Jump to content
Dogomania

PSY ZNALEZIONE W LESIE


Recommended Posts

Mam nadzieję że da radę z tego wyjść do tej pory wychodziła z gorszych chorób ale była młodsza.Ciężko mi przyjąć do siebie że będę musiała ją uśpić.Niby liczę się z tym ale na to chyba nigdy nie jest się gotowym.Wiem jedno zrobię wszystko żeby była ze mną jak najdłużej.Będę walczyć o nią do końca.

Link to comment
Share on other sites

Koda normalnie się zachowuje,nie jest smutna,Wetka powiedziała że nie je przez to że ma wysoką keratynine ale dzisiaj miała powtórzone badania i jest trochę lepiej.Dostała kolejne kroplówki i metoclopramidum żeby nie miała wymiotow i mdłości.Jak nerki wrócą do normy to wtedy można wziąć się za stawy bo i tak teraz nic nie można jej podać bo trocoxil jeszcze działa.Muszę chyba zrobić kolejną zrzutke bo już jestem na zero na koncie fundacji i swoją kasę też już wydałam na nią.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, bakusiowa napisał:

To już jest jakaś nadzieja.

 

Tak ale nie wiem czy dojdzie na tyle żeby mogła normalnie chodzić w miarę normalnie i nie ciągnąć tylnych łap za sobą tak jak to teraz robi.Boję się że kiedyś upadnie i nie wstanie a wtedy to już będzie koniec.Bardzo się boję o nią :-(

Link to comment
Share on other sites

Oprócz tego że Koda troszkę je to jest bez zmian,mam wrażenie że coraz większe ma problemy z chodzeniem.W poniedziałek ma mieć kolejny raz powtórzone badania.Ale jakoś mam coraz większe wątpliwości że wyjdzie z tego :-(

Link to comment
Share on other sites

Koda odeszła tak miało być,przeznaczenie ale na zawsze pozostanie w Twoim sercu i naszych sercach,w pamięci.Nie poznałam Kody nigdy ale znałam ją ze zdjęć z wiadomości.Piękna,kochana Koda pozostanie w mojej pamięci.

Bądź szczęśliwa Koduniu tam gdzie w tej chwili jesteś.

Link to comment
Share on other sites

Była kochaną sunią i bardzo mądrą,brakuje mi jej bardzo ale wiem że teraz już nic ją nie boli.Jeżeli bym jej nie uśpiła to i tak by odeszła ale męczyła by się bardzo.Już nie miała żył wszystkie gdzieś się zapadły,zastrzyk dostała w serce inaczej nie dało rady.Przed zastrzykiem dostała na spanie tak zwanego głupiego jasia.Wetka sprawdzała jej czucie w łapach i tylne już były nie władne.Chorowała tydzień,dostawała kroplowki żeby zbić kreatynine i mocznik.W sobotę zaczęła mieć duże problemy z chodzeniem,a w niedzielę rano wyszła na dwór a później już nie była wstanie przejść przez próg.Nie mogłam patrzeć jak ona się męczy musiałam podjąć tak bardzo trudną decyzję ale wiem że zrobiłam dobrze.Moja kochana sunia już się nie męczy.Dziękuję wszystkim za wsparcie i pomoc w leczeniu Kodusi.

Link to comment
Share on other sites

Może to dziwne ale do mnie dopiero to dzisiaj dotarło że moja maleńka już nie wróci,chyba dlatego że dopiero dzisiaj byłam sama w domu a przez dwa dni byłam u koleżanki na truskawkach,zabrała mnie żebym nie myślała ona wie jak ja przeżywam wszystko ona sama bardzo płakała o Kodusie,cały czas mi pomagała przy niej woziła do weterynarza.Dzisiaj nie mogłam sobie poradzić tak bardzo brakuje mi mojej Kodusi.Ona zawsze była przy mnie,a teraz jest tak pusto :-(

Link to comment
Share on other sites

Niestety... będziesz jej szukała wzrokiem, bezwiednie wyciągała rękę ze smakołykiem tam, gdzie ona zawsze stała, podczas otwierania lodówki nie potkniesz się o plączące się pod nogami cielsko... też tak miałam 11 lat temu a ciągle jeszcze łza się ciśnie... musisz to po prostu przeżyć... dobrze, że jest ktoś, kto wszystko to zrozumie, taka koleżanka to super plaster...

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, bakusiowa napisał:

Ile masz do zapłacenia?

 

Dużo,później wrzucę faktury jest trzy jedna ponad 400zł ale na tą jeszcze były pieniądze ale jest jeszcze dwie jedna ponad 300zł druga ponad 200zł.Zobacze ile mam na zbiórce i ile brakuje to napiszę.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo ci współczuję ale zrobiłaś to co było najlepsze dla Kodusi. Rozumiem cię bo ja już wielokrotnie przez to przechodziłam, większość moicvh psów zabijał rak i też jak widziałam, że zaczynają cierpieć i się poddają podejmowałam tę trudną ale najlepszą dla nich decyzję. Bo jeszcze trudniej byłoby patrzeć jak odchodzą w cierpieniu.

Ale czas powoli leczy a ty dasz dom i serce jakiejś innej potrzebującej tego serca istotce.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, dwbem napisał:

Bardzo ci współczuję ale zrobiłaś to co było najlepsze dla Kodusi. Rozumiem cię bo ja już wielokrotnie przez to przechodziłam, większość moicvh psów zabijał rak i też jak widziałam, że zaczynają cierpieć i się poddają podejmowałam tę trudną ale najlepszą dla nich decyzję. Bo jeszcze trudniej byłoby patrzeć jak odchodzą w cierpieniu.

Ale czas powoli leczy a ty dasz dom i serce jakiejś innej potrzebującej tego serca istotce.

Jeszcze potrzebuję czasu ale napewno wezmę jakiegoś małego pieska,nie potrafię żyć bez zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...