Jump to content
Dogomania

cesar millan i chodzenie psa ZA przewodnikiem


Reniak

Recommended Posts

Całkiem nie dawno byłam na szkoleniu z Panem Leszkiem Kaliszem który dla niektórych ma kontrowersyjne metody nauki i jest takim swoistym Cesarem tylko z innej beczki pokazywał nam właśnie ta metodę ;) Do rzeczy jeśli chodzi o ciągnięcie, pies który zna swoje miejsce nie będzie tego robił czyli to co już było wcześniej powiedziane.
Moim zdaniem bardzo ważne jest pierwsze wrażenie jeśli okażecie się "mięczakami" w oczach psa to już po was.
Ogólnie zasada jest taka wpierw budujemy w oczach psa pozycje lidera na spacerach odsyłamy go do tyłu jeśli udaje się nam to utrzymać pozwalamy iść z boku , a nawet wybiegać przed nami byleby nie dopuścić do ciągnięcia i szarpania jeśli to nastąpi powracamy do początku.

I co do energii ja bym tu inaczej powiedziała ważna jest osobowość człowieka niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć, a my jesteśmy obserwowani przez nasze zwierzęta 24h na dobę potrafią wykorzystać najmniejszy niuans w naszym zachowaniu dlatego bardzo ważne jest dobranie swojego charakteru do psa, bo możemy się szkolić miesiącami, a i tak z tego nic nie wyjdzie.
Mogłabym to porównać do odchudzania jeśli odpuścimy na chwile waga wróci ;)

Edited by Angelka2
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 240
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='olaola915']praca-tak. ale pies faktycznie reaguje na energię człowieka,który trzyma smycz i zmienia się, czasem w kilka chwil. żeby pies się zmienił, właściciel musi zacząć od siebie.[/QUOTE]
pies nie zmienia się w kilka sekund, tak jak i człowiek się tak nie zmieni. to, ze zmienia swoje zachowanie tymczasowo, pod wpływem 'energii', nie znaczy, ze staje się innym psem.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma][quote name='SAIKO']Zabieram psa na targ/rynek z tym, że mam "kaganiec" dla bezpieczeństwa, bo w 100% nie ufam reakcją psa i wiadomo -> różnie to bywa w życiu to raz, a dwa jeżeli nawinie się w miejscu publicznym "pies torpedka" to zdążę się albo zastawić, albo jeżeli dojdzie do "kontaktu" nie zostanę posądzony za pogryzienie przez mojego psa- obcego, który jest z góry na to skazany . Kaganiec jest na targu z racji tego, że jest tłoczno... dzieciaki owszem, a nawet dorośli lubią psa "dotknąć" i ten różnie reaguje; chwycony za ogon ma tendencję do odwracania się "co to takiego" raczyło go zaczepić, dlatego wolę mieć go krótko, by szybko móc zareagować. [/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma] Umówmy się, że rynek/targ/centrum miasta to nie jest wymarzone miejsce na spacer z psem. Myślę, że w takie miejsca nie powinno się psa zabierać – po co? Pies się stresuje i ludzie dookoła również – nie każdy przecież lubi psy. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy nie ma lepszego miejsca na spacer, ale cóż – wtedy należy postawić pytanie: czy etyczne jest mieszkanie w takim miejscu z psem.[/FONT]
[FONT=Tahoma][quote name='SAIKO']Spacer jest ważną częścią tego kto dla kogo jest przewodnikiem, ale tak jak mówisz sam w sobie nie jest tego wyznacznikiem jeżeli musimy go ciągle korygować/ciągnąć/szarpać itp, Przewodnik idzie pierwszy, decyduje o tym cały obraz relacji na linii człowiek-pies w domu i poza nim, Millan wyciągnął pewne sprawy na światło dzienne, ale jest wiele innych osób może nieco mniej znanych ale pracujących jak najbardziej na takich samych zasadach- z Millanem nie mających wiele wspólnego.[/QUOTE][/FONT]
[FONT=Calibri][SIZE=3]Spacer jest częścią życia człowieka z psem i służy zaspokojeniu potrzeb czworonoga, a nie testowaniu relacji człowiek-pies. Pies potrzebuje eksplorować środowisko, potrzebuje mieć kontakty socjalne z innymi psami i ludźmi. Jeśli pies jest dobrze wychowany, to również podczas spaceru respektuje pewne zasady, ale … one nie są uniwersalne. Ja wolę mieć psy przed sobą, lubię na nie patrzeć, ale nie akceptuję ciągnięcia na smyczy, czy olewania moich poleceń.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Calibri][SIZE=3]Milan jest "opium dla mas" – jak człowiek przeczyta parę mądrych książek, weźmie udział w kilku seminariach i popracuje z dziesiątkami psów, to nauczy się oglądać show Milana krytycznie. Praktycznie w każdym odcinku tego programu widzę kilka do kilkunastu błędów merytorycznych – tak w czytaniu psiego języka, jak w zastosowanych metodach. Widzę też proste tricki mające na celu oszukanie widza.[/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Calibri]Posłużę się przykładem, bo ja oglądam Milana (uczę się na jego błędach [/FONT][FONT=Wingdings][FONT=Wingdings]J[/FONT][/FONT][FONT=Calibri] ):[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Calibri]W jednym odcinku Milan pracował z agresywną bullowatą suczką, która gryzła ludzi w obronie miski (nie można było podejść na odległość bliżej niż 2 m od miski, gdy sucz jadła). Milan do zmiany zachowania psa użył obroży elektrycznej oraz sztucznej ręki. Pod koniec odcinka właściciel z pilotem od OE w ręku mógł podejść do suczki w trakcie jedzenia i na rozkaz odsuwała się ona od miski. Mógł to zrobić pod koniec odcinka – czyli po miesiącu pracy z psem. Na czym polega "oszustwo": widz widzi, że pies pozwala podejść komuś do miski podczas jedzenia, a to był wielki problem na początku programu. Ale nie widzi tego, że gdyby ten właściciel nie miał pilota w ręku lub suczka nie miała OE na szyi, to ona by atakowała jak zwykle (widać to było po postawie psa i po tym, że suczka dokładnie obejrzała właściciela, zanim zareagowała na jego polecenie). Czyli problem tak naprawdę nie został rozwiązany.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Calibri]A błędy metodyczne – dla wielu znanych mi psów po schronisku wystarczającym ćwiczeniem do rozwiązania takiego problemu było karmienie psa z ręki. U przeciętnego psa efekty widać już po dwóch tygodniach, mało tego – one się generalizują na tyle, że pies wita merdaniem ogona każdego, kto zbliża się do miski. Nie potrzeba do tego żadnego sprzętu. Tyle tylko, że dawanie psu żarcia z ręki jest niemedialne :P[/FONT][/SIZE]
[FONT=Tahoma][quote name='olaola915']praca-tak. ale pies faktycznie reaguje na energię człowieka,który trzyma smycz i zmienia się, czasem w kilka chwil. żeby pies się zmienił, właściciel musi zacząć od siebie.[/QUOTE][/FONT]
[FONT=Tahoma]Ta osławiona "energia" to też chwyt medialny. Pies tak naprawdę doskonale czyta nasze emocje. Najmniejsza zmiana chemiczna w naszym organizmie nie ujdzie uwadze jego nosa. Zmiana sposobu poruszania się nie pozostanie niezauważona przez psie oko. Przyspieszony oddech i inne objawy zdenerwowania są dla psa niezwykle czytelne. Zmiana psiego zachowania wynika z naturalnego dążenia do równowagi – pies dostraja się do człowieka, stara się go uspokoić, a jeśli nie jest to możliwe – unika kontaktu. Dlatego też na placu szkoleniowym jeśli właściciel się frustruje, to zwykle psu o wiele gorzej idzie :D[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Nie na energię, tylko na doświadczenie w pracy z psami i umiejętność "czytania" psa. Każdy dobry szkoleniowiec to ma. A inni minęli się z powołaniem.
Millan celowo kreuje się na "energetycznego zaklinacza", bo publika kocha takie kawałki. A czy faktycznie ma "energię" czy nie, to wiedzą ci, co stoją za kamerami i ci, którzy piszą scenariusze, a nie ci przed szklanym ekranem, bo to nie o to chodzi w tej telenoweli. [/QUOTE]Millan nawija o energii, nazywa ja tak ponieważ takim pojęciem często operują "buddyści", to tylko kwestia nazewnictwa, co się pod tym kryje to głównie nasze nastawienie- stan umysłu o którym pisałem-> relaks, pewność siebie (doświadczenie), opanowanie, stanowczość, charyzma! - ta jest najważniejsza, ale często pomijana. W wilczym stadzie alfą jest osobnik z "charyzmą" to samo w świecie psów-> za takim nastawieniem niesie się nawet "nieświadoma" konsekwencja bycia liderem. U nas także to występuje jeżeli mówimy o naturalnym liderze, a nie szefie w firmie. Wbrew pozorom taki stan nie jest łatwo osiągnąć jak niektórym się wydaje i dlatego mówią, że w 10 minut pies przy Millanie nie normalnieje.

