Jump to content
Dogomania

Szczeniak na raty


Recommended Posts

a ja sadze, ze jesli sie komus oddaje efekt wieloletniej pracy hodowlanej nie tylko swojej, ale rowniez hodowcow, ktorzy wyhodowali przodkow twojej suki (a np. moje suki moga sie pochwalic naprawde super przydomkami figurujacymi w rodowodach-absolutna swiatowa czolowka), to masz jak najbardziej prawo rowniez do "zyczen" zawartych w swojej umowie. w pewnych przypadach to, ze dostaniesz od kogos szczenie to serio wyroznienie, bo sa po te szczenieta kolejki wieloletnie i wielokilometrowe z calego swiata.
jesli jednak sprzedajesz byle co...to wiadomo, ze nie za bardzo, bo to bez sensu:)))

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 479
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Instant']Być może właśnie dlatego, że polskie sądownictwo jest jakie jest w kwestii zwierząt i ciężej się wyprzeć (właściwie sporządzonej) umowie kupna-sprzedaży, chociażby dlatego, że się jej nie podważy tak szybko i skutecznie jak ustnej.[/QUOTE]

To nie jest tak, że sądownictwo ogółem jest jakie jest w kwestii zwierząt. Moim zdaniem wszystko idzie w dobrym kierunku.
W przypadku zawarcia umowy, której warunki zostały złamane dochodzisz roszczenia w normalnym cywilnym procesie. To jest zwykła umowa, pies i warunki na jakich został sprzedany to jedynie jej przedmiot i postanowienia. I to, że akurat ta konkretna umowa dotyczy sprzedaży psa nie ma tu najmniejszego znaczenia. Umowa to umowa, trzeba jedynie dobrze ją skonstruować to będzie jak najbardziej do wyegzekwowania. Owszem, w żaden sposób nie zapobiegnie się temu, że dana osoba postąpi w nieodpowiedni sposób, złamie dane słowo, ale jak najbardziej można wówczas taką osobę "ścigać" na drodze cywilnej. W prawie jest masa sposobów zabezpieczania wierzytelności.

Ja się raz spotkałam z przypadkiem wyegzekwowania zapisów umowy związanych z kryciem. Ale wśród hodowców koni ;) pamiętam, że strona która zakupiła klacz zobowiązała się do jakiegoś konkretnego krycia,później się migała i koniec końców pokryła ją innym ogierem. Zapłaciła solidną karę umowną, natomiast nie pamiętam czy klacz została odebrana czy nie, chyba tak.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']W przypadku zawarcia umowy, której warunki zostały złamane dochodzisz roszczenia w normalnym cywilnym procesie. To jest zwykła umowa, pies i warunki na jakich został sprzedany to jedynie jej przedmiot i postanowienia. I to, że akurat ta konkretna umowa dotyczy sprzedaży psa nie ma tu najmniejszego znaczenia. Umowa to umowa, trzeba jedynie dobrze ją skonstruować to będzie jak najbardziej do wyegzekwowania. Owszem, w żaden sposób nie zapobiegnie się temu, że dana osoba postąpi w nieodpowiedni sposób, złamie dane słowo, ale jak najbardziej można wówczas taką osobę "ścigać" na drodze cywilnej.[/QUOTE]

Mówimy tu o umowie kupna-sprzedaży, więc chyba dla wszystkich jest to dość jasne, że na drodze cywilnej...

Przy czym Vectra pisała, że umowa słowna jest równie wiążąca co pisemna. Wedle prawa - tak. W praktyce?
Stają przed sądem dwie osoby - hodowca i właściciel psa, którzy nie sporządzili pisemnej umowy. Nie mają świadków, jest tylko słowo kontra słowo. I całym sensem tego zdania było to, że mając pisemną umowę kupna-sprzedaży istnieją silniejsze pobudki do rozstrzygnięcia procesu niż w przypadku umowy słownej, bo sędzia nie będzie sobie mógł machnąć ręką na zasadzie "to tylko pies, o co tyle szumu", bo jest papierek.

