Jump to content
Dogomania

Zdrowie - problemy z uszami


rodzice

Recommended Posts

[SIZE=2]To co nas spotkało moze zdarzyć sie kazdemu ( tfu , tfu ) . Ciekawi mnie czy też macie takie doświadczenia - oby nie .
Październik 2009 meldujemy sie u weterynarza - Meisi od jakiegos czasu potrząsa głową , przy dotyku żadnych objawów bólu
wet stwierdza ze wszystko jest ok . Po kilku dniach melduje sie znowu - wet stwierdza ze wszystko jest w najlepszym porządku . Listopad 2009 Meisi na wystawie w Poznaniu tak potrzasa głowa na ringu ze miałam obawy ze nas wyrzucą . Po wystawie melduje sie znowu u weta z mocnym postanowieniem ze nie wyjde dopóki nie znajda przyczyny tego zachowania . Meisi potrzasała głową tylko biegnąc .
Znowu to samo - wszystko jest ok . Postawiłam sie lekarzowi wiec ten a właściwie ta chcać nie chcąc postanowiła podać narkozę i zbadać sunię jak należy .
Jakież było jej zdziwienie kiedy bardzo głęboko tuż przy bębenku znalazła żdżbło wbite w scianę ucha . Żadnego stanu zapalnego nic , głębokośc niespotykana . Poprosiłam u wpis w książeczke bo pora nietypowa na wyjmowanie takich znalezisk z ucha -17 listopada .
Listopad 2011- Meisi od jakiegos czasu potrzasa głowa [IMG]http://picsrv**********/images/smiles/icon_evil.gif[/IMG]
Ze spokojem ustawiłam sobie wtorek jako termin mojej wizyty u weta bo mam wtedy najluźniejszy dzień . Jak to bywa plany , planami a życie ma swój scenariusz .
Meisi dzisiaj na widok Darka tak sie uciezyła ze zaczęła podskakiwać swoim zwyczajem tak intensywnie ze po sekundzie usłyszeliśmy przerażajacy krzyk bólu .
Nie było na co czekać - Meisa w auto i do weta .
Sobota , pełna poczekalnia brrrrrrr
Po godzinie nasza kolej i co ? I nic - Meisi zdrowa nic sie nie dzieje - uszka czyściutkie . Opisałam wszystko , zbadano jej kręgosłup , uszy chyba z 5 razy najrozmaitszymi przyrządami . Opowiedziałam sytuację z 2009 roku , pani nie uwierzyła jak to możliwe żeby w listopadzie wyjmować psu kłos z ucha .
Na szczęscie miałam książeczke - okazało sie ze to własnie ta pani doktor wyjmowała wtedy Meisi ten klosek . Wtedy potraktowano mnie z należytą uwagą . Włączono komputer , podłączono jakies urzadzenie i zabrano sie za rzetelne badanie . wszystko widzieliśmy na ekranie ale kiedy już coś tam sie pokazało Meisi juz nie dała rady i zaczęła sie buntować .Mielismy studentów w gabinecie i bardzo dobrze bo ta sytuacja pokazała im ze nalezy uwaznie słuchać i nie zawsze niemożliwe okazuje sie niemożliwym .
Trzeba było podać znowu narkozę .
podczas badania w narkozie znaleźliśmy w uchu COŚ . Na ekranie monitora mnie to wygladało na wielką tłustą larwę ale pani doktor uświadomiła mi jak bardzo obraz jest powiększony , no tak piesek malutki , uszko malutkie , gdzie tu larwa .Wyszło nam ze to coś to albo zbitek woskowiny albo coś tam wlazło ale teraz jest juz otorbielone
.No i teraz zaczęła sie jazda - trzeba było toto wyjąc . No i sie nie udało ,znieczulenie zaczęło mijać leżeliśmy w trójkę na malutkim piesku a pani doktor walczyła . Daliśmy spokój bo Meisi by nie wyrobiła z bólu , juz nam reagowała . No cóż uszy zakroplone , antybiotyk zapisany i mamy 2 opcje albo dziadostwo sie rozpusci i wylezie po kawałku albo w czwartek robimy powtórke z rozrywki .Po 4 godzinach wyszłam od weta totalnie wykończona wynoszac psa na ręku . Wyobrażam sobie odczucia osób które cały ten czas czekały w poczekalni ale kiedy zobaczyli mnie niosaca nieprzytomną Meisi na ręku szybko otworzyli mi drzwi i chyba wybaczyli ten czas który musieli czekac .
Aż boje sie czwartku , mam nadzeje ze nie trzeba będzie znowu przez to przechodzić .
Acha to dziadostwo było umiejscowione w drugim niz poprzednio uszku ale także tuz przy samej błonie bębenkowej .
Opisuje to wszystko zeby Was uczulić żeby nie dawać za bardzo za wygraną kiedy wiecie ze macie rację .[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki za Meisi. Napewno w czwartek wszystko będzie ok. A swoja drogą to aż niemożliwe , żeby coś wlazło raz do jednego ucha a po długim czasie do drugiego.
Chyba , że to nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
Co do weta, powinien wiedzieć, że właściciel najlepiej zna swojego pieska i napewno zauważy on dziwne oraz nietypowe zachowanie swojego pupila.
Ja swoim hawańczykom nie czyszczę wnętrza uszu, nic nie wkraplam i nie wyrywam włosów ze środka ucha. Jak do tej pory, odpukać, nic się z uszami nie działo.
Zresztą moje hawańczyki potwierdzają tylko to, co jest napisane we wzorcu, że są to pieski zdrowe i odporne. Jak dotąd weta odwiedzamy tylko w okresie szczepień.
Życzymy zdrówka!
Ula , napisz po wizycie u weta jak Meisi sie czuje.