[QUOTE]Całkiem nie dawno byłam na szkoleniu z Panem Leszkiem Kaliszem który dla niektórych ma kontrowersyjne metody nauki i jest takim swoistym Cesarem tylko z innej beczki pokazywał nam właśnie ta metodę ;-) Do rzeczy jeśli chodzi o ciągnięcie, pies który zna swoje miejsce nie będzie tego robił czyli to co już było wcześniej powiedziane.
Moim zdaniem bardzo ważne jest pierwsze wrażenie jeśli okażecie się "mięczakami" w oczach psa to już po was.
Ogólnie zasada jest taka wpierw budujemy w oczach psa pozycje lidera na spacerach odsyłamy go do tyłu jeśli udaje się nam to utrzymać pozwalamy iść z boku , a nawet wybiegać przed nami byleby nie dopuścić do ciągnięcia i szarpania jeśli to nastąpi powracamy do początku.

I co do energii ja bym tu inaczej powiedziała ważna jest osobowość człowieka niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć, a my jesteśmy obserwowani przez nasze zwierzęta 24h na dobę potrafią wykorzystać najmniejszy niuans w naszym zachowaniu dlatego bardzo ważne jest dobranie swojego charakteru do psa, bo możemy się szkolić miesiącami, a i tak z tego nic nie wyjdzie.
Mogłabym to porównać do odchudzania jeśli odpuścimy na chwile waga wróci ;-)[/QUOTE]Jak najbardziej ;).

[QUOTE]pies nie zmienia się w kilka sekund, tak jak i człowiek się tak nie zmieni. to, ze zmienia swoje zachowanie tymczasowo, pod wpływem 'energii', nie znaczy, ze staje się innym psem. [/QUOTE]Pies żyje "chwilą" on nie rozpamiętuje tego co się działo 10 minut temu, ani tego co będzie za chwilę, dlatego nagradza/koryguje się psa natychmiast- jak najszybciej. Psy mające problemy z "dominacją" terytorializmem itd, są stosunkowo łatwe do ogarnięcia, trzeba tylko przejąć pałeczkę i pokazać zwierzęciu czego się nie będzie tolerować. Jeżeli mówimy o psach "agresywnych" i w dodatku lękliwych, które mają braki w socjalizacji to już resocjalizacja taka szybka nie jest i trwa to tygodnie, bądź miesiące w zależności od skali problemu. Nigdzie u Millana nie było tak, że taki agresor po 10 minutach był aniołkiem, w prawdzie jego popisy były zminimalizowane ale i tak musiał jechać do ośrodka. A takie sesje jednodniowe, gdzie na końcu i tak właściciele nie mają jakiś mega efektów są spowodowane brakiem umiejętności i wiedzy właścicieli, którzy mimo, że Cesar coś pokazał to w nieco innej sytuacji nie potrafią już tego osiągnąć i tu także dużą rolę odgrywa "energia- nastawienie", której nie tak łatwo jest się nauczyć i wprowadzić w każdy aspekt pracy z psem. To tylko wygląda na takie proste, ale takie nie jest...

[QUOTE][FONT=Tahoma]Umówmy się, że rynek/targ/centrum miasta to nie jest wymarzone miejsce na spacer z psem. Myślę, że w takie miejsca nie powinno się psa zabierać – po co? Pies się stresuje i ludzie dookoła również – nie każdy przecież lubi psy. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy nie ma lepszego miejsca na spacer, ale cóż – wtedy należy postawić pytanie: czy etyczne jest mieszkanie w takim miejscu z psem.[/FONT][/QUOTE]Nie spacer, a zabranie psa na zakupy/czy lody (chociaż z tak naprawdę to możemy to nazwać spacerem :P), zabieram go, żeby nauczył się żyć w takim natężeniu bodźców/dźwięków i przykładowo zabrany na Krupówki nie zachowywał się jak "opętany". Zanim zabieram psa w takie miejsca jest oczywiście spacer i spalenie energii, które ma miejsce "rano". Co mnie interesuje, że ktoś nie lubi psów...? Są to miejsca publiczne, miejsca w których jeżeli mój pies "narobi" to po nim posprzątam, bo sam się denerwuję jak widzę takie "coś" obok chodnika lub co gorsza na. I tutaj także kłania się nasze nastawienie, jeżeli jesteśmy "zestresowani" to i pies staje się nerwowy, a jeżeli idziemy na luzie, to prawidłowo ogarnięty pies także ;).

