Jump to content
Dogomania

Norek już w Nowym Domu w Krakowie! :-D


Recommended Posts

dobrze, że jesteście.
To takie dziwne, życie toczy się dalej, słońce świeci, ludzie chodzą, a Miciusia już nie ma...
Cały czas się zastanawiam, gdzie on jest? czemu nie ma go ze mną w kuchni? dlaczego nie miauczy (a był gadatliwym gościem)?
czuję się taka... obolała, także fizycznie, jakby mnie ktos pobił.

Link to comment
Share on other sites

To jest najgorsze, życie toczy się dalej,  niby wszystko tak samo, ale pustka ogromna  i nawet inne zwierzęta wokół Ciebie nie są w stanie jej wypełnić,  choć na pewno trochę łagodzą ból.  18 lat to kawał czasu. Miciuś był zawsze i jak teraz żyć bez niego? Stara prawda o czasie leczącym wszystkie rany sprawdza się tylko częściowo. Trzymajcie się,  ściskam 

Link to comment
Share on other sites

O 11.06.2016 o 16:04, Toska1 napisał:

Wiem Aga,że masz teraz ciężki czas ,ale spróbuj popatrzeć na to z drugiej strony !
Miciuś dożył pięknego wieku ,w najlepszym domu , wśród kochających go i dbających o niego osób ! Nie każdy zwierzak ma w życiu tyle szczęścia !
Każde odejście jest bardzo trudne , obojętne czy naturalne , czy to nasza decyzja ,dlatego współczuję i rozumiem Cię , bo przechodziłam to jak wielu z nas ...
Cieszcie się z każdej jeszcze Wam danej chwili , niech ich będzie  jak najwięcej !
Wygłaskaj pięknego Miciusia od ciotki Toski !
pozdrawiam cieplutko i myślę o Was .

 

O 15.06.2016 o 22:50, dorota1 napisał:

To jest najgorsze, życie toczy się dalej,  niby wszystko tak samo, ale pustka ogromna  i nawet inne zwierzęta wokół Ciebie nie są w stanie jej wypełnić,  choć na pewno trochę łagodzą ból.  18 lat to kawał czasu. Miciuś był zawsze i jak teraz żyć bez niego? Stara prawda o czasie leczącym wszystkie rany sprawdza się tylko częściowo. Trzymajcie się,  ściskam 

Zgadzam się z obiema wypowiedziami. Żałuję, że wcześniej tu nie wszedłem, ale ostatnio nie było kiedy, a nie podejrzewałem, że dzieje się najgorsze.

Bardzo mi przykro. Zdaję sobie sprawę z tego co teraz czujesz i musisz to zwyczajnie przeczekać bo na tego rodzaju pustkę chyba nie ma lekarstwa.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...
  • 2 months later...
  • 3 weeks later...

Niusy takie sobie.
Norek choruje na serce.

Na początku sierpnia, byliśmy z Norkiem u weta. Kaszlał, jakiś taki bez sił piesek, nie podniósł się, nawet po letnisku, fizycznie. Widać było, ze chce biegać, ale nie daje rady. I co się okazało? Serce :( 
Ta cholerna operacja w styczniu, i to co się działo potem! Plus wiek, oczywiście (13-14 lat, jak nic). Pewnie by to i tak nastąpiło, ale może później?... Faktem jest, że po tej operacji piesek nie doszedł do siebie, jest inny. Cóż, leczymy się; niedomykających zastawek nie da się naprawić, ale można mu poprawić komfort życia; bierzemy tabletki na serce i nadciśnienie. Podobno z tym można żyć (tak jak u ludzi). 
Przyznaję jednak, że mnie to załamało, za szybko po Miciusiu takie zmartwienie! 
Spacerki tylko krótkie i powolutku.
Pan Brąź natomiast bardzo dobrze. Świetnie się dopasował do naszego życia. Ma zupełnie inny charakter i osobowość niż Miciuś, I dobrze.

nor.jpg

na.jpg

1znamwg.jpg

a to (poniżej) fota z letniska z dedykacją dla Dany. Jest to dwójka przyjaciół z domu w sąsiedztwie na letnisku.
Labradorka i mały/czarny. Przeskakują przez ogrodzenie i gigantują po polach. Na szczęście ostatnio mniej. 

dana.jpg

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Jak dobrze, że się odezwałaś !
bo już się martwiłam,co się dzieje ...
Norek choruje, niedobre wieści ...no cóż ,wiek robi swoje .Ważne,żeby był dobrze zdiagnozowany ,dobrze leczony !
Macie dobrego kardiologa ?
Trzymam kciuki , żeby wszystko szło dobrze i spokojnie !
Jutro się odezwę sms-em ,pozdrawiam :)

piękne zdjęcia ,wygłaskaj zwierzaki :)

Link to comment
Share on other sites

Jak dobrze jest sobie popatrzeć na szczęśliwe zwierzaki:) 

Przykro mi z powodu choroby Norka. Z tym da się żyć . Mój staruszek Ares (podobno 18 lat) kilka lat na to chorował, choć zdiagnozowano to dopiero w ostatnim roku. Gdybym mógł zacząć leczyć go wcześniej to kto wie jakiego wieku by dożył... Tak czy inaczej, wystarczy pilnować podawania tabletek na serce (w jego przypadku Cardisuru) i w razie potrzeby Furosemidu, a po psie nie widać różnicy:)

Zdrowia Wam życzę:)

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, że jesteście.

