Jump to content
Dogomania

Komu nie sprzedalibyście/nie wyadoptowalibyście psa? - dyskusja o odpowiedzialności


zmierzchnica

Recommended Posts

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[B]Vectra[/B] - ja właśnie przez ten wątek zaczęłam sobie kminić, co będzie, jak będę miała te 80 lat ;) Masz rację, nie wyobrażam sobie życia bez psa. Idealne warunki byłyby takie, by (przyszłe) dziecko przygarnęło matkę-starowinkę do siebie i psa mieli na spółę :diabloti: Ale tego nie mam prawa oczekiwać. Dlatego sobie myślałam, że może bym psy brała do siebie na czas jak właściciele pracują (na zasadzie psiej niańki) albo bym była zmorą-wolontariuszką - babcią, co to non stop wisi w schronie i ciumcia do pieseczków :evil_lol:
Wiesz, jeśli jeszcze, będąc starszą osobą, masz jakichś znajomych czy logiczną rodzinę, która zajmie się psem, a pies takie osoby zna i lubi, to pół biedy. Wtedy na spokojnie można psa brać. Ale co z tymi osobami zupełnie samotnymi? Oczywiście, że dla takiej osoby ten pies to radość życia, ale miałam tyle przypadków, że szukałam domu dla psa po śmierci właściciela... Ciężko patrzeć na to psie skrajne przerażenie, złamane serce, lęk separacyjny :shake: A jak taki pies jednak nie znalazł domu i szedł do schroniska... Było okropnie. Teraz w schronie w Chorzowie są dwie takie suczki, wychuchane w mieszkaniu, kobieta umarła, facet pijak się połamał, psy odebrano. Znałam je jako pełne życia przytulasy, a w schronisku wolontariusze mówią, że nie da się ich dotknąć, bo umierają z przerażenia :roll: W takich momentach powtarzałam sobie w myślach - nigdy przenigdy psa w tym wieku! Życie pewnie zweryfikuje moje młodzieńcze postanowienia, i to boleśnie ;)

Nie mówiąc o tym, że każdy z nas może umrzeć przedwcześnie. Więc oczywiście argument "możesz umrzeć" jest idiotyczny jako argument, żeby komuś nie oddać psa :evil_lol:

Ja miałam taką jedną adopcję, że i ja i moja mama budziłyśmy się w środku nocy z wielkim niepokojem. Ludzie unikali wizyty poadopcyjnej jak tylko mogli. Coraz bardziej nas to wkurzało, pod pretekstem zawiezienia karmy zrobiliśmy "najazd na dom". Akurat w domu nikogo nie było, szczeniak zamknięty w paskudnie zimnym warsztacie na całe dnie... U mnie suńka nie dała się dotykać, ale jak mnie zobaczyła, to cieszyła się tak strasznie, a właściciela nadal się bała (nie mówiąc o postrzelonym 3 latku). Odebraliśmy ją.. I tak trafiła do mnie Hera :p A rodzinka z gadki wydawała się idealna, kilka hektarów ogrodu, pies będzie członkiem rodziny i inne bzdety. Chyba alarmem przeciwwłamaniowym, skoro ją na całe dnie zamykali samą..

Edited by zmierzchnica
Link to comment
Share on other sites

tak serio , to tak źle i tak niedobrze .... jeśli idzie o wydawanie psów.

ze średniej wynika , patrząc na ilość psów w schroniskach i ilość psów w domach .... że mamy pół na pół , z dobrym i złym wyborem.
I jak człowiek się nastara i namyśli z wyborem czy to ten dom czy nie .... chyba jest potrzebne trochę szczęścia w tym.

To już pisałam , że czasem są ludzie , co z pozoru człowiek by im nie dał maskotki na przechowanie ;) a potem okazuje się , że pies ma jak u pana boga.
W drugą stronę , wydaje się że idealnie i potem jak piszesz .... pies zamknięty gdzieś tam.


Dziś do mnie dzwonił znajomy hodowca. Miał zwrot psiaka ;) ludzie miesiącami z nim utrzymywali kontakt , wpadali z wizytami , czekali na szczeniaka tego wymarzonego.
No wydawało by się , że cud , miód i tęcza - rozmowy , odpowiedzi , kontakt etc ...
Odebrali go wczoraj , a dziś oddali - boooooooo ..... dziecko się boi , a pies jest zazdrosny :diabloti:
piesek ma 10 tygodni :grins:

i tak pogadaliśmy własnie o tym temacie i różnych historiach związanych z wydawaniem psów , o ludziach , wieku etc.


