Jump to content
Dogomania

Cesar Millan "Zaklinacz psów".


GAJOS

Recommended Posts

[quote name='gerta']
Problem polega na tym, że nawet jeśli w stadach obowiązuje coś takiego, jak hierarchia, to my ludzie mamy całkiem inną definicję tejże niż np. psy. Ja obserwując duże stado psów w schronisku w Celestynowie (około 90 osobników biegających tam luzem) zauwazyłam, że:
- nie ma tam żadnego psa Alpha
- są psy, które są asertywne i mają prawo dość swobodnie poruszać się po terenie schroniska - i w tej grupie było kilka, może kilkanaście takich osobników
- są psy lękliwe, które albo same atakują inne, albo się chowają przed innymi
- są psy zachowujące się submisywnie w stosunku do innych psów i te czasem mogą spokojnie przejść, a czasem nie. Ale te też miały nie najgorzej, bo zwykle nie były poranione, tylko takie "zastrachane'.
[/QUOTE]

Ja jeszcze dodam, że u psów zależnie od rasy (i to w bardzo dużym stopniu) ta hierarchia jest bardzo różnie widoczna nawet w kontaktach między psami, a co dopiero w kontakcie z człowiekiem. W całkowicie odmiennym stopniu manifestuje się to u ras pierwotnych, u gończych, u owczarków, u bullowatych czy u piesków kanapowych.
Gdyby wszystkie psy przejawiały w takim samym stopniu zaambarasowanie hierarchią co wilki na wolności, to połowa ludzi na tym forum skończyłaby z odgryzionymi głowami :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Tylko, że pozytywne szkolenie=wychowanie, ale to nie działa u wszystkich ras i "egzemplarzy" psów. Są takie jak np, mój Akit który ma "twardy charakter" chwila zwątpienia/zawahania i pies podejmuje decyzje... [/QUOTE]
Dla mnie szkolenie i wychowanie plus świadome przewodnictwo to są trzy elementy budowania relacji z psem. Nie da się tego rozdzielić w żaden sposób. Problem polega na tym, że jeśli pies nie jest wyszkolony, to nie rozumie intencji człowieka dostatecznie dobrze. Jeśli zaś nie jest wychowany, to nie respektuje reguł - może wtedy odmawiać współpracy i mieć właściciela pod ogonem. Jeśli zaś przewodnik nie wie, co to znaczy być przewodnikiem dla psa i zachowuje się jak rozhisteryzowany osobnik, to cała reszta nie może się udać...

[quote name='SAIKO']odwracanie uwagi smakołykiem od chęci pójścia na psa (mój 3 miesięczny szczeniak brał zabawę na poważnie i każdego psa chciał ustawiać) na dłuższą metę się nie sprawdzały. Owszem w "szkoleniu" dawanie smaczka/zabawki za wykonane polecenie "TAK" dla utrwalenia zachowania, ale do wychowania, gdzie pies ma nie np, atakować, szczekać, warczeć, skakać po kimś, wymuszać głaskanie, podważać autorytet przewodnika- zwłaszcza jeżeli robi to przy innym psie jest nie na miejscy, no chyba że komuś to pasuje...[/QUOTE]
Metody pozytywne nie oznaczają, że odwracamy uwagę psa od każdego innego psa. Jeśli Twój pies chciał ustawiać inne psy, to znaczy, że był niewłaściwie socjalizowany. Skoro chciałeś odwracać jego uwagę, zamiast pozwolić mu na kontakty ze zrównoważonymi psami, które nauczyłyby go właściwych zachowań psich, to nie wiedziałeś co znaczy być przewodnikiem psa.
Nie należy oduczać psa szczekania czy warczenia - to prosta droga do wychowania osobnika, który atakuje bez ostrzeżenia. Trzeba psa nauczyć, że oprócz groźby są inne strategie radzenia sobie z nieprzyjemną sytuacją. Posłużę się przykładem mojej suczki, która trafiła do mnie z agresją lękową i wygaszonymi sygnałami ostrzegawczymi (ona gryzła bez ostrzeżenia - żadnego warczenia, szczekania nic - po prostu strzał zębami, jak się wystraszyła człowieka). Nauczyliśmy ją, że w sytuacji napięcia w obecności obcego człowieka łapała w pysk poduszkę, jeśli była w domu, a patyk, jeśli rzecz działa się na spacerze. Warczenie było nagradzane zwiększeniem dystansu od bodźca. Dziś mam suczkę, która po pierwsze boi się znacznie rzadziej, a zanim ugryzie... warczy :)

[quote name='SAIKO']Mam takie pytania z czystej ciekawości...dotyczy "metod pozytywnych";

Jak postąpiłabyś w sytuacji gdy pies warczy przy Tobie na dziecko- Twoje czy obce- bez różnicy?
Jak postąpiłabyś w sytuacji gdy pies podważa Twój autorytet- np, nie wykonuje polecenia przy innym psie?
I w końcu w jaki sposób wybiłabyś ze stanu ekscytacji psa np, podczas spotkania innego psa?

Powiedz co zrobiłabyś "w tym" czasie? Ja wykonam korektę/korekty, które na "teraz" zadziałają :)[/QUOTE]
W sytuacji, gdy mój pies warczy na dziecko, pierwsze co robię, to przerywam sytuację - żadne korygowanie - jeśli to mój pies, to chwytam go za obrożę, dziecko proszę o oddalenie się powoli, bez krzyku. Jeśli to obcy pies - dziecko proszę o zastygnięcie w bezruchu, a sama rozdzielam je ciałem, jeśli się da (miałam taką akcję kiedyś, z obcym podhalanem agresywnym do ludzi - wymknął się pańci z posesji, a ta nie umiała go przywołać, przy drodze bawiły się dzieci, które oczywiście zaczęły piszczeć i machać rękami... gorąco było, ale skończyło się na straszeniu).

Jeśli pies nie wykonuje poleceń przy innym psie, to znaczy, że nie opanował ich w dostatecznym stopniu. W danym momencie - zwiększam dystans od rozpraszacza i egzekwuję wykonanie komendy. Natomiast potem biorę się za jej wypracowanie tak, żeby pies wykonywał ją również w takich warunkach. Znów posłużę się przykładem - mój pies przychodził na zawołanie w 9 przypadkach na 10. Nie reagował tylko, jak zobaczył dziką zwierzynę, poczuł trop itp. Ćwiczyliśmy temat regularnie i nadal ćwiczymy. Ostatnio zza krzaczka wyskoczył nam zając - zawołałam Maxa "do mnie" i ten wykonał komendę bez pudła. Nagrody były stosowne do jego upodobań :) A ja pękam z dumy :)

Sposoby na zmniejszenie ekscytacji zależą od osobnika. Moja Kora potrzebuje postać na krótkiej smyczy i przyjrzeć się sytuacji. Maxik potrzebuje wykonać kilka prostych ćwiczeń - np. zmiana pozycji (siad-waruj-siad), albo to nieszczęsne "do mnie", które od tych naszych wspólnych ćwiczeń tak jakoś polubił :)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Kurcze, nad morzem poznałam dwie ekipy akit - stado dwupsie i stado trzypsie, które bawiły sie na plaży z innymi psami i całkiem normalnie funkcjonowały. Były akurat po wystawie w Trójmieście chyba, więc raczej rodowodowe, do tego jeden starszy, trzy chyba takie dojrzałe i jeden dzieciak ponizej roku.
[/QUOTE]Znam 4 Akity osobiście- dwie z nich były na szkoleniu a dwie znam na odległość- wszystkie mają problemy z agresją do psów, chociaż wykonują komendy, da się je odwołać, ale problem agresji jest.

W hodowlach psy żyjące razem są wychowywane w taki sposób, aby wszystkie równo się rozwijały psychicznie oraz fizycznie, każdy ma być pewny siebie, ciekawski, miał max pozytywnych doświadczeń itd, osobnik który jest sprytniejszy taki który potrafi "braciszkowi" gwizdnąć potrafi zdominować całą resztę i z wiekiem cała reszta zgodnie się podporządkowuje. Hodowca nie pozostawia spontanu psom, bo te zaraz poustawiają hierarchię między sobą. Psy czasami dzieli się na grupy i niektóre osobniki bierze się na indywidualkę. Jednym słowem kosztuje to bardzo dużo pracy.

Kończąc mój wątek o Akitach powiem tylko, że jest to rasa z "jajami":).

[QUOTE]Nieprawda. Dresy o których piszesz najczęściej mają psy w typie bulli, mniej lub bardziej, rzadko kiedy psy rodowodowe. Ja mówię o psach z papierem, z normalnej hodowli, będących w rękach np. dogomaniaków. I większość tych właścicieli śmiech by ogarnął, gdyby ktoś zaproponował wprowadzenie ot tak obcego samca na ich teren. Przy wielu z nich nawet nie da się wprowadzić drugiego samca jako domownika... A są to psy naprawdę dobrze prowadzone, wybiegane, etc.
A psychiki ttb bez papierów, szczutych, często po celowo kojarzonych agresywnych rodzicach nawet nie ma co wkładać do tego porównania.
[/QUOTE]To ja powiem tak; mój dobry znajomy mającego asta (teraz najlepszy kumpel mojego psa) z papierami wpuścił mnie, razem z psem na swój ogród, gdzie obcych osób nie ma szans aby wpuścił bez właściciela. Mnie pies praktycznie nie znał, a co dopiero gówniarza i to 3miesięcznego, który chciał go ustawiać na jego własnym terenie...można? można i da się :). To samo jest z pitami, które są wykorzystywane w USA jako psi terapeuci, w Polsce nie znam takiego przypadku, ale w stanach, ponieważ są bardzo popularne to są także do tego wykorzystywane.

A teraz c.d o Cesarze.

