Jump to content
Dogomania

tragiczna wada genetyczna u maltanki


psiamordzia

Recommended Posts

[quote name='ania pe']No kurduple tylko ja tę higienę rozumuję też trochę jako higienę psychiczną. Ja mam w domu trochę tego zwierzyńca a mam kawałek swojego placu i duże mieszkanie. Psy nie ważne czy duże czy małe mają swoje humory, potrzeby, gorsze i lepsze dni. U mnie z dwiema dociarającymi się maltankami - z których jedna to rozszalały szczeniak - kaleka, a druga anioł, któremu się jedynie coś uroiło,i do tego bernenka - dla psów niezwykle cierpliwa i miła + dwa króliki - barany które nie wiedzą co to klatka rzecz jasna, jest często istny cyrk i ja rozumiem że jak one szleją to jest najbardziej uciążliwe dla ludzi, ale jak by w tym miała jedna suczka np. mieć cieczkę i humorki, a druga miot, to nie wiem czy one by wszystkie były szczęśliwe i spokojne. Ja takiego dośwaidczenia nie mam, posłuchałam tej kobiety hodowczyni i tak jakoś sobie tego nie wyobrażałam. Bardziej bym się martwiła nie o kurduplowatość ale o temperament tych zwierzaków.[/QUOTE]
Kochana-jak się maltanki dotrą..to się możesz zdziwić :D. Ja mam spory dom,kilka psów..i siedzimy w max dwóch pokojach :D. Za cholerę psy nie korzystają z wiekszej powierzchni :D. A jak którys ma gorszy dzien..to się z łóżka przeniesie na kanapę :D. I za cholerę nie chce siedzieć jednak w innym pokoju :D. Cyrk jest zawsze przy więcej niż jednym psiaku. Ale uwierz-jeśli pies mógłby mówić i zapytany:chcesz być sam w wielkim domu czy chcesz być z pobratymcem(lub kilkoma) w małym mieszkaniu-na pewno odpowiedziałby:CHCE KUMPLI :D. Temperament? Bez obaw-na pewno nie cierpi :).
Bardzo często jest tak,że gdy suczka ma miot to w pewnym momencie ten miot odchowuje ona....i jej kolezanki.
Rosiczka-ranisz me serce takimi fotami :D - cuuuuda :D

P.S. A mam jeszcze pytanie do autorki wątku. Napisałaś,że maltanka z ZKwP miała zacieki pod oczami z powodu bardzo złej diety. Jaka to dieta? Pytam,bo mam teraz jasnego małego kudłacza.

Edited by Aneta Nowak
Link to comment
Share on other sites

[quote name='ania pe']To w ogóle nie jest takie proste, inaczej się kupuje przedmioty w sklepie, a inaczej psa, ja tam jestem taka ze nie potrafiłabym jeździć od hodowli do hodowli i eliminować kolejne psy bo coś tam... dlatego pewnie nie będę mieć super piesków wystawowych no chyba że przez przypadek.[/QUOTE]
NIestety nie każde szczenię jest super wystawowe i jesli liczyłaś na super show to tak właśnie powinnaś szukać. Nie wspomnę o wiekszym koszcie zakupy takiego egzemplarza. Ale to za pewne także zaważyło, że kupiłaś takie a nie inne szczenię ;)

[quote name='ania pe']Dla mnie ważniejsze były tu inne rzeczy to że mnie Pani hodowczyni rozwaliła swoją niewiedzą na łopatki ( np. to że maltańczykom [B]kości z drobiu dawała - pomijam niebezpieczeństwo ale zacieki po tym pod oczami są kosmiczne[/B]) Te warunki były pewnie tam mało akurat ważne, tylko że Was tu to zabolała a istota rzeczy zeszła na plan dalszy więc szkoda czasu na te dyskusję o metrach.[/QUOTE]
A co do wiedzy..niekoniecznie hodowcy w tym wypadku zapytam.... I co? Nie dałaś maltance kości z kurczaka i zacieki zniknęły???? ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja mam 9 psów w dwupokojowym mieszkaniu, w tym dwa "prawie-owczarki". Pięć z nich to kurdupelki (cziłki i kundelek). Dwie wprowadzone bardzo niedawno. I zamiast korzystać z przestrzeni mieszkania, to gnieżdżą się z upodobaniem na moim łóżku.... ;) a zachowują, jakby całe życie były jednym stadem. Psy są istotami społecznymi.....

Link to comment
Share on other sites

Boże, uchowaj mnie na przyszłość przed takimi nabywcami jak ania pe :diabloti:

Hodowczyni na pewno też ma swoje za uszami, ale bujna wyobraźnia nabywcy akurat takiej hodowczyni chyba warta. Zacieki pod oczami u takich ras mogą być spowodowane nawet wyłącznie wąskimi kanalikami łzowymi, i wtedy poza czyszczeniem na bieżąco nie da się nic zrobić, ale to akurat najmniejszy problem. Kości z drobiu zabójstwem dla psa - a to dopiero, od 6 lat karmię barfem i kości drobiowe są podstawą diety moich psów, jak i większości barfujących. Odnośnie podawania kości są bardzo konkretne zalecenia - to że "kości drobiowe są złe" dawno można włożyć do lamusa. A już ukoronowaniem tych bzdur jest tekst, jakoby suka dostała ciąży urojonej od przebywania czy jednorazowego kontaktu z samcem... I to wnioski na jakże licznej grupie badawczej - dwie suki :D Moja suka od początku mieszkała w jednym domu z innymi samcami, ciąży urojonej nie miała nigdy; jest masa suk, które mieszkają same i ciążę urojoną mają co cieczka. Skłonności do ciąży urojonej są przede wszystkim osobnicze, w pewnym stopniu też rasowe - jest to fakt naukowy. Pisanie, że suka dostała ciąży urojonej, bo zobaczyła samca, jest zwyczajnym wymysłem - z którym zresztą spotkałam się po raz pierwszy przez kilkanaście lat siedzenia w kynologii ;) więc gratuluję pionierskich pomysłów. I nie wiem co dziwnego, że suka dostaje ciąży urojonej jakiś czas po cieczce - całkowicie normalne jest jej wystąpienie i 2 miesiące od cieczki - kiedy to nastąpiłby termin urojonego porodu. Ba, w cięższych przypadkach ciąża urojona trwa prawie od cieczki do cieczki, i bywają to suki, które mieszkają bez żadnych samców ani innych psów w ogóle. W dzisiejszym zurbanizowanym środowisku nie ma możliwości 100% separowania suki od innych samców - gdyby byłą to prawda, chyba tylko nieliczne by tej ciąży urojonej uniknęły. A jak ktoś ma z trzema psami "istny cyrk", i to mając własny ogrodzony plac, to gratuluję rozwydrzenia psów i/albo niezapewniania im dość ruchu i zajęcia. A chlew i "niehigieniczne warunki" nie robią się od tego, czy ktoś ma 1, czy 4 czy 8 psów w mieszkaniu - tylko z niechęci do utrzymywania porządku ;) naprawdę nie trzeba ani jednego psa, żeby w domu mieć syf, kiłę i mogiłę.

Smutna refleksja na koniec jest taka, że nie bardzo rozumiem, czemu taka osoba się dziwi, że któregoś tam z kolei psa ma chorego czy coś z nim nie tak. Jak się jeździ do hodowli, boi się szczeniaka odwrócić, żeby go obejrzeć, "bo to drastyczne" i kupuje w hodowli mimo miliona wątpliwości, przejawów braku wiedzy u hodowcy, zaniedbania czy złej opieki nad psami, to pozostaje tylko pogratulować i życzyć dobrej kasy od Mikołaja, żeby było czym płacić rachunki od weta. Nie rozumiem tylko, czemu takiego chorego psa nie można wziąć ze schroniska; przynajmniej koszty zakupu by odpadły, i nie wspierałoby się finansowo osób robiących zwierzętom krzywdę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Issa']NIestety nie każde szczenię jest super wystawowe i jeśli liczyłaś na super show to tak właśnie powinnaś szukać. Nie wspomnę o wiekszym koszcie zakupy takiego egzemplarza. Ale to za pewne także zaważyło, że kupiłaś takie a nie inne szczenię ;-)


A co do wiedzy..niekoniecznie hodowcy w tym wypadku zapytam.... I co? Nie dałaś maltance kości z kurczaka i zacieki zniknęły???? ;-)[/QUOTE].

