Jump to content
Dogomania

Czy męczę swojego psa?


odpmi

Recommended Posts

[quote name='kropi124']Różne sa typy psów. Mój weimar jak jest sam to bawi się sznurkiem i w tedy z nim zasypia.
Bo klatka mu ogranicza ruch tz. nie bieganie tylko nawet stanie, ty byś lubiała leżeć w jednym miejscu bez mocy położenia się gdzie inndziej?[/QUOTE]
jeśli już to lubiła :eviltong:a dwa, klatkę dobiera się odpowiednią do rozmiarów psa aby mógł swobodnie się w niej poruszać.
ten pies musi strasznie cierpieć w tej klatce :diabloti:

[IMG]http://img143.imageshack.us/img143/7284/s8003247.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 420
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Majkowska']Tu bym się nie w pełni zgodziła patrząc np na mojego psa.
Zawsze starałam się żeby był wybiegany przed zostawieniem go. Wtedy zasypiał i nie dewastował. Jak nie wybiegiwałam to 15 minut wyjścia do sklepu i już coś było rozszarpane, a pies jak zbierałam się do wyjścia to cały w emocjach latał żebym go czasem nie zapomniała... [/QUOTE]
Z tego co piszesz wynika dla mnie, że Twój pies niszczył z nudów, czy też inaczej - z braku rozładowania nadmiaru energii. Mój pies ma pełnoobjawowy lęk separacyjny - czyli denerwował się na długo przed moim wyjściem z domu (w początkowej fazie jego problemów pierwszy stres miał jak robiłam sobie poranną kawę - czyli jakieś 1,5h przed wyjściem do pracy). I nie polegało to tylko na śledzeniu mnie szykującej się do wyjścia z domu, ale on dyszał, ślinił się, chodził po domu nie mogąc sobie miejsca znaleźć, popiskiwał, nosił w zębach moje rzeczy.
Na początku próbowaliśmy właśnie zmęczyć go porządnie rano, ale efekt był taki, że było jeszcze gorzej. Potem przenieśliśmy spacer biegany na wieczór i wszystko się poukładało. Ja to mam sprawdzone nie tylko na własnym psie, ale też na psach moich klientów, które miały lęk separacyjny.
[quote name='Majkowska']I u niego wartościowy spacer to właśnie to bezdurne bieganie po łące. Gdybym chciała z nim bawić się kubeczkami po jogurcie czy uczyć go czegoś w momencie kiedy on chce pobiegać to ani ja bym psychicznie chyba nie wytrzymała ani on. Może źle z nim pracuję i może się nie znam, albo mam bardzo specyficznego psa, ale tak mi się wydaje po obserwacjach go....[/QUOTE]
Bo kubeczki są oprócz, a nie zamiast biegania. W terapii lęku separacyjnego najpierw zaspokoić trzeba wszystkie psie potrzeby:
- ruchu
- pracy
- odpowiedniego żywienia
- zabawy i kontaktów socjalnych (ludzie i inne psy)
A potem dołożyć - sygnał bezpieczeństwa (u mnie płyta z odpowiednim nagraniem), ograniczenie przestrzeni (klatka jest do tego najlepsza), odpowiednie ćwiczenia (np. kubeczki) oraz zmianę postawy właścicieli (czyli takie postępowanie, żeby nie wzmacniać lęku).
Zawsze zaczyna się też od treningu zostawania w samotności, bo wielu psom tego właśnie brakuje. Jeśli jednak powyższe nie skutkuje warto sięgnąć po leki - bo zwierzę żyjące w trwałym stresie nie funkcjonuje dobrze, niestety.
Mój pies w ostatnim "rzucie" lęku separacyjnego potrzebował ponad 6 miesięcy, by dojść do siebie i konieczne było zastosowanie leków. Ale mam teraz klienta z jamniczką miniaturową, która szczekała przez 8 godzin, gdy państwo byli w pracy i po 3 tygodniach treningu jest niesamowita poprawa. Teraz zdarza się jej szczekać już tylko, gdy ktoś łazi po korytarzu, ale trwa to chwilę i suczka się uspokaja. Decydującym czynnikiem w tym przypadku był trening posłuszeństwa - mała pracuje lepiej niż nie jeden ONek i po codziennym treningu nie w głowie jej szczekanie na bezdurno :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kropi124']Różne sa typy psów. Mój weimar jak jest sam to bawi się sznurkiem i w tedy z nim zasypia.
Bo klatka mu ogranicza ruch tz. nie bieganie tylko nawet stanie, ty byś lubiała leżeć w jednym miejscu bez mocy położenia się gdzie inndziej?[/QUOTE]

