Jump to content
Dogomania

Pies - ninja zagraża własnemu zdrowiu, a życiu mebli. Pomocy!


Pani Profesor

Recommended Posts

Drodzy Uzytkownicy,
swój pierwszy post na forum zakładam w lekkiej desperacji - pokrótce przedstawię swój problem i liczę na wartościowe podpowiedzi,bo boję się coś "zepsuć" w psie.

Miesiąc temu przygarnęłam kudłatego potwora ze schroniska - obecnie ogolony, niby-sznaucer, półtoraroczny piesek. Nie sprawa większych problemów - jest potulny, karny, uczy się komend (w miesiąc zna podstawy + czołganie się, zdechły pies i takie tam triki).

Problem pojawia się, kiedy zostaje sam w domu. Od ok.2 tygodni zaczął wskakiwać na płytkę w kuchni (blat jest niewysoki) i nauczył się otwierać sobie drzwi.
Mieszkam w dwupoziomowym mieszkaniu - zanim się zorientowaliśmy i zaczęliśmy urządzać zasadzki :diabloti:, to piesek zdążył się nauczyć robić swoje po cichu.
Kiedy tylko słyszy zgrzyt w zamku - że pan i pani wychodzą - od razu biegnie do kuchni, wskakuje na blat i wyżera, co się tylko nadaje. W ten sposób pozbawił moją współlokatorkę kurczaka, a mnie - całej patelni ostrego burrito :shake:...

Piesek robi to TYLKO kiedy nie ma mnie i mojego TŻ-ta - jeśli współlokatorzy są nawet na górze, nic sobie z tego nie robi - zgrzyt w zamku - pies na płytce.
Obawiam się, że któregoś razu natrafi na rozgrzany palnik (indukcyjna płyta, stygnie baaaardzo długo) i przyklei się do niego futrem :placz:
Zasadzaliśmy się na niego na różne sposoby - chowaliśmy się na górze, wyglądając przez balustradę widać było, kiedy wskakuje - on nie mając pojęcia, że się tam czaimy, wskakiwał i buszował - na nasze wrzaski i zbieganie z góry, automatycznie zeskakiwał i szedł karnie na posłanie.

Gorzej, jeżeli nikogo nie ma - nagraliśmy go na kamerę, po czym okazało się, że...
...umie otwierać drzwi. Wskakuje sobie do łazienki, gdzie stoi 15-to kilowy wór żarcia i zajada, dopóki ktoś nie wróci i go nie przegoni.
Tym sposobem raz leżał napęczniały jak beczka i modliliśmy się, żeby nie pękł - 15-kilowy pies zeżarł koło 1,5 - 2kg karmy naraz :razz:
Worek jest oczywiście zabezpieczony, nie ma już do niego dostępu, ale drzwi nadal sobie otwiera - ma zakaz wstępu do sypialni, ale nic sobie z niego nie robi, jeśli nie ma nas w domu.

Po naszym wyjściu - w ciągu SEKUNDY biegnie na płytkę i blat kuchenny, albo do łazienki.
Nic nie dawało bawienie się w "oko wielkiego brata", czyli udawane wyjścia i wparowanie po minucie znienacka do mieszkania - dostawał opiernik, szedł karnie na posłanie, a następnego dnia ta sama śpiewka.

Błagam - pomocy. Staramy się go szkolić pozytywnie, dostaje dużo smakołyków i sporo jedzenia - jest kastratem, więc trochę pilnujemy jego apetytu. Jest wybiegany, nie zostaje na długo sam, prawie zawsze ktoś jest w domu, ale zdarzało się, że siedział od 18 do 2 w nocy.
Nie zostawia "strat", ale dowody rzeczowe w postaci pazurów na kuchence albo zapachu psich chrupek z pyska :lol:

Macie jakieś sposoby, którymi można psu to wyperswadować? Mój luby zaproponował podłączenie akumulatorka generującego niziutkie napięcie, coby pieska kopnęło raz i drugi, to przestanie wdrapywać się na kuchenkę...:shake:

Odnośnie drzwi - nie mogę wymienić klamek na gałki, to wynajmowane mieszkanie...
Dodam, że wszystkie te procedery przeprowadza jak jest sam albo ze współlokatorami schowanymi na górnym piętrze - podczas naszej obecności jest aniołkiem. Trudno chwalić go za NIESKAKANIE na płytkę, bo wtedy musiałby dostawać smakołyk co chwilę ;-)
P.S. Tak, wiem - jedzenie trzeba chować, ale nieraz zdarzy się coś zostawić, a poza tym on wdrapuje się tam nawet, jeżeli nic nie ma - ot, tak sobie zakodował, że zawsze ktoś tam robi coś pysznego, więc może coś znajdzie - gorzej, jeśli zastanie gorący palnik...

