bea00 Posted December 28, 2006 Share Posted December 28, 2006 Witam, mam u siebie sznaucerka mini, którego do strzyżenia musza trzymać 2 osoby, strasznie szaleje i nawet na chwile nie przestaje, właściciel mówił że na pierwszej wizycie( w innym zakładzie) tez się tak zachowywał, nie wiem na ile ta pierwsza wizyta miała wpływ a ile zalezy od jego psychiki, ale zauważyłam w przypadku innych psów że nawet jak nie jest zbytnio zadowolony to zawsze mozna go jakos ugładzić, z tym wypróbowałam chyba juz wszystko i nic, może macie jakies rady? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Czarne Gwiazdy Posted December 28, 2006 Share Posted December 28, 2006 Ja bym spróbował bez właściciela. Pies jest wtedy mniej pewny siebie ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bea00 Posted December 28, 2006 Author Share Posted December 28, 2006 to próbowałam na początku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzOlka Posted December 28, 2006 Share Posted December 28, 2006 Tez mam takiego agresora, przy swoim Panu to praktycznie nic nie mozna zrobic, ale Pan madry(no nie za bardzo jak tak rozpuscil psa) i zostawia go samego, konsekwentnie nie poddawaj sie, troche to potrwa, jakis kaganiec tez robi potulnego psa, nie pozwalaj soba rzadzic i konsekwentnie wykonuj swoje, najgorzej pokazac, ze jak powarczy, poszczeka albo pokarze zeby to sie odpuszcza, a nie wolno, troche berdziej podniesiony glos ( bron boze krzyk, czy jakies bicie), szarpnac( troche to brutalnie brzmi, ale pomaga), najwazniejsza jest konsekwencja, nie poddawac sie, a sam w koncu zrozumie, ze swoim wariactwem nic nie wskora Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
weszynoska Posted December 29, 2006 Share Posted December 29, 2006 on się boi, tak bardzo, że argumenty w postaci trzymania i poskramiania doprowadzają do paniki i gryzienia wszystkiego wokół może też mieć lęk wysokości też mam takich kilka no cóż praca przy nich do najlżejszych nie należy a i efektów w postaci pięknej fryzurki też pewnie nie będzie od razu ;) metoda drobnych kroczków ( ja taką stosuję) właścicielowi dziękuję i zapraszam za godzinkę ( lub na telefon) psa ubieram w szmaciany kaganiec ( żeby sobie sam krzywdy nie zrobił) nie zaczynam od razu strzyc tylko w momencie jak stoi grzecznie głaskam, chwalę, pokazuję narzędzia, włączam maszynkę i .... tyle nic na siłę przy psie nie robię za chwilkę powtarzam to samo, dotykam grzbietu, drapię za uchem zawsze wtedy kiedy stoi spokojnie jak zaczyna szaleć odchodzę i pozwalam mu się wywsciekać , aż zrozumie, że za bardzo to on wyjścia nie ma :lol: potem próbuję zacząć od neutralnej części psa ( omijam okolice karku, tyłka, czy przednich łap) ciągle do niego mówię ( chwalę jaki grzeczny itp) przeważnie skutkuje :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bea00 Posted December 29, 2006 Author Share Posted December 29, 2006 niestety wszystkie te sposoby juz wykorzystałam, nie ma róznicy czy właściciel jest czy nie, pies nie da sie dotknąć,nawet pogłaskac, cały czas się rzuca, ma kaganiec więc nie ugryzie ale strzyżenie na siłę nie jest zbyt mądre, nawet kiedyś odmówiłam, ale właściciel sie uparł bo pies ma byc obcięty, strasznie mi żal tego psiaka, wychodzi zmordowany, ostatnio pysk miał obtarty od stołu bo Pan go tak mocno przyciskał, ale naprawde żeby cos przy nim zrobic trzeba dużo siły, wszyscy potem sa zmęczeni Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzOlka Posted December 30, 2006 Share Posted December 30, 2006 [quote name='weszynoska']on się boi, tak bardzo, że argumenty w postaci trzymania i poskramiania doprowadzają do paniki i gryzienia wszystkiego wokół może też mieć lęk wysokości też mam takich kilka no cóż