[QUOTE][FONT=Calibri][SIZE=3]Spacer jest częścią życia człowieka z psem i służy zaspokojeniu potrzeb czworonoga, a nie testowaniu relacji człowiek-pies. Pies potrzebuje eksplorować środowisko, potrzebuje mieć kontakty socjalne z innymi psami i ludźmi. Jeśli pies jest dobrze wychowany, to również podczas spaceru respektuje pewne zasady, ale … one nie są uniwersalne. Ja wolę mieć psy przed sobą, lubię na nie patrzeć, ale nie akceptuję ciągnięcia na smyczy, czy olewania moich poleceń.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Calibri][SIZE=3]Milan jest "opium dla mas" – jak człowiek przeczyta parę mądrych książek, weźmie udział w kilku seminariach i popracuje z dziesiątkami psów, to nauczy się oglądać show Milana krytycznie. Praktycznie w każdym odcinku tego programu widzę kilka do kilkunastu błędów merytorycznych – tak w czytaniu psiego języka, jak w zastosowanych metodach. Widzę też proste tricki mające na celu oszukanie widza.[/SIZE][/FONT][/QUOTE]Nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem Millana, bo mam swój rozum i widzę kiedy przegina i robi coś niepotrzebnie, widzę także że jednym psem powinien postąpić inaczej, bo np, sam miał już taką sytuację przy innym psie i zadziałało, a w tym przypadku wykonał "źle" korektę i musiał z psem się szarpać. Ja to wszystko widzę, nie małpuję i z niektórych rezygnuję, jednak wyciągam wnioski - staram się uczyć, a nie ślepo wierzyć we wszytko o czym nawija. Skoro widzę, że zastosowana korekta nie zadziała, ponieważ konkretny pies jest przed moją nogą i ma prawo zareagować/odpowiedzieć atakiem to tego nie robię-> zmieniam obraz sytuacji i wtedy mam psa pod kontrolą- mogę wykonać korektę i wiem, że pies się nie żuci, Millan także pada tego ofiarą (zdecydowanie częściej w poprzednich sezonach), ale wyciąga wnioski/zmienia się, kontaktuje się z różnymi osobami i instytucjami, które po początkowej krytyce przyznają mu rację, że jego metody są jak najbardziej "prawidłowe" jeżeli postępujemy prawidłowo wg klucza.

[QUOTE][SIZE=3][FONT=Calibri]W jednym odcinku Milan pracował z agresywną bullowatą suczką, która gryzła ludzi w obronie miski (nie można było podejść na odległość bliżej niż 2 m od miski, gdy sucz jadła). Milan do zmiany zachowania psa użył obroży elektrycznej oraz sztucznej ręki. Pod koniec odcinka właściciel z pilotem od OE w ręku mógł podejść do suczki w trakcie jedzenia i na rozkaz odsuwała się ona od miski. Mógł to zrobić pod koniec odcinka – czyli po miesiącu pracy z psem. Na czym polega "oszustwo": widz widzi, że pies pozwala podejść komuś do miski podczas jedzenia, a to był wielki problem na początku programu. Ale nie widzi tego, że gdyby ten właściciel nie miał pilota w ręku lub suczka nie miała OE na szyi, to ona by atakowała jak zwykle (widać to było po postawie psa i po tym, że suczka dokładnie obejrzała właściciela, zanim zareagowała na jego polecenie). Czyli problem tak naprawdę nie został rozwiązany.[/FONT][/SIZE][/QUOTE]Dlatego nie małpuję wszystkiego i nie "rozpowszechnia" takich podejść do psa. Nie pamiętam w którym sezonie był ten odcinek, bo oglądałem je już dobrych kilka miesięcy temu (nie lecę na równi z TV), jak możesz to podaj sezon i epizod to łatwiej go odnajdę i obejrzę, ale prawdopodobnie wiem o który chodzi.

[QUOTE][FONT=Tahoma]Ta osławiona "energia" to też chwyt medialny. Pies tak naprawdę doskonale czyta nasze emocje. Najmniejsza zmiana chemiczna w naszym organizmie nie ujdzie uwadze jego nosa. Zmiana sposobu poruszania się nie pozostanie niezauważona przez psie oko. Przyspieszony oddech i inne objawy zdenerwowania są dla psa niezwykle czytelne. Zmiana psiego zachowania wynika z naturalnego dążenia do równowagi – pies dostraja się do człowieka, stara się go uspokoić, a jeśli nie jest to możliwe – unika kontaktu. Dlatego też na placu szkoleniowym jeśli właściciel się frustruje, to zwykle psu o wiele gorzej idzie :-D[/FONT][/QUOTE]Czyli to, o czym wspominałem ;).

Edited by SAIKO
Link to comment
Share on other sites

ogólnie zgadzam się z saiko. nie chodzi o małpowanie millana, ponieważ każdy pies wymaga indywidualnego traktowania i to, co skutkuje w jednym przypadku, w drugim nie przynosi efektów. dobry szkoleniowiec wykorzystuje wiedzę opartą na własnym doświadczeniu i uzupełnia ją doświadczeniami innych, nie odwrotnie. osobiście znam osobę, która ma b.dobre efekty w pracy z psami, ale nie twierdzi, że zmiany, które zaszły w psie pod wpływem jej działania, nie wymagają pracy właściciele. wręcz przeciwnie, podkreśla rolę ćwiczeń i powtórzeń. każda chwila spędzona z psem jest okazją do pracy z nim, osobiście nie sądzę, że rynek jest nieodpowiednim miejscem do spacerów-nie zastąpi lasu i łona natury, ale jest miejscem, w którym pies może nauczyć się zachowywać między ludźmi. jeśli nie jest się pewnym reakcji swojego psa, to trzeba poszerzyć swoją wiedzę i więcej pracy włożyć w jego socjalizację.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']
Pies żyje "chwilą" on nie rozpamiętuje tego co się działo 10 minut temu, ani tego co będzie za chwilę, dlatego nagradza/koryguje się psa natychmiast- jak najszybciej. Psy mające problemy z "dominacją" terytorializmem itd, są stosunkowo łatwe do ogarnięcia, trzeba tylko przejąć pałeczkę i pokazać zwierzęciu czego się nie będzie tolerować. Jeżeli mówimy o psach "agresywnych" i w dodatku lękliwych, które mają braki w socjalizacji to już resocjalizacja taka szybka nie jest i trwa to tygodnie, bądź miesiące w zależności od skali problemu. Nigdzie u Millana nie było tak, że taki agresor po 10 minutach był aniołkiem, w prawdzie jego popisy były zminimalizowane ale i tak musiał jechać do ośrodka. A takie sesje jednodniowe, gdzie na końcu i tak właściciele nie mają jakiś mega efektów są spowodowane brakiem umiejętności i wiedzy właścicieli, którzy mimo, że Cesar coś pokazał to w nieco innej sytuacji nie potrafią już tego osiągnąć i tu także dużą rolę odgrywa "energia- nastawienie", której nie tak łatwo jest się nauczyć i wprowadzić w każdy aspekt pracy z psem. To tylko wygląda na takie proste, ale takie nie jest....[/QUOTE]
tak samo jak pies nie rozpamiętuje: 'jestem agresywny, ale pańcio przekazuje mi gud enerdżi to będę grzeczny'. są psy różne, łatwiejsze i trudniejsze w szkoleniu, jednym wystarczy sama nagroda, inne muszą mieć stosowane do tego korekty. jedne mają charakter taki, bo taki mają a inne prezentują pewne zachowania, bo właściciel nieświadomie je do tego prowokuje. tak samo można wytłumaczyć to, ze z jednym domownikiem pies idzie grzecznie, a będąc z drugim prezentuje pewne negatywne zachowania. i nie, ten pies nie dominuje tego drugiego domownika tylko po prostu ten drugi domownik nic od psa nie wymaga i jest mu obojętne, czy pies ciągnie czy robi jeszcze coś innego. a jak wiadomo, gdy od psa nie wymagamy to pies sam z siebie nie będzie super grzeczny;)
tylko czemu dopisujecie teorię dominacji do ciągnięcia na spacerze? na podstawie czego? wilczej sfory, w której pierwszy biegnie najszybszy, niekoniecznie alfa? ciągnący pies jest po prostu nienauczony grzecznie iść, do tego pewnie niewybiegany i energia go roznosi, więc 'pędzi' do przodu.