PS moja doba jest pokręcona , więc temu dodałam , że MOJE RANO :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Niektórych ludzi bardziej pociąga "branie psa" niż "manie psa", że tak powiem :diabloti: Cała otoczka - kontakt z hodowcą, z innymi właścicielami rasy, kontakt mailowy, wyprawy do hodowli, chodzenie na wystawy, spotkania ludzi posiadających daną rasę i tak dalej. Kupujesz psa i wchodzisz do elitarnego grona. Poznajesz rzeszę fajnych, psio-zakręconych osób. Wszystko jest pięknie i ładnie, tylko... Pies się w tym gubi. A jak się pojawia w domu, to okazuje się, że to jednak nie tylko przepustka do klubu rasy, ale także zwierzę, które nade wszystko jest... Psem.

Znam to z własnego podwórka, moja znajoma ma już kolejnego rasowego psa, poprzednie lądują u rodziny lub z powrotem u hodowcy. Kiedy wszyscy się przestają interesować, pytać i rozmawiać, a pies okazuje się psem - pora na lepszy model :diabloti: A jak pogadasz, to oczywiście - dogoterapia, psie sporty, szkolenia, czysta odpowiedzialność. Nauczyć się słówek z zakresu słownika kynologii jest prosto.

Najbardziej lubię moją groomerkę, która miała od mnie ale, że mam stadko psów- bo jak coś się stanie, to nikt się psami nie zajmie, to nieodpowiedzialne... Sama miała dwa psy i koty, dziś nie ma już nic :diabloti: jeden pies jej zwiał razem ze smyczą, trafił do schronu, stamtąd go odebrała inna babka. No i była właścicielka psa się dowiedziała o tym, poszła z pretensjami, a na końcu i tak pies został u tej drugiej :loveu:

Także fakt, wydawanie psów to temat-rzeka. Ale u mnie tak się złożyło, że ci najbardziej wygadani, elokwentni i obyci w temacie, byli akurat tymi najgorszymi właścicielami :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

o chodzących encyklopediach , wspominałam :cool3: i wg mnie , to jest grono najwyższego ryzyka.
Miał/a pan/i psa ? NIE ... ale wiem o nich wszystko , czytałem/am w internecie . setki książek - WIEM WSIO :multi:

Natomiast jeśli ktoś jest uczciwy i szczery , otwarcie mówi że NIE MIAŁ PSA , nie ma o nich pojęcia .... ale chętnie zacznie się uczyć
to jest ogromna szansa , że wróży powodzeniem.

Mnie bawi jak np ktoś pyta o szczeniaki i mówię , że ten taki , ten taki , a ten spokojny ... i najlepszy dla początkujących jest ten spokojny
to nie nie , spokojny nie , bo musi być korba ...

i musi być największy i koniecznie urodzony jako pierwszy ;)

Nie wiem czemu , ludzie nie chcą sobie wytłumaczyć w prosty sposób , że każdy NOWY pies , tak serio jest zawsze tym pierwszym psem.
Bo każdy pies jest inny .... oczywiście że odrobina doświadczenia pomaga , w nauce nowego psa ... no ale jeszcze się taki nie urodził .. żeby wsio od razy umiał.

Wiedza teoretyczna jest zgubna bardzo.

Mam w domu troszkę psów :grins: i cały czas odkrywam coś nowego. I nigdy nie dowiem się wszystkiego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']
Wiedza teoretyczna jest zgubna bardzo.[/QUOTE]

Święta prawda , znam osobę, która jak twierdzi "o psach wie wszystko i już więcej się dowiadywać nie muszę" ale ... na spacer z psem nie, bo jak ciągnie to obciach, bo inny pies może mu coś zrobić albo on innemu psu :look3:

I nigdy ale to nigdy nie wydałabym psa mojej znajomej, która ma już x psa z kolei, ostatni jakoś zniknął prawdopodobnie ktoś go ukradł i wywiózł do lasu ale żeby podjechać, poszukać zobaczyć to już nie bo po co , weźmiemy szczyla
Szczyl w typie ONka ma teraz z 8/9 lat i ... taki wychuchany jak był mały spał w domku, jedzonko najlepsze itp. itd. ... a teraz siedzi na łańcuchu (ze 2 m) 24h na dobę 7 dni w tyg. bez spuszczania :cry: ,(teraz pstanowili mu zrobić kojec, budowany był ze 3 miechy a teraz wszystko skończone buda w środku a psa brak ... w startym miejscu bez budy :placz:), a na spacer ? Ale on tak ciągnie że tylko syn może go wyprowadzać (bo to tęgi chłop :razz:) ale siedzi za granicą a drugi syn d:bluepaw::bluepaw:y nie ruszy :shake:, córka w tym roku zdała maturę, proponowałam jej że jej pomogę w szkoleniu i wyprowadzaniu, nawet linkę chciałam jej dać ... już nawet byłyśmy umówione ale się rozmyśliła. Kiedyś proponowałam nawet że mogę go brać na spacery ... ale okazało się że nie był szczepiony 2 lata :crazyeye: (w tym roku już był) a zresztą nie chce się zgodzić bo twierdzi że to on mnie wyprowadzi a nie ja go (chociaż nie jestem jakaś kulturystka ale spokojnie utrzymuję psa babci ok 50kg żywej wagi, a on czasem lubi szarpnąć z radości wychodzenia na spacer albo zobaczenia kota :lol:)

Sorki , ale musiałam się komuś wyżalić, dziękuję za wysłuchanie :Cool!::calus:

Link to comment
Share on other sites

Ja tyle czytałam, tyle psów miałam i byłam przekonana że skoro według wzorca rasy pies ma być spokojny to będzie spokojny. Zakładałam że skoro niewiele psów jest nadpobudliwych to niby dlaczego ja mam takiego spotkać. Niby młody to wszystkiego się nauczy w mig.
Jakież było moje rozczarowanie gdy mój 6m-c psiureczek o wadzę 32kg stwierdził że 'wychowa nas sobie ząbkami'. Dopiero on mnie nauczył że moja 'wiedza' na temat psów jest tak nikła że szkoda gadać.
Co jest ciekawe. Większość psów które trafiły do mnie na DT mogłam dzięki uczeniu się przy nim wyprowadzić z różnych lęków, agresji, dziwnych zachowań (na 12 psów 11 wyprowadziłam). Mój za to jak miał swoje trzaski tak ma :lol: ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Jak przeczytałam wypowiedzi innych, to stwierdziłam, że w d... byłam, g... widziałam i g... wiem o psach. Taka prawda. :oops:[/QUOTE]

Myślę, że tak jest z nami wszystkimi, tylko nie każdy chce się do tego przyznać :eviltong:

PS. Noo może z wyjątkami :diabloti: Ale ja się ciągle edukuję, a im więcej, tym bardziej się okazuje, jak mało wiem ;)

Edited by zmierzchnica
Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o wszystko wiedzących, to jak miałam na DT mix pitbull/boxer samca. Zadzwonił gościu co psa chciał adoptować - pies był już wydany do mieszkania do adopcji więc sprawa teoretycznie nieaktualna, jednak mama stwierdziłą że pogada bo może podeśle jakiegoś innego pasującego do opisu psa. Co z rozmowy wynikło. Facet wiedział że to mix pita z boxerem i zaczął zachwalać że ma domek z ogrodem, że pies będzie mógł sobie do domu wchodzić itp. mamę coś tknęło i się pyta na jakiej zasadzie pies 'będzie mógł wchodzić do domu' (faktycznie dziwne określenie, zazwyczaj mówi się na dwór). Okazało się że on tego pitbulla chciał do budy, najlepiej na łańcuch żeby pies mu chaty pilnował :angryy: ... pitbulla do budy! Mama mu próbowała wyjaśnić że taki pies na dwór się nie nadaje bo nie ma podszerstka i że warto zastanowić się nad wybraniem innego psa, wyjaśniła że jest kilka świetnych psów do pilnowania w schronisku jednak nie na łańcuch bo taki pies nie ma możliwości pilnowania czy też chociaż by odstraszania - bo kto się boi uwiązanego na 2m łańcuchu psa.
Teraz najlepsze.
Facet się oburzył, wyzwał matkę że gówno wie. Stwierdził że pitbulle to mordercy i nadają się wyłącznie na łańcuch i żadna stara baba nie będzie mu mówiła jakiego psa ma sobie wziąć :lol:...
Numer faceta sobie spisaliśmy jak by mu przyszło do głowy znów brać pieska na łańcuch ....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Jak przeczytałam wypowiedzi innych, to stwierdziłam, że w d... byłam, g... widziałam i g... wiem o psach. Taka prawda. :oops:[/QUOTE]
pisanie takiego czegoś na dogo , grozi hejtem , że po co ci pies , jeśli nic nie wiesz :evil_lol:
tu trzeba wiedzieć wszystko i to najlepiej i bronic swojej racji jak azor starej kości.