Nie wiem dlaczego, ale masa osób jest do Millan'a uprzedzona, nie dziwi mnie jego kontrowersyjność zwłaszcza jeżeli ktoś tylko liznął tego o czym on mówi, bądź przeczytał opinie innych osób i nie znając do końca jego metod widzi tylko kopanie i poniżanie psa co jest nieprawdą. Zresztą ze mną na początku było podobnie, będą wpatrzony w pozytywne metody krytykowałem Cesar'a widząc tylko kilka jego odcinków, które były kontrowersyjne.

Być może chodzi o to, że korzystając z metod Millan'a odpowiada wzięciu za siebie odpowiedzialności, nie tylko za psa, pracę z nim, ale i wszystkim innym w co jest zaangażowana. Metody Cesara to styl życia, działają tylko wtedy gdy stosuje się je 24/7. Kiedy się zastanowić, to Cesar mówi swoim klientom (i widzom programu) „weź się za siebie, zacznij od siebie, a 'naprawisz' psa”. Ale „wzięcie się za siebie” nie jest „rozrywką” dla leniwców i pozerów. Tu jest podobnie jak z dysleksją, czy dysortografią - większość dzieciaków (i nie tylko...) wymachujących zaświadczeniami od szkolnych pedagogów (albo z czasów szkolnych), to leserzy. Papier usprawiedliwia tylko ich lenistwo. Energia o której ciągle mówi Millan, ten stan spokojnej/asertywnej pewności siebie, która tak znakomicie sprawdza się przy psach, którą należy w sobie utrzymywać by pies był zrównoważony i by efekt był stały, a nie chwilowy emanuje na wszystkie dziedziny życia właściciela psa. Ludziom, którzy (by pomóc psom) zaczynają panować na emocjami i pracują nad osiągnięciem psychicznej równowagi, poprawiają się relacje z innymi : z rodziną, w pracy itd. Dla mnóstwa osób drażniący jest facet, który w każdym odcinku swojego programu uświadamia swoim klientom, a przez to oglądającym program, że to nie pies nawala, ale oni. Że to właściciel jest np. sfrustrowany i emanuje swoją frustrację na zwierzę. Kiedy Cesar „przejmuje pałeczkę”, pies „normalnieje”, a właściciele przyznają, że muszą nad sobą popracować...
To daje do myślenia oglądającym program.

Cesar pozbawia psiarzy wymówek, podaje „na tacy” rozwiązania, które, owszem nie są łatwe, ale działają. Jeżeli dostaje się przepis, który wystarczy zastosować, żeby ciasto idealnie wyszło (dodatkowo sprawdzony przez wszystkie koleżanki → ciasto zawsze wychodzi), a nam nie wychodzi, to... gdzieś daliśmy ciała...


Millan także skutecznie wywala na plecy teorie i mądrości i "nienaprawialnych psach" z którymi nie da się kompletnie nic zrobić. Udowadnia, że w zdecydowanej większości takich przypadków zawodzą "wszechwiedzący specjaliści" a nie pies.

Aby móc stosować metody Cesara trzeba zrozumieć "dogłębnie" o co w nich chodzi. Trzeba wyjść poza schematy do których jesteśmy przyzwyczajeni (choćby po to by przekonać się, że najnowsze ustalenia naukowców od lat prowadzących doświadczenia na psach, psowatych i wilkach tylko potwierdzają, że podejście proponowane przez Millan'a jest właściwe → psy są hierarchiczne, a udomowienie nauczyło je jak znaleźć się w nowej relacji : człowiek-pies). A potem szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie czy mam dość charakteru by im sprostać.

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=3][FONT=Times New Roman][quote name='Martens']To samo można znaleźć w książkach Corena Tylko jeszcze dokładniej i bardziej szczegółowo opracowane [/QUOTE][/FONT][/SIZE][quote name='Martens']
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Więc ja nadal nie rozumiem, czemu by Millana wynosić na taki piedestał jak to robią niektórzy. To że ktoś spotyka się po raz pierwszy z jakimś zagadnieniem u Millana, nie znaczy że jest to odkrycie czy metoda samego Millana.[/FONT][/SIZE][/QUOTE]

[FONT=Arial]Temat jest o tym, co sadzimy na temat metod Cesara Millan, a nie na temat, czy on to wymyslil czy nie. Jak juz napisalam, ludzie zyja z psami od wielu tysiecy lat i pewne rzeczy sa wlasciwie kazdemu, kto mial okazje miec od dziecka wiecej kontaktu z psami, swiadome bez jakichkolwiek nauk. W koncu psy nie czytaja ksiazek i tez potrafia sie zwykle tak zachowac, jak powinny sie zachowac. Do tego sa jak widac zupelnie niepotrzebne jakiekolwiek teorie. ;)[/FONT]

[FONT=Arial]Tyle, ze ludzki styl zycia coraz bardziej wyklucza naturalne wspolzycie z innymi gatunkami. [/FONT][FONT=Arial]I tu zaczyna sie problem, bo nic o tych innych gatunkach nie wiemy.[/FONT]

[FONT=Arial]W sumie nie ma to zupelnie zadnego znaczego, gdzie sie to wyczyta. [/FONT]
[FONT=Arial]Dla wielu jest to na pewno cos zupelnie nowego, bo gdzie indziej tego nie wyczytali. I co ma byc w tym zlego, ze akurat ma sie to od Millana? Co jest zlego w tym, ze ludzie sa zachwyceni takimi odkryciami i ze je przypisuja Millanowi? To nie jest nic opantetowanego, gdzie inni autorzy mogliby zglaszac jakies pretensje z tego tytulu. On sam tez tego nie patentuje. On tylko przypomina to, co wlasciwie kazdy powinien wiedziec, gdyby zyl tak, jak sie zylo kiedys tam, czyli w naturalny sposob, a nie znajac zycie tylko teoretycznie. Wiekszosc dzisiejszych dzieci zna np. krowy i kury z obrazkow albo z okna samochodu. Skad maja miec rozwiniety naturalny instynkt, jak obchodzic sie ze zwierzetami? To mozna zdobyc tylko przez praktyke, a Millan pomaga, dajac pare prostych wskazowek, ktorych sam nauczyl sie nie z ksiazek, tylko zyjac jako dziecko z psami, zyjac jako dorosly z psami, obserwujac je i pracujac z nimi. [/FONT][FONT=Arial]To nie jest zaden teoretyk, tylko ktos na wskros praktykujacy to, co glosi.[/FONT]
[FONT=Arial]Nie znaczy to, ze to jakies nieobalalne prawdy. Ale jest to cos, co sprawdza sie w praktyce, a w koncu o nic innego nie chodzi. Tyle, ze aby to ludziom przekazac, trzeba to jakos nazwac, bo ludzie akurat glownie w ten sposob wymieniaja miedzy soba informacje – za pomoca jezyka. Jak sie to nazwie, tez nie ma wiekszego znaczenia – czy jest to slowo dominacja, asertywnosc, czy inne. Chodzi tylko o to, zeby jakies okreslenie bylo rozumiane przez innych. [/FONT]
[FONT=Arial]Czepianie sie slow i teorii swiadczy wg. mnie o niezrozumieniu tematu, o ktory mu chodzi.[/FONT]

[FONT=Arial]Wg. mnie wazne jest, ze sie to wogole wyczyta i zrozumie, niewazne od kogo, bo sa to doskonale rzeczy.[/FONT]
[FONT=Arial]I chwala Millanowi za to, ze potrafi efektownymi metodami przemowic takze do ludzi, ktorzy w innej formie takiego przeslania wogole nie byliby gotowi przyjac. Chwala mu za to, ze potrafi wogole tak rozpowszechnic tego typu temat i znaczenie zaprzestania traktowania psow jako martwych podmiotow, za szerzenie zrozumienia, za motywowanie wlascicieli psow do zastanowienia sie nad samym soba i swoim stosunkiem do wlasnego psa…[/FONT]
[FONT=Arial]Nie kazdy, lub wrecz bardo niewielu nawet dobrych behawiorystow ma ten dar, udostepnic swoja wiedze tak szerokiej rzeszy zwyklych smiertelnikow i sklonic ich wogole do zajecia sie takim tematem.[/FONT]

[FONT=Arial]Jesli komus przeszkadza kult osoby, ktory uprawiaja inni, to jest to raczej osobisty problem. Ja nie mam z tym zadnego problemu, bo nie interesuje mnie, co inni na ten temat sadza i z tym robia, czy ubostwiaja Millana, widza go krytycznie , czy uznaja za szarlatana i oprawce psow.[/FONT]

[FONT=Arial]Przychylam sie do zdania SAIKO w tym punkcie, gdy pisze [/FONT]
[FONT=Arial]“[/FONT][COLOR=#3e3e3e][FONT=Arial]Dla mnóstwa osób drażniący jest facet, który w każdym odcinku swojego programu uświadamia swoim klientom, a przez to oglądającym program, że to nie pies nawala, ale oni.”[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#3e3e3e][FONT=Arial]I dodam, ze dla wielu innych drazniacy jest facet, ktory nie tylko doskonale zna sie na rzeczy, ale ma do tego pewnosc i zaufanie do siebie, charyzme i powodzenie, o ktorym oni nawet marzyc nie moga.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#3e3e3e][FONT=Arial];)[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Metody pozytywne nie oznaczają, że odwracamy uwagę psa od każdego innego psa. Jeśli Twój pies chciał ustawiać inne psy, to znaczy, że był niewłaściwie socjalizowany. Skoro chciałeś odwracać jego uwagę, zamiast pozwolić mu na kontakty ze zrównoważonymi psami, które nauczyłyby go właściwych zachowań psich, to nie wiedziałeś co znaczy być przewodnikiem psa.
Nie należy oduczać psa szczekania czy warczenia - to prosta droga do wychowania osobnika, który atakuje bez ostrzeżenia. Trzeba psa nauczyć, że oprócz groźby są inne strategie radzenia sobie z nieprzyjemną sytuacją. Posłużę się przykładem mojej suczki, która trafiła do mnie z agresją lękową i wygaszonymi sygnałami ostrzegawczymi (ona gryzła bez ostrzeżenia - żadnego warczenia, szczekania nic - po prostu strzał zębami, jak się wystraszyła człowieka). Nauczyliśmy ją, że w sytuacji napięcia w obecności obcego człowieka łapała w pysk poduszkę, jeśli była w domu, a patyk, jeśli rzecz działa się na spacerze. Warczenie było nagradzane zwiększeniem dystansu od bodźca. Dziś mam suczkę, która po pierwsze boi się znacznie rzadziej, a zanim ugryzie... warczy :smile:[/QUOTE]

