Jump to content
Dogomania

Whippet długowłosy


charciara

Recommended Posts

charciara:

nie może być nabyte (chyba, że traktujesz to jako zawód i hodujesz dla kasy hahaha). Twój przypadek to wrodzone, które się niedostatecznie wcześnie ujawniło

whippetka:

ja to odkryłem gdzieś w 7 - 8 klasie podstawówki, był to rok około 1983 - 1984, dokładnie nie pamiętam ile wówczas miałem lat. Niby nie wcześnie, ale zważywszy, że to na podstawie tylko książek, to chyba nieźle. Pierwszego borzoja i charta wogóle na żywo zobaczyłem w roku 1993, wtedy też urodziła się moja Łąka. Czyli przez 10 lat pielęgnowałem w sobie tą manię, zanim udało mi się zobaczyć jakiegokolwiek charta. O RANY, sam nie wiedziałem, że to trwało tak długo.

Link to comment
Share on other sites

Moje zainteresowanie borzojem, przyszło wcześniej niż u Amstera, miałam jakieś 8 lat i zbierałam znaczki pocztowe, i pewnego razu w pakiecie znaczków, zobaczyłam po raz pierwszy borzoja na znaczku kubańskim. Zakochałam się w nim, ale dopiero w 1990 roku , gdy poszłam po szkole do mojej pierwszej pracy borzoja zobaczyłam na własne oczy....trochę to trwało, ale moje marzenie z dzieciństwa się spełniło, w 1991 roku miałam już swoją Sarę, charta rosyjskiego....

Gocha i dwa borzojki :lol:

Link to comment
Share on other sites

U! A ja i z chartami i z moimi husky spotkałem się też wcześnie bo w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Co roku u nas w Cieszynie pod Wałką / czy ktoś wie gdzie to jest?/, organizowane były wyścigi chartów, impreza gromadziła wprost tłumy widzów. Zawodnicy zarówno z Polski jak i z Czech bo to bardzo blisko.

Juz wtedy zachwycały mnie charty, pamiętam, jak parę lat z rzędu widziałem na tych wyścigach greyke i zapamietałem, że była z hodowli Acrimonia. Była cała pręgowana, tak bardzo mi się podobała.

I jeszcze pamiętam, że jeden pies chyba afgan nazywał się jakoś Jantar ale był to wiem na pewno z hodowli Adżanta - czy ta hodowla jeszcze istnieje? A może coś pomyliłem?

Na tych wyścigach czasem pojawiały się szczeni ęta na sprzedaż, głównie charty ale raz nawet siberian husky z Czech i wtedy zobaczyłem pierwszy raz w zyciu husky na długo przed tym, jak pojawiły się u nas w kraju i zdecydowałem, że muszę kiedyś takiego mieć. To "kiedyś" nastąpiło po około 20 latach!! A chart teraz ...

Link to comment
Share on other sites

moja przygoda z chartami zaczela sie w 88 od CP a w 90 r kupilem

borzojke od p. Kazimierza miot na B.

Byly to czasy, gdzie moglem bez obawy lazic po polach i uganiac sie za zajaczkami.

Co do miniatur borzoja to byc moze kiedys beda popularne.

Do mnie przemawia borzoj silny, mocny, grubej kosci. Po prostu pies, ktory poradzi sobie z wilkiem.

Link to comment
Share on other sites

Teraz ja napiszę moją historie z chartami... stosunkowo krótką :)

Jako małe dziecko... mialam może 7 lat, zachciało mi się psiaka... wtedy traktowałam psa jako zabawkę,to byl odpowiednik dla mnie lalki Barbie ( :wink: )... prosiłam tak mamę o psiaka około 4 lata, bogu dzięki moja mama się nie zgodziła... gdy miałam jakieś 12 lat jaby na nowo spojrzałam na psy... moi rodzice zgodzili się na psa. Zdecydowałam się na psa rasowego (chyba baedziej dla wyglądu, niż tego, co powinno...), no i tak czytając ksiązki, rozmawiając z ludźmi wkońcu załapałam, o co chodzi z rasowcami (i że wcale niechodzi tylko o to, żeby pies był ładny, a zupełnie o coś innego...). Ustaliłam sobie jaki charakter, osobowość, wymagania itp. musi mieć mój wymarzony pies.. szukałam, szukałam, w sumie rzdna rasa nie odpowiadała mi w 100%... na charty nawet nie patrzyłam... taki chude i mało ludzi je ma... ale wkoncu przczytałam opisy paru chartów i odrazu wiedziałam: tak! tak! takiego psa szukałam! no i trafiłam na whippeta... zakochałam sie w sumie w opisie tej rasy... z wyglądu tylko je sobie wyobrażałam na podstawie ilustracji z ksiązki z rasami psów (wtedy to jesczze nie była miłośc do whippetów!). Trle morele i ... kupiliśmy pierwszego whippeta... zafascynowałam się wtedy tą rasą, chartami i ogolnie kynologią... od czasu mojego Duke mam hopla na punkcie chartów... i już chyba chyba nigdy się z tego nie wylecze... za daleko to zaszło :wink: . Nie wyobrażam sobie już życia bez psów i charta przy moim boku :lol:

Link to comment
Share on other sites

Teraz ja :)

