Jump to content
Dogomania

Nasze psy i inne zwierzęta, które odeszły w 2013 roku...


siekowa

Recommended Posts

  • Replies 224
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Zawsze myślałam, że to nas nie dotyczy. Że jest za wspaniale, że nic nigdy nas nie rozłączy – to niemożliwe, w końcu Ałek jest częścią mojego życia, którą można porównywać do czynności, jaką wykonuje się codziennie i odruchowo. Po prostu jest – była od zawsze. Nie może jej zabraknąć. W tej chwili mija równy dzień, od kiedy przekonałam się, że tak jednak może być. Jeszcze dwa dni temu Ałek szedł wesoło na spacer i ganiał dookoła domu. Rano nagle zaczął wymiotować i dostał biegunki. Miewał tak czasem – nasza pani weterynarz przepisała nam leki, dostawał je, odpoczął i mu przechodziło. Rano także je dostał, ale nic nie dały. Siedział sobie spokojnie na dywaniku w łazience, co chwilę do niego przychodziłam, aby dotrzymać mu towarzystwa. Za którymś razem, kiedy weszłam do łazienki, zobaczyłam że siedzi bezwładnie oparty o wannę, a z pyska cieknie mu ślina. Od razu zawołałam tatę i pojechaliśmy do weterynarza, a mój przyjaciel przelewał się przez ręce. Weterynarz powiedział, że mój najlepszy przyjaciel jest w stanie agonii i nic już raczej mu nie pomoże – bo sam przestał walczyć. Ale kiedy lekarka spytała się nas, czy chcemy go uśpić czy zawalczyć, od razu podjęliśmy z tatą decyzję o ratowaniu. Dostaliśmy do domu kroplówki, Ałek kilka zastrzyków. Leżeliśmy z nim całą niedzielę, pod wieczór mu się polepszyło, wstał, przeszedł się powoli kawałek, ale potem znów zaczął wymiotować. Po chwili podszedł do mojego taty i autentycznie oparł swój malutki pyszczek na jego ramieniu. Po chwili mój tata odszedł do innego pokoju, a Ałek spojrzał na mnie i delikatnie zamachał ogonem. Potem poszedł do wnęki pod schodami. Kiedy odpoczął chwilę przemieścił się do kotłowni. Wtedy poszłam się z nim pożegnać. Bo psy ponoć wolą umierać w samotności. Do mnie to jeszcze nie dotarło. Za duży szok. Mój najlepszy przyjaciel mając 15,5 roku zmarł 28 kwietnia 2013 roku, kiedy ja mam 16 lat. Był ze mną od zawsze.
[IMG]http://fotozrzut.pl/zdjecia/4884383ca1.png[/IMG]
Zdjęcie sprzed kilku miesięcy...

Link to comment
Share on other sites

Ja też myślałam,że nie będzie mnie to dotyczyć..odejście Przyjaciela. Apis był ze mną przez prawie 12 lat. Odszedł dwa dni temu..Podjęłam decyzję o uśpieniu..była to najtrudniejsza i najbardziej bolesna decyzja w moim życiu. Chorował mniej więcej od listopada, niezliczone godziny u różnych weterynarzy, różne próby leczenia. Na nic. Gasł w oczach. Z 15 kg kluchy stał się 7 kg nieszczęściem. Cierpiał, a nie na to zasłużył. Nie chciałam żeby bolało Go jeszcze bardziej. Odszedł na moich rękach.

W avatarze mam nasze zdjęcie zrobione w czasie Świąt dwa lata temu . Gdy wszystko było jeszcze dobrze...