Po pierwsze nie chodziło o show tylko dla ścisłości pytałam dlaczego akurat ta psina została, czy ma jakieś niezgodności, z wzorcem rasy, a właściwie jakie bo przyjełam to za pewnik i dostałam tu nieprawdziwe informacje ( tłumaczone nieznajomością tematu!) oczywiście kupiłam te sunię za 1700,00 więc nie miałam wymagań że to ideał, chodziło tylko o rzetelność informacji. no to są drobiazgi, ale jak Pani dopiero po informacjach ode mnie sprawdziła że jej suczka -siostra mojej też ma braki w pigmentacji i ona tego nie była świadoma, to jak ona jako hodowca dąży do doskonalenia rasy ( tak to potocznie moge nazwać, ale chyba taki punkt w regulaminie jest).
Wnioskuje że o zaciekach u maltańczyków nie wiecie za wiele. A ja i owszem. Oczywiście że zacieki wciąż są, bo zbyt ciasne kanaliki łzowe to przekleństwo tej rasy, raczej nie do odetkania, ale chodzi o KOLOR tych łez. ZABARWIENIE WŁOSKÓW. oczywiście że często jest to też problem bakteryjny, dlatego przeleczyłam swoje sunie atecortinem, ale jest to też kwestia diety o tyle że jeśli jest w diecie np.kurczak, to te zacieki są takie rude i farbują włosy. MOja nowa sunia jest u nas mniej niż dwa tygodnie - ponieważ super znosi zabiegi piel. przemywam jej to wodą z ryżu ( taki sposób wyczytany od hodowców) i kilka razy over zoo ( unikam bo chemia) kolor na włoskach wybielony o jakieś70%, a nowe łzy są zupełnie przezroczyste lub czasem u mojej małej takie lekko szare - nigdy rdzawe - i tu włąsnie najwięcej tego pigmentu rudego daje szpik z kurczaka. niektórzy obwiniają też marchew ale ja ją daję. Karmię moje psy royalem dla maltanów, ryżem z polędwicą wieprz i marchią rozgotowaną + czasem suszone mięsko kaczki, ostatnio karma z królkiem hypoal. bo Pani wet zabroniła nowej nawet royala z kurczakiem, bo z kurczakiem problem jest jeszcze taki, i dziwię się czy tego nie wiecie, że naszpikowany jest hormonami wzrostu i antybiotykami, ( największa kumulacja w podrobach i szpiku) i moja wetka - choć może ona się nie zna bo w kynologii pewnie aż tyle nie siedzi, twierdzi że do tych problemów hormonalnych moją nową mogły właśnie te hormony oddrobiowe doprowadzić - tym bardziej daje do myślenia że jest większa od swoich rodziców - a jest naprawde szczupła - po prostu nadmiernie wyrośnięta.
Ja osobiście w domu takiego drobiu nie daję ani ludziom ani psom,tym bardziej że mam córę w wieku pokwitania i lekarze bardzo przed tym przestrzegają.
Najlepszy numer z tym barfem, idiotkę ze mnie robisz, co innego barf, czyli kości surowe, a co innego kości ugotowane i o takich właśnie pisałam, o karmieniu resztkami z obiadu czyli kośćmi z pieczenia lub gotowania. Surowe mostki sama próbowałam mojej duzej suce dawac jak ją chciałam przestawić na barf bo to mnie przekonywało, ale moja suka nawet jak jej rzucam szyje z indyka nie do końca ściętą to potrafi mi to odrzucić. żadnej surowizny, - zresztą z tego co wiem dorosłe psy trudno na to przestawić. Moja pani wet, której raczej ufam, a już na pewno nie uważam za mitomankę opowiadała mi natomiast o psie, którego się nie dało uratować bo zaostrzona kostka z kurczaka mu się wbiła w przełyk, a na osiedlu na którym mieszkam, pies dorwał kość na trawniku - taką co dobrzy ludzie wyrzucają z okna i też się przekręcił - znam właścicieli. Jak byłam dziewczynką mieliśmy wyżła i miał coś w rodzaju hemoroidów - bardzo przez to cierpiał i pan wet taki jeden z najlepszych w kraju, stwierdził że to też jest wynikiem licznych mikrouszkodzeń po kościach z drobiu, choć przyznam że to było dawno i może dziś wiedza medyczna jest na ten temat inna. Ja w każdym bądź razie, wiem, że kości surowe niebezpieczne nie są, a problem zaczyna się po ugotowaniu.
Co do ciąży urojonej przyznaję moja wiedza może być mała i gdyby tu istniała przyjazna atmosfera na tym forum mogłabym się bez nerwów dowiedzieć jaka jest prawda i że mi ktoś bzdur naopowiadał, a moje akurat doświadczenia były takie że mi się to w jakąś całość składało.
A i ja o żadnym syfie i brudzie nie pisałam chodziła mi raczej o komfort psychiczny psów - tak to sobie wyobrażałam, to co tam wyczytałam - w sumie wychodzi na to czyjeś poglądy, choć jak pisałam to było coś takiego ze ZKwP zaleca... ale mniejsza o to ja regulaminy obydwu związków PRZECZYTAŁAm , chodziło mi on różnice - są raczej krótkie no problem i faktycznie było to z półtorej miesiąca temu i zlało mi się z czyjąś interpretacją, a jak pisałam ja nie wszystko co czytam dokłądnie sprawdzam - to niemożliwe jednak weryfikuję za pomocą własnego umysłu tak? czy logiczne czy nie- wtedy takie mi się to wydało. - dokładnie że jak się powiększa hodowlę to wskazane jest zwiększenie metrażu. Ja nie jestem krowa co to poglądów nie zmienia - -nie zapieram się rękami i nogami że mam tu rację, jednakże takie napaści nie służą przekonaniu kogoś ale obrażaniu i psuciu atmosfery. Cieszę się jak czytam że takie duże stadka psie dobrze ze sobą funkcjonują, bo kiedyś - kiedyś w dalszej przyszłości może też skuszę się ....bo marzenia swoje mam.
MArtens jakim prawem pozwalasz sobie na taki ton. Skąd wiesz o mnie aż tyle? Rozbeztwione psy - nie po prostu mam bardzo żywiołowe szczenię - jak to maluch rzadko przesypia całą noc - ten cyrk to takie chwile czasem męczące, ale najczęściej też zabawne, że są chwile, że każdy zwierzak jest pobudzony i każdy co innego - moja bernenka często np. pełni funkcję psa pasterskiego w domu - tzn. sczeka na małe psy i moje dzieci jak za bardzo szleją, mała maltusia biega wciąż do królików i probuje namówić je też niestety nie cicho do zabawy, nowa maltusia wciąż łazi za ludźmi ładuje się na kolana i jest okropnie zazdrosna warczy jak podchodzi mała się wepchnąć na kolanka - w ogóle są bardzo o siebie zazdrosne, a najgorsze że jak w nocy króliki hałasują, bo prowadzą nocny tryb życia, to mała maltanka czujnie zaczyna szczekać, potem starsza, a potem jeszcze duża przychodzi sprawdzić co jest i to właśnie nazywam cyrkiem a nie żadne rozbestwienie.
Pozwalasz sobie na pisanie o mnie " taka osoba" co wiadomo - ma perioratywne zabarwienie -( szkoda ze nie osóbka! ) nie wszystkie moje psy są chore - szczęśliwie tylko jeden. Taka osoba kupowała nie małego szczeniaka ale ośmimiesięczną sukę i nie chciała osoba dręczyć psiny, która miała spuszczony ogonek - wręcz zrobiłą karpika ze strachu - oglądałam co mogłam 2 dodziny rozmiawiałam i oglądałam,macałam, ciąży urojonej faktycznie nie przewidziałam, tak jak napisałam wpłaciłam 50 % zaliczki żeby mi tego psa przetrzymano i ja go mogłam na drugi dzień odwieźć - nie znalazłam przesłanek i nie żałuję - wręcz przeciwnie. Chodziła mi tylko o pewne niedociągnięcia w wiedzy i fachowości hodowcy. A mojej chorej maltanki też dziś nie żałuję, tzn. że to na mnie trafiło. jak już się taka urodziła to dobrze że poszła do domu gdzie z powodu wady nie zostanie przywiązana do drzewa, a kasę którą dałam, tak sprawiedliwie dobrze sporzytkowałam, bo ten piesek maleńki daje mi każdego dnia więcej niż ja mogę dać jemu - jedyne o co będę walczyć to żeby ta babka nie mnożyła już takich biedactw. Mam tu chyba, przepraszam nikogo nie chcę urazić, do czynienia z hodowcami, którzy do psów podchodzą - przynajmniej w momencie zakupu jak do przedmiotów i ja właściwie argumentów na swoją obronę nie mam - pewnie tak rozsądniej, tylko że ja tak nie potrafię -sprawdzam jak umiem - w inrernecie np., ale jak już widzę psa rozum przegrywa z sercem.
Nie mogę się pochwalić kilkunastoletniem doświdczeniem, ale za to przez większość mojego życia przebywałam też raczej z ludźmi, nie tylko z psami i mam raczej dobre maniery, czego o Tobie Martens nie powiem.

Edited by ania pe
Link to comment
Share on other sites

Również nie jestem hodowcą, może kiedyś jeśli na mojej drodze nie stanie znów pies pokroju mojej Magii i nie zauroczy mnie od pierwszej spędzonej wspólnie doby ;)
Jeśli masz zamiar powiększyć w przyszłości swoje stado to musisz obecne psy 'ogarnąć'. Przede wszystkim zazdrość o której piszesz, nie można pozwalać na powarkiwanie z zazdrością czy chorobliwe pilnowanie zasobów. To może prowadzić do konfliktów, które mogą prowadzić do walk.
U mnie na m-4 mieszkają 3 dorosłe osoby + 3 psy (suka: 11lat -20kg, suka: 3,5-4lata -36kg, samiec: prawie 4lata -54kg). Do tego co jakiś czas jest suka na dom tymczasowy ze schroniska (samców mieć nie mogę, mój jest dominujący i nie akceptuje 'konkurencji' na swoim 'terytorium'). Tylko że każdy z moich psów 'czymś się zajmuje', dlatego nie ma między nimi żadnych spięć, dlatego też mogą się spokojnie porozumieć. CHOCIAŻ najstarsza suka średnio akceptuje resztę stada i czasem sama prowokuje wojny, a że jest starsza to 'młodzież' daje się podpuszczać.
Nie wiem jak wygląda rozdzielanie w razie 'ataków' między sobą małych psów, jednak gdyby doszło do ścięcia 2 dużych psów zaczyna się problem. Trzeba naprawdę mieć trochę siły fizycznej jak i psychicznej do tego spory refleks, przy takich ścięciach dużych psów kończyło by się szyciem.

Jeśli zaś chodzi o ciążę urojoną to mój wet (inny to również potwierdził) jest kilka czynników sprzyjających temu zjawisku. Psychika psa, zmęczenie fizyczne (praca, zajęcie), żywienie. Jeśli pies ma 'matczyną' psychikę, nie ma żadnego zajęcia i się najzwyczajniej nudzi psychicznie, do tego dostaje zbyt wysokoenergetyczne dania, za tłuste, za dużo - wtedy pojawiają się ciąże urojone.
U nie od ponad 3lat jest samiec, do tego suka + 2ga suka od pół roku. Żadna nie dostaje urojonych, chociaż mojej starszej się raz zdarzyło gdy jeszcze samca nie było. Dostawała wtedy wysokoenergetyczną karmę, jednak nie mieliśmy czasu ją wymęczyć fizycznie i psychicznie (tak się akurat życie poukładało).
Mam na podwórku labradorkę która praktycznie co cieczkę ma urojoną. Suka ma 4x spacery dziennie i bieganie za piłką, jednak jest 'zapasiona'. Sunia ma w domu kotkę, jednak żadnych samców.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ania pe'].

