Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'ucieczka'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 15 results

  1. Drodzy, Od dawna planowaliśmy z mężem wziąć psa ze schroniska. Po wielu miesiącach "przygotowań" (przeprowadzce, remoncie, zmianie pracy itd.) w zeszły piątek przywieźliśmy do domu nowego zwierzaka (mamy jeszcze 2 koty). W schronisku dowiedzieliśmy się, że pies nie miał zbyt wiele do czynienia z człowiekiem. Niesocjalizowany przypadek. Strasznie wylękniony, bojaźliwy. Jak się okazało także sprytny... W piątek cały dzień spędzaliśmy na podwórku, pies był zamknięty w kojcu, by miał święty spokój i mógł się czuć bezpiecznie - nie byliśmy natarczywi choć wiadomo - wolelibyśmy go wyściskać itd. Kiedy wchodziłam do domu obserwowałam psa przez okno - gdy był sam próbował wydostać się z kojca, ale bez skutku. Nic nie wskazywało na to, że ucieczka mogłaby mu się udać- metalowa siatka, sprawdzana wielokrotnie. Wychodziłam z domu, a on siedział już spokojny jak gdyby nigdy nic. Wieczorem mieliśmy zabrać go do domu. Zjedliśmy kolację w ogrodzie i poszliśmy zanieść naczynia do domu. Po ok. 5 minutach mąż wyszedł po psa, a go już nie było...;( Najpierw sądziliśmy, że wyskoczył, bo po uszkodzeniach siatki nie było śladu. Dopiero na drugi dzień zauważyliśmy mały otwór (nie wiemy jak średniej wielkości pies mógł się tam zmieścić). W każdym razie pies jest nieuchwytny. Błąka się po okolicy, boi się ludzi. Wyznaczyliśmy nagrodę pieniężną dla osoby, która go odnajdzie i złapie. Mieszkańcy się zaangażowali. Ale efektów brak, bo pies jest szybki, ucieka przed ludźmi w łany zbóż i rzepaku, a tam jak wiatru w polu można go szukać... ;( Pod domem rozkładam kiełbasę na noc- rano jej już nie ma, ale nie wiem czy to nie robota obcych kotów... Sąsiedzi i my widzieliśmy psa w naszej okolicy i blisko domu (bardzo wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, nocą), ale nie zbliża się nawet na 50 m... Nie wiemy jak go złapać... Tak bardzo się o niego boimy i jest nam wstyd, że uciekł zaraz po zabraniu ze schroniska. A miał mieć u nas tak dobrze :( Musimy go schwytać, ale jak? Odpadają leki typu Sadolin, bo po pół godziny pies już będzie gdzieś w polu i tam go i tak nie znajdziemy. Czy są jakieś środki, które działają od razu? Czy klatko-łapka jest skuteczna i skąd można ją wypożyczyć? Kogo możemy poprosić o pomoc w złapaniu psa? Bardzo prosimy o pomoc, bo serce mi krwawi, gdy pomyślę w jakim strachu teraz jest psiak... ;( Średniej wielkości kundelek imieniem Gasik...
  2. Mam mieszankę bernardyna krótkowłosego i owczarka środkowoazjatyckiego, ośmiomiesięczną suczkę, która od kiedy trafiła do nas (miała wówczas miesiąc), przebywa na dużym, ogrodzonym podwórku. Jest ona odrobinę strachliwym, łagodnym i przyjaznym psem. W wieczór sylwestrowy nasza suczka, która do tej pory godziła się na przebywanie na zewnątrz i nie próbowała uciekać poza teren podwórka, dzięki niemałemu wysiłkowi przeskoczyła przez element ogrodzenia. Gdy to zobaczyłam, postanowiłam przyprowadzić ją do domu (wiem, zrobiłam to zdecydowanie za późno). Całą noc spędziła w domu. Następnego dnia (tzn. dziś), została przyprowadzona z powrotem na podwórko z prawie w całości zabezpieczonym już ogrodzeniem (jedynie wejście na podwórko jest niezabezpieczone). Suczka, pomimo tego, że było już spokojnie na zewnątrz, wciąż próbowała się wydostać. Po chwili udało jej się. I tak jest za każdym razem, gdy wprowadzi się ją na podwórko. Dość szybko interweniuję w takiej sytuacji, więc nie wiem, czy zaobserwowałam właściwie, ale zaraz po wydostaniu się biegnie w stronę drzwi, nie oddala się za bardzo. Co mogę zrobić, by przestała uciekać? Problem tkwi w tym, że gdy zobaczyła, jak łatwo się wydostać, postanowiła korzystać z tej opcji jak najczęściej, czy może w tym, że pomimo częstych spacerów za wszelką cenę chce się znaleźć w domu?