Moja suka ma klatkę, w której jest w stanie się wyciągnąć maksymalnie, wstać, obrócić, usiąść, położyć, zrobić parę kroków, a najczęściej właściwie i tak śpi w poprzek. Męczy się zapewne niemożebnie :grins:

Link to comment
Share on other sites

A tak apropos jeszcze lęu separacyjnego - wiecie, że niektóre środki zapachowe i konserwujące dodawane do karm działają na psy pobudzająco? Producenci stosują je, bo pies aktywny jest postrzegany jako zdrowszy i w lepszej kondycji niż pies spokojny. Dlatego przy lęku separacyjnym warto zwrócić uwagę na to, co pies je.
Niektóre psy reagują pobudzeniem na kukurydzę, która jest "zapychaczem" w wielu karmach. Ja wyeliminowałam z diety mojego psa kukurydzę i myślę, że to też mu pomogło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Z tego co piszesz wynika dla mnie, że Twój pies niszczył z nudów, czy też inaczej - z braku rozładowania nadmiaru energii. Mój pies ma pełnoobjawowy lęk separacyjny - czyli denerwował się na długo przed moim wyjściem z domu (w początkowej fazie jego problemów pierwszy stres miał jak robiłam sobie poranną kawę - czyli jakieś 1,5h przed wyjściem do pracy). I nie polegało to tylko na śledzeniu mnie szykującej się do wyjścia z domu, ale on dyszał, ślinił się, chodził po domu nie mogąc sobie miejsca znaleźć, popiskiwał, nosił w zębach moje rzeczy.
Na początku próbowaliśmy właśnie zmęczyć go porządnie rano, ale efekt był taki, że było jeszcze gorzej. Potem przenieśliśmy spacer biegany na wieczór i wszystko się poukładało. Ja to mam sprawdzone nie tylko na własnym psie, ale też na psach moich klientów, które miały lęk separacyjny.

Bo kubeczki są oprócz, a nie zamiast biegania. W terapii lęku separacyjnego najpierw zaspokoić trzeba wszystkie psie potrzeby:
- ruchu
- pracy
- odpowiedniego żywienia
- zabawy i kontaktów socjalnych (ludzie i inne psy)
A potem dołożyć - sygnał bezpieczeństwa (u mnie płyta z odpowiednim nagraniem), ograniczenie przestrzeni (klatka jest do tego najlepsza), odpowiednie ćwiczenia (np. kubeczki) oraz zmianę postawy właścicieli (czyli takie postępowanie, żeby nie wzmacniać lęku).
Zawsze zaczyna się też od treningu zostawania w samotności, bo wielu psom tego właśnie brakuje. Jeśli jednak powyższe nie skutkuje warto sięgnąć po leki - bo zwierzę żyjące w trwałym stresie nie funkcjonuje dobrze, niestety.
Mój pies w ostatnim "rzucie" lęku separacyjnego potrzebował ponad 6 miesięcy, by dojść do siebie i konieczne było zastosowanie leków. Ale mam teraz klienta z jamniczką miniaturową, która szczekała przez 8 godzin, gdy państwo byli w pracy i po 3 tygodniach treningu jest niesamowita poprawa. Teraz zdarza się jej szczekać już tylko, gdy ktoś łazi po korytarzu, ale trwa to chwilę i suczka się uspokaja. Decydującym czynnikiem w tym przypadku był trening posłuszeństwa - mała pracuje lepiej niż nie jeden ONek i po codziennym treningu nie w głowie jej szczekanie na bezdurno :)[/QUOTE]

Dyskutowałabym.
Biegamy naszego psa bardzo dużo,więc raczej energię rozładowaną ma. Pozatym demolka zaczynała się już w 2 minuty po zamknięciu przez nas drzwi - nieraz podglądaliśmy go przez okno balkonowe. I wiem też jaki jest mój pies, straszliwy cycek, jak mu znikam z pola widzenia to panika na całego, głowe sobie chce za mną ukręcić, może nie jest to książkowy przykład zachowania który tu cytujesz, ale widząc go i znając go obstawiałam lęk sep.