praca przy nich do najlżejszych nie należy a i efektów w postaci pięknej fryzurki też pewnie nie będzie od razu ;) metoda drobnych kroczków ( ja taką stosuję) właścicielowi dziękuję i zapraszam za godzinkę ( lub na telefon) psa ubieram w szmaciany kaganiec ( żeby sobie sam krzywdy nie zrobił) nie zaczynam od razu strzyc tylko w momencie jak stoi grzecznie głaskam, chwalę, pokazuję narzędzia, włączam maszynkę i .... tyle nic na siłę przy psie nie robię za chwilkę powtarzam to samo, dotykam grzbietu, drapię za uchem zawsze wtedy kiedy stoi spokojnie jak zaczyna szaleć odchodzę i pozwalam mu się wywsciekać , aż zrozumie, że za bardzo to on wyjścia nie ma :lol: potem próbuję zacząć od neutralnej części psa ( omijam okolice karku, tyłka, czy przednich łap) ciągle do niego mówię ( chwalę jaki grzeczny itp) przeważnie skutkuje :evil_lol:[/quote] dokladnie o to mi tez chodzi, ale nie oddalam sie od pieska i w kazdej sytuacji kiedy "atakuje" powtarzam te sama czynnosc, tak zeby zrozumial, ze atak-agresja, nie jest rozwiazaniem, nie robie nic na sile, ale zeby zapamietal, ze jego zachowanie nie ma wplywu na to co sie robi Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzOlka Posted December 30, 2006 Share Posted December 30, 2006 [quote name='bea00']niestety wszystkie te sposoby juz wykorzystałam, nie ma róznicy czy właściciel jest czy nie, pies nie da sie dotknąć,nawet pogłaskac, cały czas się rzuca, ma kaganiec więc nie ugryzie ale strzyżenie na siłę nie jest zbyt mądre, nawet kiedyś odmówiłam, ale właściciel sie uparł bo pies ma byc obcięty, strasznie mi żal tego psiaka, wychodzi zmordowany, ostatnio pysk miał obtarty od stołu bo Pan go tak mocno przyciskał, ale naprawde żeby cos przy nim zrobic trzeba dużo siły, wszyscy potem sa zmęczeni[/quote] w takich sytuacjach , naprawde lepiej (wg mnie) jak wlasciciela nie ma, piesek jest wtedy ( no moze nieodpowiednie slowo, zdezorientowany)nie widzi "pomocy" bo niestety to wlasciciele robia z psiakow "kalekie"i niewychowane psy. Ja mam sznaucerke, 4 szkoty i psy sa czesane conajmniej raz w tygodniu, nie ma problemu, same podnosza lapki do czesania, pyszczki, wystawiaja, a szkoty klade na grzbiet i wyczesuje pod brzuchem, dla nich to zadna tragedia, ciesza sie z takich zabaw, bo dla nich to zabawa, zawsze dostaja za to jakas nagroda w postaci smakoszkow , a jak slysze, ze piesek nie jest czesany, bo sie denerwuje, to mnie szlag trafia Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Czarne Gwiazdy Posted December 30, 2006 Share Posted December 30, 2006 ............ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
weszynoska Posted December 30, 2006 Share Posted December 30, 2006 na zestresowanego i spanikowanego psa na stole smakołyki nie działają ;) trzeba mieć w sobie tą moc :evil_lol: i dar przekonywania ;) cóż specjaliści potrafią sobie poradzić, ale laicki właściciel, który kupuje pieska dzieciom, a na dodatek im zleca pielęgnację niestety przegrywa, to nie jest kwestia czesania tylko hierarchii w stadzie pisałam już tu gdzieś jak York zagonił babcię do sypialni i nie pozwolił jej wyjść tak, że właściciele musieli skrócić urlop i odebrać agresora z rodzinnego hoteliku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
lovefigaro Posted August 20, 2008 Share Posted August 20, 2008 Witam serdecznie Pomimo, ze temat jest już dość stary, chciałabym go troszkę odświeżyć.. Napiszcie, proszę jak postępujecie z psami agresywnymi.. Przecież wiadomo, ze nie zawsze smakołyki i dar przekonywania dają efekty.. Ja sobie jakoś nie radzę, pomimo, ze mam dobre podejście do zwierząt. Kiedy pies tylko warczy, zakładam mu kaganiec, ale co jeśli zaczyna się rzucać? Był u mnie niedawno taki cocker spaniel.. Boże, nigdy go nie zapomnę.. Jego właściciel - starszy Pan kompletnie z nim sobie nie radził.. Pies po prostu rzucał się na nas przy każdej próbie zbliżenia się do niego. Właściwie nie zrobiłam przy nim nic poza wyczesaniem (ale tylko po wierzchu, nie daj boże gdybym zbiżyła się do jego łap.. Co w takiej sytuacji? Robić coś na siłę, czy lepiej odpuścić? Chciałabym wiedzieć, jak sobie radzicie.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
