Jump to content
Dogomania

Agresja wobec innych psow


Alice1

Recommended Posts

Witam! Wlasnie zostalam szczesliwa posiadaczka 2,5 letniego amstaffa. Pies jest naprawde cudowny,moj 3 letni syn szaleje za nim. Mam jednak jeden dosyc powazny problem.Pies bardzo agresywnie reaguje na inne psy. Wyprowadzam go w kagancu:-( .Ale to tylko zapobiega pogryzieniu.Kiedy jestesmy na spacerze pies slucha komend i nie wyrywa sie, niestety tylko do momentu gdy w polu widzenia nie pojawi sie jakis inny pies...potem to juz tylko "koszmar"!Bardzo go kocham i chcialabym cos z tym zrobic.Nie moge go przeciez wyprowadzac tylko o swicie i poznym wieczorem,prubujac ograniczyc tym ryzyko. Moze ktos wie jak skutecznie go oduczyc rzucania sie na kazdego psa? Moze ktos z was mial podobny problem?Moge dodac ze poprzedni wlasciciel mial ten sam problem.Mozliwe ze to on popelnil jakis blad.tylko jak to naprawic? :-( :-( :-([attachment=2464:10084.attach]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 68
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Bez pomocy behawiorysty albo trenera, niewiele możemy tu doradzić. Agresja może miec bardzo róźne podłoża. Może wynikać z lęków, może to być kwestia dominacji, nadmiaru testosteronu, czy zwyczajne braki w socjalizacji psa za młodu.

Do tego rasa tez z tych trudniejszych. Tutaj musi ktoś to zobaczyć, ocenić. Nie da się znaleźć źródła problemu bez spotkania z Tobą i psem.

Musisz też wziąć pod uwagę, że być może Twój pies, nigdy nie będzie innych czworonogów akceptował. Co nie zmienia faktu, że nie może się rzucać na każdego psa. Musi je tolerować, i ignorować.

Podstawą, która bym Ci tu zaleciła jest przede wszystkim praca nad podstawowym posłuszeństwem, wypracowanie bezwzględne kilku komend. W sytuacji kiedy widzisz innego psa, skupienie swojego futra na sobie, czy to zabawką czy smakołykiem. Uniemożliwienie mu eskalacji zachowania, czyli przerywanie tego "rzucania się". Wskazanie zachowania zastępczego i za poprawne wykonanie komendy nagroda.

Plus do tego wymęczenie psa, solidne stosowne dla rasy wypompowanie. No i kastracja, jeżeli pies nadal ma jajka.
A przede wszystkim pies w kagańcu, i pod kontrolą ZAWSZE i WSZĘDZIE.

Zycie z psem agresywnym jest trudne i upierdliwe, trzeba miec oczy dookoła głowy, refleks-żeby wyprzedzać swojego psa i jego zachowania. No i przede wszystkim pomoc, od kogoś, kto będzie umiał pokierować was w pracy nad zachowaniem psiaka.
Wiem to z doświadczenia, u nas sprawdził się trening metodami awersyjnymi i pozytywnymi, ale to był trochę inny typ psa, rotek, wiec u niego to był w dużej mierze terytorializm. Co powoduje takie zachowanie u Twojego czterołapa-nie wiadomo, dlatego zgłoś się po pomoc do kogos kto zna rasę, i ma poukładane w głowie.
No i cierpliwości :)

Link to comment
Share on other sites

Problem reaktywności w obecności innych psów może pomóc rozwiązać... szkolenie grupowe z doświadczonym trenerem, który może pozwolić sobie na obecność takiego psa w grupie. Zajęcia na placu pomagają nauczyć psa, że w obecności innych czworonogów można się skupić i pracować :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Zgłaszam się z małym problemem.
Moja suce czasami coś odwala i atakuje drugiego psa.
Zwykle zdarza się to wtedy, kiedy np. nie chce się podzielić z Bajerem zabawką, albo po prostu jak jej coś nie podpasuje. Nie zdarza się to często - raz na kilka dni, ale wolę już teraz zacząć z tym walczyć, coby z czasem większego problemu z tego nie było :roll:
A że Bajer nie da sobie w kaszę dmuchać to przystępuje do "walki" i muszę psy rozdzielać. Nie wygląda to groźnie, stają na tylnych łapach, przednimi się stykają, podgryzają się i warczą.
Dodam, że Eris ogólnie lubi Bajera. Nieraz całuje go, zaprasza do zabawy itp.

