Jump to content
Dogomania

Stan zdrowia bardzo starych psów


Tree

Recommended Posts

marra wybacz, że dopiero odpisuję, ale nawet tu nie zaglądałam, bo ostatni tydzień miałam koszmarny (nic związanego z psem;)

Teraz dokładnie nie pamiętam, kiedy to było z tym propalinem, ale nigdzie nie mogłam go kupić, ani przez internet, ani w lecznicach; aż jeden wet mi powiedział, że on mi tego leku nie zamówi bo w hurtowniach nie ma, bo wycofano. To się nie kłóciłam i przestałam w szukać. Ale skoro jednak jest to wypróbuję :)

Ja u Figi widzę duże pogorszenie wzroku, niestety. Jestem pewna, że "coś" widzi, ale już chyba tylko minimalnie, np. wracam skądś, ona chce się ze mną przywitać, cieszy się, ale patrzy obok mnie, nie na mnie. Czasami wejdzie w jakiś kąt i tak stoi przodem do ściany i nie wie, co ma robić; trzeba jej wtedy pomóc się odwrócić. Takich sytuacji jest coraz więcej. Z drugiej strony jak czasami zrobię jakiś gest ręką w jej stronę np. przywołujący, to przychodzi do mnie, czyli go zauważa. Zaćma u niej pojawiła się około 8 roku życia. Ale cukrzyca w zastraszającym tempie pogarsza widzenie. Chociaż jest dobrze leczeona, nie ma wahań cukru.

Ja "wzięłam" Levemir, bo na kocim forum cukrzycowym był poradnik, w którym najlepsze rekomendacje miała właśnie ta insulina oraz Lantus. To jest ludzka insulina. W sieci można znaleźć szczegółową ulotkę (po wpisaniu w google). Ja popełniłam błąd przy zmianie insuliny, a właściwie lekarka, która zaleciła zbyt dużą dawkę pomijając fakt, że Levemir ma wyższe stężenie od Lente-Wos, którą Figa brała. No i ją ścięło z nóg. Wtedy samodzielnie zmniejszyłam dawkę o połowę. Znowu ją ścięło z nóg. Znowu zmniejszyłam o połowę, czyli doszłam do 0,5j i po raz kolejny pojawiła się hipoglikemia. Wtedy się okazało, że wystarczy bardzo malutka ilość tej insuliny (tak jak pisałam to wcześniej) przy wadze psa 7kg i posiłku 200g (puszka hill's r/d) lub 50g (suche hill's r/d). Przy takiej dawce cukier zazwyczaj nie spada poniżej 80 mg/dl i nie wzrasta powyżej 130 mg/dl. Wieczorem dostaje drugi posiłek (150g-200g puszki r/d; suchego nie moge dawac z uwagi że wtedy dużo pije) i wtedy dostaje tylko kropelkę insuliny, dzięki czemu cukier utrzymuje się w miarę na stałym poziomie do następnego ranka. Jak dać kropelkę? Pobieram do strzykawki trochę insuliny, pozbywam się pęcherzyka powietrza, wytłaczam insulinę z powrotem do fiolki i zostaje mi tylko kropla, której w strzykawce właściwie nie widać, ale wystarczy (po wyciągnięciu strzykawki z fiolki) mocniej nacisnąć tłoczek i pokaże się na czubku igiełki, wtedy trzeba ją wessać z powrotem do insulinówki i wstrzyknąć zwierzęciu. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to insulina mocna i długo działająca. Ale np. pies moich znajomych waga ok 8 kg dostaje większą dawkę tej samej insuliny. Natomiast on otrzymuje również inną karmę, bardziej bogatą w węglowodany niż tę którą ja daje Fidze. On je hill's w/d dla cukrzyków, w którym jest ponad 50% węglowodanó w suchej masie. Figa je r/d w której jest ponad 30% węglowodanów w suchej masie. Aha i cenowo u nas zdecydowanie lepiej się sprawdza Levemir. Ja kupuję jedną fiolkę 3ml za 45-50zł i jest minimium na 3 msc, ale mnie ostatnio nawet 5 msc "wytrzymała", po czym po prostu przestała działać. Trzymam ją w lodówce.

Bardzo dziękuję za informację o tym środku na stawy ! Już sobie nazwę zapisałam :)

WOW jak przeczytałam o tych kurzych łapkach i omdleniach, to się przeraziłam. Zwierzaki potrafią zaskakiwać, szkoda że przy okazji prawie przyprawiają nas o atak serca :)

marra, dałaś dom wielu potrzebującym stworzeniom i dobrze się nimi opiekujesz. Masz z czego być dumna. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale w tych trudnych chwilach, po prostu trzymaj się pozytywnej strony, bo inaczej naprawdę zwariujesz. Ja bym chętnie miała więcej zwierząt, ale a)Figa w domu innych nie toleruje b)Figi leczenie jest drogie a ja nie jestem bogata c)Jeszcze mieszkam w domu rodzinnym.

sleepingbyday, kurcze, ja bym chętnie skorzystała z tych warsztatów USG, ale jestem z Krakowa i nie dałabym rady ciągnąć psa tyle kilometrów pociągiem.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze co do tej isnuliny. Taka sytuacja z dzisiaj... Rano dostała jedzenie 50g suchego i leki, ale zapomniałam dać jej insuliny, co zdarzyło mi się po raz drugi od początku jej leczenia :/ Zorientowałam się dopiero koło godziny 14, bo dużo wody z miski ubyło i po schodach nie mogła wejść. Zmierzyłam cukier 311 mg/dl. Podałam insulinę (końcówkę pierwszej narysowanej na strzykawce kreski). Teraz o godzinie 19, przed kolacją, zmierzyłam jej znowu cukier i miała 49 mg/dl. Dostała ok 180g puszki, już bez insuliny.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o zaćmę, to warto zadziałać, gdy się ją zauważy, jak jeszcze nie jest bardzo zaawansowana. Są krople, które opóźniają postęp zaćmy (słyszałam, że dość skutecznie) - Quinax. Stosuję u mojej 11-letniej olbrzymki od pół roku. Niestety opakowanie kropelek to wydatek ok. 35 zł co 4 tygodnie (może to niewiele dla kogoś, ale zwykle i tak różne leki i suplementy się podaje staruszkom i one kosztują, to i każdy dodatkowy wydatek jest odczuwalny, zwłaszcza jak się ma kilka psów).

