogromne [B]dziury[/B]!), chodziliśmy na wszelkie badania i nic. Wychodziło, że jestem uczulona na mleko i nie mogłam pić kakao, ani jeść płatków śniadaniowych (potworność). Tymczasem okazało się, że badania to jedna wielka ściema i w rzeczywistości uczulona jestem na króliki i świnki morskie (swego czasu miałam świnkę morską Hektorka i królika). Mama nie zgadzała się w dalszym ciągu na kota. Przez wiele dni chodziłam, jak struta, aby ją przekonać, co do tego, że jestem pewna, że kotek będzie miał u mnie, jak w raju. I ciągle odmowna odpowiedź... Któregoś razu wyjechałam z tatą do babci... I przekonałam go, co do decyzji o zwierzaku. Zadzwoniliśmy do schroniska, dowiedzieliśmy się, że jest jeden mały kociak i... Wzięliśmy go. A mamę postawiliśmy przed faktem dokonanym. Mały kot podbił jej serce na tyle, że wraz ze śmiercią kotka (5 lat, przyczyną prawdopodobnie by rak jelit), podjęliśmy decyzję o przygarnięciu następnego kota. Pojechaliśmy do tego samego schroniska i... znów mamy kota :evil_lol: To przecudne stworzenia, nie wymagające, aż tak wielu obowiązków, stawia się kuwetę, uczy kotka, że tutaj może się załatwiać, pokazuje się, gdzie stoją jego miski z wodą i jedzeniem. No i obowiązkowo zastrzyk miłości i pieszczot. Teraz mogę na niego liczyć, że w czasie choroby położy się na mnie i bezinteresownie zacznie mruczeć, a mądre oczy zawsze będą mi towarzyszyć.
Klamka zapadła, na kocie się nie skończyło. Teraz planujemy mieć owczarka niemieckiego. Czekamy, aż psiaki będą miały odpowiedni wiek, a my przygotujemy odpowiednio dom. Parę lat kocich obowiązków, nauczyły mnie tego, że zwierzę nie jest wiecznie małe i słodkie. Kiedyś dorasta i przestaje być tym słodkim kociaczkiem/szczeniaczkiem, jakiego wzięliśmy. A ponieważ z upływem czasu moja miłość do kotów i psów rośnie w zastraszającym tempie, rodzice nie muszą się obawiać, że moja miłość skończy się na szczeniaczku. Tym bardziej, że ja uwielbiam spędzać czas na dworze, a im większe towarzystwo, tym więcej zabawy :evil_lol:
Warto wspomnieć, że kociak od razu po wzięciu ze schroniska był zmarnowany, miał matowe futerko i taki smutny wzrok. Teraz? Lśniące futro, ładne łapki, piękne ząbki i ten diabelski wzrok, który mówi: "co by tutaj zmalować teraz?" No i jak tu się nie zakochać... :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ja 'dostałam" psa w wieku 12 lat i nadal nie rozumiem, jak w takim wieku mogłam wybrać odpowiednią rase i znaleźć samodzielnie hodowle.
Od tamtego czasu codzienie, juz przez cztery lata ja z siostrą(mlodszą ode mnie o 2 lata) wychodzimy z psiakiem na spacery. Nigdy mi się jeszcze ne znudziło.
Sama się sobie dziwie, przeciez ja wtedy miałam tak malo lat. ;)

Na dzień dzisiejszy prawie w ogóle nie widzę minusów posiadania psa. :)

Link to comment
Share on other sites

Hej :)
Ja chce namowic rodzicow na 2 psiaka !! Rasy yorkshire terrier :):)
I potrzebuje jakis dobrych argumentow :D Ja juz nic nie rozumiem jak gadam mamie o yorkach duzo rzeczy ze to bede z nim robic ze tak i siak to czasem mowi no no bedziesz a pozniej juz ze jak bede dorosla to moge miec i nawet 10 psow :roll: :roll: :roll:
Pomocy........ xD

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Iza*']Kinguś :roll: , w przerwie , gdy nie namawiasz rodziców opowiedz nam jak to było z twoimi zwierzakami(od samego początku)[/quote]