Z postu wynikło mi wyraźnie, że psa który stresuje sie wyjściem właścicieli nie należy przed zostawieniem wybiegiwać tylko właśnie bawić się z nim np tymi kubeczkami czy spacerować spokojnie na krótkiej smyczy. Ale może nie zrozumiałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kropi124']
Bo klatka mu ogranicza ruch tz. nie bieganie tylko nawet stanie, ty byś lubiała leżeć w jednym miejscu bez mocy położenia się gdzie inndziej?[/QUOTE]

Klatka, w której pies nie może normalnie stanąć, jest zwyczajnie za mała.

[quote name='gerta']A tak apropos jeszcze lęu separacyjnego - wiecie, że niektóre środki zapachowe i konserwujące dodawane do karm działają na psy pobudzająco? Producenci stosują je, bo pies aktywny jest postrzegany jako zdrowszy i w lepszej kondycji niż pies spokojny. Dlatego przy lęku separacyjnym warto zwrócić uwagę na to, co pies je.
Niektóre psy reagują pobudzeniem na kukurydzę, która jest "zapychaczem" w wielu karmach. Ja wyeliminowałam z diety mojego psa kukurydzę i myślę, że to też mu pomogło.[/QUOTE]

To ja już wiem co ja mam takie zamulaste staffiki - karmy ani kukurydzy na oczy nie widują ;)
I żeby nie było, one na spacerach "ruchowych", wyjazdach, etc. szczególnie jeden, zachowują się jak dzicz, ale nigdy nie było problemów z adhd w domu czy z zostawaniem w samotności, bo wtedy nawet ten wg niektórych wielce nadpobudliwy Cyc nigdy niczego nie zniszczył, zawsze był zaspany kiedy wracałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']a_niusia, wszyscy wiedzą że twoje psy są idealne, nie leją, nie srają i posłuszeństwo mają we krwi :evil_lol:[/QUOTE]

nie, posluszenstwa to one akurat zostaly odpowiednio nauczone.

a ze jakos tak rozumialy to, ze nie srasz tam gdzie spisz i jesz to zadna moja zasluga.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Moja suka ma klatkę, w której jest w stanie się wyciągnąć maksymalnie, wstać, obrócić, usiąść, położyć, zrobić parę kroków, a najczęściej właściwie i tak śpi w poprzek. Męczy się zapewne niemożebnie :grins:[/QUOTE]

A mój w klatce nie wyciąga się, nie wstaje, nie obraca, nie siada, nie bawi, nie robi kroków... tylko śpi. I też w poprzek powyginany jak diabli, zostawiając pół klatki wolnej. A jak zaśnie to przesypia czas który nas nie ma ,a czasem to nawet przesypia moment jak wracamy i nawet nie raczy wyleźć się przywitać, a na spacerek to trzeba zapraszać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']
Z postu wynikło mi wyraźnie, że psa który stresuje sie wyjściem właścicieli nie należy przed zostawieniem wybiegiwać tylko właśnie bawić się z nim np tymi kubeczkami czy spacerować spokojnie na krótkiej smyczy. Ale może nie zrozumiałam.[/QUOTE]
No tak, bo przed wyjściem bieganie pobudza psa emocjonalnie. Kubeczki można rano, można wieczorem - nie zaobserwowałam problemów z nadmiernym pobudzeniem po takim ćwiczeniu. A spacer poranny na smyczy, ale nie krótkiej (w sensie nie chodzi o to, żeby pies szedł cały czas przy nodze - niech sobie węszy, ale bez biegania). i ten spacer nie musi być wcale krótki, tylko chodzi o to, żeby nie był bardzo pobudzający.
Apropos demolki - z moim psem mam wypraktykowane, że jeśli on jest już zluzowany, gdy wychodzę, to mu się demolka nie włączy. Dlatego spacer poranny to pierwsza moja aktywność po wstaniu. Po powrocie myję się, przebieram, jem niespieszne śniadanie, karmię moje psy, daje im gryzaki. Po spacerze spędzam z nimi średnio 45 minut, zanim wyjdę (tak, tak, żeby wyjść do pracy o 8:30 wstaję koło 6:30). Maxik jest już wtedy zaszyty w swojej norze (takie miejsce za łóżkiem, gdzie się chowa).
Po powrocie jest normalnie spacer biegany, ćwiczenia z posłuszeństwa, zabawy i co nam tylko przyjdzie do głowy. Ostatnio mamy problem, bo Max miał operowane więzadła krzyżowe i od 4 miesięcy nie wolno mu biegać (z tego połowa czasu to były 2 spacery dziennie po około 10-15 minut - tylko na fizjologię, bo więcej mu nie było wolno). Ale mimo to Max funkcjonuje całkiem dobrze, gdy jest sam.