westie222 Posted August 21, 2008 Share Posted August 21, 2008 Niestety zdarza się pies przy którym nic nie zrobisz. Na szczęście rzadko. ja w takich sytuacjach odpuszczam. Moje zdrowie i ręce są ważniejsze niż parę złotych. Niech właściciel się martwi jak tak sobie wychował psa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
karla Posted August 24, 2008 Share Posted August 24, 2008 Do mojego salonu przychodzi bardzo dużo agresywnych psów, większość z nich to sznaucery miniatury i pudle jeszcze żaden nie wyszedł nie ostrzyżony. Strzyżenie takiego delikwenta zaczynam od poproszenia założenia kagańca przez właściciela i wyproszam go ze względu na to iż pies traci poparcie w stadzie po drugie widok tak zachowującego się psa przy strzyżeniu jest okropny. Po wyjsciu właściciela, związuje psu pyszczek dodatkowo bandażem nie jest wtedy jeszcze rozwścieczony i łagodniej to przebiega niż podczas strzyżenia gdy jest już wściekły na maksa, dodatkowa opaska zapobiega niemiłsiernemu wydzieraniu się a pies szybciej się męczy gdy nie ma swobody oddychania łatwiej też mi jest potem zrobić głowe nie przerywając pracy na walke o założenie dodatowego sprzetu. Trzeba pamietać by być konsekwentnym jeżeli decydujemy się na przyjęcie takiego psa. Jeżeli ktoś z was wie że sobie z takim psem nie poradzi lepiej nie przyjmować takiego klijenta bo następny fryzjer będzie miał 2 razy więcej roboty. Prace zaczynam od tylnej lub śrdokowej częsci psa te rejony ciała są zazwyczj neutralne głowe uwiązuje tak by pies nie czuł się zbyt przyciśniety (skrępopwany) ale też na takiej wysokości by nie mógł głowy wziąść w dół jeżeli psina zaczyna się żucać do rąk odsuwam go na stole maksymanie do tyłu tak by miał jak najmniej możliwości żucania się. przy robieniu głowy chwytam psa jak najmocniej od tyłu często robiąc przy tym krwiaki gdy skóra sie zmarszczy pod dłonią podczas ucisku. Nigdy nie przerywam pracy nie daje odpocząć sobie ani tym bardziej psu im bardzie pies jest zmęczony tym więcej daje przy sobie zrobic. Wiem że to wygląda okropnie i większość pomyśli ze jestem sadystką ale są niestety tacy klijenci i ktoś to musi zrobić a poddawanie psa za każdym razem jakimś środkom uspokajającym mija się z celem nauki i przyzwyczajania do wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych Dodam że jeszcze nigdy nie miałam nikogo do pomocy przy tego typu psach a i dość często tego typu psy przyprowadzane są na wpól zrobione od innych fryzjerów przez upłakanych właścicieli. Psy te nadal przyprowadzane są do mnie pomimo wcześniej opisanych krwiaków a przy 2 lub 3 wizycie stoją już w miare grzecznie a ja znam już u nich miejsca na ciele które są najmniej komfortowe co mi ułatwia pracę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
lovefigaro Posted August 24, 2008 Share Posted August 24, 2008 No dobrze.. Pudel, sznaucer mini to jeszcze nie takie groźne. Z nimi też daję sobie radę, pomimo, ze taki zabieg trwa dwa razy dłużej.. Ale mi chodzi raczej o większe psy.. Jakieś mieszańce podwórkowe, cocker spaniele. One mają większą siłę.. Szarpią się we wszystkie strony.. Praca przy takim psie jest dla mnie niemożliwa.. Czy w takich przypadkach też nie dajecie za wygraną..:roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.