Jump to content
Dogomania

Proszę odwołać....


Guest Mrzewinska

Recommended Posts

Guest Mrzewinska

Zastanawiam sie czasem czy slowa "prosze odwolac psa" urazaja czyjas ambicje. Wiele razy - majac swoją psice na smyczy - zwracam sie z taka prosba do wlascicieli psow puszczonych luzem. Miejsce do zabaw raczej nieodpowiednie, jezdnia tuz obok z jednej strony, z drugiej mamy pchaja wozeczki z dziecmi. A poza tym, nie znajac psa ani wlasciciela, nie mam ochoty na kontakty - moje prawo.
Tymczasem zamiast oczekiwanego odwolania slysze uwagi w rodzaju "a co to przeszkadza, moj nie gryzie, widze ze suczka, to przeciez moze podejsc, a to trudno odwolac, a niech sie pobawia". A potem obrazone zdumienie, ze moge sie nie zgadzac na niekontrolowana zabawe psow.

Co robicie, gdy ktos majac psa na smyczy prosi o odwolanie Waszego puszczonego luzem?

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Jeśli ktoś prosi to próbuję odwołać psa. Piszę próbuje nie dlatego że on do mnie nie wróci, bo zawsze wraca, tylko dlatego ze nie robi tego natychmiast, dzikim pędem. Jak go odwołuję to najpierw wołam go po imieniu zeby przerwał zabawę a potem dopiero wydaję komendę "do mnie", którą zawyczaj wykonuje podbiegając niezbyt szybko.
Jeśli właściciel ma psa na smyczy to staram się to zrobić jak najszybciej, bo rozumiem że moze nie mieć ochoty na znajomość z nami. Ale często słyszę pretensje i wyzwiska, że robię to za wolno i ze powinnam się rzucić w pogoń za psem. Trochę mnie to dziwi bo wydaje mi się powszechnie znanym fakt że goniąc psa nie dowołam go do siebie...

Link to comment
Share on other sites

Odwołuję.
A wogóle starm się nie dopuszczac to takiej sytuacji, jak widzę kogoś nadchodzącego z psem na smyczy to przywołuje swoje i też przypinam.

Ogólnie rzecz biorąc nie lubię pałętających się luzem psów na ulicy, wśród tłumu ludzi. Dla mnie luzem pies może biegać na łące, polu, ewentualnie w parku i to z daleka od głównych dróg spacerowych i od miejsca zabaw dzieci. I w takich miejscach też jak widzę kogoś z psem na smyczy to albo odchodzę, odwołując swoje psy, albo je usmyczam (o ile właśnie sa luzem). Nie wiem dlaczego spotkany ludzik trzyma psa na smyczy (powodów może być wiele i to bardzo różnych), ale dla mnie sygnał jest jeden - właściciel psa nie życzy sobie niekontrolowanych kontaktów z innymi psami i tyle - jego wola i ja ją szanuję.

Link to comment
Share on other sites

moje zasadniczo są zawsze na smyczach (8 metrowych) więc to ja proszę o odwołanie "luzaków" gdy sytuacja jest niepewna. Bez smyczy moje biegają tam gdzie inne też są wolne ( np.krakowskie Błonia) i wtedy reaguję na zachowanie innego właściciela - jeśli odwołuje swojego psa lub smyczkuje ja robię to samo. Wolę nadmiar ostrożności niż ..... Zakładam, że skoro ktoś woła swojego to ma powód i staram się to szanować

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim staram się, żeby mój pies nie podbiegał do inego, będącego na smyczy... Poza tym w miejscach nieodpowiednich moje stwory sa zapięte, szczególnie w pobliżu (szeroo rozumianym) ulicy. Jesli juz biegną do psa, to z reguły na wołanie zawracają bez kłopotu... Jeśli miejsce jest dobre, a psy wyraźnie nastawione przyjaźnie, to pytam, czy moga się zaznajomić/pobawić.
Akurat teraz mam psy niekonfliktowe, ale póki żyła Mi, nie byłam szczęśliwa, kiedy jakiś pies podlatywał i zaczynał ją zaczepiać. Bo musiałam ją usadzić i poprosić o zabranie psa. I faktycznie reakcje bywały średnio miłe:shake: a czasem bezdennie głupie- "mój nic nie zrobi"- no pewnie, mały kundelek bernardynie... na co nieodmiennie odpowiadałam- "ale moja może zrobić". W związku z tym , jestem po stronie tych co mówią "proszę odwołać psa".;)

