Jump to content
Dogomania

ammelia

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

ammelia's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. A jak oceniacie hodowlę Sama Słodycz? Ktoś ma od nich pieska?
  2. Witam! Chciałabym się dopytać czy są w polsce i za granicą jakieś dobre hodowle staffików do sportu. Chodzi mi tu głównie o dyscyplinę obedience i trochę mniej agility. Czy są hodowle gdzie kładzie się duży nacisk na dobrą relację z właścicielem psa, jego social i sprawność fizyczną. Wiem, że sporo jest u nas hodowli, ale oprócz psa zdrowego i z dobrą budową, chciałabym również zobaczyć pracę z rodzicami szczenięcia, ich osiągi i pracę z przewodnikiem. Są takie hodowle? Z pewnością nie zależy mi na kanapowcu ;)
  3. Czy mógłby mi ktoś podesłać materiały dot. Doggie zen ? Prooszę :)
  4. Pomocy! Piesek widzi tylko to co mam w rękach, nie potrafi się na niczym skupić, przez co nie jestem w stanie go niczego nauczyć. Piesek jest malutki, więc nie odgryza mi ręki, jednak i tak nieprzyjemnie się mu podaje nagrodę, kiedy próbuje wyrwać mi to razem z palcami, skacze na mnie i robi kółka z ekscytacji. Uczę ją spokojnego czekania, tzn. podczas przygotowywania pokarmu nie patrzę na psa, staram się go nie zauważać, udaję, że wyjadam coś z miski (tak naprawdę wkładam tam sobie kawałek ciastka), staję w kącie z miską i obserwując kątem oka czekam tak długo, aż usiądzie, gdy to zrobi kładę powoli miskę na podłogę, jeśli podniesie tyłek miska zostaje zabrana i tak w kółko. Wspomnę jeszcze, że nie odzywam się przez cały czas do psa. Za pierwszym razem stałam tak z miską jakieś 20-30 minut, dziś po prawie miesiącu piesek siada od razu i grzecznie czeka. Jednak wciąż po pozwoleniu na konsumowanie posiłku pies pożera karme prawie jej nie gryząc i tak jest ze wszystkim. Ona po prostu wszystko połyka. Wcześniej mieszkała z dużymi psami z którymi musiała uważać w kwestiach karmienia, ponieważ jej po prostu ją zabierały. Teraz nie mogę jej tego oduczyć. Przegania gołębie na spacerze, bo wie, że tam gdzie one są, tam też jest chleb. Sprawdza miskę po drugim psie (już tego nie robi, bo od razu zabieram miski po zjedzeniu). Aha. Oba psy jedzą odseparowane od siebie nie widząc się podczas posiłku. Nauczyłam ją rezygnacji z przysmaku mówiąc "Be!" i zasłaniając smakołyk. Teraz nie rusza rzeczy na podwórku jeśli wydam komendę, jeśli jednak jej nie dostrzegę zjada od razu. Jest to piesek w większości przypadków bezsmyczowy, zakładam ją tylko jeśli idę przy ruchliwych dużych ulicach. Przy tych mniejszych uważnie pilnuję i odwołuję. Chciałabym to utrzymać, gdyż mam już psa ciągnącego dużego którego muszę mieć przy sobie, a mała się wyraźnie boi przydepnięcia więc idzie bardzo spięta. Potrzebuję jakiś uwag i sposobów na wyciszenie psa na smakołyki, tak, żebym mogła zacząć uczyć ją czegoś innego niż siad i agility (tam się nakręcenie akurat przydaje). Co jeszcze mogę zrobić, żeby pies się uspokoił?
  5. Te dyski działają jak skarcenie psa. Zamiast słownego, które mogłoby źle skojarzyć psa z twoją osobą używa się takich dysków, bo pies wtedy nie żywi urazy do ciebie, tylko do dysków. Pies robi coś źle, ty upuszczasz dyski, albo machasz nimi, żeby wydały dźwięk i pies przerywa niepożądane zachowanie. Wątpię, żeby to pomagało przy uciekającym psie, ale na pewno pomoże na szczekanie, skakanie na ludzi, zjadanie świństw w domu i na spacerze. Ja osobiście używam do tego kluczy, są za darmo, a działają tak samo. Dla lepszego wyjaśnienia odszukaj na YouTube filmik z przesympatyczną panią z Mój Psi Świat, która wyjaśnia przeznaczenie i pokazuje jak uwarunkować na nie psa (wystarczy wpisać na stronie "Dyski treningowe" i pierwszy film w wynikach)
  6. Temat stary, ale warty odświeżenia ;) Moja Loko uwielbia biegać za piłkami i szarpakami, często chodzimy do parku i rzucamy. Sunia uwielbia upuszczać piłki w wodzie i patrzeć, czy się topią. Podchodzi do brzegu wody i upuszcza to co trzyma, a potem szuka, nurkuje, rozkopuje ten szlam i syf ze stawu albo strumienia i próbuje znaleźć, kończy się to tak, że albo ja, albo mój mężczyzna lądujemy w tej wodzie i szukamy piłki razem z nią ;) Chyba nie muszę dodawać, że rzadko udaje się ja odzyskać :placz:
  7. A co, ja też dodam coś od siebie. Mam suczkę mieszańca amstaffa z bokserem. Jest silna i umięśniona, waży 23 kilogramy, to dużo jak na drobną osóbkę jaką jestem. Ja też w pewien sposób ją przyadoptowałam, dlatego, że jest to pies mojego faceta który pozwalał jej ciągnąć, bo jemu to nie było potrzebne. Kocham psy i strasznie się cieszyłam na wspólne spacery, niestety to ciągnięcie skutecznie mnie od tego odstraszało. Na szczęście miałam w sobie tyle zapału, że chwyciłam za wszelkie dostępne mi materiały, kupowałam książki, przeglądałam internet i konsultowałam się z osobą która zna się na rzeczy. Próbowałam różnych zachowań. Miedzy innymi te, które proponujecie, czyli z punktu A do B, pewny krok do celu, wrastanie w ziemię, uprzednie wymęczenie psa itd. Męczyłam się tak przez pół roku i zawsze w momencie poprawy pojawiał się kryzys i wszystko zaczynało się od początku. Minął rok a my nadal ćwiczymy, jednak już baaaardzo dużo się zmieniło. Jak do tego doszło? Metodą prób i błędów. Zauważyłam, że psiak strasznie się ekscytuje przy wychodzeniu. Zakładam obrożę tylko i wyłącznie kiedy pies siedzi grzecznie, jak chwytam za klamkę psica nadal musi siedzieć, jak powiem chodź przy otwartych drzwiach dopiero może wyjść. Jeśli szczeknie, albo się wyrwie zamykam drzwi. Tak samo jest na klatce, jeśli szczeknie, wracamy się do domu, albo przynajmniej jedną długość schodów na górę i komenda siad (lub czekasz aż sam usiądzie, moja robi to już odruchowo), przy wychodzeniu z klatki łapię za klamkę i pies również siada, dopiero wtedy wychodzimy. Na spacerze daję jej się wysikać, nie spinam jej od razu, następnie skracam smycz i idziemy stałą drogą do kupkarni. W tym czasie daję jej luźną smycz i chodzę gdzie ona chce. Następnie znów zbieram smycz i idziemy w miejsce biegania np porzucać piłęczkę, pies się wymęczy i będzie bardziej podatny. Gdy już po kilku takich zaplanowanych stałych rundach pies nauczy się, że jest sisiu, kupka a potem zabawa będzie bardziej słuchał, bo wie, że za grzeczne zachowanie pójdziecie się pobawić. Gdy w trakcie drogi "na piłeczkę" pies ciągnie zatrzymujesz się, pokazujesz piłkę i wołasz do lewego, lub prawego boku, za każdym razem kiedy psiak cię wyprzedzi ponawiasz wrastanie i przywołanie. W ten sposób zminimalizowałam ciągnięcie suczki i obie jesteśmy szczęśliwe. Mała podpowiedź: Jeśli pies na samym początku bardzo ciągnie kup mu obrożę uzdową, nie robi psu krzywdy, jest wygodna a będziesz mogła prowadzić go małym paluszkiem. Po zabawie z piłką przemieniasz obrożę na zwykłą. A jeśli twój psiak, tak jak mój nie interesuje się smakołykami poza domem noś ze sobą piłeczkę lub inną ulubioną zabawkę, nawet nie musisz jej mieć w ręku, aby wiedział, że ją masz. ;) Mi pomogło
  8. A ja dodam coś od siebie. Mam królika miniaturkę (nie mylić z karzełkiem!) od 3 lat. Od pół roku mieszkam z chłopakiem w małym pokoju i nie mieliśmy możliwości ich rozdzielania. Pies był już wcześniej w tym domu, więc to królik wkraczał na jego teren. Charakter psa? Mieszaniec amstaffa z bokserem, urocza suczka, szybko łapiąca, słucha się, uwielbia gonić i zalizywać inne małe futerkowce (mamy w pokoju obok 2 koty- młodego kota i sędziwą kotkę po przejściach), rzadko kiedy toleruje inne zwierzaki na spacerze jeśli są mniejsze lub zbliżone do jej rozmiarów. Nie mieliśmy dużo czasu w zabewę w podchody więc strzeliliśmy sobie samobója i poprostu wnieśliśmy króla na jej teren. Na początku ekscytacja i wielka ciekawość. Próby lizania, wąchanie, ściganie i śledzenie. Królik miał swoją klatkę na poziomie klatki piersiowej, wiec suczka nie miała do niego dostępu, chyba, że król miał akurat przepustkę. Nigdy, ale to przenigdy nie zostawialiśmy ich samych. Suczce zwracaliśmy uwagę za każdym razem, kiedy szturchała królika za mocno, z resztą on sam świetnie się bronił. Po 3 miesiącach zrobiliśmy przemeblowanie i klatka została ulokowana na podłodze pod biurkiem. Z czasem przyzwyczaili się do siebie i sunia już obsesyjnie nie stara się go zamęczyć, czasem nawet śpią obok siebie, jednak królik nadal się jej boi i warczy na nią gdy się za bardzo zbliży. Już nie pilnujemy ich tak obsesyjnie jak na początku, (oczywiście mówię o sytuacji kiedy królik jest na wolności), mimo to czas ten nie przekracza 10-15 minut. Niedawno miałam też sytuację alarmującą, kiedy to suczka dostała smaka i królik przyszedł spojrzeć co takiego dostała a on nie i został podszczypany zębami. Ale takie sytuacje jedynie utwierdzają mnie w przekonaniu, że jakby się zwierzaki nie kochały, to nie należy ich samych zostawiać. Także odwagi, nie separuj, tylko dobrze pilnuj i reaguj, a wszystko się ułoży :)
×
×
  • Create New...