Link to comment
Share on other sites

aha, zapomniałam dodać - kuchnia jest aneksem na otwarty salon, więc nie ma możliwości odseparowania psiaka od tego pomieszczenia.
pies ma do dyspozycji dużo miejsca - cały salon, przedpokój, wspomnianą kuchnię, schody, górny mini-hol. oprócz wskakiwania na płytkę i włażenia do łazienki/sypialni spędza czas po prostu sobie leżąc - tak wynika z potajemnego nagrywania go :lol:

dodam jeszcze, że po naszym wyjściu stoi pod drzwiami i dobrą chwilę jęczy i piszczy wniebogłosy - po chwili się uspokaja i fruuuu - eksplorowanie płytki czas zacząć!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Poczytaj o treningu klatkowym. Brzmi, jak brzmi, ale to fajna sprawa. [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/244605-Czy-męczę-swojego-psa"]Tu[/URL] np. masz wątek dyskusyjny.[/QUOTE]

poczytałam i mam parę pytań - czy półtoraroczny pies z totalnie niewiadomą przeszłością ma szansę polubić tę klatkę bez zbędnego szarpania jego i moich nerwów? to piesek nieco niezależny - jest grzeczny, ale alarmującego szczekania na inne psy przez balkon nie jestem w stanie przerwać.
warczy też,kiedy się go podnosi - początkowo kąsał ostrzegawczo, teraz odpuścił i tylko burczy - tak czy owak, nie lubi narzucania mu zdania i kiedy za karę zostaje odesłany "na miejsce" to korzysta z każdej chwili nieuwagi, żeby stamtąd wyleźć (pomimo tego, że normalnie bardzo lubi swoje legowisko).

boję się, że pies potraktuje tę klatkę jako formę nowej kary, a chcę przecież, żeby wszystko było pozytywnie - przez miesiąc przywykł do legowiska w kącie, czy dorosłego psa tak łatwo jest przeprowadzić do klatki?

coś jeszcze - macie jakieś rady doraźne, zanim kupię mu tę klatkę?
jutro zostaje sam i nie widzi mi się ścieranie śladów jego pazurów z ceramicznej płytki :shake:

Link to comment
Share on other sites

dziękuję - poczytałam i kilka rzeczy mnie niepokoi. dziś się pojawił kolejny "problem" - wczoraj w nocy zamknęliśmy łazienkę - na 100%.

rano łazienka otwarta na oścież, ale worek z żarciem nietknięty.
ponadto pies miał wizytę w sypialni współlokatorów, wszedł, wyszedł.
robi to po cichu i w zasadzie nikomu by to nie przeszkadzało, gdyby nie sam fakt, że pies UMIE wchodzić do pokoi i któregoś dnia może zastać tam coś, co przed nim chowamy, albo my zastaniemy wymemłaną pościel (pies jest z tych brudasowatych ;-) błoto i syf z podwórka bardzo go lubią). dodam, że na koncie zeżartych dziwactw ma gumkę do ścierania i całą paczkę mentosów - z opakowaniem (bóg wie co jeszcze), tak więc w sypialniach znalazłby na pewno inne ciekawostki.

w związku z tym pytanie o klatkę - miałabym go przysposobić również na noce do zamykania w niej? nocą spaceruje po całym domu, bo czasem słyszymy, jak mu brzęczy identyfikator przy obroży ;-)

mamy nieregularny tryb życia, pies nie zakodowałby, że zostaje codziennie na X godzin, a jedynie okazjonalnie - wygląda na to, że musiałby być również zamykany nocami, bo buszuje - to nie jest trochę niehumanitarne, jeśli zostałby wyjątkowo również na cały dzień sam?