Po pierwsze nie chodziło o show tylko dla ścisłości pytałam dlaczego akurat ta psina została, czy ma jakieś niezgodności, z wzorcem rasy, a właściwie jakie bo przyjełam to za pewnik i dostałam tu nieprawdziwe informacje ( tłumaczone nieznajomością tematu!) oczywiście kupiłam te sunię za 1700,00 więc nie miałam wymagań że to ideał, chodziło tylko o rzetelność informacji. no to są drobiazgi, ale jak Pani dopiero po informacjach ode mnie sprawdziła że jej suczka -siostra mojej też ma braki w pigmentacji i ona tego nie była świadoma, to jak ona jako hodowca dąży do doskonalenia rasy ( tak to potocznie moge nazwać, ale chyba taki punkt w regulaminie jest).
Wnioskuje że o zaciekach u maltańczyków nie wiecie za wiele. A ja i owszem. Oczywiście że zacieki wciąż są, bo zbyt ciasne kanaliki łzowe to przekleństwo tej rasy, raczej nie do odetkania, ale chodzi o KOLOR tych łez. ZABARWIENIE WŁOSKÓW. oczywiście że często jest to też problem bakteryjny, dlatego przeleczyłam swoje sunie atecortinem, ale jest to też kwestia diety o tyle że jeśli jest w diecie np.kurczak, to te zacieki są takie rude i farbują włosy. MOja nowa sunia jest u nas mniej niż dwa tygodnie - ponieważ super znosi zabiegi piel. przemywam jej to wodą z ryżu ( taki sposób wyczytany od hodowców) i kilka razy over zoo ( unikam bo chemia) kolor na włoskach wybielony o jakieś70%, a nowe łzy są zupełnie przezroczyste lub czasem u mojej małej takie lekko szare - nigdy rdzawe - i tu włąsnie najwięcej tego pigmentu rudego daje szpik z kurczaka. niektórzy obwiniają też marchew ale ja ją daję. Karmię moje psy royalem dla maltanów, ryżem z polędwicą wieprz i marchią rozgotowaną + czasem suszone mięsko kaczki, ostatnio karma z królkiem hypoal. bo Pani wet zabroniła nowej nawet royala z kurczakiem, bo z kurczakiem problem jest jeszcze taki, i dziwię się czy tego nie wiecie, że naszpikowany jest hormonami wzrostu i antybiotykami, ( największa kumulacja w podrobach i szpiku) i moja wetka - choć może ona się nie zna bo w kynologii pewnie aż tyle nie siedzi, twierdzi że do tych problemów hormonalnych moją nową mogły właśnie te hormony oddrobiowe doprowadzić - tym bardziej daje do myślenia że jest większa od swoich rodziców - a jest naprawde szczupła - po prostu nadmiernie wyrośnięta.
Ja osobiście w domu takiego drobiu nie daję ani ludziom ani psom,tym bardziej że mam córę w wieku pokwitania i lekarze bardzo przed tym przestrzegają.
Najlepszy numer z tym barfem, idiotkę ze mnie robisz, co innego barf, czyli kości surowe, a co innego kości ugotowane i o takich właśnie pisałam, o karmieniu resztkami z obiadu czyli kośćmi z pieczenia lub gotowania. Surowe mostki sama próbowałam mojej duzej suce dawac jak ją chciałam przestawić na barf bo to mnie przekonywało, ale moja suka nawet jak jej rzucam szyje z indyka nie do końca ściętą to potrafi mi to odrzucić. żadnej surowizny, - zresztą z tego co wiem dorosłe psy trudno na to przestawić. Moja pani wet, której raczej ufam, a już na pewno nie uważam za mitomankę opowiadała mi natomiast o psie, którego się nie dało uratować bo zaostrzona kostka z kurczaka mu się wbiła w przełyk, a na osiedlu na którym mieszkam, pies dorwał kość na trawniku - taką co dobrzy ludzie wyrzucają z okna i też się przekręcił - znam właścicieli. Jak byłam dziewczynką mieliśmy wyżła i miał coś w rodzaju hemoroidów - bardzo przez to cierpiał i pan wet taki jeden z najlepszych w kraju, stwierdził że to też jest wynikiem licznych mikrouszkodzeń po kościach z drobiu, choć przyznam że to było dawno i może dziś wiedza medyczna jest na ten temat inna. Ja w każdym bądź razie, wiem, że kości surowe niebezpieczne nie są, a problem zaczyna się po ugotowaniu.
Co do ciąży urojonej przyznaję moja wiedza może być mała i gdyby tu istniała przyjazna atmosfera na tym forum mogłabym się bez nerwów dowiedzieć jaka jest prawda i że mi ktoś bzdur naopowiadał, a moje akurat doświadczenia były takie że mi się to w jakąś całość składało.
A i ja o żadnym syfie i brudzie nie pisałam chodziła mi raczej o komfort psychiczny psów - tak to sobie wyobrażałam, to co tam wyczytałam - w sumie wychodzi na to czyjeś poglądy, choć jak pisałam to było coś takiego ze ZKwP zaleca... ale mniejsza o to ja regulaminy obydwu związków PRZECZYTAŁAm , chodziło mi on różnice - są raczej krótkie no problem i faktycznie było to z półtorej miesiąca temu i zlało mi się z czyjąś interpretacją, a jak pisałam ja nie wszystko co czytam dokłądnie sprawdzam - to niemożliwe jednak weryfikuję za pomocą własnego umysłu tak? czy logiczne czy nie- wtedy takie mi się to wydało. - dokładnie że jak się powiększa hodowlę to wskazane jest zwiększenie metrażu. Ja nie jestem krowa co to poglądów nie zmienia - -nie zapieram się rękami i nogami że mam tu rację, jednakże takie napaści nie służą przekonaniu kogoś ale obrażaniu i psuciu atmosfery. Cieszę się jak czytam że takie duże stadka psie dobrze ze sobą funkcjonują, bo kiedyś - kiedyś w dalszej przyszłości może też skuszę się ....bo marzenia swoje mam.
MArtens jakim prawem pozwalasz sobie na taki ton. Skąd wiesz o mnie aż tyle? Rozbeztwione psy - nie po prostu mam bardzo żywiołowe szczenię - jak to maluch rzadko przesypia całą noc - ten cyrk to takie chwile czasem męczące, ale najczęściej też zabawne, że są chwile, że każdy zwierzak jest pobudzony i każdy co innego - moja bernenka często np. pełni funkcję psa pasterskiego w domu - tzn. sczeka na małe psy i moje dzieci jak za bardzo szleją, mała maltusia biega wciąż do królików i probuje namówić je też niestety nie cicho do zabawy, nowa maltusia wciąż łazi za ludźmi ładuje się na kolana i jest okropnie zazdrosna warczy jak podchodzi mała się wepchnąć na kolanka - w ogóle są bardzo o siebie zazdrosne, a najgorsze że jak w nocy króliki hałasują, bo prowadzą nocny tryb życia, to mała maltanka czujnie zaczyna szczekać, potem starsza, a potem jeszcze duża przychodzi sprawdzić co jest i to właśnie nazywam cyrkiem a nie żadne rozbestwienie.
Pozwalasz sobie na pisanie o mnie " taka osoba" co wiadomo - ma perioratywne zabarwienie -( szkoda ze nie osóbka! ) nie wszystkie moje psy są chore - szczęśliwie tylko jeden. Taka osoba kupowała nie małego szczeniaka ale ośmimiesięczną sukę i nie chciała osoba dręczyć psiny, która miała spuszczony ogonek - wręcz zrobiłą karpika ze strachu - oglądałam co mogłam 2 dodziny rozmiawiałam i oglądałam,macałam, ciąży urojonej faktycznie nie przewidziałam, tak jak napisałam wpłaciłam 50 % zaliczki żeby mi tego psa przetrzymano i ja go mogłam na drugi dzień odwieźć - nie znalazłam przesłanek i nie żałuję - wręcz przeciwnie. Chodziła mi tylko o pewne niedociągnięcia w wiedzy i fachowości hodowcy. A mojej chorej maltanki też dziś nie żałuję, tzn. że to na mnie trafiło. jak już się taka urodziła to dobrze że poszła do domu gdzie z powodu wady nie zostanie przywiązana do drzewa, a kasę którą dałam, tak sprawiedliwie dobrze sporzytkowałam, bo ten piesek maleńki daje mi każdego dnia więcej niż ja mogę dać jemu - jedyne o co będę walczyć to żeby ta babka nie mnożyła już takich biedactw. Mam tu chyba, przepraszam nikogo nie chcę urazić, do czynienia z hodowcami, którzy do psów podchodzą - przynajmniej w momencie zakupu jak do przedmiotów i ja właściwie argumentów na swoją obronę nie mam - pewnie tak rozsądniej, tylko że ja tak nie potrafię -sprawdzam jak umiem - w inrernecie np., ale jak już widzę psa rozum przegrywa z sercem.
Nie mogę się pochwalić kilkunastoletniem doświdczeniem, ale za to przez większość mojego życia przebywałam też raczej z ludźmi, nie tylko z psami i mam raczej dobre maniery, czego o Tobie Martens nie powiem.[/QUOTE]
Po pierwsze-troszkę spokojnie.Nikt z ciebie idiotki nie robi. Napisałaś o KOŚCIACH KURCZAKA,ale o gotowanych to nie.Więc nie wymagaj od innych,żeby sie domyślali co autor miał na mysli.
Po drugie-zbastuj troszkę,bo wiedza o hormonach w kurczakach nie jest wiedzą tajemną i praktycznie każdy kumaty własciciel psa wie o tym.
Po trzecie-miałam białego grzywacza pp-wnioskuję,ze niewiele wiesz o tej rasie-kurczaka nie jadł w żadnej postaci,a zabarwienie włosów przy oczach w wyniku zacieków było własnie rdzawe. I pewnie o tym nie wiesz,że taki kolor mają te zacieki z reguły u białych psów :D.
Co do atmosfery na forum-jest miło i przyjaźnie..jesli autor danego watku jest po prostu konkretny i również kulturalny i przyjazny. A jesli ktoś Ci zwraca uwagę(a propo regulaminów),że piszesz głupoty(przeczytaj swoją wypowiedz:NIEZGODNE Z REGULAMINEM..nie:wg mnie niezgodne) to tylko po to żeby tak skonstruowanych pierdół dalej w świat nie posyłac. Wystarczy wypowiedź sprostować a nie jezyć się.
Przepraszam,ale po tym co napisałas o swoich psach i tym,że widzisz ze czasem jest..cięzko(wiesz o co mi chodzi,bo wiesz co napisałaś),też w rozmowie prywatnej stwierdziłam,że widocznie nie bardzo te psy sa wychowane..jesli trzy robia taki zamęt-a np u mnie 8 sztuk(chwilami) i mam święty spokój. Wszelkie odpowiedzi wynikają z Twoich postów(być może zbyt mało konkretnych).
No niestety-po "zarzutach" wobec hodowli ZKwP też bym nie życzyła sobie takiego typu klientki jak Ty.
Tu nie chodzi o traktowanie psa jak przedmiotu-ale po co kupować "towar wybrakowany"? A jesli wiedziałas,że kupujesz peta-skąd żale i pretensje."widziały gały co brały".To,ze u Ciebie rozum przegrywa z sercem-no niestety,pies nie przedmiot,ale żywe stworzenie..i TYM BARDZIEJ powinnismy kierowac się własnie rozumem, zdrowym rozsądkiem.
Nie jestem hodowca-ale też kupując psa-wybieram go(no dobra,zdaję się na zdanie "mojego hodowcy"-ale to dlatego,że kupuje tylko u niej),rezygnuję,zmieniam. Nic w tym złego.Dobieram towarzysza na kilkanascie lat. Buty tez dobieram starannie.I w butach i z psem ma mi być po prostu ...dobrze/wygodnie.
Twoje posty sa po prostu mało konkretne w pierwotnej formie-więc nie dziw się,ze ktoś się przysłowiowo czepia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Ja mam wrażenie ze najbardziej zależy od samej suki, jedne mają urojki, inne nie i tyle.
A w trzypokojowym mieszkaniu to problemem byłyby może cztery bernardyny (chociaż z zapewnionym odpowiednim ruchem na dworze też nie ) a nie cztery maltany ;) Toz to kurduple są....[/QUOTE]

Ulv, Jak zawsze masz rację ja już nudna jestem z tym :klacz:żeby nie było tak słodko, Moja Droga, zgłoś mnie do straży :evil_lol:, w dwupokojowym mam dwa owczary, kundla, kota, tchórze i 2000 ty książek, niehigienicznie! Ale szczęśliwie :lol:. Nie narzekam na swoją higienę psychiczną :lol:

Aniu pe - czytam Twoje posty i mam takie pytanko, bez urazy, z ludzkiego zainteresowania - co chcesz nam powiedzieć? że zkwp nie jest idealny, nie jest fakt, żalisz się, że kupiłaś z pseudo? No niestety, pseudo hodowle są właściwie gwarancją problemów zdrowotnych. Ale, tak zrozumiałam, pieski niejako trochę przez internet bez wizyty i dokładanego oglądania kupione, do kogo więc masz żal? Nie bardzo rozumiem, do czego chcesz forumowiczów przekonać.

