Jump to content
Dogomania

Krwotoczne zapalenie jelit


bros

Recommended Posts

[B][SIZE=3]Krwotoczne zapalenie jelit[/SIZE][/B]

Tytułem wprowadzenia przedstawię skrótowo profil Brosa bo o nim tu napisze właśnie.
Bros bez rodowodowy pies w typie owczarka niemieckiego, długowłosego. Typ łagodnego wielkoluda o małym rozumku. Prze kochany kudłaty szczekacz.Dysplastyk. Pies od małego wykazuje liczne alergie pokarmowe. Nie obce nam są skórne problemy oraz wielokrotnie nawracające biegunki. Badania pod kątem trzustkowym i próby wątrobowe w normie.

Od prawie dwu tygodni borykaliśmy się z kolejnym biegunkowym problemem. Jednego dnia było normalnie drugiego gorzej. Niemniej nic czego byśmy wcześniej nie przerabiali.
Noc z czwartku (08.11) na piątek nie zapowiadała aż takiego wybuchu. Bros kilka razy w nocy piszczał pod drzwiami, wiec biegłam z nim na podwórko (mieszkamy w starszym bloku na 4 piętrze z windą) a tam wyłącznie siurał. Tak kilka razy, aż w końcu o 3 w nocy zrobił normalna koopę. Rano w okolicach 7 usnęliśmy mocniej po tych eskapadach i około godziny 9 wstaliśmy. Bros niespodziewanie zawędrował do dziecinnego pokoju i zwymiotował ogromna ilością żółci, z kilkoma źdźbełkami trawy. To już coś musiało znaczyć.
Natychmiast wyszliśmy do naszej lecznicy, która mamy dosłownie dwie ulice dalej. W drodze bros zwymiotował kolejny raz , tutaj zauważyłam w śluzie z żółci - ślady krwi.
Bros został zbadany, osłuchany przez p.wet, zmierzona temperatura: 38,8, pobraliśmy krew do badania, dostał komplet zastrzyków, tak jak przy zatruciu

Synulox 2,5 ml (antybiotyk) , metoclopramid 1 amp (przeciwwymiotny lek) , vitacon 1 amp (zawiera vit K) , dexafort 0,5 ml (preparat sterydowy)

Wróciliśmy do domu ze świadomościa nadchodzącej biegunki.

[B]Około godziny 11 zacząl się armagedon[/B]
Bros zaczął nagle w domu robić pod siebie, śmierdzącą, burą maź, nie zdążył nawet zejść z posłania. Potem szedł przez całe mieszkanie i wszędzie budził. Trudno , rzucałam szmaty ręczniki gdzie się da, ale to co za chwilę się stało przeraziło mnie kompletnie. Pies stanął z oczami bez wyrazu, nawet nie przykucał a z jego poopy lała się rozrzedzona krew , wyglądało to jakby potoki krwistej wody się z niego pompowały. Podlogi mi dosłownie płynęły taka krwią. Wpadlam w panike , w dodatku będąc sama w domu. Nie mogłam dodzwonić się do męża, jedną reką wycierając psa,druga trzymajac telefon. Obłęd
Szczęście ze mąż po 3-4 minutach wrócił do domu z rowerowego treningu, na ten moment akurat otworzył drzwi i zastał widok jak żywcem z horroru. Tutaj musicie mi uwierzyć że nie koloryzuję, bros waży 50 kg i jest naprawdę duuuzy więc wylewało się z niego naprawdę duuuużo. Płakałam, wydawało mi się ze tracę psa, nigdy wcześniej nawet nie miałam wyobrażenia o takich strasznych rzeczach, choć słyszałam. Natychmiast telefon do weta i jazda do samochodu. Cała klatka schodowa , winda schody były zalane krwistą wydzieliną. Bros cały zad, portki ogon miał we krwi. To wszystko mocno, charakterystycznie śmierdziało :(
W gabinecie wet - natychmiast dostał kolejne leki i kroplówki.