Kurde :D
Wiec jak mialam 5 lat dostalam z bratem malego slicznego kundelka :loveu: :loveu: Bardzo go kochalam i nadal kocham zawsze sie z nim bawilam jako maly dzieciak wyprowadzalam na spacery oczywiscie chodzilam gdzie on chcial a nie gdzie ja :D:D
A jeszcze wczesniej moi dzidkowie mieli psiaczka Mike ktora byla wredna istotka :loveu: Nie lubila dzieci na brata warczala ale na mnie nie zdarzyla bo zawsze od razu ja lapalam i przytulalam :)
W 2001 roku zmarl moj psiak :placz: :placz: Tzn musielismy go uspic bo mial raka :placz: :placz: To byl najgorszy dzien w moim zyciu :placz:
Od tamtego czasu mialam tylko chomiki czekalam az do 2004 roku kiedy pojawil sie Jacky bylam wtedy z mama na rynku po warzywa ja poszlam dalej a mama mnie zawolala bo zobaczyla taka mala czarna kuleczke z panem i ojcem jackiego :)
Myslala ze tylko sa z tym panem zapytalam sie czy on jest na sprzedaz i pan powiedzial ze tak :D Chwile go poglaskalismy i poszlismy dalej oczywiscie ja zaczelam gadac ze ja go chce itd a mama zadnego psa juz w domu nie bedzie :( To pojechalismy do domu ja nadal gadalam. Wzielam kase na wszelki wyypadek i mielismy juz jechac na dzialke ja ciagle gadalam :D I brat powiedzial zeby sie mama zatrzymala to pogadamy jeszcze to zaczelismy wkoncu podpisywac umowe z mama hah :D
I pojechalismy po psiaka tak sie balam zeby mi go tylko nie wykupili :) Alenaszczezscie byl :multi: :multi:
Gdy zadzwonilismy do taty ten zacza sie wydzierac :D Ze zadnego psa wywali go itd a teraz jest jego pupilkiem :D:D No od 1 dnia byl :)
No i od teraz jest z nami :)
Juz 3 lata :)
I chcialabym miec teraz 2 psiaka :)

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, wróćmy do tematu. A więc ja kiedyś miałam psa i chciałam drugiego. Właściwie to tata powiedział, że jak jakiś zwierzak, to tylko mały pies. Wtedy tego się "uczepiłam", że tata obiecał i w końcu dostałam psa. Ale ten pies, to nie był dobry wybór, bo moja mama mama ma uczulenie, a był to york. No więc musieliśmy oddać psa cioci, ale tam też ma się nieźle.

Teraz już nie mam żadnego psa, bo ten, którego miałam już wcześniej zdechł. Ale przekonałam mamę na nowego, podwórkowego psa. Podwórkowy pewnie będzie lepszym wyborem niż york, bo nie będzie wchodził do domu i uczulał mamy. Na nowego psa nie musiałam za bardzo rodziców przekonywać, bo sami też go chcieli. Jednak jakby mieli zamiar zmienić zdanie, to uwieczniłam to na piśmie, że się zgodzili. Pieska dostanę gdzieś za miesiąc, bo najpierw wyjeżdżam na wakacje.
Już nie mogę się doczekać!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Iza*']To była szybka decyzja taty, niestety nie przemyślana.[/quote]