  3. Cześć wszystkim, to mój pierwszy wpis na forum - szukam odpowiedzi na problem z moim psem - adopciakiem. Na początku roku 2017 adoptowaliśmy z facetem starszego psa z dysplazją i niedoczynnością tarczycy. Jego wiek określono na ok. 9 lat, ale historia nieznana. Znaleźli go błąkającego się. Można się tylko domyślać jakie życie prowadził, po kiepskim stanie uzębienia i niektórych zachowaniach. Pies w typie owczarka niemieckiego/belgijskiego, czarny, z nawracającą nadwagą (przykład na istnienie efektu jojo idealny :). Przepracowaliśmy z nim kilka zachowań, między innymi ucieczki, jedzenie wszystkiego co znajdzie, chodzenie na smyczy itp. Pies właściwie szybko załapał o co chodzi: że jesteśmy stado i nie ma sensu uciekać, trzeba się słuchać i że się lubimy. Niestety, nie udało nam się pokonać sprawy strachu - pies jest ogólnie raczej uległy, zero agresji - należy do tych kulących się i uciekających gdzie pieprz rośnie. Z tym jego strachem jest tak, że trochę boi się burzy, trochę boi się fajerwerków - nie o to jednak chodzi, bo największym problemem są nagłe dźwięki w pobliżu. Jakiś nagły stuk np. paczka zapałek spada na podłogę, ktoś mniej delikatnie postawi kubek na stole, stuknie widelcem o łyżkę przy jedzeniu. Najgorzej reaguje na dźwięk otwieranej puszki z napojem - podejrzewamy że może kojarzyć mu się np. z poprzednim właścicielem, bo gdy tylko ktoś otwiera puszkę jakiegoś napoju to ten reaguje panicznie. Ucieka też gdy ktoś krzyczy. Na ulicy nie jest tragicznie, ilość bodźców sprawia, że reaguje tylko na te nagłe trzaski najbliżej. Bardzo problematyczne jest to w mieszkaniu, ponieważ naprawdę nie da się robić wszystkiego cichutko. Nie pomaga muzyka w tle, telewizor nic, bo pies ucieka nawet od dźwięku otwieranej puszki z jedzeniem (co wielu zwierzakom kojarzy się raczej pozytywnie!) Czuję jakby progress, bo doszło do tego że pies zatrzyma się w tej ucieczce jeśli go zawołam, ale widzę po jego wzroku że zdecydowanie wolałby jednak być w drugim pokoju i że robi to z grzeczności. Nie wiem jak nad tym pracować, nie chcę go swoimi błędnymi metodami wpędzić w ten strach jeszcze bardziej. Pozdrawiam i z góry dziękuję za rady!
  4. Dzień dobry, to moj pierwszy post, piszę, bo już nie mam pomysły co robić. Adoptowaliśmy Aresa (kastrat, ok roku, mieszaniec TTB) na początku września ze schroniska i jest to istny demon. Pomiędzy jego różnymi wybrykami jak skakanie na drzwi, zjadania ze stołu i blatu, kiedy nie patrzę, skakania na ludzi itd itp.. najgorsze są ucieczki. Na szczęście nie przeskakuje nad płotem. Do tej pory mieliśmy 2 psy, w tym suczka, która jest wciąż z nami, młoda i ona ani poprzednia suka nigdy nie odwazyły sie same wyjsc nawet jak bama otwarta na oścież a obok przebiegał kot, czy cos to one tylko biegają przy ogrodzeniu. Ares kiedy tylko widzi uchyloną bramę/furtke chce wyjść i nic go nie obchodzi. Nie został tego wszystkiego nauczony przez nas, ezielismy go tak nauczonego. Zostal wykastrowany w schronisku, bylo to koło 7 miesiecy temu, czyli hormony już powinny być w porządku. Nie chodzi też o wybieganie, bo potrafi zwiać nawet po spacerze. Wyglada to mniej wircej tak, że ucieczki zdarzają sie kiedy ktoś niechcacy otworzy bramę lub zbyt szeroko uchyli furtkę, czasem przeciśnie się między nogami, kiedy wychodzi ktoś. Nie ma szansy otworzenia spokojnie bramy czy furtki aby normalnie wejść, nie mowiac juz o wjechaniu samochodem, wejście i wyjscie to ciągłe skradanie i przeciskanie sie przez szpare, bo jak zwieje to jest sporo stresu, ganiamy go po łąkach i calej ulicy, jest to dla niego oczywiście cudowna zabawa, ale sam raczej by nie wrocił do domu. Czasem udaje sie, ze zaczynam uciekać i on biegnie za mna, ale zwykle nie zwraca uwagi i kiedy ucieka jest gluchy na komendy. Dodam, że zaczęłam z nim ćwiczyć przywolanie na dlugiej linie, ale wątpie, że pomoże to w momencie ucieczki. Z góry proszę, aby nie pisać mi, że to moja wina, bo zabieram go na spacery, ćwiczenia i bawimy się i proszę też o jakieś konkretne rady, bo niestety nie pomoże mi wytlumaczenie, że pies taki jest, wiem to i chce temu jakoś zaradzić, wiem też, że nie ma zlotej recepty, ale jakaś mala rada byłaby bezcenna Pozdrawiam