Jakie kroki powinnam podjąć w tym przypadku?

Link to comment
Share on other sites

to i ja się podepnę pod wątek, bo potrzebuję rady.

NIE ROZUMIEM swojego psa! ciężko mi odczytać jego sygnały, choć ćwiczę ile mogę.

Patryka mam miesiąc, więc może jeszcze 'nie czas', ale fajnie by było go zsocjalizować :roll:

sytuacja wygląda tak:

1. idzie pies - niezależnie czy suczka, czy pies, jamnik czy rottek - mój pies na napiętej smyczy, zainteresowanie, machanie ogonem.
2. popiskuje - ewidentnie wygląda, jakby chciał 'do zabawy', tak samo ciągnie jak widzi z daleka mojego TŻ-ta.
3. psy się wąchają, najpierw mordki, później dupki, no i zaczyna się...

a). mija 5 sekund, mój Patryk atakuje, jeśli tamten pies też się zjeży, to zaczyna się odciąganie na smyczy i darcie japy na całe podwórko
b). Patryk warczy/kłapie zębami, jeśli tamten pies się podda, to go olewa i idzie dalej


tak czy srak, nie ma sytuacji pokojowych - ewentualnie olewka z lekkim burknięciem.

co ciekawe - ma jedną psią koleżankę, którą poznał w najgorszy możliwy sposób - została wpuszczona do nas do mieszkania znienacka...przypuszczałam, że będzie atak, a powstała ogromna psia przyjaźń. suczka jest podróbą haszczaka, spokojna i delikatna. bawią się i ogólnie jest wielka miłość.

dodam, że mój Patryk przechodzi do ataku niezależnie czy pies dominuje, czy spierdziela - jest z dnia na dzień coraz gorzej, bo mniej olewek, a więcej ataków. czepia się do suk, psów i szczeniaków - dziś okłapał 4-miesięcznego laba.
jako ciekawostkę dodam, ze niektóre psy odbiera przyjaźnie...ale sygnały wysyłane przez niego są identyczne w każdej sytuacji.
gubię się :shake: proszę o radę!

Link to comment
Share on other sites

nie pozwalaj na takie zachowania. przede wszystkim naucz psa przechodzenia koło innych zwierząt na luźnej smyczy. nie może być tak, że pies robi na końcu smyczy to co mu się żywnie podoba. jak będziecie już mieli to wypracowane to sama decyduj o tym, do których psów Twój może podejść (wybieraj raczej uległe suczki) pytając wcześniej właściciela psa o zgodę i przywitanie kończ szybciej niż po 5 sekundach i nagradzaj psiaka za spokój. potem możecie pogadać jeszcze z właścicielem drugiego psa, ale Twój ma już do innego pieska nie podchodzić.

a niektóre psy może odbierać przyjaźnie, bo np. za czasów szczenięctwa bawił się z małym, białym pieskiem i teraz każdy mały, biały piesek mu się dobrze kojarzy i nie będzie go atakował.

Link to comment
Share on other sites

dziękuję!
na razie nie znalazłam ŻADNEJ prawidłowości w "wyborach" mojego psa :shake:
na łące, olbrzymi, luźno puszczony CTR został przywitany radośnie i szybko zignorowany,a nieporadną, uległą buldożkę chwycił za kark...po przywitaniu, które nie wskazywało na agresję. następnie agresja w stronę ON-ka, a miłe przywitanie przerażonego yorka.

dodam, że to nie jest na pewno "zaproszenie do zabawy", bo mój pies nie bawi się tak agresywnie sam z siebie.