Jezeli moja wypowiedz odbiega od tematu to sorry,ale nie chcialo mi sie czytac caaaalego watku:eviltong: .
Co prawda w moim domu od zawsze byly zwierzeta(patrz:psy),lecz byl taki rok(czy 1,5roku) kiedy w naszym domu nie bylo zadnych wiekrzych zwierzat(bo rybki czy myszki to byly...ale to juz inna historia)...Bardzo to przezywalam ,wiec moj wspanialomyslny ojciec popedzil do schroniska po psa...Wiezcie mi-nie byla to przemyslana decyzja(niestety:shake: ). Szczeniak juz wieczorem byl w swoim nowym domu. Ja szczesliwa,ojciec wzruszony a moja kochana matula zazenowana i zmartwiona,a czemu?? Bo ona jedyna zdawala sobie sprawe z powagi sytulacji... Suczka rosla w oczach( a trzeba wam wiedziec ,ze od zawsze-i chyba na zawsze-mieszkalismy i mieszkamy w bloku,w centrum wroc.)... Gdy juz przestala rosnac okazalo sie ,ze jest to chyba jakas mieszanka z kaukazem ,albo owcz,srodkowoazjatyckim-poprostu pies-monstrum...A do tego byla nieznosna( nie twierdze,ze nie bylo w ty winy braku wychowania czy malej ilosci ruchu)... Mialam wtedy z 10lat(czy moze 9...). Dosc ,ze sucz zmarla w wieku 3lat na raka(obawiam sie ,ze ze stresu wywolanym ciaglym "niewybieganiem")
Teraz mam 14,i jestem swiecie przkonana,ze nigdy nie kupie sobie duzego psa do bloku(a juz z pewnoscia nie kupie sobie psa jako "nieprzewidziana decyzje"),chyba ,ze bede w stanie poswiecic mu naprawde duza ilosc czasu,a o to w naszych czasach trudno... Dodam ,ze jestem wlascicielka sucz,jamnikowatej znajdki(znalazlam bide rok temu jako zmokniete szczenie pod smietnikiem)...
[B]Zeby nie bylo,ze sie na marne rozpisalam,to pisze to jako przestroge dla przede wszystkim rodzicow(a moze i dzieci),zeby nie kupowali psow bez dokladnego przemyslenia decyzji o posiadaniu zwierzaka...;) [/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='justys95'][FONT=Arial][B][SIZE=3]Napisałam to po swoich doświadczeniach...[/SIZE][/B][/FONT]
[FONT=Arial][B][SIZE=3]Wiele dzieci chce psa, ale rodzice na nie zgodzić się nie chcą...ja wtedy odpowiadam "I bardzo dobrze" one wtedy robią surową minę i pytają "A niby dlaczego?!" ja wtedy zaczynam "pochichotać" ze śmiechu :cool3: nie wiedzą jaki to obowiązek...i to nie tylko przez sierść w całym domu, ale o opiekę chodzi...nie ma pewności (nawet do mnie) czy pies mi się nie znudzi...mam nadzieję, że jeszcze nie...:lol: no to tak:[/SIZE][/B][/FONT]


[ble ble ble (tu gadam o mnie i miłości do psów)]

[CENTER][CENTER][FONT=Arial][B][FONT=Arial]Początek kłopotów.[/FONT][/B][/FONT][/CENTER]


[/CENTER]

[FONT=Arial][FONT=Arial]Ale była radocha (pierwszego dnia) z Niki! Polubiła mnie i moje łóżko, nie pogardziła kawałkiem kiszeczki, ładnie trzymała się mojej nogi przy zwiedzaniu domu a moi znajomi podziwiali nowego członka rodziny. Drugiego dnia poczułam dziwny zapach...na moim zawsze czystym, pięknym dywanie leżała śmierdząca, rzadka kupa! Mama na szczęście pomogła mi to posprzątać. A reszte dnia było spędzone bardzo fajnie...tak jak i w pierwszym. W ok. 4 dniu Niki znów zrobiła kupę na dywanie! Tylko różnica polegała na tym, że mama już mi nie pomogła...prosiłam nią a ona nic...poszłam więc porobić pare innych rzeczy a mam w krzyk! –Posprzątałaś?!? -zapytała krzycząc-nie...-odpowiedziałam...Jeden dzień wystarczył, abym z tych uzbieranych 157 zł nieoczekiwanie miała w portfelu tylko...60 zł.! Nawet sama nie wiedziałam na co wydałam te pieniądze (a rzecz jasna zdarzało mi się to baaardzo rzadko), pokój wciąż jest brudny i gdy „normalnie” sprzątałam go raz na tydzień (aż się sama dziwie) teraz ledwo co sprzątam go 2 razy w roku na święta. Moja mama wciąż w krzyku, że kwiatki w moim pokoju uschły, a w łazience leży psie gówno! Moje oceny również się pogorszyły...wcześniej najwyższa średnia w klasie a dziś martwię się czy w ogóle będzie pasek...:roll: Gdy przechodzę obok moich byłych koleżanek z Niką na spacerze to aż mnie złość bierze. Siedzą sobie na murku i się ze mnie śmieją...tak jest co dzień! Nie mam dużo czasu, ale oczywiście dogomanii odmówić sobie nie mogę! I całe moje życie zmieniło się o co najmniej...500% !!! Nie powiem czy na źle czy na dobre, bo to dzięki Nice odważyłam się odwiedzić to forum.[/FONT][/FONT]