Link to comment
Share on other sites

Na taką prośbę usłyszałam już:
- że jestem nienormalna
- że powinnam się leczyć
- że mój pies nie ma kontaktu z psami
- że jak mi nie odpowiada to mogę nie chodzić tam gdzie ona z psem
- że ona nie będzie katować psa smyczą
- że kastracja to dręczenie
- że nikt inny nie zgłaszcza pretensji (nie zgłasza bo inni leją tego psa czym popadnie jak podbiega)
- że jestem niewychowana (to usłyszałam w towarzystwie kilku bluzgów:diabloti: )
Ja lojalnie ostrzegam że mój pies potrafi zjadać, że ja nie chce żeby to robiła i nie dopuszczam do sytuacji żeby miała okazję. Uprzedzam również że w razie czego mój pies jest mały i będę jej bronić:mad: zdażyło mi się potraktować obcego psa z buta a właściciel zero reakcji - tylko poczekał aż pies podbiegnie do niego i poszli.
Dla mnie chodniczek przy ulicy nie jest miejscem żeby psy się bawiły ani żeby były luzem.
Ulvhedinn jak mówie że moja może coś zrobić to ludzie się śmieją. Mam małego potwora który wygląda bardzo niewinnie (kto ją zna to wie do czego jest zdolna).

Link to comment
Share on other sites

mój ELik ma niesamowita awersję do jamników. po prostu nie lubi i już.
koty są do gonienia.
innych psów, hmmm, duzych się boi, małych nie bardzo.
w każdym razie, Elik jest zawsze na smyczy, 5m lub 10 m, w zależności gdzie jessteśmy.
Po pierwsze jesteśmy razem tylko 3 miesiące i uważam, ze za wcześnie jeszcze na bieganie bez smyczy,
Po drugie jak juz będzie czas na bez, to uważam, ze każdy pies musi być w kagancu.
wczoraj musiałam bronić mojego ELika, a ne jest mały (prawie labrador ;)) przed innym, większym psem, latającym luzem, bez kagańca. Poprosiłabym o odwołanie psa, ale właściciela ni widu ni słychu.
grrr.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Wladczyni, witaj w klubie. Ja to wszystko juz tez slyszalam. Ciekawam, co jeszcze moga wymyslic ludzie proszeni o odwolanie psa.

Jesli Twoj pies to JRT, to w Krakowie jeden z pierwszych przedstawicieli tej rasy mial na sumieniu psa, ktorego nie odwolano w pore. Trzy razy wiekszego.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim nie rozumiem ze niektórzy uwazaja ze pies ma być milusi do wszystkich, Ze każdy sobie moze piesia pogłaskać i od razu pcha sie z łapkami do głaskania, że piesio musi kochac inne piesie i można go uszczesliwić dajac mu inne psie towarzystwo.
Nie podoba mi się to ze niektórzy sędziowie na wystawie sami chca sprawdzać zeby psu i łapia bez przygotowania psa jakby był pluszakiem.
To własciciel powinien pokazywac psu zęby. Zapomina sie tez o podstawowej rzeczy podchodzac do obcego psa. Aby najpierw pozwolic mu sie zapoznać z zapachem, dać mu do naweszenia reke a potem pogłskac po kryzie zanim sie zacznie głaskać po głowie.
I zawsze trzeba sie spytac właściciela o zgodę. Jaki by to nie był pies.
Kolejną rzecza bardzo błędną, jest głaskanie obcego psa w obecnosci naszego w jego bezposrednim towarzystwie. A potem zdziwko ze nasz pies zaatakował takiego slicznego szczeniaczka.:crazyeye:
Podobne zdziwko gdy nasz pies nie chce bawic sie z innymi psami.
Jakos mało kto potrafi zrozumiec, ze pies nie musi sie bawic z obcym psem. Przeciez to nie jego stado. Nawet nie musi byc łagodny w sytuacji gdy obcy pies narzuca swoje zabawy. Wiel psów ma bardzo mocne zabawy, przepychanki, naskakiwanie, powalanie na ziemię. U moich psów takie zabawy nie przechodza i zawsze wywołują postawe obronną.
Moja borderka ma ulubiona kolezanka maliniaka. Zadzwiajaca rzecz, ze ta malina inaczej się bawi z moja borderka niz ze swoim bratem malinikiem. Zabawy z moja polegaja na wspólnym ganianiu z kijkiem, łąpia za jeden i razem sobie ganiaja, albo jak malina ma plastikowa butelke to borderek biega z nia ramie w ramie, nawet jesli dochodzi do zabaw bardziej siłowych, to malina jest bardzo delikatna. Ze swoim bratem nie pozwoli mu na łapnie kijka i bieganie razem z kijkiem i ich zabawy sa bardziej siłowe, mocne.
Jednak w sytuacji gdy psy sie nie znają to poniewaz kazdy preferuje inny typ zabaw dochodzi do scysji.
Jezeli puszczam psa aby sie pobawił z innymi, to tylko wtedy kiedy znam psa, kiedy psy sie znają i wiem ze sie lubia i wtedy kiedy uwazam ze jest to czas i miejsce na zabawy.