Kroplówka PWE (płyn wieloelektrolitowy) + Ringer (płyn infuzyjny, nawadniający) + wit B12, atropina 2 amp (lek rozkurczowy), vitacon 2 amp

Pies nieprzytomny L

Próba diagnozy – pani wet sugerowała bardzo ostre zatrucie, ja rozważałam zatrucie środkiem toksycznym - trutką na szczury , czego straszliwie się bałam. Myślałam tez nad podrażnieniem jelit np., zeżartą ukradkiem gdzieś na podwórku (mili sąsiedzi) kością, nie wiem zatkanym światłem jelita. Zapytałam o Usg, pani wet powiedziała ze na tym etapie nie uważa tego za konieczne.
Czekamy na wyniki krwi.
W trakcie kroplówki sytuacja z broskiem się uspakaja (ja nie). Dumam nad tym co bros ostatnio mógl pozreć, skad taka reakcja. Analizuje gdzie pod blokiem mógł zjeść trutkę , choć nie jest typem psa który zjada resztki czy jakieś obrzydlistwa, niemniej ufac psu na 100% nie można. Przypominam sobie gdzie ostatnio chodziliśmy. Minionej środy łaziliśmy po łąkach w Trestnie, psy buszowały w krzakach, czyżby tam coś znalazł ?
Dalej panicznie się boję. Pani wet mnie uspakaja. Po ponad 2 godzinach wracamy z umęczonym psem do domu. Wysiadając z samochodu (mamy podwórko z dość dużym trawnikiem , ogrodzone) pies biegnie na trawę słaniając się na łapach i kucając wylewa się z niego kolejna masa krwistej wody tyle ze już dużo ciemniejsza, o matko jedyna, moje serce pęka ze strachu. Widok jest straszliwy. W domu pies pada bez kontaktu, co chwila muszę podmywać mu doopsko bo ulewa się krwista wydzielina. Miotam się. Dzwonie do pani wet. Mam czekać na wyniki. Pani wet mnie uspakaja, ze to wszystko niestety może tak wglądać i musimy przetrwać. Zostaje sama z brosem w domu, mąż musi wyjść do pracy. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Dzwonię do przyjaciół, namawiają mnie na wizytę na Klinikach, oferują pomoc w przewiezieniu, jestem fatalnie skołowana i tak samo spanikowana, i chyba w myśl zasady ze warto skonsultować się w 2-3 miejscach - ulegam. Pada decyzja, przyjeżdża po mnie kochana moja dusza pomocowa, jedziemy. Nie wiem czy mogę sobie pozwolić na reklame wobec tego profilaktycznie nie wymienię tutaj adresu i nazwy Kliniki ale jeśli ktoś z Was będzie chciał to na pw chętnie podam, oba, bo i moja pani wet i wymieniona klinika zasługują na dobre słowo.
W klinice początkowy dogłębny wywiad, próba dotarcia do wyników krwi robionych brosowi rano zajmuje około godziny. Płacze na przemian z rozmową. Pies leży bezwładny.
Przychodza wyniki, nie są złe, nie ma jedynie poziomów krzepliwości więc pobieramy krew, i czekamy. Czekamy nawet nie godzine w przeciagu której obsługa tak się mna zajmuje ze czuję się naprawdę dobrze zaopiekowana. Sa wyniki, świadczą one o mocnym zatruciu toksyną jednak NA SZCZĘŚCIE nie jest to toksyna (antykoagulant) którą zawierają trutki na szcury. To daje nadzieję. Robimy USG. Jelita są zmasakrowane, to doslownie opinia pani wet, bardzo obrazowo i szczególowo mi wszystko wyjaśnia, pokazuje. Jeśli ktoś z Was zna się na tym wstawiam zdjęcia Usg jelit.

Watroba w normie, nerki oki. Jelita – stan opłakany. [B]Diagnoza – b.ostre zatrucie - czego skutkiem jest krwotoczne zapalenie jelit[/B].

Bros dodatkowo dostaje:
Solvertyl 50 mg/2ml

Zalecenia:
BEZWZGLĘDNA glodówka
Woda do picia w bardzo niewielkich ilosciach.
W kolejnym dniu kontrola, powtórka antybiotyku, w zalezności od potrzeby plynoterapia,
W razie potrzeby rtg jamy brzusznej i ewentualna endoskopia.


Rtg nie mogło być wykonane w tym dniu ponieważ jelita ponaciagane do granic , zajmowały całą przestrzeń, dodatkowo mocno wypełnione plynem, nie pozwalaly na wlaściwy wynik badania.

WIEM już co jest psu!!!!!!!
Pytam czy życie brosa jest zagrożone ????
Odpowiedź brzmi NIE !!!!!
Pytam czy stan jelit jest odwracalny
Odpowiedź brzmi:jak najbardziej.