  5. Cześć POTRZEBUJĘ POMOCY W skrócie chodzi o wariację psa podczas uciekania, objawia się to niesłuchaniem, uciekaniem coraz to dalej, bardzo szybkie bieganie, nie zwracanie uwagi na jadące auta, wpadanie i mocne obijanie się o stojące auta i inne rzeczy. Pies został zabrany ze schorniska dokładnie 15 marca 2016r. Takie ataki szału dostaje od czasu do czasu, ostatnio coraz częściej. Ucieka z ogrodu jak tylko może, wyrywa siatkę, wspina się po siatce itp. Proszę o kontakt i pomoc osób, które miały styczność z takim przypadkiem. Szczegółowa historia problemu. Holly została wzięta ze schroniska 15 marca 2016r. Nikt nie zna Jej wcześniejszej hostorii. Na początku była cicha, bała się i obserwowała wszystko. Teraz jest głośniejsza, bawi się, wygląd zdrowiej itp. Wykonuje podstawowe komendy- siad, łapa. Nigdy nie jest agresywna, nawet do innych psów. Od czasu do czasu dostaje ataku- tak to nazywam. Szuka sposobu na wydostanie się z ogrodu. Przegryza siatkę- rozplątuje, wspina się po ogrodzeniu. Jak się Ją zapnie na smyczy to potrafi zdewastować tuje, oderwać zapięcie od smyczy. Gdy już ucieknie, a się ja znajdzie to nie reguje na komendę stój, chodź, siad itp. Ucieszy się jak zobaczy kogoś kogo bardzo lubi a dawno nie widziała zaczyna piszczeć, machać ogonem ale nie podejdzie.Gdy sie do niej zbliża to ucieka coraz dalej. Bieg bardzo szybko- to duży pies, 37 kg. Gdy bieg to nie patrzy na auta jadące, stojące, ludzi itp. Potrafi podbiec pod auto, uderzyć w auto stojące i wgnieść maskę. To się nie zdarza codziennie, tylko od czasu do czasu. Gdy ucieka to czasem wraca albo zachowuje się normalnie a nie wpada w szał. W domu się słucha i jest w miarę grzeczna. Nigdy nie była agresywna. Pomocy. Prosze pytać, radzić itp. Wszystko się przyda
  6. Mam 2-letnią suczkę Hawańczyka, która odwaliła mi dzisiaj numer, po którym nie mam pojęcia co robić. Zaczęło się od długiego spaceru. Dłuższego niż zwykle i w miejsce, którego dotąd nie znała. Dodam, że pies uwielbia wycieczki i długie spacery, dlatego gdy tylko nadarza się okazja, sprzyja pogoda i możliwość powrotu przed zmrokiem zabieram Nutę na wyprawę. Tego dnia pogoda była wyśmienita, ale że dzień pracujący, pora wczesna – ludzi niewiele. Wracając polną drogą mijaliśmy staruszka prowadzącego rower z zakupami. Było to trochę dziwne, żeby nie powiedzieć surrealistyczne, bo do najbliższej wioski miał jeszcze ok 3 km, a za sobą ( tzn od miasta) ok 4km. Wyglądał osobliwie, obładowany rower, którym nie mógł jechać po ciężkiej drodze i co pewnie ma znaczenie dla dalszych wydarzeń duże okulary przeciwsłoneczne. Po za tym wydawał się niegroźny, a nawet sympatyczny. Nie dla Nuty. Zaczęła na niego warczeć – a to u niej oznaka strachu ponieważ suczka jest całkowicie pozbawiona agresji. Po prostu nie potrafi być groźna. Gdy się mijaliśmy ( z rowerem) odwróciłem się i zobaczyłem Nutę w odległości ok 100 metrów biegnącą w przeciwną stronę. Po prostu uciekała. Dodam, że nigdy, od urodzenia nie oddaliła się ode mnie dalej niż na 15 metrów. Pobiegłem za nią, ale ona wciąż uciekała. Przystawała na chwilę, po czym gdy tylko zobaczyła, że idę