Link to comment
Share on other sites

W stosunku do mnie nie słyszałam takiej prośby, tylko dlatego że nie pozwalam na podbieganie do innych psów, po osiedlu psy chodzą na smyczy, spuszczam je w miejscu gdzie nie ma innych psów czy ludzi.Gdy ktoś zbliża się z psem zawsze zapinam swoje na smycz i dopiero po obustronnej zgodzie mojej i drugiego własciciela puszczamy ewentualnie razem.
Sama parokrotnie prosiłam o odwołanie psa i spotkałam się z podoobnymi komentarzami o których pisała Zofia czy Władczyni. Jeden właściciel otrzeźwiał dopiero po tym jak jego "nie gryzący" jak sam twierdził pies rzucił się na mojego.Od tej pory gdy widzi że idziemy zapina psa na smycz (dopiero i to). Wiele osób mówi własnie że jego pies jest spokojny, że nie ugryzie itd, ale tego nie możemy być pewni. Poza tym to że jego pies nie gryzie wcale nie znaczy że mój też nie. Pies też nieraz może mieć gorszy dzień, czy po prostu drugi pies mu nie podpasuje i nieszczęscie gotowe. Wolę nie sprawdzać tego na swoich psach.
[quote name='Mrzewińska"']Ciekawam, co jeszcze moga wymyslic ludzie proszeni o odwolanie psa.[/quote]
ja uslyszałam
że jestem histeryczką
że psu smycz do niczego potrzebna nie jest
i najlepsze że gdybym miała kundelka to też pozwala bym mu biegać luzem i że pewnie myśle że skoro moje są rasowe to są lepsze ale tak na prawdę to są przeze mnie nieszczęśliwe :crazyeye: i że je męcze(no cóż widać wożenie psa nad wode żeby się wyszalał, codzienne 2-3 godz bieganie po lesie, gonienie za patykami nie są w stanie zrekompensować psu 10 minut na smyczy w drodze do lasu- myślicie że powinnam spodziewac się TOZu? :diabloti: a tak swoją drogą to jak kundelek to nie może chodzić na smyczy? i co ma fakt nie/ rasowości psa do puszczania go luzem?)

Link to comment
Share on other sites

ja przewaznie spotykam sie z kompletnym zignorowaniem mojej prosby co mnie doprowadza do :angryy: zwlaszcza ze taki pies jest przewaznie agresywny.dlatego juz nie prosze.jestem wystarczajaco niemila zeby spowodowac odwolanie psa"bo to chamka":lol: .i dzieki temu nie zdaze sie wnerwic.a opinia o mnie cyzni cuda i bardzo szybko wszystkie pieseczki sa odwolywane albo wlasciciel piszczac biegnie w druga strone zeby odwolac psa jak mnie widzi z daleka.:diabloti: .jak bylam mila to traktowano mnie jak nieszkodliwa acz zrzedliwa wariatke.bo jak moge nie chciec zeby pieski sie pobawily-moje sie nie bawia z psami.maja psy w nosie.:loveu: .