a zawsze mi się wydawało , że fora stworzono w myśl dyskusji , która daje szansę połączyć wszystkie wiedze i niewiedze ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie przebrnęłam przez cały wątek, dam tylko kilka moich spostrzeżeń.
Po pierwsze nie powinno się oceniać człowieka po tym, do jakiej grupy społecznej należy - rodzina z małym dzieckiem, osoba starsza, pracująca, studentka. Sama spodziewam się drugiego dziecka i marzę o psie, ale ponieważ w rodzinie mam już 4, sama nie biorę - jesteśmy tymczasem dla psów rodzinnych, jeśli ktoś wyjeżdża (lub np. idzie do szpitala) i pies wymaga opieki. I tak chodzimy na spacery, i tak walamy się po podłodze i bawimy, a dla dziecka kontakt z psem jest naprawdę super sprawą, moje dziecko ma 17 miesięcy i psy ubóstwia. Uczy się delikatności, ćwiczy dawanie psom ciasteczek (to na psach syn nauczył się oddawać rzeczy i dzielić tym, co ma, nie na dzieciach w żłobku, czy na dorosłych). Gdybym miała możliwość, wzięłabym psa już teraz. Niestety u nas nakłada się drugi problem - dwie osoby pracują po 8h, nie byłoby problemu, gdybyśmy mieli stałe godziny pracy, ale mąż często musi robić nadgodziny, a ja mam zmiany pomiędzy 9 i 20, więc bywa, że nie ma nas od 8 do 20, dziecko jest w żłobku, potem u babci. Gdybym miała stałe godziny, pies już by był. Poza tym znam wiele rodzin, gdzie najpierw był pies, a potem dziecko, ewentualnie pies doszedł do rodziny, gdy dziecko było malutkie. Zresztą wystarczy wejść na wątek poradnikowy dla kobiet w ciąży i młodych mam, zeby zobaczyć, w ilu domach jest noworodek i np. 2 psy i kot. I ludzie sobie radzą, niekoniecznie dlatego, ze są z dogomanii.
Student - zależy, gdzie mieszka, czy studiuje i pracuje, jaki tryb studiów i pracy, jakie podejście do psa itd. Jako studentka miałam 3 psy, ale mieszkałam z mamą. Pracowałam, uczyłam się, a psy były wychowane, wybiegane, zadbane, był czas, żeby latać na operację, jak była potrzeba, zeby pielęgnować po zabiegu, żeby skoczyć do groomera itd. Kwestia podejscia - znowu.

Osoby starsze - znowu, znam i takich i takich. Dla starszych osób lepiej jednak psa małego/średniego, zrównoważonego, w średnim wieku, nauczonego chodzić na smyczy i nie niszczyć, bo nie każdy ma cierpliwość. Moja mama niby zalicza sie do starszych, bo jest po 60, ma dwa małe-średnie psy i śmiga z nimi codziennie, dba o nie, a my pomagamy, jak jest przeziębiona. Lata do fryzjera z jednym, do weterynarza z oboma itd. Co więcej, bywa domem tymczasowym, raz miała dwa szczyle w domu, sprawnie wyadoptowała jednego pani w mniej więcej swoim wieku, która ma już sznaucerkę olbrzymkę i jest bardzo aktywna. Młoda ma już 4 lata i super się znalazła w rodzinie.

Takze ja bym nie skreślała danej grupy, a raczej jednostki. Pamiętam laskę, która chciała od nas adoptować sunię i walnęła tekst, ze ona ma już dwie, jedna w ciązy, druga się oszczeniła, a z tej naszej to piękne młode będą. Aż się zapluła, jak usłyszała, ze Fifi już wysterylizowana. Byłą też pani, która chciała dalmatyńczyka, bo jej pasował do aktualnego wystroju wnętrz. Oba psy zostały u nas, strasznie dużo wariatów się zgłaszało, ale dało sie to odłowić z rozmowy. Naprawdę wiele da sie uniknąć w ten sposób, choć wiadomo - nie wszystko.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']
A ciekawi mnie wasze zdanie jak chodzi o wydawnie psa do domu gdzie jest już dużo psów. Gdzieś mi ostatnio mignęło że ktoś ma 8 psów i chce jeszcze jednego... Zastanowiłam się wtedy czy ja bym tam psa wydała - czy tej osobie starczy czasu, pieniędzy i wytrwałości , czy da radę zaspokoic potrzeby ruchowe wszystkich psów jeśli jest do nich sama, czy da radę wypracować z psami wszelkie problemy i pogodzić całość... Musiałabym chyba tą osobę poznać i "prześwietlić" dokładnie, bo inaczej[/QUOTE]

