Jump to content
Dogomania

SZEW, czyli Pan Cerowany - zacerował swą ostatnią ranę - na serduszku. Ma DOM!


Nutusia

Recommended Posts

  • Replies 396
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Józio przykleił się do Peta jak dziecko do matki i tak funkcjonował przez prawie tydzień. Wczoraj, kiedy go zabierali na jego śmiecie, to koniecznie chciał, żeby i Pet się załapał. Ale Pet spokojnie i dostojnie znosi wszystkie zakusy młodzieży. Po raz pierwszy w życiu jest nie tylko najstarszy, ale też największy i "najmądrzejszy" w stadzie, więc musi być dostojny. Niestety, chyba mu Pikuś uszkodził chorą nogę bo ciągle wskakuje i depcze wszystkich. Pecik okulał dzisiaj. Jak mu nie przejdzie, to w sobotę chyba przejedziemy się do Doktorów. Józka przy okazji by się zaszczepiło, bo go przytulisku wydało z hoteliku gołego i wesołego - bez książeczki, bez szczepienia (!) i w ogóle... ech, szkoda gadać.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Szef na razie ma się dobrze. Byliśmy w sobotę w Nowym Dworze. Dr. Marta obściskała Szefika i wybadała mu serduszko. Dr Darek obmacał wszystko, co się tylko dało i powiedział, że jest dobrze, nie będziemy u psiaka szukać choroby. Za to Petowi nie przyjęła się proteza. Zrobił się ziarniak i wdało się zapalenie. Otworzyła się rana. W najbliższą sobotę o 13-tej kolejna operacja i wymiana odrzuconego więzadła na inne. Biedny Petek - ma ze 14 lat, a tu jedna narkoza za drugą w krótkim czasie. Ale co robić? Nie możemy tego zostawić, bo łapa będzie coraz bardziej chora.

Pikuś cały czas próbuje zdominować stadko i prawie mu się to udaje. Szefa stara się nie dopuścić ani do wody ani do jedzenia, ale Szefik umie sobie poradzić i nie bieduje. Kiedy znajdzie się przy misce, warczy na konkurencję. Ale nie zawsze zdąży dokicać, bo Pikuś jest szybszy i zastawia drogę. Szef nie chce się przepychać, więc rezygnuje i wtedy ja wkraczam do akcji. Generalnie, Pikuś już wie, jak się nazywa, bo to imię najczęściej pada w domu w formie "Przestań". Jest karny, wraca, ale to uparciuch i za chwilę tup, tup z powrotem do kolegi. Jest już jednak znacznie lepiej, bo prawie przestał skakać po kolegach. Tylko resztki tapczanika poszarpał i teraz nie ma już łóżeczka. Śpi na cienkim materiale rzuconym na dywan, a w alternatywie ma koszyk wiklinowy z cieniutkim dywanikiem - wiadomo, kłuje w ciałeczko. Ale cóż - cierp ciało jakeś chciało :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

Biduś z Pecika... Szefcio już swoje wycierpiał - mogą sobie niemal łapki podać :(
Pikuś cwaniaczek - najmłodszy z całej trójcy i zdrowy, więc próbuje swoich sił. Dobrze, że Wawerek wkracza do akcji w razie draki ;)
W sobotę niestety nie będę mogła podjechać do lecznicy, żeby się z Wami zobaczyć... Ale kciuki będę trzymać bardzo sumiennie :)

Link to comment
Share on other sites

No właśnie :)
Peciku, ja wiem, że Ty kochasz Szefcia jak brata, ale sam widzisz, że na 3 łapkach bywa mu ciężko, więc nie kombinuj już więcej, próbując mu "dorównać" i daj wreszcie wyleczyć łapinę skutecznie do końca!

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

W sobotę wybieramy się z naszymi małonożnymi do Nowego Dworu. Zapraszamy Nutusię, jeśli ma czas. Będziemy jakoś koło 13-tej, ale nie wiem dokładnie. Nie możemy zbyt wcześnie, bo korek nad zalew stoi już od zjazdu na Rembertów, nie ma szans. Także na trasie przez Tarchomin remontują drogę i w ogóle nie da się jechać. Więc sens jest dopiero po przejechaniu tych korków.

Szef okazał się podróżnikiem :crazyeye:, tak jak my :multi:. Wpycha się do samochodu, kiedy gdzieś jedziemy i nie ma zmiłuj :evil_lol:. Piszczy, poddrapuje jedną łapką w pozycji siedzącej, wszystkie drzwi próbuje sforsować. Trzeba go brać i już! A jak nie, to jest taki rozżalony, że tylko płakać nad sierotą. Wsadzamy go w duży kosz i na tył naszego niby-combi doblo. Tam nic mu nie grozi. jest taki grzeczny, taki cichy, że czasami o nim zapominamy i wtedy TZ ostro bierze zakręty. Psina tylko turla się po tym swoim koszu, ale przynajmniej się nie przewróci i nie wypadnie. Nie wiem, co on widzi w tych przejażdżkach, bo w wysokim oknie to tylko słońce i niebo, ale może lubi się potrząść. W sobotę był z nami cały dzień, aż na Kurpiach koło Łomży. Prawie 12 godzin i chciał jeszcze :). Ale na drugi dzień prawie nie wychodził ze swojego posłania - może mu się w głowinie kręciło.