Link to comment
Share on other sites

Ciekawy temat....., z tego co czytam na forum, duzo osob sie przyznaje do odpowiedzialnosci za zwierza, a z drugiej strony czesto pojawiaja sie kwestie: moj pies goni, obszczekuje, podgryza i co zrobic (ale nie bede przeciez go "katowac" chodzeniem na smyczy). Ot, taka ciekawostka ;)
Ze swojej strony, na taka prosbe, gdy mam psa na smyczy a inny podbiega, juz uslyszalam, ze mam psa uspic, skoro taki grozny, zalozyc mu kaganiec; standartowy zestaw wymowek - ze ten biegajacy to sunka (czasem z cieczka, a niech sie pieski pobawia :shake:), niegrozny, atakuje tylko ze stachu, tak sie bawi, a niech zostanie wreszcie pogryziony (tylko dlaczego to moj pies ma go gryzc :-o) to sie nauczy nie podbiegac.
No i czesto zdarza mi sie, ze cudze, nieodwolywalne psy doskakuja do dziecka bo " sie boja duzego (mojego) psa". Ostatnio, po usilnych prosbach, pan zapial na smycz swoja dobermanke, minelam go za swoim psem ciagnacym sanki, a pan puscil sunie prosto do twarzy mojej corki na sankach :angryy:.
I, co dziwniejsze, baaaaaaardzo rzadko slyszy sie przeprosiny, najczesciej zdziwienie, wyrzuty i awantury ze strony wlasciciela biegajacego psa.
Smieszno i straszno tez wygladaja sytuacje, gdy psy sa zapinane na smycz bo pojawia sie policja/SM, a wczesniej za diabla nie mozna bylo sie o to doprosic. Logika czy tez jej brak jest niepojety...

Link to comment
Share on other sites

Również odwołuję. Ale raczej się nie zdarza, zeby Zaki bez mojego pozwolenia pobiegł do jakiegoś psa, bo kiedy na horyzoncie pojawia się obcy pies, biorę Zakiego na smycz lub skręcamy w inną ścieżkę. Tak na wszelki wypadek.

Za to od czasu do czasu zdarza sie, ze to ja muszę prosić o odwołanie psa.
Ostatnio było tak:
Idzie sobie własciciel i podziwia chmury. Pies w kagańcu, wiec oczywiście oznacza to że może biegać, gdzie chce, bo nic nie zrobi. Od razu widać, że pies jest wynudzony, więc nic dziwnego, ze gdy zobaczył Zakiego, leci do niego pędem. Właściciel wogóle tego nie zauważył, ocknął się dopiero, kiedy zawołałam, żeby wziął psa. Więc stanął i monotonnym głosem wołał "do nogi". Tymczasem Zaki i tamten pies już mierzyły sie wzrokiem. Starałam zostawić luźną smycz, ale i tak po chwili rzuciły sie na siebie. Dopiero wtedy wlaściciel przybiegł złapać psa. Zaki szarpał się na smyczy, a tamten pies latał wkoło niego, a właściciel za nim. W końcu właściciel złapał psa, uderzył go kilka razy smyczą, (biedny pies cały się skulił :() i poszedł sobie bez żadnego "przepraszam".

I co o tym myślicie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Ayshe, naucz mnie, jak mam byc skutecznie niemila, aby mnie omijano lukiem...

Zofia[/quote]
Potraktuj psa z buta pare razy, nakrzycz na właściciela powinno poskutkować - na mój widok jedna osoba zapina psa albo bierze go na ręcę, z innymi właścicielami mijamy się prawie bezkolizyjnie. Kiedyś jedna pani na mnie nakrzyczała że z suką do parku przyszłam "bo to suczka i ja nie moge psa odwołać". Rozważam zakup gazu pieprzowego, bo mało śmiesznie jest w sytuacji w której pies ponad 20 kilo próbuje zagryść mi sukę albo po mnie skacze a właściciel nic.
Tak mam psa w typie PRT i wiem do czego jest zdolna, tylko czemu ludzie mi nie wierzą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Ayshe, naucz mnie, jak mam byc skutecznie niemila, aby mnie omijano lukiem...