I oczywiście podejrzewam, że zarówno ja i Rosiczka wspominałyśmy o prawidłowo stworzonej umowie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a ja sadze, ze jesli sie komus oddaje efekt wieloletniej pracy hodowlanej nie tylko swojej, ale rowniez hodowcow, ktorzy wyhodowali przodkow twojej suki ([B]a np. moje suki moga sie pochwalic naprawde super przydomkami figurujacymi w rodowodach-absolutna swiatowa czolowka[/B]), to masz jak najbardziej prawo rowniez do "zyczen" zawartych w swojej umowie. w pewnych przypadach to, ze dostaniesz od kogos szczenie to serio wyroznienie, bo sa po te szczenieta kolejki wieloletnie i wielokilometrowe z calego swiata.
jesli jednak sprzedajesz byle co...to wiadomo, ze nie za bardzo, bo to bez sensu:)))[/QUOTE]

Tak już to słyszeliśmy z 50 razy i każdy ma wryte w pamięć, że Twoje suki mają najlepszy z najlepszych rodowodów...

Chyba wszyscy zapominacie o jednej ważnej kwestii... Najczęściej psa z hodowli chcą ludzie, którzy po prostu chcą psa. Zwykli Kowalscy, którzy lubią psy i tyle. Dopiero później na podstawie rozmów z hodowcom mogą lub nie skusić się na cały psi światek. I jeżeli oni słyszą o tym, że jest umowa i w tej umowie są takie a takie punkty to mogą się wystraszyć. I serio jeżeli te wasze umowy są przeładowane nakazami lub zastrzeżeniami to prędzej uciekną niż ją podpiszą. Dlatego chyba najpierw należy się poznać, porozmawiać a dopiero później rozmawiać o otoczce zakupu szczeniaczka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']Chyba wszyscy zapominacie o jednej ważnej kwestii... Najczęściej psa z hodowli chcą ludzie, którzy po prostu chcą psa. Zwykli Kowalscy, którzy lubią psy i tyle. Dopiero później na podstawie rozmów z hodowcom mogą lub nie skusić się na cały psi światek. I jeżeli oni słyszą o tym, że jest umowa i w tej umowie są takie a takie punkty to mogą się wystraszyć. I serio jeżeli te wasze umowy są przeładowane nakazami lub zastrzeżeniami to prędzej uciekną niż ją podpiszą. Dlatego chyba najpierw należy się poznać, porozmawiać a dopiero później rozmawiać o otoczce zakupu szczeniaczka.[/QUOTE]

Czy naprawdę traktujemy rozmowy i umowę na zasadzie 'albo albo'?
Przecież można się poznać, przedyskutować wszystko, nawet zaprzyjaźnić a na końcu i tak podpisać papierek. Umowa nie psuje relacji hodowcy z właścicielami szczeniaków...
Nie wiem, Okamia, jak sobie wyobrażasz taką umowę, ale to zwykle jest kilka sformułowań o właściwym traktowaniu psa, zgodnym z ustawą, zakazie rozmnażania bez uprawnień ZK no i ewentualnie (z pewnością nie wszędzie) nakaz zrobienia kilku podstawowych badań (HD czy PLL), zależnych od rasy. Nic wielkiego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Instant']Mówimy tu o umowie kupna-sprzedaży, więc chyba dla wszystkich jest to dość jasne, że na drodze cywilnej...[/QUOTE]

Napisałaś coś takiego:

[quote]Mimo wszystko zostałam wychowana w duchu, żeby "w razie czego" mieć wszystko na papierku. [B]Być może właśnie dlatego, że polskie sądownictwo jest jakie jest w kwestii zwierząt[/B] i ciężej się wyprzeć (właściwie sporządzonej) umowie kupna-sprzedaży, chociażby dlatego, że się jej nie podważy tak szybko i skutecznie jak ustnej.[/quote]

Ja przez to zrozumiałam, że uważasz, że nalezy wszystko miec na papieprze być może właśnie z tego powodu, że polskie sądownictwo jest jakie jest w kwestii zwierząt. A to moim zdaniem jest bzdura, bo ewentualne problemy z dochodzeniem roszczeń nie są powodowane tym, że przedmiotem umowy jest sprzedaż[U] psa[/U] na określonych warunkach, lecz brakiem umowy pisemnej (choć ustna też wchodzi w grę tylko dowodowo jest ciężej) czy też niepoprawnie skonstruowaną umową pisemną. Innymi słowy odebrałam twoją wypowiedź jako zarzut wobec sądownictwa, poprzez który sugerujesz że ma ono luźne podejście do kwestii przestrzegania umów (ustnych/pisemnych) gdy umowy te dotyczą psów. A gdy dotyczą majątku na 1 mln zł to już problemu nagle nie ma?