Moja miłość do chartów zaczęła się chyba najwcześniej, bo w połowie albo pod koniec lat 70. Nie powiem ile miałam wtedy lat, bo przecież ciagle mam 16 :D W każdym razie byłam wtedy może w VI klasie podstawówki. Obok mojej szkoły był park. Tam zobaczyłam ZJAWISKO :) Zjawosko było koloru złotego, miało piękny jedwabisty, długi włos i chodziło jak na spręzynkach płynąc jednocześnie :) Trudno to określic, ale przeciez sami wiecie jak to wygląda. To zjawisko zawróciło mi w głowie. Widywałam je rzadko, ale widywałam. Po jakims czasie dowiedziałam się, że to afgan :lol: Od tego czasu afgan stał sie moja obsesją :) Marzyłam o takim psie. Niestety w tamtych czasach rasowiec i to taki pozostawał tylko w sferze marzeń. Z resztą w moim domu nigdy psa nie było i niestety nie miało być :( Z czasem przyzwyczaiłam sie do myśli, że nigdy nie będzie mnie stać na takiego psa, ale marzenia pozostały. Az nadszedł rok 1989 :)

Udałam się z moim byłym mężem na wystawę psów w Poznaniu. Tam mój były wypatrzył 2 czarne afganki, obok których ja przeszłam nawet ich nie zauważając. Właśnie byliśmy w trakcie przeprowadzki na własne M i postanowilismy nabyć ZJAWISKO :) Zjawisko było z hodowli Calsic od p. Zielińskiego z miotu C. Był ze mną 11,5 roku. Odszedł nagle. Miłośc do chartów jednak tak sie we mnie zakorzeniła, że teraz, jak wiecie mam 2 :) Zjawisko afgańskie i zjawisko rosyjskie :lol: Ta miłośc będzie we mnie zawsze. A jak będę juz stara i duży chart będzie dla mnie za duży... to może wtedy silken... :hmmmm: :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Hehehe :D

Ja nie będę pisać mojej całej histori z chartami, ale wiem, że zakochałam sie w nich jak miałam 6 lat. Oczarowały mnie na coursingu.

Z tego co pamiętam to utkwiły mi w pamięci duże charty - krótkowłose i długowłose oraz charciki włoskie. Ale whippety też lubie :wink:

Ale np. Magyary Agary i Psy Faraona traktuje jak duże charty, chociaż są to wiele większe whippety :P

No tak, dopiero 4 lata później (czyli teraz) mam charta.

Pozdrowionka

Dominisia & Arika & Bidabliu :wink:

Link to comment
Share on other sites

  • 10 years later...

Ja swojego pierwszego charta widziałam stosunkowo wcześnie - w dzieciństwie, w tym samym wieżowcu mieszkał pan, który miał charta afgańskiego w błękicie. Najbardziej arystokratyczny, elegancki i zjawiskowy pies z jakim przyszło mi wówczas obcować. Kolejne lata przyniosły fascynację molosami, by w końcu narzeczony mnie nawrócił :D Tak pojawił się u nas pierwszy whippet. Drugi to już moja zasługa i oby było ich w naszym życiu jeszcze więcej!
Co do silkenów - ich okrywa jest piękna, ale czy widzieliście kiedyś egzemplarz z satysfakcjonującą anatomią? O to jeszcze przez wiele lat będzie ciężko - zwłaszcza, że rasa jest tak mało popularna i mało kto się na nią decyduje.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Sęk w tym, że coraz to ładniejszych whippetów nikt nie chce udostępniać ani przyczyniać się do "rozrodu mieszańców", co jest z jednej strony przykre, bo przecież ani pies nie traci uprawnień hodowlanych, ani krzywda mu się nie dzieje. Ino będzie zapis, że "to jest tata miotu rasy nieuznanej" i będzie wstyd. W tej chwili LHW jest bardzo mało i szczerze - nie zdziwiłabym się jakby w USA mieszali je z innymi rasami. Niemniej, szanuję pracę hodowców, tylko szkoda, że niektórzy chwytają się desperacko wszystkiego. Inbreed jest przerażający w tej rasie, ale kiedyś było o wiele gorzej. Za rasą wloką się też choroby genetyczne typowe dla pastuchów (CEA, MDR1). Zapytałam kiedyś "mojej" hodowczyni (z którą do dzisiaj mam kontakt, bo kobieta jest naprawdę niesamowita i super się z nią rozmawia), dlaczego zdecydowała się na krycie psa i suki z CEA carrer (istnieje ryzyko, że 25% szczeniąt urodzi się chorych na CEA). Bez absolutnie żadnej spiny wytłumaczyła mi obszernie, że nad kryciem myślała blisko 2 lata, że CEA to nie jest tak poważna i śmiertelna choroba jak MDR1, a matka miotu wnosi zupełnie nową linię LHW w Europie, bo praktycznie żaden pies na naszym kontynencie nie jest z nią spokrewniony, co daje nowe możliwości hodowlane. I głównie dlatego nie chciałam od niej szczeniaka, pomimo, że miot bardzo mi się podoba, to nie mogłabym obiecać, że podejmę się kiedyś tak poważnego zadania jakim jest hodowla, zwłaszcza TAKICH psów, gdzie każde krycie, każdy miot działa na korzyść, lub też nie, całej rasy. Przecież minie co najmniej 10 lat zanim rasa zostanie uznana, o ile w ogóle, przez FCI, bo w Czechach już jest. Dobrze, że są w miarę stabilne jeśli chodzi o wygląd i nawet mają swój wzorzec. Życzę im jak najlepiej i z ciekawością śledzę każdy miot, rodziców, choroby i rodowody.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...