Ja jestem taką osobą ;). Obecnie mam 11 psów. I moje psy mają taką opiekę, że niektóre psy będące " jedynakami" takiej nie mają. Począwszy od karmy (Acana bezzbożowa, Orijen, Animonda, ryż z kurczakiem, naturalne żwacze itd.). Akcesoria z najwyższej półki (Rogz, Lupine, Hunter, Hurtta). Mieszkają oczywiście w domu, niektóre śpią w łóżku. Sprawdzona zaprzyjaźniona wetka, najlepszy fryzjer w mieście. Kosmetyki do użytku w domu- Plush Puppy, All Systems. Na co dzień solidnie ogrodzona działka pół hektara + jeżdżą z nami na wycieczki. Nawet na kajak zabieram psa w kamizelce ratunkowej ;). Niektóre noszą ubranka- ocieplacze.
No cóż, mój cały świat kręci się wokół psów :). I większość to kundelki przygarnięte z ulicy.
Moje psy zawsze miały najlepszą opiekę niezależnie od tego czy był 1 czy 11.


A najbardziej mnie dobija, że jak idę na wizytę PA to często potencjalny dom nie może zapewnić takich warunków jednemu psu :roll: !


[IMG]http://img33.imageshack.us/img33/3481/19281728.jpg[/IMG]


[IMG]http://img442.imageshack.us/img442/7808/48414559.jpg[/IMG]


Połowa ekipy:

[IMG]http://img705.imageshack.us/img705/6098/psyjv.jpg[/IMG]

[IMG]http://img442.imageshack.us/img442/3771/dsc4981m.jpg[/IMG]

[IMG]http://imageshack.us/a/img580/779/i5u7.jpg[/IMG]



I znam więcej takich osób. Choćby moderatorka Maupa z dogo, która ma ok. 8 buldożków, które uratowała, zazwyczaj starszych i schorowanych, więc niektóre odchodzą za TM i liczba stadka się zmienia. Dałabym jej psa bez wahania !
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/37453-Czterołapy-Maupy4-Mona-Monar-Maja-Perz-a-teraz-jeszcze-Groszek/page1692?highlight=maupy[/URL]

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Również nie oddałabym szczeniaka komuś, kto ma już załóżmy te 70-75 lat właśnie dlatego,że myślę odpowiedzialnie i jako istota myśląca staram się choć po części zadbać o los danego psa. Moje doświadczenie nauczyło mnie,że nie oddałabym również psiaka młodej studentce, która dopiero co wynajęła mieszkanie, czuje się samotna i chce psiaka. Wiem,jak często to wygląda, bo mojego drugiego psa dostałam przed rozpoczęciem studiów, straciłam pracę, wróciłam do rodziców właśnie z drugim psem. Tyle,że u nas pies nigdy nie był i nie będzie klopotem, a samą przyjemnością. Hmm... mam ogromne uprzedzenie do rodzin z małymi dziećmi, ale nie skreślam ich, ja wychowałam się z psem,mój młodszy brat również, a kuzynka do swojego 3 letniego dziecka ostatnio zaadoptowała szczeniaka ze sosnowieckiego sschroniska, więc przede wszystkim w każdej sytuacji ważne jest indywidualne podejście do człowieka i zdrowy rozsądek, nie popadajmy w paranoje

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy'][URL]http://img705.imageshack.us/img705/6098/psyjv.jpg[/URL] cuuuuuuuuuuudny widok :loveu: Chętnie zobaczyłabym całą jedenastkę :cool3:[/QUOTE]

Fantastyczne :loveu:
Ukłony dla Was naprawdę ogromne :)

A odnośnie 11 to mam pytanie - jak wychodzisz z nimi na spacery?
I czy np psy które nie idą nie "cierpią" z tego powodu?