piesek jest raczej z tych leniwych - jak się go zachęci, to jest dzika zabawa, na podwórku rzucanie piłką, ale sam z siebie zaczepia tylko od wielkiego dzwonu - nie narzuca się, jak nie mamy dla niego czasu,to leży. wyglądałoby to tak, że czasem miałby 'nudny dzień', a dodatkowo klatkę na całą noc.. trudno mi to sobie wyobrazić.

czy ktoś, kto zajmuje się behawioryzmem, może mi odpowiedzieć na kluczowe pytanie - dlaczego pies to robi? piszczy, wyraźnie cierpi po naszym wyjściu, a jednocześnie jakby na to czekał - w 5 sekund wbiega na płytkę/do kibla i szuka jedzenia, nawet jak nie jest głodny.
karmimy go porządnie, trochę się nawet zaokrąglił i będziemy mu ciąć racje żywieniowe, bo to kastrat.
jak mu "wytłumaczyć" (zanim wprowadzę klatkę), że to, czego zabraniamy mu przy nas, obowiązuje też po wyjściu?

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze kundliszon sie chyba nudzi, więc szuka sobie zajęcia, a do tego wyraźnie jest ciekawski i inteligentny- ja bym obstawiała w kwestii "wybiegania" nie szaleńswta z piłką, tylko zajęcia intelektualne, szkolenie węchowe, zadania "umysłowe", niech mu się zmęczy bardziej głowa niż cielsko ;)

Po drugie- niestety to co pies robi jest zachowaniem samonagradzającym, czy to w postaci zeżartego jedzenia, czy nowej ciekawej zdobyczy, czy po prostu ciekawego zajęcia (oj, jak ja dobrze to znam)- e efekcie każdy sukces utrwala zachowanie. Przy czym podejrzewam, ze podobnie jak u Kry, większą nagrodą jest pokonanie przeszkody, niż sama zdobycz. Gałki możesz sobie darować z góry, nauczy sie otwierać ;)

Trening klatkowy jak najbardziej, tylko klatkę bym dodatkowo wzmocniła (wszystkei naroża pospinaj szeklami, a drzwiczki karabińczykiem, tak, zeby pies nie miał wielkich szans na rozpracowanie jej). I zostawiać mu cos do rozpracowania, konga z zamrożonym pasztetem, smaczki w starannie zapakowanym pudełku, botelkę plastikową z nagródkami, im bardziej się będzie musiał nakombinowac tym będzie szczęśliwszy........

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
czy ktoś, kto zajmuje się behawioryzmem, może mi odpowiedzieć na kluczowe pytanie - dlaczego pies to robi? piszczy, wyraźnie cierpi po naszym wyjściu, a jednocześnie jakby na to czekał - w 5 sekund wbiega na płytkę/do kibla i szuka jedzenia, nawet jak nie jest głodny.
karmimy go porządnie, trochę się nawet zaokrąglił i będziemy mu ciąć racje żywieniowe, bo to kastrat.
jak mu "wytłumaczyć" (zanim wprowadzę klatkę), że to, czego zabraniamy mu przy nas, obowiązuje też po wyjściu?[/QUOTE]
Piszczy po waszym wyjściu, bo nie lubi jak wychodzicie ;)
A co do kuchenki - skoro kilka razy znalazł tam coś do jedzenia, to sprawdza, czy nie ma kolejnej fajnej okazji. I będzie to robił tak długo, jak długo będą Wam się zdarzały "wpadki" w postaci zostawionego gara z żarciem.
Ja na Waszym miejscu wprowadziłabym klatkę, ale też zostawianie psu fajnych gryzaków lub zabawek z jedzeniem, gdy wychodzicie (kość, uszy suszone różnych zwierząt, penisy, ogony itp. kong wypełniony pastą mięsną - oczywiście codziennie co innego i na raz jedną rzecz). Warto przyzwyczajać go, że gryzaki żuje się na posłaniu (potem w klatce, jak już ją nabędziecie), bo wtedy zatrzyma go to na posłaniu (po zżuciu smaka wiele psów zasypia, bo żucie działa kojąco).
Sądzę też, że jego zachowanie to może nie być wcale kwestia lęku separacyjnego, tylko psu się nudzi i lubi sobie pojeść - jak wychodzicie, to szuka jedzenia. Nie wiem jak często go karmicie, ale dla niego na pewno lepiej, jeśli będzie jadł 2-3 razy/dobę, bo rzadziej będzie odczuwał głód.
Apropos włażenia do łazienki - niektóre psy szukają tam schronienia przed burzą. A otwieranie drzwi w sytuacji stresowej to żadna sztuka - moja sucz umiała otworzyć szafę z drzwiami przesuwnymi podczas burzy, bo tam się chowała dla bezpieczeństwa...