Link to comment
Share on other sites

marra wybacz, że dopiero odpisuję, ale nawet tu nie zaglądałam, bo ostatni tydzień miałam koszmarny (nic związanego z psem;)

Teraz dokładnie nie pamiętam, kiedy to było z tym propalinem, ale nigdzie nie mogłam go kupić, ani przez internet, ani w lecznicach; aż jeden wet mi powiedział, że on mi tego leku nie zamówi bo w hurtowniach nie ma, bo wycofano. To się nie kłóciłam i przestałam w szukać. Ale skoro jednak jest to wypróbuję :)

Ja u Figi widzę duże pogorszenie wzroku, niestety. Jestem pewna, że "coś" widzi, ale już chyba tylko minimalnie, np. wracam skądś, ona chce się ze mną przywitać, cieszy się, ale patrzy obok mnie, nie na mnie. Czasami wejdzie w jakiś kąt i tak stoi przodem do ściany i nie wie, co ma robić; trzeba jej wtedy pomóc się odwrócić. Takich sytuacji jest coraz więcej. Z drugiej strony jak czasami zrobię jakiś gest ręką w jej stronę np. przywołujący, to przychodzi do mnie, czyli go zauważa. Zaćma u niej pojawiła się około 8 roku życia. Ale cukrzyca w zastraszającym tempie pogarsza widzenie. Chociaż jest dobrze leczeona, nie ma wahań cukru.

Ja "wzięłam" Levemir, bo na kocim forum cukrzycowym był poradnik, w którym najlepsze rekomendacje miała właśnie ta insulina oraz Lantus. To jest ludzka insulina. W sieci można znaleźć szczegółową ulotkę (po wpisaniu w google). Ja popełniłam błąd przy zmianie insuliny, a właściwie lekarka, która zaleciła zbyt dużą dawkę pomijając fakt, że Levemir ma wyższe stężenie od Lente-Wos, którą Figa brała. No i ją ścięło z nóg. Wtedy samodzielnie zmniejszyłam dawkę o połowę. Znowu ją ścięło z nóg. Znowu zmniejszyłam o połowę, czyli doszłam do 0,5j i po raz kolejny pojawiła się hipoglikemia. Wtedy się okazało, że wystarczy bardzo malutka ilość tej insuliny (tak jak pisałam to wcześniej) przy wadze psa 7kg i posiłku 200g (puszka hill's r/d) lub 50g (suche hill's r/d). Przy takiej dawce cukier zazwyczaj nie spada poniżej 80 mg/dl i nie wzrasta powyżej 130 mg/dl. Wieczorem dostaje drugi posiłek (150g-200g puszki r/d; suchego nie moge dawac z uwagi że wtedy dużo pije) i wtedy dostaje tylko kropelkę insuliny, dzięki czemu cukier utrzymuje się w miarę na stałym poziomie do następnego ranka. Jak dać kropelkę? Pobieram do strzykawki trochę insuliny, pozbywam się pęcherzyka powietrza, wytłaczam insulinę z powrotem do fiolki i zostaje mi tylko kropla, której w strzykawce właściwie nie widać, ale wystarczy (po wyciągnięciu strzykawki z fiolki) mocniej nacisnąć tłoczek i pokaże się na czubku igiełki, wtedy trzeba ją wessać z powrotem do insulinówki i wstrzyknąć zwierzęciu. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to insulina mocna i długo działająca. Ale np. pies moich znajomych waga ok 8 kg dostaje większą dawkę tej samej insuliny. Natomiast on otrzymuje również inną karmę, bardziej bogatą w węglowodany niż tę którą ja daje Fidze. On je hill's w/d dla cukrzyków, w którym jest ponad 50% węglowodanó w suchej masie. Figa je r/d w której jest ponad 30% węglowodanów w suchej masie. Aha i cenowo u nas zdecydowanie lepiej się sprawdza Levemir. Ja kupuję jedną fiolkę 3ml za 45-50zł i jest minimium na 3 msc, ale mnie ostatnio nawet 5 msc "wytrzymała", po czym po prostu przestała działać. Trzymam ją w lodówce.

Bardzo dziękuję za informację o tym środku na stawy ! Już sobie nazwę zapisałam :)

WOW jak przeczytałam o tych kurzych łapkach i omdleniach, to się przeraziłam. Zwierzaki potrafią zaskakiwać, szkoda że przy okazji prawie przyprawiają nas o atak serca :)

marra, dałaś dom wielu potrzebującym stworzeniom i dobrze się nimi opiekujesz. Masz z czego być dumna. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale w tych trudnych chwilach, po prostu trzymaj się pozytywnej strony, bo inaczej naprawdę zwariujesz. Ja bym chętnie miała więcej zwierząt, ale a)Figa w domu innych nie toleruje b)Figi leczenie jest drogie a ja nie jestem bogata c)Jeszcze mieszkam w domu rodzinnym.

sleepingbyday, kurcze, ja bym chętnie skorzystała z tych warsztatów USG, ale jestem z Krakowa i nie dałabym rady ciągnąć psa tyle kilometrów pociągiem.

 

Niepokolorowanka a nie pomylił Ci się przypadkiem Incurin z Propalinem? bo kiedy moja sunia używała Incurinu faktycznie pojawił się moment, że wycofali go z hurtowni, byłam załamana wtedy i oczami wyobraźni widziałam zasikane łóżko. Jednak lekarz nam polecił wtedy propalin i do dziś przy nim zostaliśmy, to było kilka lat temu.