Link to comment
Share on other sites

Moje obecne psy nie mają klatek. Od szczeniaka zostawiane same w mieszkaniu - początkowo ograniczałam tylko ilość otwartych pomieszczeń. Miały dostęp do holu, przedpokoju, kuchni i korytarza przy łazience. Nic nie zniszczyły oprócz encyklopedii zdrowia, pedału od roweru i kawałka półki na książki ale to było dzieło collie, szetland nie zniszczył ani jednego sprzętu. W miarę dorastania otrzymywały dostęp do reszty pomieszczeń. Dlaczego nie mam klatek? Bo mi niepotrzebne a moje psy lubią sobie pospac w różnych miejscach. Trochę w holu gdzie jest półmrok, trochę na kaflach aby się schłodzić i sądząc po wgnieceniu na łóżku lubią też "małżeńskie łoże" w sypialni.
Miałam kiedyś psa niszczyciela i gdyby moja świadomość była taka jak dziś ten gagatek miałby klatkę jak nic. Myślę że klatka to idywidualny wybór pod psa i pod aktywność właściciela.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']No tak, bo przed wyjściem bieganie pobudza psa emocjonalnie. Kubeczki można rano, można wieczorem - nie zaobserwowałam problemów z nadmiernym pobudzeniem po takim ćwiczeniu. A spacer poranny na smyczy, ale nie krótkiej (w sensie nie chodzi o to, żeby pies szedł cały czas przy nodze - niech sobie węszy, ale bez biegania). i ten spacer nie musi być wcale krótki, tylko chodzi o to, żeby nie był bardzo pobudzający.
[/QUOTE]

To powiedz pointerowi, którego roznosi, że pańcia wychodzi i piesek się musi wyciszyć:evil_lol:
A jak zrobic z nim niepobudzający spacer poranny, jak on wstaje po nocy z pełnią sił i na widok smyczy dostaje fioła? Ile razy bym nie próbowała taki spacer zrobić to zawsze efekt taki sam - pies chce biegać, pies jest rozkojarzony, moja próba kontaktu z nim ponosi klęskę, wyszarpujemy się z prawa na lewo, ja jestem zła i zmęczona, on wraca sfrustrowany i dalej chce biegać. Ponadto każda smycz jest za krótka, szczególnie jak ją puszczam luźno.
A jak wychodzę rano, idę z psem na godzinkę na łączkę , puszczam go, pobiega sobie, załatwi swoje sprawy to juz całkiem inny. Potem można z nim coś porozmawiać na tematy posłuszeństwa, wraca do mnie chętnie, chętnie współpracuje i wydaje mi się że do domu wraca wypoczęty, wyszumiany, zrelaksowany. Wtedy sobie chętnie zjada coś i idzie do klateczki spać.

Może to wyjątek od reguły, ale takie są moje spostrzeżenia wobec tego jednego konkretnego mojego psa.
A tak z ciekawości - masz jakieś doświadczenie w pracy konkretnie z pointerem?

Link to comment
Share on other sites

Mój zostawał od 4miesiąca życia w kennelu na 8-12h:diabloti:Ten to musiał cierpieć.Nie zdechł nawet i dalej żyje.:diabloti:Klatka już niepotrzebna ,ale jak ost.ją rozłożyłem wpakował się od razu i za cholerę nie chciał wyjść.
Klatkowania nauczyłem też dość brutalnie ,wrzuciłem szczeniaczka do klatki i zamknąłem na całą noc!:lol:Pojęczał ,pokwękał ,zmęczył się i poszedł spać.Dodam ,że tak do roku poza spacerami siedział w klatce prawie non stop ,bo był debilem.