w jej stronę znów zaczęła uciekać. Zrobiło się groźnie gdy znikła mi z pola widzenia a przed nią był tylko las, góry i nieznane tereny. Nie reagowała na mój głos. Próbowałem ją nawoływać na wszystkie możliwe sposoby. Stanowczo, łagodnie, zwyczajnie. Próbowałem też innej metody. Gdy była już głęboko w lesie i obserwowała mnie z ok 100 metrów usiadłem i spokojnie czekałem aż do mnie wróci. Nie udało się. Znów uciekła i tym razem nie mogłem jej znaleźć. Na początku wpadłem w panikę, ale pomyślałem, że w końcu minie jej ten stan i zechce wrócić do domu. To niezwykle inteligenty pies i doskonale wie, jak wrócić nawet z nowego terenu. Postanowiłem poczekać na trasie powrotnej i rzeczywiście się pojawiła. Ale na mój widok znów uciekła. Wróciła po 2-3 minutach i na moje bardzo spokojne nawoływanie podeszła i dopiero na moich nogach zaczęła cieszyć się ze spotkania. Gdyby ktoś oglądał to przedstawienie pomyślałby, że maltretuję psa. A ja nawet nigdy na nią nie nakrzyczałem, oczywiście poza stanowczymi komendami. Nie mam teraz pojęcia jak zachowywać się na takich wyprawach. Po kolejnej mogę jej nie odzyskać. A przecież hawańczyk to nie kanapowiec. Musi mieć długie spacery. Czy zostanie mi tylko błąkanie się po mieście?
  7. Witam was wszystkich. Problem był, jest i przypuszczam, że będzie zakładany i wałkowany jeszcze nieskończoną ilość razy. Ja też nie napiszę niczego nowego, ale z racji, że każdy psiun to indywidualna sprawa i ja temat poruszę. W październiku wzięliśmy z żoną psa ze schroniska. Jest to około dwuletnia suczka, z czego rok przebywała w przytulisku. Było to ich oczko w głowie - suczka nad wyraz pogodna, żywiołowa. Zawsze kiedy dostawali nową zgubę, suczka była jako pierwsza wypuszczana do nowego. Kontakty z innymi psami nigdy nie kończyły się zadymą. Co do ludzi to jest pies w stylu " zagłaszcz mnie na śmierć". Uwielbia i potrzebuje kontaktu z ludźmi. Uwielbia zabawy i spacery a jeszcze bardziej spontaniczne wędrówki. I tu się robi problem. Wychodzimy na spacery trzy razy dziennie. To już rytuał. Przed pracą, po pracy i wieczorem przed spaniem. Swoje legowisko ma w pomieszczeniu gospodarczym, ale i tak większość czasu spędza z nami w domu i śpi też często w domu. Zrobiłem dla niej budę, ale coś jej nie ciągnie do środka, nawet kiedy wstawi się tam jedzenie, jej koc czy zabawki. Po prostu nie i koniec. Tak krótko o psie. Problemy mamy, kiedy po spacerach, po posiłku, wypuszczamy ją na ogród. Minuta i pies już merda ogonem kilka- kilkadziesiąt metrów za płotem. Ucieczki to bardzo częsta sprawa. Do tego nie możemy jej nauczyć żeby na skakała na ludzi. Nie jest to mały pies. Pędzące na Ciebie 30 kg potrafi zaskoczyć. Bawimy się z nią bardzo często. Ma swoje zabawki ale i to nie wystarczy, bo trzeba jeszcze rozwalić legowisko, legowisko kota, rozsypać całe suche żarcie a nawet pogryźć moje ciuchy które zostawię w pomieszczeniu. Na komendy reaguje tak, że kładzie się na plecy, podkula łapy i merdając ogonem patrzy na Ciebie jakby za chwilę miała się rozpłakać. Ogólnie to nigdy wcześniej nie mięliśmy psa i sami się uczymy. Ale dzisiejsza ucieczka przed pracą przez jedna z niezliczonych, nowych, mimo ciągłego łatania w płocie dziur przelała czarę goryczy. Pies wie, że robi źle i na tym kończy się jego skrucha bo i tak przy najbliższej okazji, jak tylko zdążę ja przyłapać to zobaczę spiepszające z prędkością światła oko saurona pod merdającym ogonem. Ogólnie pies ukochany i cudowny ale robi sobie z nami co chce. Już nie mówiąc jak wygląda jedzenie obiadu... Wiem, że nie ma złotego środka ale jakieś wyjście z sytuacji musi być. Nawet nie chcę myśleć co będzie gdy pojawią się dzieci.