Wtedy tak, był źle socjalizowany, ponieważ każdy przejaw dominacji "dzisiaj" przerywam i koniec, raz nie odpuści, drugi, trzeci i koniec zabawy. Wcześniej pozwalałem właśnie (przez miesiąc, może dwa), aby skakał na plecy innym psom, aby stawał z innym psem na tylne łapy i próbowały się ustawiać. Wtedy pies nie miał wybijane z głowy, że taka zabawa nie ma mieć miejsca- wręcz przeciwnie, bo przecież on musi dobrze poznać psią mowę ciała- ok poznał, ale teraz zbyt pewny siebie. Miałem może pozwalać, by powiedzmy taki średniej wielkości labek deptał po 3 miesiecznym szczylku? czy miałem pozwolić, aby dostał za skakanie łomot od dorosłego/większego bardziej dominującego psa tak jak często ma to miejsce w psich przedszkolach (nie mówię o pogryzieniu, ale o zdecydowanym zadeptaniu, przyciskaniu, gdzie pies takiej rasy zdecydowanie nie poddałby się- widziałem na własne oczy jak mój maluch mając 3 miechy za nic nie dał się zdominować 6 miesięcznemu mieszańcowi bernardyna z kaukazem właśnie w takiej zabawie. Znając charakterystykę rasy po części wiedziałem że szczeniaki w wieku 3-5 miesięcy będą chciały się już ustawiać), gdzie często jest to niekontrolowane? nie dziękuję. Zdecydowanie wolę na własną rękę być przy zabawach i je kontrolować.

Właściwa socjalizacja to dobieranie odpowiednich, zrównoważonych psów, a nie zbieranina pełnych ekscytacji psiaków. Takie jest moje zdanie na ten temat.

Nie oduczam psa warczeć/szczekać, może nie sprecyzowałem bo tu chodziło głównie o spacery, kiedy mały odwracał głowę do ujadającego psa za płotem- dlatego starałem się go czymś zając, odwrócić jego uwagę.

Inaczej się podchodzi do psa przejawiającego cechy dominujące, lękliwe, ekscytacji czy obsesji. Inaczej pracuje się z psem, którego łatwo można złamać, a inaczej z upartym osłem. Inaczej z psem, który jest chętny do spiny, a inaczej z psem który panikuje.

[QUOTE]W sytuacji, gdy mój pies warczy na dziecko, pierwsze co robię, to przerywam sytuację - żadne korygowanie - jeśli to mój pies, to chwytam go za obrożę, dziecko proszę o oddalenie się powoli, bez krzyku. Jeśli to obcy pies - dziecko proszę o zastygnięcie w bezruchu, a sama rozdzielam je ciałem, jeśli się da (miałam taką akcję kiedyś, z obcym podhalanem agresywnym do ludzi - wymknął się pańci z posesji, a ta nie umiała go przywołać, przy drodze bawiły się dzieci, które oczywiście zaczęły piszczeć i machać rękami... gorąco było, ale skończyło się na straszeniu).[/QUOTE]

Ja przerywam korygując powiedzmy "ejj" lub "nie wolno" także wchodzę między psa, a dziecko po czym to pies ma odejść, a nie dziecko bo to oznacza że mu ulega -to w domu, a na dworze podobnie, chociaż zależy jeszcze od wielkości psa bo stawać na widok małego ledwo dosięgającego piszczeli to przesada :).

[QUOTE]Jeśli pies nie wykonuje poleceń przy innym psie, to znaczy, że nie opanował ich w dostatecznym stopniu.[/QUOTE]

Niekoniecznie, akurat mój wykonywał komendę gdy był spokojny i uległy. W stanach ekscytacji przy innym psie trzeba było już powtórzyć kilka razy.

Siad, leżeć, wstań- i tak w kółko nie sprawdzają się u nas, muszę go wtedy wybić z tego stanu i tutaj właśnie kluczem jest zareagowanie zanim pies wkręci się na obroty, bo wtedy trudniej to zrobić.

Mój jak zobaczy, że coś przed nim zwiewa prowokuje go do polowania, a że instynkt ma silny to nie łatwo nad tym zapanować. Głównie dlatego, że nie obwieszcza obecności zdobyczy ;p. Wtedy przestawia mu się mózg, ale ciągle nad tym pracuje i jeżeli się połapie co kombinuje to udaje się go odwołać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']
Kończąc mój wątek o Akitach powiem tylko, że jest to rasa z "jajami":).[/QUOTE]

To przekonanie i duma emanuje z każdego Twojego posta o akitach i już chciałam to nieco złośliwie skomentować, ale szkoda takiego pięknego dnia na afery na forum :evil_lol:

[quote name='SAIKO']To ja powiem tak; mój dobry znajomy mającego asta (teraz najlepszy kumpel mojego psa) z papierami wpuścił mnie, razem z psem na swój ogród, gdzie obcych osób nie ma szans aby wpuścił bez właściciela. Mnie pies praktycznie nie znał, a co dopiero gówniarza i to 3miesięcznego, który chciał go ustawiać na jego własnym terenie...[/QUOTE]

Witki opadają. Chyba żaden normalny psychicznie pies nie weźmie na poważnie podrygów 3-miesięcznego szczeniaka, więc nie sposób na tej podstawie oceniać agresji wobec innych samców u TTB. 3-miesięczne szczenię to dla dorosłego samca żaden rywal, właściwie nawet nie samiec. To dzieciak. To tak jakbyś Ty chciał połamać 10-latka, za to że brzydko się do Ciebie odezwał.
Ciekawe, jak ów ast zachowałby się, gdyby pierwsze spotkanie z Twoim psem miało miejsce, gdy Twój miał np. 2 lata - to co opisałeś, to w ogóle nie jest przykład do podanego zagadnienia.

[quote name='SAIKO']Być może chodzi o to, że korzystając z metod Millan'a odpowiada wzięciu za siebie odpowiedzialności, nie tylko za psa, pracę z nim, ale i wszystkim innym w co jest zaangażowana. Metody Cesara to styl życia, działają tylko wtedy gdy stosuje się je 24/7. Kiedy się zastanowić, to Cesar mówi swoim klientom (i widzom programu) „weź się za siebie, zacznij od siebie, a 'naprawisz' psa”. Ale „wzięcie się za siebie” nie jest „rozrywką” dla leniwców i pozerów. (...)
Dla mnóstwa osób drażniący jest facet, który w każdym odcinku swojego programu uświadamia swoim klientom, a przez to oglądającym program, że to nie pies nawala, ale oni. Że to właściciel jest np. sfrustrowany i emanuje swoją frustrację na zwierzę. [/QUOTE]

No mnie to raczej nie dotyczy, bo ja z powyższym w pełni się zgadzam.

[quote name='SAIKO']Trzeba wyjść poza schematy do których jesteśmy przyzwyczajeni (choćby po to by przekonać się, że najnowsze ustalenia naukowców od lat prowadzących doświadczenia na psach, psowatych i wilkach tylko potwierdzają, że podejście proponowane przez Millan'a jest właściwe → psy są hierarchiczne, a udomowienie nauczyło je jak znaleźć się w nowej relacji : człowiek-pies).[/QUOTE]

No niestety, psy nie są TAK hierarchiczne jak wilki. Jedne rasy są mniej hierarchiczne niż inne; można powiedzieć, że ich świat kręci się wokół innych kwestii niż budowanie drabinki w stadzie i obsesyjne tego przestrzeganie - stąd i praca z nimi musi wyglądać nieco inaczej i bardziej skupiać się na innych zagadnieniach.
Daj linka do tych najnowszych badań; ja staram się być na bieżąco z takowymi w tej dziedzinie i te które ja znam mówią coś innego ;)

Link to comment
Share on other sites

Mnie również nie interesuje kto pierwszy w jakim roku i jakiej książce napisał o 'tych' metodach.
Czy Millian mówi w programie czy książce ze to wszystko on wymyślił i wpadł na to? Nie.
Mówiliśmy tutaj ogólnie o metodach Cesara bo o tym jest wątek, dowiedziałam się takich a nie innych rzeczy z tego programu i nazywam je Millanowskimi a nie innymi, ale nie ubóstwiam go za to, że własnie u niego to zobaczyłam. Zdaje sobie sprawę że większośc zagadnień z psiej psychologii płynnie jest wykorzystywana u wszystkich behawiorystów i szkoleniowców.

Mam wrażenie że niektóre osoby bardzo starają się o to abyśmy napisali (Ci bardziej popierający Cesara) że jest do luftu i rzeczywiście chwali się nie wiadomo czym. Albo wręcz są zazdrosne o to jak sie o nim wypowiadamy..
Czy ten wątek ma na celu przekabacenie jednej strony na drugą? Po co to.

SoniaM i Saiko fajnie rozwinęli temat wartości które wyraża Cesar, a to na prawdę głęboki temat.