 

Niesamowity majstersztyk z dawkowaniem tej insuliny, iście zegarmistrzowska praca dla Ciebie ;) ale jestem pod wrażeniem jej działania. Myślałam nad zmianą insuliny u nas ale przyznam szczerze boję się. Mój Bobek zdecydowanie powolutku gaśnie, coraz mniej odczuwa radości z życia i nie wiem czy warto robić teraz rewolucję w organiźmie. Moja też nie je karmy strikte dla diabetyków ani nawet suchej, dostaje od lat jedzenie gotowane i choć na początku diagnozy lekarze bardzo mnie przekonywali do suchej diety - na co z początku się godziłam to bardzo szybko poszłam po rozum do głowy i stwierdziłam, że skoro ludzie na normalnym jedzeniu żyją z cukrzycą to i pies może. A przestawianie psa, który całe życie dostaje gotowane na chrupki było nieporozumieniem bo pełne posiłki są jedną z najważniejszych rzeczy przy cukrzycy, chociaż ona lubi sobie pochrupać to traktuje to bardziej jako nagrodę niż posiłek.

Aktualnie dostaje 7,5 j. insuliny i jest to trochę za duża dawka, po około 12 godzinach ma spadki do 50-40, z kolei dawka 7 j. jest za niska i ma 200, przekichane to!

Akurat ja po pół roku od diagnozy zainwestowałam w pena i dawki są precyzyjnie odmierzane a ja nie muszę się wściekać z bąbelkami powietrza, które doprowadzały mnie do szału.

 

 

Dziękuję za miłe słowo, przyda się ;) szczególnie po takiej nocy koszmarnej jak dziś miałam...

Link to comment
Share on other sites

Jak dobrze Cię rozumiem z tym gotowanym jedzeniem ;) Mnie było bardzo trudno przestawić F. na karmę dla psów. Przez pierwszy miesiąc leczenia cukrzycy dostawała tylko gotowane np indyk z kaszą jaglaną i szpinakiem oraz oliwą z oliwek :P Jak weterynarz przeczytała jej dzienniczek cukrzycowy, który cały czas z resztą prowadzę, to się śmiała, że mój pies jada zdrowiej od niej. Niestety bardzo trudno mi było ustabilizować cukier, a i do kupy można się było przyczepić. U nas dobór odpowiedniej karmy bardzo pomógł. Niestety jest też minus. Pies nie zawsze chętnie ją je, jest droga i niekiedy trudno dostępna.

Twój ostatni post coś mi przypomniał. Jak F. zaczynała leczenie, to okazało się, że Caninsulin nie trzyma 12h i po 10h jest duuuuży skok cukru. F. dostawała zastrzyki 3 razy na dobę, co 8h i posiłek przed każdym zastrzykiem. Przy takim schemacie było znaaaacznie lepiej. Natomiast jak przeszłyśmy na Lente-WOS (którą wycofano potem) to po ok 2-3 tygodniach już mogłam jej podawać insulinę dwa razy dziennie. A na Levemirze zdarza się nawet, że dostanie raz na dobę i jest okay, ale to rzadko.

Zauważyłam też, że jeśli F. jada jak zwykle i dostaje dawkę insuliny jak zwykle, ale nagle poziom cukru się podwyższa i utrzymuje na tym wyższym poziomie przez kilka dni, to F. ma jakiś stan zapalny w organizmie. Trzy razy nam się to sprawdziło.

marra ty znasz swojego cukrzyka najlepiej i powinnaś ufać intuicji :) Jak coś działa, to nie ma sensu kombinować i zmieniać na coś, co może dać odwrotny skutek.

Link to comment
Share on other sites

 

cukrzyca to bardzo skomplikowana sprawa. wyobrażałam sobie, że łatwiejsza do ogarniania. czy zawsze tak jest, czy może  niektóre psy są trudno ustawialne dawkowo, a inne łatwiej?

 


Myślę, że to zależy od wielu czynników: wiek zwierzęcia, sposób odżywiania, współwystępujące choroby, rodzaj używanej insuliny, inne zażywane leki, ilość i intensywność ruchu, stopień rozwinięcia choroby w momencie zdiagnozowania oraz to jak opiekun monitoruje chorobę.

Zazwyczaj na początku u wszystkich jest trudno, ale jednym ustawienie dawki zajmuje mniej czasu, innym więcej. Przy czym dobranie dawki nie oznacza, że będzie ona taka sama zawsze. U jednych dawkowanie nie zmieni się miesiącami a nawet latami. U innych po paru tygodniach trzeba będzie dobierać dawkę na nowo. U nas tych zmian było mnóstwo i zazwyczaj polegały na zmniejszaniu ilości insuliny, bo farmakologiczne podleczenie trzustki (choćby stanu zapalnego) powodowało, że lepiej pracowała i sama zaczynała wydzielać więcej insuliny, więc tą egzogenną trzeba było ograniczać. Z kolei, gdy znowu w organizmie pojawił się stan zapalny i cukier zaczynał szaleć, to trzeba było dawkę zwiększyć (chociaż przez kilka dni). W pewnym momencie zmieniłam jej karmę na w/d, gdzie jest więcej węglowodanów, to też musiałam podawać więcej insuliny. Gdy wróciłam do r/d, to ilość zmniejszyłam. I tak to się kręci. U nas pierwsze trzy miesiące to była koszmarna jazda kolejką górską, ale myślę, że duży wpływ miał na to fakt, iż F. w momencie zdiagnozowania miała bardzo posuniętą chorobę; tak wysoki poziom cukru, że na glukometrze wręcz niemierzalny, powikłania w postaci kwasicy ketonowej oraz ostre zapalenie trzustki.