Zofia[/quote]:diabloti: :diabloti: :diabloti: Zosiu-no nie moge publicznie.
ja probowalam wszystkiego i nie sadze zeby moje zachowanie bylo akceptowalne spolecznie;) .tylko ze ja w pewnym momencie przestalam sie ceregielic.beztroska ludzka mnie oduczyla prosic.zadam i groze a jak nie dziala-uzywam slow uznawanych za obelzywe.moje psy sa na smyczach i ida przy nodze.lapie je natychmiast jak widze innego psa/psy.bo ktos moze sie bac.puszczam je zreszta tylko na cwiczakach lub terenach nieuczeszczanych bo nie mam przyjemnosci w dreptaniu po parkach gdzie sa stada psow i ich beztroskich wlascicieli.zamiast sie denerwowac chce spedzic czas spokojnie i skoncentrowana na swoich psach a nie na tym ze wytrzasnie mi sie skads pimpek probujacy skopulowac mi suke-bo samiec tego nie wytrzyma .a jemu nie wolno sie rozpedzac do pilnowania i ustawiania.za to pod domem mam sajgon.:angryy: ale juz sobie wychowalam psiarzy w bloku.:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Jak się do ludzi zwraca grzecznie to zazwyczaj i tak na to nei reagują.
Jak puści się wiązankę- trudno mi w zasadzie tak powiedzieć do starszej osoby- reakcja jest natychmiastowa.
Chociaż jeszcze tego nie próbowałam zazwyczaj , było tak, że mój pies leciał do innych , ale ta sytuacja zdąrzyła się zmienić i ... mój pies (nie uczyłam go tego jakoś spacjalnie, raczej traktowałam to jako zajęcie psa czymś innym) sam z siebie siada i patrzy, mimoże mógłby polecieć za psem. :multi:

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Hm, z buta to jednak zal mi czyjegos psa, jesli nie leci z agresja, no i mam wrazenie ze moje zwierzatko moja agresje poczytaloby za zaproszenie do wspolnej rozroby, a tego wolalabym uniknac.

Moze akurat pani z pieskiem dzis spotkana przeczyta to przypadkiem i pomysli przez chwile....
Zofia

Link to comment
Share on other sites

Mój podopieczny ONek jest agresywny do psów i zdarza się, że i do suczek jak jemu się coś nie spodoba (przeważnie to zazdrość o mnie np., albo piłeczka w mojej kieszeni). Miałam kilka sytuacji, że podbiegała suczka (oczywiście jak tylko zauważe jakiegoś psa zbliżającego się do nas to Aresik jest zapinany na smycz) i właściciel jak się dowiedział, że to pies to nie reagował na moje prośby wzięcia suni, bo pies potrafi się rzucić. Zawsze padało stwierdzenie, że to sunia i pies jej nic nie zrobi. Dopiero jak zobaczyli Aresa w akcji to je zabierali twierdząc, że to nienormalny pies. A on poprostu akurat w tym momencie woli moje towarzystwo :loveu: i zabawę ze mną.

Link to comment
Share on other sites

Eeeeeech. No cóż, ja też z tych, co wołają "proszę zapiąć psa" i to też z tych, co robią to zbyt grzecznie najwyraźniej :evil_lol:

Wystarczająco zdesperowana byłam w zasadzie tylko wtedy, kiedy Una była w trakcie rekonwalescencji po złamaniu kości strzałkowej (kość nie była zrośnięta do końca i Una miała nakazane bardzo spokojne i równe spacerki), oj, wtedy szły w ruch nogi, a czasem po prostu brałam swoją sucz na ręce, co wcale nie było dobrym pomysłem, ale cóż było robić?