A dla większego hejtowania mnie to suka w wieku szczenięcym moje godziny lekcyjne spędzała uwiązana do kaloryfera łańcuchem:diabloti:Bo niszczyła namiętnie WSZYSTKO ,szczała i srała WSZĘDZIE i miała lęk separacyjny.Też nie umarła ,ba nawet w tym roku w listopadzie skończy 9,5roku.Jest pieskiem prawie idealnym:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja swojego psa nigdy nie trzymalem w klatce. Fakt, jak byl maly troche demolowal mieszkanie, ale pozniej sie oduczyl. Pies to nie pluszowa zabawka i wiedzialem na co sie pisze przygarniajac go do domu. Moim zdaniem nawet cale mieszkanie do dyspozycji psa to mala przestrzen, a co dopiero zamykac go w klatce, przeciez to jak wiezienie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mensajero']Ja swojego psa nigdy nie trzymalem w klatce. Fakt, jak byl maly troche demolowal mieszkanie, ale pozniej sie oduczyl. Pies to nie pluszowa zabawka i wiedzialem na co sie pisze przygarniajac go do domu. Moim zdaniem nawet cale mieszkanie do dyspozycji psa to mala przestrzen, a co dopiero zamykac go w klatce, przeciez to jak wiezienie.[/QUOTE]

Ja też wiedziałam, na co się piszę, biorąc do domu psy aktywnej rasy, dlatego nie wymagam od nich, by zaspokajały swoje potrzeby ruchowe w mieszkaniu :diabloti: Mieszkanie jest od wypoczynku i jedzenia, klatka od spania...
Więzienie to ma pies siedzący 24 na dobę w kojcu na podwórku.

Link to comment
Share on other sites

Teoretycznie to więzieniem psa może być też trzymanie go w ogródku.
Jeśli pies jest dobrze wybiegany, ma odpowiednią ilość rozrywki, kontaktu z człowiekiem i nie siedzi w tej klatce faktycznie non stop to jest szczęśliwy, a klatkę traktuje jako miejsce odpoczynku. I chyba w oczach psa niewiele się różni taka klatka od leżenia na swoim miejscu.
Jak wszystko jest zrbione z rozsądkiem to się psu krzywda nie dzieje.

Link to comment
Share on other sites

Uśmiałam się :P Rinusiowa idz na bezrobocie jak chcesz szczeniaka :D ale jeśli nie będziesz miała kasy aby kupić mu najlepszą karmę to zrezygnuj... :D

[quote name='Fauka']a_niusia, wszyscy wiedzą że twoje psy są idealne, nie leją, nie srają i posłuszeństwo mają we krwi :evil_lol:[/QUOTE]
Nie widze nic dziwnego w tym że jej szczeniaki nie sikały w klatce w wieku 3 miesiecy , bo moja między 3 a 4 miesiącem wysikała się dwa razy w mieszkaniu :) w klatce NIGDY! a jako 2 miesieczny szczyl też był klatkowana :) poza klatką zawsze nalała więc szybko się nauczyłam żeby się nad nią nie użalać :P

[quote name='Rinuś']HAHAHHA xxxxxxxxxxxxxx52 jesteś :multi: przecież nie mogło Cię zabraknąć jak szczeniaczkowi dzieje się krzywda bo siedzi w klatce aż 8 godzin :diabloti:

mój pies będzie siedzial w klatce i nie umrze od tego,a jeśli ktoś lubi mieć zjedzone pół mieszkania przez małego rozwydrzonego szczeniaczka i zasrane całe mieszkanie to powodzenia życze takim ludziom :loveu: szczeniak spacerując sam 8 godzin po mieszkaniu właśnie wtedy nabywa stwierdzenia, że srać może wszędzie! I tak właśnie robi, a siedząc w klatce ogranicza się do maximum, bo nikomu nie jest wesoło siedzieć we własnych odchodach.
Jejku jejku ludzie pracujący oddajcie swoje biedne zmaltretowane pieski :placz:[/QUOTE]
Niektórzy wolą remontować mieszkanie ;) bo piesek biedny... chociaż czasem aż mi niedobrze jak widzę zasyfione mieszkanie w nim pełno psów które robią co chcą... :/ dla mnie dom ma być oazą spokoju gdzie chce wracać, a nie syfem gdzie nawet psychicznie nie mogłabym wypocząć gdybym miała nasrane, nasikane plus pogryzione wszystko ... :/