Dla mnie najważniejszą czynnością, jaką mogę wykonać, żeby trzymać tę chorobę w ryzach, jest mierzenie poziomu glukozy we krwi. Glukometr wielokrotnie uratował życie F. Jestem tego w stu procentach pewna. Myślę, że tak dobrze nam idzie, mimo wielu utrudnień, bo mierzenie poziomu cukru, to dla nas codzienność. Dzięki temu sama mogę wykreślać krzywe cukrowe, jeśli zajdzie taka potrzeba i dobierać odpowiednie dawki insuliny. A nawet jak coś spieprzę (co również się zdarza;), to używanie glukometru mnie uspokaja; nie muszę zgadywać, w jakim stanie jest mój pies; wystarczy, że go użyję i już wiem, co robić dalej.
Link to comment
Share on other sites

Wiem cos na ten temat, bo moj maz jest diabetykiem. Ale niereformowalnym. Nie mierzy cukru(raz w miesiacu), podjada ciasteczka i szprycuje sie na "oko". U niego cukier tez skacze w zaleznosci jak dlugo spacerowal, czy nie dostal srodkow przeciwbolowych itp. Po tych wszystkich doswiadczeniach, wyposrodkowal sobie dawki i wszystko gra. Nie dajmy sie zwariowac chorobie, tak powtarza! I co ja mam zrobic?

Link to comment
Share on other sites

Jak dobrze Cię rozumiem z tym gotowanym jedzeniem ;) Mnie było bardzo trudno przestawić F. na karmę dla psów. Przez pierwszy miesiąc leczenia cukrzycy dostawała tylko gotowane np indyk z kaszą jaglaną i szpinakiem oraz oliwą z oliwek :P Jak weterynarz przeczytała jej dzienniczek cukrzycowy, który cały czas z resztą prowadzę, to się śmiała, że mój pies jada zdrowiej od niej. Niestety bardzo trudno mi było ustabilizować cukier, a i do kupy można się było przyczepić. U nas dobór odpowiedniej karmy bardzo pomógł. Niestety jest też minus. Pies nie zawsze chętnie ją je, jest droga i niekiedy trudno dostępna.

Twój ostatni post coś mi przypomniał. Jak F. zaczynała leczenie, to okazało się, że Caninsulin nie trzyma 12h i po 10h jest duuuuży skok cukru. F. dostawała zastrzyki 3 razy na dobę, co 8h i posiłek przed każdym zastrzykiem. Przy takim schemacie było znaaaacznie lepiej. Natomiast jak przeszłyśmy na Lente-WOS (którą wycofano potem) to po ok 2-3 tygodniach już mogłam jej podawać insulinę dwa razy dziennie. A na Levemirze zdarza się nawet, że dostanie raz na dobę i jest okay, ale to rzadko.

Zauważyłam też, że jeśli F. jada jak zwykle i dostaje dawkę insuliny jak zwykle, ale nagle poziom cukru się podwyższa i utrzymuje na tym wyższym poziomie przez kilka dni, to F. ma jakiś stan zapalny w organizmie. Trzy razy nam się to sprawdziło.

marra ty znasz swojego cukrzyka najlepiej i powinnaś ufać intuicji :) Jak coś działa, to nie ma sensu kombinować i zmieniać na coś, co może dać odwrotny skutek.

 

 

Faktycznie dietę miała bardzo bogatą ;) moje psiaki jedzą ryż z warzywami i mięsko-głównie kurczak ale raz lub dwa razy w tygodniu wątróbka czy serduszka. Nie ograniczam się całkowicie jeśli chodzi o marchewkę, Bobek dostaje jej troszkę mniej niż reszta ale dostaje.

U nas z Caninsulinem jest różnie, wszystko zależy, jak wyżej napisałam czasem po 12 godzinach jest spadek do 40 a czasem jest 200, zależy bardzo od dawki którą dostanie. Zastanawialiśmy się też nad piosiłkami 3 razy dziennie, byłoby lepiej ale dla mnie to nie możliwe z powodu pracy. W domu są rodzice ale tata nie ma raczej wiele wpólnego z moimi psami, jest bierny w tym temacie, natomiast mama się boi podawać zastrzyki. Więc trzeba było postanowić tak żebym sama mogła to ogarnąć.

 

Stany zapalne to u nas chleb powszedni! Co jakiś czas mamy cukier na wyższym poziomie i też wiem, że cosik nie tak w ograniźmie. U nas nawet łatwo zgadnąć co, mianowicie zęby i stawy. Co prawda samo zwyrodnienie stawów nie powoduje podwyższenia poziomu cukru ale przyjmowanie lub nie przyjmowanie leków p/zapalnych już tak. Mówiąc jaśniej - ten nasz słynny trocoxil podawany raz w miesiącu przez pierwsze 2-3 tygodnie działa dosyć silnie przeciwzapalnie (gdziekolwiek by nie był ten stan zapalny) i tym samym cukier jest ok. Natomiast po około 4 tygodniu zaczyna już słabiej dzialać i z automatu glukoza się podwyższa. Cukrzyca to same zawirowania, jak się tej choroby dobrze nie pozna to wszystko może nas zaskoczyć.

 

Niepokolorowanka jak mierzysz poziom cukru? skąd pobierasz krew? bezpośrednio z żyły?

 

cukrzyca to bardzo skomplikowana sprawa. wyobrażałam sobie, że łatwiejsza do ogarniania. czy zawsze tak jest, czy może  niektóre psy są trudno ustawialne dawkowo, a inne łatwiej?

 

 

Zdecydowanie jest różnie, wszystko zależy od wielu czynników jak napisała poniżej Niepokolorowanka, włącznie ze stopniem stresu danego dnia. Są też zwierzaki insulinooporne, to dopiero koszmar!