Czas nie stoi w miejscu. Norek jest z nami dobre 9 lat. Nie wiem, kiedy to zleciało. Za niedługo będziemy obchodzić 1. rocznicę dołączenia Pana Brązia do rodziny. A Miciuś śpi pod paprocią i borówką kamczacką od kilku miesięcy...

wakacje na wsi. Tutaj Norek z najlepszym kolegą, Misiem (też znajda, uratowana przez zespół sąsiedzki)

IMG_8430.JPG

Norek ma coraz słabszy wzrok. Ja też.

IMG_8413.JPG

tarzanko, nie ma jak trawa w plenerze.IMG_8437.JPG

własny kawałek ziemi

IMG_1153.JPG

ulubiona, nowa krótsza trasa spacerowa - przez krowie pastwisko na ścieżkę między polami. Tak na 5 kroków.

IMG_8297.JPG

ulubiona ścieżka za pastwiskiem

IMG_8436.JPG

Mićka już nie ma, to ten znowu...  - Norek nie jest zachwycony, Brąź bardzo.

IMG_1055.JPG

tak spędzają czas, kiedy pada.

IMG_8391.JPG

Pan Brąź u siebie.

IMG_8446.JPG

ulubione miejsce wszystkich kotów - baza pod piwonią

IMG_8382.JPG

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Szczęśliwe zwierzaczki :)

Ja jestem właśnie na wsi i dzisiaj właśnie u mojej sąsiadki, starszej pani, jakaś obca kotka wyprowadziła z poddasza domu 5 kociąt, tak na oko mają 6-7 tygodni, pięknie umaszczone. Jeden spadł jak schodził z poddasza i bał się wrócić, pozostałe uciekły jak mnie zobaczyły. Tego jednego wzięłam rudo-biały o pięknych niebieskich oczkach, najpierw prychał i fukał, a potem usnął u mnie na rękach. Już postanowiłam, że go wezmę, ale konfrontacja z Pusią rozwiała moje wszelkie nadzieje. Niewiele brakowało, a byłaby go zjadła, dobrze, że miałam go na rękach i dałam jej tylko do powąchania. Kot to dla niej jak dla kota mysz. Biegała potem po domu wściekła, bo czuła jego zapach.

Nakarmiłam wszystkie, dałam im mleka. Teraz śpią na tym poddaszu. Ich mama przez cały dzień się nie pojawiła. Martwię się o nie, rozmawiałam z siostrzenicą tej mojej sąsiadki, żeby je dokarmiali, to się oswoją i będzie je łatwo złapać, no a potem, to chyba tylko schronisko w Tarnowie, albo tutaj gminne przytulisko.

Smutno widzę ich przyszłość, niektórzy ludzie tu opowiadają, że u nich też kiedyś dzika kotka urodziła kociaki, ale nie interesowali się nimi i nawet nie wiedzą, co się z nimi stało. Masakra!

Oj ta moja Pusia....

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję  jotpeg za wsparcie.  Jednemu udało mi się znaleźć dobry dom, jeszcze zostały cztery.  Najlepiej dla nich byłoby znaleźć im domy, bo w schronisku takie kociaki nie mają wiele szans,  bo chorują i często umierają. Jedna kocia Fundacja w Tarnowie poradziła mi tak "oswajać,  karmić i szukać im domów,  a pomocy szukać u gminy ". Wkurzają mnie te Fundacje, ciągle proszą o wpłaty na ich konto, a jak trzeba, to ich nie ma.

To ten kotek,  który ma już domek w Krakowie :

 

 

20161014_125329.jpg

Link to comment
Share on other sites

Zaglądam na dogo po długiej przerwie. Albo nie mogę wejść, albo dogo znika, albo... mam nastrój zupełnie temu nie sprzyjający... Jotpeg zdjęcia Noraska i Brązia śliczne. Norasek rzeczywiście świetnie wygląda. Ta fotka Brązia i Norka na kocykach super. Trzymam kciuki za zdrowie małego Pieska. Oby był z Wami jeszcze długo. Dziękuję za dedykację (nie rozumiem dlaczego wkleja się cała fotka, zamiast właściwości, ale dogo staje się coraz mniej logiczne). Tylko dlaczego już nie ma tego  mojego zespołu black & white...  Pozdrawiam wszystkich na wątku.