Rosiczka - jaki śliczne kluseczki! Gratki!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ania pe']
Wnioskuje że o zaciekach u maltańczyków nie wiecie za wiele. A ja i owszem. Oczywiście że zacieki wciąż są, bo zbyt ciasne kanaliki łzowe to przekleństwo tej rasy, raczej nie do odetkania, ale chodzi o KOLOR tych łez. ZABARWIENIE WŁOSKÓW. oczywiście że często jest to też problem bakteryjny, dlatego przeleczyłam swoje sunie atecortinem, ale jest to też kwestia diety o tyle że jeśli jest w diecie np.kurczak, to te zacieki są takie rude i farbują włosy.[/QUOTE]

To ja pozwolę sobie uzupełnić Twoją jakże fachową wiedzę o fakt, iż charakterystyczne rude zabarwienie zacieków pod oczami nie jest na ogół ani wynikiem zakażenia bakteryjnego ani przebarwienia barwnikami z pożywienia (w takim wypadku przebarwiałby się cały pies), a działalnością grzybków [I]Malassezia pachydermatis[/I]. Bytują one na psie naturalnie, natomiast namnażają się pod wpływem sprzyjających czynników, oraz często u psów z objawami alergii. Sprzyjającym czynnikiem jest ciągłe wilgotnienie sierści, np. pod wpływem wydzieliny gruczołu łzowego. Łączenie tych przebarwień z kurczakiem, a szczególnie kośćmi, ma zapewne źródło w tym, iż wiele psów jest na kurczaka uczulonych, podawanie go powoduje objawy alergii, namnażanie się na skórze i w sierści wspomnianego grzyba, i owe przebarwienia sierści (bo nie jest to tylko osad; [I]Malassezia [/I]potrafi trwale przebarwiać włos i pazury). Natomiast nie są to przebarwienia stricte od kurczaka, a od grzybka, którego namnożenie powoduje alergia, jeżeli pies jest na tego kurczaka uczulony, i jest mu on podawany. Podawanie konkretnie kości nasila z kolei pracę gruczołu łzowego w ogóle, bo przy gryzieniu kości i pracy mięsnia żwacza jest on drażniony, co powoduje większe wilgotnienie sierści i jeszcze lepsze warunki dla grzybów. Tak oto powstaje kolejna wyssana z palca teoria o farbujących psu sierść kościach z kurczaka ;)

[quote name='ania pe']bo Pani wet zabroniła nowej nawet royala z kurczakiem, bo z kurczakiem problem jest jeszcze taki, i dziwię się czy tego nie wiecie, że naszpikowany jest hormonami wzrostu i antybiotykami, ( największa kumulacja w podrobach i szpiku) i moja wetka - choć może ona się nie zna bo w kynologii pewnie aż tyle nie siedzi, twierdzi że do tych problemów hormonalnych moją nową mogły właśnie te hormony oddrobiowe doprowadzić - tym bardziej daje do myślenia że jest większa od swoich rodziców - a jest naprawde szczupła - po prostu nadmiernie wyrośnięta.
Ja osobiście w domu takiego drobiu nie daję ani ludziom ani psom,tym bardziej że mam córę w wieku pokwitania i lekarze bardzo przed tym przestrzegają.[/QUOTE]

Oczywiście, że kurczaki, ale fermowe, zawierają hormony wzrostu i antybiotyki. Z kurczakami ekologicznymi takiego problemu nie ma (pozostaje ewentualne ryzyko alergii na samo białko kurze). Stąd nikt przy zdrowych zmysłach nie zaleca nikomu diety opartej tylko na kurczaku, bo może to doprowadzić do takich objawów jak piszesz. Natomiast spożywanie kurczaka, nawet fermowego, na przemian z kilkoma innymi rodzajami mięsa, i w umiarkowanych ilościach, żadnych problemów spowodować nie powinno. Stąd zalecenia urozmaicania diety - im większy rozrzut spożywanych składników, tym mniejsze ryzyko, że szkodliwe substancje z jakiegoś spowodują niemiłe efekty. Całkowitą rezygnację z fermowego kurczaka zaleca się bezwzględnie tylko u zwierząt hodowlanych, szczególnie suk w okresie cieczki i ciąży. Jak kogoś stać, żeby ani samemu nie jeść, ani zwierzętom nie podawać ani grama sklepowego kurczaka, to bardzo fajnie, ale nikt nie umiera ani nie ląduje w szpitalu po zjedzeniu np. 200 g takiego kurczaka tygodniowo.

[quote name='ania pe']Najlepszy numer z tym barfem, idiotkę ze mnie robisz, co innego barf, czyli kości surowe, a co innego kości ugotowane i o takich właśnie pisałam, o karmieniu resztkami z obiadu czyli kośćmi z pieczenia lub gotowania.[/QUOTE]

To ja w tym momencie mam wrażenie, że próbowałaś zrobić ze mnie idiotkę, bo w poprzednim poście napisałaś o podawaniu kości z kurczaka jako takich - i do tego się odniosłam. Po mojej odpowiedzi masz natomiast dziwną satysfakcję z tego, że nie czytam w myślach przez internet i nie odgadłam, że pod stwierdzeniem "kości z kurczaka" należy jeszcze dopisać "gotowane" i "resztki z obiadu". Po wypowiedziach o ciąży urojonej etc. nie przypuszczałam, że masz wiedzę np. na temat barfu, bo nawet dla wielu dość doświadczonych psiarzy jest to herezja i zabójstwo dla psa ;)

[quote name='ania pe']żadnej surowizny, - zresztą z tego co wiem dorosłe psy trudno na to przestawić. Moja pani wet, której raczej ufam, a już na pewno nie uważam za mitomankę opowiadała mi natomiast o psie, którego się nie dało uratować bo zaostrzona kostka z kurczaka mu się wbiła w przełyk, a na osiedlu na którym mieszkam, pies dorwał kość na trawniku - taką co dobrzy ludzie wyrzucają z okna i też się przekręcił - znam właścicieli. Jak byłam dziewczynką mieliśmy wyżła i miał coś w rodzaju hemoroidów - bardzo przez to cierpiał i pan wet taki jeden z najlepszych w kraju, stwierdził że to też jest wynikiem licznych mikrouszkodzeń po kościach z drobiu[/QUOTE]

Psa w każdym wieku, może poza psami ciężko chorymi i bardzo starymi, bardzo łatwo na barf przestawić stosując na początku okres podawania nieoczyszczonych żwaczy. Jest wiele dorosłych psów, które i bez tego bez problemu zmieniają dietę. Kostka z kurczaka wbita w przełyk i odpowiednio szybko usunięta nie powinna sprawić większych problemów, chyba że rozwinął się tam stan zapalny i długo lekceważono objawy. Kości na trawnikach też raczej nie bywają surowe, a gotowane lub pieczone, a tych zdaje się zgodnie twierdzimy, że podawać nie należy, więc trudno uznać to za argument przeciwko surowiźnie. Co do mikrouszkodzeń jelit - u psa z prawidłowym pH żołądka, karmionego barfem, nie otrzymującego zbożowych wypełniaczy, kości docierają do jelit elegancko strawione. Jeśli podaje się znienacka kość, nawet surową, psu żywionemu karmą albo gotowanym jedzeniem, trzeba się liczyć z ryzykiem, że pH żołądka jest zbyt wysokie, by kość była należycie strawiona kiedy z tego żołądka wyjdzie dalej - i mogą wystąpić problemy. Uszkodzenia i "hemoroidy" mogą natomiast być efektem wieloletniego zbyt częstego udziału kości w diecie (barfie też) lub tego co pisałam wyżej, podawania kości przy żywieniu karmą lub gotowanym jedzeniem ze zbożowymi wypełniaczami.

[quote name='ania pe']Co do ciąży urojonej przyznaję moja wiedza może być mała i gdyby tu istniała przyjazna atmosfera na tym forum mogłabym się bez nerwów dowiedzieć jaka jest prawda i że mi ktoś bzdur naopowiadał, a moje akurat doświadczenia były takie że mi się to w jakąś całość składało.[/QUOTE]

Atmosfera na pewno byłaby przyjaźniejsza, gdybyś jak ktoś zauważył, nie wpadała na forum, i nie głosiła teorii zasłyszanych od jednej osoby i uzupełnionych swoimi "na-chłopski-rozum" wnioskami, niczym prawdy objawionej, w dodatku w kontekście takim, że wynikało z tego, że ogromna większość hodowców (zapewne dla kasy) nie dba o dobrostan swoich zwierząt trzymając w jednym mieszkaniu psy i suki. Tu naprawdę loguje się wiele osób z małą wiedzą, i są traktowane znacznie przyjaźniej, bo najpierw czytają, pytają, przedstawiają jakąś teorię jako swoją opinię - a nie na dzień dobry szafują ocenianiem osób, które na psach zjadły zęby, bo ktoś im powiedział jakąś bzdurę, a one do niej coś jeszcze dopowiedziały.

[quote name='ania pe']A i ja o żadnym syfie i brudzie nie pisałam chodziła mi raczej o komfort psychiczny psów[/QUOTE]

A jaki dyskomfort psychiczny mogą mieć psy, które mają zapewnione odpowiednie miejsce do spania, spacery, ruch, zajęcie i są wychowane tak, by pokojowo współżyły w swojej rodzinnej grupie?