UUUUFFFFF

Ucieka ze mnie powietrze – jestem chyba najszczęśliwsza choc dalej bardzo wystraszona.
Dostaje jeszcze informacje ze noc może wyglądac nienajlepiej, tak jak uprzedzala mnie moja pani wet może to wyglądać b.zle i trzeba to przetrwać. Plyny wypelniajace jelita muszą je opuscić :/ musimy uważać na odwodnienie

Wychodzimy z Kliniki z poczuciem spelnienia obowiazku wobec tej kudlatej istoty, jednak tez a poczuciem winy ze nie prawidlowo dopilnowalśmy przyjaciela.

Na parkingu kolejna akcja - z psa wyplywa „wiadro” krwistego plynu
Widzi to osoba, której tak samo trudno było uwierzyć w moje słowa. Jest przerażona.
Jedziemy do domu.
Pies wniesiony , pada i odpływa w kosmos. Jest tak umęczony ze mam wrażenie ze mnie nie poznaje i jest mu kmpletnie obojetne co z nim się już dzieje.
Około 21.40 bros wymiotuje, niewiele ale z krwią, ciemną z „fusami”
Przed nami noc – noc podczas której zawsze wyłażą demony i nasilaja każde wrażenie.
Noc mija nam jednak dosc spokojnie, o 1 w nocy oboje z meżem wynosimy psa w kocu żeby spokojnie mógł się wysikać – nie ma ochoty na nic - wracamy.

Miejscem stojaka brosowego na karmę i wodę jest kuchnia w której bros znajduje swój azyl, tam chce pod stojakiem spać, szuka wody, unosi głowę i nawesza nie może pić dużo, właściwie milimetry odmierzone strzykawką.
Podaje mu co pól godziny po 20 ml widać ze meczy go pragnienie. Siedze razem z nim na podlodze calą noc. Nad ranem wyprowadzam go z kuchni zamykam drzwi, uklada się pod nimi ale zasypia już mocniej, wie ze woda jest poza zasiegiem.

SOBOTA:

Rano jedziemy na kroplówkę do naszej pani wet, pod domem samo siku, bez kolejnych niespodzianek i w dodatku pies schodzi sam.

Sobotnie leki:
Ringer 500 ml, PWE 250 ml, wit B12, Synolux, Vitacon 2 amp, combivit

Po kroplówce robimy na zmianę szybkie zakupy. Kupuję kleik ryżowy, pierś z indyka , marchewkę – to na niedzielę na obiadek.
Wracamy do domu, znów na szczęście tylko siku bez atrakcji, i biegusiem do domku pod miseczkę, tyle ze się nie kładzie a stoi, stoi i czeka na napełnienie woda :( niestety musimy bardzo uważać.
Do kuchni przynoszę posłanie brosowi , nie mogę patrzeć jak leży na ręcznikach. Siedzimy cały dzień w kuchni, ja ukradkiem popijam kawę. Mąż zarządził dzień bez obiadu żeby nie drażnić psiego nosa zapachami. Jednak decyduję się ugotować coś moim dzieciakom ich żołądki zdaja się nie mieć dna jak to nastolatki, konia z kopytami zjadają a nie sa niczemu winne. Dla mnie to tez zajęcie które mnie uspakaja a jestem blisko psa.
Od pani wet dostalam 2 szetki RC do rozpuszczenia w wodzie, bros chętnie wypija po 20 ml.

Przez cały dzień nic się nie dzieje, wychodzimy co 4 godziny na siku. Bros przesypia większą część dnia. Nigdzie nie chodzi tylko leży. Widać jak bardzo jest slaby. Zaczyna reagować na dźwięki – otwieranie drzwi, nawet próbuje oszczekiwać intruza.

22.40 wychodzimy na nocne sooo i niestety L bardzo nieladna krwawa śmierdząca prawie czarna biegunka nas zaniepakaja od nowa :(
Piszemy do pani wet. Odpowiedź – tak może być !!! musicie przetrwać.
Do rana pies straszliwie się kręci, szuka wody. Cwaniak poszedł do toalety, sprawdzic czy z muszli się nie da napić. W koncu zasypia.

NIEDZIELA:

Kolejna porcja antybiotyku, pozostałych leków i kroplówek.

Duphalyte 250 ml ( jest preparatem do iniekcji zawierającym elektrolity, witaminy, aminokwasy i dekstrozę. Jest to izotoniczny roztwór nawadniający, ...)
PWE 500 ml, Synulex, Vitacon 2 amp

Dostaliśmy niestety dalszy zakaz podawania jedzenia, a wodę w małych , maleńkich ilościach.
Do tego saszetka RC do rozpuszczenia w wodzie.