Link to comment
Share on other sites

buldożka podeszła uległa - dziabnął
osiedlowy niby-spaniel nienawistnie wywala zęby - dziabnął
munsterlanderka sąsiadów - sama słodycz - lekko zagaiła, ale bez podniecania - dziabnął
szczeniak labradora zaprosił do zabawy - dziabnął

olewka na CTRa, który podszedł spokojnie machając ogonem i na sunię niby-husky - też spokojną

wychodzi na to, że mój pies toleruje tylko spokojne, ułożone psy, na dodatek nie-uległe :shake:
idę takich poszukać właśnie :evil_lol:

p.s. nagram Wam, jak wyglądają 'randki' mojego psiaka, może to pomoże w jakiejś ocenie i poradzie!

Link to comment
Share on other sites

trudno mi właśnie z daleka ocenić, czy nadchodzący pies jest tym 'słabszym', szczególnie jeżeli lezie ast bez kagańca...:shake:

ale uwaga, hit - sytuacja z dzisiaj...
byłam z nim nad zalewem, była jego jedyna psia koleżanka - miłość, gonitwy, włażenie do wody, dzikie harce w błocie - wszystko super.

pominę, że szła babeczka z yorkiem i oczywiście mój Patryk na niego wyskoczył - ciężko mi tak bez przerwy zbierać te ochrzany :roll:, aczkolwiek babka wzięła go na ręce, co było wg. mnie błędem, bo tak by się ustawiły między sobą (na tym te jego "walki" zazwyczaj się kończą, nie dochodzi do wielkiej bijatyki)...
prawdziwym hitem wieczoru jest druga sytuacja - uszy do góry, oba psy na czujniku - myślę oho, idzie psiur, zapinamy na smycz...nie zdążyłam.
mój 15-to kilowy zabójca wyskoczył na KONIA...
jechała sobie babeczka NA KONIU, a pies biegł prosto na niego - jakbym nie dorwała w trakcie biegu, to nie wiem, czy bym miała co zawieźć z powrotem do domu :shake:

na kontrolne, wyrywkowe "chodź" - nawet w trakcie zabawy z suką - przychodzi, ale w stresowej sytuacji mogę sobie póki co pomarzyć...

Link to comment
Share on other sites

ja się nie dziwię właścicielce jorka, w końcu te psy to maleństwa są i takie "ustawianie się" mogłoby się dla niego źle skończyć, nawet przez przypadek.

a co do tego asta bez kagańca: psy nie mają uprzedzeń;) dla nich nie ma znaczenia, czy to ast czy labek, tu chodzi po prostu o mowę ciała i pewność siebie konkretnego osobnika. nie każdy duży pies jest pewny siebie, tak samo jak i nie każdy maluch od razu ucieka ze strachu;)

a przywołanie ćwicz cały czas i pamiętaj o tym, że jak puszczasz psiaka to musisz mieć non stop oczy dosłownie wszędzie i odwoływać zwierzątko zawczasu. jak już widzisz, że coś tam zauważył (tak jak w przypadku konia) to możesz np. głośno pisnąć do tego zacząć np. machać rękami (no chyba, że pies ma Cię z tyłu i nie ma szans tego zobaczyć). jak tylko zwrócisz jego uwagę (broń Boże nie wcześniej) to zacznij uciekać. momentalnie biec w przeciwną stronę to psisko poleci za Tobą. wtedy go przywołaj i za każde podejście do Ciebie najpierw jest pochwała, a potem nagroda np. w postaci kawałeczka parówki czy chwili zabawy z Tobą.

Link to comment
Share on other sites

[B]Pani Profesor[/B], na początek - nie jestem żadną specjalistką w temacie szkolenia, więc traktuj mój post z przymrużeniem oka.

Mam, a właściwie miałam psa zachowującego się identycznie, jak Twój. Na szczęście od kilku miesięcy jego zachowanie względem psów uległo diametralnej zmianie.
Mój kundel na widok innego psa sztywniał, nerwowo merdał ogonem i piszczał, jakby chciał zachęcić do zabawy. Problem w tym, że wiele psów dawało się na to nabrać, zwłaszcza młodych. Sytuacja dalej rozwijała się tak, jak u Twojego psa.

Przede wszystkim ograniczyłam jego kontakty z innymi psami, gdy był na smyczy. Stosowałam korektę, następnie komenda siad i możliwość spokojnego obserwowania psa z pewnej, akceptowalnej przez niego odległości. Gdy nauczył się obserwować psy bez wyrywania się do nich, przyszła kolej na spokojne mijanie innych psów, na początek szerokim łukiem. Kontakt z innym psem (kiedy był na smyczy) tylko wtedy, gdy był spokojny.