[CENTER][CENTER][FONT=Arial][B][FONT=Arial]Do dogomaniackich dzieci, których rodzice na psa zgodzić się nie chcą.[/FONT][/B][/FONT][/CENTER]


[/CENTER]

[FONT=Arial][SIZE=3][FONT=&quot]Wiem...rozpisałam się tak, żeby powiedzieć wam mały szczególik a wy to musieliście czytać :roll: i pewnie większość z was mnie nie posłucha, ale co tam...wasi rodzice są bardzo mądrzy! Wy mówicie im „Ale ja się będę zajmować psem! Będę płacić za niego, wychodzić na spacery to przecież sama przyjemność...” Oni wam odpowiadają „Tak, jak każde dziecko, woła o psa a potem oddaje się do schroniska” wy jesteście przekonani, że wy jesteście inni i dużo wiecie i wy byście nigdy psa nie oddalo...[B]wierze wam, ale różnie bywa[/B] ;) poradzicie sobie...o nie, nie...to wcale nie jest tak jak np. w znanym wam „Przygodach psa Cywila” czy jak to było z „Białym kłem”...to tylko filmy o pięknych, grzecznych i mądrych czworonogach często odbiegający od rzeczywistości, bo normalnie z psem jest o wiele, wiele, wiele więcej problemów (choć psy nie ukrywam – mądre są [/FONT]:)[FONT=&quot])...i może wielu ludzi w wielu książkach i w internecie pisały o tym to ja chciałabym wam o tym przypomnieć...mam nadzieję, że nie pójdzie to na marne...[/FONT][/SIZE]

[SIZE=3][FONT=&quot]Proszę też nie zapominać (po przeczytaniu tego, o tego na górze ;)) że mieć psa jest super...:) nie siedzisz sam w domu, masz co robić przez caluutki dzień a spacery nie zawsze są takie złe...:) ten widok i zapach lasu, te łąki pełne kleszczy, te wzgórza do zdobycia po których bolą Ciebie i psa nogi/łapy :loveu: to jest bezcenne...ten widok psa jedzącego osobiście gotowanego jedzenia (no moja Niki czasem tylko dostaje gotowe danie...raczej jej gotuję) ten widok zostawionej marchewki na dnie miseczki...no i ta radość kiedy twój pies w końcu usiądzie na twoją komendę...(no teraz Niki umie nie tylko siadać ;)) o to na prawdę warto walczyć...(chodz nie ukrywam, że często są z nim kłopoty...nie tylko z brudzeniem) dlatego myślę, że po tym zastanowicie się czy tak naprawdę macie tyle czasu dla psa ile potrzeba...:p wierze, że jeśli czytacie dogo to pewnie chcecie się jak najwięcej dowiedzieć do psa...możecie uważać, że ja nie dorosłam do psa (mam 12 lat a psa dostałam ponad rok temu)...jeśli napiszecie coś w typie "Piszesz tak, bo nie dorosłaś do psa" nie myślcie, że oddam moją Niki do schroniska...za bardzo nią kocham i nawet gdy mama mi groziła, że nią odda to ja się nie poddałam (doszło raz do tego, że Niki uciekła mi na spacerze a mama powiedziała, że mam sobie wybierać termin uśpienia psa, bo ona już dzwoniła do wetki :roll:) ja święta nie jestem tak jak i wszyscy inni...i jeszcze coś [B]prosze zachowywać się kulturalnie![/B][/FONT][/SIZE]