Pies praktycznie leży wiekszosc dnia, pod wieczór szuka, zaczyna chodzic po domu, chyba odczuwa glód. Zapraszamy go na jego miejsce w pokoju, nie chce , wraca do kuchni.
Staramy się nie miziać go przesadnie bo widać ze nie sprawia mu to przyjemnosci a raczej denerwuje. Nie mogę się jednak powstrzymać od drobnych całusów w uszko, nosek.
Nie wiem czemu tak bardzo tam chce być, mniemam że pilnuje misek i czeka , wciąż czeka na ich napełnienie.
On nie pojmuje chyba dlaczego go tak okrutnie, bezdusznie głodzimy :(

Każde zejście na dwór na „wysik” jest dla mnie próbą, za każdym razem tak bardzo się boję ze znów zobaczę tę krew.
Boje się o milion inych spraw, ze nie wróci do dawnej kondycji, ze spacery teraz to będzie mordęga pilnowania, ze swoboda będzie ograniczona dla brosa do minimum.
Wciąż kłębia się we mnie pytania – jak gdzie i co tak bardzo podtruło mojego psa.
Czy moglam temu zaobiec i jak bardzo przyczynilam się do tego.
Czy to już koniec tej tortury ? czy to do nas już nie wróci ????

Nie muszę Wam pisac ze w trakcie ratowania życia psa nie myśli się ile za to trzeba zapłacić (a całkiem sporo), w takich chwilach to nieważne. Pewnie wiele z Was wie i zna uczucie strachu ze traci właśnie najdroższą istotę – w takich chwilach blaga się cały wszechświat o ratunek. Ratunek dla tych 4 najwspanialszych łap.

PONIEDZIAŁEK

jedziemy samochodem na kolejną porcję
Duphalyte 250 ml, Nall:Glu 2:1, Synulox, Vitacon 2 amp

podczas zmiany kroplówek wychodzimy na sik, ponieważ bros zaczyna straszliwie się wiercić i popiskiwać. Mam gula w gardle dlaczego. Przechodzimy kilka króków za lecznicę i pies się usadawia do koo. Zrobił koopę czarną ale jakby nie bardzo niepokojącą, niesamowite jest skąd ? od piątku NIC nie jadł , pił jedynie maleńkie ilości wody.
Tutaj zapada decyzja pani wet - od jutra koniec nawadniania - dziś pierwsza próba podania kleiku ryżowego. :)
Wracamy do domu pieszo po malutku, wciąż nos przyklejony do ziemi węszy a ja czujna do granic.
W domu zasypia na kolejne pól dnia, pomimo ze kręce się cały czas po kuchni, pies śpi.
Równo o godzinie 17.00 podaję mu papkę zmiksowanych: cieniutkiego płatka piersi z indyka z marchewką i kleikiem ryżówym. Czekamy na efekty. Nic sie nie dzieje, w między czasie jesteśmy 2 razy na siooo. Po 20.00 kolejne 2 łyżeczki. Na razie bez komplikacji...... kolejne 2 dostanie po 24.00

dalej nie chce wyjść z kuchni, wypraszany piszczy :( płacze

Siedzę teraz patrzę na to wielkie cielątko i serce mnie boli jak bardzo jest głodny, nie odważe sie jednak podać mu więcej niz mozna, pilnuję dzieci i co chwila ostrzegam NIE wolno nam.




Przed nami kolejne dni rehabilitacji jelitowej– mam nadzieje ze nie przyniosą już nic strasznego, zaskakującego. Postaram się jeszcze napisać kilka słów dziennie jak nam idzie

I na koniec DZIĘKUJĘ wszystkim moim naprawde cudownym przyjaciolkom!!!!!!!
DZIĘKUJĘ za Wasze wsparcie – to ogromnie, ogromnie dla mnie ważne – jesteście niezastąpione J

Edited by bros
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 86
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

tutaj chodziliśmy dzień przed tym strasznym zapaleniem, w Kilnice pani wet zasugerowała mi ze mogło być tak ze w wodach na łąkach rozniosły się pestycydy z opryskiwanych pól a psy tam chłeptały wodę stąd takie zatrucie.

