Search the Community
Showing results for tags 'maks'.
-
Pojawiłeś się u nas, bo ktoś inny Cię nie chciał... Byłeś niegrzeczny, niewychowany.. Chodziliśmy wspólnie na szkolenia... Na spacery.. Biegaliśmy razem.. Jeździliśmy do weterynarza, kiedy byłeś chory.. Chętnie wskakiwałeś do auta.. Machałeś ogonem przez sen.. A kiedy któregoś dnia uciekłeś - patrzyliśmy w ciemną noc myśląc czy nie leżysz gdzieś w cierpieniu.. Szukaliśmy.. W końcu znów byłeś z nami.. Chodziliśmy na spacery.. Biegaliśmy.. Kochaliśmy coraz bardziej.. Przywitałeś nas jak co dzień przy bramie.. Zanieśliśmy Ci miskę, ale nigdzie Cię nie było.. Szukaliśmy.. Leżałeś pod ulubionym krzakiem.. Ze ściśniętym sercem zawołaliśmy... Wstałeś ciężko, podszedłeś na chwiejnych nogach i położyłeś się.. Już nie miałeś siły wstać.. A potem był szaleńczy wyścig w nocy, żeby zdążyć.. Żeby wyrwać jeszcze kilka chwil śmierci.. Dla nas, dla Ciebie.. Wróciliśmy z nadzieją.. Patrzyłeś na nas bardziej przytomnie, próbowałeś wstać.. Ale potem oddech był coraz cięższy.. Coraz rzadszy.. Maks.. Maks! Oczy, które już nikogo nie widziały.. Ciężki oddech.. .... Nie zjedzona już kolacja.. Nie wykupiona recepta... Puste legowisko.. Poranna cisza.. Maks przeżył z nami 12 lat. Odszedł nagle, prawdopodobnie na serce. Nie mógł wstać, nie czuł tylnych nóg. Weterynarz mówił, że serce bardzo nierówno bije. Podał kroplówkę, zastrzyki. Wyglądało jakby poczuł się lepiej, próbował wstać, patrzył przytomniej. Zdążyliśmy jeszcze przywieźć go do domu, na drugi dzień miał dostać kolejne zastrzyki. Recepty już nie wykupiliśmy... Nie było już dla kogo.. Odszedł w swoim domu, wśród swoich ludzi..