[quote]Przy czym Vectra pisała, że umowa słowna jest równie wiążąca co pisemna. Wedle prawa - tak. W praktyce? [/quote]

W praktyce jest równie wiążąca co pisemna. Różnica jest w zakresie dowodów, bo wiadomo- na piśmie wszystko jest pewniejsze. Jeśli jednak jesteś w stanie udowodnić że zawarłaś umowę o takiej a nie innej treści to jak najbardziej wyegzekwujesz postanowienia ustnej umowy. Nie jest konieczne spisywanie umowy, ale wiele to ułatwia ;) warto też mieć w zanadrzu wszystkie smsy, maile czy rozmowy z facebooka. Wszystko się przyda ;)

[quote]Stają przed sądem dwie osoby - hodowca i właściciel psa, którzy nie sporządzili pisemnej umowy. Nie mają świadków, jest tylko słowo kontra słowo. I całym sensem tego zdania było to, że mając pisemną umowę kupna-sprzedaży istnieją silniejsze pobudki do rozstrzygnięcia procesu niż w przypadku umowy słownej, bo sędzia nie będzie sobie mógł machnąć ręką na zasadzie "to tylko pies, o co tyle szumu", bo jest papierek. [/quote]

Nie ma słowa kontra słowu. To na osobie, która dochodzi roszczenia spoczywa obowiązek udowodnienia faktów. Jeśli hodowca nie ma nic poza swoim "ja mu mówiłem" to sprawę przegra, przecież to oczywiste. I nie wynika to z faktu, że sędzia może sobie machnąć ręką i powiedzieć "to tylko pies". To samo miałoby miejsce w przypadku sprzedaży jakiejkolwiek innej rzeczy. Samochodu, telefonu czy czegokolwiek innego.

Edited by klaki91
Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Innymi słowy odebrałam twoją wypowiedź jako zarzut wobec sądownictwa, poprzez który sugerujesz że ma ono luźne podejście do kwestii przestrzegania umów (ustnych/pisemnych) gdy umowy te dotyczą psów. A gdy dotyczą majątku na 1 mln zł to już problemu nagle nie ma.[/QUOTE]

Yup. Dokładnie tak.
I dlatego umowa pisemna jest 'bezpieczniejsza' - tylko dlatego, że jest. Ładna. Spisana.

[quote name='klaki91'][COLOR=#000000]I nie wynika to z faktu, że sędzia może sobie machnąć ręką i powiedzieć "to tylko pies". To samo miałoby miejsce w przypadku sprzedaży jakiejkolwiek innej rzeczy. Samochodu, telefonu czy czegokolwiek innego.[/COLOR][/QUOTE]

Podczas gościnnego wykładu w zeszłym roku akademickim pewien pan sędzia opowiedział nam przezabawną anegdotkę, kiedy to jacyś "niepoważni ludzie" chcieli się o psa kłócić w sądzie. Nie pamiętam teraz dokładnych słów, ale wspomniał coś o "braku poszanowania dla instytucji" i "marnowania czasu", właśnie dlatego, że "to o jakiegoś niby rasowego kundla chodziło".