Apisiu, zostaniesz w moim sercu na zawsze
:-(

Link to comment
Share on other sites

Figa. Nieszczęsna malutka. Tak się cieszyliśmy, że z nami będzie. Wypatrzyliśmy ją w schronisku, była brudna i zaniedbana i bardzo, bardzo przestraszona. Czekaliśmy na nią ponad 2 tygodnie, bo była tam "nowa", musiała przejść, kwarantannę, zabieg sterylizacji, szczepienia. Odebraliśmy ją 12.04 tego roku. Wszystko przygotowane, miseczki, legowisko, obróżka jedzonko. Radość ogromna, szał w domu, psina cudowna, przytulna. Cieszyliśmy się zaledwie 18 dni :(((((((. 30.04. Psina jakimś cudem wydostała się z podwórka ( najprawdopodobniej ktoś jej "pomógł" bo nie znaleźliśmy z mężem żadnego miejsca gdzie mogłaby wyjść, tylko w jednym miejscu siatka podciągnięta do góry jakby ktoś ją uniósł.) i wpadła pod samochód :((((Zginęła na miejscu, tak mówią moje dzieci, które to widziały. Żal, rozpacz, nic nie jest w stanie tego opisać. Była taka młoda ( ok. roku), ufna i kochana. Miała całe życie przed sobą i dopiero zaczynała poznawać co znaczy być kochaną. Nie mogę się z tym pogodzić. Minął już tydzień, a ja wciąż ją opłakuję :(. Dzieci cierpiały bardzo, najgorszy był szok po tym co widziały...Najgorsze jest to że nie pracuję, dzieci mają szkołę, mąż do pracy a ja sama w domu. Każdy kąt mi ją przypomina...Oszaleję chyba :(((

Link to comment
Share on other sites

FOKS - odszedł dzisiaj, odszedł jakąś godzinę przed wyjazdem do weta na operację.
Był u nas od pół roku, ten ostatni czas spędził bezpieczny otoczony miłością. Jego przeszłość była nieznana, ale jak tylko został zawołany na podwórko od razu poczuł się jak u siebie. Nie interesowała go Magia ani koty, najważniejsza była dla niego bliskość człowieka. I tak odszedł - przy boku mojego ojca.

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/441/1504013044.jpg/][IMG]http://img441.imageshack.us/img441/2131/1504013044.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Nie myślałem, że kiedyś będę musiał tu coś napisać ... :(
Po 14 latach odszedł mój największy przyjaciel, piesek którego kochałem całym sercem i codziennie oddalałem myśl, że nadchodzi już ten czas.

W Niedzielę wieczorem mój Abasek zaczął kulać na przednią łapkę, niestety nic nie znalazłem. Ostatnio mało jadł, w zasadzie pił tylko wodę, myślałem, że lato się zbliża i piesek nie jest aż tak głodny.
We wtorek już zauważyliśmy, że coś jest nie tak, piesek nie jadł już w ogóle, nie pił nawet wody. Pomyślałem sobie, to pewnie to pewnie nic poważnego, kiedyś tak miał raz i było ok. Abasek przez 14 lat nie chorował, żadnych problemów z wyjątkiem standardowych problemów z biodrami w ostatnich miesiącach jak to bywa u owczarków w tym wieku.
We Środę stan się bardzo pogorszył, więc zdecydowaliśmy się zawieźć go do weterynarza, mieszkamy w Anglii więc trzeba było zrobić kilka kilometrów samochodem. Na miejscu wet zdziwiony, że piesek ma 14 lat i w zasadzie chyba już wiedział co mi powiedzieć, zdecydowałem się jednak jeszcze na badania krwi. Abasek był już tak "zmęczony" chorobą, że nie czuł chyba nawet ukłucia igły i sam jeszcze szedł z powrotem do samochodu. Badania krwi wykazały, że nerki przestały pracować i filtrować krew, był to dla niego wyrok śmierci w takim wieku. Wt zasugerował uśpienie psa, czego nawet nie chciałem słuchać, bo jak mógłbym to zrobić mojemu ukochanemu Abaskowi.
Zabraliśmy pieska do domu, moja dziewczyna poszła do pracy na nockę i zostałem sam z Abaskiem. Piesek obudził mnie ze 3 razy w nocy, siedziałem z nim przez jakiś czas i wdziałem straszny widok jak się męczy. Rano musiałem iść do pracy więc tak przez całą noc kilka razy wstawałem, siedziałem chwilke i położyłem się na chwilkę. Obudził mnie straszny hałas, cos jakby pękło, mój piesek próbował wykrztusić z siebie resztki wymiocin, to był straszny widok. Gdy mnie zobaczył chciał już ostatkiem sił podbiec do mnie, jednak nie mógł, był już tak słaby bez jedzenia i picia. Przez te kilka dni udało mi się mu dać kilka razy wodę, nie chciał nic jeść i pić.
Nie chciałem aby Abasek cierpiał kolejnej nocy więc pojechałem do pracy wziąć wolne.
Zawieźliśmy Abaska do weterynarza na uśpienie, przerażający widok i uczucie, ogromna bezmoc, zresztą sami wiecie jak to wygląda. Po prostu horror który trzeba zrobić mojemu przyjacielowi.