Pytam bo wyprowadzałam dawniej znajomej psy, miała ich kilka 4-7 i wiadomo, nigdy nie mogłam wziąć wszystkiego. Z którymi bym nie wyszła, to tamte które zostaly byly bardzo zawiedzione że nie poszły . To nic że wracałam po nie i robiłam z nimi kolejną turę - zawsze była obraza, ciężka depresja, żal i rozpacz, nie wspominając o pisku i wyciu :D Czasem już nawet żeby piesków nie krzywdzić to nadwyrężałam moje ręce i brałam po 2 do każdej...
Ciekawa jestem jak jest z 11... Ile masz rąk tak ogólnie ? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Jeżdżę z nimi na spacery samochodem i biorę 4 smycze z dwójnikami tak na wszelki wypadek, bo raczej biegają wtedy luzem. Niektóre psy nie nadają się na spacery w takim gąszczu chwastów (np. 2 maltańczyki). Działka jest moja prywatna 4 hektary, z jednej strony ogranicza ją rzeczka, która jest nie do przekroczenia przez psy. W utrzymaniu dyscypliny pomaga saszetka ze smakołykami, bo wokół są lasy.

Tak na co dzień korzystają z działki przydomowej 0,5 ha. Wychodząc na spacer prosto z domu na piechotę zabieram góra 2 psy ze sobą. Oczywiście musiały się przyzwyczaić do tego, że nie są nierozerwalnym stadem, tylko muszą też funkcjonować pojedynczo ;).
TZ nie jest specjalnym psiarzem, ale przywykł i ma swoich ulubieńców, z Franią jeździ zawsze na ryby.
Mam jeszcze córeczkę 10 - letnią, bardzo zaangażowaną w opiekę nad psami i zabawy z nimi, ale uważam, że jest jeszcze za mała, żeby sama wychodzić z psem. Oczywiście bawi się z nimi na działce przed domem. Za to często mi towarzyszy na spacerach i wtedy ma jednego psa na smyczy.



To są fotki z tej działki, gdzie jeżdżę z nimi autem:

[IMG]http://desmond.imageshack.us/Himg806/scaled.php?server=806&filename=dsc17811024x678.jpg&res=medium[/IMG]


Wrzucam te zdjęcia, które mam pod ręką, niestety już niezbyt aktualne. Postaram się poszukać takich gdzie widać więcej psiaków, ale to trochę potrwa.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Nie ma ogrodzenia. Rzeczka jest mała, czysta, wygląda jak strumyczek, niedaleko żerują bobry, więc nawet zachęcam gamoni, żeby sobie tam weszły, ale za nic w świecie żaden nie chce się zamoczyć, co najwyżej do kostek jak piją wodę.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Przyznaję nie przeczytałam wszystkich postów . Wstrząsneła mną informacjaprzekazana przez znajomą psiarę [B]otóż pewna pani chciała adoptować małą sunię. Wszystko bylo ok do czasu jak uczciwie podała swój wiek -usłyszała odpowiedz "psy mogą adoptowac osoby do 55 roku życia"...[/B]Kochani noż w kieszeni sie otwiera.Co ma zrobić ta Pani jak bardzo chce futrzaczka -kupić od jakiegoś rozmnażacza ???? Poza tym czy osoba,która niema domku z ogrodem a mieszka w bloku /wśród terenów wybiegowych a nie na blokowisku/ tez nie moze adoptować jakiegoś z molosowatych ? czy m-2 jako miejsce do spania nie wystarczy ?
Niestety komu adoptować a komu nie jest wielkim problemem i w/g mnie nie wiek ,nie warunki mieszkaniowe powinny decydować !!!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ann1gorszapolowa']
- parom z małymi dziećmi (małe dziecko w tym wątku to osobnik tak do ca. 12 lat);
[/QUOTE]

a niby dlaczego nie?? aktualnie zajmuje się dwoma psami rodziców ( 8-miesięcznym haszczakiem i staruszką shih tzu ) mam dwóch synów (2 i 4 lata), spacery dla nas to sama przyjemność, nie ważne czy pada deszcz, czy jest mróz, czy wiatrzysko :) a najlepsze jest to że dzieciaki są naprawdę zadowolone kiedy robimy takie długie spacery. Można to wszystko ze sobą pogodzić, trzeba się dobrze zorganizować :)

Link to comment
Share on other sites

Dom z ogrodem - ten temat też jest dla mnie drażniący i dostaję cholery jak ktoś mowi "oooooooo ale pani dowaliła , psa myśliwskiego do mieszkania.... do małego ciasnego mieszkania takiego psa wielkieeeeeeego ... no przecież on biegać potrzebuje, a w mieszkaniu się męczy...."