I choć chętnie porozmawiałabym sobie na temat polskiego sądownictwa, to może nie róbmy offtopu z offtopu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Instant']Czy naprawdę traktujemy rozmowy i umowę na zasadzie 'albo albo'?
Przecież można się poznać, przedyskutować wszystko, nawet zaprzyjaźnić a na końcu i tak podpisać papierek. Umowa nie psuje relacji hodowcy z właścicielami szczeniaków...
Nie wiem, Okamia, jak sobie wyobrażasz taką umowę, ale to zwykle jest kilka sformułowań o właściwym traktowaniu psa, zgodnym z ustawą, zakazie rozmnażania bez uprawnień ZK no i ewentualnie (z pewnością nie wszędzie) nakaz zrobienia kilku podstawowych badań (HD czy PLL), zależnych od rasy. Nic wielkiego.[/QUOTE]

Mówimy o mnie siedzącej w temacie czy dajmy na to sąsiadce która chce rasowego pieska? Bo my sobie tu dyskutujemy i wsio fajnie. TYLE że zapominamy że co dla nas jest normą w kwestii zakupu szczeniaka tak dla zwykłego człowieka to czarna magia, a niektóre punkty umów wydają się wręcz absurdalne. Większość osób, które nie są dogomaniakami a mają rasowego psa mają wątpliwy kontakt z hodowcą - bo i po co? Sprzedał mi psa - pies jest mój... W dzisiejszych czasach możesz jeszcze kontaktować się przez portale społecznościowe ale ile jest takich osób, które kupiły psa i hodowca może sobie pooglądać zdjęcia.

Przykład z życia. Znajomi hodowcy sprzedali szczyla młodej parze. Była umowa, był kontakt rozmowy i w ogóle cud miód... po pół roku okazało się że pies jest wychudzony i zaniedbany bo się znudził - wyczaiła go hodowczyni na allegratce czy tablicy. W umowie punkt o odbiorze jak i prawie pierwokupu był i co z tego? GUNWO jak to mawia moja siostra ;) Na szczęście udało się odkupić sunie po dobroci i jest w hodowli. Ta sytuacja pokazuje, że wszystko zależy od człowieka a nie od tego co napiszemy w umowie... No bo przecież pisali o prawie pierwokupu a oni nie zadzwonili.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Instant']Yup. Dokładnie tak. [/quote]

Ja się zupełnie z tym nie zgadzam.

[quote]Podczas gościnnego wykładu w zeszłym roku akademickim pewien pan sędzia opowiedział nam przezabawną anegdotkę, kiedy to jacyś "niepoważni ludzie" chcieli się o psa kłócić w sądzie. Nie pamiętam teraz dokładnych słów, ale wspomniał coś o "braku poszanowania dla instytucji" i "marnowania czasu", właśnie dlatego, że "to o jakiegoś niby rasowego kundla chodziło".[/QUOTE]

No i? Na podstawie jednego osobnika, który uważa że dana materia jest mało istotna oceniasz cały wymiar sprawiedliwości?
Sędzia może sobie myśleć co chce, jeśli jest umowa to jest umowa, nie ma znaczenia co było jej przedmiotem. Ludzie potrafią się kłócić o większe "bzdury" niż rasowy pies i te sprawy normalnie się toczą.


Inna sprawa, ze mało ludzi podchodzi profesjonalnie do swoich spraw. Zamiast opierać się na przepisach wylatują z jakimiś osobistymi wycieczkami, próbują wjechać na emocje i odstawiają cyrk na kółkach. Zapominają że to nie sędzia Anna Maria Wesołowska czy Sąd Rodzinny. A już kompletnie nie wyłapują różnic między polskim systemem prawnym a anglosaskim.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']

Przykład z życia. Znajomi hodowcy sprzedali szczyla młodej parze. Była umowa, był kontakt rozmowy i w ogóle cud miód... po pół roku okazało się że pies jest wychudzony i zaniedbany bo się znudził - wyczaiła go hodowczyni na allegratce czy tablicy. W umowie punkt o odbiorze jak i prawie pierwokupu był i co z tego? GUNWO jak to mawia moja siostra ;) Na szczęście udało się odkupić sunie po dobroci i jest w hodowli. Ta sytuacja pokazuje, że wszystko zależy od człowieka a nie od tego co napiszemy w umowie... No bo przecież pisali o prawie pierwokupu a oni nie zadzwonili.[/QUOTE]

Można jeszcze zastrzec w umowie wysyłanie zdjęć co miesiąc, filmików co dwa i odwiedziny raz w roku :diabloti: albo pokazywanie psa przez skype w pewnych odstępach czasu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Można jeszcze zastrzec w umowie wysyłanie zdjęć co miesiąc, filmików co dwa i odwiedziny raz w roku :diabloti: albo pokazywanie psa przez skype w pewnych odstępach czasu :evil_lol:[/QUOTE]