[B][SIZE=3][FONT=&quot]Uwaga: zabawa na całego od postu 138 :roll:[/FONT][/SIZE][/B]
[/FONT][/quote]
1)Co do sdrzątania kup to chyba wiediałaś że tak będzie?
2)Co do ocen trzeba sobie tak zaplanować wybór psiaka zeby dało sie to udźwignąć.....
3)Koleżanki sie smieją? to jakieś nie normalne, bo u mnie (chyba że moje miasteczko jest porąbane a to b.możliwe!)wszyscy raczej by zazdrościli i raczej nie tylko w pierwszych dniach ale przynajmniej by sie nie śmiali....
4)Dużo dzieci jest konsekwentych, ty myślisz ze nie bo wszędzie jest ze co i raz ludzie oddaja do schronu! Ale ale.... Czy zauważyłaś by np. w wiadomościach było 12 latek wziął psa który dożył późnej starosci?
A po za tym mówisz tak jakby Niki ci nie dawała zadnej radości... Czy rzeczywiście tak jest?;) Myślę że nie i pewnie miałaś zły dzień i dlatego ten post tak wyglą:Rose: da! :calus:

Link to comment
Share on other sites

Njapierw psów się bałam - mimo, ze były na podwórku u babci, gdzie miszkałam długo. Potem spa chciałam, żeby przestać się bać (ja tak mam- zawze walcze ze swoim strachem - teraz np. ucze sie jazdy na koniu, zby mnie strach puscil). najmocniej z bratem "mnie złąpało" w koncowych klasach podstawówki. Rodzice sie umowili z nami, ze za oceny dostaniemy.

Decyzja totalnie nie przemyslana i wogole. Obietnice byly, marzenia byly. Za duzo filmow 9czterechpancernych, lessi wroc, pies cywil) - za duzo psow idealnych. Spotkalo nas wielkie rozczarowanie. Wszystko bylo nei tak.

Najgorsza byla pierwsza jesien.... Głupi szczeniak, ktory chce wyjsc na sapcer to amskara, i deszcz, i nieposluszenstwo.... :roll: "Dojrzałam" już do psa. Kiedy Kori skonczyla rok poczulam, ze dopiero teraz zrozumialam, o co w tym chodzi. (Jakieś 14 lat). Uważam, ze to jest odpowiedni wiek, żeby dziecku ustapic, kiedy chce psa. 8-10 to sa dzieci wypelnione marzeniami, nei rzeczywistoscia.

Zaznaczam, ze z psem na spacerze [B]przez 2 lata jego życia mam byla na spacerze z nią 2 razy[/B] tata kolo 10 - tylko wtedy, kiedy meilismy goraczke i majaczylismy. Dobrze to nam zrobilo - wiemy co to obowiazek. Wstajemy przed szkolą, wychodzimy po szkole, i wieczorem, i po poludniu, karmimy, czeszemy. Czy slonce czy deszcz, czy klasa idzie na ognisko, czy jest szkolna dyskoteka. Wymeiniamy sie - keidy ja mam zajecia - kamil mnei wyrecza i na odwrot. jedynak, z tylkoma godzinami tygodniowo dodatkowych zajec co ja niedalby rady (i z takimi rodzicami). Chcieć to nei zawsze moc.

PIES TO NIE ZABAWKA> RODZICE NEI ULEGAJCIE DZIECIOM ZA BARDZO.
A jesli pies jest - to przez pierwszy rok dac dziecku skzole zycia i byc odpowiedzialnym za swoja decyzję. Dziecko polacze, pokrzyczy (tak mialam) i dojrzeje do bycia kimś.

Link to comment
Share on other sites

No a jeśli chodzi o wątek to powiem, że ja chcę nabyć psa, ale wiem co robie i zaplanowałam sobie go kupić za ok. 5-6 lat! Nie tak od razu (moje drogie dzieci :eviltong:) można kupić zwierzaka...;) trzeba wszystko przemyśleć i przygotować...na ostatni [B]głózik[/B] :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Przy drugim psie, szczególnie małym szczeniaku jest trochę pracy, wiem z własnego doświadczenia, bo właśnie wychowuje drugiego psa... Po pierwsze kwarantanna, podczas której można oszaleć. Jeżeli ktoś ma własny ogródek to jest to rozwiązanie idealne, bo psa można tam puszczać bez większych obaw, jednak też trzeba uważać, aby szczenior nie wyszedł z posesji przez jakąś dziurę, nie zjadł czegoś niedobrego itp.