 

  


Myślę, że to zależy od wielu czynników: wiek zwierzęcia, sposób odżywiania, współwystępujące choroby, rodzaj używanej insuliny, inne zażywane leki, ilość i intensywność ruchu, stopień rozwinięcia choroby w momencie zdiagnozowania oraz to jak opiekun monitoruje chorobę.

Zazwyczaj na początku u wszystkich jest trudno, ale jednym ustawienie dawki zajmuje mniej czasu, innym więcej. Przy czym dobranie dawki nie oznacza, że będzie ona taka sama zawsze. U jednych dawkowanie nie zmieni się miesiącami a nawet latami. U innych po paru tygodniach trzeba będzie dobierać dawkę na nowo. U nas tych zmian było mnóstwo i zazwyczaj polegały na zmniejszaniu ilości insuliny, bo farmakologiczne podleczenie trzustki (choćby stanu zapalnego) powodowało, że lepiej pracowała i sama zaczynała wydzielać więcej insuliny, więc tą egzogenną trzeba było ograniczać. Z kolei, gdy znowu w organizmie pojawił się stan zapalny i cukier zaczynał szaleć, to trzeba było dawkę zwiększyć (chociaż przez kilka dni). W pewnym momencie zmieniłam jej karmę na w/d, gdzie jest więcej węglowodanów, to też musiałam podawać więcej insuliny. Gdy wróciłam do r/d, to ilość zmniejszyłam. I tak to się kręci. U nas pierwsze trzy miesiące to była koszmarna jazda kolejką górską, ale myślę, że duży wpływ miał na to fakt, iż F. w momencie zdiagnozowania miała bardzo posuniętą chorobę; tak wysoki poziom cukru, że na glukometrze wręcz niemierzalny, powikłania w postaci kwasicy ketonowej oraz ostre zapalenie trzustki.

Dla mnie najważniejszą czynnością, jaką mogę wykonać, żeby trzymać tę chorobę w ryzach, jest mierzenie poziomu glukozy we krwi. Glukometr wielokrotnie uratował życie F. Jestem tego w stu procentach pewna. Myślę, że tak dobrze nam idzie, mimo wielu utrudnień, bo mierzenie poziomu cukru, to dla nas codzienność. Dzięki temu sama mogę wykreślać krzywe cukrowe, jeśli zajdzie taka potrzeba i dobierać odpowiednie dawki insuliny. A nawet jak coś spieprzę (co również się zdarza;), to używanie glukometru mnie uspokaja; nie muszę zgadywać, w jakim stanie jest mój pies; wystarczy, że go użyję i już wiem, co robić dalej.

 

 

U nas to samo rpzy diagnozie, poziom cukru niemierzalny, ketoza od razu kroplówki były podawane do płukania. Glukometru nie używamy codziennie, dopiero kiedy mam wątpliwości albo coś ejst nie tak.

Niepokolorowanka a sprawdzaliście czy teraz trzustka Figi przypadkiem nie wydziela sama też insuliny? być może stąd te spadki i taka mała ilość wystarcza żeby dobrze było.

 

wyobraźcie sobie jak to było przed epoka podręcznych glukomentrów dla każdego.

 

 

hmmm podejrzewam że wtedy to i cukrzyca była słabo znana, ludzie trafiali do szpitala i niejednokrotnie było pewnie za późno.

 

Wiem cos na ten temat, bo moj maz jest diabetykiem. Ale niereformowalnym. Nie mierzy cukru(raz w miesiacu), podjada ciasteczka i szprycuje sie na "oko". U niego cukier tez skacze w zaleznosci jak dlugo spacerowal, czy nie dostal srodkow przeciwbolowych itp. Po tych wszystkich doswiadczeniach, wyposrodkowal sobie dawki i wszystko gra. Nie dajmy sie zwariowac chorobie, tak powtarza! I co ja mam zrobic?

 

Bardzo bardzo niedobrze! Wysoki poziom cukru w organiźmie powoduje ogromną ilość powikłań. Za niski może spowodować śpiączkę i śmierć. Źle leczona powolutku niszczy organizm. Postrasz męża, nawet nie musisz za bardzo naciągać prawdy bo to śliski na prawdę temat.

Link to comment
Share on other sites

 

Jeśli chodzi o zaćmę, to warto zadziałać, gdy się ją zauważy, jak jeszcze nie jest bardzo zaawansowana. Są krople, które opóźniają postęp zaćmy (słyszałam, że dość skutecznie) - Quinax. Stosuję u mojej 11-letniej olbrzymki od pół roku. Niestety opakowanie kropelek to wydatek ok. 35 zł co 4 tygodnie (może to niewiele dla kogoś, ale zwykle i tak różne leki i suplementy się podaje staruszkom i one kosztują, to i każdy dodatkowy wydatek jest odczuwalny, zwłaszcza jak się ma kilka psów).

 

Dzięki za informację marako. Na przyszłość będzie jak znalazł. Teraz Fidze już żadne krople nie pomogą. Pamiętam, jak miała te 10 lat i zapytałam lek wet o jakieś krople na zaćmę, to tylko spojrzała na mnie z politowaniem i stwierdziła, że to zbędny wydatek. Teraz jednak żałuję, że nie spróbowałam. Strasznie się boję, że Figa całkowicie straci wzrok i nie będzie się umiała przystosować do tego. Cukrzyca w strasznym tempie pogarsza wzrok a już przed rokiem miała b. zaawansowaną zaćmę :/
Link to comment
Share on other sites

 

Wiem cos na ten temat, bo moj maz jest diabetykiem. Ale niereformowalnym. Nie mierzy cukru(raz w miesiacu), podjada ciasteczka i szprycuje sie na "oko". U niego cukier tez skacze w zaleznosci jak dlugo spacerowal, czy nie dostal srodkow przeciwbolowych itp. Po tych wszystkich doswiadczeniach, wyposrodkowal sobie dawki i wszystko gra. Nie dajmy sie zwariowac chorobie, tak powtarza! I co ja mam zrobic?