Co miesiąc? Co tydzień! a raz na 3 miesiące wizyta w hodowli lub hodowca przyjeżdża do nas na kawę :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']Przykład z życia. Znajomi hodowcy sprzedali szczyla młodej parze. Była umowa, był kontakt rozmowy i w ogóle cud miód... po pół roku okazało się że pies jest wychudzony i zaniedbany bo się znudził - wyczaiła go hodowczyni na allegratce czy tablicy. W umowie punkt o odbiorze jak i prawie pierwokupu był i co z tego? GUNWO jak to mawia moja siostra ;) Na szczęście udało się odkupić sunie po dobroci i jest w hodowli. Ta sytuacja pokazuje, że wszystko zależy od człowieka a nie od tego co napiszemy w umowie... No bo przecież pisali o prawie pierwokupu a oni nie zadzwonili.[/QUOTE]

W takim wypadku po co zamykamy drzwi do domów, skoro i tak można je wyłamać? Złodziej i tak nas okradnie.
W niektórych przypadkach umowa jest po prostu zabezpieczeniem. Jeżeli taka bardzo podstawowa jej wersja, zawierająca rozsądne zobowiązania odstraszy człowieka, to hodowca powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy aby na pewno to odpowiedni dom dla szczeniaka. Inni jeszcze poczytają, może czegoś się nauczą, a może odbębnią "bo trzeba". W każdym razie - na plus.
Za to w stosunku do tych, którzy nie traktują umowy na poważnie... No cóż, taka umowa stanowi chociażby podstawę postępowania sądowego i może bardzo pomóc w procesie. Dalej nie widzę żadnej krzywdy, którą wyrządziłoby podpisanie umowy...

Link to comment
Share on other sites

Post 414
[quote name='Instant']W takim wypadku po co zamykamy drzwi do domów, skoro i tak można je wyłamać? Złodziej i tak nas okradnie.
W niektórych przypadkach umowa jest po prostu zabezpieczeniem. Jeżeli taka bardzo podstawowa jej wersja, zawierająca rozsądne zobowiązania odstraszy człowieka, to hodowca powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy aby na pewno to odpowiedni dom dla szczeniaka. Inni jeszcze poczytają, może czegoś się nauczą, a może odbębnią "bo trzeba". W każdym razie - na plus.
Za to w stosunku do tych, którzy nie traktują umowy na poważnie... No cóż, taka umowa stanowi chociażby podstawę postępowania sądowego i może bardzo pomóc w procesie. Dalej nie widzę żadnej krzywdy, którą wyrządziłoby podpisanie umowy...[/QUOTE]

Post 203
[quote name='ann1gorszapolowa']
Zamki w drzwiach, kraty w oknach, alarmy i ochrona tez nie gwarantują, że nikt Ci sie nie włamie do domu, ale sądzę że drzwi jednak zamykasz na zamek, a może i korzystasz z innych form zabezpieczenia.
Warunki wykraczające poza "wzorki umów" z internetu, z pewnością nie dadzą 100% gwarancji bo takowej po prostu nie ma, ale z równą pewnością mogę stwierdzić na przykładzie swoim i znajomych, że stanowią skuteczny filtr, a w zasadzie odstraszają rzesze różnych osób o niekoniecznie "czystych" zamiarach. A zmniejszenie zagrożenia ze strony np. rozmnażaczy z pseudo, to juz jest duży sukces dobrze skonstruowanej umowy.
Tu chodzi o prostą kalkulację. Tak jak złodziejowi bardziej opłaca się włamywać do domu bez krat, alarmów i ochrony niźli domu zabezpieczonego, tak pseuduchowi opłaca się zawierać umowę na gębę lub umowę typu "wzorek z internetu" niźli podpisywać umowę z warunkami i karami finansowymi za ich niewypełnienie.
[/QUOTE]

W pewnym sensie szkoda czasu i atłasu, Vectra i jej zwolennicy i tak nie zrozumieją. Podobnie jak tłumaczenie, że pies, samochód itd. w kontekście umowy kupna sprzedaży są traktowane tak samo i wiele innych rzeczy, które powiedziano w tym wątku.