O wprowadzaniu klatki na dogo jest wiele napisane, ale gdyby coś było niejasne pisz na priva. Co do tego, jak długo pies może siedzieć w klatce - wielu behawiorystów twierdzi, że do 4-5 godzin/bez przerwy. Znam jednak wiele psów, które w klatce spędzają 8-9 godzin, bo mają lęk separacyjny i właściciele muszą je zabezpieczyć przed nimi samymi. Spory odsetek klatkowanych psów po okresie zamykania w klatce na czas nieobecności właścicieli klatkę zaczyna traktować jak bezpieczny azyl i... można je przestać zamykać, bo pies zostawiony w otwartej klatce po prostu w niej siedzi. W
ażne jest jednak, by psu klatkowanemu zapewnić odpowiednią ilość ruchu i bodźców. Czyli aportowanie na spacerach, przeciągnie sznurami, zabawa z innymi psami oraz [B]ćwiczenia z posłuszeństwa[/B] to dla Was ważny obowiązek.

Link to comment
Share on other sites

Z moim poprzednim psem (bokser) problem zostawania samemu w domu, rozwiązałam w następujący sposób: na grubej, mocnej gumie, przywiązywałam do pawlacza w przedpokoju dużą kość cielęcą. Pies musiał skakać, szarpać żeby tę kość zdobyć.;) Gdy wracałam do domu, pies zmordowany ale szczęśliwy, obrabiał gnata na posłaniu i nic innego go nie interesowało. Wykorzystałam, że Lord uwielbiał cielęce gnaty i dostawał je tylko wtedy, gdy wychodziłam z domu.:lol:
Jeżeli chodzi o kuchenkę i blaty kuchenne to ja bym spróbowała kłaść odwrócone taborety czy krzesła. U mojej znajomej taki sposób zdał egzamin i pies przestał włazić na szafki.

Link to comment
Share on other sites

Jak najbardziej popieram dziewczyny co do klatkowania, sama mocno się ku temu skłaniam.
A półśrodkiem dla oduczenia psiaka wskakiwania na płyte, oczywiście oprócz chowania jedzenia, dobrym pomysłem jest stawianie areozolu wykrywającego ruch, takiego odświeżacza, trzeba go tak ustawić żeby psiknął jak pies wskakuje, powinien się wystraszyć, spróbuje kilka razy-> psik, zapach średno przyjemny dla psa i już nie powinien próbować.

Link to comment
Share on other sites

Przy twardych skubańcach niestety takie łagodne odstraszacze można o kant tyłka potłuc ;) Z Krą próbowałam straszaka "hałaśliwego" (spadająca puszka z blaszkami) - załatwiła go z dziką uciechą, "wodnego" (spadający plastikowy pojemnik z wodą)- efekt, potop i mokry radosny pies, psikacze wogóle jakby nie istniały, a smarowanie wszelkimi obrzydzaczami z chili włącznie traktuje jak urozmaicenie diety.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Przy twardych skubańcach niestety takie łagodne odstraszacze można o kant tyłka potłuc ;) Z Krą próbowałam straszaka "hałaśliwego" (spadająca puszka z blaszkami) - załatwiła go z dziką uciechą, "wodnego" (spadający plastikowy pojemnik z wodą)- efekt, potop i mokry radosny pies, psikacze wogóle jakby nie istniały, a smarowanie wszelkimi obrzydzaczami z chili włącznie traktuje jak urozmaicenie diety.....[/QUOTE]
Twarda zawodniczka się znaczy :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Piszczy po waszym wyjściu, bo nie lubi jak wychodzicie
A co do kuchenki - skoro kilka razy znalazł tam coś do jedzenia, to sprawdza, czy nie ma kolejnej fajnej okazji. I będzie to robił tak długo, jak długo będą Wam się zdarzały "wpadki" w postaci zostawionego gara z żarciem.
Ja na Waszym miejscu wprowadziłabym klatkę, ale też zostawianie psu fajnych gryzaków lub zabawek z jedzeniem, gdy wychodzicie (kość, uszy suszone różnych zwierząt, penisy, ogony itp. kong wypełniony pastą mięsną - oczywiście codziennie co innego i na raz jedną rzecz). Warto przyzwyczajać go, że gryzaki żuje się na posłaniu (potem w klatce, jak już ją nabędziecie), bo wtedy zatrzyma go to na posłaniu (po zżuciu smaka wiele psów zasypia, bo żucie działa kojąco).
Sądzę też, że jego zachowanie to może nie być wcale kwestia lęku separacyjnego, tylko psu się nudzi i lubi sobie pojeść - jak wychodzicie, to szuka jedzenia. Nie wiem jak często go karmicie, ale dla niego na pewno lepiej, jeśli będzie jadł 2-3 razy/dobę, bo rzadziej będzie odczuwał głód.
Apropos włażenia do łazienki - niektóre psy szukają tam schronienia przed burzą. A otwieranie drzwi w sytuacji stresowej to żadna sztuka - moja sucz umiała otworzyć szafę z drzwiami przesuwnymi podczas burzy, bo tam się chowała dla bezpieczeństwa...