[quote name='Rinuś']oo to muszę przemysleć, bo może faktycznie lepiej będzie dla szczeniaczka jak go przykuję na łańcuchu do kaloryfera :evil_lol:[/QUOTE]
Lubię to ! :D:D
[quote name='kropi124']Może poprostu niech ma otwartą klatke i niech sobie wchodzi kiedy chce.
8 godzin to jest troche męczarnia psa bo ani się sam nie pobawi ani końci nie rozprostuje.
Chociaż lepiej by było go uczyć zosatwania w domu.[/QUOTE]
O jesuuu ani mój aktywne pies który ma bzika na punkcie zabaw nie bawi się sam w domu , ani poprzedni tego nie robił :P

[quote name='Aleks89']Mój zostawał od 4miesiąca życia w kennelu na 8-12h:diabloti:Ten to musiał cierpieć.Nie zdechł nawet i dalej żyje.:diabloti:Klatka już niepotrzebna ,ale jak ost.ją rozłożyłem wpakował się od razu i za cholerę nie chciał wyjść.
Klatkowania nauczyłem też dość brutalnie ,wrzuciłem szczeniaczka do klatki i zamknąłem na całą noc!:lol:Pojęczał ,pokwękał ,zmęczył się i poszedł spać.Dodam ,że tak do roku poza spacerami siedział w klatce prawie non stop ,bo był debilem.

A dla większego hejtowania mnie to suka w wieku szczenięcym moje godziny lekcyjne spędzała uwiązana do kaloryfera łańcuchem:diabloti:Bo niszczyła namiętnie WSZYSTKO ,szczała i srała WSZĘDZIE i miała lęk separacyjny.Też nie umarła ,ba nawet w tym roku w listopadzie skończy 9,5roku.Jest pieskiem prawie idealnym:diabloti:[/QUOTE]
Też byłam wredna dla swojej :D bo jak ją przywiezliśmy do domu, a był to wieczór to .... może po 2h trafiła do klatki, a my poszliśmy spać, biedna troche płakała :( ale byłam nieugięta bo by piszczała ciągle i wymuszała ;] na drugi dzien uczyłam ją zostawać w klatce takiego smrodka :) i szybko pojeła, że jej nie wyjmę jak będzie piszczeć czy szczekać :)

Miya skończyła 4 lata, klatkę mam nadal rozłożoną, ale psa już w niej nie zamykam ;) ona pięknie zostaje sama w domu, uczyliśmy od za mkniętej klatki, po zamkniety pokój, aż do całego domu... ale mam wrażenie że ona w ogóle z pokoju nie wychodzi ;) tylko 8-10h śpi na moim łóżku ;) klatke uznaje tylko wieczorem do spania....;) i przyznam się że pewnie już zapomniała co to znaczy "na miejsce" bo jak ją ostatnio w niej zamknełam to mi w środku nocy zaczełą wyć :) ale że nie mam potrzeby używać klatki to jej nie będę uczyć od nowa... bo na wystawy nie jeżdzi, w domu nie niszczy :)
i...
[B]NIE WYOBRAZAM SOBIE SZCZENIAKA W DOMU BEZ KLATKI !! [/B]

Link to comment
Share on other sites

Ja też bez klatki szczyla NIGDY.I uczyłem tak jak Żaba14 klatka ,pokój(w moim wypadku kuchnia) ,całe mieszkanie.I mam psy ,które bez problemu mogę zostawić wszędzie dosłownie nawet w obcym domu i nie zniszczą nic.:loveu:Ale to pewnie dlatego ,że mają traumy łańcuchowo-kennelowe:evil_lol:
Poza tym jestem na tyle pusty ,że mam w domu kilka ładnych ,drogich rzeczy i nie chciałbym ,żeby burek mi je zjadł.:diabloti:

W ogóle zrezygnujmy z życia prywatnego siedźmy z psami i cacajmy je 24h na dobe po łbie:evil_lol:Psa samego zostawić nie można ,w kojcu trzymać nie ,kilka godzin na łańcuchu też nie ,w klatce nie ,kolczatka zuo.:evil_lol:Po miesiącu wywaliłbym chyba psy przez okno i poszedł w cholerę na pół roku się wyszumieć:lol:

Link to comment
Share on other sites

Zaba 14 - ja sobie wyobrażam szczeniaka bez klatki bo moje były nieklatkowane a sikały na podkład...Nie waliły po całym mieszkaniu. Zależy od psa. Jak jest spokojny, po wyjściu właściciela idzie w kimę to moim zdaniem klatka jest całkowicie bez sensu. Zależy to trochę od temperamentu a trochę od rasy. Szelciaki to nie są szkodniki ;) Kolakowa też nie niszczyła, trochę ją ciągnęło do książek ale cóż w końcu intelektualista...Oprócz encyklopedii zdrowia z 1972 roku wchłonęła jeszcze część albumu o Szwecji ale uznałam, że sprecyzowała swoje zainteresowania i na tym koniec.