Tak się tez zastanawiam, bo również podpisuję się pod zdaniem Saiko, wyobraźcie sobie taką sytuację, gdzie przeciętny Kowalski umawia się w końcu z behawiorystą, ten dowiaduje sie wszystkiego mozliwego o kłopotach i mówi, że problem lezy w zachowaniu człowieka. Ile osób na 10 wściekłoby się i natychmiast wyprosiło szanownego behawiorystę? Cesar ma odwagę to powiedziec i to w sposób który dociera i skłania do przemyśleń, ułatwia zrozumienie problemu właścicielowi przez to, że pokazuje jak właściwie powinno się zachowywać w konkretnych, złych sytuacjach.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][FONT=Arial]Dla wielu jest to na pewno cos zupelnie nowego, bo gdzie indziej tego nie wyczytali. I co ma byc w tym zlego, ze akurat ma sie to od Millana? Co jest zlego w tym, ze ludzie sa zachwyceni takimi odkryciami i ze je przypisuja Millanowi? To nie jest nic opantetowanego, gdzie inni autorzy mogliby zglaszac jakies pretensje z tego tytulu. On sam tez tego nie patentuje. On tylko przypomina to, co wlasciwie kazdy powinien wiedziec, gdyby zyl tak, jak sie zylo kiedys tam, czyli w naturalny sposob, a nie znajac zycie tylko teoretycznie. Wiekszosc dzisiejszych dzieci zna np. krowy i kury z obrazkow albo z okna samochodu. Skad maja miec rozwiniety naturalny instynkt, jak obchodzic sie ze zwierzetami? To mozna zdobyc tylko przez praktyke, a Millan pomaga, dajac pare prostych wskazowek, ktorych sam nauczyl sie nie z ksiazek, tylko zyjac jako dziecko z psami, zyjac jako dorosly z psami, obserwujac je i pracujac z nimi. [/FONT][FONT=Arial]To nie jest zaden teoretyk, tylko ktos na wskros praktykujacy to, co glosi.[/FONT]
[FONT=Arial]Nie znaczy to, ze to jakies nieobalalne prawdy. Ale jest to cos, co sprawdza sie w praktyce, a w koncu o nic innego nie chodzi. Tyle, ze aby to ludziom przekazac, trzeba to jakos nazwac, bo ludzie akurat glownie w ten sposob wymieniaja miedzy soba informacje – za pomoca jezyka. Jak sie to nazwie, tez nie ma wiekszego znaczenia – czy jest to slowo dominacja, asertywnosc, czy inne. Chodzi tylko o to, zeby jakies okreslenie bylo rozumiane przez innych. [/FONT]
[FONT=Arial]Czepianie sie slow i teorii swiadczy wg. mnie o niezrozumieniu tematu, o ktory mu chodzi.[/FONT][/QUOTE]Czy danie psu jeść kiedy Ty chcesz, zabieranie miski jak pies skończy jeść, czy wyjście na spacer kiedy Ty chcesz i jak chcesz to okrutne "akty dominacji"? Przecież to podstawy, tylko ludzie tak głupio to rozumieją myśląc i kojarząc to z biciem, kopaniem i jeszcze innymi abstrakcyjnymi pojęciami. Podpisuję się pod tym co pisze soniaM :).

TV show, książki, dvd, konsultacje, to że się wypromował oznacza tylko że facet jest zaradny mając przy tym wypromowaniu trochę szczęścia :). Fakt ten może wkurzać autorytety, gdyż jakiś chłop z prowincji nie znający ani jednego słowa po angielsku stał się światowej sławy gwiazdą/celebrytą. To do niego przychodzą "gwiazdy" po pomoc, a nie on do nich. Ma ok 40 psów, więc to trochę kosztuję więc skąd ma na to wziąć kasę? Jest cwany i tyle, a że pomógł setką psom ustrzec się zastrzyku o czymś jednak świadczy.

[QUOTE]Witki opadają. Chyba żaden normalny psychicznie pies nie weźmie na poważnie podrygów 3-miesięcznego szczeniaka, więc nie sposób na tej podstawie oceniać agresji wobec innych samców u TTB. 3-miesięczne szczenię to dla dorosłego samca żaden rywal, właściwie nawet nie samiec. To dzieciak. To tak jakbyś Ty chciał połamać 10-latka, za to że brzydko się do Ciebie odezwał.
Ciekawe, jak ów ast zachowałby się, gdyby pierwsze spotkanie z Twoim psem miało miejsce, gdy Twój miał np. 2 lata - to co opisałeś, to w ogóle nie jest przykład do podanego zagadnienia.
[/QUOTE]

Niemal każdy dominujący samiec nie pozwoliłby na zachowania dominacyjne gówniarza i zaraz sprowadziłby go do pionu chociażby samym warknięciem, czy przyciśnięciem do ziemi.

Link do badań kiedyś dawałem już na tym forum, skończyło się tym że ktoś powiedział że są mniej więcej o kant dupy bo pokazało je NG- stacja programu Cesara.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Niemal każdy dominujący samiec nie pozwoliłby na zachowania dominacyjne gówniarza i zaraz sprowadziłby go do pionu chociażby samym warknięciem, czy przyciśnięciem do ziemi.
[/QUOTE]

No to mamy odmienne obserwacje, bo z tego co ja zauważyłam, te najbardziej pewnie siebie psy kompletnie nie reagują na zaczepki szczeniąt w tym wieku - czyli praktycznie niedawno zabranych od cyca. Ostre ustawianie zaczyna się najwcześniej koło 5-6 miesiąca.
Poza tym bezkrwawe usadzenie szczeniaka też trudno nazwać agresją, a co dopiero porównywać to do walki dwóch dorosłych samców.

Link to comment
Share on other sites

Tutaj jest strona na której przytoczono rożne wyniki badań, szczególnie dot. agresji.
[URL]http://dominikaknossalla.blogspot.com/2010/08/ave-caesar.html[/URL]

A na to ja nie mogę patrzeć, takiego zachowania i 'szkolenia' nie popieram ani trochę..
[URL]http://www.youtube.com/watch?v=9iUeD4oxGLs&feature=player_embedded#%21[/URL]
[url]http://www.youtube.com/watch?v=RFCGtatpCwI[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Wtedy tak, był źle socjalizowany, ponieważ każdy przejaw dominacji "dzisiaj" przerywam i koniec, raz nie odpuści, drugi, trzeci i koniec zabawy. Wcześniej pozwalałem właśnie (przez miesiąc, może dwa), aby skakał na plecy innym psom, aby stawał z innym psem na tylne łapy i próbowały się ustawiać. Wtedy pies nie miał wybijane z głowy, że taka zabawa nie ma mieć miejsca- wręcz przeciwnie, bo przecież on musi dobrze poznać psią mowę ciała- ok poznał, ale teraz zbyt pewny siebie. Miałem może pozwalać, by powiedzmy taki średniej wielkości labek deptał po 3 miesiecznym szczylku? czy miałem pozwolić, aby dostał za skakanie łomot od dorosłego/większego bardziej dominującego psa tak jak często ma to miejsce w psich przedszkolach (nie mówię o pogryzieniu, ale o zdecydowanym zadeptaniu, przyciskaniu, gdzie pies takiej rasy zdecydowanie nie poddałby się- widziałem na własne oczy jak mój maluch mając 3 miechy za nic nie dał się zdominować 6 miesięcznemu mieszańcowi bernardyna z kaukazem właśnie w takiej zabawie. Znając charakterystykę rasy po części wiedziałem że szczeniaki w wieku 3-5 miesięcy będą chciały się już ustawiać), gdzie często jest to niekontrolowane? nie dziękuję. Zdecydowanie wolę na własną rękę być przy zabawach i je kontrolować.
[/QUOTE]
No tak, ale efekt Twojej kontroli nad zabawami jest taki, że Twój pies nadal nie wie, kiedy przekracza granice.
Ja do socjalizacji szczeniąt, które nie respektują reguł psich zabaw biorę mojego dorosłego boksera. Bo wiem, że on im krzywdy nie zrobi, ale też wiem, że znacznie lepiej niż ja pokaże malcowi "o co kaman". Efekty są naprawdę znakomite - w odpowiednim momencie zastosowane właściwe bodźce.
W przedszkolu zdarza się, że jedno szczenię jest bardziej "ustawiające", ale wtedy rolą trenera jest nauczenie właścicieli kiedy i jak należy ingerować.
Dla mnie skuteczna socjalizacja z psami polega na tym, że jej efektem jest pies, który rozumie język innych psów i go respektuje.


[quote name='SAIKO']Ja przerywam korygując powiedzmy "ejj" lub "nie wolno" także wchodzę między psa, a dziecko po czym to pies ma odejść, a nie dziecko bo to oznacza że mu ulega -to w domu, a na dworze podobnie, chociaż zależy jeszcze od wielkości psa bo stawać na widok małego ledwo dosięgającego piszczeli to przesada :).[/QUOTE]
A zastanawiałeś się nad tym PO CO pies warczy?
Bo większość psów warczy, żeby uniknąć walki - informują w ten sposób, że są skłonne zaatakować w danej sytuacji. Nie wiem w jaki sposób odejście dziecka (zwiększenie dystansu) miałoby być uleganiem psu? Uważam, że dzieci powinny także szanować psa - jeśli pies broni przed dzieckiem zasobów np. kości, to lepiej nauczyć dziecko, żeby się oddalało od psa w takiej sytuacji niż przekonywać, że tego mu zrobić nie wolno, bo "ulega psu"...
Zastanawiam się też dlaczego wg. Ciebie "nie wolno" psu warczeć na dziecko (no bo to właśnie mówisz swojemu psu)? A jeśli dziecko wkłada mu paluszek w oczko, to co pies ma zrobić?

[quote name='SAIKO']Niekoniecznie, akurat mój wykonywał komendę gdy był spokojny i uległy. W stanach ekscytacji przy innym psie trzeba było już powtórzyć kilka razy.

Siad, leżeć, wstań- i tak w kółko nie sprawdzają się u nas, muszę go wtedy wybić z tego stanu i tutaj właśnie kluczem jest zareagowanie zanim pies wkręci się na obroty, bo wtedy trudniej to zrobić.