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-6VgVpOU-YZk/UKFd1SDZzDI/AAAAAAAAP7U/6WppN4IRq-0/s800/DSC_0825.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-CG75IlJxuf0/UKFd2GrdaNI/AAAAAAAAP7Y/OTo1io6wW84/s800/DSC_0858.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-M91Ipy16Mew/UKFd2Qm1uHI/AAAAAAAAP7c/YpjtG9jb1vo/s800/DSC_0879.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-s7aaEJjhktU/UKFeFYcdX_I/AAAAAAAAP7s/a-0jIyThJCs/s800/DSC_0910.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-Lmla8-i5OPE/UKFeGEeNxWI/AAAAAAAAP7w/EwY_3kkgEKU/s800/DSC_0968.jpg[/IMG]

Edited by bros
Link to comment
Share on other sites

Moje umęczone szczęście sobota

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-BfqT19Le46U/UKFeIVNLihI/AAAAAAAAP78/8IcO-ozDWV8/s800/DSC_0989.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-iRBj6aCJNpc/UKFeos_6SuI/AAAAAAAAP8c/Mw1rAvJnRuo/s800/DSC_0995.jpg[/IMG]

RC 2 saszetki rozpuszczone w pół litra wody wypite przez całą sobotę

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-LO_epsghBT0/UKFeX7SepiI/AAAAAAAAP8I/3-DqOCIZu0I/s640/DSC_0991.jpg[/IMG] [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-tTdfY1UqDas/UKFeYKtoqkI/AAAAAAAAP8M/UGo5lAATDa8/s640/DSC_0993.jpg[/IMG]

saszetka RC rozpuszczona w pół litra wody wypita przez całą niedzielę

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-lPtTVxX87hk/UKFe6_REPCI/AAAAAAAAP-c/lAyDC_THCDE/s640/DSC_1008.jpg[/IMG] [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-VFG_9k2y3wU/UKFfNu-JWXI/AAAAAAAAP9U/2hL-6KAt9O8/s640/DSC_1027.jpg[/IMG]

Brosio w niedzielę

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-46_d3NWgCWg/UKFe8DOHFFI/AAAAAAAAP9A/Yt-SjcMJbLA/s800/DSC_1009.jpg[/IMG]


Brosio dzisiaj

[IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-smUNLTERJxc/UKFfdpBHOWI/AAAAAAAAP9s/v7juuUC4PNE/s640/DSC_1036.jpg[/IMG]

dzisiejsze jedzenie broska

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-p99qfjXUlnw/UKFfqiVU3GI/AAAAAAAAP98/HJOTtDlyakw/s800/DSC_1044.jpg[/IMG]

Edited by bros
Link to comment
Share on other sites

dzisiaj ponownie pytałam o regenerację jelit, powinny dojść do siebie za około miesiąc do 2 ale zalecana jest karma Gastryczna i taką z całą pewnością kupię. Może i najprawdopodobniej RC gastro intestinal, na około 3 miesięczną kurację. Do tego cos na wątrobę za kilka dni/ tydzień zależnie od postępów leczenia.

Na szczęście mój skarb po maleńku dochodzi do siebie a ja mam wolne żeby się nim opiekować i nie spuszczać go z oczu.
Napisałam to po to by ktoś taki jak ja zapłakany i szukający w necie słów pocieszenia, ze będzie dobrze mógł je znaleźć i przeczytać ze pomimo ze sytuacja wyglądała obłędnie rokowania są dobre i nadzieja na wyleczenie :) a i ewentualnie zobaczyć jaki był sposób leczenia.

Do piatku Bros bedzie dostawał antybiotyk a jutro na pewno jeszcze Vitacon

znikam , dziś może prześpimy trochę nocy spokojnie

Edited by bros
Link to comment
Share on other sites

Biedny Bros, ale teraz może być tylko lepiej.
My też przerabialiśmy krwotoczne zapalenie jelit z moim wilczakiem. Przyczyny również nieznane. Zaczęło się po powrocie z obozu w Czechach i trochę trwało unormowanie wszystkiego. Chociaż po najgorszych pierwszych dniach czuła się dobrze, ale te krwiste biegunki były straszne.

Link to comment
Share on other sites

Ze łzami w oczach czytałam Twoje posty, bo nasz kochany Fidek miał te same problemy. Wystarczył kawałeczek, okrawek szynki czy innego ludzkiego smaczka. Widok krwawej biegunki jest przerażający. Niestety mój pies nie przezył jednego ze spacerów po "osiedlowych porządkach" z chwastami (przypuszczamy, że zlizał świństwo z łap). Miał niecałe 7 lat. Życzę Wam dużo szczęścia, ale uważajcie na psa.