Muszę jednak przynać, że w mojej okolicy większość osób, jeśli widzi, że swojego psa zapinam na smycz/zwołuję do nogi, reaguje tym samym :loveu:

Przebojem dla mnie był natomiast Wrocław, gdzie nawet nie było do kogo wołać, żeby zapiął psa :mdleje:

[B]ayshe[/B] - jak Ty to robisz?? :mad: Ja też tak kce! :obrazic:

Pozdrawiam
Marysia i Una

PS Acha, ja domyślnie swojego psa na widok innego biorę na smycz, albo trzymam na obietnicy piłeczki tuż koło mnie ;) więc do mnie nikt nigdy nie woła, żebym ją zapięła :razz:

Link to comment
Share on other sites

a ja się przyznam, że mi raz jedna pani zwróciła uwagę bym zabrała:oops:, kiedy Figa była jeszcze małym szczeniaczkiem, oba psy były na smyczy i mijaliśmy się wtedy na ścieżce w parku, oba pieski były przyjaźnie do siebie nastawione, a pani zamiast pójść sobie dalej to stała i mnie ofuknęła czy mogę już zabrać tego psa, nie było to miła lekcja, ale skuteczna, od tamtej pory jeśli widzę, że właściciel nie jest przyjaźnie nastawiony to zabieram psa i idę dalej swoją drogą, a do psów na smyczy ma zakaz podchodzenia.
Mnie najbardziej irytują ludzie, którzy stoją i się patrzą, jak ja próbuję odgonić psa, albo wołają bez sensu "Azor, Azor" zamiast podejść i zabrać zwierzaka.
Kiedyś gdy z koleżnaką poprosiłyśmy jedną babkę by wreszcie zabrała swojego psa, to chciała żebyśmy to my go złapały, kumpela mówi, że nie wie czy on nas nie ugryzie to usłyszałyśmy, że jakieś dziwne jesteśmy, bo same mamy psy a na psach się nie znamy, i że szczeniaka się boimy, tym szczeniakiem to był wyrośnięty onek który miał już chyba około roku

Link to comment
Share on other sites

Moja suńka nie przepada za niektórymi małymi psami. Na te właściciele często zupełnie nie zwracaja uwagi, dopóki nie stwierdzą, że psiak jest w niebezpieczeństwie :) kiedy widza, że Baryłka warczy i wystawia cały garnitur zębów, najczęściej sami w popłochu odwołują pieska.
Z właścicielami duzych bywa różnie. Najczęściej kończy się to korridą w stylu ja próbuje trzymac swojego psa z drugiej strony moich nóg a obcy ze wszystkich sił próbuje sie przez ta bariere przedrzec. Właściciel najczesciej bezskutecznie nawoluje swojego psa z odleglosci kilkunastu metrow. Osoba ktora rusza tylek i łapie psa to rzadkosc. Chyba ludzie boja sie osmieszenia ze nie beda umieli wlasnego psa zlapac albo zacznie on przed nimi uciekac :razz:
Ale ogolnie moje doswiadczenia nie sa az takie zle. Generalnie wiekszosc ludzi napotkanych na spacerze widzac ze zapinam swojego na smycz, odwoluja zwierzaka do siebie.
Inna sprawa to tzw. psiak-ogon. Podejdzie, powącha sie z moim, bo zatrzymam sie dla swietego spokoju, a potem nie moge isc w spokoju dalej. Tamten przyczepi sie jak rzep, moj pies kreci sie i odwraca, bo tamten wtyka mu nos pod ogon.. Wlasciciel najczesciej nie reaguje - pali fajka, rozmawia ze znajomym.. Dopiero kiedy wydre sie na jego psa albo zblizamy sie z "rzepem" do ruchliwej ulicy, nastepuje reakcja właściciela w stylu leniwego wołania.

Z moich obserwacji wynika, ze w małym miescie gdzie mieszkam na codzien ludzie sa mniej towarzyscy jesli chodzi o zabawy psow. Kazdy trzyma swojego przy sobie, bawia sie tylko psiaki znajomych ludzi. Praktycznie nie zdarza sie zeby obca osoba zagadala czy psiaki moga sie zapoznac. W Warszawie jest inaczej, ludzie po raz pierwszy spotkani moga godzinami rozprawiac o psach, ich zwierzaki sa tez lagodniejsze i bardziej nastawione na nowe znajomosci :)

