Jump to content
Dogomania

Jak pomóc psu po zapaleniu otrzewnej i operacji? Nie wiem co robić :(


engelina_88

Recommended Posts

Ku przestrodze, dla wszystkich opiekunów "śmieciojadków". Broniłam sie przed kupieniem kagańca, teraz za to płaci mój pies :(
Mój pies jest ewenementem w skali światowej. Tak stwierdzili weci, już po zabiegu. Dawno powinna nie życ, a ona jeszcze w dzień pierwszego zastrzyku spaceruje, je, bawi się... A wszystko przez patyk od loda :angryy:

Zaczęło się tak:
[B]24.11. sobota[/B]: Przed pracą wyprowadziłam Bajkę na spacer. Od jakiegoś czasu była może bardziej "smutna" ale zwalałam to na mój powrót do pracy po macierzyńskim, co wiązało się z poświęceniem Bajce mniej czasu. Na spacerze coś znalazła w krzakach, nie zdążyłam dobiec, zjadła. Byłam wściekła, na siebie, że znów jej nie upilnowałam. Poszłyśmy dalej, Bajka była całkiem normalna, szła obok mnie dość szybkim krokiem, wąchała trawkę. Wróciłam z pracy ok. 20:30, wypuściłam ją na siku i zostawiłam w ogródku. Nie zauważyłam nic niepokojącego. Zanim nakarmiłam, wykąpałam i położyłam spać dziecko, minęło może z półtorej godziny, wpuściłam Baje do domu no i poszlo... Baja wyglądała jakby czegoś się śmiertelnie wystraszyła, uszy miała położone po sobie, grzbiet wygięty, ruchy baaaardzo ostrożne. Natychmiast położyła mi sie pod nogami. Obmacałam ją, przy brzuchu zaskomlała. Zadzwoniłam do weta, wypytał o szczegóły zachowania psa. Kazał podać nospę i przyjechac z samego rana do lecznicy (była ok. 23:00). Podałam nospę, Baja si,e uspokoiła i zasnęła.
Ja też się nieco rozluźniłam, że to nic takiego i poszłam spać. Byłam przekonana, że zaszkodziło jej coś co zjadła na spacerze.

[B]25-26.11. niedziela i poniedziałek[/B]: Przyjechałam do lecznicy w sobotę o 9:00, bolesność brzucha była nadal, ale Baja wstawała, chodziła, piła wodę, robiła siku. Była jednak osowiała i osłabiona. Badania krwi wykazały 34 tys leukocytów- stan zapalny, gorączka 39. Nie wiem dokładnie jakie były wyniki biochemii. Powiedziałam, że jest na BARFie no i zaczęło się wypytywanie o kości, kiedy, ile... Baja dostała środki przeciwzapalne, przeciwbólowe i rozkurczowe. Zalecenia: obserwacja, doraźnie nospa i telefon, gdyby coś się działo, na następny dzień powtórka. Wet powiedział, że podejrzewa raczej infekcję i pod tym kątem podaje leki, jednak jak nie będzie poprawy przez dwa dni, to znieczulamy i diagnozujemy dalej. Dobrze, zęby zrobiła kupę. Nic się nie działo, Baja nie piszczała już tak bardzo przy dotykaniu brzucha, więc nabrałam nadzieji, że leczenie zakończy się na kilku wizytach. W niedzielę powtórka zastrzyków. Nadal nic się nie działo. Baja cały czas piła wodę, nie chciała jeść. Gorzej nie było, więc byłam dobrej myśli. Baja zlizała mi z ręki odrobinę jogurtu, ale koopy nie robiła.

[B]27.11. wtorek: [/B]Ponieważ pozornie była jakas poprawa, Baja nie wykazywała aż tak dużej bolesności brzucha, uznaliśmy że leki działają, więc wet zdecydował o kontynuacji. Mierząc jej temperaturę wet wyczuł zbitą, bardzo twardą koopę i uznał to za możliwą przyczynę. Temperatura spadła do 38, co utwierdziło nas, ze leki działają. Baja była jednak wciąż osowiała i spowolniona. Przez cały ten czas grzbiet miała wygięty i to powinno być dla mnie sygnałem, że brzuch jednak bardzo ją boli i Baja stara się to zamaskować, dlatego nie piszczy. Wieczorem dostała trochę mielonki. Zjadła, ale bez apetytu, jakby z przymusu. Wymiotów nie było. Nie było gorzej, ale lepiej też nie. Wieczorem zrobiła koo, i myślałam, że już będzie lepiej, ale następny dzień nie pokazał poprawy.