gerta, spacer służy pogłębieniu relacji pies-przewodnik, a nie temu żeby piesek zrobił siku/kupkę, przebiegł się, poganiał z psami i do domu. to są tylko dodatkowe sprawy, ale najważniejsze jest pogłębianie relacji. a psa się bierze na rynek czy w inne miejsca już od szczeniaka, w celu socjalizacji, żeby pies nauczył się, jak ma się zachowywać w tłumie ludzi, żeby był zrównoważonym stworzeniem, a nie przerażonym całym światem, bo natłok zapachów i dźwięków go przytłoczył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Angelka2']Mylisz pojęcia, fruwać za psem będąc uczepionym końca smyczy , a współpraca z nim wydając mu polecenia to dwie różne rzeczy i nie ma co porównywać ani ironizować ;)[/QUOTE]
Wręcz przeciwnie, zmierzam do tego, że ustawianie się psa za przewodnikiem świadczy jedynie o tym, że tak został nauczony. Tylko tyle i aż tyle. Nie ma to nic wspólnego z zajmowaniem pozycji za alfą i żadna wewnętrzna energia sama z siebie nie odsyła psa na nasze tyły.
Możemy chodzić z psem na różne sposoby. Możemy nauczyć go chodzić z przodu, z boku, z tyłu, a nawet slalomem między nogami i w ten sposób próbować przemierzać miasto. Dla więzi z psem, czy też - jak niektórzy wolą - psiego "wiedzenia", gdzie jest jego miejsce, jest bez znaczenia gdzie pies idzie. Znaczenie ma to, czy idzie tam, bo on tak chce, czy dlatego, że my tak chcemy.

Link to comment
Share on other sites

widzisz...mój tata stał się fanem cezara i jest teraz "specem"od psich zachowań...A przynajmniej tak myśli.Tu trzeba wiedzy,odpowiedniego podejścia itp.Cezar ma bardzo długie doświadczenie,zna po prostu psy.A jeśli oglądałaś kiedyś "Zaklinacza psów"(a na pewno,skoro go znasz)to musiałaś zauważyć,co jest napisane w ramce obok,gdy pokazuje jakiś sposób-nie stosuj tych metod bez konsultacji ze specjalistą(czy jakoś tak).Jest wiele metod szkolenia psa.Dokładnie tutaj ci wszystkich nie wymienię,ale kupuj sobie gazetki o psach,ja w domu mam mnóstwo,zawsze prawej jest dział dotyczący szkolenia ;)

Link to comment
Share on other sites

a ja myślę,że jednak to nie jest tylko szkolenie...Pies ciągnie,nie dlatego,że nie był szkolony,tylko dlatego,że mu na to pozwoliliśmy...Widziałaś kiedyś pracującego psa pasterskiego(owczarskiego)?One zawsze idą za człowiekiem,wiedzą,że człowieka,z którym pracują się nie wyprzedza,bo to leży w ich naturze.A laska pastucha jest też po to,by psu nie pozwolić się wyprzedzić.Owszem,jeśli chcemy,by pies chodził za nami,to można go uczyć tego na podstawie komendy "noga"lub "chodź".Ale jeśli patrzymy wg praktyk Cezara to chodzi mu o to,że pies szanuje człowieka(żal mi tylko psów,których nie szanuje człowiek...:'( )

Edited by border collie
niedopisanie pewnej rzeczy
Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]tak samo jak pies nie rozpamiętuje: 'jestem agresywny, ale pańcio przekazuje mi gud enerdżi to będę grzeczny'. są psy różne, łatwiejsze i trudniejsze w szkoleniu, jednym wystarczy sama nagroda, inne muszą mieć stosowane do tego korekty. jedne mają charakter taki, bo taki mają a inne prezentują pewne zachowania, bo właściciel nieświadomie je do tego prowokuje. tak samo można wytłumaczyć to, ze z jednym domownikiem pies idzie grzecznie, a będąc z drugim prezentuje pewne negatywne zachowania. i nie, ten pies nie dominuje tego drugiego domownika tylko po prostu ten drugi domownik nic od psa nie wymaga i jest mu obojętne, czy pies ciągnie czy robi jeszcze coś innego. a jak wiadomo, gdy od psa nie wymagamy to pies sam z siebie nie będzie super grzeczny;-)
tylko czemu dopisujecie teorię dominacji do ciągnięcia na spacerze? na podstawie czego? wilczej sfory, w której pierwszy biegnie najszybszy, niekoniecznie alfa? ciągnący pies jest po prostu nienauczony grzecznie iść, do tego pewnie niewybiegany i energia go roznosi, więc 'pędzi' do przodu. [/QUOTE]

Z jedną rzeczą się nie zgodzę, właśnie z dominacją, a to dlatego, że mówiąc "ciągnący pies jest po prostu nienauczony grzecznie iść" stosujemy "ludzką psychologię" a konkretniej uczłowieczamy psa. Psia psychologia mówi o wykorzystaniu natury, obserwacji tych zwierząt względem innych zwierząt (pies-pies, wilk-wilk, dziki pies-dziki pies), czyli rozumując na nasz tok myślenia wyciągnięcie wniosków i przełożenie tego na relację człek-pies. Nie ma sensu filozofować, ponieważ psy nie myślą abstrakcyjnie, a człowiek dorzuca do tego swoją interpretację "bo on tego nie umie". To nie pies ma się uczyć naszego języka/rozumowania, a człowiek psiego, można nawet zaobserwować, że pies z każdym chce się dogadać po "psiemu" pies-kot, pies-wilk, pies-człowiek. Pies jest udomowiony, to prawda ale to tylko konformizm, który różni go od wilka. Nie psy się wprosiły do naszego życia, bo bez nas znacznie lepiej by sobie poradziły, a my zaprosiliśmy ich do swojego. Pies spotykający wilka w niewoli potrafi się z nim dogadać, dlaczego? ponieważ mają taki sam zestaw porozumiewania się/sygnałów, pewne narzędzia zostały w pewnym stopniu stłumione, ale jak najbardziej funkcjonują. To nie jest gatunek z innej planety, a jedynie warunkowo udomowiony wilk, który korzysta z komfortu życia z człowiekiem, zresztą taki eksperyment już się odbył i potwierdza to o czym mówię.

