Jump to content
Dogomania

Roksi Rubaszna Staruszka. Podzielisz się 5 zł z Suczydłem?


asiuniab

Recommended Posts

  • 1 month later...

Roksi wczoraj dziwnie się zachowywała. Ciężki oddech. wolno się poruszała. Na szczęście piła i jadła. Ale pojechaliśmy dziś do lekarza. 

Guz co miała prawie rok temu i wtedy zanikł, niestety teraz się pojawił i ma 9 cm (wtedy  miał 2-3cm). Dostała kroplówkę i steryd, który wtedy zadziałał. 

Rokowania są złe. Balansujemy na poziomie "może znów się uda oszukać los" . 

_skanowanie0001.thumb.jpg.959320934c2d24dfaa05db23d675ee91.jpg

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, asiuniab napisał:

od dawna bałam się złych wieści :( 9 cm to ogromny guz :( Roksunia oby znów udało się oszukać przeznaczenie;

trzymam kciuki za Roksi i za Was Mestuio, oby co nieuniknione jeszcze się odsunęło w czasie

Weterynarz i tak jest zadziwiony faktem, że Roza nadal funkcjonuje.  Nie jest to guz złośliwy i dobrze reaguje na steryd kiedy daje o sobie znać. Jednak za każdym razem jest większy jak go kontrolujemy. Można pokusić się o wycięcie guza, ale nie jest to zalecane ze względu na wiek Rozy i niewiadomą skutków. W każdym razie Roza daje radę jeszcze. 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, mestudio napisał:

Weterynarz i tak jest zadziwiony faktem, że Roza nadal funkcjonuje.  Nie jest to guz złośliwy i dobrze reaguje na steryd kiedy daje o sobie znać. Jednak za każdym razem jest większy jak go kontrolujemy. Można pokusić się o wycięcie guza, ale nie jest to zalecane ze względu na wiek Rozy i niewiadomą skutków. W każdym razie Roza daje radę jeszcze. 

Uff mimo wszystko to co napisałaś jest pocieszające, oby jak najdłużej udało Jej się żyć bez objawów

Link to comment
Share on other sites

W przypadku guza złośliwego już by jej nie było. 

Nadzieja umiera ostatnia. 

Tak naprawdę spodziewaliśmy się wszyscy że się znów pojawi. Na razie widać lekką poprawę, ale do "normalności" jeszcze dużo brakuje. Nie wiem czy jest to jakaś prawidłowość ale do weterynarza jeździmy jak zaczyna być mokro i zimno. 

Na razie jesteśmy po pierwszych tabletkach przemyconych w karkówce pieczonej i po zastrzyku. I obserwujemy. 

Złośliwie zaczęło kropić więc jesteśmy w domu. Jak pójdę jutro do pracy to na pewno będzie świeciło słońce. 

Link to comment
Share on other sites

Roza jest słabiutka, jeśli połozy się na gołej podłodze, to w ogóle nie jest w stanie się podnieść. Muszę wtedy złapać ją pod brzuszkiem i postawić na łapki. Wczoraj wymiotowała. Dziś chwilowo jest spokojna, ale naprawdę bardzo słaba. Śniadanko zjadła ze smakiem.

37896389971_e9fc9ffd69_z.jpg

24044692018_797cc11e1d_z.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Roza jest coraz słabsza, wygląda jakby zaczęła się zapadać, coraz częściej wymiotuje, od wczoraj jest dużo gorzej, ale jeszcze wczoraj zjadła część swojej michy, a dziś tylko skubnęła. Ledwo się trzyma na nogach biedna. Nie wiem czy w najbliższym czasie nie trzeba będzie podjąć jakiejś decyzji o ile nie zacznie jeść. Jest skołowana, zdezorientowana, ciągle stoi na chwiejnych łapkach zamiast się położyć, nie wiem o co jej chodzi. Od rana drepcze w kółko, a łapinki jej się trzęsą. Nie wiem jak ją skłonić żeby się położyła.

DSCF8976.JPG

Link to comment
Share on other sites

Stan Rozy bardzo się pogorszył, położyłam ją przy sobie, przykryłam kocykiem i już reaguje tylko na dotyk. Przykre jest to, że reaguje jak zawsze obawą, strachem bo człowiek kojarzy jej się zapewne tylko z biciem. Nie wstaje i nie rusza się od kilku godzin. Staram się ja drapać delikatnie za uchem co jakiś czas żeby wiedziała, że jestem.  Za chwilę pojedziemy do weterynarza aby powiedział nam co robić dalej. Jest chłodna, spokojna. Myślę, że ona ma bardzo mocne serduszko, ale czy to dobrze? Wszystko dzieje się tak szybko, nagle, jeszcze rano przeszłyśmy po ogrodzie chociaż bardzo była chwiejna, bardzo słaba, zdezorientowana.A potem z godziny na godzinę jest tylko gorzej.

Co jakiś czas ma takie tiki nerwowe, jakby skórcze i mam nadzieję, że nic ją nie boli. Nic to, jedziemy do weterynarza.  

Link to comment
Share on other sites

Współczuję Wam Obojgu, pożegnania zawsze są bolesne :-(.

Daliście suni godne życie, poczucie bezpieczeństwa, a Ciebie mestudio musiała po swojemu lecz mocno kochać, bo czekała aż wrócisz, nacieszyła się Twoją obecnością, rano pożegnała się ze "swoim" ogrodem i odeszła.

Trzymajcie się Dobrzy Ludzie <3

Link to comment
Share on other sites

Siedziałam z nią wczoraj całe popołudnie i wiedziałam, że odejdzie, że weterynarz już nic nie da rady zrobić. Jak ją przekładałam co jakiś czas z boku na bok, to przelewała  się przez ręce. W domu jest cisza, brak tych upartych czterech łapek, które nie opuszczały mnie nawet na krok. 

Weterynarz zrobił jej USG, okazało się, że guz tak urósł, że uciskał serce, to spowodowało brak przepływu krwi, kiedy pobierał jej krew do badania to złapał tylko jedną kroplę. Po badaniach uznał, że tym razem żaden steryd nie pomoże, a ona sama w ciągu kilku godzin dostanie zakrzepicy przy takiej pracy serca. Nie było sensu jej męczyć. 

Odeszła głaskana i utulona w swoim różowym kocyku. 

Kocham stare psy, kocham takie nieadopcyjne i trudne, których nikt nie chce i nic na to nie poradzę. A Roza nie była trudna, była dziwna i miała swój świat, a my tylko pozwalaliśmy jej żyć tak jak ona umiała. Miała ciepło, miała dobre jedzonko, miała ręce do przytulania i głaskania.  

DSCF8618.JPG

DSCF8628.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...