  8. Moja sunia właśnie przechodzi pierwszą cieczkę. Listonosz (prawdopodobnie) otworzył jej furtkę do ucieczki wchodząc na posesje. Obawiam się oczywiście, że mogło się coś wydarzyć. Gdy poszłam jej szukać uciekała przed zgrają psów (chyba tylko dlatego bo dorwała coś do jedzenia i nie chciała żeby ktoś jej to zabrał). Czy mam jakąś opcje sprawdzić czy grozi jej ciąża. Dodam, że cieczka zaczęła się 04.02. Czekałam ze sterylizacją do pierwszej cieczki, więc z góry uprzedzam falę hejtu. Jeszcze dzisiaj walentynki... zakochane kundle już jej wyczekują...
  9. Witam. Mam psiaka (w lutym będzie miał rok). Strasznie ucieka z posesji. Wystarczy chwila dłużej kiedy jest na dworze i już go nie ma. Nie ucieka daleko ale pojawił się kolejny problem. Pies zżera co popadnie, z resztą chyba jak większość psów. A to powoduje u niego wymioty i biegunkę. Nie wiem jak mogę go oduczyć tych ucieczek. Myślę nad niewidzialnym ogrodzeniem dla psów. Czy ma ktoś może coś takiego? Bardzo proszę o jakieś porady.
  10. Witajcie, Mam taki problem: Posiadam psa - kundelka dużych rozmiarów. Ma 1,5 roku i waży ponad 50 kg - jest duży. Mieszkamy w domu jednorodzinnym i mamy spore podwórko. Gdy był mniejszy to w czasie gdy byliśmy w pracy (oczywiście w te ciepłe dni - wiosna,lato) biegał sobie na dworze a w razie deszczu chował sie na tarasie gdzie ma swoje legowisko i miski. Gdy wracalismy z pracy szedł z nami do domu, w którym również śpi. Pojawił się jednak problem. Gdy urósł zaczął przeskakiwać ogrodzenie, które nie jest niskie. Niestety teraz przez te 8-9h kiedy jesteśmy w pracy on siedzi w domu. Odbija sie to na jego zachowaniu bo mimo spacerów jest znudzony i ma nadmiar energii. Ogrodzenia podwyższyć nie możemy bo dom wynajmujemy. Czy jest dla nas jakiś ratunek? Serce mi pęka jak pomyśle, że w taką piękną pogodę mógłby sobie pohasać a musi siedzieć w tych murach sam.
  11. Witam. W czerwcu tego roku przygarnęłam szczeniaka kundelka ze schroniska. Piesek jest świetny ale zaczęły się problemy. Ma dopiero pół roku. Niestety zaczęły się problemy. Nie słucha żadnych komend oprócz "siad" i "daj łapę". Ale najgorsze jest to, ze zaczął uciekać z podwórka. Ma sporo miejsca do biegania, codziennie wychodzę z nim na spacery. Ale kiedy usłyszy otwieraną furtkę jest zaraz przy niej i tylko czeka aż się ponownie otworzy i wtedy ciach i już go nie ma. Zazwyczaj uciekał pod ramkę do mojej babci dwa domy dalej. Niestety od jakiegoś czasu znudziło mu się uciekanie blisko i leci gdzie popadnie. Nie chce go bić, a żadne kary na niego nie działają. Na pewno było już kilka podobnych wątków na ten temat ale proszę o jakąś pomoc. Będę bardzo wdzięczna.