Tak, jak radziła [B]Beartx[/B], jeśli już psy będą się obwąchiwać, przerwij kontakt, zanim Twój zdąży się nakręcić, ale nie napinaj smyczy.

A tak na marginesie, mamy nerwusy, które nie wiedzą, czego mogą spodziewać się po innych psach. Mój wobec zbyt uległych, zbyt nachalnych, lękliwych, agresywnych i dominujących był wybitnie "nieuprzejmy". Świetnie dogadywał się z psami, które nie były zainteresowane obwąchiwaniem, nieco uległe, ale nie płaszczące się przed nim.

Spokojnie, nie jest to jakoś szczególnie trudne do wypracowanie, ale może trochę potrwać, niestety.
Trzymam kciuki, skoro mnie się udało, to i ty dasz radę ;-)

Link to comment
Share on other sites

dzięki wielkie [B]KAT2707[/B]! w zasadzie to w Twoim opisie widzę idealnie swojego psa - włącznie z tym dobrym podejściem do nieco uległych, ale nie płaszczących się psów - taka właśnie jest Neska, którą akceptuje (tzn. tak się zachowała przy zapoznawaniu, bo teraz już harcują na całego z kłami na wierzchu).
od jutra zaczynam to mijanie, bo widzę, że błędem jest moje czekanie na rozwój sytuacji :roll:... tzn. że kiedy się obwąchują, to ja, durna, czekam na finisz, z nadzieją, że tym razem będzie pokojowo.

[B]Beatrx[/B] - to był psiur w typie yorka, trochę większy, może nawet coś a'la west, tyle że ubarwiony jak york - mój pies nie był dużo większy, więc babka trochę spanikowała, bo on nie atakuje super-agresywnie, a raczej "zaczepia i doprowadza do porządku". tak czy owak, nie popieram brania na ręce, bo z opowieści wielu doświadczonych psiarzy wiem, że w ten sposób hoduje się lękliwego psiaka.

a odnośnie uwagi z kagańcem, to nie chodziło mi o to, czy pies rozpoznaje zagrożenie w aście, tylko że JA mam obawy ;) tzn. że ast bez kagańca może być uległy, ale może okazać się dominantem, a pańcia będzie jechała z rozerwanym na pół niby-sznaucerem do kliniki...:shake:
dzięki, dziewczyny, od jutra twarde zasady :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']dzięki wielkie [B]KAT2707[/B]! w zasadzie to w Twoim opisie widzę idealnie swojego psa - włącznie z tym dobrym podejściem do nieco uległych, ale nie płaszczących się psów - taka właśnie jest Neska, którą akceptuje (tzn. tak się zachowała przy zapoznawaniu, bo teraz już harcują na całego z kłami na wierzchu).
od jutra zaczynam to mijanie, bo widzę, że błędem jest moje czekanie na rozwój sytuacji :roll:... tzn. że kiedy się obwąchują, to ja, durna, czekam na finisz, z nadzieją, że tym razem będzie pokojowo.

[B]Beatrx[/B] - to był psiur w typie yorka, trochę większy, może nawet coś a'la west, tyle że ubarwiony jak york - mój pies nie był dużo większy, więc babka trochę spanikowała, bo on nie atakuje super-agresywnie, a raczej "zaczepia i doprowadza do porządku". tak czy owak, nie popieram brania na ręce, bo z opowieści wielu doświadczonych psiarzy wiem, że w ten sposób hoduje się lękliwego psiaka.

a odnośnie uwagi z kagańcem, to nie chodziło mi o to, czy pies rozpoznaje zagrożenie w aście, tylko że JA mam obawy ;) tzn. że ast bez kagańca może być uległy, ale może okazać się dominantem, a pańcia będzie jechała z rozerwanym na pół niby-sznaucerem do kliniki...:shake:
dzięki, dziewczyny, od jutra twarde zasady :D[/QUOTE]

Co do tego yorka. Niekoniecznie biorąc psa na ręce hoduje się psa lękliwego. Pozwalając na to żeby inny pies zmiótł Twojego możesz wywołać od razu agresję lękową. Socjalizacja nie ma polegać na pozwalaniu aby inne psy robiły z naszym co chcą dopóki nie widac krwi i pies nie piszczy. Nie- socjalizacja to przede wszystkim kontakt ze zrównoważonymi, stabilnymi psychicznie psami.