W psim świecie panuje bardzo prosty porządek, mówi on o zadowoleniu przewodnika/lidera nagradzany jest stan "uległości" wobec przewodnika. Motywacją psa dotyczącą dominacji jest instynkt przetrwania stada, dotyczy to każdego psa. To przewodnik jest "gwiazdą" dla psa, który jest posłuszny (mowa oczywiście o zdrowych zwierzętach bez agresji/lęków itp). Przewodnik jest najważniejszy i jego status może podważyć tylko równie pewny siebie pies (tutaj albo przewodnik umacnia się w roli lidera, albo spada z tego stanowiska). U psów autorytet człowieka może zniszczyć sam człowiek osobiście w momencie, gdy z ignorancją podchodzi do psich zasad społecznych. Tak się zastanawiam, skoro ludzie tak lubią stosować "ludzką psychologię" to dlaczego i w tych sprawach są niekonsekwentni? Pies, który idzie za przewodnikiem ze spuszczoną głową nie jest "złamany", jest uległy/poddany/posłuszny-> podąża za przewodnikiem, jest poddany woli "lidera" i za nim podąża, nic więcej (nie mówię o psach chodzących luzem "na smyczy" przed przewodnikiem). W wilczym stadzie hierarchia jest ustalona jasno i czytelnie, każdy osobnik zna swoje miejsce, a zmiany hierarchii następują najczęściej na szczycie i to w wyjątkowych sytuacjach (nie codziennie). Alfa nie jest tym, który leży zawsze w najwyższym miejscu, zawsze przewodzi w polowaniu i zajmuje najlepiej strategiczne miejsca. Alfa to nie ten co jest fizycznie dominujący, to ten co ma kontrolę nad zasobami, stwarza bodziec/sygnał. Wiele psów alpha jest zbyt małych lub słabych, aby dominować siłowo, ale zdobyły sobie prawo kontrolować zasoby całego stada. Każdy osobnik alpha sam określa, które dziedziny są dla niego ważne we wspólnym życiu. Osobnik alpha może np. oddać swoje najlepsze miejsce do spania, gdyż po prostu o to nie dba. Co to wszystko oznacza dla kontaktów miedzy psem a człowiekiem? Używanie siły fizycznej w jakikolwiek sposób, zmniejsza twoją pozycję. Tylko klasa średnia walczy o swoje miejsce w grupie Chcąc być "alpha", kontroluj zasoby. Aktywne kontrolowanie tego co pies chce i potrzebuje oznacza, że z definicji jesteś "alfa". Kontrolując dobra takie jak jedzenie/spacer siłą rzeczy przyjmujemy pozycję wyższą od psa... jak sobie to każdy nazwie to nieistotne (jednak nie należy rozumieć tego dosłownie np, skoro daje i wyprowadzam psa to jestem liderem, gdy pies stwarza problemy wychowawcze, ciągnie na smyczy itp, brak zasad/nieumiejętne zarządzanie zasobami nie sprawi, że będziemy w oczach psa alfą). Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "pies nie umie chodzić na smyczy" i nie porównujcie tego do nauki komendy, bo ciągnięcie na smyczy nie jest nieznajomością komendy oraz nadmiarem energii, mam na myśli psy, które mają rozładowane potrzeby ruchu itd.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Pies, który idzie za przewodnikiem ze spuszczoną głową nie jest "złamany", jest uległy/poddany/posłuszny-> podąża za przewodnikiem[/QUOTE]Może i nie jest, a jaki pies jest we mnie wpatrzony jak cielę w malowane wrota i jest najszczęśliwszy na świecie i nic innego prócz mnie mu nie w głowie? Złamany? Raczej nie ;)

Ciągnięcie na smyczy jest na komendę - na "równaj", "nie ciągnij", albo na samo zapięcie smyczy zaczyna się ciągnięcie na prawo i lewo ;) tylko, że człowiek sobie nie zdaje z tego sprawy. Normalny pies nawet jak się zapomni i pociągnie to na komendę przestanie.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Może i nie jest, a jaki pies jest we mnie wpatrzony jak cielę w malowane wrota i jest najszczęśliwszy na świecie i nic innego prócz mnie mu nie w głowie? Złamany? Raczej nie ;-)

Ciągnięcie na smyczy jest na komendę - na "równaj", "nie ciągnij", albo na samo zapięcie smyczy zaczyna się ciągnięcie na prawo i lewo ;-) tylko, że człowiek sobie nie zdaje z tego sprawy. Normalny pies nawet jak się zapomni i pociągnie to na komendę przestanie. [/QUOTE]Pewnie, że nie, dlaczego miałby być złamany, chodzi o stan umysłu psa-> jest uległy, ale jak najbardziej może być radosny, machać ogonem i patrzeć na człowieka z pytaniem "to co teraz robimy?" Różnicą jest poczucie bezpieczeństwa, kto w oczach psa zapewnia i jest odpowiedzialny za przetrwanie.

Jeżeli Cię to zdziwi, to od początku nigdy nie uczyłem psa chodzić na komendę, żadnej "nogi" "równaj" czy czegoś innego. Jeżeli się spinałem, miałem zły dzień to i pies próbował ciągnąć, a właściwie to napinać smycz, bo do parowozu mu bardzo daleko... Wszystko zależy ode mnie i mojego nastawienia ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Jeżeli Cię to zdziwi, to od początku nigdy nie uczyłem psa chodzić na komendę, żadnej "nogi" "równaj" czy czegoś innego. Jeżeli się spinałem, miałem zły dzień to i pies próbował ciągnąć, a właściwie to napinać smycz, bo do parowozu mu bardzo daleko... Wszystko zależy ode mnie i mojego nastawienia ;-)[/QUOTE]

Tu się zgodzę. Kilka lat temu byłam na cotygodniowym szkoleniu i facetowi nie bardzo zależało na kolejnych klientkach (już kupę forsy zarabiał), więc przez bite 1,5h-2h pochylałam się nad Happy i wciskałam jej równaj, a potem tylko narzekałam na plecy i nie widziałam w tym żadnego sensu.. ostatecznie równała, ale była przy tym tak sztywna jak posąg, że nikomu nie życzę takiego równania. Teraz to odkręcamy i w sumie już problemu nie ma, bo mnie uwielbia ;) ale na początku wyrwać ją ze stanu bezmózgiego i przerażonego równania było bardzo ciężko.
Inna sprawa, że nauczenie psa komendy równaj było w naszym przypadku konieczne :P ale przy poprzednim już nie. Więc wiele to kwestia psa.