Link to comment
Share on other sites

Bros, współczuję tego armagedonu, mogę sobie tylko wyobrazić to przerażenie, pamiętając mimo upływu wielu lat, jak wyglądała walka mojego Duszana z wirusowym zapaleniem jelit.
Swoja drogą,chyba powinno być wywieszone jakieś ogłoszenie, jeśli się toksynami okolicę traktuje...
Ściskamy pieska i zdrówka życzymy,
aaa, jelita bardzo lubią len

Link to comment
Share on other sites

O matko... dobrze, że przeczytałam to wszystko, wiedząc już, że kryzys minął...

Nasza Tośka miała krwotoczne zapalenie jelit po tym, jak mądry inaczej pan doktor (zresztą wielka, warszawska sława), potraktował ją lekiem na nużycę dopyszcznie, nie biorąc pod uwagę tego, na co była chora, jakie leki brała oprócz tego. Wszystko miałam wypisane, wydrukowane, ale przecież sława za grubą kasę wie lepiej!:angryy: A ja, kretynka skrajna, uznałam, że przecież TAKI doktor wie lepiej i wie co robi...
Szczęście w nieszczęściu, że organizm zareagował natychmiast, w przewodzie pokarmowym zrobiły się potężne skrzepy i Tośka wyrzygała to wszystko. Wyglądało, jakby się nawcinała surowej wątróbki drobiowej w całości - tak wielkie były skrzepy!:crazyeye: Zapalenie udało nam się opanować, nie doszło do krwawej biegunki. Niestety podany przez ową "sławę" lek bardzo skutecznie rozwalił nerki (obie ich funkcje). Pożegnaliśmy Tosię, usypiając ją, by oszczędzić jej cierpień, niespełna miesiąc od tej cholernej wizyty:placz:

Link to comment
Share on other sites

O jeeesso dziewczyno, ależ Ty horror przeżyłaś :shake:
Przytulam mocno Ciebie i Twoje Brosiątko :loveu:
Jestem pewna, że najgorsze macie już za sobą :)
Najważniejsze, że stan jelit jest odwracalny i Twój chłopak wróci do pełnej formy :multi:
Dziękuję Ci za tą pouczającą, choć dla Ciebie tak bolesną lekcję, pewnie niełatwo było Ci o tym pisać i przeżywać to jeszcze raz
Jednak dobrze wiedzieć takie rzeczy
Gdyby mnie to spotkało (tffu, tffu) i nie wiedziałabym tego, co teraz wiem, to podejrzewam, że spanikowałabym na maksa i być może nie zareagowałabym tak jak trzeba.
TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO :loveu: :loveu: :loveu:
[B]I duuuuuużo zdrówka Brosikowi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!![/B]

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję.
Tośka to była niekończąca się historia choroby, niemalże doktorat naszego lekarza i mój przyśpieszony kurs technika weterynarii. A do tego lekcja pokory, cierpliwości, wielkiej miłości, przywiązania, nadziei, która - już teraz wiem - umiera ostatnia...

Link to comment
Share on other sites

kurcze, dobrze, że z Brosem już lepiej. Niestety moja Shila non stop coś zjada na spacerach:(. Na szczęście do tej pory mieliśmy jakieś chwilowe niedyspozycje, jeśli chodzi o żołądek i mam nadzieję, że tak już zostanie. Biedactwo z Brosa, ale dobrze, że wszystko idzie już ku dobremu.

Link to comment
Share on other sites

bardzo Wam dziękuję za wsparcie, od popołudnia bros jest bardzo głodny a ja sie boję strasznie przekroczyć dawkę wiec stoi to moje ciele w wejściu do kuchni i płacze :( tak mi go żal
Na dworek dostał wzmocnioną "klatkę" na pysio bo niepokorne zwierze jest i w sekundzie , kiedy cały czas go obserwuję miał w pysku ząbek czosnku, wyciągnęłam mu go z gardła praktycznie

takie cuś mu zrobiłam

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-9H7SaZAUiOQ/UKLLQ9kLXOI/AAAAAAAAP_w/zwNf-vlTsas/s640/DSC_1111-001.jpg[/IMG]

[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-UYQQ39pq8cE/UKLLRUM905I/AAAAAAAAP_4/8g7bXyk_Qy0/s640/DSC_1114-001.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

:crazyeye: o Matko Broska cos ty mu zrobiła najlepszego normalnie ,, Milczenie owiec'' zaraz jakos skojarzyłam , no ale Bronisław wygłodzony to i pęd do szukania większy oj to teraz na spacerach bedziemy razem obserwowac gamonie czy czegos nie konsumują bo i ja teraz mam wiekszego stracha a wiadomo Abusia niczego nie przepusci .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...