Link to comment
Share on other sites

U nas jesli o to chodzi to jest tragedia, kazdy se puszcza psa luzem,bez kaganca i wogule full wypas i to gdzie popadnie,czy ulica,czy park gdzie biega juz kilka psow ...ja swoją suczke mam zawsze na smyczy,jak na ulicy ide to krótką metrowa i kaganiec,w parku zmieniam na 5 lub 10 m i ściągam kaganiec,a ona ma taki charakterek ze udaje ze chce sie bawic z psami,piszczy i szczeka, a jak juz pies podleci to gryzie i sie rzuca(jak to amstaf nie lubi psów) i wtedy własciciele sie na mnie drą ze nie umialam psa wychowac,ale nikomu nie przyjdzie do głowy ze ten pies teraz ponosi błedy ktore wczesniej inny czlowiek w nim zaszczepił,gdyz jest to suczka wzieta ze schroniska najprawdopodobniej po walkach,i widze ze ona nie lubi tego robic,ale taki ma nawyk i robi to w obronie, nauczona ze albo ona pierwsza zaatakuje albo to ją zaatakują.Ale najłatwiej oceniac innych,nie widzac swoich błedow,bo ich psom wolno przezciez latac luzem,a jak zwracam im uwage to mnie wyzywają i ogólnie jak robi sie nie miło to dzwonie po straż miejską i nie podejmuje gadki,bo jak im psa moja ugryzie to zaraz są tacy mądrzy i robia z siebie świętych i oczywiście zapominają ze ich uprzedzałam, ehhh szkoda gadać

Link to comment
Share on other sites

Nie dopuszczam do sytuacji w których moja Koma miałaby podbiegać do obcych, prowadzonych na smyczy psów. Znam moją sunię i wiem, że nie jest ona specjalnie towarzyska, zresztą sporo czasu zajęło nam nauczenie jej wracania na zawołanie, dlatego puszczana jest tylko w miejscach bardziej odludnych gdzie raczej nie spotyka się psów. W takie miejsca na ogół chodzą odpowiedzialni właściciele czworonogów, którzy widząc jak zapinam swoją sunię na smycz- robią to samo.
Natomiast w parkach czy na osiedlu, już wielokrotnie zdarzało mi się prosić o odwołanie podbiegającego do nas psa... i słyszałam już różne odzywki, które padały w tym wątku. Najczęściej powtarzającym się jest- "niech się pani nie boi, mój piesek nie gryzie". Kiedy ja często bardziej boję się o tego nieagresywnego pieska. Po za tym już kilka razy moja sunia prowadzona na smyczy została zaatakowana przez większe, agresywne psy, zwłaszcza bullowate, po czym ma ona teraz do takich psów uraz :roll:
Najgorzej wyprowadza mnie z równowagi jeden pan, który dość często przychodzi do parku, siada na ławce i czyta gazetę, a jego piesek (mix foksteriera) puszczony oczywiście bez kagańca, robi co tylko zechce :angryy:
Zdarzyło mi się już potraktować z buta takiego podlatującego pieska, zwłaszcza kiedy moja sunia ma cieczkę, a właściciel jest kilometr dalej i nie zwraca na swojego pupilka uwagi :roll:

Link to comment
Share on other sites

Wole potraktować psa z buta niż moja suka ma mu coś zrobić, bo wiem że potrafi tylko nie miała okazji i mam nadzieję że nie będzie miała. W klatce obok mieszka wilczarz irlandzki - moja suka stanie jej pod brzuchem wyprostowana, a mimo to bardziej boje się o tamtą sukę:diabloti:
Wiązanek raczej nie puszczam, staram się być kulturalna, ale kiedy widze że właściciel woła "Azor" i znika za blokiem a Azor rzuca się na moją nogę bo suke mam na rękach to budzi się we mnie złe.
Kate89 rozumiem że chodzi bez kagańca żeby się mogła bronić? Jeżeli jest odwoływalna i kontrolowalna nawet w momencie ataku to ok, ale jeśli nie to ryzykujesz życiem innych zwierząt. Może warto chodzić w miejsca gdzie nie ma tylu psów?Albo skupić ją tak na sobie żeby nie myślała o zwierzętach. Nie każdy AST nie lubi zwierząt, choć znam sukę po przejściach która unormowała się po jakiś pięciu latach od wzięcia ze schronu, kiedy zrobiłą się starsza i kiedy do rodzinnego stada dołączyły inne psy (ona przewodzi "sforze").

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...