Co do uległości - mój pies jest mi po prostu posłuszny. Tak jak ja usłucham nauczycielki, od prośby o załatwienie czegoś u dyrektorki do prośby o kupno czegoś ze szkolnego sklepiku. To jeszcze nie oznacza uległości ;)

Link to comment
Share on other sites

SAIKO, ale nie odpowiadasz na moje pytania. Alfa w wilczym stadzie wcale nie biegnie cały czas pierwszy, a stado nie leci posłuszne i uległe za nim. więc po co teorie na temat dominacji, gdy pies ciągnie na smyczy? tak, psa trzeba nauczyć chodzić na smyczy, bo to dla niego coś nowego, nienaturalnego, nie rodzi się z tym. wilcze stado pędzi przed siebie tak jak mu się trafi, który jest szybszy to pędzi pierwszy, żaden wilk nie zastanawia się, który pierwszy ma przejść przez wąskie przejścia, z resztą stado nie podróżuje tuz przy sobie, ale w pewnych odległościach od siebie. nie tak jak człowiek z psem na smyczy.
i proszę, nie tłumacz mi teraz teorii dominacji tylko wytłumacz, na jakiej podstawie twierdzisz, ze człowiek, jako lider stada, ma iść przed psem a pies ulegle za nim. krótko i na temat, bardzo proszę;)

Link to comment
Share on other sites

jeśli Saiko miałbyś/miałabyś możliwość obserwowania wilczego stada w naturze, można zauważyć, że -oczywiście- stado prowadzi osobnik Alfa, ale to nie znaczy że musi iść pierwszy. Pierwsi idą zazwyczaj "zwiadowcy".
W naturze nie ma drzwi, więc generalnie w dzikiej sforze nie praktykuje się poglądów że alfa przechodzi przez "drzwi" jako pierwszy.
Ja jednak w tej kwestii skłaniam się bliżej poglądów A. Horowitz-pies jest udomowionym zwierzęciem, a to znaczy że jego zachowania nie muszą być takie same jak u dzikich krewnych...od których oddzielił się jakieś 100tys lat temu.

Beatrx, jedyne co mnie zastanawia to fakt że przy obserwacji bojaźliwych psów, zauważyłam że w momencie pojawienia się ciasnego przejścia(furtki, bramki, drzwi) nawet jeśli widać co jest po drugiej stronie przeszkody najczęściej takie psiaki przepuszczają mnie jako pierwszą, ale na spacerze idą różnie-za mną, przede mną, obok.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']gerta, spacer służy pogłębieniu relacji pies-przewodnik, a nie temu żeby piesek zrobił siku/kupkę, przebiegł się, poganiał z psami i do domu. to są tylko dodatkowe sprawy, ale najważniejsze jest pogłębianie relacji. a psa się bierze na rynek czy w inne miejsca już od szczeniaka, w celu socjalizacji, żeby pies nauczył się, jak ma się zachowywać w tłumie ludzi, żeby był zrównoważonym stworzeniem, a nie przerażonym całym światem, bo natłok zapachów i dźwięków go przytłoczył.[/QUOTE]
Beatrix, nie sprowadzaj proszę mojej wypowiedzi do tego, że psie potrzeby to bieganie z innym psem, siusiu i kupa. Ja pisałam w moim poście także o kontakcie z człowiekiem i akurat zgadzam się, że spacer służy budowaniu więzi. Tak jak zabawa z właścicielem, wspólna praca, wspólne przeżycia.

Co do targu/rynku i takich miejsc - prawidłowo zsocjalizowany pies nie potrzebuje częstych wizyt w takich miejscach. Dostosowywanie do tego typu aktywności sposobu chodzenia na spacer jest moim zdaniem przesadzone. Na poparcie mojej tezy przytoczę przykład - w zeszłym roku zawieźliśmy 2 suczki ze schroniska w Celestynowie na festyn na Pola Mokotowskie. One przed rozpoczęciem szkolenia w programie Fajny Pies, Ale Bezdomny nie wychodziły za bramę schronu przez co najmniej kilka/kilkanaście miesięcy. Na tej imprezie było kilkadziesiąt psów, w tym duża grupa demo-dogów z różnych szkół. Okazało się, że nasze suczki były grzeczniejsze od tych domowych, dobrze wyszkolonych psów. Nie były zestresowane nową sytuacją (one też pokazały na scenie, że potrafią zrobić siad i waruj, że chodzą na luźnej smyczy, a Hela to chyba nawet robiła slalom między nogami przewodnika).
Zauważcie, że one nie miały przy sobie "przewodnika", bo były pod opieką grupy wolontariuszy. Niezależnie od tego, kto aktualnie trzymał smycz, one szukały kontaktu z tą osobą i skupiały się na niej, a nie na obcych psa, ludziach i głośnej muzyce. Także nie chodziło tu również o postawę opiekuna - bo wolontariusze byli różni.
SAIKO - ten przykład jest także dla Ciebie. Obie te suki w Twoim języku nazwane by były dominującymi. Ja uważam, że są one po prostu asertywne. W schronisku mogły chodzić gdzie chciały i żaden pies im "nie podskoczył".

Link to comment
Share on other sites

saiko, czegoś nie rozumiem.
czy wiesz, że swoją wypowiedzią idealnie wstrzeliłeś się w poglądy beatrx? bardziej się nie dało.

jeśli człowiek ma był w układzie przewodnik-pies alfą, to najczęściej nie dominuje fizycznie, tylko psychicznie. zarządza zasobami (jedzenia, uwagi, zabawy, etc.) i w każdej chwili może je ograniczyć. to jego charyzma i siła psychiczna, a nie układ miejsc w stadzie decydują o dominacji osobnika alfa. i jeśli osobnik alfa ma ochotę, może zrezygnować z pierwszeństwa - sytuacja, w której właścicielowi powiewa, czy pies idzie za nim, przed nim, czy zygzakiem. ale jeśli zechce to miejsce z powrotem, zawsze może psa wycofać za siebie.