 


Przerąbane. Ale znam to z doświadczenia. Z moją mamą. Dopiero dwie wizyty na SORze i tygodniowy pobyt w szpitalu trochę nią potrząsnęły i przestała palić, pić hektolitry kawy i ograniczyła niezdrowe jedzenie. Ciekawe tylko na jak długo :) Ze zwierzętami jednak jest łatwiej. Można na nich pewne rzeczy wymusić. Ja też nie jestem zwolenniczką, żeby chorobie podporządkować całe swoje życie, ale żeby długo się nim cieszyć, to pasuje rozsądne podejść do tematu. Osobiście znałam dwóch mężczyzn chorych na cukrzycę. Jeden niby się leczył, ale pił wódkę. Miał dużą nadwagę. Amputowali mu obie nogi za kolanami, bo miał owrzodzenia i doszło do zakażenia. Niedługo potem wysiadło mu serce. Zmarł zdecydowanie przedwcześnie. Drugi już jest w wieku "dziadkowym". Szczupły, energiczny, nadal pracuje. Z cukrzycą żyje od przeszło 20 lat nie lekceważąc jej.
Link to comment
Share on other sites

marra, Figa by powiedziała, że Twoje psiaki jadają smaczniej od niej ;) Masz trudniejszą sytuację ze stanami zapalnymi, ale dobrze chociaż, że istnieje taki lek, który na trochę pomaga.

Ja cukier mierzę z małżowiny usznej. Najlepiej jak jest ciepła. Można pomasować albo przyłożyć coś ciepłego do ucha. Wtedy krew dobrze leci i nie trzeba "wyciskać" kropli. Nawet się nie powinno tego robić, bo wynik pomiaru może być zafałszowany. Moja ma oklapnięte uszy, więc nakłuwam ucho w środku na tej nieowłosionej części w pobliżu wejścia do kanału słuchowego. Natomiast znajomi mają psa z małymi stojącymi uszkami i u niego ukrwienie lepsze jest na obrzeżach uszu. Można to robić igłą, ale ja mam specjalny nakłuwacz, który był dołączony do glukometru. Ustawiam sobie na jaką głębokość ma być wkłucie i naciskam przycisk. Tyle. Niektóre psy mogą się bać dźwięku, jaki nakłuwacz wydaje. Dość głośny "klik". Figa już się przyzwyczaiła i raczej nie ucieka przed tym ;) Minusem tego nakłuwacz są dość drogie "wkłady". Jeden bębenek ma 6 igiełek i rekomendowane jest, żeby po każdym nakłuciu przesunąć mechanizm w nakłuwaczu, żeby zmieniła się igła. Niestety, gdybym tak robiła, to bym zbankrutowała. Używam jednej igły po kilka razy. Tylko insulinówek używam jednokrotnie.

Myślę, że Figi trzustka "coś" tej isnuliny produkuje. Pamiętam, jak było na początku i później. Z każdym tygodniem/miesącem było lepiej i lepiej, ale teraz już ten proces się zatrzymał. Da się sprawdzić badaniami z krwi czy trzustka wydziela insulinę?

Link to comment
Share on other sites

marra, Figa by powiedziała, że Twoje psiaki jadają smaczniej od niej ;) Masz trudniejszą sytuację ze stanami zapalnymi, ale dobrze chociaż, że istnieje taki lek, który na trochę pomaga.

Ja cukier mierzę z małżowiny usznej. Najlepiej jak jest ciepła. Można pomasować albo przyłożyć coś ciepłego do ucha. Wtedy krew dobrze leci i nie trzeba "wyciskać" kropli. Nawet się nie powinno tego robić, bo wynik pomiaru może być zafałszowany. Moja ma oklapnięte uszy, więc nakłuwam ucho w środku na tej nieowłosionej części w pobliżu wejścia do kanału słuchowego. Natomiast znajomi mają psa z małymi stojącymi uszkami i u niego ukrwienie lepsze jest na obrzeżach uszu. Można to robić igłą, ale ja mam specjalny nakłuwacz, który był dołączony do glukometru. Ustawiam sobie na jaką głębokość ma być wkłucie i naciskam przycisk. Tyle. Niektóre psy mogą się bać dźwięku, jaki nakłuwacz wydaje. Dość głośny "klik". Figa już się przyzwyczaiła i raczej nie ucieka przed tym ;) Minusem tego nakłuwacz są dość drogie "wkłady". Jeden bębenek ma 6 igiełek i rekomendowane jest, żeby po każdym nakłuciu przesunąć mechanizm w nakłuwaczu, żeby zmieniła się igła. Niestety, gdybym tak robiła, to bym zbankrutowała. Używam jednej igły po kilka razy. Tylko insulinówek używam jednokrotnie.

Myślę, że Figi trzustka "coś" tej isnuliny produkuje. Pamiętam, jak było na początku i później. Z każdym tygodniem/miesącem było lepiej i lepiej, ale teraz już ten proces się zatrzymał. Da się sprawdzić badaniami z krwi czy trzustka wydziela insulinę?

 

 

Można! o ile pamięć mnie nie myli ma to związek z oznaczaniem peptydu C z surowicy krwi oczywiście. Ja osobiście mojej tego badania nie robiłam ale tak na chłopski rozum, wydaje mi się, że można to też sprawdzić podając psu glukozę, nie podawać insuliny i zobaczyć jaka jest reakcja organizmu, ale wtedy mamy tylko ogół badania, nie wiemy w jakiej ilości ta insulina została wyprodukowana.