Zachowania typu przecieranie innym psem ziemi na powitanie nie są mile widziane i żadnemu psu nie wolno na coś takiego pozwalać bo "tak sie ustawiają psy". Psy potrafią się "doprowadzić do porządku" bez pomiatania sobą nawzajem. Jakiekolwiek pomiatanie na wejście w ramach normalnego przywitania się z innym czworonogiem to po prostu przejaw braku psiej ogłady i kultury ;) podobnie jak pozwalanie psu aby innemu nachalnie wchodził mordą w tyłek.

ja osobiście tez bym zmykała z moim psem gdyby Twój próbował mojego zaczepić i doprowadzić do porządku.

Wiadomo, psy mają swoje sympatie i antypatie, zdarzają się małe kłótnie, docieranie- ale buractwo przy powitaniu powinno być zdecydowanie tępione.

Nie bierz tego do siebie ale widzę że starasz się usprawiedliwiać zachowanie swojego psa i nadawać mu jakiś sens. Coś jak matka która jest zdziwiona tym, że inna matka nie chce aby jej dziecko kontaktowało się z synkiem tej pani bo maluch na powitanie zdziela drugie dziecko z pięści w nos.

Link to comment
Share on other sites

oj, źle mnie zrozumiałaś :shake: nie nadaję zachowaniu psu sensu i naprawdę STRASZNIE mi głupio i mega się wstydzę, kiedy wszystko przebiega dobrze, a nagle jest darcie japy i tragedia narodowa.

Patryk na tego niby-yorka wyskoczył, ale te zapoznanie wyglądało tak, że psy witały się tam dobrą chwilę, zanim zdążyłam dolecieć, a dopiero jak lazłam z jęzorem na brodzie to babeczka krzyknęła "proszę go zabrać", czyli w tym momencie zaczęło się burczenie i pies na ręce.
nie mówię, że JA bym nie zabrała go do siebie w skrajnej sytuacji, ale tutaj to była ewidentna panika - ale nie o tym w sumie dyskusja, mogłam sobie darować tę dygresję z minusami brania na ręce ;)
swego psiura broń boże nie bronię, zbiera opierdziel za każdym razem, a ja chodzę i przepraszam, choć do tej pory kończyło się na buractwie, a nie na pogryzieniu.

dodam jeszcze, że munsterlanderka sąsiadów - "przywrócona do porządku" :roll:, dalej jest jego obiektem westchnień i znowu rozdają sobie buziaczki przez płot - ugadam się z sąsiadką na drugie podejście, bo pierwsze przebiegło tak, że Patryk nie mógł się doczekać, oba trzęsły się z radości, suczka wyskoczyła łagodnie, ale podniecona - mój psiur kłapnął ją zębami, właścicielka tamtej kazała nie reagować, ustawiły się same - dalej wyglądało to tak, że 'współistniały', ale bez miłości - rzucałam im piłkę, który dobiegł, ten przynosił. Suka się łasiła do mego psa, a on ją bezczelnie ignorował - i zero agresji.

Trudno mi do niego dotrzeć w tej kwestii :roll:, w każdym innym temacie jest posłuszny i mądry (nauczyłam go już NIE włazić do kibla, bo umie otwierać sobie drzwi :angryy:), sztuczki śmiga jak cyrkowiec i łapie w locie, a tutaj go nie rozumiem, więc walę kupę błędów dzień po dniu...
no nic, od jutra mobilizacja :)

Link to comment
Share on other sites

No cóż, masz dominanta, lekko podszytego lękiem, nerwowego. W efekcie pozwalając mu na takie powitania tylko utrwalasz w nim te niezbyt fajne cechy.