  12. Witam. Pies ma około 4 lata i strasznie często ucieka. Nawet nie zwraca uwagi czy ktoś go widzi. W ciagu dnia potrafi nawiać kilka razy. A gdy się go zobaczy na ucieczce zamiast podejść to on dalej ucieka. Zanic ma to ze został przyłapany. Kiedy po jakimś czasie przyjdzie pod bramkę potrafi ponownie uciec gdy tylko ktos sie do niego zblizy. Wykorzystuje wszelkie sposoby na ucieczke bramą lub bramką gdy ktoś wychodzi. Ostatnio za nic ma nawet mnie ,kiedyś przy mnie nie próbował uciekać przez bramkę kiedy wychodziłem. Co zrobić by pies nie uciekał i jak go ukarac za to bezczelne zachowanie ? A teraz o tym co było wcześniej gdy byl mały. No więc pies był i jest oazą spokoju ale kiedyś potrafił siedziec pod drzwiami lub krecić sie w pobliżu gdy bramka i brama była otwarta. Nie bylo wtedy ŻADNEGO problemu z uciekaniem. Bylo mozna spokojnie wyjsc lub wyjechac samochodem bez obawy ze pies zwieje lecz teraz jest tylko gorzej i wszyscy stracili juz do niego cierpliwość tym bardziej ze potrafi uciec spod bramki. Bardzo bym chcial by byl jak gdy byl mlodszy i pilnował sie domu. I każdy byl z niego dumny. Za wszelką pomoc z góry dziękuje.
  13. Mój ok. 10miesięczny pies [znajda, samiec, kundelek 10kg, podporządkowany mojej 1,5 rocznej suczce i domownikom] od mniej więcej dwóch tygodni jak dziki biega do wszystkich psów jakie zobaczy, nie słucha się gdy go wołam, nie wraca i to zachowanie się nasila - wcześniej jak go szybko zawołałam lub był w miarę blisko zawracał.Dodatkowo pies usiłuje kryć WSZYSTKIE suczki poza moją - nie zależnie od wieku, cieczki czy nawet sterylizacji.Gdy dobiegnie do suczki muszę po niego iść bo sam już na pewno nie wróci. Nie chcę go trzymać na smyczy całe lato ani sterylizować bo zakładam, że to minie - pies dojrzewa i rozumiem to bo suczka też mi dała popalić w tym okresie, ale chcę mieć też nad nim kontrolę bo nie chcę żeby stała mu się krzywda. Czy ktoś miał podobną sytuację i wie jak sobie z nią radzić? Póki co karą za niesubordynację jest smycz [ale nie do końca spaceru tylko na jakieś 10minut] , za posłuszeństwo nagroda - smakołyk. dzięki z góry, pozdrawiam
  14. Witam, Jest to mój pierwszy post na tym forum i jeśli nie zastosowałem się do którejś z norm jaka tutaj panuje to z góry przepraszam. Teraz przejdę do sedna. Mam młodą, prawie 2 letnią suczkę (22 miesięczną) rasy małej - kundelek. Mam pewne problemy które po nieudolnych próbach nie udało się rozwiązać. Mam również kilka pytań które mnie nurtują i nie otrzymałem na nie odpowiedzi przez osoby które znają się na rzeczy. Spróbuję opisać to w punktach: 1. Największym z moich problemów jest spacer psa bez smyczy. Konkretniej. Mój pies jest niesamowicie aktywnym pieskiem który uwieeeelbia biegać! Może się wydawać że jak każdy, ale po całym dniu na działce u rodziców potrafi zabiegać 3 psy które również uchodzą za aktywne. Niemniej jednak okazję do wyszalenia się psa mam jedynie w momencie kiedy jestem u rodziców na wsi, a bywa to raz na 1-2 miesiące, więc nie tak często. Niemniej jednak mieszkam w mieście gdzie jest sporo miejsc w których mój pies mógłby się wybiegać: parki itp. Mieszkam w Łodzi gdzie naprawdę jest sporo ciekawych miejsc dla psa o dużym terenie. Tutaj pojawia się problem. Mój pies po odpięciu karabińczyka ze smyczy zapomina o właścicielu (mnie) i jak koń z klapkami na oczach oddaje się przyjemności. Psiak słyszy moje wołania ale totalnie je ignoruje, czytałem wiele postów że dzieje się tak w momencie w którym właściciel jest mniej atrakcyjny niż "inny bodziec". Próbowałem przekupywać smakołykami, zabawkami, zabawą patykiem itp. ale nic nie daje pozytywnego skutku. Próbowałem również linki 20metrowej, ale również i ona nie daje efektów w dłuższym użytkowaniu. Czy w takim przypadku pozostają mi spacery z psem na krótkiej - 2 metrowej smyczy gdzie inne psy beztrosko biegają? Dodam również że w domu nie mamy problemu z przywołaniem psa, czy wspólną zabawą. 