[quote name='ania pe']dokładnie że jak się powiększa hodowlę to wskazane jest zwiększenie metrażu[/QUOTE]

Oczywiście. Tyle, że nie sprowadza się to do stwierdzenia, że 3 czy 4 miniaturowe pieski w mieszkaniu to za dużo ;)

[quote name='ania pe']MArtens jakim prawem pozwalasz sobie na taki ton. Skąd wiesz o mnie aż tyle? Rozbeztwione psy - nie po prostu mam bardzo żywiołowe szczenię - jak to maluch rzadko przesypia całą noc - ten cyrk to takie chwile czasem męczące, ale najczęściej też zabawne, że są chwile, że każdy zwierzak jest pobudzony i każdy co innego - moja bernenka często np. pełni funkcję psa pasterskiego w domu - tzn. sczeka na małe psy i moje dzieci jak za bardzo szleją, mała maltusia biega wciąż do królików i probuje namówić je też niestety nie cicho do zabawy, nowa maltusia wciąż łazi za ludźmi ładuje się na kolana i jest okropnie zazdrosna warczy jak podchodzi mała się wepchnąć na kolanka - w ogóle są bardzo o siebie zazdrosne, a najgorsze że jak w nocy króliki hałasują, bo prowadzą nocny tryb życia, to mała maltanka czujnie zaczyna szczekać, potem starsza, a potem jeszcze duża przychodzi sprawdzić co jest i to właśnie nazywam cyrkiem a nie żadne rozbestwienie.[/QUOTE]

Przede wszystkim - jaki ton? Ubodło Cię, że nie tylko Ty możesz pozwolić sobie na ocenianie hodowców na podstawie jakichś wymyślonych bzdur, ale i hodowca może nie uważać Cię za właściwego kandydata do powierzenia swojego szczeniaka? To wszystko co Ty opisujesz, to są dla mnie właśnie potwornie rozwydrzone psy, a nie norma! Nieprzesypiający nocy szczeniak to norma w wieku 2-3, no, 4 miesięcy - starszy pies jest po prostu rozwydrzony, bo nie przekazano mu, że noc jest od spania. Psy, które na budzącego się w nocy jednego z nich reagują robieniem harmidru też są rozwydrzone, i każdy następny zapewne będzie taki, skoro nikt psom nie wyjaśnił, że noc nie jest po to, żeby się bawić i hałasować. To co nazywasz zazdrością też jest rozwydrzeniem, bo nie pies jest od decydowania, kogo może głaskać właściciel, i od zarządzania tym, co kto dostał, a kto nie, czy gdzie kto może podejść. Tak samo ujadanie na króliki, czy to do zabawy, czy dlatego, że ktoś śmiał się w nocy poruszyć. Ja serio się dziwię, jak Ty możesz funkcjonować w takim chaosie, bo gdyby moje dwa psy się tak zachowywały, chyba bym oszalała - na szczęście nie będą, bo wiedzą, że jazgotanie, szczególnie w nocy, czy uprawianie zazdrości (jak rozumiem agresji) na innych członkach psiego stada jest niemile widziane. W tej chwili mam na 40 metrach kwadratowych 3 psy - dwa dorosłe i 4-tygodniowego szczeniaka, który jak najbardziej potrafi się rozedrzeć w nocy - ale jakoś śpię spokojnie, bo nawet jak maluch zacznie hałasować, pozostałe psy nie uznają tego za przyzwolenie na robienie cyrku w środku nocy. Gdybym z kolei mówiła, że moja suka tak ma, że jest zazdrosna, bo fika jak jest ze mną, a podejdzie drugi pies, to już pewnie byłąbym z którymś z nich na szyciu, bo konflikty między takimi psami jak moje nie skończyłyby się wydarciem kłaków, jak przy maltańczykach. Niestety, to chyba syndrom "małego białego pieska" - który tak rozkosznie drze się na innego, "bo chce się bawić", tak rozkosznie warczy na innego psa w domu, bo wymyślił sobie, że tamten nie ma prawa gdzieś podejść... Przy psach typu doberman takie zachowania byłyby niedopuszczalne i traktowanie ich jako normę szybko skończyłoby się nieprzyjemnie - ale przy maltańczykach, czemu nie, niech się drą po nocy, warczą na siebie, ale przecież wcale nie są rozwydrzone. Przy tak zachowujących się psach ani trochę mnie nie dziwi, że nie wyobrażasz sobie trzymania w mieszkaniu 5 czy 6 psów. W tej sytuacji to i przy dwóch u mnie samiec miałby marny komfort psychiczny, gdybym pozwalała suce ustawiać go z zazdrości tak jak ona ma ochotę, albo gdybyśmy wszyscy się notorycznie nie wysypiali, bo któryś pies drze się w nocy na chomika w drugim pokoju.

[quote name='ania pe']Mam tu chyba, przepraszam nikogo nie chcę urazić, do czynienia z hodowcami, którzy do psów podchodzą - przynajmniej w momencie zakupu jak do przedmiotów i ja właściwie argumentów na swoją obronę nie mam - pewnie tak rozsądniej, tylko że ja tak nie potrafię -sprawdzam jak umiem - w inrernecie np., ale jak już widzę psa rozum przegrywa z sercem.
Nie mogę się pochwalić kilkunastoletniem doświdczeniem, ale za to przez większość mojego życia przebywałam też raczej z ludźmi, nie tylko z psami i mam raczej dobre maniery, czego o Tobie Martens nie powiem.[/QUOTE]

Owszem, jak widać ja podchodzę do psów przedmiotowo, bo nie rozwydrzam ich jak dziadowski bicz, a sercem kieruję się, jak chcę pomóc bezdomniakowi, a nie kupić rasowego psa, która to transakcja nie tyczy się tak naprawdę tylko tego jednego zwierzaka, ale ma jakiś (niewielki ale zawsze) wpływ na rynek i hodowców zwierząt rasowych. Z moich manier zadowolona być nie musisz ;) natomiast ja do Twoich też mam zastrzeżenia. Według Ciebie pewnie jestem jakąś chamką, która siedzi z 10 psami, które traktuje jak przedmioty - jednak w przeciwnieństwie do Ciebie, kiedy logowałam się na tym forum, wystarczyło mi samokrytyki i szacunku do innych, żeby najpierw poczytać, zweryfikować swoją wiedzę, a dopiero długo później wygłaszać kategoryczne sądy czy oceniać hodowców czy innych właścicieli psów - mimo że miałam wtedy raptem 19 lat, zapewne mniej niż Ty teraz, a wiedzę i doświadczenie z psami zapewne już wtedy większe.

Link to comment
Share on other sites

Mnie to też zaskoczyło, że można mieć pretensję (jak dla mnie głupie), że ktoś ma 4 maltańczyki w 3-pokojowym mieszkaniu. Moja koleżanka ma 3 dzieci w 2-pokojowym mieszkaniu i ja zdecydowanie wolę to pierwsze rozwiązanie ;).

A tak poważnie, to jednak zdecydowana wiekszość ludzi w Polsce, mieszka jednak w mieszkaniach, taki jest poziom życia, dotyczy to też hodowców i hodowla z 4 psami to jest bardzo mała i domowa hodowla, a że psy mieszkają w mieszkaniu, to dla nabywcy nawet lepiej, bo siłą rzeczy są bardziej zsocjalizowane niż takie, które mają do dyspozycji tylko własny ogródek i nie są wpuszczane do domu.

Jak dla mnie to Twoje psy są rozwydrzone aniu pe ;). Ja mam w tej chwili 9 psów w tym 2 maltańczyki, wiem jak potrafi być upierdliwy mały maltańczyk. Jesteśmy w trakcie budowy domu, więc obecnie mamy do dyzpozycji tylko jeden duży pokój. Wszyscy funkcjonujemy w tym jednym pokoju - 2 osoby dorosłe i dziecko w wieku szkolnym, a psy nie mogą nam skakac po głowach. Jaki pan taki kram ;).

Myślę, że kwestia niedogodności przebywania z psami w mieszkaniu, nie powinna być przedmiotem komentowania, bo jeśli psy są zadbane i normalnie się zachowuja, to jest to sprawa hodowcy, ile musi ogarnąć w mieszkaniu.

Trzeba pamiętać, że w mieszkaniu, w którym jest hodowla, nigdy nie będzie idealnie, chyba, że hodowca trzyma psy w garażu czy stodole i tylko wnosi szczeniaka do domu na czas sprzedaży, to wówczas może mieć muzeum w domu i przyjmować eleganckie paniusie. Ja wolę kupić psa w hodowli domowej z mieszkania, w którym jest normalny bałagan jaki robią szczeniaki.


I najważniejsze -myślę, że powinnaś pójść po poradę do radcy prawnego w kwestii uzyskania zwrotu kosztów zakupu i może leczenia za tego maltańczyka z chorym kręgoslupem. Myślę, że Ci się należy według prawa. Jeśli pseudohodowca poniesie konsekwencje finansowe, to może przestanie tak radośnie rozmnażać chore psy.
Tutaj podobna sprawa zakończona ukaraniem pseudohodowcy: [URL]http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20131219%2FPUPILE09%2F131219284[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Jeśli podczas zakupu pieska podpisywałaś umowę kupna sprzedaży, w której są punkty dotyczące faktu, ze hodowca zobowiązuje się sprzedać psa zdrowego i bez widocznych wad wrodzonych możliwych do wykrycia w momencie zakupu, coś możesz ugrać. Jeśli takiej umowy nie było, to jest jeszcze szansa, jeśli będziesz miała opinię weterynarza, że jest to wada widoczna i zagrażająca zdrowiu i życiu, a więc sprzedawca sprzedał Ci wadliwy towar (brzmi, jak brzmi, ale pies w tym wypadku jest towarem).

Co do trzymania psów w mieszkaniu - u nas były trzy, w tym jedna suka (nigdy nie miała ciąży urojonej) i pięcioro dorosłych w czterech pokojach. I było czysto, po prostu kwestia dostosowania domu do psów - zero dywanów, mieszkanie bezpieczne. Teraz mam większy syf, jak mieszkam bez psów, a z półtorarocznym dzieckiem, które uwielbia demolki. Mam dość odkurzania 4 razy w tygodniu, co przy psach mi się nie zdarzało.