Po drugie koszta: na początku są największe: szczepienia, wprawka, no i kama oczywiście, licząc się z tym, że ta dla szczeniąt jest zwykle droższa, a szczeniak, szczególnie dużej rasy je ją często i gęsto ;). Koszta wbrew pozorom nie są takie małe i osoby szczególnie niepełnoletnie, które nie zarabiają, niech nie liczą na to, że dadzą sobie radę z własnego kieszonkowego, bo jedna wizyta u weta z takim maluchem może kosztować ok. 100 zł.

Po trzecie nauczenie czystości, zostawania samego w domu. Są szczeniaki, które mają skłonność do demolki, wycia, brudzenia na meblach itp. Mnie to całe szczęście ominęło, bo mam rasę, która nie przysparza zwykle takich kłopotów, jednak nie da się ukryć, że kupa na podłodze z samego rana i krzyki domowników "posprzątaj to" to nie najmilszy początek dnia ;)

Po czwarte socjalizacja, gdy się już wyjdzie na dwór, nauka chodzenia na smyczy, załatwiania się poza domem, uważanie na agresywne psy podczas spaceru... No i szkolenie (siad, do nogi, leżeć), a również przygotowywanie do wystaw (jeśli ktoś będzie chciał wystawiać), czyli chodzenie na ringówce, pozycja wystawowa, na stoliku i na ziemi itp.

To się tak tylko mówi: kupimy drugiego psa, jednego już mamy, to tamten wychowa małego. Nic bardziej mylnego. Owszem - mały pies bardzo dużo uczy się od dorosłego - jednak nie są to rzeczy najważniejsze z punktu widzenia człowieka, a więc szczekanie pod drzwiami, kopanie dołów, czy żebranina pod stołem :evil_lol:

Moim zdaniem należy się bardzo dobrze zastanowić przed kupnem drugiego psa, bo to wcale nie jest tak, że drugi pies to mniej roboty - pracy jest dokładnie tyle samo, co przy jednym szczeniaku + dochodzi jeszcze drugi, dorosły ;).

Link to comment
Share on other sites

U mnie wszyscy myślą, ze Roxy(rod. bernenka) jest córka Igora(bezrod. bern). Szczerze mówiąc, sami puściliśmy taka bajkę na wieś. Chcieliśmy oszczędzić im pytań "A gdzie ją kupiliście? Za ile kupiliście?". Już mają nas za dziwaków, a gdyby dowiedzieli sie, ze po psa jechaliśmy za granicę i daliśmy klika set euro, to by było. Poza tym, oszczędziliśmy sobie pytań kiedy będą szczeniaki. Wiec zamiast opowiadać "nie będzie, bo Igor jest kastratem" odpowiadam " nie będzie bo to rodzina"- bo co by to było gdyby dowiedzieli się, ze wykastrowaliśmy psa! Choć z drugiej strony mieliśmy więcej powodów na taki krok.

Co do głównego tematu, to ja miałam zawsze psy- zawsze to byłe zwykłe kundle przygarnięte czy od znajomych, dwa razy pseudorasowce i raz rasowy- a tak dla odmiany ;) Oczywiście to zawsze były zwykłe wiejskie burki- raz łańcuchówce, raz nie. Jednak to był rodziców wybór, to oni zdecydowali się na dwa ostatnie psy- Roxane i Igora-, a ja z wiekiem zaczęłam interesować się psami, zaczęłam im dogadzać i je wychowywać, szkolić, pielęgnować i wyprowadzać, lecz nadal odpowiedzialnosc za nie biorą rodzice, ja tylko pomagam w codziennych obowiązkach.
Uwarzam też, że to rodzice musza sami chcieć psa. To oni musza wziąść za niego odpowiedzilność, go wychowac, sie nim zajmowac- lecz zawrzeć z dzieciem pewien układ - podział obowiązków bo widaomo praca, dom zajmuje dużo czasu dorosłego człowieka.
My coś podobnego mieliśmy z Roxy "Mama, chciałaś psa? To go wyprowadź!"- śmiałam sie nieraz :D

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Największy off jaki do tej pory widziałam na dogo :evil_lol: A zadałam sobie trud by przeczytać cały wątek. Chwilami kompletnie zapominałam jaki temat właściwie czytam ;)

Co do przekonywania rodziców - myślę że ci którzy się na drugiego psa nie zgadzają, mają w większości przypadków rację. Jest na forum dziewczyna lat 16, [B]Zakla[/B], która ma swoją ukochaną rasę, pisze z zagranicznymi hodowcami, wie o rasie wszystko, jeździ na wystawy.. I jej rodzice się nie sprzeciwiają. Jeśli dziecko naprawdę ma pasję, to rodziców na 90% w końcu przekona. Więc nie będę pisała jak rodziców przekonać - co z uwiecznienia na piśmie że rodzic obiecał (był taki pomysł...)? Jeśli na psa warunków nie ma, to brać się go nie powinno...

