Jump to content
Dogomania

umarlo moje słońce.


aduska1212

Recommended Posts

moje słońce nie żyje.

Witam Was serdecznie!
Przychodzę tutaj po poradę, bo sama już wariuję. Otóż 2,5 roku temu przygarnęliśmy ze schroniska małą sunię. Mówiono nam, że ma ok 3 lata. He, niestety, teraz wiemy, że już wtedy miała ponad 10. Minęło 2,5 roku, stan jej zaczął się pogarszać. Co gorsze, doznała urazu, na skutek którego zerwała dwa więzadła w kolanie. Jesteśmy bardzo młodymi ludźmi, ciężko u nas z finansami, ale jakos daliśmy radę i poddaliśmy ją operacji. Niestety, życie spłatało nam figla :( Okazało się, że niunia ma zaawansowane zwyrodnienia. Przez to operowana nóżka nie wróćiła do sprawności. Zwyrodnienia powodują u niuni ogromny ból. Od czerwca 2012 roku wydaliśmy już masę pieniędzy na diagnozy, operację, leki itp. Weterynarz proponuje kolejne i kolejne operacje. Niestety, nie udźwigniemy już tego finansowo :( To ponad nasze możliwości :( Kochamy tego psa dosłownie jak nasze dziecko (bo dzieci jeszcze nie mamy) i tym bardziej jest to bolesne, ale nie damy już rady... :( :( :(
W tej chwili niunia jest na trocoxilu, który niestety nie działa :( Mała po domu nie chodzi wcale, jak wyniesiemy ją na dwór, to zrobi ze dwa kroki, załatwi się i do domu. Czasem oczywiście nawet takiej drogi nie pokona, bo się przewróci. Do tego w dzień jest jako tako, ale w nocy istny koszmar. Co pół godziny budzi nas piskiem prosząc, żebyśmy pomogli jej przewróćić się na drugi boczek. Wiemy, że cierpi, że boli i nie możemy tego znieść. Żeby tego było mało, to już na 100% straciła wzrok - zaćma starcza, słyszy też gorzej. Od wakacji przyjmowała leki na serduszko, bo miała jakieś tam szmery, niestety, miała po nich biegunkę i na razie funkcjonuje bez nich. Podsumowując - nie jest dobrze :(
Doradźcie proszę, co mamy zrobić. Wiem, że powiecie, że powinniśmy operować, że jak się nie ma pieniędzy, to nie powinno się brać psa. Ok, ok. Nie myśleliśmy jednak, że tak szybko niunia zacznie chorować :( Czy jest dla niej jeszcze jakaś szansa? Czy jest sens przedłużać jej cierpienie? My już wariujemy, ja garściami tracę włosy, dzień w dzień lejemy nad nią łzy. To takie ciężkie... :(

Edited by aduska1212
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 69
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Adusko... trudno w tej sytuacji coś poradzić... Czy jest szansa pomóc - może ocenić tylko wet. Ja niedawno też musiałam pożegnac moją ukochaną sunię. Wzięliśmy ją ze schroniska 12 lat temu. Była już dorosła, "oceniona" na 2 lata - ONka. Piękna, ale co ważniejsze - wyjątkowo wierna i kochana (a nie był to nasz pierwszy piesek). Wiek zaczął dawać znać o sobie: stwierdzone poważne zwyrodnienie kręgosłupa i częściowy paraliż tylnych łap (na trocoxilu), nietrzymanie moczu (opanowane) i od kilku tygodni znaczna utrata wagi. Zrobiliśmy wszystkie zalecone badania: rtg, usg, szczegółowy obraz krwi - wszystko oscylujące wokól normy. Suncia chudła i słabła. Trudno jej było zejsć z kilku stopni, o spacerach kilkadziesiąt metrów od domu nie było mowy. Do tego problemy trawienne.... Kolejna wizyta u weta i na pytanie jak jeszcze możemy jej pomóc powiedział: możemy sprobować, ale... to chyba będzie już tylko wyciąganie pieniędzy...
Przepłakaliśmy kilka dni (jeszcze dziś mam w gardle "kluchę", jak o tym mówię), wyrzuty sumienia... Dziś, z perspektywy kilku miesięcy uważam, że przychodzi taki moment kiedy przyniesienie ulgi bezbronnej, zdanej na nas istocie jest tym co jeszcze możemy, co powinniśmy zrobić...