Link to comment
Share on other sites

Przypomnę Nie zaczęłam tu oceniania kogokolwiek i nikogo tym bardziej nie chciałam obrazić, o żadnym brudzie i syfie,odchodach nie pisałam - ANI RAZ Ja faktycznie nie wiedziałam, że to tak wygląda, że dobrze może funkcjonować życie pięciu, czy dziesięciu psów dorosłych i ew. szczeniąt w jednym mieszkaniu. Rzucacie tu sami sobie teksty o syfie, brudzie itp. powtarzam nie o tym ja myślałam, JA PISAŁAM EWIDENTNIE o okresach pobudzenia seksualnego, kontaktach ze sobą suk i psa w tych trudniejszych okresach - do dziś nie wyobrażam sobie szczerze jak się w mieszkaniu z trójką dzieci i trzema pokojami rozdziela na dwa miesiące w roku suki od psa, bo u mnie to na mur beton, ktoś by wcześniej czy później zapomniał jakichś drzwi zamknąć, albo zamieszał przy wyprowadzaniu, a przy siedmiomiesięcznej suczce to może być problem. Piszecie tu jakieś takie o straży dla zwierząt i inne takie, bo Was to dotknęło, zupełnie niesłusznie ja miałam zarzuty - zresztą też nie takie duże do tej hodowli, metraż, w sprawie którego nie miałam racji to była jedna z wielu spraw. Jak mi hodowca mówi że nie wie co to jest ciąża urojona albo wzorzec rasy to faktycznie metraż przy tym mały pikuś. LOgicznie i instynktownie wierzę, że ludzie którzy tak żarliwie się angażują na forach i mają wiedzę - swoje hodowle i psy prowadzą dobrze i nic tu nikomu ni zarzucałam. Co do wymądrzania, ja drugi raz w życiu zapytałam coś na forum, a o psach pierwszy - zawsze tylko czytałam - nie znalazłam nic na ten temat - i na mój pierwszy post nikt mi do końca nie odpowiedział, natomiast jak o tych metrach nieświadomie i mimochodem rzuciłam to rozszarpano mnie na strzępy ( nie wiem jak się po tym do kupy pozbieram:placz:) - sami się napędzacie coraz mocniej o tym pisząc. - jakiś syf, brud itp nie moje słowa. - Dowiedziałam się tu że super to wychodzi i nie upierałam się ani trochę przy swoim - przyznałam, że mi się to wydawało, skoro tak to wierzę, na ogół jest tak, że jak widzę białe, a 10 osób mi mówi że to czarne to przestaję oczom własnym wierzyć i już. Zupełnie bez sensu się ta cała dyskusja rozpętała - macie takie potrzeby pewnie się unosić - czytam że ktoś tu jest przez to zły, czytam porównania wręcz do trójki dzieci. Sorki wiem dobrze co potrafią dzieci, ale psy - chyba raczej bardziej ulegają swoim instynktom itp. takie sobie trafne porównanie - mi tam przynajmniej faktycznie łatwiej dogadać się z dziećmi, mimo iż mam BARDZO TRUDNE DZIECI - jedno z diagnozą zespołu Aspergera, a drugie w trakcie diagnozowania wkierunku ADD lub także aspergera - i mogę sie pochwalić, że ludzie ze zdrowymi dziećmi mają wiecej problemów, a jednym z objawów Z.A są opory wychowawcze i długo ja tego doświadczałam.
Co do rozwydrzenia moich psów - chyba źle mnie rozumiecie - nie wiem dlaczego, bo wyraźnie tu piszę - właścicielem tej suczki co powarkuje jestem tydzień z hakiem i ona ma do tego te ciążę urojoną, co na humory chyba też ma znaczenie - uwaga piszę CHYBA, bo już niczego nie jestem pewna.- nigdy nie robi tego w normalnych kontaktach na podłodze z psami, tylko kiedy leży za kanapą ( gdzie chyba lokuje się ze względu na urojenia) lub na kanapie i tego jest w sumie ze dwa razy dziennie - nie że cały czas z tendencją malejącą - a najważniejsze, że zaczeła sie bawić z tą moją małą kaleką od wczoraj i uwielbia tę dużą bernenkę, chodzi za nia i merda wciąż ogonem jak ją widzi - i to jest super. Dla mnie - myślę że to kwestia dotarcia a upłyneło za mało dni żeby były już efekty. Co do jej jazgotu to ona u mnie w domu jeszcze ani raz nie szczeknęła i poza tymi warknięciami jest grzeczna jak anioł.
Tego powarkiwania jest już coraz mniej, bo walczę z tym, ale to PROCES - CHYBA jak to proces musi potrwać.
Moja mała maltanka - to faktycznie pierwsze z 1,5 miesiąca prawie wciąż spała - bawiła sie fajnie sama zabawkami, jak miała fazę że biegała tak raz dziennie za mną po domu i szarpałą za nogawki - oduczyłam, chwytała mocno za rece - tak po szczenięcemu - oduczyłam, choć do dziś ma takie odruchy i ja sobie z tym super radzę gorzej mój synek bo jak ja mam jego niby nauczyć żeby ona jemu nie właziła na głowę - nie mam tyle czasu żeby siedzieć przy nich jak się z nią bawi i a ją uwielbia. miałam też takie wymuszani pojedynczym szczeknięciem, że np. chce na rece jak siadam na kanapie, ale ze nie zawsze mogę ją wziąć , olałamklika razy i teraz tylko wtedy ją biorę na tę kanapę jak mi się chce i niesamowici łatwo to zrozumiałą - wystarczyło ją tylkoolać z tymi szczeknięciami, jest bestyja pojętna - nie narzekam naprawdę. Ogólnie jak była mała nauczyłam jej przesypiania nocy w tydzień nie wiecej - te cyrki i jej jazgotliwosć zaczeły się około miesiąca temu - najpierw to około raz na dobę jak zasłyszała szczekanie psa na polu zrywała się, i najpierw to było nasłuchiwanie , potem widać było że z każdym dniem robi się coraz szczekliwsza, Głównie zrywa się do szczekania jak słyszy, że psy na osiedlu szczekają, a ostatnio też nawet na te króliki jak bardzo w nocy hałasują - ale jak sama mam ochotę moją króliczycę rozszarpać, bo ona ma wiecznie ciążę urojoną ( nieudana sterylizacja) i tak wciaż grzebie gniazdo, że sama mam ochotę na nią nie tylko naszczekać, wrecz dupę przetrzepać, żeby wszystkich w nocy nie budziła. Nie wiem jak mam tę małą tego szczekania oduczyć, w dzień podchodzę mówię ostro nie i odnoszę ją od tych drzwi - zwykle po dwóch razach załapuje, ale w nocy kurdę śpię i czasem mi się średnio chce za nią biegać, a rumor się wtedy robi tylko taki że te pozostałe psy idą popatrzeć co ona drze mordkę i 12 łap stuka po podłodze i na szcęście to nie jest co nocy i nie całe noce i wierzę że szybko się z tym uporam. Rozumiem że Wasze szczenieta od urodzenia grzeczne - moja faktycznie żywiołowa i wymaga wychowania. poza tym co do spania w nocy przykład idzie z góry, ja po nocy wstaję i łażę to do dziecka, to do kuchni i do łazienki i rozbudzam te moje psy małe wtedy, aż samą mnie to wkurza i obiecuję sobie nastęonej nocy spać ( własnie jest 1,00 w nocy) - jaki pan taki kram no nie?A CO DO MOJEJ BERNENKI TO JUŻ CAŁKIEM ZŁEGO SŁOWA NIE DAM POWIEDZIEĆ. Owszem z tym psem miałam dużo problemów, ona za dużo przeszła i jest generalnie psem lękliwym, a u tak dużego psa to do dupy. Dzieci to ją kiedyś tak wkurzały że nic im nie wolno było, jak się za głośno bawiły to poważnie poszczekiwała, a poza tym chorobliwie bała się wysokich facetów - bo dostała kiedyś po mordzie od takiego, chyba nie raz. Ja ją chciałam już nawet oddać osobie, która ją w pierwszym roku życia tak wychowywała nieumiejętnie (mojej mamie), ale żal mi było i teraz ona jest już na prawdę spokojna. Jak w moim domu jest BARDZO ale to BARDZO głośno, a moje dzieci potrafią głośno się bawić, biegać ( bo jakoś w zimie kalorie słodyczowe trzeba spalić niestety) to ona je pojeddynczym szczeknieciem uspokaja,ale to nie jest agresja, raczej takie upomnienie i wydaje mi się że ona te zachowania dzieci takie kosmiczne uważa za niebezpieczne dla nich, bo muszę jej przyznać że ona w ogóle dba o te dzieci - w lesie np. strasznie się przejeła że mały daleko odbiegł od rodziny i go w dupę pyskiem tucała, aż dołączył do stada. Jeszcze kiedy to szczekanie było ostrzejsze konsultowałam to z doświadczoną psiarą i ona mi wytłumaczyła, że to jest spowodowane tym że to pies pasterski i że takie psy z nudy zajęcia sobie szukają i często tak dzieci traktują jak swoje stado. ta suka generalnie nie przepada za dziećmi, ale nie żeby im krzywdę robiła, po prostu widzę że aż tak się z nimi nie bawi jak maltanki, natomiast potrzebuje mnie i męża bardzo. Przeszłam z tym psem wiele, i jestem dumna że aż tyle mi się udało osiągnąć. dziś, na przeciw tego co było rok temu to po prostu oaza spokoju . Dziś np. Facet mi wszedło na podwórze uciekła pipa, ale jak tylko przywołałam przyszła i usiadła grzecznie z pokorą - jeszcze pół roku temu jak spieprzyła to jedynie kiełbacha mogła ją przyciągnąć. Jak widzę np. jak cierpliwie ona traktuje te maluchy to serce mi rośnie. Jeśli Wasze zwierzeta od razu były poukładane i ze sobą współpracowały to jestem w szoku, ja mojemu NOWO stworzonemu stadku dam jescze trochę czasu na dotarcie i święcie wierzę że wraz z moją pracą i konsekwentnym wychowywaniem się to poukłada. Jedynie do królików już żadnych nadziei sobie nie robię ( ale jak na mnie niektórzy w rodzinie siadają żeby je oddać komuś- mówię stanowcze NIE -małego księcia się naczytałam i już -one mają już sześć lat więc tych nocy aż tak dużo już nie ma, tym bardziej że tylko zimę spędzają w domu)
Co do małych białych kulek -KULKI KUPIŁAM SYNKOWI NA POCIECHĘ może nie takie małe, bo miniaturek nie uznaję a ostanio kupiona sunia miała już w dniu zakupu 8 m-cy i ponad 4 kg.( dlatego nie wybrzydzałam przy zakupie bo niełatwo jest znaleźć psiaka w takim wieku, a szczeniaka nastęnego nie chciałam, bo to duży stres, czy się na takie małe nie stanie nogą, przy tamtej nas to męczyło i strsowało. Tak więc psy u mnie w domu pojawiły się przez i dla dzieci/ Ludzie z ZA mają zawsze jakieś swoje pasje - określa się to brzydko jako manię - i u mojego syna od urodzenia niemalże to były psy, ( bajki o psach, figurki,maskotki,zabawy w psa, a ostatnio pisze mały podręcznik o psach):lol:, ale o żywym psie nie mogło być mowy, ciągłe infekcje, szpitale a potem ten AS, jedyne na co mogliśmy sobie pozwolić to te króle. A że ze względu na tę chorobę pomagała nam babcia tośmy się kiedyś dowiedzielio z mężem że będziemy mieli psa - decyzja zapadła i to miał być bigiel, albo -klasyczek dla dzieci biszkopcik - labradorek, skończyło sie na bernusi z pseudohodowli, gdzie szczeniaki oddawano po 5,5 tygodnia, gdzie rosły w suterenie bez ludzi i inne takie. Myśmy od mamy tego psa przejeli jak miał prawie rok i na prawdę dużo nas to kosztowało pracy. Ale mój syn psa defakto nie miał, a pomijąc pasję, to takiemu dziecku kontakt z psem jest bardzo potrzebny. Dużo czytałam o depresji, którą też okresami ma mój syn - naturalnych metodach jej zapobiegania - i tak natknęłam się na maltańczyki - biszony są ponoć we Francji polecane starszym ludziom na depresję, wesołe, wierne i ta biel. chodziło też o sposób żeby autystę z lękami i fobiami społecznymi wyciągnąć z domu. Nie pasowała mi ta rasa, bo ja sobie na kiedyś marzyłam o bearded colie lub PONie, a zawsze jakoś nie lubiłam małych szczekaczy (BOŻE JAK SIĘ MYLIŁAM) no i tak pojawił się maltańczyk, a że chory i nie wiadomo jak to będzie to jest i drugi. DLatego piszę że mi to kalekie maleństwo dużo daje, bo poza tym że sama kocham ją bardzo to ona rozwesela mojego synka, pomaga mi walczyć z jego chorobą vi efekty są świetne - dziś np. miał stany lękowe straszne i spacer z psiakami nam pomógł. A moja starsza córa ma super kontakt z tą nową sunią i też działa ten piesek na nia świetnie - i jestem dziś wdzięczna losowi że wpadłam na te małe białe kulki, bo mimo iż inne rasy np, berneńczyki, może z wygladu podobają mi sie bardziej to dla mojej rodziny maltany są optymalne i tak przez przypadek stało sięt o już chyba miłością na całe życie.
Ps. O zaciekach czytałam dużo na forum maltańczykowym i stronach poświęconych tej rasie, jak pisałam nie daję kurczaka i moje psy mają zacieki czasem b. duże ale nie barwiące, jednakże na tych stronach malt. wciąż są tylko dyskusje o kosmetykach jak wybarwiać pudrować itp., a teorie o powstawaniu to raczej były właśnie takie, że kurczak barwi, a moja Pani wet to mi na to dała tę maść antybakt. Ja uwierzyłam w te barwniki, bo moja nowa suka pomijając zacieki miałą też pomarańczowe powieki nad i pod oczkami, a teraz już ma rożowe więc sądziłąm że to ten kolor tak wyłazi. Zwracam honor, bo pewnie to prawda, nie wiedziałam, gdzie czytać.
Jeśli dojdzie do operacji u mojej kaleki to mogę wezwać do zapłaty panią hodowczynie, ale żeby ona nie mnożyła chorych psów to musiałby na nią siąść albo ten związek, w co nie wierzę, albo prokurator. Moje pytanie w pierwszym poście było o bliskie pokrewieństwo między przodkami - w karcie rodowodowej jest tak że parą rodziców zostało przyrodnie rodzeństwo tzn ojcem prababki i pradziadka z jednego skojarzenia było przyrodnie rodzeństwo - jako ojciec suk ii psa - pary wpisany jest ten sam samiec - nazwa, przydomek i numer - może tak było i mogło to wpłynąć na powstanie wad, a może ten rodowód jest podrobiony. Jak się w końcu coś gdzieś na ten temat dowiem to może mi to pomoże tę hodowlę uwalić.
Co do hodowli z ZKwP to wiecej na ten temat nic nie powiem, nie mówię że to jest pseudo - rodzice mojej suki zacni, suka sama w sobie psychicznie uważam o.k. Drażnią mnie te szczepienia - po pół roku i poziom fachowej wiedzy - to dopiero drugi miot tej hodowczyni i myślę że też się przez tę sytuację czegoś nauczyła.
Więcej już nic nie piszę ani o metrach ani o naszym rozbestwieniu - taki kram, pan i cham czy tam osoba - no chyba nie o słodycz chodzi, ale mniejsza o to, może faktycznie mam tu z mlodzieżą do czynienia i jakieś moje pieprzenie o kulturze osobistej z kulturą mogłoby być za słodko, prawda i argumenty wymagają koniecznie obelg. Pozostanę na przyszłość przy czytaniu, żeby znowu jakiegoś głupstwa nie rzucić - nie sądzę żebym w bliskiej przyszłości miała czas aż tak wiele czytać żeby aż taką wiedzę osiągnąć, żeby przez przypadek, mimochodem nie rzucić bzdury w świat, bo to poważne wykroczenie jednak i strasznie szkodzi światu. Pa