2. Z obserwacji zauważyłem że wszystkie szkółki szkoleniowe dla psów zajmują się psami rasy średniej i dużej, takimi jak np. owczarki niemieckie, dobermany, labladory, goldeny czy boksery. Czy uczestnictwo kundelka prawie 2 letniego ma sens w takim szkoleniu? Zdaje sobie sprawę że większość problemów może wynikać z mojej nieudolności, a nie z winy psa. Rosska jest bardzo mądra, bystra i naprawdę szybko potrafi załapać o co chodzi - lecz takie rzeczy jak np. spacer bez smyczy bywają katorgą. Na obecną chwilę te dwie kwestie borykają mnie najbardziej i jeśli ktoś z czytelników jest w stanie udzielić mi pomocnej rady, albo prezentuje odpowiednią wiedzę będę bardzo wdzięczny. Ja, żona i Roska! :)
  15. Mam roczną suczkę, nazywa się Misia. Wiem, że za szczeniaka popełnialiśmy trochę błędów wychowawczych, ale podstawowe komendy zna - siad, waruj itp. W domu to aniołek i idealny pies, który reaguje na każdą komendę, a na dworze zresztą też. Kiedy jest na smyczy, chodzi przy nodze i ogólnie słucha się mnie. Kilka dni temu postanowiliśmy kupić jej szelki, żeby się nie męczyła - do tej pory nosiła kolczatkę, bo z każdej innej opcji udawało jej się uciec. Myślałam, że to kwestia przyzwyczajenia, ale dalej się wyślizguje. Dziś wyregulowałam jej te szelki i wyszłyśmy na dwór. Już w pierwszej chwili wyślizgnęła się z nich i od tamtej pory musiałam znaleźć sposób, żeby ją złapać, albo w ogóle zbudować na nowo zaufanie, którego nie ma będąc bez smyczy. Ostatecznie odkryłam, że kiedy spaceruję w miarę daleko, co jakiś czas do mnie dobiega i idzie w bezpiecznej odległości. Ale dalej nie mogłam się do niej zbliżyć. Chodziłam tak z godzinę w kółko, szłam w stronę mojej babci - może tam wejdzie? A skąd. W końcu się zmęczyłam, więc poszłam sama do domu po kiełbasę. Widziałam Misię przez okno, a ona widziała mnie. Widziała jak wyciągam jedzenie z lodówki. Kiedy wyszłam - na początku się mnie bała, a potem robiła grzecznie wszystkie komendy jakie umie robić w domu. Leżałyśmy w trawie - ja ją karmiłam i głaskałam. Była zadowolona. Spędziłyśmy tak około 20 minut, po czym uznałam, że da sobie założyć szelki. Oczywiście zraziła się do mnie i już się nie zbliżała. Zrezygnowana, zostawiłam ją na pastwę losu. Nie zamknęłam drzwi, tak, że gdyby zachciało się Hrabiance wrócić łaskawie, to mogłaby, a na progu czekałyby ją resztki kiełbasy. O 10:25 przyszłam i zaczęłam pisać ten post, bo nie wiem co robić. Jeśli nie wróci? Jeśli pobiegnie gdzieś do lasu? Już wcześniej uciekała na spacerze, ale jakoś zawsze znalazła się miła osoba, która pomogła mi ją złapać. Dziś nikogo nie było, bo to godziny pracy i szkoły. Siedząc przy laptopie, mam widok za okno - leży w trawie, ale nawet jeżeli do niej pójdę, to i tak nie wróci. Chyba warto zainwestować w kurs dobrego wychowania - co o tym sądzicie? Jak ją nauczyć żeby wracała? ------ 11:00 Słyszę drapanie do drzwi wejściowych - tak tak!! Wróciła do domu :D A to cwaniara. Mimo wszystko problem się nie rozwiązał na stałe. Jak ja mam z nią wychodzić? :c
×
×
  • Create New...