O wprowadzaniu klatki na dogo jest wiele napisane, ale gdyby coś było niejasne pisz na priva. Co do tego, jak długo pies może siedzieć w klatce - wielu behawiorystów twierdzi, że do 4-5 godzin/bez przerwy. Znam jednak wiele psów, które w klatce spędzają 8-9 godzin, bo mają lęk separacyjny i właściciele muszą je zabezpieczyć przed nimi samymi. Spory odsetek klatkowanych psów po okresie zamykania w klatce na czas nieobecności właścicieli klatkę zaczyna traktować jak bezpieczny azyl i... można je przestać zamykać, bo pies zostawiony w otwartej klatce po prostu w niej siedzi. W
ażne jest jednak, by psu klatkowanemu zapewnić odpowiednią ilość ruchu i bodźców. Czyli aportowanie na spacerach, przeciągnie sznurami, zabawa z innymi psami oraz ćwiczenia z posłuszeństwa to dla Was ważny obowiązek.[/QUOTE]

dzięki!
ćwiczenia z posłuszeństwa lubi, ale nie kocha - jak zanęta jest pachnąca, to i chętniej się uczy - ogarnął czołganie się w ciągu dwóch dni, leżenie na boku, "zdechły pies" i inne triki też szybciutko, ale...robi to jakoś niechętnie. w tej kwestii jest raczej "koci", jak mu się nie chce,to wypina się , odwraca i rób sobie sama :shake: trudno go w tej kwestii wyczuć - niektóre psy machają ogonami podczas ćwiczeń, klikania, są podniecone samym faktem smakołyków - on czasem wygląda, jakby to robił za karę, albo na zasadzie "no masz tę łapę, daj smakołyk i spieprzaj". co do gryzaków - zostawiałam mu kości z jelit i inne paskudne części zwierząt ale w ogromnej większości przypadków nie ruszał tego do momentu naszego powrotu - wtedy CAP za kość, i memła aż zeżre całą.

[quote name='Kirinna']a próbowaliscie go zniechęcić np smarując blat alkoholem lub zrobić puszkę szmerówke- dostał by po głowie od czegoś, nie od was?
ja bym tak na początkuz robiła, nad klatką później sie zastanowiła[/QUOTE]

alkoholu nie próbowałam:evil_lol:, ale poradę z "puszką" przetestowałam - wczoraj siedział sam do nocy, do łazienki jakimś cudem nie wszedł - chrupek kontrolny na środku podłogi pozostał nietknięty, chyba że go nie zauważył :cool3:
"puszką" został zdalnie sterowany samochodzik, którego pies się panicznie boi - zastałam TŻta bawiącego się autkiem i psem naraz, w ten sposób, że TŻ ganiał psa po całym domu, a pies w panice uciekał,po czym wyglądał zza winkla z miną "no,poganiaj jeszcze" :shake:. tak czy siak, po włączeniu autka - pies spierdziela.
jest szansa, że rzeczywiście nie wlazł na płytkę - autko nie przesunięte ani o milimetr, zero psich śladów - mam nadzieję, że to nie przypadek i autko-strażnik płytki się sprawdzi


