Jump to content
Dogomania

Moja Nikita i zwierz z lasu :)


Cybulka

Recommended Posts

[B]Kiedy w 2007 byłam na wakacjach nad morzem, zadzwonił do mnie tata.
- Asia, kiedy wracasz? - pyta.
- Dzisiaj wieczorem. A czemu?
- Bo mam zwierzątko i chcę, byś mi je przechowała. Wyjeżdżam na tydzień służbowo.
- Jakie zwierzątko?!?
- Tchórzofretkę se znalazłem :)
- Gdzie znalazłeś?!
- W lesie. Podbiegła do mnie i mi wlazła po nodze na szyję. To sobie wziąłem ją.
- Jak to Ci wlazła w lesie na szyję?! Może komuś uciekła?
- Może, potem sprawdzę. Teraz muszę wyjechać, to będę wieczorem Ci ją zostawić.
- Ok. Do zobaczenia...[/B]

[COLOR=#000000][FONT=Times New Roman]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Times New Roman]Wróciłam do domu, przyjechał ojciec z takim oto zwierzem w szmatce:
[IMG]http://2.bp.blogspot.com/-H52aT_NCr64/UMW_wwL9_zI/AAAAAAAAFD0/n8Wkhv4wTq4/s1600/wydra.jpg[/IMG]
[IMG]http://4.bp.blogspot.com/-12dc1RE7l9U/UMXFx8yqw5I/AAAAAAAAFEg/SBF6bJXBMTU/s1600/wydra+2.jpg[/IMG]

- TATO!!! Przecież to nie żadna tchórzofretka!
- Czemu nie?
- Bo to jakiś wodny zwierz! Zobacz, jakie ma krótkie łapki po bokach, ogon gruby, uszka małe i oczka po bokach głowy! Poza tym za duże to na tchórzofretkę!!!
- No to ja nie wiem. Ale jest fajne, popilnuj go tydzień.
- Tato, ja to muszę gdzieś oddać! (Tata się zmartwił).


Po wyjściu ojca zaczęłam się zastanawiać co by tu zrobić.
Najpierw zaczęłam obserwować co się aktualnie dzieje. Zwierzątko zobaczyło Nikitę, która bacznie mu się przyglądała. Od razu ruszyło w jej stronę i zaczęło się przytulać. Niki w pierwszym odruchu się przestraszyła i wycofała, po chwili jednak zaczęła zwierza dokładnie wąchać (a śmierdział strasznie, jakby go kot obsiusiał) i się z nim bawić :)
[IMG]http://4.bp.blogspot.com/-E6dM5h5skvE/UMXD_DvkHgI/AAAAAAAAFEQ/S23tlPOyhJ4/s1600/wydra+08+2006.jpg[/IMG]
[IMG]http://3.bp.blogspot.com/-NENY_xqd7z0/UMXEGjmQstI/AAAAAAAAFEY/dg2OTP_1nB0/s1600/wydra+2006.jpg[/IMG]

Niki uciekała kręcąc się w kółko, a zwierzątko ją goniło. Strasznie to fajnie wyglądało, do momentu jak zauważyłam, że malec próbuje ją ssać...


Ponieważ była już prawie 24:00, musiałam poczekać do jutra co dalej z tym począć. Następnego dnia poszłam do pracy. Od razu powiedziałam szefowi, co mam w domu za przygodę - przymknął więc oko na moje poszukiwania w internecie, co to i gdzie z tym pójść. Najpierw wymyśliłam, że jest to mała norka europejska, która wygląda tak:
[IMG]http://mojeptaki.info/wp-content/uploads/2011/04/norka1-500x334.jpg[/IMG]

Nie zgadzało mi się jednak to, że one są na wyginięciu i bardzo rzadko występujące. I niby taka prawie wyginięta norka miałaby wbiec na mojego ojca w lesie nad Świdrem? Dziwne. No ale to się nawet składa: świder czysty, las, a może hodowla na futro w okolicy? Nie wiem. Uznałam jednak, że to norka. Zaczęłam szukać lekarza/instytucji, aby ją tam oddać.
W pierwszej kolejności przyszło mi do głowy ZOO. Pewnie się nawet ucieszą, że mam dla nich zwierzątko do kolekcji. A jest to przecież jakiś osesek, ewidentnie potrzebujący specjalistycznej opieki. Nie mogłam go więc wypuścić do byle jakiego lasu. Dzwonię. [COLOR=#ff0000][B]W ZOO dowiedziałam się, że nie chcą mojej norki. W sumie nic ich nie obeszło skąd ją mam i w jakim jest stanie. Zapytałam więc, czy ich lekarz mógłby ją chociaż zbadać. W odpowiedzi usłyszałam, że nie leczą cudzych zwierząt. Ręce mi opadły.[/B][/COLOR] Jeszcze raz spróbowałam wytłumaczyć, że nie jest to moje zwierzątko, tylko znaleziony osesek gatunku na wyginięciu i jak nie znajdę pomocy, to pewnie nie przeżyje. Pani powtórzyła formułkę i tyle.
Byłam zdumiona, załamana i wkurzona. Znajomi z pracy przypomnieli mi o nowo powstałej "Straży dla zwierząt". Faktycznie, od niedawna w Warszawie funkcjonowało takie miejsce. Zadzwoniłam do nich i kazali mi natychmiast przyjechać. Szef oczywiście bez problemu mnie puścił z pracy i pojechałam zabrać moją norkę do straży. Na miejscu zaczęli się jej bacznie przyglądać i stwierdzili, że jest skrajnie odwodniona. Zabrali ją do szpitala na kroplówki i do basenu.
Ponieważ byłam bardzo ciekawa, co dalej z nią będzie, umówiłam się na telefon za 2 dni.


Po tym czasie dowiedziałam się, że[B] to WYDRA[/B], która najprawdopodobniej uciekła z jakiejś hodowli lub straciła matkę. Dlatego nie poznałam jej na zdjęciach w internecie, bo one z wiekiem zmieniają kolor na bardziej brunatny, rudawy. A moja wydra miała niecałe 2 miesiące!
[IMG]http://lesnictwo.republika.pl/ssaki/zdjecia/wydra.jpg[/IMG]
[B]Wydra została oddana do dzikiego rezerwatu (gdzieś na południu Polski), by ją odchowano i by następnie przyuczała się do samodzielnego życia w dziczy :)[/B]

[B][COLOR=#800080]Na blogu znajdziecie jeszcze kilka śmiesznych przykładów takiej psio-wydrowej egzystencji:)
[/COLOR][URL]http://nie-taki-pies.blogspot.com/2012/12/niki-i-zwierz-z-lasu.html[/URL][/B]





[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...