Link to comment
Share on other sites

Poprzedni don wynajmowalam o obecny tez wiec na zniszczenia nie moglam sobie pozwolic bo landlord by nas wywalil na zbity pysk ;) i biedny piesek nie mialby gdzie spac hihi ;) u mnie wszyscy pracuja wiec 8h w domu dla szczeniaka to mnostwo czasu na zniszczenia ;) zreszta jak przeszl z klatki do pokoju to i tak mi troche rozrabiala z wiekiem mijalo .. Fakt to byly tylko pogryzone papieru czy rozwalony tusz do rzes na dywanie ;) ale gdyby pogryzla materac z lozka jak jej brat to chyba bym zawalu dostala gdybym miala kupic nowy za 800euro :(
Ale masz racje kazda rasa jest inna ;) staffiki za mlodu szaleja ;) i czytalam ze sporo niszcza ;)

Link to comment
Share on other sites

Pies ma rano godzine spaceru szybkim krokiem z komendami, po pracy godzine biegu przy rowerze, wieczorem powtorka spaceru rannego. To maly pies ale aktywny, niektorzy pisza, ze to zdecydowanie za malo ruchu dla psa... to ile ruchu dla huskiego czy borderam w takim wypadku? 8 godz? :P aa, w weekendy pies spedza 5-6 godz poza domem.

Link to comment
Share on other sites

To i ja napisze o swoich psach.

Mialam psa nadpobudliwego (mieszaniec boksera z astem). Pies mial stwierdzone adhd u kilku szkoleniowcow (w tym u policjanta szkolacego psy w policji). U weterynarza wyszlo ze pies ma bardzo duze serce co jest spotykane u psow sportowych (obstawiam ze mialo to cos wspolnego z demolkami). Piest totalna demolka. Dewastowal wszystko. Okna, drzwi, sciany, kanapy, sprzety elektroniczne, dywany, wykladziny. Wpierdzielil caly nowy krem nivea ktory byl schowany w wyzszej polce (mial wtedy nawet kolnierz zalozony z powodu choroby). Zjadl moja cala prace mgr. Niszczyl wszystko co sie dalo. Nie bylo opcjiby go wybiegac. Potrafilam z nim isc na spacer 2 godzinny, gdzie szalal z psami, z zabawka itp. Od razu pakowalam psa do auta i na szkolenie gdzie poza nauka szalal z innymi psami. Wracalam do domu on padal na 30 minut i znow zaczynal szalec w najlepsze. Wyciszyc tego psa graniczylo z cudem. I tak nam minal z rok (mimo wlaczania radia, nauki zostawania, nie zegnania sie z psem, itp). Nie skutkowalo smarowanie scian sokiem z cytryny czy innymi. Bo lapalam sie wszystkiego. Az w koncu wpadlam na zabawke Kong. I zaczelam zapychac mu zarciem konga i wszelkie inne zabawki do ktorych udalo mi sie cos wepchnac. Malo tego nawet nakupowalam kilkanascie par skarpetek i tam wrzucalam karme i zwiazywalam na supel (on nie zzeral skarpetek a je potrafil wywrocic na druga strone. Od momentu zapychania wszystkiego jedzeniem problem sie skonczyl. W dwa dni..... Z czasem nie pakowalam zarcia do zabawek i bylo ok. Ale gdybym nie byla tak wrogo nastawiona do klatek to moze uniknelabym zniszczen trwajacych prawie rok na dobrych kilka tysiecy zlotych....