Ja sama marzę o drugim psie. Miałam już kiedyś dwa (w porywach trzy) i z podobnych powodów co [B]Vectra[/B] uważam że to wspaniała sprawa :loveu: U mnie już nie tyle liczy się sprawa przekonania rodziców, co warunki finansowe (w tej chwili przy dobrej organizacji kosztów wystarczające na jednego sporego psa), no i fakt, że od jesieni zaczynam studia (zaoczne), a później będę szukać pracy. Moja sytuacja jest o tyle niestabilna, że w domu nikt mi raczej nie pomoże w opiece nad psem, a już na pewno nie na stałe (w jednorazowych przypadkach ujdzie). Nie chcę więc w tym okresie dokładać sobie obowiązków. Kiedy miałam 14-15 lat podchodziłam do takich kwestii na zasadzie, że "jakoś to będzie". Teraz wiem, że guzik prawda, bo czas i pieniądze nie są z gumy :shake:

Moje przejścia z rodzicami opisane są tutaj:
[url]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=39137&page=2[/url]
i chyba nie ma potrzeby kopiować - kto chce, przeczyta ;)

Link to comment
Share on other sites

No ja z namawianiem na Fante nie miałamn raczej problemów. Moja mama kocha psy i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Dora, czyli mój poprzedni pies zmarła 22.12, czyli przed Gwiazdką . No i było postanowione na Gwiazdke będzie nowy psiak. Co prawda już w nowym roku pojechałam do schroniska po Tuśke, jakoś 3, albo 4, ale pies był. Po jakimś czasie zaczęłam namawiać rodziców na kolejnego psa. Byłam nieugięta a oni sie ciągle nie zgadzali. Jakiś rok temu zauważyłam, że mieli racje i że dobrze, że nie wzięliśmy tego drugiego psa. Przez jakieś 20 lat moi rodzice nie wyjeżdżają na wakacje bo jest pies i nie miałby z kim zostać. No czasem są jakies tygodniowe wyjazdy, ale nic więcej. Z dwoma psami w kwesti wakacji byłby większy problem, pozatym fakt faktem mamy już trochę zwierząt, mnie też często nie ma i rodzice muszę się zająć psem. Spacery i te sprawy. Jak szkoła od 8 do 15 trening 0d 16:30 do 19 no nie da się.

Podsumowując, wcale się nie dziwie, że się nie zgodzili i napewno już nie będę namawiać. Niektóre osoby tu, które namawiają swoich też niech wszystko przemyślą, bo ze szkoły na spacer nie da się urwać,a trzeba też dużo innych rzeczy brac pod uwagę.