 

Powiem Ci Niepokolorowanka, że Twój psiak to musi mieć mega cierpliwość do pobierania krwi z uchola. Moja nie cierpi tego, na początku próbowałam ale tak się stresowała i bała tego badania, że zrezygnowałam. Poza tym u nas słabiiutko leciało z płatków (z małżowiny nie próbowałam). Później miłam epizod z pazurami, może ze dwa razy zrobiłam i efekt mam taki, że nie da sobie już ich obcinać. Tylko z wetem, w dwie osoby. W końcu stwierdziłam, że trzeba z żyły bezpośrednio i tak robię do dziś - efektem są oczywiście zrosty ale coś za coś, albo żyjemy i mamy zrosty albo jesteśmy martwi ale nie mamy zrostów ;) pół żartem pół serio ;)

 

Apropo! idę zmierzyć poziom cukru bo dzisiaj mamy atrakcje takie, że dziewczynka zdjadła, dostała zastrzyk z insuliny a później wszystko pięknie zwymiotowała i o ile ona pozbyła się treści pokarmowej o tyle wstrzykniętej insuliny już nie cofniemy. Także dzisiejsza rozrywka polega na oczekiwaniu hipoglikemii...spokojnej nocy.

Link to comment
Share on other sites

 

Można! o ile pamięć mnie nie myli ma to związek z oznaczaniem peptydu C z surowicy krwi oczywiście. Ja osobiście mojej tego badania nie robiłam ale tak na chłopski rozum, wydaje mi się, że można to też sprawdzić podając psu glukozę, nie podawać insuliny i zobaczyć jaka jest reakcja organizmu, ale wtedy mamy tylko ogół badania, nie wiemy w jakiej ilości ta insulina została wyprodukowana.
 
Powiem Ci Niepokolorowanka, że Twój psiak to musi mieć mega cierpliwość do pobierania krwi z uchola. Moja nie cierpi tego, na początku próbowałam ale tak się stresowała i bała tego badania, że zrezygnowałam. Poza tym u nas słabiiutko leciało z płatków (z małżowiny nie próbowałam). Później miłam epizod z pazurami, może ze dwa razy zrobiłam i efekt mam taki, że nie da sobie już ich obcinać. Tylko z wetem, w dwie osoby. W końcu stwierdziłam, że trzeba z żyły bezpośrednio i tak robię do dziś - efektem są oczywiście zrosty ale coś za coś, albo żyjemy i mamy zrosty albo jesteśmy martwi ale nie mamy zrostów ;) pół żartem pół serio ;)
 
Apropo! idę zmierzyć poziom cukru bo dzisiaj mamy atrakcje takie, że dziewczynka zdjadła, dostała zastrzyk z insuliny a później wszystko pięknie zwymiotowała i o ile ona pozbyła się treści pokarmowej o tyle wstrzykniętej insuliny już nie cofniemy. Także dzisiejsza rozrywka polega na oczekiwaniu hipoglikemii...spokojnej nocy.

 


Ojej. Trzymajcie się tam dzielnie ! Okropne atrakcje, niestety wpisane w tę chorobę :( Pamiętam jak na początku czytałam o cukrzycy w Internecie i wszędzie było napisane, żeby najpierw psu dawać insulinę a pół godziny później jedzenie. Nawet lek wet mi tak kazała robić. I tak też robiłam. Do czasu, aż po raz pierwszy F. nie zjadła przygotowanego jedzenia ani nic innego, bo źle się czuła. A ja potem cały dzień musiałam siedzieć w domu i pakować w nią glukozę. Potem kolejność się zmieniła. Najpierw zjada a zaraz potem dostaje zastrzyk. Jednak wymiotów nie przewidzisz :/ Właśnie takich sytuacji się boję, gdy nie ma mnie w domu.

Uśmiałam się, jak napisałaś o tej cierpliwości ;) Podziwiam twoją umiejętność pobierania krwi z żyły !!! U mnie by to nie przeszło. Jak idę z F. na pobieranie krwi do gabinetu, to muszę ją trzymać baardzo mocno. I albo sucz jest tak zestresowana, że krew nie leci albo leci normalnie, tylko ona się rzuca na wszystkie strony i krew ląduje wszędzie w okół, tylko nie w probówce. Z pazurami nawet nie zaczynałam, bo właśnie bałam się tego, że potem nie da sobie ich obcinać. A próbowałaś pobierać z wewnętrznej strony fafli ? Ja raz to zrobiłam i kropla krwi pięknie się pokazała po nakłuciu igłą, bo to jednak dość ukrwione miejsce, tylko że stres przy tym mój i jej był zbyt duży. U nas jednak uszy są najlepszą opcją. Zazwyczaj F. leży koło mnie i śpi. Ja odchylam ucho, szybko nakłuwam, podstawiam pasek z glukometrem. Maksymalnie minutę to trwa. Gorzej jak ucho jest "zimne" albo ma niski cukier. Wtedy ledwo się kropeczka pokaże i trzeba kłuć kilka razy. Wtedy to już ucieka. Ale to rzadko się zdarza. Jak widać, co człowiek i pies, to inna metoda się sprawdza :)

O tym peptydzie C to nawet nie słyszałam. Dzięki za info :) Aaaaa to chyba masz na myśli test obciążenia glukozą. Z tego co kojarzę, to kobietom w ciąży się wykonuje podobne badanie. Ciekawe, ile pies o wadze 6-7kg musiałby tej glukozy zjeść/wypić, żeby to sprawdzić ?

Zrobił się tu wątek cukrzycowy :x
Link to comment
Share on other sites

Takie badania powinna zrobic pielegniarka. Przed wypiciem glukozy pobiera sie krew . Potem pije sie glukoze i 2 godziny siedzi sie bez ruchu! Nastepnie pobiera sie krew do porownania.

A nastraszylam meza wlasnie wiadomoscia, ze jak nie podporzadkuje sie mojej diecie, to straci nogi. Byl przerazony, a w krotce jego kumpel z choru mial obcieta stope, a miesiac pozniej odjeto jednak cala noge. Mysle, ze lekarze nie informuja dostatecznie o tragicznych skutkach niedbale leczonej cukrzycy.Mysle, ze trzeba wstrzasnac takowych zdjeciami nawet z internetu. Zaladowalam dwie strony i zmusilam meza do ogladniecia. Trzeba bylo zobaczyc jego mine, byl zobrzydzony!