[B]28.11. środa: [/B]Powiedziałam wetowi, ze poprawy nie ma, więc zdecydował, ze musimy ją znieczulić, zrobić rentgen i dalsze badania. Zostawiłam Bajkę w lecznicy i miałam czekać na telefon. Za godzinę miałam już pierwszy odzew. Rentgen nic nie wykazał, ale inne badania (nie wiem jakie) wskazały na zapalenie otrzewnej, perforację jelita, ogólnie masakra :( Weci obiecali, ze zrobią co mogą, ale szanse ma niewielkie. Na razie miała trafić na stół operacyjny, zeby mogli znaleźć przyczynę takiego stanu. Może nowotwór :( I tu się załamałam. Młody pies i nowotwór? Drugi telefon miałam pół godziny później. Pierwsze zdanie w słuchawce "Kiedy ostatnio jadłaś lody na patyku?" Lody uwielbiam w każdej postaci, akurat na patyku najmniej. Zaczęłam grzebac w pamięci, nie przypominam sobie, żebym dawała kiedykolwiek Bajce patyk nawet do oblizania, zrobiłam wywiad w rodzinie, każdy zaprzeczył. Czyli znów coś zjadła na spacerze :angryy: I znów poczułam ogromną wściekłość na siebie, ze do tego dopuściłam i znając skłonności Bajki do zjadania śmieci pozwoliłam jej biegać luzem bez kagańca. Przypomniałam, że dzień przed pierwszą wizytą Baja coś zjadła, ale wet stwierzdził, że sądząc po stanie patyka to ona z tym chodzi dłuższy czas, może nawet ze 2w tygodnie. Jelita sa poprzebijane w kilku miejscach, rany pozrastane i znów poprzebijane, w jamie brzusznej syf, kiła i mogiła... I mój pies z tym chodził, jadł, biegał, bawił się i zaczepiał koty :crazyeye: Mój Mąż odebrał ją ok 17:00, o 20:30 wróciłam z pracy. Baja wstała, merdała ogonem, przyszła sie przywitać. Była po narkozie, więc nie wykazywała się swoją normalną enrgią, ale brak wygiętego grzbietu i "uśmiech" uznałam za dobrą monetę. Założono jej dren w jamie brzusznej, z którego co chwilę pokapywały krople wodnistej wydzieliny z krwią. Weci mówili, ze tak ma być.

[B]29.11. czwartek: [/B]Kuracja antybiotykowa i absolutna głodówka. Jak wjechałam do lecznicy, to cała ekipa lecznicowa robiła wielkie oczy, że Baja jeszcze żyje. Przyznali się, ze nie wierzyli i do tej pory nie wierzą, bo pies z lekkim zapaleniem otrzewnej, to już właściwie trup, a to co ona miała w brzuchu przechodziło ludzkie pojęcie. A tu pies wchodzi i merda ogonem :) Byłam szczęśliwa, może za wcześnie, ale już nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może pójść nie tak. Teraz już musi być tylko lepiej. Kapanie z sączka nasilało się po wypiciu przez Baję wody, a piła jej dośc dużo. Siku też robiła często.

[B]30.11. piątek:[/B] Zastrzyków ciąg dalszy. Przypomniałam, że praktycznie Baja nic nie jadła od 5 dni. Wet powiedział, ze można podać jej odrobinkę czegoś bardzo lekkiego, może jogurtu, może kleiku ryżowego. Wieczorem zrobiłam jej łyżkę kleiku na mleku i dodałam troszeczkę "jarzynek z królikiem" gerberka, takiego dla niemowląt. Zjadła z apetytem i chciała więcej, ale bałam się podac jej większą ilość. Zjadła ok. 22:00. Ok 1:00 w nocy zerwała się z miejsca, z sącza leciało coś gęstego, ciągnącego, przeźroczystego, jakby gluty. Baja ciągle próbowała pyszczkiem dosięgnąć racy, ale kołnierz jej uniemożliwiał. Była niespokojna, chciała uciekać , przeszkadzała jej rana a sączek wydawał dziwny odgłos, jakby bulgotania. Wystraszyłam się i już miałam dzwonić do weta, ale po chwili Baja się uspokoiła i zasnęła.

[B]1.12. sobota: [/B]Rano Baja znów przywitała mnie merdaniem ogona, na dwór wyszła z kitą w górze. Zastrzyków oczywiście ciąg dalszy. Zapytałam weta o tą wydzielinę, zachowanie psa i bulgotanie. Minę miał nieciekawą, ale mówił, ze mogło to by,ć wynikiem tego, że układ pokarmowy zaczął pracowac po tak długiej przerwie, co mogło być dla niej bolesne. Ból powodował większe napięcie mieśni i stąd wydzielina z drenu. Zapytałam, czy to możliwe, że coś poszło nie tak i treść pokarmowa znów wydostaje się z jelit do jamy brzusznej. Powiedział, ze jeśli tak, to byłaby katastrofa :( Zalecił obserwację i podawanie bardzo niewielkiej ilości jedzenia o półpłynnej konsystencji (może być tłusta, kaloryczna śmietana). Po 18:00 Baja dostała dwie łyżki karmy Royal Canin Starter Mouse (dla szczeniąt) z łyżeczką śmietany 18stki. Po dwóch godzinach sytuacja z wczoraj się powtórzyła. Z sączka znów wydobyła się najpierw gęsta mazia, potem glutowaty ciągnący się smark. Baja zrywała się, chowała, uciekała, próbowała dostać się do rany.