Mój jak zobaczy, że coś przed nim zwiewa prowokuje go do polowania, a że instynkt ma silny to nie łatwo nad tym zapanować. Głównie dlatego, że nie obwieszcza obecności zdobyczy ;p. Wtedy przestawia mu się mózg, ale ciągle nad tym pracuje i jeżeli się połapie co kombinuje to udaje się go odwołać.[/QUOTE]

No to może wyjaśnijmy sobie - komenda jest przez psa opanowana, jeśli pies wykonuje ją w każdych warunkach. Pies, który wykonuje siad w kuchni, bez rozproszeń nie jest wyszkolonym psem. Jeśli wykonuje tę komendę w ciasnym autobusie pełnym innych psów w 99 na 100 przypadków - znaczy się poniał ;)
W sumie, to tak sobie myślę, jak mój Max na polecenie "do mnie" przychodził w 9 przypadkach na 10, to też myślałam wtedy, że umie tę komendę. Dopiero teraz, po odwołaniu na widok zająca, czy sarny wiem, że wtedy, to on nie wiedział, co znaczy "do mnie" :)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]No tak, ale efekt Twojej kontroli nad zabawami jest taki, że Twój pies nadal nie wie, kiedy przekracza granice.
Ja do socjalizacji szczeniąt, które nie respektują reguł psich zabaw biorę mojego dorosłego boksera. Bo wiem, że on im krzywdy nie zrobi, ale też wiem, że znacznie lepiej niż ja pokaże malcowi "o co kaman". Efekty są naprawdę znakomite - w odpowiednim momencie zastosowane właściwe bodźce.
W przedszkolu zdarza się, że jedno szczenię jest bardziej "ustawiające", ale wtedy rolą trenera jest nauczenie właścicieli kiedy i jak należy ingerować.
Dla mnie skuteczna socjalizacja z psami polega na tym, że jej efektem jest pies, który rozumie język innych psów i go respektuje.
[/QUOTE]

Tu musiałabyś się głębiej zapoznać z historią kitek w Japonii, wiem o czym mówisz ale u niego genybiorą górę i dlatego trzeba to kontrolować, a uwierz mi że potrafi zadziwić pomysłowością. Gdybym miał możliwość spotykać się wcześniej regularnie z kimś kto ma normalnego psa to byłoby tak jak mówisz, ale w kotlinie kłodzkiej mało jest osób które ogarniają o co chodzi lub są (na pewno są) ale ja nie mam z nimi kontaktu.

Zauważ, że szczenie rozwijające się przy matce nie ma większych problemów z agresją. To człowiek jest winny, więc i ja także nawaliłem brakiem doświadczenia itd, ja to mówię otwarcie bo nie miałem wiedzy takiej jak teraz- chociaż dalej uważam że jeszcze mało wiem:).

[QUOTE]A zastanawiałeś się nad tym PO CO pies warczy?
Bo większość psów warczy, żeby uniknąć walki - informują w ten sposób, że są skłonne zaatakować w danej sytuacji. Nie wiem w jaki sposób odejście dziecka (zwiększenie dystansu) miałoby być uleganiem psu? Uważam, że dzieci powinny także szanować psa - jeśli pies broni przed dzieckiem zasobów np. kości, to lepiej nauczyć dziecko, żeby się oddalało od psa w takiej sytuacji niż przekonywać, że tego mu zrobić nie wolno, bo "ulega psu"...
Zastanawiam się też dlaczego wg. Ciebie "nie wolno" psu warczeć na dziecko (no bo to właśnie mówisz swojemu psu)? A jeśli dziecko wkłada mu paluszek w oczko, to co pies ma zrobić?
[/QUOTE]

No wiadomo, ostrzegają:). No własnie dzieci powinny szanować psa, a rolą rodzica jest dopilnowanie tego, bo dzieciak co pcha ołówki w oko psa nie jest świadomy tego że tak nie wolno, że psa to może boleć itd, tu nawala rodzic/opiekun. A to, że pies broni zasobów - jedzenia, zabawki itd, to wina złej hierarchii w domu. Jeżeli pozwala się na to, aby pies był wyżej niż dziecko powoduje ugryzienie, pozbywanie się psa- oddanie do schroniska itd, a co najgorsze porzucenie bądź nawet zbicie w lesie bo i o takich sytuacjach słyszałem. Miałem problem, że Saikyo warczał na moją 11 letnią siostrę oraz na roczną chrześnicę. Nie wyobrażam sobie tego, że pies ważący 40-50kg będzie rozkazywał w ten sposób małolatom, że mają spadać od jedzenia... W tej chwili siostra może wyciągać psu jedzenie z pyska i pies jest spokojny, pozwala na to itd, chrześnica może głaskać psa jedzącego z miski, wcinającego kość, czy nawet odebrać na komendę np, but jak jej gwizdnie dla zabawy. Jeżeli było by tak, że warczy to musiałbym pewnie psa izolować w niektórych sytuacjach bo mogło by się to różnie skończyć, a ja jestem tylko człowiekiem nie nie jestem w stanie wszystkiego wychwycić.

Co do komend to mnie przeramowałaś:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']A to, że pies broni zasobów - jedzenia, zabawki itd, to wina złej hierarchii w domu.[/QUOTE]

To akurat kompletna bzdura... I jeden z powodów, dla których uważam to "dominacyjne" podejście do psa za szkodliwe.
Wszystkie psowate niezależnie od miejsca w hierarchii stada bronią pokarmu! To jest instynkt samozachowawczy, a nie żadna dominacja. Obejrzyj pierwszy lepszy film przyrodniczy, na którym widać, jak wilki jedzą. Żaden nie odda alfie łupu bez warczenia, prób obrony go, bo od tego zależy jego przeżycie. Owszem, jak alfa będzie chciał to mu zabierze, ale nawet omega będzie przynajmniej warczał próbując bronić swojego gnata.
Przełóż to sobie teraz na psy - to normalne, że pies warczy, broni żarcia, co nie znaczy że tak ma być, bo od tego jest właśnie wychowanie. Tylko ono nie powinno polegać na przepychaniu się z psem siłą na zasadzie "ja tu rządzę, więc ja zabiorę", ale na umiejętnej pracy z psem, żeby po prostu przestał uważać człowieka za zagrożenie dla swoich zasobów.
Siłą można też osiągnąć efekty, tylko pytanie co zrobi pies, kiedy owo dziecko zechce zabrać mu kość pod Twoją nieobecność (a pies dobrze wie, że dziecko jest słabsze i dzięki metodom "na dominację" wie też już, że gnat będzie mu zabierany) - pomijając możliwość wygaszenia warczenia i uzyskania w ten sposób psa pozornie oduczonego agresji, który w pewnym momencie wybuchnie i poważnie pogryzie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']
No wiadomo, ostrzegają:). No własnie dzieci powinny szanować psa, a rolą rodzica jest dopilnowanie tego, bo dzieciak co pcha ołówki w oko psa nie jest świadomy tego że tak nie wolno, że psa to może boleć itd, tu nawala rodzic/opiekun. A to, że pies broni zasobów - jedzenia, zabawki itd, to wina złej hierarchii w domu. Jeżeli pozwala się na to, aby pies był wyżej niż dziecko powoduje ugryzienie, pozbywanie się psa- oddanie do schroniska itd, a co najgorsze porzucenie bądź nawet zbicie w lesie bo i o takich sytuacjach słyszałem. [/QUOTE]
Psy ostrzegają warcząc, szczekając i robiąc tysiąc innych rzeczy. Nie należy eliminować nic z ich języka, bo my ludzie i tak mamy problem, żeby zinterpretować psie sygnały.
Natomiast obrona zasobów jest efektem niewłaściwego wychowania psa. Tak, jak wkładanie psu palców do oczu to efekt nie tylko zaniedbania rodzica, ale też przewodnika - bo przewodnik to nie tylko "wydawacz rozkazów i trzymacz smyczy", ale przede wszystkim obrońca i opiekun.
Moja sucz po adopcji na próbę zbliżenia się do niej, gdy gryzła kosteczkę reagowała... strzałem zębami w stronę zbliżającego się. Dziś na widok kogokolwiek, kto się zbliża do niej, gdy ona je, Korusia merda ogonem, porzuca co ma w pysku i pytająco spogląda: no masz coś dla mnie lepszego, czy tylko tak przyszłaś? I zachowuje się tak w stosunku do wszystkich - domowników i obcych (a w stosunku do obcych nie może być mowy o jakichś strukturach czy pozycjach w stadzie), dorosłych i dzieci. Korusia wie, że gryzak dany psu jest jego, a człowiek zbliżający się do miski/gryzaka może mieć tylko coś dobrego na myśli.

Co do bronienia zasobów to znów posłużę się obserwacją z Celestynowa - tam psy dostają kości do gryzienia. Te asertywne biorą sobie kość idą się położyć i gryzą. Inne psy w tym czasie mogą im chodzić po głowie niemal i one zachowują się tak, jakby tych psów wokoło wogóle nie było. Lękowce natomiast wynoszą kąski w kątek i niech się tam tylko ktoś spróbuje zbliżyć - pies czy człowiek - od razu dostanie strzał zębami. Jeśli podchodzi aserywny pies, to zdarza się, że lękowiec próbuje straszyć zębami, a widząc brak efektu po prostu spiernicza od tej swojej kości... Dlatego asertywne są grube, a lękowce chude.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Przełóż to sobie teraz na psy - to normalne, że pies warczy, broni żarcia, co nie znaczy że tak ma być, bo od tego jest właśnie wychowanie. Tylko ono nie powinno polegać na przepychaniu się z psem siłą na zasadzie "ja tu rządzę, więc ja zabiorę", ale na umiejętnej pracy z psem, żeby po prostu przestał uważać człowieka za zagrożenie dla swoich zasobów.
Siłą można też osiągnąć efekty, tylko pytanie co zrobi pies, kiedy owo dziecko zechce zabrać mu kość pod Twoją nieobecność (a pies dobrze wie, że dziecko jest słabsze i dzięki metodom "na dominację" wie też już, że gnat będzie mu zabierany) - pomijając możliwość wygaszenia warczenia i uzyskania w ten sposób psa pozornie oduczonego agresji, który w pewnym momencie wybuchnie i poważnie pogryzie... [/QUOTE]

A kto mówi o przepychaniu, szarpaniu czy coś w ten deseń? Wcale nie używałem siły w takiej sytuacji bo po co skoro pies reaguje na "ejj" itd, a że pies powiedzmy został skorygowany w taki sposób nie jest przejawem użycia "siły" jako takiej np, szarpnięcia za fałd szyjny- dla mnie to już jest użycie siły, ale takie akcje to ostateczność, to samo przewrócenie psa na bok, bądź nadepnięcie na smycz gdy sytuacja tego wymaga. Nigdy nie uderzyłem psa w "Kufe" ani w tyłek- to tak dla jasności :).