Link to comment
Share on other sites

  


Ojej. Trzymajcie się tam dzielnie ! Okropne atrakcje, niestety wpisane w tę chorobę :( Pamiętam jak na początku czytałam o cukrzycy w Internecie i wszędzie było napisane, żeby najpierw psu dawać insulinę a pół godziny później jedzenie. Nawet lek wet mi tak kazała robić. I tak też robiłam. Do czasu, aż po raz pierwszy F. nie zjadła przygotowanego jedzenia ani nic innego, bo źle się czuła. A ja potem cały dzień musiałam siedzieć w domu i pakować w nią glukozę. Potem kolejność się zmieniła. Najpierw zjada a zaraz potem dostaje zastrzyk. Jednak wymiotów nie przewidzisz :/ Właśnie takich sytuacji się boję, gdy nie ma mnie w domu.

Uśmiałam się, jak napisałaś o tej cierpliwości ;) Podziwiam twoją umiejętność pobierania krwi z żyły !!! U mnie by to nie przeszło. Jak idę z F. na pobieranie krwi do gabinetu, to muszę ją trzymać baardzo mocno. I albo sucz jest tak zestresowana, że krew nie leci albo leci normalnie, tylko ona się rzuca na wszystkie strony i krew ląduje wszędzie w okół, tylko nie w probówce. Z pazurami nawet nie zaczynałam, bo właśnie bałam się tego, że potem nie da sobie ich obcinać. A próbowałaś pobierać z wewnętrznej strony fafli ? Ja raz to zrobiłam i kropla krwi pięknie się pokazała po nakłuciu igłą, bo to jednak dość ukrwione miejsce, tylko że stres przy tym mój i jej był zbyt duży. U nas jednak uszy są najlepszą opcją. Zazwyczaj F. leży koło mnie i śpi. Ja odchylam ucho, szybko nakłuwam, podstawiam pasek z glukometrem. Maksymalnie minutę to trwa. Gorzej jak ucho jest "zimne" albo ma niski cukier. Wtedy ledwo się kropeczka pokaże i trzeba kłuć kilka razy. Wtedy to już ucieka. Ale to rzadko się zdarza. Jak widać, co człowiek i pies, to inna metoda się sprawdza :)

O tym peptydzie C to nawet nie słyszałam. Dzięki za info :) Aaaaa to chyba masz na myśli test obciążenia glukozą. Z tego co kojarzę, to kobietom w ciąży się wykonuje podobne badanie. Ciekawe, ile pies o wadze 6-7kg musiałby tej glukozy zjeść/wypić, żeby to sprawdzić ?

Zrobił się tu wątek cukrzycowy :-x

 

 

 

Bo mało osób się wypowiada to zrobiło się słodko :)

Chyba nie tylko kobietom w ciąży się wykonuje ten test ogólnie cukrzykom też (chyba?).

Pobierania krwi z fafla przenigdy nie próbowalam! i nawet o tym nie słyszałam, to chyba traumatyczna metoda, nie wyobrażam sobie tego zrobić mojemu psu, po dwóch razach unikałaby w ogóle kontaktu ze mną ;) żyła to jednak żyła, najbardziej miarodajny wynik i najłatwiej dla mnie pobrać i Bobek jak juz wie, że się kładziemy do pobierania to leży bez ruchu grzeczniutko. Na samo wkłucie już w zasadzie nie reaguje.

 

 

Dokładnie jak opisujesz boję się tych samych sytuacji kiedy nie ma mnie w domu, niby zawsze jestem pod telefonem ale nikt tak dobrze mojego psa nie zna jak ja sama. Poza tym jeśli już napotkam 'rzygi' (za przeoproszeniem) np. w przedpokoju to bądź mądry człowieku i zgadnij, który pies puścił pawia jak w domu są 3...dochodzenie bywa czasem obrzydliwe ;P

Ale który lekarz każe najpierw wbić insulinę a później karmić? przecież to mega niebezpieczne. Czasem trzeba brać poprawkę na nich i ufać sobie.

 

A jak było wczoraj? oczywiście o godzinie 23 glukoza 35 więc miód do dzioba a po godzinie poprawiłam niewielkim posiłkiem i oczywiście rpzedobrzyłam bo rano było ponad 300...MASAKRA mówię Wam, jak nie urok to...

 

 

Teresaa...gruby argument.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Jak tam Wasze dziadki i babcie?

U nas coraz gorzej. Praktycznie z dnia na dzień. Dochodzą problemy neurologiczne, coraz częściej moja sunia traci orientację w terenie, nie potrafi połapać jaka jest pora dnia, gdzie jest. Wczoraj zapomniała że zjadła kolację i wciąż czekała na jedzenie. Coraz mniej radości w tej mojej dziewczynce, coraz mniej :(

Link to comment
Share on other sites

marra bardzo to przykre :( Przytulam. Okropnie jest patrzeć, jak nasz przyjaciel się zmienia, powolutku przestaje być sobą i traci radość życia.

Ostatnio byłam z Figą na kontrolnym usg w sprawie kamyczków w pęcherzyku żółciowym. Niestety po miesięcznym leczeniu nie było żadnej poprawy. Teraz F. będzie zażywała codziennie 1 tabl Zentonilu 200 i 2 tabl Sylimarolu przez 3 miesiące. Potem znowu kontrola. Z tego, co zrozumiałam celem leczenia jest rozpuszczenie kamyczków i usunięcie powstałego płynu drogami żółciowymi. Ale to może w ogóle nie nastąpić. Może ktoś z Was miał podobne doświadczenia ? Boję się, że ją w końcu dopadnie kolka wątrobowa, a operacja nie wchodzi w grę ze względu na jej ogólny stan.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...