Uświadamiam sobie wtedy że faktycznie zawaliłam , bo :
po pierwsze wydawało mi się że Waldemar jest psem średnim, bo...stał przy dogu i przeszedł mu pod brzuchem:evil_lol:
po drugie wydawało mi się że ktoś kto spotyka mnie na ulicy nie był gościem w moim mieszkaniu:roll:
i po trzecie - czuję że coś jest nie tak, bo mój pies nie biega w mieszkaniu, mój pies wraca z pola, wycieram go z błota i pada do -uwaga!- klatki i śpi...:cool3:

A pan który przykładowemu jamnikowi zapewnił raj, bo pies wychodzi do ogrodu i nawet sobie dziury wykopać nie może bo kwiatki zniszczy,ale ogród ma - jest najlepszym właścicielem. To nic że jego pies nie bawił się nigdy z żadnym psem, nie biegał, zapinany jest raz do roku na smycz jak trzeba iść do weta, to nic że pies zanudzony jest bezczynnością z którą mierzy się szukając sobie zajęcia w wielkim ogrodzie...

Wg mnie warunki mieszkaniowe i wiek grają rolę, ale nie powinny być wyłącznym wyznacznikiem a tylko rozeznaniem- tak jak dziewczyny pisały, każda sprawa jest inna. Pozatym 55 lat to jeszcze nie kosmos, owszem to ja napisałam że mam mieszane odczucia w kwestii wydawania psów ludziom starszym, ale generalnie myślę tu o osobie lat 80 i szczeniaku, już tacy skrajni nie bądźmy...


A jestem ciekawa waszej opini :

Otóż rok temu odszedł mój ukochany psiak po 13 latach wspólnego życia z nami. Rodzice zawsze psioczyli że psa sprowadziłam, potem jak się wyprowadziłam to mi go nie chcieli oddać - i nie oddali, a teraz co chwila dają do zrozumienia że jednak brak im wszystkiego co w codzienność wnosi pies. Szczególnie odczuwa to moja mama - tata strasznie "zaskorupił " się po stracie Amorka i nie chce psom okazywać większych emocji, nie chce już się przywiązywać, bo przeżył cierpienie i odejście naszego psa strasznie. Mama za to co chwila powtarza o psiaku, ze przydałby jej się taki mały przyjaciel, że poszłaby z kimś na spacer do lasu, że pogadałaby do kogoś sobie... Swojego czasu rozmawiałyśmy dość poważnie o piesku i stwierdziłyśmy że jednak jest więcej minusów niż argumentów przemawiających na tak . Bo owszem, psa pokocha, zajmie się nim jak należy, poświęci mu część swojej marnej renciny żeby żyło mu się godnie, ale :
- mama jest już na pograniczu 65-70 lat.
- jest chora na cukrzycę i kilka innych powiązanych z tym schorzeń.
- jest po kilku operacjach oczu w związku z tym nie może dźwigać ani się szarpać.
- z psem problemowym nie poradziłaby sobie (rzecz jasna gdyby tak się zdarzyło pomogłabym, wynajęłabym szkoleniowca itd)
Mama jeśli już rozważałaby adopcję małego kundelka , w wieku ok 5 lat, najlepiej bezproblemowego, spokojnego, lubiącego koty , dzieci i inne psy. Rzecz jasna w razie wu (tzn jakiegoś nagłego pobytu w szpitalu itd) psiak miałby do nas drogę otwartą - pod warunkiem że dogadałby się z naszym psem i naszym dzieckiem. Psiak dodatkowo miałby mój "patronat" nad sobą.
Obgadałyśmy wszystko i moja mama podsumowała to tak że owszem , chciałaby psa bardzo, ale jeśli miałaby go skrzywdzić swoim widzimisię to woli oglądać psy znajomych...Nie namawiam jej i nie napieram, choć czasem pokazuję psiaki do adopcji i jest żywo zainteresowana, ale wiem że pohopna decyzja mogłaby pieskowi zaszkodzić...
Jakie jest wasze zdanie w tej kwestii - bo widzę że bronicie dość ostro takich osób jak moja mama , a ja mogę przytoczyć tu jej dokładny przykład i ciekawa jestem opini.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ann1gorszapolowa']
A zatem psa sprzedawać/wydawać nie powinno się:
- młodym parom, które jeszcze nie mają dziecka,a w przyszłości chcą;
- parom z małymi dziećmi (małe dziecko w tym wątku to osobnik tak do ca. 12 lat);