 

 

  dana.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

och, witaj Dano!! co do dgm, to mam takie same odczucia (" Albo nie mogę wejść, albo dogo znika, albo... mam nastrój zupełnie temu nie sprzyjający... "), odkąd nie ma z nami drogich nam osób, wszystko stało się trudniejsze... 
trzeba żyć dalej, najlepiej jak się da starać się, próbować przynajmniej!
Norasek bardzo się zmienił, spacery trwają albo bardzo długo albo bardzo krótko, ale nie szybki trucht jak dawniej, Norek wącha trawniki godzinami. W domu interesuje się tylko kuchnią, moze ktoś wejść i żadnej reakcji, No i taki bojący się stał, nadwrażliwy. 
Pozdrawiamy serdecznie!

doroto1, kociak piekny bardzo - ten ogonek w prążki :) miał szczęście, mały! Napisałam do Ciebie PW, a z fundacjami bywa różnie, wszystko o pieniądze się rozbija jak zwykle, ale także o dobrą/złą wolę. Kibicuję!

IMG_8125.JPG

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Tyle pięknych fotek. Nie wiem czy tylko mi się tak wydaje, ale na wątku panuje taka spokojna, ciepła atmosfera. Można oderwać się od życia dookoła. Pozdrawiam i zdrowia życzę...

Dorota1, życzę szczęścia z kociętami. Małe zawsze mają spore szanse. Co do pomocy fundacji to też to zauważyłem i nie wiem czy to wynika z braku pieniędzy nawet na te zwierzaki co mają czy z czego. Szczerze to nie przepadam za fundacjami, ale nie będę tu rozwijał tego tematu bo szkoda wątku:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W kociej sprawie jestem absolutnie na bieżąco. W poniedziałek odłowiłam we własnym domku narzędziowym 4 malce:


Koleżanka użyczyła mieszkania i miziała, tuliła, karmiła (dokarmialiśmy już tydzień wcześniej, jak zobaczyliśmy, że mama już słabo z mlekiem i nornice przynosi, to odłowiliśmy. Po jednym dniu, prezentowały się jak typowe domowe cacuszka. https://goo.gl/photos/nafrWv4oN4AQ72qg9 
Szykowałam się na kilka miesięcy zabiegów, starań i miałam nadzieję, że chociaż połowa znajdzie dom. Po 4 dniach zabrakło nam kociąt - musieliśmy przekierowywać chętnych na schroniska i Fundacje... Ale fakt, że koty były cudne, że były odłowione w tak idealnym czasie, że się błyskawicznie zsocjalizowały, że koleżanka je wszystkie miziała, przytulała, całowała - więc są odporne na dzieci. Nauczyła je korzystać z kuwety (jeden dzien!!) i jak pojechaliśmy do wet to się okazało, że nawet pcheł nie mają! Zdrowe jak nie wiem.
Teraz będzie gorsza sprawa, bo wraca do mnie po sterylece ich mama. Plan był taki, że złapiemy w klatkę łapkę (sukces po 5 godzinach), wyciachamy, wyleczymy i wypuścimy. A ona okazała się zupełnie niedzika... No i teraz będzie kłopot, bo już taki cud jak z kociętami to nam się nie zdarzy...


A Norek i pan Brąź są jak balsam na moje oczy! Może moje dziady też się jakoś dogadają z kotem.

Link to comment
Share on other sites

Gdzie można znaleźć takie domki dla kotków?! Ja dla tych czterech zrobiłam co mogłam, zwróciłam się do wielu znajomych, dzwoniłam do fundacji, ogłosiłam na facebooku i ..... nic. Kotki piękne, jest jednak problem z oswajaniem, bo ja tam jestem tylko dwa-trzy dni w tygodniu. Nie wiem np. co z nimi teraz się dzieje.

Ten kotek, co ma dom jest cudny, przytula się, mruczy i już umie korzystać z kuwety!

Link to comment
Share on other sites

Ogromna prośba, czy ktoś ma i mógłby pożyczyć na weekend klatkę-łapke do złapania kota? A może chociaż ktoś wie, gdzie można coś takiego wypożyczyć? Sprawa bardzo ważna, bo został jeden bury kotek (drugi prawdopodobnie nie żyje) do złapania. Z rudymi się udało, ale ten jest wyjątkowo płochliwy. Dwa rude są super zaopiekowane w Tarnowie.  _Aga_ stokrotne dzięki :) Fundacje mnie zbyły, a _Aga_ wzięła maluchy, choć ma dość swoich pod opieką.

Link to comment
Share on other sites

Te dwie śliczności są na domku tymczasowym u _Agi_. Może ktoś zechce? Jest jeszcze ich bury braciszek lub siostrzyczka, ale jeszcze nie złapane. Drugi burasek gdzieś przepadł... Był mały i najmniej płochliwy... Nie chcę nawet myśleć, co się z nim stało.

Pomóżcie proszę szukać im domów :)

 

Kot 1.JPG

Kot 2.JPG

Kot 3.JPG

Kot 4.JPG

Kot 5.JPG

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...