Dominacja...nie wiem czym jest dla Was, ale dla mnie jest to; określenie zasad, wychodzenie na spacery i robienie tego na co ja mam ochotę (spacer bądź zabawa), karmienie wtedy kiedy ja o tym zdecyduję, skorygowanie psa za niepożądane zachowanie - choćby i próba wymuszania jedzenia przy stole, zabieranie miski po posiłku, przechodzenie pierwszym w drzwiach, jedzenie wcześniej od psa - to jest ta właśnie "strasznie brutalna dominacja" którą tak wiele osób potępia. Żeby odpowiednio skorygować należy najpierw znać mowę ciała swojego psa, reagować na symptomy itd, wiadomo że laik, który zobaczył w telewizji jak pewien facet tak robi, np przewraca psa na bok, będzie tak robił zawsze gdy wydaje mu się, że pies powiedzmy zaraz będzie chciał np, skoczyć na kogoś, warknie przy jedzeniu itp,. są tacy delikwenci i przez to są te "problemy" spowodowane metodami Cesar'a.

Powiedzmy, że pies warczy przy misce i wg tego co mówicie np, jest karany za warczenie...ok nie będzie warczał, ale jego mowa ciała będzie zdradzać, że coś jednak jest nie tak zgadza się? Metody Cesar'a polegają na tym, aby stosować się do wszystkich części układanki inaczej to nie działa i mogą dziać się problemy. To fucha 24/7, gdyby było tak jak mówicie, że pies będzie kipiącą bombą to raczej bym to zauważył... trzęsie się przy jedzeniu, jest pobudzony, inaczej ustawia uszy, jeży futro, inaczej się ustawia, inaczej patrzy mu się z oczu- tylko nie warczy bo mu nie wolno... ale jest inaczej, pies jest zrelaksowany, uległy, spokojny, posłuszny itd, nie trzyma na siłę w pysku żarcia, nie je zachłannie... to samo z zabawkami- nie zwiewa warcząc z zabawką w pysku. Jeszcze nikogo nie pogryzł, nie capnął ostrzegawczo ani nic więc zakładam że jest ok:).

Aha i jeszcze jedno, pies jest tak uczony że gdy coś mu się zabierze to zaraz to odzyska, a jak nie to dostanie coś w zamian, dlatego wie że nic mu nie grozi:).

Pies może i zdaje sobie sprawę, że dziecko jest słabsze, zresztą podobnie jest jak ma się ogromnego psa z którym raczej trzeba mieć wielką krzepą i być sprytnym aby go w podbramkowej sytuacji przewrócić na bok. Chodzi właśnie o to, aby dzięki tym zasadom dominacyjnym pies nie miał możliwości wdawania się w przepychanki z dzieckiem, nie zna jego możliwości- więc nie wie że jest silniejszy (dopóki nie spróbuje, a wystarczy głupie przeciąganie liny). Czy wierzycie, że moja siostra czy chrześnica (w tym wypadku jest trochę inna sprawa:)) przepychały się z psem, aby się ustawić?? :). Akitki nie są głupie, za to są bardzo pomysłowe, pełne sprytu i jeżeli tak się nie da to będą próbowały aż do skutku :cool3::cool3:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Mam takie pytania z czystej ciekawości...dotyczy "metod pozytywnych";

Jak postąpiłabyś w sytuacji gdy pies warczy przy Tobie na dziecko- Twoje czy obce- bez różnicy?[/QUOTE]

Osobiście nie uznaję korekcji warczenia, bo wg mnie warczenie jest OK. Gryzienie, zachowania aktywnie agresywne oczywiście nie, ale warczenie to tylko [B]komunikat[/B].
No i teraz jestem świadoma, że może być niezła jazda, ale... Mój pies czasem warczy na dzieci - ogólnie burczy sobie czasem, jak coś go przeraża. Szanuję to, że pies ma prawo wyrazić obawę, więc zazwyczaj po prostu odwracam jego uwagę od bodźca.

Jeśli mam możliwość, zabieram/odsyłam dziecko, na pewno nie pozwalam dzieciom traktować psa jak zabawki. Przy okazji powoli i długotrwale pracuję nad oswojeniem psich lęków, patrząc bardzo na to, co mówi mój pies, kojarząc dzieci pozytywnie jak tylko się da. Mogłabym oczywiście próbować nim rzucać o glebę czy "zbombardować dziećmi", ale po co? Kocham mojego psa i pracując w taki a nie inny sposób, sprawiam, że nikt nie jest poszkodowany w tym procesie. I widzę efekty mojej pracy.

[quote name='SAIKO']
Jak postąpiłabyś w sytuacji gdy pies podważa Twój autorytet- np, nie wykonuje polecenia przy innym psie?[/QUOTE]

Każdą komendę ćwiczę w różnych rozproszeniach tak długo, że pies wykonuje komendy praktycznie zawsze. Inna "zwierzyna" nie stanowi problemu, po prostu wtedy bardziej różnicuję ewentualne nagrody.

[quote name='SAIKO']I w końcu w jaki sposób wybiłabyś ze stanu ekscytacji psa np, podczas spotkania innego psa?[/QUOTE]

Wydam jakąkolwiek komendę, którą pies wykona. Jeśli trzeba go wybić z ekscytacji, zakomunikuję mu, że nie podoba mi się jego zachowanie (= korekta, słowna bądź mechaniczna) i pies momentalnie wraca na ziemię. Wykonanie komendy w dużym rozproszeniu skutkuje nagrodą oczywiście (i nie zawsze jest to żarcie).

[quote name='SAIKO']Dlatego nigdy nie wolno na psa krzyczeć, niecierpliwić się i traktować niepowodzenia podczas ćwiczeń, jako osobistą klęskę. Pies na którego będziesz wrzeszczeć, owszem przestanie „żebrać” albo żuć twoje buty ale nie dlatego, że „trafiły do niego twoje argumenty”. Odejdzie, przejdzie gdzie indziej ale tylko dlatego, że uzna cię za świra, a świry są niestabilne psychicznie, a to jest niebezpieczne. Żadne zwierzę nie zaufa niestabilnej, rozchwianej, a więc niebezpiecznej energii, po prostu nie będzie chciało znajdować się w jej pobliżu.[/QUOTE]

A to zależy. Znam wiele psów, na które ostrzej wypowiedziane słowo czy nawet krótkie, energiczne wrzaśnięcie działa jak zimny prysznic i wybija w główki durne pomysły.

[quote name='Martens']
Krzyczeć trzeba umieć :smile: Może inaczej - krzycząc na psa trzeba zachować niezachwianą pewność siebie i... spokój. Jakoś tak jest, że jak ja ryknę na moje psy, to robią co chcę, w tym również błyskawicznie wracają do mnie odwołane z "ruszania" na obcego psa czy inne zwierzę, garną się do mnie jak kaczuszki do mamusi, więc raczej nie pasuje to pod unikanie świra :evil_lol: Z kolei widzę multum ludzi wrzeszczących na psy, którzy wrzeszczą z bezsilności, histerycznie, a psy albo faktycznie się ich boją, albo nic sobie z tego nie robią. Po prostu nie chodzi o sam fakt krzyku, ale o to, co się pod nim kryje. Inaczej krzyczy dowódca na pułk wojska, inaczej krzyczy rozhisteryzowana nastolatka na chłopaka ;-)[/QUOTE]

O to to. Jak ja ryknę na swoją sukę w sytuacji kryzysowej to porzuca cudowny wg niej pomysł np. gonienia zwierzyny i wraca do mnie, więc z tym unikaniem krzyczących ludzi to tak trochę nie do końca.

[quote name='SAIKO']
Myślę, że w dużej mierze wszystkie problemy psiarzy z ich psami biora sie z tego ,że nie zauważają, że ich psy są ciagle podekscytowane albo nie wiedzą jak je z tej ekscytacji wybić . Pobudzony pies jest mniej zdolny do zrozumienia przekazu właściciela i bardziej skłonny do tzw "nieposłuszeństwa" . Niestety wiele osób nie dostrzega drobnych zman nastrojów swoich pupilów...[/QUOTE]

Myślisz, że ekscytacja jest czymś złym? Bo moim zdaniem bez ekscytacji nie byłoby sportów kynologicznych. Ekscytacja mojej suki jak wyciągam np. frisbee oscyluje gdzieś koło 200% normy :evil_lol: I tak, nadal jestem w stanie wtedy nad nią zapanować, bo nie liczy się nic innego niż my i dekle, świat przestaje istnieć ;)

P.S. [QUOTE][COLOR=#000000][FONT=Arial]Aha, tyle że z tego co pamiętam to samiec alpha daje sygnał wilkom do ataku oraz to on pierwszy rzuca się do gardła konkretnej ofierze[/FONT][/COLOR][/QUOTE]

Błagam, to na serio? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Błagam, to na serio?[/QUOTE]