Piesek odszedł po dosłownie 2 sekundach, chyba przestało go już boleć, niestety od tego momentu mnie mocno boli.

Chciałbym aby wiedział, jak bardzo go kocham ...
[IMG]http://photos.nasza-klasa.pl/7870838/21/main/08c6861d51.jpeg[/IMG]

Abaska pochowaliśmy w naszym ogrodzie, mam nadzieję, że będzie tam tak samo szczęśliwy jak przez te 14 lat z nami.

Edited by longshu
Link to comment
Share on other sites

hej. Mojej Majki już miesiąc nie ma, a ja każdego dnia płacze za nią. nie mogę się pogodzić z tym, że tak krótko żyła. Strasznie tęsknię za nią. Moja niunia zachorowała na koniec października, miała usuniętą śledzionę. Potem do połowy listopada walczyła z anemią. Grudzień, styczeń trochę spokoju. W lutym zaczęło się, zachorowała na zapalenie płuc ,a potem to już tylko gorzej. Pojechałam do weterynarza i zrobił usg okazało się ,że ma guzy na wątrobie i w okolicy serca. Miesiąc przed śmiercią to był najgorszy moment, z dnia na dzień coraz gorzej. Już nie chciała jeść tabletek, miała problemy z załatwianiem się. Wtedy sobie uświadomiłam ,że jest bardzo ciężko chora. Wszystkie moje starania poszły na marne.To jest masakra, tego nie da się opisać co człowiek czuję.Nie mogę wybaczyć sobie tego ,że musiała odejść. Na razie nie chcę psa,nie jest na to gotowa.Moja sunia miała 10,5 roku.

Link to comment
Share on other sites

Dziadka 17 maja 2012 roku ktoś przywiązał do drzewa pod schroniskową bramą:(:(.
W schronisku dał się poznać jako bardzo przyjazny psiak .
Ostatnio z dnia na dzień było z nim coraz gorzej :(:( był w trakcie badań niestety nie zdążyliśmy zrobić wszystkich ......nie zdążyliśmy znaleźć domu ....za brakło czasu...
10 maja odszedł samotnie w schronisku :(:(
Dziadek (*)
[IMG]http://wstaw.org/m/2013/05/12/561789_488206984567648_2106000046_n_1.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Greya ...

[IMG]http://img822.imageshack.us/img822/7258/greycd.jpg[/IMG]

[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/240778-Za-TM-%28%28%28%28%28-Cudowna-Greya-Jej-smutne-oczy-b%C5%82agaj%C4%85-o-pomoc[/url]!!!


Buszi ...

[IMG]http://img7.imageshack.us/img7/9406/img9394s.jpg[/IMG]

[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/242614-G%C5%82upi-i-nieudany-prezent-imieninowy-zgas%C5%82-na-zawsze-*-*[/url]


Ikar ...

[IMG]http://images10.fotosik.pl/544/d336324417b1f90bmed.jpg[/IMG]

[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/220755-Ikar-za-TM-%C5%9Apij-spokojnie-*[/url]

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Prosimy o wiele świeczek i o wieczną pamięć wszystkich,którzy kochają konie..Prosimy oto dla martwych koni znalezionych dziś w gospodarstwie rolnym w woj.kujawsko-pomorskim..Cztery konie i dwa żrebaki miały szczęście są pod opieką pewnej fundacji..One owe konie i owe żrebaki miały szczęście-ich bracia nie...Zapalcie świeczki ludzie mający sumienia,bo zgroza ogarnia widząc stan koni,śmierć głodowa to najgorsza ze śmierci:-(:-(:-(:-(:-(:-(:-(
,,Wiatronogi Boże koni
czy Ty naprawdę widzisz wszystko?,,
Aż chciałabym napisać Boże do Ciebie zażalenie...:placz::placz::placz::placz::placz:
waldi481

Link to comment
Share on other sites

Dla zagłodzonych 13 krów
[*] - na Kurpiach chłop zagłodził stado, bo bank za długi przejął gospodarstwo i chłop na złość przestał karmić krowy. Przez 4 miesiace zdychały, stojąc w oborze na padłych koleżankch, aż i same odeszły. Nikt z sąsiadówe nie widział, nikt nie słyszał ryku i wołania o pomoc. Sekcja zwłok wykazała upadki w wyniku zaglodzenia.