Link to comment
Share on other sites

Meisi była dziesiaj z nami cały dzień na dziełce , biegała i dokazywała az miło . Główka już mniej potrząsa ale widzialam że drapie co jakiś czas to fatalne uszko .
Cóż aj mieszkam faktycznie rzecz biorąc w lesie , wszystkie spacery sa w lesie lub na łące . Mamy wyjatkowego pecha na to wychodzi że mamy niespodzianki w uszkach . Ja też nie wyrywam włskóww uszach ani niczego w nie nie wlewam , czyszczę wacikami do demakijarzu lekko skropinymi oliwką . zresztą pani doktor stwierdziła ze uszka sa czyściutkie co było widać na monitorze i nie ma w nich stanu zapalnego .

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że kochane biedactwo szybko dojdzie do siebie. :iloveyou:
Ja usuwam Barbie włoski z uszu i co tydzień zakraplam profilaktycznie Otiseptilem. Raz zaczęła się drapać po uszku i trzepać głową ale po zakropleniu na szczęście szybciutko jej przeszło. Podczas wizyt u weta zawsze sprawdza jej uszka ale jak do tej pory nie miała problemów. Natomiast moja znajoma ma cavaliera i mimo, że stosuje to co ja, to jej psinka prawie co miesiąc ma zapalenie ucha. Tak że to jednak jest indywidualna kwestia dla każdego psa.
zaraz wyślę Ci pw w sprawie koszulek.

Link to comment
Share on other sites

:-(dzisiaj czyli poniedziałek byłam z Meisi u weta zamiast w poprzedni czwartek . Następna próba usuniecia tego czegos ( pani doktor w ksiązeczkę wpisała "czopa " )nie powiodla sie . Mam następny tydzień za zakraplane uszka tym razem nie antybiotykiem , i niestety przygoda kończy sie oddaniem Meisi do kliniki i zabiegiem na sali operacyjnej . Zabieg odbedzie sie w pełnej narkozie w następny wtorek . Coś co tam sie znalazło jest bardzo twarde i jest bardzo głęboko . Pani doktor stwierdziła ze jest to niemozliwe ze jednego psa juz 2 razy spotyka coś takiego i za kazdym razem ciało obce nie spowodowało stanu zapalnego . Pani doktor powiedziała ze powinnam jej golić wszystkie włosy na uchu po wewnetrznej stronie , na gładko żeby uniknąć w przyszłosci podobnych niespodzianek .Trzymajcie kciuki zeby Meisi nic się nie stało i zeby szczęśliwie sie z narkozy wybudziła .

Link to comment
Share on other sites

Trzymamy kciuki tym bardziej ,że w złą godzinę napisałam o swoich psach, że są zdrowe.
Luna ma stwierdzoną kataraktę i genetycznie obciążone stawy biodrowe :-( ( zrobiłam rutynowe badania przed kryciem- oczywiscie jest wycofana z hodowli).
Czekaja ją w przyszłości poważne zabiegi operacyjne :-(.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rodzice']o matko ! To współczuję bardzo .
Lunka okazuje sie drugim pechowcem [/QUOTE]
Wybacz, ale pechem tego bym nie nazwał. O pechu można mówić w przypadku Meisi i jej uszu. Natomiast zarówno katarakta, jak i wspomniane przez Anię stawy biodrowe to choroby genetyczne, więc o wielu rzeczach może i powinna tu być mowa, ale nie o pechu...