Link to comment
Share on other sites

A ja przekonywalam rodzicow przez dobre 16 lat, czyli od 4 roku zycia, kiedy po raz pierwszyformalnie zostal przedstawiony mi pies - szczeniaczek babci:)
NA NIC SIE ZDALY moje prosby i groźby. W końcu...mam psa, przypadkowo. w pewna sobotę(10.02.07) wieczorem weszlam na neta, szczeliwa, po zdanej sesji..;] poczytalam sobie o domach tymczasowych...;] i stwierdzilam, ze to jest w sam raz dla mnie:) W praktyce przekonam rodzicow, ze DAM sobie radę z obowiązkami. tejże soboty, o godz 23.00 weszlam do pokoju mamy i powiedzialam, ze jutro o 7 rano mam pociag do bydgoszczy, jade po psa, ktory bedzie u nas na tymczasie. Mame zatkalo, ja wstalam rano, pojechalam, wzielam pierwszego lepszego psa(powiedzialam w schronisku, ze ma byc na tymczas, niegroźny, bo w domu 6 letnie dziecko - tu musze przyznac, ze potraktowali mnie obcesowo. powiedzieli cos w stylu - "my tu nie odpowiadamy za TE psy, my ich nie znamy, bierze pani na wlasna odpowiedzialnosc, jak pani chce, to moze sobie pani wybrac jakiegos". Ja na to, ze nawiazalam kontakt z wlascicielka schroniska i ona powiedziala, ze panstwo macie juz przygotowane psy do domow tymczasowych, ze na pewno pomoga mi panstwo znalesc niegroznego psa na tymczas". Zero odpowiedzi, wzruszenie ramionami. Ja -wkurzona - zwrocilam sie do mlodych wolontariuszek i moze zbyt gwaltownie, ale skutecznie [I]spytalam:evil_lol: [/I]ich co one w takim razie robia w schronisku, jesli nikt tu nie zna zadnego z psow? Dziewczyny sie troche speszyly, i w koncu powiedzialy, ze na pewno niegrozna bedzie "ruda" vel "niunia". Jesli ktoras z wolontariuszek teraz to czyta , to z gory przepraszam, jesli nie bylam wtedy ostoja spokoju(mimo ze bywam nia nad wyraz czesto:) ), po prostu inaczej to sobie wyobrazalam. Tym sposobem niunia przybyla poiagiem do nas i....podbila nam serca, mimo swoich wariactw(tysiace pogryzionych rzeczy, w tym drzwi:p , dywan itp) jest PSEM IDEALNYM, pod absolutnie KAZDYMwzgledem, mowie do niej jak do czlowieka,a ona...rozumie:) Oczywiscie zostala na stałe:)

EDIT:
Co do poziomu czystości i serca dla zwierząt w bydgoskim schronisku - zlego slowa nie powiem, jak na amerykanskich filmach:)Ludzie tezmili po blizszym poznaniu, do tej pory dziwie sie, czemu na poczatku bylo nieprzyjemnie, moze zly dzien.

Link to comment
Share on other sites

W piatek bylam w pobliskim sklepiku. Ekspedientka z usmiechem mnie obsluzyla i zagadnela, jak sie chowa piesek. Rownie uprzejmie udzielilam odpowiedzi na interesujace pania kwestie, chociaz jedno zwrocilo moja uwage. Otoz pani zapytala, czy pies ma kontakt z malymi dziecmi, i jak one na takiego malego pieska reaguja (chodzi o yorka). Ze zdziwieniem odpowiedzialam, ze calkiem normalnie. W koncu to jest dorosla sunia, nie maskotka, ktora mozna wytarmosic za uszy, czy sciskac ile sil w ramionach, az psu wyskocza oczy...
Tutaj glownie chodzi o nieufnosc rodzicow wzgledem swoich dzieci. Czy taki pies im sie nie znudzi, czy nadmiar obowiazkow, jaki na nich spadnie nie bedzie zbyt przytlaczajacy? Czy harmonia, jaka panowala dotychczas nie bedzie dzieciom umykac... W/g mnie to rodzice slusznie maja obawy. W 80% przypadkow pies nudzi sie dzieciom bardzo szybko, a nadmiar obowiazkow jest zbyt duzy, aby taki 6 latek sobie mogl z nimi poradzic. A rodzice czesto sa zabiegani, aby moc sie interesowac nawet wlasnym dzieckiem, a co za tym idzie, krzywdza swe pociechy, gdyz nie znaja ich tak, jak powinni.

Kochani, przekonywujcie swoich rodzicow, ze jestescie odpowiedzialni, ze dana rasa, ktora sie wam podoba, ktora wam odpowiada, jest napewno ta, ktora chcecie. Kazda rasa ma swoje indywidualne cechy charakterystyczne, szkoda by bylo, aby osoba nieswiadoma niczego kupowala psa rasowego, bo jest "ladny" i "milusi", a w rzeczywistosci wcale tak "fajnie" i "milusio" nie jest, bo pies ma ogromne wymagania. No nic, pozostaje zyczyc takim osobom jedynie wielkiego POWODZENIA i pomyslnego zalatwienia sprawy z "opornymi" rodzicami. ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...