Jutro znów jedzie na zastrzyki. W poniedziałek znów będzie znieczulona i poddana badaniom. Dren ma byc wyciągnięty. Mam wątpliwości, bo ciągle z niego kapie. Martwi mnie to zachowanie po jedzeniu. Boje się komplikacji i tego, że znów dojdzie do perforacji. Baja zachowuje się dwojako. W jednej chwili merda ogonem, cieszy się wychodzi na dwór, nawet obszczeka kogoś od czasu do czasu. Innym razem leży bez ruchu, jest jakby "smutna"... Nie wiem co myśleć i co robić. Chciałabym już się cieszyć, ze Baja odzyskuje kondycję, jednak te gorsze momenty skutecznie mnie przed tym powstrzymują.

Może ktoś ma podobne doświadczenia? Może ktoś wie co robić, jak Bajce pomóc? Może ktoś da dobrą radę? :(

Jedno wiem na pewno. Jak tylko Bajka wydobrzeje idziemy do sklepu po kaganiec!

Edited by engelina_88
Link to comment
Share on other sites

Chciałabym zabrać ją ze sobą po kaganiec, żeby dobrać odpowiedni. W tej chwili to niemożliwe :( Baja wychodzi tylko na siku, ewentualnie rundka dookoła podwórka i do domu. Jutro dopytam jakie badania wskazały dokładnie na konieczność operacji, ale z tego co wiem, to przy zapaleniu otrzewnej i perforacji zabieg jest konieczny. Jeśli pytasz o znieczulenie, to Baja jest typem psa, który absolutnie nic nie pozwoli przy sobie zrobić. Maskuje się lepiej niż kameleon, więc trzeba było ją nieco uspokoić. Sączek był założony po to, żeby oczyścić jamę brzuszną po operacji. Zastanawiam się jak długo może z niego kapać?
Baja ma apetyt, to chyba dobry znak. Ale jak coś zjadła, to po dwóch godzinach z sączka leciała ciągnąca wydzielina, maź. Dziś tego nie było, więc po dwóch godzinach od jednej porcji (właściwie porcyjki) karmy podałam drugą. Baja większość czasu stoi bez ruchu, lub leży, ale zainteresowała się kotem- tymczasem, nawet go pogoniła jak bawił się jej zabawkami, piłką też się zainteresowała.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 years later...

Witam,moja sunia Pusia jest po operacji,ma zapalenie otrzewnej i padnietą trzustke,przez to jelita też nie pracują nie wypruznia sie,nadal ma wzdęty brzuch i widać że się męczy.Może ktoś coś podpowie,może mogła bym robić jakieś okłady na brzuszek na te wzdęcia.Jakieś domowe lub naturalne sposoby?zeby złagodzić te wzdęcia?

Edited by gosiagosia
Link to comment
Share on other sites

Witam,moja sunia Pusia jest po operacji,ma zapalenie otrzewnej i padnietą trzustke,przez to jelita też nie pracują nie wypruznia sie,nadal ma wzdęty brzuch i widać że się męczy.Może ktoś coś podpowie,może mogła bym robić jakieś okłady na brzuszek na te wzdęcia.Jakieś domowe lub naturalne sposoby?zeby złagodzić te wzdęcia?

Link to comment
Share on other sites

  • 3 years later...

Dokopałam się do Twojego postu sprzed paru lat, bo niestety perforacja spotkała i nas. Jestesmy juz dwa tygodnie po operacji. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wymioty się zdarzają prawie codziennie, przy 3 podajemy już czopek przeciwymiotny. Czy mozesz napisać jak się dalej potoczyła Wasza historia?  Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Mój yorczek połknął 20 groszy, miała operację wycieli jej to świństwo z jelitka cienkiego. Moze komus to kiedys pomoze co napisze.. Wymiotowala biala pianą i miala twardy brzuszek. Jezeli podejrzewacie , ze wasz pies czy kot vos połknął radzę zrobić zdjęcie RTG. Na usg nie tak widać. Jeżeli się nie pośpieszcie to właśnie może dostać zapalenia ptrzewnej. Już jednego psa przez to straciłam. Teraz Wszystko jest juz dobrze ale ile strachu się najadłam to moje. 

Co do bólu brzuszka ja masowalam brzuszek, grzbiet. I wydaje mi się że pomagało. :) 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...