Tak, para alfa/samiec alfa/samica alfa daje sygnał do ataku/polowania, a co do tego który osobnik atakuje pierwszy to już zależy (braki w pamięci). Zresztą teraz jak tak sobie czytam to jest masa nieścisłości i różnych wersji, więc sam już nie wiem; raz piszą że atakują (wszystko po zagonieniu ofiary) wszystkie osobniki, gdzie indziej że alfa daje sygnał i wtedy atakuje reszta... najlepiej byłoby samemu to zobaczyć i zweryfikować :), albo jak będę miał czas to sam poszperam i znajdę odpowiedź. Z tego co pamiętam z programów to wydaje mi się że włąsnie tak jest, ale jeżeli jest inaczej to podaj mi źródło na którym opierasz swoje zdanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']
Dominacja...nie wiem czym jest dla Was, ale dla mnie jest to; określenie zasad, wychodzenie na spacery i robienie tego na co ja mam ochotę (spacer bądź zabawa), karmienie wtedy kiedy ja o tym zdecyduję, skorygowanie psa za niepożądane zachowanie - choćby i próba wymuszania jedzenia przy stole, zabieranie miski po posiłku, przechodzenie pierwszym w drzwiach, jedzenie wcześniej od psa[/QUOTE]

To:
[I]określenie zasad, wychodzenie na spacery i robienie tego na co ja mam ochotę (spacer bądź zabawa), karmienie wtedy kiedy ja o tym zdecyduję, skorygowanie psa za niepożądane zachowanie - choćby i próba wymuszania jedzenia przy stole, zabieranie miski po posiłku[/I]
dla mnie podstawy wychowania psa. Przy każdej metodzie, czy uznaję dominację czy nie. Natomiast to:
[I]przechodzenie pierwszym w drzwiach, jedzenie wcześniej od psa[/I]
to nie dająca żadnych efektów szopka i utrudnianie sobie życia, bo sorry, ale nie będę podstosowywała swojego jedzenia pod karmienie psa tudzież wychodziła z domu tak jak jest mi niewygodnie wkręcając sobie, że pies sobie coś pomyśli jak każę mu iść najpierw i motać się z kluczami i całym majdanem mając go pod nogami czy czekając aż wypełznie za mną.
Pies na komendę wychodzi za mną kiedy mam taką potrzebę i nie ma z tym problemu; nie zauważyłam też, żeby takowe działanie wpływało na zachowanie psa na dalszym spacerze. Ja jem kiedy chcę, pies je kiedy ja zarządzę i myślę, że jest to na tyle czytelne dla psa, że wie, kto rządzi w kuchni. Osobiście mam wrażenie, że osoby, które muszą pokazywać psu codziennie, że oni jedzą pierwsi, żeby nie mieć z nim problemów, mają właśnie problemy z autorytetem ;)

Jeśli więc chodzi Ci o to, co napisałeś, to dla mnie to żadna dominacja, tylko nadinterpretacja pewnych spraw i przypisywanie niektórym przesadnego znaczenia ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Nie należy oduczać psa szczekania czy warczenia - to prosta droga do wychowania osobnika, który atakuje bez ostrzeżenia. Trzeba psa nauczyć, że oprócz groźby są inne strategie radzenia sobie z nieprzyjemną sytuacją. Posłużę się przykładem mojej suczki, która trafiła do mnie z agresją lękową i wygaszonymi sygnałami ostrzegawczymi (ona gryzła bez ostrzeżenia - żadnego warczenia, szczekania nic - po prostu strzał zębami, jak się wystraszyła człowieka). Nauczyliśmy ją, że w sytuacji napięcia w obecności obcego człowieka łapała w pysk poduszkę, jeśli była w domu, a patyk, jeśli rzecz działa się na spacerze. Warczenie było nagradzane zwiększeniem dystansu od bodźca. Dziś mam suczkę, która po pierwsze boi się znacznie rzadziej, a zanim ugryzie... warczy [IMG]http://www.dogomania.pl/threads/216736-Cesar-Millan-quot-Zaklinacz-psów-quot-./images/smilies/icon_smile.gif[/IMG]

[/QUOTE]

[QUOTE]W sytuacji, gdy mój pies warczy na dziecko, pierwsze co robię, to przerywam sytuację - żadne korygowanie - jeśli to mój pies, to chwytam go za obrożę, dziecko proszę o oddalenie się powoli, bez krzyku. [/QUOTE]

Gryząc poduszkę czy patyk suczka robiła to samo, jak gdyby gryzła człowieka. W jej głowie działo się to samo. Tkwiła w tych samych złych dla niej emocjach. Moim zdaniem niczego dobrego jej przez to nie uczyliście, pozwalaliście na utrwalanie danego stanu emocjonalnego w określonej sytuacji. Sukcesem byłoby, gdyby suczka potrafiła się rozluźnić w obecności człowieka, gdyby poczuła sie przy nim bezpiecznie.
Co z tego, że suczka warczy zanim ugryzie - czuje się z tym tak samo źle.
Ja uważam, że warczenie lub szczekanie (jako wstęp do agresywnego zachowania) nalezy też zwalczać, bo już wtedy w psiej głowie dzieją się złe rzeczy. Ale nie na zasadzie, że niewarczenie lub nieszczekanie to cel sam w sobie. Jeśli pies jest cicho, ale wciąż jest spięty - to pewnie, ze to żaden sukces. I może to prowadzić do niespodziewanego ataku. Jeśli pies warczy, to naszym zadaniem jest tak zmienić jego emocje, by nie czuł takiej potrzeby, by wokalizować poczucie zagrożenia.
Nagradzanie warczenia rosnącym dystansem od bodźca... Hm... Czyli nagradzanie poczucia dyskomfortu, utwierdzanie psa, że spięcie i grożenie to droga do lepszego samopoczucia...? Hm, nie przekonuje mnie to.

[QUOTE]Zastanawiam się też dlaczego wg. Ciebie "nie wolno" psu warczeć na dziecko (no bo to właśnie mówisz swojemu psu)? A jeśli dziecko wkłada mu paluszek w oczko, to co pies ma zrobić?

[/QUOTE]

O ludzie, naszym zadaniem jako przewodnika jest nie dopuszczać do takich sytuacji! Prosty układ - jako przewodnik zapewniam psu komfort przy sobie (żadnych nachalnych psów, dzieci, ludzi pchających się z głaskaniem - jeśli pies nie czuje sie z tym komfortowo, bo ma do tego święte prawo),a w zamian wymagam spokoju. Tyle.

[QUOTE]Psy ostrzegają warcząc, szczekając i robiąc tysiąc innych rzeczy. Nie należy eliminować nic z ich języka, bo my ludzie i tak mamy problem, żeby zinterpretować psie sygnały.
[/QUOTE]

Acha, czyli właściciel, którego pies miota sie na smyczy na widok innego psa/człowieka, szczekając i warcząc, nie powinnen "eliminowac nic z jego języka"? Super... Przecież te elementy "języka" psa oznaczają dany stan emocjonalny. I mamy pozwalać psu tkwić w tym stanie...?

Link to comment
Share on other sites

To przechodzenie pierwszym w drzwiach to na chłopski rozum- nie narażanie psa na atak i atak psa na obcego, który wyskoczy z zaskoczenia...

Co do jedzenia to to, że ja jem pierwszy śniadanie a dopiero później je pies nie jest niczym strasznym...jest mi przy tym wygodniej i tyle. Kto co lubi...ktoś kto chce dać psu najpierw jeść niech to robi- jak mu wygodniej, nie moja brożka...:).

Link to comment
Share on other sites

Będąc dzisiaj na spacerze sporkałam faceta z psem, który warczał na moją. Widać było, że właściciel ogląda zaklinacza psów, bo skarcił go za agresję stuknięciem nogą. Pies natychmiast zareagował, a został bardzo delikatnie skarcony. Jestem pod wrażeniem, bo w mojej okolicy rzadko można zobaczyć osobę, która przejmuje się zachowaniem swojego psa i do tego umie takim zachowaniom zapobiegać, bo muszę przyznać, że facet nie wyglądał na takiego co nie wie co robi.