gdzie tu miejsce na teorię, że pies powinien iść za przewodnikiem? nie widzę tego u ciebie, to znikąd nie wypływa. co więcej, dziewczyny udowadniają, że wataha wcale nie dywaguje aż tak nad układem członków stada. w tej sytuacji ciągnięcie psa wydaje się być raczej naturalnym odruchem, zwłaszcza u tych aktywnych - mogę, to biegnę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Z jedną rzeczą się nie zgodzę, właśnie z dominacją, a to dlatego, że mówiąc "ciągnący pies jest po prostu nienauczony grzecznie iść" stosujemy "ludzką psychologię" a konkretniej uczłowieczamy psa.[/QUOTE]
SAIKO, można się nie zgadzać, że świeci słońce, co i tak nie zmieni faktu, że ono świeci :D
Gdyby pies rodził się z częścią ciała zwaną smyczą, to może i miałby wrodzoną zdolność do posługiwania się nią. Niestety tak nie jest - smycz to ludzki wymysł i pies nie wie po co ona jest i jakie zasady obowiązują, gdy jest ona przypięta do psiego karku.
O tyle o ile szczenię przypięte do smyczy nie ciągnie, bo jest szczeniakiem i ma naturalną tendencję do podążania za człowiekiem (dlatego to jest najlepszy czas na uczenie chodzenia na smyczy), o tyle dorosły pies, który nigdy nie chodził na smyczy będzie na niej ciągnął. Wiem, bo pracując z psami w schronisku to widzę i o tyle o ile o psach z boksu mogę powiedzieć, że rozpiera je po prostu energia, o tyle w przypadku psów, które mieszkają "na luzaku" - to nie jest kwestia energii. To jest zawsze kwestia nieznajomości zasad.
Ucząc psy schroniskowe chodzenia na luźnej smyczy, zaczynamy od chodzenia na komendę w ten sposób. Z czasem one się przekonują, że na smyczy jest zasada - aby dojść tam, gdzie chcę nie mogę czuć napięcia na szyi :P
Stwierdzenie, że pies ciągnący na smyczy nie umie chodzić ładnie na smyczy nie ma nic wspólnego z uczłowieczaniem psa. Psy, tak samo jak szczury, małpy i inne ssaki ma zdolność uczenia się.
[quote name='SAIKO']To nie pies ma się uczyć naszego języka/rozumowania, a człowiek psiego, można nawet zaobserwować, że pies z każdym chce się dogadać po "psiemu" pies-kot, pies-wilk, pies-człowiek. Pies jest udomowiony, to prawda ale to tylko konformizm, który różni go od wilka. Nie psy się wprosiły do naszego życia, bo bez nas znacznie lepiej by sobie poradziły, a my zaprosiliśmy ich do swojego. [/QUOTE]
Tu niestety też zaobserwowane fakty stoją w sprzeczności z Twoją teorią... Zachowania zwierząt - wszelkie - mają na celu jedno: przetrwanie. Idąc tym tropem - zwierzęta podejmują działania, które pozwalają im zwiększyć swoją populację. I teraz popatrz: w Polsce podobno żyje około 9 milionów psów. A wiesz jak liczna jest populacja wilków w naszym kraju? Tak liczna, że wilk jest pod całkowitą ochroną. Canis familiaris jako gatunek odniósł największy sukces ewolucyjny z całej rodziny psowatych. A czym ten sukces jest spowodowany - ano tym, że pies nauczył się współpracować z człowiekiem.

[quote name='SAIKO']Pies spotykający wilka w niewoli potrafi się z nim dogadać, dlaczego? ponieważ mają taki sam zestaw porozumiewania się/sygnałów, pewne narzędzia zostały w pewnym stopniu stłumione, ale jak najbardziej funkcjonują. To nie jest gatunek z innej planety, a jedynie warunkowo udomowiony wilk, który korzysta z komfortu życia z człowiekiem, zresztą taki eksperyment już się odbył i potwierdza to o czym mówię. [/QUOTE]
W to, że pies dogada się tak niby łatwo z wilkiem też wątpię. Obserwując psy różnych ras, ja człowiek, widzę często jak trudno jest się im "dogadać". A dlaczego? Bo różnią się wielkością, temperamentem, skłonnościami do pewnych zachowań. Nawet przedstawiciele różnych ras o podobnej wielkości nie zawsze mogą się ze sobą bawić, bo odmiennie interpretują sygnały.
No i skoro tak się świetnie dogaduje pies z wilkiem - dlaczego w Bieszczadach zdarza się, że pies domowy jest zjadany przez wilka?
[quote name='SAIKO']Pies, który idzie za przewodnikiem ze spuszczoną głową nie jest "złamany", jest uległy/poddany/posłuszny-> podąża za przewodnikiem, jest poddany woli "lidera" i za nim podąża, nic więcej (nie mówię o psach chodzących luzem "na smyczy" przed przewodnikiem). W wilczym stadzie hierarchia jest ustalona jasno i czytelnie, każdy osobnik zna swoje miejsce, a zmiany hierarchii następują najczęściej na szczycie i to w wyjątkowych sytuacjach (nie codziennie). Alfa nie jest tym, który leży zawsze w najwyższym miejscu, zawsze przewodzi w polowaniu i zajmuje najlepiej strategiczne miejsca. Alfa to nie ten co jest fizycznie dominujący, to ten co ma kontrolę nad zasobami, stwarza bodziec/sygnał. Wiele psów alpha jest zbyt małych lub słabych, aby dominować siłowo, ale zdobyły sobie prawo kontrolować zasoby całego stada. Każdy osobnik alpha sam określa, które dziedziny są dla niego ważne we wspólnym życiu. Osobnik alpha może np. oddać swoje najlepsze miejsce do spania, gdyż po prostu o to nie dba. .[/QUOTE]
No i zobacz, jak strasznie Twoja teoria jest sprzeczna sama ze sobą. Tu piszesz, że Alfa może oddać swoje najlepsze miejsce do spania, czy inny zasób komu chce, a na początku tej dyskusji piszesz, że pies nie może iść przed przewodnikiem. No to w końcu ja przewodnik/alfa mogę tego psa puszczać przodem i pozwalać mu spać na kanapie? Ma to jakieś znaczenie, czy nie?

[quote name='SAIKO']Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "pies nie umie chodzić na smyczy" i nie porównujcie tego do nauki komendy, bo ciągnięcie na smyczy nie jest nieznajomością komendy oraz nadmiarem energii, mam na myśli psy, które mają rozładowane potrzeby ruchu itd.[/QUOTE]
Wybierz się do pobliskiego schroniska i zabierz na spacer psa, który się w nim urodził i jest już dorosły. To może być bardzo pouczające doświadczenie :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Beatrix, nie sprowadzaj proszę mojej wypowiedzi do tego, że psie potrzeby to bieganie z innym psem, siusiu i kupa. Ja pisałam w moim poście także o kontakcie z człowiekiem i akurat zgadzam się, że spacer służy budowaniu więzi. Tak jak zabawa z właścicielem, wspólna praca, wspólne przeżycia.