Pies[U] nie musi się przywitać z każdym mijanym psem[/U]. Mało tego, nawet nie powinien. To Ty decydujesz, do którego pieska podejdzie, do którego nie. Samo powitanie, dziewczyny z grubsza opisały. Aczkolwiek mi się nie podoba ten fragment o napiętej smyczy. Wbrew pozorom cholernie dużo emocji przekazujesz przez smycz. Jeżeli wiesz, że twój pies na ogół wyskakuje z mordą do innego, to w domyśle się tego spodziewasz, i być może nawet sama sobie nie zdajesz sprawy, że ten pstryczek powodujący "atak" pochodzi od Ciebie.
Spróbuj spacerów ze smyczą przewiązaną w pasie/przywiązaną do paska. Tak żeby nie trzymać jej w ręce.

No i druga kwestia, jak pies piszczy, jest podekscytowany, ogólnie szał ciał, to nie jest to najlepszy moment na przywitanie. Ogólnie na danie psu tego, czego chce. Czy to będzie żarcie, zabawka, czy wyjście na spacer. Pozwalaj psu witać się z innymi jak ma wrzucony luz, jest zmęczony po spacerze. A nie kiedy jego mózg się gotuje. To samo dotyczy wszystkiego, na czym psu zależy. Pokaż mu, że osianie efekt, dopiero kiedy wyluzuje.

U nas piesek się strasznie ekscytował otwieraniem drzwi. Bez względu na to, czy wychodziła na dwór czy nie. Samo otwieranie drzwi to był sygnał, który powodował dosłownie eksplozje. Skakanie, piski, jęki, ślizganie się. No impreza na całego.
W efekcie przed spacerem, wiadomo-obroża smycz. Przy każdym z tych elementów jak piesek szalał to ja odpuszczałam i szłam sobie usiąść na kanapę. Pies luzował-podchodziłam zakładałam smycz/obroże. Wiadomo znowu szał ciał. I ja znowu na kanapę. Pies luzował-wstawałam, znowu ekscytacja, no to ja znowu sobie siadałam. I tak do skutku. Z każdym jednym wyjściem.
Potem jak już nie było takiej fali emocji. Posadziłam pod drzwiami, dałam komendę siad-zostań. I pies zakumał co się opłaca, i dzięki czemu wyjdzie wcześniej. Po 2 tyg, pies grzecznie siadał pod drzwiami i CZEKAŁ.

I na tej zasadzie, musisz mu wbić do łba, że nie opłaca się ekscytować nadmiernie, bo to tylko wydłuża czas czekania. Im bardziej chce do pieska, tym bardziej tego pieska nie będzie. Do tego ćwicz spokojne mijanie się z psami. I zapoznanie zacznij od [U]wspólnego równoległego[/U] spaceru z innym psem. Na początek powinno pomóc ;)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki wielkie, [B]asiak_kasia[/B]! powalczymy z ekscytacją, bo z miską i wychodzeniem już się udało - za nic nie potrafię na razie tego przełożyć na spacery, ale będę kombinować.

młody umie już usiąść na dupie, jak niosę jego miskę - czeka do słowa "proszę" i gestu w stronę miski, nawet komicznie się waha, jeżeli uzna, że pomylił komendy i patrzy, czy na pewno może:D to było miesiąc temu nie do pomyślenia, wybijał mi miskę z ręki skokami a żarcia bronił warcząc.
teraz mogę wyjąć mu z pyska cokolwiek, ale 'ciekawsze' rzeczy tylko na zamianę.

jak wyciągam z szafy smycz, to ostentacyjnie siada - jak nie zauważę, to znowu wstaje i siada :loveu:, tak więc może z psami też to przejdzie, chociaż na spacerach jest taki chaos, że nie może się skupić.

dzięki za porady :) a pies jest dominantem faktycznie, chociaż to takie wszystko 'ostrzegawcze'. jak go wzięłam do domu i musiałam podnieść, a zaczął warczeć i kłapać zębami, to się poważnie przeraziłam - obecnie jest tak, że go podnoszę w akompaniamencie dzikich wrzasków i kłapania, ale on to robi tak słabiutko, jak w zabawie.
mój TŻ podnosi go już BEZ burczenia, bo się gnojek przyzwyczaił, ja nie mam jeszcze takiej siły przekonywania :D no ale i nie podnoszę psa bez celu, bo po co.