Link to comment
Share on other sites

Nasi rodzice i tak dziwią się, że trzymamy ją przy życiu. Mówią, że cierpi, a my tylko się męczymy. Zaprzyjaźniony wet z rodzinnej miejscowości stwierdził, że jego zdaniem nie ma sensu operować małej, bo jest już stara, niewidoma, z wadą serduszka. Jego zdaniem jedyne co możemy zrobić to podawać jej przeciwbólowe, a w odpowiednim momencie po prostu to przerwać... :(
Tylko jak. Jak się z nią rozstać. Jak.. :(
Teraz nawet nie jest "odsikana", bo nie chciała stanąć na łapki jak ją wyniosłam na spacer...

Link to comment
Share on other sites

Z tego co piszesz wynika, że niunia bardzo cierpi, jeśli macie znajomego weta, porozmawiajcie o tym... Każda decyzja jest cholernie trudna, bo w tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania... Śledząc na bieżaco stan i rokowania suni spada na was, niestety, cieżar podjęcia wyboru mniejszego zła, na tym polega nasza odpowiedzialność za kochaną istotkę.

Link to comment
Share on other sites

Myszka nie chodzi, tzn. jak się ją postawi na dworze, to jest w stanie zrobić kilka kroków, żeby się załatwić. Potrzeby fizjologiczne kontroluje bez problemu. Teraz mamy siarczyste mrozy, które jeszcze wszystko pogarszają... :( Boli ją "tył" ciałka, bo tam ma zwyrodnienia, które dość mocno dają o sobie znać. No i straciła wzrok...
Ale oprócz tego ma apetyt, bardzo duży apetyt, do nas nadal macha ogonem, domaga się piszczot... Nie wygląda (oprócz tego jej przykrego piszczenia) jak pies, który chce umrzeć.

Link to comment
Share on other sites

aduska-czy podawaliscie Metacam 1,5mg/ml jest bardzo dobry srodek p/bolowy dla psow
Podonym jest tez Meloxidil (Meloxicam) .Srodki p/bolowe w postaci syropu dla psow majacych silne bole np.chorych na raka czy majacych zwarodnienia stawow i z tym zwiazane bole.
Ja bym psa nie operowala z dwoch przyczyn tzn.slabe seduszko ,wiek.

Link to comment
Share on other sites

nikt nie proponował nam tego leku. Mamy jeszcze trocoxil na miesiąc i nie wiem, czy podać go, czy może udać się do wetki po ten lek,o którym mówisz. Znasz może przybliżony koszt miesięcznej kuracji tym lekiem?(psiak ok.4 kg). Ja z jednej strony jestem wdzięczna wetce, że proponuje ratowanie psa, a nie uśpienie, ale mam też swój rozum. Wiem, że mój pies prawdopodobnie w ogóle by tego nie przeżył, a jeśli już, to nie doszłaby po tym do siebie. Podobno mam poznać moment, w którym będzie chciała odejść. Wydaje mi się,że to jeszcze nie jej czas :( chcemy poczekać do wiosny i zobaczyć, czy wzrost temperatury coś tu pomoże. Jak nie, to trzeba będzie się pożegnać :(

Link to comment
Share on other sites

Ja bym spróbowała jeszcze innych leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, może się okazać, że po prostu jest to kwestia opanowania bólu.

Szenila sensownie pyta również o sterydy.

Jeśli nie pomoże nic ze NLPZ, to spytaj weta także o leki opioidowe, tramadol (dostępny także w czopkach), plastry z buprenorfiną itp. Psy dobrze znoszą leczenia takimi środkami.