Ale fajnie, że razem z Klaki91 piszecie, bo czynicie to z sensem :)

Link to comment
Share on other sites

alez zwykly kowalski kupujacy zwyklego pieska dostanie prosta umowe bez zadnych dodatkowych "nakazow" czy "wymagan".

ale ja DOSTANIE.

ja dostalam umowe specyficzna ze wzgledu na jakosc psow, ktore mam w domu.
na moja najstarsza suke mam umowe dla "zwyklego kowalskiego"-oczywistosci bez dodatowych wymagac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia'] (a np. moje suki moga sie pochwalic naprawde super przydomkami figurujacymi w rodowodach-absolutna swiatowa czolowka), [/QUOTE]

ja się zastanawiam ile razy jeszcze to napiszesz? bo w samym tym wątku przeczytałam to już PRZYNAJMNIEJ 3 RAZY.

edit. doszedł 4 raz. :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']ja się zastanawiam ile razy jeszcze to napiszesz? bo w samym tym wątku przeczytałam to już PRZYNAJMNIEJ 3 RAZY.

edit. doszedł 4 raz. :mdleje:[/QUOTE]

no to i ta troche mniej razy niz tu bylo wspominane o 3 cacibach.

a 3 caciby w umowie sa wlasnie z tego powodu, ktory zacytowalas.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a ty rinus jakie masz doswiadczenie w sprawie umow zawieranych z hodowcami?:))))[/QUOTE]

Takie, że wiem, że możesz sobie nim podetrzeć tyłek :p bo w labradorach bywają hodowle, które nakazują w umowie , że repa dla suki wybiera sam hodowca ( tylko, że on wybierał przeważnie repa ze swojej hodowli), a właściciel suki miał to gdzieś i pokrył psem, którego on uważał za psa wartościowego i hodowczyni nic nie wskórała swoją umową :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']Takie, że wiem, że możesz sobie nim podetrzeć tyłek :p bo w labradorach bywają hodowle, które nakazują w umowie , że repa dla suki wybiera sam hodowca ( tylko, że on wybierał przeważnie repa ze swojej hodowli), a właściciel suki miał to gdzieś i pokrył psem, którego on uważał za psa wartościowego i hodowczyni nic nie wskórała swoją umową :p[/QUOTE]

ale tobie sie to zdarzylo czy znajomym krolika?
ile takich umow podpisalas?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ale tobie sie to zdarzylo czy znajomym krolika?
ile takich umow podpisalas?[/QUOTE]

Fakt, czytasz ze zrozumieniem :p nie będę Ci tłumaczyć jak Vectra 5x tego samego, przeczytaj ze zrozumieniem ,pomyśl i sama do tego dojdziesz (albo i nie).


ps. mam psa bez papieru,może to Ci coś rozjaśni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']Takie, że wiem, że możesz sobie nim podetrzeć tyłek :p bo w labradorach bywają hodowle, które nakazują w umowie , że repa dla suki wybiera sam hodowca ( tylko, że on wybierał przeważnie repa ze swojej hodowli), a właściciel suki miał to gdzieś i pokrył psem, którego on uważał za psa wartościowego i hodowczyni nic nie wskórała swoją umową :p[/QUOTE]

Rinuś, nie każda umowa, którą podpisuje hodowca z przyszłym właścicielem szczeniaka jest umową kupna-sprzedaży, dlatego też większością "można sobie podetrzeć tyłek". Odpowiednio sformułowana - no, to trochę inna para kaloszy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']Fakt, czytasz ze zrozumieniem :p nie będę Ci tłumaczyć jak Vectra 5x tego samego, przeczytaj ze zrozumieniem ,pomyśl i sama do tego dojdziesz (albo i nie).


ps. mam psa bez papieru,może to Ci coś rozjaśni.[/QUOTE]

:))) no rozjasnia mi:)))

niczego nie musisz mi tlumaczyc, bo nie masz pojecia, o czym rozmawiamy w tym watku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...