[/QUOTE]

odniosę się i do tego, bo dopiero teraz mi wpadło w oko :
Jesteśmy młodą parą.Braliśmy psa nie mając stabilnych warunków mieszkaniowych, nie mając ślubu, żyjąc sobie beztrosko, mało tego - wprowadziliśmy tego psa do domu gdzie nikt nie wyrażał na niego zgody. Wprawdzie nie umawiałam się z TŻ na żadnego "naszego psa" - pies od początku był mój, ale to chyba niewiele zmienia, bo psa kochamy obydwoje tak samo. Co podkreślają niektórzy - szczególnie straszne w tym wszystkim jest to że pies jest myśliwski o dość dużym temperamencie łowieckim że tak to określę.
Całkiem niedawno urodziło nam się dziecko. Obecnie ma 4 mce.
Psa mamy nadal, a obowiązki godzimy. Pies codziennie biega, chodzi w pola, spotyka się z innymi psami, ma kontakt z dzieckiem, jest szkolony, zadbany, poświęcamy mu tyle uwagi ile potrzebuje. Kochamy go i jest członkiem naszej rodziny i nie wyobrazamy sobie żeby mogło byc inaczej.

Link to comment
Share on other sites

A czy gdyby Twoja mama nie mogła już zajmować się psiakiem, bo nie daj Boże, pogorszyłoby się jej zdrowie, to czy trzeba byłoby mu szukać nowego domu, czy zechciałabyś wziąć go na stałe do siebie ? Załóżmy, że byłby bezproblemowy i dogadywałby się z Twoim psem ? Bo jeśli tak, to zupełnie nie widzę problemu, żeby Twoi rodzice adoptowali psa. Uważam, że bez problemu by się taki znalazł z DT.

Link to comment
Share on other sites

w sumie , to jest jeszcze tata ;) który ma pancerzyk , bo psa nie ma .... jak by był pies już w domu , to skorupka pęknie jak na jajku
myślę że starszy , nieduży piesek - 4-7 letni , mógłby spokojnie zamieszkać u Twoich rodziców.
na wzgląd na mamy stan fizyczny , no musi to być piesek , o zwolnionych obrotach. Taki który potrzebuje się przejść na spacer , nie wystrzelić ze smyczy.

Takich piesków jest całe mnóstwo do adopcji ... tylko może warto dobrze poszukać i brać z wiarygodnego źródła.
Co by dostać pieska , z odpowiednim charakterem o niewielkim wzroście .... a nie turbo maxi

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']A czy gdyby Twoja mama nie mogła już zajmować się psiakiem, bo nie daj Boże, pogorszyłoby się jej zdrowie, to czy trzeba byłoby mu szukać nowego domu, czy zechciałabyś wziąć go na stałe do siebie ? Załóżmy, że byłby bezproblemowy i dogadywałby się z Twoim psem ? Bo jeśli tak, to zupełnie nie widzę problemu, żeby Twoi rodzice adoptowali psa. Uważam, że bez problemu by się taki znalazł z DT.[/QUOTE]

powiem tak - nie przewiduję w najbliższym czasie cięzkiej choroby ani śmierci mojej mamy (tfu tfu tfu...przeraziłam się aż sama tym co napisałam) ale wyroki Boskie są nieobliczalne i gdyby coś sie stało taki psiak napewno nie zostałby na lodzie. Czy wzięłabym go - nie wiem, nie jestem w tej chwili w stanie tego zagwarantować, tak jak pisałam - nie mam rozplanowanej przyszłości na następne 10 kolejnych lat. Jeśli bym miała dobrą sytuację materialną ( u mnie dobra sytuacja materialna oznacza że jeśli przeżyję od wypłaty do wypłaty to jest ok), warunki, czas i faktycznie absolutnie nie byłoby nic przeciw to jasne że bym go wzięła. Ale w życiu dzieje się różnie - stąd też mam przykładowo jednego psa, a nie dwa choć nie powiem że bym chciała dać jeszcze jakiemuś psu dom. Ale różnie w życiu być może, człowiek może być zdrowy jak rydz i nagle leży i nie rusza ręką ani nogą. Już sytuacji typu że muszę poświęcić się opiece nad moją mamą, zająć się własnym dzieckiem , ogarnąć dom i spełnić potrzeby dwóch psów - nie wyobrażam sobie. Fakt faktem , mieszka tam jeszcze tata, który gdyby już pies był to oddałby się mu bez reszty ( w tej chwili tata "przejął" 2 moje koty i też nie zgodził się mi ich już oddać;)) ale co do całej sytuacji mam mieszane odczucia.
Może mam zbyt katastroficzne myślenie, ale ...jakoś tak mam patrząc na to czym częstuje życie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...