Nie da się oszukiwać, Wasza sunieczka jest bardzo ciężko chora i leczenie to kwestia "urywania" jak najdłuższego czasu życia w komforcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szenila']Czy sunia oprócz trocoxilu dostawała jeszcze inne leki? W takich sytuacjach podaje się też sterydy, żeby złagodzić skutki zwyrodnien, o których piszesz.[/QUOTE]
Popytaj sie u weterynarza bo ja kupuja te leki w D.
Moge jeszcze przekazac ,ze nasze psy dostaja i dostawaly w ciezkich przypadkach tylko te leki np.mojej mamy owczarek ma 13 lat ma od 5 lat raka watroby ,juz go chcieli 4 lata temu operowac i zalecali uspienie ,ale mama nie zdecydowamla sie na operacje i daje te leki jak powyzej tzn Metacan i stosuje diete i dostaje zaszczyki wzamacniajace.Lek daje sie tylko jak pies cierpi i nie moze chodzic.Owczarek oprocz raka ma problemy z chodzeniem ,uginaja mu sie tylne nozki siada na pupe .On ma HD.Ale jak go nie boli to nawet kopie dzury w ogrodzie ,szczeka i zaczepia inne psy.Cena Metacam o ile sie nie myle 15euro.(male opakowanie)
Poza tym o ile piesek nie moze chodzic z powodu tylnych nozek pomagaja nie tylko sr.przeciwbolowe ale plywanie np.w wannie ,albo mozna zalatwic wozeczek .Wtedy bedzie uzywal przednich nozek
Ps spotkalam psa labradora ,ktory w wieku 6 lat przestal chodzic z powodu zwyrodnienia stawow .w klinice wstrzykiwano mu preparaty zlota i pozniej bez bolu sie poruszal .Wiem ze to sa bardzo drogie zabiegi i operacje wymiany stawow.Podobnie jest u ludzi tylko im zlota nie wstrzykuja.
ps jezeli nie otrzymasz u siebie tego lekarstwa, to ja wysle tobie poczta na podany adres na WP
czy 4kg ma twoj owczarek?

Edited by xxxx52
Link to comment
Share on other sites

Moja sunieczka to 4 kilowe maleństwo z miniaturki ;) dlatego też nie stanowi problemu wynoszenie jej na spacerek i ogólnie transport "naręczny" ;) znajomi nie raz proponowali nam wózki-spacerówki po ich dzieciakach ;)żeby było nas łatwiej ją transportować ;)
a tak na poważnie... jestem troszkę w szoku, bo nikt nie proponował nam takich leków. Mała dostawała jedynie ameloxam, carprodyl i teraz właśnie trocoxil. I ostatnio jakiś lek-zastrzyk sterydowy, ale nawy nie znam. Podobno to bardzo silny lek, wręcz narkotyczny, ale malutka nie poczuła żadnej ulgi... Jak zwykle przespała cały dzień...
Nasza wetka aktualnie cały czas powtarza - zoperujcie - najpierw artrodeza, potem ewentualnie jeśli stawy biodrowe będą w bardzo złym stanie, to można je zoperować ucinając główkę kości udowej, no a na końcu przyjrzeć się kręgosłupowi, może tam też zoperować? A jeśli nie artrodeza, to amputacja tej łapki. Wiem, że może ona chce dobrze, chce, żeby mój pies żył bez bólu, bo cierpi i to bardzo. Ale (może ze względu na brak środków finansowych) ja zachowuję zdrowy rozsądek... Ona po zerwanym więzadle nie doszła do siebie, to dojdzie po takich powaznych zabiegach?
Aktualnie mieszkamy w Białymstoku, więc tu na pewno dostanę lek, o którym piszesz [B]xxxx52. [/B]Chciałabym, żeby jeszcze troche z nami pożyła, szczególnie, że widać ogromną radość w jej ślepych oczkach z tego, że z nami jest. Widać ogromną miłość, która nas łączy W kóńcu nie bez powodu nazywają nas - symbiozą.

Link to comment
Share on other sites

strasznie dużo tych operacji jak na psa w tym wieku i w takim stanie

co do sterydów - ja niestety jestem na nie, mam doświadczenia ze sterydami niekoniecznie pozytywne mówiąc delikatnie...