Link to comment
Share on other sites

A ja daje pierwszemu psu jeść, a dopiero potam sama jem... Tak mi poprostu wygodniej ;) W tym że człowiek ma jeśc przed psem zupełnie sensu nie widzę... Co do przechodzenia przez drzwi. Ja z psem wychodze równo przez futrynę, tak poprostu wolę. Lub wydaję mu komendę zostań przed drzwiami, on czeka ja przejdę i go przywołam, ale to tak dla przećwiczenia jakiejś komendy przed spacerem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yamayka']Gryząc poduszkę czy patyk suczka robiła to samo, jak gdyby gryzła człowieka. W jej głowie działo się to samo. Tkwiła w tych samych złych dla niej emocjach. Moim zdaniem niczego dobrego jej przez to nie uczyliście, pozwalaliście na utrwalanie danego stanu emocjonalnego w określonej sytuacji. Sukcesem byłoby, gdyby suczka potrafiła się rozluźnić w obecności człowieka, gdyby poczuła sie przy nim bezpiecznie.
Co z tego, że suczka warczy zanim ugryzie - czuje się z tym tak samo źle.[/QUOTE]
Yamayka, proszę Cię - nie spodziewałam się po Tobie analizy tego typu bez oglądania psa... Kora jest bokserem, jest z natury swojej bardzo towarzyska w stosunku do ludzi. Konflikt dążenie - unikanie był u niej ogromny. Trudno jest to opisać słowami, zwłaszcza, że ta faza Korusiowej lękliwości minięła ze dwa lata temu. Ona gryzła zwykle przy powitaniach, przy czym podbiegała merdając ogonem - jak najbardziej radośnie. Człowiek wyciągał rękę, żeby ją pogłaskać i... często to było dla niej zbyt straszne. Zamiast oddalić się lub warknąć ona w tej sytuacji po prostu gryzła - do krwi, wcale nie na żarty. Wprowadziliśmy więc taki zwyczaj - gość wchodzi do domu, sucz podbiega powąchać, zachowuje się normalnie - niejako w nagrodę wysyłaliśmy ją po poduszkę.
Ta poduszka to jest jej ulubiona zabawka - ona na niej śpi i memła czasem. Dlatego dla niej to była raczej nagroda za ładne przywitanie się, a jednocześniej kolejne pieszczoty od obcej osoby odbywały się, gdy Kora miała coś w pysku - nie mogła zatem ugryźć obcej osoby.
Po jakimś czasie suczka biegła po poduszkę sama - i trudno stwierdzić, czy to kwestia rozładowania napięcia na poduszce, czy bardziej działało to, że oddalała się na chwilę od osoby obcej. Grunt, że wypracowała inną strategię niż strzał zębami w rękę.
Potem Kora zaczęła powarkiwać, gdy poczuła się spięta. W tej sytuacji prosiliśmy obcych, by przestawali się nią zajmować. Sucz najczęściej na chwilę zwiększała dystans i... wracała po pieszczoty spowrotem.
Efekt pracy z Korą jest znakomity - Kora nie gryzie, nie warczy na obcych. Wita się ze wszystkimi przyjaźnie. Mało tego, doskonale radzi sobie nawet wtedy, gdy obcy się nad nią nachyli i wytarmosi ją za fafle (i żeby nie było - raczej unikam takich sytuacji, bo w naszym domu to ja się do tej pory spinam przy powitaniach z obcymi - ona już nie od prawie 2 lat). Jedynie tylne łapy są jeszcze wrażliwe, no i Kora w przeciwieństwie do Maxa nie wywali się brzuchem do góry przed każdym, ale... wszystkim chętnie włazi na kolanka.
Według Ciebie nie uczyliśmy jej niczego dobrego, ale rzeczywistość jest taka, że emocje mojego psa przy powitaniach z obcymi ludźmi są zupełnie inne niż 3 lata temu. Dziś mało kto wierzy, że ona mogła bać się obcych...
[quote name='yamayka']Ja uważam, że warczenie lub szczekanie (jako wstęp do agresywnego zachowania) nalezy też zwalczać, bo już wtedy w psiej głowie dzieją się złe rzeczy. Ale nie na zasadzie, że niewarczenie lub nieszczekanie to cel sam w sobie. Jeśli pies jest cicho, ale wciąż jest spięty - to pewnie, ze to żaden sukces. I może to prowadzić do niespodziewanego ataku. Jeśli pies warczy, to naszym zadaniem jest tak zmienić jego emocje, by nie czuł takiej potrzeby, by wokalizować poczucie zagrożenia.
Nagradzanie warczenia rosnącym dystansem od bodźca... Hm... Czyli nagradzanie poczucia dyskomfortu, utwierdzanie psa, że spięcie i grożenie to droga do lepszego samopoczucia...? Hm, nie przekonuje mnie to.[/QUOTE]
Yamayka, a mogłabyś rozwinąć myśl dotyczącą tej zmiany emocji? Bo dla mnie proces zmiany emocji w przypadku gdy pies reaguje nieadekwatnie do sytuacji, to raczej długotrwała terapia niż próba zmiany emocji psa w tym konkretnym pojedynczym przypadku.
Poza tym może jestem nieco skrzywiona moim własnym psem - ją przez jakiś czas nagradzałam za warczenie, bo warczenie zastąpiło gryzienie. I wierz mi, warczenie o wiele mniej boli...

[quote name='yamayka']O ludzie, naszym zadaniem jako przewodnika jest nie dopuszczać do takich sytuacji! Prosty układ - jako przewodnik zapewniam psu komfort przy sobie (żadnych nachalnych psów, dzieci, ludzi pchających się z głaskaniem - jeśli pies nie czuje sie z tym komfortowo, bo ma do tego święte prawo),a w zamian wymagam spokoju. Tyle.[/QUOTE]
Yamayka podany przeze mnie przykład o dziecku wkładającym psu paluszek w oczko był oczywiście przejaskrawieniem. Chodzi o to, że ludzie mają pretensje do psów, że te warczą na dziecko w sytuacji, gdy naprawdę mają powód. Dzieci słabo interpretują psi język i często zachowują się tak, że pies interpretuje ich zachowanie jako grożące.

[quote name='yamayka']Acha, czyli właściciel, którego pies miota sie na smyczy na widok innego psa/człowieka, szczekając i warcząc, nie powinnen "eliminowac nic z jego języka"? Super... Przecież te elementy "języka" psa oznaczają dany stan emocjonalny. I mamy pozwalać psu tkwić w tym stanie...?[/QUOTE]
Jeśli pies miota się na smyczy na widok innego psa/człowieka, to jego przewodnik powinien przepracować problem ze swoim psem. Bo normalny pies nie powinien reagować takimi emocjami na widok przedstawiciela swojego gatunku.
Nie chodzi o to, żeby oduczyć miotającego się psa szczekania i warczenia, ale chodzi o to, żeby ten nie warczał na widok innego psa/człowieka. Czyli, żeby w obecności innych psów czy obcych ludzi czuł się bezpiecznie.
Tu się znów posłużę przykładem mojej Kory... Ona w poprzednim domu, gdy zawarczała dostawała po głowie ścierką kuchenną. Efekt był taki, że warczeć przestała, ale bać się nie przestała. Zamiast warczeć zaczęła gryźć. Przy okazji nabawiła się fobii do białych ścierek - przez pierwszy rok pobytu u nas na widok białego ręcznika do wycierania łap trzęsła się i... próbowała gryźć.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

U nas metody Sizara przynoszą pozytywne efekty. Nie ekscytujemy się jakoś specjalnie jego programem ale człowiek ten otworzył wielu ludziom oczy i zwrócił uwage na taki "banalny" aspekt jakim jest psychologia psa. Jego zapał w połączeniu z amerykańskimi mozliwościami mediów dało w efekcie końcowym program/show, które chyba zdominowało tematykę wychowywania psów na świecie, a dokładnie korektę zachowań czlowieka, co ma sie przełozyć na zachowanie pupila. I chwała mu za to. Pamietajmy jednak, że jest to amerykańskie show dopieszczone w każdym szczególe i wiele z tzw."kuchni" Sizara nie widzimy. Do programu sa prowadzone kastingi, co w pewnym sensie może dawać możliwośc filtrowania pewnych przypadków. Sizar Sizarem, ale producent stawia na zysk. Podstawą pracy u Sizara jest zabieg kastracji/sterylizacji. Szzczerze on sam to często podkreśla czym daje moim zdaniem do zrozumienia, że bez tego zabiegu układanie psa już nie koniecznie musi przebiegac tak sprawnie. Bardzo duzo ludzi "syczy" a'la Sizar na spacerach i nie zawsze robi to w odpowiednim momencie. My sami musielismy też się tego nauczyć. Czasem jednak metody "zaklinacza" są za wczesnym etapem dla poczatkującyh psiarzy, dla których po prostu jest to za wysoki level jak na poczatek. Ludzie zapomninaja, że jest cos takiego jak sygnały uspokajające jako mowa psa. Nie staramy sie "czytać" naszych pupili tylko często korygujemy je bez zastanowienia, co w konsekwencji moze przynieśc odwrotny skutek. Warczenie nie jest problemem ale naturalna mową ciała. Porblemem jest sytuacja kiedy pies nie potrafi ocenić sytuacji i zastosować odpowiedni sygnał. Zatem moim zdaniem nie nalezy karcić psa za warczenie na innego samca po drugiej stronie ulicy. Psa trzeba zrelaksować(na naszego świetnie działa komenda siad) i pokazać psu, że tamten drugi nie jest zagrożeniem dla niego. Troche trudniej jest uzyskac ten efekt, kiedy samiec po drugiej stronie wysyła sygnały np. dominujące. Dla mnie sa to lata pracy. Mój samiec moze nie pretenduje do "przyjaciela" wszysktich innych samców, ale uczy się ich akceptacji i robi to całkiem sprawnie. Np. dobrze działa, kiedy oczywiście pod moją kontrolą zostanie obwąchany po zadzie przez innego samca. Niestety jestem świadomy, że w wychowaniu małego popełnilo się wiele błędów, które teraz trzeba korygować ciężką pracą, ale czy czasem nie o to chodzi w tej naszej manii miłości do czworonogów, by im uchylic psiego nieba:)? Co jest jeszcze dla mnie istotne to partnerstwo miedzy człowiekiem a psem, a nie żołnierskie wychowanie. Psy poddawane niewłaściwej "dominacji" ze strony właściciela często zamykają się. Oczywiście moze i wykonują super komendy i są rzekomo wzorowe, ale czy szcześliwe? Przecież życie nie polega na ciągłych działaniu wg ściśle określonych rygorów. Stawiam na bliskość emocjonalną ze zwierzakiem. Wielu tu piszących powołuje się na konkretne metody, ale ja szczerze nie wiem co jest tą "złotą" zasadą. Raczej stawiam na intuicje, która w połaczeniu z wiedzą do jakiej mamy dzis dostęp odnosnie behawioru psiaków może dać dobre efekty. Swojego psa obserwuję i wiem kiedy się obawia, kiedy ciekawi, kiedy złości, kiedy jest niepewny. Wg mnie jest za duzo rozjazdów w tematyce wychowania psów by odnosic się do wyłacznie jednej z nich. Jak wczesniej wspominałem dobre efkty daje uczenie sie psich sygnałów uspokajajacych, które człowiek może z powodzeniem stosować, jak np. odwracanie glowy, oblizywanie się, ziewanie, mruganie oczami, podchodzenie do psa nie frontem ale po łuku. Myślę, że gdyby wiekszośc wlaściieli psów miało ta elementarną wiedzę oraz ich dzieci, wielokrotnie mozna by uniknac nieprzyjemnych sytuacji jak pogryzienia ludzi przez psy.
Cały czas sie uczymy a Sizara nie nalezy traktowac jako wyrocznię, ale pewien sposób bycia, który musi miec zastosoanie indywidualne do każdego przypadku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...