Obecnie mam szczeniora boksera. Poczatkowo nie mialam klatki i wygladalo to tak: mala w nocy lala gdzie popadnie, jak zostawala sama to lala od razu jak sie skapnela ze jest sama (tak po okolo 10 min). Kong ja interesowal przez pierwsze 15 min. Zaczynala sciagac rzeczy z mebli. Kupilam klatke (najwieksza jaka nzlalazlam na "allerynku") i teraz jest tak: mala w nocy spi w otwartej klatce. Jak chce jej sie w nocy siku to wylatuje z klatki i do mnie do wyra i sie wita (odkad spi w klatce ani razu nie nalala). Zostaje w klatce zamknieta jak jest sama to interesuje sie kongiem tak ze jak go skonczy to pada i spi (nagrywalam kamera wiec wiem dokladnie co robila). Uwazam ze sa same plusy klatki w tym przypadku. Dodam, ze mala codziennie chodzi ze mna do pracy wiec nie zamykam szczeniorka naponad 8h.

Link to comment
Share on other sites

ja nie rozumiem jak przy dzisiejszym stanie wiedzy na temat psychiki i behawioru psow mozna w ogole dyskutowac na temat slusznosci takiego wynalazku jak klatka.

moj mlodszy pies to nawet juz u hodowcy byl nauczony klatkowania, bo lecial samolotem, wiec nie bylo opcji, ze wloza do transportera rozhisteryzowanego malego pieska. jak ja przynioslam do domu to sie rozejrzala, pochodzila, postawila klocka, zjadla kolacje i poszla do klatki spac. w ogole nie bylo wydziwiania typu piszczenie itd.
i to jest bardzo, bardzo wygodne. mam nadzieje, ze nastepny moj pies tez bedzie pod tym wzgledem bezproblemowy.

moja starsza suka bardzo dosc dlugo uczyla sie, ze klatka jest spoko i ze w samotnosci sie spi. wolalabym tego wiecej nie przezywac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='odpmi']Pies ma rano godzine spaceru szybkim krokiem z komendami, po pracy godzine biegu przy rowerze, wieczorem powtorka spaceru rannego. To maly pies ale aktywny, niektorzy pisza, ze to zdecydowanie za malo ruchu dla psa... to ile ruchu dla huskiego czy borderam w takim wypadku? 8 godz? :P aa, w weekendy pies spedza 5-6 godz poza domem.[/QUOTE]


Aktywność całkiem fajna jak dla mnie. Myśmy też starali się jak najwięcej zapewniać psu rozrywki jak zostawał sam. Tylko u nas nie było to dzień w dzień, 3 dni w tyg miałam wolne i mogłam sobie pozwolić na całodniowy wypad w pola czy na wycieczkę,no i przeważnie się tak zmiany nam ustawiały że tylko raz w tyg była sytuacja że musiał siedzieć te 7h. Nieraz nawet wcale nie musiał albo czekał godzinkę czy 2.

A w jakim wieku ten pies?
i on demoluje czy klatka jest dla wygody?
(jakoś tych dwóch rzeczy nie znalazłam, albo mi uciekły)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='odpmi']Pies ma rano godzine spaceru szybkim krokiem z komendami, po pracy godzine biegu przy rowerze, wieczorem powtorka spaceru rannego. To maly pies ale aktywny, niektorzy pisza, ze to zdecydowanie za malo ruchu dla psa... to ile ruchu dla huskiego czy borderam w takim wypadku? 8 godz? :P aa, w weekendy pies spedza 5-6 godz poza domem.[/QUOTE]
To ten pies ma dosyć sporo ruchu zapewnionego. Czyli nie jest to związane z niewybieganiem tylko ze stresem jak zostaje sam w domu. Klatka nie jest złem, to są już mity, które można schować między bajki.

Olek Zaba - jesteście straszni :placz: jak tak w ogóle mogliście postąpić????????


:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

najblizej prawdy jest nasz intuicja
skoro cos ci podpowiada ze meczysz psa, tak samo mysla twoi bliscy to musi w tym cos byc
rozumiem kiedy szczeniak zostaje sam w otwartej klatce do ktorej moze sie schowac
ale trzymanie w zamknietej to juz znecanie sie
wszyscy co tak zachwalaja klatki to chcieliby zjesc ciasto i miec ciastko
dlatego Rinus tak zajadle atakuje tych co sa innego zdania - i w dodatku robi to bez kultury...

chca miec psa ale nie godza sie na rzeczy zwiazane z posiadaniem psa
i zwierze cierpi bo wzieli psa a zachwouja sie tak jak by go nie bylo
pies to ogromna odpowiedzialnosc
nie kazdy moze sobie na nia pozwolic

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...