Link to comment
Share on other sites

Gracja...

[QUOTE]
[IMG]http://sphotos-d.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/14044_475932449129368_1668602101_n.jpg[/IMG]

Gracja to mała, piętnastoletnia, czarna suczka. Trafiła do schroniska 10.04.13, została znaleziona. Na razie jest bardzo słaba, jest leczona. Jednak już pokazała nam, jaka jest wspaniała. Sama podchodzi do ludzi, prosi o uwagę, wpycha się na kolana. Uwielbia być trzymana na rękach. Ma wystający jeden ząbek. Liże po twarzy. Niestety nie mogłyśmy jeszcze wyciągnąć jej z boksu. Schronisko to nie miejsce dla niej. Szuka dobrego domku na ostatnie lata...[/QUOTE]

Boney...

[QUOTE]

[IMG]http://sphotos-d.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/p480x480/263359_488859504503329_252575492_n.jpg[/IMG]

Boney to około dwunastoletnia, nieduża czarna, długowłosa sunia. Do schroniska trafiła 30.04.13, gdyż została znaleziona na wylotówce z Bydgoszczy. Była bardzo słaba. Teraz czuje się już lepiej. Chętnie zwiedzała wybieg. Była nieśmiała, ale z czasem zaczęła zbliżać się do mnie, aż skończyła przytulona do moich kolan . Jest grzeczna i spokojna. Bardzo ładnie chodzi na smyczy, porusza się jednak powoli. Nie wymaga długich spacerów, niestety szybko się męczy. Ma bardzo dobre kontakty z innymi psami, nawet jeśli inny pies nie jest do niej dobrze nastawiony, ona nie reaguje źle. Jest kochana, a na ostatnie lata potrzebuje spokoju. Ma długą sierść, która wymaga pielęgnacji - jednak podczas czesania jest bardzo spokojna i bez problemu mogłam wyczesać nawet okropnie zakołtuniony ogon. Jest już zaszczepiona, a ze względu na wiek nie wiadomo czy zostanie wysterylizowana.[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

[quote name='malagos']Dla zagłodzonych 13 krów
[*] - na Kurpiach chłop zagłodził stado, bo bank za długi przejął gospodarstwo i chłop na złość przestał karmić krowy. Przez 4 miesiace zdychały, stojąc w oborze na padłych koleżankch, aż i same odeszły. Nikt z sąsiadówe nie widział, nikt nie słyszał ryku i wołania o pomoc. Sekcja zwłok wykazała upadki w wyniku zaglodzenia.[/QUOTE]
---------------
Nikt nie słyszał ryku krów?Jakie to wygodne...Szkoda ich to takie pożyteczne zwierzęta i tez nie zasłużyły na pomoc ..Szkoda ich..Nie lubie POLSKIEJ wsi..No nie lubię!
Opoczywajcie po pracowitym życiu...
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']Dla zagłodzonych 13 krów
[*] - na Kurpiach chłop zagłodził stado, bo bank za długi przejął gospodarstwo i chłop na złość przestał karmić krowy. Przez 4 miesiace zdychały, stojąc w oborze na padłych koleżankch, aż i same odeszły. Nikt z sąsiadówe nie widział, nikt nie słyszał ryku i wołania o pomoc. Sekcja zwłok wykazała upadki w wyniku zaglodzenia.[/QUOTE]

to straszne:( :(

Link to comment
Share on other sites

Straszne, tym bardziej, ze chłop miał sąsiadów i te krowy nie zdychały w milczeniu. O tym "niesłyszeniu" to oczywiście sarkazm, nie opis prawdy. Mój TŻ robił sekcję tym biedakom i na zawsze to zostanie w jego pamięci......

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Oczywiście,że sarkazm,ale i prawda..Żeby nie słyszeć ryku zagłodzonych zwierząt to trzeba mieć wosk w uszach i serce z kamienia!
E/W/R

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...