Edited by ania pe
Link to comment
Share on other sites

Aniu pe - obelg (ale może mamy inne pojecie o nich) nie zauwazyłam w tym wątku nigdzie. A nie dziw sie,że się denerwujemy-rozmowa pisana ma to do siebie,że brak precyzji może powodować nieporozumienia. Sama napisałaś - ad.zacieków-że tak wyczytałaś. I o to własnie chodzi-ktoś coś źle/nieprecyzyjnie/mało dokładnie opisał-przyjełaś jako pewnik. I Ty piszesz dokładnie w ten sam sposób,czyli (przykład bez cytowania): zamiast "uważam/mysle/moim zdaniem warunku w hodowli ZKwP były nieodpowiednie bo.." to było - "[COLOR=#000000]w trzypokojpowym mieszkaniu w bloku cztery psy - niezgodne z regulaminem, ",czyli PEWNIK( oczym zostałaś niejako uswiadomiona..że nie jest to niezgodne z żadnym regulaminem,bo nigdzie takiego zapisu nie ma.
Co do Twojego pytania - hodowcą nie jestem,ale sam taki inbreed (jesli psy są zdrowe) raczej nie jest przyczyną choroby małej. RACZEJ-dlatego,że sunia na pewno potrzebuje diagnostyki wykonanej przez specjaliste. Niech mnie ktoś mądry poprawi-sa wady wrodzone,które nie muszą byc wynikiem dziedziczenia(czyli,że rodzice czy dalej nie musieli miec tej samej wady)-tak?(a tu pyta z ciekawości-ze względu na mój przypadek-choroba wrodzona,rodzice,rodzeństwo miotowe i poprzedni miot przeswietlony pod kątem tej choroby-i oznak choroby nie ma.Tylko rtg może potwierdzić lub wykluczyć. Nieznane dokładnie jest podloże choroby,wiadomo że wrodzona,testów-jak w przypadku np chorób oczu-nie ma na ta chorobe.Być może dziedziczenie jest bardzo..złozone i dlatego opracowanie testów na..nosicielstwo..od wielu lat spełza na niczym).
Aniu pe-zdiagnozuj chorobę z nazwy(tzn wet)-na pewno ma ona jakąś swoją nazwę. Wet powie Ci również skąd moze się takie dziadostwo brać-chocby ogólnie i wskazując kilka możliwości. Poza tym ja bym w pseudorodowód slepo nie wierzyła-tak naprawdę nie wiesz,w jakim stopniu jest on prawdziwy.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

W momencie, kiedy w hodowli w bliskim otoczeniu przebywa samiec z kilkoma sukami, to pomijając jakieś wyjątkowe przypadki, te samce ekscytują się sukami w cieczce znacznie mniej niż pies, który jest sam w domu i tą cieczkę czuje tylko sporadycznie na spacerze. Rzadko zdarzają się samce, które mieszkając z sukami latają jak nakręcone całe 3 tygodnie - zwykle naprawdę pobudzone są tylko w momencie, kiedy jakaś suka owulację, a to jest kilka dni, a nie miesiąc. Są zresztą różne sposoby opanowania sytuacji, nawet kiedy pies z tych bardziej nerwowych - można robić mu wakacje u rodziny na okres cieczki, można zastosować kastrację chemiczną - bez cięcia, za to w postaci małego implantu, który na 6 miesięcy hamuje pracę jąder i wycisza hormony. Naprawdę w większości przypadków zachowanie doświadczonego samca w hodowli, który suki ma wokół siebie na codzień, jest nie do porównania z psem, dla którego suka to rarytas spotykany na spacerze, i do której dostaje małpiego rozumu niezależnie od tego czy to okres płodny, czy cieczka ale w dniach niepłodnych, czy cieczka będzie dopiero za tydzień.

Co do dzieci i psów - dzieci nie mam póki co, ale na ten moment psy wydają mi się dużo "łatwiejsze w obsłudze", także jeśli chodzi o wychowanie, bo działają w o wiele mniej skomplikowany sposób, mają prostsze do zaspokojenia potrzeby, itd. Jeśli z dziećmi, nawet trudnymi, jest łatwiej, to pocieszyłaś mnie, bo posiadanie dziecka w przyszłości zawsze jakoś mnie przerażało :evil_lol:

A zachowanie Twoich psów, trudno w kilku postach przekazać wszystkie szczegóły, ale jak piszesz w jednym, że ten warczy na inne, że są o siebie wszystkie mocno zazdrosne, że szczekają po nocy, to naprawdę wyłania się z tego obraz kompletnego chaosu ;) i trudno sobie w takim układzie wyobrazić 5 czy 10 psów.

Dużo w tym wszystkim nieporozumień związanych ze słowem pisanym, brakiem kontaktu oko w oko, gdzie ta komunikacja jest prostsza. Tobie wydaje się, że napisałaś coś neutralnie - reszta widzi, że tak naprawdę robisz przytyki do hodowców, którzy mają suki i samca w domu; piszący nie mają na celu Cię obrażać, ale Ty tak to odbierasz, itd.

Co do samej wady z medycznej strony. Takie wady rozwojowe mogą mieć zarówno podłoże genetyczne, być dziedziczone po przodkach, jak i zupełnie nie być z tym związane, a wystąpić po prostu na skutek błędów w podziale komórek podczas rozwoju płodu, samoistnych czy występujących na skutek jakichś działających na sukę w czasie ciąży czynników (substancje chemiczne, promieniowanie - niekiedy jakiś czynnik niemożliwy do wyeliminowania czy nawet zauważenia).
Ta sama wada może mieć kilka przyczyn, np. rozszczep podniebienia może wystąpić i pod wpływem obciążenia genetycznego ze strony przodków, i wskutek niedoboru kwasu foliowego w czasie ciąży, i przez inne niepoznane jeszcze przez naukę przyczyny.
W przypadku wad kręgosłupa (tu jeszcze trzeba znać dokladną nazwę - jak ją otrzymacie, to mogę poszukać więcej informacji), problem bywa genetyczny. Z rozrodu psów rasowych w ZKwP eliminuje taka niby błaha wada jak załomek na ogonie, wyczuwalny jako nierówność, zgrubienie na ogonie. Samemu psy w żaden sposób on nie przeszkadza, jednak zdecydowanie należy odsunąć go z rozmnażania, bo ten załomek na ogonie jest niczym innym jak deformacją kręgów. W przypadku, gdy mamy deformację kręgów w ogonowym odcinku kręgosłupa, psu nic się nie dzieje. Jeśli jednak ta deformacja kręgów wystąpi u potomstwa tego psa w odcinku szyjnym, piersiowym, lędźwiowym, będziemy mieć psa kalekę. Często nawet na wystawach sędziowie "macają" ogony w poszukiwaniu tej wady. Niemniej jednak nie każda wada kręgosłupa jest genetyczna i w tym momencie chyba nie da się określić, czy jest ona związana z inbredem (kojarzeniem w pokrewieństwie, które szczególnie przy kojarzeniu niezbyt zdrowych linii sprzyja różnym problemom zdrowotnym), czy z konkretną wadą dziedziczoną po przodkach, czy po prostu z jakimś wypadkiem losowym przy rozwoju płodu. Natomiast pewne jest, że wada ta nie powstała u Was w kilka dni, szczenię było nią obciążone w momencie sprzedaży, i tu powinniście udać się z suczką do specjalisty ortopedy, który wyda Wam papier, że tak poważna wada nie mogła być przeoczona przez hodowcę - czyli sprzedał on Wam szczenię, po którym widać było, że ma problemy zdrowotne, jako zdrowe, podczas gdy powinien je zdiagnozować i leczyć (albo w ogóle wiedział o chorobie suni, tylko ją zataił). Sąd pewnie jeszcze powoła biegłego lekarza weterynarii, żeby wydał opinię o wadzie, ale dobrze mieć taką własną, od lekarza specjalisty, wydaną jak najszybciej po zakupie psa (żeby nie wyszły wątpliwości, czy objawy nie pojawiły się dopiero u Was, itd.). Jedną rzeczą jest udowodnienie hodowcy, że szczenię miało poważne wady, i związana z tym rekompensata dla Was, drugą - czy świadomie nie wprowadził Was w błąd, sprzedając szczenię, o którego poważnej chorobie, a przynajmniej jakichś objawach wskazujących na możliwe problemy, Was nie poinformował.