bardzo mocno lubi tez pokazywać, że mu się coś nie podoba, ale ostrzegawczym tonem wypowiada się wtedy jego imię i odpuszcza. nie lubi np. wycierania ręcznikiem :D

Link to comment
Share on other sites

JA mam psa, który się mega łatwo ekscytuje i u niej jest to poziom 1-2 a potem juz 9-10. Nie ma takiego łagodnego przejscia. I dlatego wszelakie ćwiczenia na skupienie, wyciszenie i opanowanie emocji. Nie tylko na spacerach, ogólnie w życiu. Wybawieniem jest tutaj kennel klatka. Wszelkie create games, doggie zen. Wiem, że to może brzmi groteskowo, ale wrzuć sobie te hasła w google, i znajdziesz mnóstwo porad i podpowiedzi.

Co do tego ostrzegania. Tego w nim nie "zabijajcie" lepiej zeby pies ostrzegał, niz od razu reagował. Po prostu wytrenujcie z nim to wycieranie recznikiem. Na pozytywach. Szybciej i przyjemniej bedzie. Z recznikiem można niezła zabawę zrobić. od dotykania tylko kawałkiem, po nakładanie na głowe/calego psa itd. W końcu dla psa recznik będzie synonimem czegoś fajnego i przyjemnego. Spróbujcie wycierania "na sucho" z jakiś gryzakiem/żwaczem. Ogólnie czymś super mega fajnym. Jak się skupi na żarciu, i bedzie spokojny, to go recznikiem wycierasz. Jak burknie, znika zarcie i recznik. Zrób z wycierania, super, mega, ekstra zarąbistą sprawę. Niech sięcieszy na sam widok recznika/czy tam czego używasz do wycierania ;)

Link to comment
Share on other sites

on się na początku cieszy,bo dostaje bonusowe mizianko, ale że jest psem z tych "usyfię się w 5 minut", to to wycieranie trwa nieco dłużej, wczoraj sunia niby-haszczak miała lekko ubłocone podwozie, a Patryk wyglądał tak, że jakby wysłać zdjęcie do schroniska, to by mi go zabrali za zaniedbywanie :evil_lol:

warczenie pojawia się, jak mu 'już' się przestaje podobać. i wiem, wyczytałam właśnie, żeby nie ochrzaniać go za samo warczenie, ale on już tak ma - jak nakładam szelki, to też burczy, bo podnoszę mu łapę, a on to raz lubi, raz nie.
nawet jak przechodzi z warczenia do 'ataku', to to jest raczej mazgajowate kłapnięcie w rękę graniczące z oślinieniem, robi to delikatnie i raczej prezentuje "odwal się, bo wezmę twoją rękę do buzi", niż "zaraz cię użrę". No, ale tak czy siak, burczy, a tak być nie może :D

z tą ekscytacją,to nawet w szczytowych momentach nie osiąga 9-10, nawet sobie tego nie wyobrażam, bo labrador TŻ-ta, który mieszka w domu rodzinnym ma właśnie tę ekscytację 10-cio stopniową i to jest tragedia :shake:, u mojego czubka myślę, że 5-6 w skali to MAX, i to tylko kiedy przychodzi do niego jedna ciocia :)

Link to comment
Share on other sites

mały sukces - wczoraj na wieczornym spacerze ze swoją psią koleżanką, Patryk dostał komendę 'siad' i miał czekać, aż przejdzie sąsiad ze swoim psem.
udało się! :multi: obejrzał się za nim, ale nie wyrywał, szybko zignorował.
coś mi się zdaje, że to obecność suczki tak na niego wpływa,bo ona jest spokojna i bardzo ułożona, też grzecznie siedziała i patrzyła na przechodzącego psiura:D

Link to comment
Share on other sites

zapeszyłam, dziś mamy krok do tyłu :angryy:

minął spokojnie jednego psa, bo on raczej nie wyskakuje z mordą sam z siebie, bójka się zaczyna po zetknięciu nosami...a dzisiaj regres 100%, york + półroczny ONek oszczekane, ale same zaczęły szczekać, więc Patryk to samo...:shake: żadnej reakcji na moje komendy, darcie japy, aż sobie nie poszły.
eh :( a miało być tak ładnie!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...