[quote name='yin53']Przepłakaliśmy kilka dni (jeszcze dziś mam w gardle "kluchę", jak o tym mówię), wyrzuty sumienia... Dziś, z perspektywy kilku miesięcy uważam, że przychodzi taki moment kiedy przyniesienie ulgi bezbronnej, zdanej na nas istocie jest tym co jeszcze możemy, co powinniśmy zrobić...[/QUOTE]

podpisuję się pod tym

w czerwcu 2010 roku podjęłam decyzję o o... jak to zostało ładnie nazwane "przyniesieniu ulgi" mojemu ukochanemu psu. Miał 13 lat, potrzeby fizjologiczne załatwiał bez problemu, apetyt miał tylko że... przestawał chodzić, przewracał się, spadał ze schodów i w takich chwilach w jego oczach nie było radości życia tylko "pomóż"
wyrzuty sumienia nie były mi obce, a płacz? płacze do dziś

Link to comment
Share on other sites

aduska-myslam o specjalnym wozeczku dla psow co maja sparalizowana tylna czesc ciala.Pieski uzywaja przednich lapek a niedowd drugiej polowy ciala spoczywa na wozeczku.psy dobrze sobie radza ,musza sie tylko przyzwyczaic no i nie miec bolu.Sterydy robia duze szkody w tym malym org.Daj znac jak bedziesz potrzebowala te leki p/bolowe to wysle poczta.

Link to comment
Share on other sites

póki co, to podam jej w lutym ostatnią (którą mam w domu-bo kuracja trwa dopiero drugi miesiąc) dawkę trocoxilu. Później pójde do wetki i porozmawiam z nią o lekach, o których tutaj piszecie. Odkąd mała je trocoxil, to wrócił apetyt, czasami aż za bardzo. Wcześniej niestety straciła prawie 50% masy ciała.

Może to okropne, ale modlę się, żeby zasnęła i się nie obudziła jak przyjdzie już jej czas. Nie wiem jak poradzę sobie z tym, że to ja będę musiała odebrać jej życie :(

a co do wózeczka, to był zart ;) oczywiście mysleliśmy nad takim psim wózeczku i nawet kontaktowałam się z wytwórcą ich, ale niunię boli łapka i kręgosłup, nie wyobrażam więc sobie póki co, jak ona by stała w takim pojeździe :(

Link to comment
Share on other sites

boli ją lewa łapa, którą pod 29 września miała operowaną na zerwane więzadła. niestety, łapa nie zagoiła się tak, jak powinna i wątpię, że kiedyś to nastąpi. W owym stawie ma zwyrodnienia, które na prawde głośno "pykają" czy poruszaniu tą łapą... do tego zwyrodnienia ma w biodrze lewego stawu i kręgosłupie. To jest najgorsze. Do tego dochodzi niechęć przed chodzeniem odkąd straciła wzrok. Widać, że oprócz bólu, czuje strach przed tym, co jest przed nią... Nawet na mnie warknęła, pierwszy raz w życiu... :(

Link to comment
Share on other sites

aduska-warczala bo przekazala "zostaw bo mnie bardzo boli"
uwazam ,ze jeszcze sprobuj podac inny srodek p/bolowy ,jezeli po nim nie bedzie cierpiala mozna postarac sie o wozeczek.Bo slepota psa nie powinna przeszkadzac w poruszaniu sie .
Jezeli natomiast nawet po silnych sr.przeciwbolowych suczka bedzie cierpiala, to uwazam ,ze nalezy ja od tego cierpienia uwolnic ,pozwolic jej odejsc za teczowy most.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jambi']strasznie dużo tych operacji jak na psa w tym wieku i w takim stanie

co do sterydów - ja niestety jestem na nie, mam doświadczenia ze sterydami niekoniecznie pozytywne mówiąc delikatnie...