[quote name='ulvhedinn']Po pierwsze kundliszon sie chyba nudzi, więc szuka sobie zajęcia, a do tego wyraźnie jest ciekawski i inteligentny- ja bym obstawiała w kwestii "wybiegania" nie szaleńswta z piłką, tylko zajęcia intelektualne, szkolenie węchowe, zadania "umysłowe", niech mu się zmęczy bardziej głowa niż cielsko

Po drugie- niestety to co pies robi jest zachowaniem samonagradzającym, czy to w postaci zeżartego jedzenia, czy nowej ciekawej zdobyczy, czy po prostu ciekawego zajęcia (oj, jak ja dobrze to znam)- e efekcie każdy sukces utrwala zachowanie. Przy czym podejrzewam, ze podobnie jak u Kry, większą nagrodą jest pokonanie przeszkody, niż sama zdobycz. Gałki możesz sobie darować z góry, nauczy sie otwierać

Trening klatkowy jak najbardziej, tylko klatkę bym dodatkowo wzmocniła (wszystkei naroża pospinaj szeklami, a drzwiczki karabińczykiem, tak, zeby pies nie miał wielkich szans na rozpracowanie jej). I zostawiać mu cos do rozpracowania, konga z zamrożonym pasztetem, smaczki w starannie zapakowanym pudełku, botelkę plastikową z nagródkami, im bardziej się będzie musiał nakombinowac tym będzie szczęśliwszy........[/QUOTE]

początkowo też tak myślałam, żeby mu przegrzać zwoje w mózgownicy, mam zabawkę typu kong (kość), którą... ma całkowicie pod ogonem.
napychanie pasztetem kończyło się tak, że wylizywał to, co było z zewnątrz, a nad resztą wzdychał smętnie i zostawiał zabawkę - zupełnie jakby się poddał, ale sobie leżał i przyglądał się zabawce ponuro. ogólnie go nie interesuje - niebardzo też gryzie czy żuje, jego ukochaną LALĄ :loveu:z którą śpi, bawi się, którą przynosi i szarpie się z nami, jest... gałgan z powiązanych skarpet.
innych zabawek nie uznaje - butelka z chrupkami - ignor całkowity.
próbowalam go zachęcać, a jakże - daruję sobie opowieść, jak to pańcia chodziła po dywanie na czworaka z kościa w zębach :oops:

dziwny to zwierz, trudno go wyczuć - znam psy, które są dzikie, zabawowe i chętne do współpracy, znam też takie, które śpią 24 na dobę i nic im się nie chce - u niego to czysta losowość - kocha aportować, szarpać się gałganem ze skarpet, sztuczki robi, ale jak za karę :shake:, a instytucji konga po prostu nie ogarnia, pomimo tego, że nie wydaje się głupi.
do otwierania drzwi i majstrowania jest pierwszy, a ogarnięcie, że w butelce są chrupki przerasta jego umiejętności i strasznie szybko się poddaje.
nigdy też nie zaczepia sam do zabawy, ale jak zejdę do jego poziomu na podłogę,to targa w pysku skarpetę od razu.
dziękuję wszystkim za rady, będziemy próbowali dotrzeć do pieska :)

Edited by Pani Profesor
Link to comment
Share on other sites

są postępy - półgodzinne zachęcanie młodego zaowocowało tym,że tacza po dywanie butelkę z chrupkami w środku.
co prawda szybko się zniechęca, ale po jakimś czasie wraca i sprawdza - nie ogarnia w którą stronę trzeba przechylić.

konga nie lubi, pisałam wyżej :( tzn. niby-konga, gumowej kości z otworami do napchania dobroci.
mam wrażenie, że to dla niego za trudne, ale otwieranie drzwi już nie :shake:
co tam mu siedzi w tej główce!

Link to comment
Share on other sites

nie próbowałam, ale "plastikowa butelka - smakula" nie zdaje egzaminu - poturla przez chwilę, mimo tego, że wypadają smakołyki, to nie powiązuje tego z faktem, że turlał butelką - od dwóch dni go zanęcam na taką prowizorkę i ostatecznie kończy się tak, że albo się poddaje i olewa, albo z frustracji zaczyna memłać gwint i zagniata butelkę tak, że nic już nie wypada:D

zaryzykuję i kupię mu kulę, zobaczymy :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...