Link to comment
Share on other sites

Ja również nie jestem ekspertem w tym zakresie, ale zarówno o katarakcie, jak i zwyrodnieniach stawów jest cała masa artykułów w internecie. Z Lunką na badaniach była Ania, więc być może napisze coś więcej, choć szczerze powiedziawszy nie chce nam się nic pisać...W tej chwili dla nas najwazniejsze jest zdrowie Lunki, a w zasadzie jej operacja i finał tej operacji, a nie ewentualne utarczki słowne do których może dojść, które nic nie dadzą, a juz na pewno nie spowodują, że Lunka będzie zdrowa. Jak już Ania napisała, Lunka została, że się tak wyrażę "wycofana" z hodowli. Nigdy nie będzie rozmnażana.
W każdym razie, bez wchodzenia w zbędne szczegóły, obydwie choroby są dziedziczne. W telegraficznym skrócie, działa to na zasadzie, że albo rodzice byli chorzy, albo byli nosicielami tych chorób. Niestety żadnej z tych wersji zweryfikować nie można, a to z powodu tego, że rodzice Lunki nie byli badani. I na tym pozwolisz, że zakończę swoje wypowiedzi w tym temacie.
Czarek, ale Darek to też ładne imię :)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za odpowiedź Czarku! (wybacz mi przekręcenie Twojego imienia). Przede wszystkim trzymam kciuki aby operacja się udała i Lunka wróciła do zdrowia.
Dla mnie tak jak i dla Was najważniejsze jest zdrowie mojego psa dlatego zapytałam. Oczywiście, że sobie doczytam w Internecie. Nie miałam zamiaru wszczynać jakichkolwiek utarczek, po prostu myślałam, że jeśli rodzice Barbie byli zdrowi, to oznacza to, że ona też będzie zdrowa. Ale okazuje się, że nie jest to takie proste :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beata+Barbie']Nie miałam zamiaru wszczynać jakichkolwiek utarczek, [/QUOTE]
Nie, to nie do Ciebie było
. Tak ogólnie pisałem, że tego typu tematy mogą kończyć się awanturkami.
[quote name='Beata+Barbie'], po prostu myślałam, że jeśli rodzice Barbie byli zdrowi, to oznacza to, że ona też będzie zdrowa. Ale okazuje się, że nie jest to takie proste :-([/QUOTE]
O tym w ogóle nie pisałem. Porównywanie Barbie z Luną kompletnie mija się z celem, gdyż jak sama piszesz, rodzice Barbie byli zdrowi, a o zdrowiu rodziców Luny nic nie wiadomo.