Z Pikusiem w miarę się dogaduje. Zorientował się, że trzeba się przepychać, żeby być pierwszym i się przepycha przed kolegę do pieszczot. Tylko oparcia szuka, żeby go czarny czorcik nie przewrócił. Pet jest ponad te psie przepychanki; on po prostu podchodzi do nas i chce się głaskać. Pikuś to dla niego "pikuś" i go olewa. W końcu senior - jego prawo :). Ale bawić też się razem bawią, nie ma to tamto. Łapa Peta nie jest w najlepszym stanie, jest zanik mięśni i w ogóle psiak jakiś taki chudy jest od jakiegoś czasu. Musi go lekarz obejrzeć. Przy okazji Szef się skontroluje.

A więc - być może - do zobaczenia!

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...
  • 1 year later...

Pewnie nikt tu już nie zagląda, bo "stare" ciocie, miłośniczki Szefika, rzadko już logują się na Dogo (ja też, zresztą), ale tak dla porządku, informacyjnie, napiszę, że dzisiaj Szefcio był u swoich doktorów i prawdopodobnie była to jego ostatnia wizyta lekarska :(. Rozpoczął już swoją drogę do Tęczowego Mostu :(. Jego mastocytoma jest w ostatniej fazie, bardzo złośliwa i agresywna. Nie będzie żadnego leczenia, tylko "poprawa (!) komfortu (!) życia", czyli leki osłabiające przykre doznania wiążące się z kolejnym rzutem guzów: okrutnym swędzeniem i problemami żołądkowymi. Od dawna spodziewaliśmy się tego, ale psina jakoś tam sobie kicała przez życie. Ostatnio coraz słabiej i od ponad roku tylko po podwórku, ale w końcu i wiek słuszny, jakieś 11 - 12 lat może. Dobrze nam się z nim żyje, bo jak kiedyś powiedziała jego Doktor Marta :"to taki niekłopotliwy piesek". Naprawdę niekłopotliwy, a tyle już przeszedł w tym swoim szefowym życiu, tyle organów oddał na stole operacyjnym i zawsze był Szefem. Ale cóż, takie życie i on sam chyba już jest zmęczony, już nie chce walczyć. Dopóki się da, będziemy z nim, ale rokowania kiepskie, trzeba liczyć w krótkich miesiącach, o ile będzie jakoś jadł, a z tym już kiepsko :(. Ech///.

Wczorajsze zdjęcie Szefa; widać jeden z guzów na jego jedynej nodze. Ma ich mnóstwo wokół szyjki, na piersiach, tułowiu, na głowie. Tylko w środku chyba nie ma przerzutów, ale w każdej chwili...

Szef 2017.09.19_2a.JPG

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Wawerku, też rzadko tu bywam, ale Szefcia nie można nie pamiętać. Ciebie mocno przytulam w tych trudnych chwilach, a biedulka Szewka podrapsiaj ode mnie serdecznie za uszkami lub tam, gdzie lubi najbardziej. To takie niesprawiedliwe, że taki niekłopotliwy zwierz tak cierpi. Pociesza tylko to, że u Was ma dobry dom, ciepło, jedzenie i miłość. Dużo siły Szefciowi i Wam życzę oraz jak najwięcej dobrych chwil. Tak mi smutno... :(

Link to comment
Share on other sites

Dziękujemy za pamięć i życzenia. Szefikowi bardzo teraz przyda się siła, bo tak nagle się postarzał, osłabł. Dwa sierpniowe tygodnie i nie ten psiak. Teraz dostaje m. in. sterydy, więc ma apetyt. Je nawet trzy razy dziennie mniejsze porcje i to sam się upomina. Ale wiemy, że to złudne, niemniej świadczy o chęci życia. Niestety, nie zawsze panuje nad fizjologią, siusia nawet do łóżeczka, nie zdąży chyba poczuć, a potem wyjść. Od dawna nosimy go po schodach, bo spada i boi się. Na noc idzie do sieni, bo załatwia się w nocy i nie nadążymy sprzątać. Ma tam swój nocny kącik, ale taki jest biedny, gdy go zostawiamy samiutkiego. Nam też żal, ale tam łatwiej rano sprzątnąć. Ubieramy go w sweterek, bo chudy strasznie (7 kg psa, a on przecież nie jest z gatunku mikro) i zimno mu. Zaczynają się problemy neurologiczne w łapkach - trzęsą mu się i takie chude, a przecież ma tylko trzy :(. Czasem jednak spojrzy filuternie spod tych swoich kłapniętych uszek - jest taki śliczny, poszczeka na "wroga"... Pogłaszczę go od Ciebie i przytulę, ale podrapać nie mogę, bo te guzy swędzą i nie należy ich pobudzać, nie wolno drapać, a są wszędzie.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 3 weeks later...
Dnia 25.11.2017 o 11:11, wawer napisał:

I już... nie ma Szewcia/Szefika :(. Wczoraj, 24. listopada wieczorem zasnął... Dobrze, że nie cierpi dłużej...

Szewciu [*], psinku kochany... tak bałam się tu zajrzeć... :( tak żal... :((( ...ale już nie cierpisz, malutki...
Zapamiętam tę datę, bo to było w 18-kę mojej córki, wiesz, Szefie...?

Wawerku, współczuję Ci bardzo tej straty, przytulam!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...