Co do targu/rynku i takich miejsc - prawidłowo zsocjalizowany pies nie potrzebuje częstych wizyt w takich miejscach. Dostosowywanie do tego typu aktywności sposobu chodzenia na spacer jest moim zdaniem przesadzone. Na poparcie mojej tezy przytoczę przykład - w zeszłym roku zawieźliśmy 2 suczki ze schroniska w Celestynowie na festyn na Pola Mokotowskie. One przed rozpoczęciem szkolenia w programie Fajny Pies, Ale Bezdomny nie wychodziły za bramę schronu przez co najmniej kilka/kilkanaście miesięcy. Na tej imprezie było kilkadziesiąt psów, w tym duża grupa demo-dogów z różnych szkół. Okazało się, że nasze suczki były grzeczniejsze od tych domowych, dobrze wyszkolonych psów. Nie były zestresowane nową sytuacją (one też pokazały na scenie, że potrafią zrobić siad i waruj, że chodzą na luźnej smyczy, a Hela to chyba nawet robiła slalom między nogami przewodnika).
Zauważcie, że one nie miały przy sobie "przewodnika", bo były pod opieką grupy wolontariuszy. Niezależnie od tego, kto aktualnie trzymał smycz, one szukały kontaktu z tą osobą i skupiały się na niej, a nie na obcych psa, ludziach i głośnej muzyce. Także nie chodziło tu również o postawę opiekuna - bo wolontariusze byli różni.
SAIKO - ten przykład jest także dla Ciebie. Obie te suki w Twoim języku nazwane by były dominującymi. Ja uważam, że są one po prostu asertywne. W schronisku mogły chodzić gdzie chciały i żaden pies im "nie podskoczył".[/QUOTE]
ale psy są różne. skąd wiesz, jakie szczenięctwo miały te suczki? a może ktoś kiedyś o nie dbał i oswoił je z tłumem? a może po prostu mają taki charakter, że są otwarte na świat, otwarte na ludzi, na nowe doświadczenia i wrzucenie je 'na głęboką wodę' nie zrobi na nich wrazenia? przecież był jakiś powód, dla którego to właśnie je dwie wzięliście ze sobą, a nie jakieś dwie inne;) ale czy przykład tych dwóch suczek znaczy, ze nie trzeba swojemu psu pokazywać takich miejsc? nikt tu nie mówi o codziennych spacerach po targu, bo to męczące nie tylko dla człowieka, ale i zwierzęcia. ale przejście się z nim wśród tłumu raz na jakiś czas na pewno mu nie zaszkodzi.

[quote name='rotek_']
Beatrx, jedyne co mnie zastanawia to fakt że przy obserwacji bojaźliwych psów, zauważyłam że w momencie pojawienia się ciasnego przejścia(furtki, bramki, drzwi) nawet jeśli widać co jest po drugiej stronie przeszkody najczęściej takie psiaki przepuszczają mnie jako pierwszą, ale na spacerze idą różnie-za mną, przede mną, obok.[/QUOTE]
no wiesz, pies głupi nie jest i wie, że jak za tym przejściem jest jakiś potwór to pożre tego, co pierwszy wejdzie:cool3: on nie ustępuje Ci miejsca, bo jesteś alfą i Ci się to należy tylko ktoś im musi przetrzeć szlak, pokazać, że to przejście jest okej. tak samo w ten sposób 'oswajasz' straszne przedmioty. Ty do nich podchodzisz, dotykasz ich, psisko to widzi i się do nich przekonuje, no bo 'może ten dziwny, szeleszczący przedmiot nie jest taki straszny skoro jej jeszcze nie zeżarł':evil_lol:
a te psy czasem nie były w dość nieprzyjemny sposób uczone, ze przez drzwi czy furtkę samemu się nie wychodzi?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']
no wiesz, pies głupi nie jest i wie, że jak za tym przejściem jest jakiś potwór to pożre tego, co pierwszy wejdzie:cool3: [/QUOTE]
Podobno szczury posunęły się jeszcze dalej - w podejrzanie miejsca potrafią puścić przodem zwiad - złożony z tych słabszych, "gorszych" osobników - tak na wszelki wypadek ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Reniak']I mam jeszcze jedno pytanie - czy ktoś może słyszał o szelkach, w których smycz przypina się z przodu? Podobno bardzo pomagają w nauce spokojnych spacerów:lol:[/QUOTE]

Takie szelki są OK, ale dla średnio-dużych i dużych psów. Przy mojej niewielkiej suce się nie sprawdzały - ja za wielka, ona za mała ;)

[quote name='SAIKO']
Proszę Cię... oglądania się, czy przypadkiem nie złapał czegoś do pyska...? Po pierwsze - wygoda/komfort spaceru, po drugie- pies, który ma głowę przed nogą szuka/rozgląda się za pierdołami, w przypadku tzw, dominantów szuka zaczepki- na to jest czas kiedy indziej (luźne spacery bez smyczy). Po trzecie - ciągła ekscytacja prowadzi do chorób, pies nie jest skupiony na właścicielu - ociąga się z komendami/egzekwowaniem poleceń, trudniej psa wybić z próby skakania do innych zwierząt.[/quote]

Moja suka chodzi obok mnie lub przede mną. Tak mi jest wygodnie i tak chodzi. Nie szuka zaczepki, a nawet jak szuka to krótka komenda/korekta i rozum wraca do głowy. Kiedy trzeba jest podekscytowana i podjarana na 250% normy i jest skupiona na mnie, nie ma problemu z komendami, bo sobie na to nie mogę pozwolić, jeśli chcę po pierwsze normalnie z nią funkcjonować na mega-zapsionych osiedlach, a po drugie mam powiedzmy pewne ambicje sportowe z nią związane ;)

Nie każda ekscytacja jest zła. Ekscytacja opanowana, ujarzmiona, ujęta w pewne ramy jest podstawą wielu psich sportów.

[QUOTE]Z reguły im pies bardziej się ociąga z parciem do przodu (nie mówię o braku ochoty na chodzenie) tym jest bardziej uległy. [/QUOTE]

Nie powiedziałabym, że to reguła. Nawet bardzo dominujące psy potrafią iść obok właściciela. Pozycja na spacerze nie ma nic wspólnego z "dominacją", raczej w niektórych przypadkach z rozwydrzeniem psa i brakiem zasad. Ale też co innego, gdy pies idzie przed/obok przewodnika na luźnej smyczy i na komendę np. przystawia się do nogi, a co innego jak właściciela ciągnie jak szmatkę za sobą.

[quote name='filodendron']
A to czy jest się "szefem" czy nie (wolę słowo "przewodnik") nie zależy od tego, czy pies idzie z tyłu, z boku czy z przodu, tylko od tego, czy idzie tam, gdzie my chcemy w momencie, kiedy chcemy. Metod na to jest co najmniej kilka, Millan to tu Ameryki nie odkrył.[/QUOTE]

Otóż to.

SAIKO, z psami pierwotnymi zabawa jest na trochę innym poziomie niż z całą resztą psów ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...