podpisuję się pod tym

w czerwcu 2010 roku podjęłam decyzję o o... jak to zostało ładnie nazwane "przyniesieniu ulgi" mojemu ukochanemu psu. Miał 13 lat, potrzeby fizjologiczne załatwiał bez problemu, apetyt miał tylko że... przestawał chodzić, przewracał się, spadał ze schodów i w takich chwilach w jego oczach nie było radości życia tylko "pomóż"
wyrzuty sumienia nie były mi obce, a płacz? płacze do dziś[/QUOTE]
Podpisuje się pod tym w 100%. Powiem szczerze: uważam, że sztuczne przedłużanie cierpienia jest zbędne i tak naprawdę egoistyczne. Pies to nie człowiek. Niestety wiele osób dopisuje psom ludzkie cechy, uczucia itd. Pies cierpiacy przychodzi do nas bo jesteśmy jego stadem. Jedynym jakie ma. Wilki w stadzie robią to samo: garną się do stada, szukając opieki. Natomiast nasza ludzka odpowiedzialność powinna powiedzieć nam jasno: jeśli nie ma nadzieji na sprawność psa, jego godne życie, brak cierpienia to decyzja powinna być jedna.
Tutaj są niesprawne nóżki, kręgosłup, ślepota, serce, cierpienie, zaawansowany wiek. Ile jeszcze potrzeba, by zrozumieć że to dalej nie ma sensu?

Link to comment
Share on other sites

Ja to rozumiem... Wetka nie. Ona uważa - operować, bo może będzie lepiej? Ale to ja przebywam z tym psem, widżę, że nie da rady stanąć na łapy po takich operacjach... Tylko z drugiej strony jak patrzę na nią, widzę jej radość jak wracam do domu, potrzebę bycia blisko, razem... Nie umiem podjąć tej decyzji. Wiem, że jestem słabą egoistką. Wiem to doskonale.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz weterynarzom to jest wszystko jedno ,bo czy piesek przezyje operacje czy nie czy operacja sie uda czy nie i tak musisz zaplacic.
zmien lepiej weterynarza,to co ona poleca to zostawie bez komentarza.
Czy pytalas sie o ryzyku operacji przy tym stanie zdrowia pieska (chore seruszko)

Link to comment
Share on other sites

Póki co chodzimy do wetek na Krętej. Wcześniej bywaliśmy z Małą w lecznicy na Wesołej. Niestety, nie mamy auta i ciężko poruszać się nam po Białym mpkami, bo Mała bardzo się ich boi :(
I najgorsze jest to, że Majka dosłownie odchorowuje nam każdą wizytę u weterynarza. Już tyle przeszła... I po każdej wizycie u weta mamy masakrę, mała się trzęsie ze strachu, dyszy tak, jakby za moment miała się udusić. Zdarzył się jej też krótki atak padaczkowy (wcześniej miała kilka takich ataków, od ok. półtora roku nie powtarzały się już). To psina po strasznych przejściach i niestety, na starość wszystko wychodzi...

Edit: Minął już praktycznie miesiąc od podania ostatniej dawki trocoxilu. Wczoraj wieczorem Mała była bardzo niespokojna, piszczała, nie mogła znaleźć sobie miejsca. W końcu zdecydowaliśmy się jej podać pół tabletki carprodylu(wiem, że nie powinnam...). Mała w nocy nie płakała jak zawsze, nad rano znalazłam ją nawet na podłodze, a nie na swoim posłanku, czyli gdzieś się wybierała. Bół musiał być mniejszy, skoro swoje legawisko zwiedzała wzdłóż i wszerz. Myślę, że trocoxil się u nas nie sprawdził i powinniśmy zmienić przeciwbólówki. Tylko który lek będzie odpowiedni dla psa w takim wieku? Żeby za bardzo nie obciążać jej organizmu :(

Edited by aduska1212
Link to comment
Share on other sites

Każdy silny lek przeciwbólowy bedzie w jakiś sposób obciążał organizm, ale ... w tym momencie to jest taka gra na czas, a przede wszystkim walka o komfort życia psa.

jambi, Fastus, oczywiście macie rację, ale.. (znów to ale)- dobrze prowadzona terapia bólu i leczenie paliatywne mogą w niejednym przypadku pozwolić psu na dłuższe życie bez bólu. Niestety wielu wetów zaniedbuje tą gałąź wiedzy medycznej, wychodząc z założenia, że skoro nie da sie psa wyleczyć, to nie ma sensu nic robić. Owszem ma, podobnie jak u ludzi z chorobami zwyrodnieniowymi, czy nowotworem, różnica w samopoczuciu może być gigantyczna, a w końcu o to chodzi, o poprawę jakości życia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...