I taka mała refleksja z mojej strony - pisałaś, że nie jesteś w stanie przy zakupie wybrzydzać, że bierzesz psa i jest Twój, chory czy nie. Ok, Twoje prawo, Twoje pieniądze na leczenie, Twoje nerwy - ale jeśli będziecie myśleli o kolejnym psie, przy zakupie pomyśl o dziecku. Ja wiem, że to oczywiste, że pies nie jest zabawką i jak zachoruje, to trzeba go leczyć, i to też chcesz dzieciom przekazać, ale kilka chorych psów po kolei, do tego tak poważnie jak ta mała, nawet dla dorosłego może być powodem do rozpaczy, a co dopiero dla chorego dziecka, które jest cholernie z tym psem związane. Wiem jak przeżywałam przewlekłą biegunkę u mojej suki, toż w porównaniu do pogiętego kręgosłupa to blahostka - a miałam 13 lat i nie miałam żadnych problemów zdrowotnych ze sobą. Gdybym miała wtedy w domu dwa chore psy, a potem trzeciego z wadą, która może skazać go na śmierć w młodym wieku, pewnie wylądowałabym na terapii u psychologa młodzieżowego, całkiem serio. Mnie teraz jako dorosłą kobietę mocno przygnębia każdy problem zdrowotny moich psów, czy jest to alergia, czy ostatnio śmierć maluszka przy porodzie - to jest naprawdę przeżycie emocjonalne, które dorosłemu człowiekowi zostawia dziury, przygnębienie i masę przykrych myśli. To co musi w takim razie przeżywać dziecko, dla którego piesek to cały świat, i które nie umie sobie zracjonalizować, że tak bywa, że takie prawa natury. Piszesz, że synek i suczka super się bawią, przeżywają mnóstwo wspaniałych chwil - ale tym bardziej ewentualna śmierć tej suni czy jej cierpienie, kalectwo, będą dla niego strasznym przeżyciem. Jeśli będziecie kupować jeszcze jednego psa, dla dziecka pozwól sobie na ten egoizm przy wybieraniu i kup psa w dobrej polecanej hodowli, powybrzydzaj przy zakupie, weź szczeniaka tylko z miejsca, które nie budzi Twoich najmniejszych wątpliwości - żeby synek nie musiał kolejnego psa opłakiwać, patrzeć na jego cierpienie i mieć zdrowego radosnego towarzysza na długie lata, który np. po roku nie opuści go w męczarniach, bo nie wiem, nie znam Twojego dziecka, ale obawiam się, że przeżycia z tak ciężkimi chorobami u ukochanych psów, wcale nie muszą mieć na nie działania antydepresyjnego (a o to przecież chodzi), tylko odwrotne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aneta Nowak'][COLOR=#000000]Poza tym ja bym w pseudorodowód slepo nie wierzyła-tak naprawdę nie wiesz,w jakim stopniu jest on prawdziwy.[/COLOR][/QUOTE]
Otóż to...
Możliwe, że dane ojca i matki (kompletnie przypadkowych psów) zostały po prostu spisane ze stron internetowych - to bardzo często się zdarza, niestety.

Link to comment
Share on other sites

Maltańczyki są bardzo szczekliwe, w dodatku potrafią kręcić się w kółko w momentach ekscytacji. Nie wyrzucaj sobie tak bardzo, że tak się zachowuje Twoja suczka, od razu nikt nie ma idealnych psów, to wszystko jest dłuższy proces. U mnie im starszy pies tym większy komfort w domu, bo jest przyzwoicie ogarnięty, ale wiadomo, że początki to są zawsze jakieś problemy. Żaden pies nie rodzi się idealny, i wiadomo, że są rasy psów spokojniejsze i bardziej temperamentne.

Link to comment
Share on other sites

CO do maltańczyków, jak się na nie decydowaliśmy to znajomi nam polecali bo grzeczne i mało szczekliwe, takie informacje można też potwierdzić na różnych portalach int. że to psy dla początkujących - łatwe w prowadzeniu. I ta starsza z moich suczek taka jest - anioł po prostu, ale ona do ośmiu miesięcy była z matką i innymipsami,co mogło wpłynąć na takie jej dobre wychowanie - ponoć psia mama najlepiej wychowuje. Ja sądzę, że z tych głupich zachowań też psiak wyrasta tak jak dzieciaki wyrastają i oczywiście ważne jest, tak jak w przypadku dzieci WYTYCZENIE GRANIC a potem (to już łatwizna) wystarczy tylko konsekwentnie przestrzegać ich nieprzekraczania - oczywiście jak się ma "normalne" dzieci i w miarę mało temperamentne psy to się mniej przywiązuje wagę do wychowania - a to błąd bo problemy mogą wyjść zawsze i braki w wychowaniu wtedy czuć bardzo. Wiem coś o tym bo moje chore dziecko sprawia mi dziś mniej problemów niż to zdrowe, co to się mniej przykładało do jego wychowywania bo grzeczniutkie było.
Co do moich psów upieram się że naprawdę chora - I DZIS JUŻ niem wiem jak bardzo jest tylko ta mała kaleka, bo ciąża urojona,to chyba tylko problem przejściowy, A już moja wielka suka to niespodziewany okaz zdrowia. Co do małej od jakiegoś czasu jej oczy wydawały mi się coraz mniejsze i dziś pooglądałm jej zdjecia sprzed dwóch m-cy - szok ona o połowę ma mniejsze oczka niż miała - umówiłam się już do weta, ale czy może ktoś coś wie o tym, próbowałam znaleźć już od dawna i nic mi się takiego nie wyświetla - ta moja mała to chyba jakaś genetyczna wariacja, lub jedna choroba pociąga drugą już nie wiem.
CO do synka mojego - oczywiście, że lepiej kupić psa zdrowego i to dla wszystkich - najlepiej z ZKwP. Taki pies -akurat tej rasy to duży wydatek, a wtedy był szczyt sezonu chyba , za 3 tysiące ciężko było znaleźć, stąd jako laik, dziś wiem że to błąd, zdecydowałam sie na taką hodowlę a nie inną gdzie pieniędzy dałam połowę mniej.Ja po prostu mam taką filozofię życiową, że sobie nie pluję w brodę, nie żałuję, że to akurat mnie trafiło - biorę to na twarz i traktuję jako ważną nauczkę lub wręcz lekcję pokory. Akurat kupując tą małą spędziłam z 1,5 godziny u hodowczyni i oglądałam małą z każdej strony - ciężko by mi niefachową ręką to było wtedy wyłapać, a w ruchu zauważyliśmy dopiero jak zaczęła na spacerach dobrze biegać, że ona skacze, a nie biega. Wpisywałam wtedy na google i wyczytałam że te małe psy czasem tak skaczą - nawet na you tube jest taki skaczący malt ( dziś wiem że może też po prostu chory) - więc się tym nie martwiłam -chodzić chodziła lepiej niż dziś - raczej normalnie. pokazywałam pani wet - też traktowała to jako upodobanie psa - że tak mu szybciej skakać. Zdjecie RTG zrobiłam dopiero po prawie 2 miesiącach po zakupie i jest razem z datą zabezpieczone u weta. Na dole [IMG]
[URL="http://www.galerieallegro.pl/zdjecia/Galeria/2803016/1"][IMG]http://www.galerieallegro.pl/zdjecia/z280/2803016/foto/1.jpg[/IMG][/URL] [IMG]http://www.galerieallegro.pl/views/2803016/1.jpg[/IMG] [URL="http://www.galerieallegro.pl/"]darmowa galeria allegro[/URL][/IMG]
CO do depresji jeśli nie leczy się jej farmakologicznie ( co wiadomo nie jest pożądane u malucha) leczy się czy też zapobiega ruchem, słońcem najlepiej w połączeniu - chemia jednym słowem a na przykre wydarzenia trzeba niestety dzieci przygotowywać, zwłaszcza jak ma się zwierzaki, bo wiadomo wtedy ryzyko że coś sie zdarzy - zawsze jest ( zresztą tak naprawdę niemałe). Ja też okropnie przeżyłam jako nastolatka zaginięcie mojego wyżła -przez długie lata nie chciałam przez to mieć psa, ale dziś wiem że o ile smutek i żałoba są wiadomo nieuniknione, to zbyt długie i ciężkie jej przeżywanie świadczy o problemach u samego człowieka - myślę że w tym wieku nie byłam na to gotowa po prostu, bo pewnie mnie nie przygotowano. Ja sama dziś, mimo że już duża dziewczynka, co dzień wyję po kątach, bo wiem że może się wkrótce zdarzyć i tak, że będę musiała uśpić małą, ale od kiedy sobie oswajamy i pokochamy i na to musimy być gotowi - jestem okrutna może, ale to że dziecko ma w domu zwierzęta poza wszystkimi innymi pozytywami ma też i ten że może stać się lekcją na całe życie -oswoić z chorobą i śmiercią, w końcu nieuniknionymi. Oczywiście min dlatego kupiłam drugą maltankę, żeby w razie czego dzieci poza całym żalem nie czuły tej okropnej cichej pustki i mogły się skupić na drugiej, ale sądzę też, jak znam życie, że mój mały chłopak, otoczony fachową opieką, lepiej sobie z tym poradzi niż ja - stara baba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']

Co do dzieci i psów - dzieci nie mam póki co, ale na ten moment psy wydają mi się dużo "łatwiejsze w obsłudze", także jeśli chodzi o wychowanie, bo działają w o wiele mniej skomplikowany sposób, mają prostsze do zaspokojenia potrzeby, itd. Jeśli z dziećmi, nawet trudnymi, jest łatwiej, to pocieszyłaś mnie, bo posiadanie dziecka w przyszłości zawsze jakoś mnie przerażało :evil_lol:

[/QUOTE]
Sorki za offa, Martens - dzieci przy gromadce psów to mały pikuś, kotka pilnował mi wózka, a Onka uczyła córunię chodzić, jak się razem to chowa, to naprawdę dziecko łatwiejsze od psa, bo chociażby powie o co mu chodzi, i lekarz tańszy od weta:evil_lol: . Pies pilnuje, żeby maluch nie wlazł w kałużę, i w ogóle nie poszedł sobie gdzieś w świat :lol: , itd itp.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[quote name='amanda-1a']Otóż to...
Możliwe, że dane ojca i matki (kompletnie przypadkowych psów) zostały po prostu spisane ze stron internetowych - to bardzo często się zdarza, niestety.[/QUOTE]

POTWIERDZAM !!!
Zdjęcia są kradzione ze stron, z portali - tez to miałam, sprzedawano szczeniaki po "tatuś na zdjęciach" - zdjęcia mojego repa z wystawy z moją osobą !!!
Dane są spisywane w sposób czasem dziwny bo jedni kradną (tak tak, nazwijmy to po imieniu) w tej samej rasie ale są też dziwy typu - szczeniaczek "west" mamusia ma ukradzione dane np. suki maltańczyka a tatuś ma dane beagla, dziadkowie to np chart, pudel itd ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...