No nic, kończę temat, gdyż tak na dobrą sprawę offtopujemy tutaj. To wątek Meisi :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ann1']Trzymamy kciuki tym bardziej ,że w złą godzinę napisałam o swoich psach, że są zdrowe.
Luna ma stwierdzoną kataraktę i genetycznie obciążone stawy biodrowe :-( ( zrobiłam rutynowe badania przed kryciem- oczywiscie jest wycofana z hodowli).
Czekaja ją w przyszłości poważne zabiegi operacyjne :-(.[/QUOTE]
Aniu bardzo ci współczuje :(
czy zaważyłaś coś nie tak w chodzie u Lunki ?????
i trzymam kciuki za meisi żeby operacja sie udała !!!!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Wam za trzymanie kciuków .
Jesteśmy juz w domku .
Meisi pięknie zniosła narkozę , wybudziła sie bez problemow .
Sam zabieg trwał bardzo długo bo ponad 3 godziny . W trakcie wzywany był specjalista . Po podaniu znieczulenia byłam jeszcze z nia kiedy badano jej uszy przy użyciu kamery . W potencjalnie zdrowym prawym uchu , tym z którego usuwano klos 2 lata temu pani doktor znalazla coś co jej sie nie spodobalo . Tyle razy miała to ucho maltretowane i nigdy nic nie było widać , teraz kiedy pies był totalnie zwiotczony znaleźli coś jednak . Zaczęli wiec od tego ucha . Przy mnie oczywiscie sie nie udało tego usunac . Musiałam ja zostawić i czekalam na telefon . Okazalo sie ze cialo obce , drobinka , bardzo cienka wbiła sie w błone bebenkowa i niestety wrosla w nią .Specjalista nie dał rady tego wydłubać , stwierdził ,ze nie ma zadnego stanu zapalnego wiec można to spokojnie zostawić . W drugim uszku udalo sie usunąc to co w nim siedziało ale to już tez zaczeło przyrastać do blony bębenkowej . Po usunieciu okazalo się ze blona jest bardzo podrażniona i krwawi .
Meisi dostala serie zastrzyków , antybiotyki i teraz dochodzi do siebie juz w domku .
Wykorzystując fakt , ze pies był w narkozie poprosiłam o wykonanie zdjęc rentgenowskich wszystkich stawów , łokci , kolan , bioder . Odbierajac Meisi z kliniki rozmawialam z radiologiem , ktory był bardzo zdziwiony dlaczego zlecilam wykonanie tylu fotek ( bylo ich w sumie 7 )
Mamy wyniki bo od razu wystawił mi zaswiadczenie - Meisi ma wszystkie stawy w porzadku !
Co do uszek to lekarze nie maja pomysłu dlaczego tak sie dzieje ? Ucho ma zbudowane prawidlow , najdziwniejsze ze oprócz potrzasanie główka nie ma zadnyh innych symptomów że coś tam się dzieje w srodku .Po ogledzinach pytali mi sie czy ten pies słyszy bo generalnie jedno ucho zatkane było zupełnie ! Meisi słyszy doskonale na szczescie . Teraz co moze nas czekać . Jezeli w tym uszku gdzie coś wrosło coś zacznie się dziać jedyna alternatywą na pozbycie się tego jest zerwanie błony bębenkowej ! Czego oczywiście mamy nadzieję uniknąc tfu tfu .

Link to comment
Share on other sites

Ula cieszę się , że już po wszystkim. Ale najbardziej cieszę się z tego , że masz zdrowego hawańczyka(chodzi mi o stawy).
Co do uszu Meisi, wieksze ryzyko wiąże się może z tym , iż dużo biega po lesie?
Może tam łatwiej coś " przytulić" do włosków?

Link to comment
Share on other sites

Ja mam takie opcje jeżeli chodzi o spacery - całkowicie wybrukowane niewielkie podwórko , las naprzeciw domu , lub chodniki na następnej ulicy , bo u nas nie ma . Na skraju lasu rośnie pas trawy , której nikt nie kosi ze względu na o ze to już teren nadleśnictwa .Zaczynam myśleć o oslonie na uszy uszytej z jakieś drobniutkiej siateczki wiązanej pod brodą .

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

siatka na uszka juz przyszła , mamy za soba pierwszy spacerek Meisi przyjęla mój pomysł ze zrozumieniem bo to bardzo madry piesek jest :)
Miałam wybór albo zrezygnować ze spacerów i trzymać całezycie psa na podwórku albo coś wykombinować . Mialam juz pomysł zeby coś uszyć ale na szczęscie trafiłam na ten wynalazek .
Jutro moze wstawie foteczke jak moja maleńka zmienia rase z hawańczyka na sznaucerka miniaturke bo tak w tej siateczce wyglada .
Tak wiec nie rezygnujemy ze swobody i szalenstw na polach !
Meisi czuje sie lepiej , zaczęła wysoko skakać i chyba słuch juz wraca bo reaguje od razu na każdy dźwięk .
Obyśmy mieli juz najgorsze za sobą .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rodzice']siatka na uszka juz przyszła , mamy za soba pierwszy spacerek Meisi przyjęla mój pomysł ze zrozumieniem bo to bardzo madry piesek jest :)
Miałam wybór albo zrezygnować ze spacerów i trzymać całezycie psa na podwórku albo coś wykombinować . Mialam juz pomysł zeby coś uszyć ale na szczęscie trafiłam na ten wynalazek .
Jutro moze wstawie foteczke jak moja maleńka zmienia rase z hawańczyka na sznaucerka miniaturke bo tak w tej siateczce wyglada .
Tak wiec nie rezygnujemy ze swobody i szalenstw na polach !
Meisi czuje sie lepiej , zaczęła wysoko skakać i chyba słuch juz wraca bo reaguje od razu na każdy dźwięk .
Obyśmy mieli juz najgorsze za sobą .[/QUOTE]
Ulu trzymam kciuki żeby Meisi odzyskała słuch taka fajna hawaneczka z niej
i żeby była zdrowa już:)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...