Jump to content
Dogomania

karolina_karolowska

Members
  • Posts

    81
  • Joined

  • Last visited

karolina_karolowska's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='Hikaru']sluchajcie, mam problem. Kupilam psu taka duuza kosc naturalna do obgryzania (do tej pory dostawal male i je zjadal w 5min) ta jest naprawde ogromna. Dalam mu, chcialam go poglaskac, a on zaczal warczec, a jak probowalam zlapac kosc, probowal mnie ugryzc. Podobnie bylo dzisiaj z karmieniem, jadl z miski jakby ktos probowal mu zabrac, a jak chcialam poglaskac go po pyszczku przy jedzerniu (zeby sie upewnic wlasnie, ze nie jest agresywny) tez zaczal juz warczec,ale nie probowal ugryzc tak jak teraz. Normalnie sie wsciekl przy tej kosci. Nie wiem jak reagowac, zabralam mu obecnie kosc. Nie wiem, czy siedziec przy nim trzymajac ta kosc az sie nie uspokoi, czy jak reagowac na te jego wybuchy zlosci?[/QUOTE] Wiesz, to działa trochę na zasadzie jak u nas ludzi- mamy wielką chcicę na coś dobrego, dajmy na to- na superowego nietłustego pączka, z superowym nadzieniem, a tu ktoś nam przeszkadza w jedzeniu i sprawia wrażenie, że zaraz nam to zabierze, pcha łapska nam na twarz, gdy my nie mamy w głowe nic innego poza tym cholernie smacznym pączkiem. Twoj problem nie jest odosobniony, na forum bylo sporo tematow, wystarczy poszukac w dziale "Wychowanie". W skrócie wygląda to tak, że od dzisiaj pies dostaje żarcie z ręki (niektórzy wrzucają małymi porcjami do miski cały czas koło niej kucając), w dodatku za wykonanie komendy. Nic za darmo. U mnie ś.p suka musiała wykonać komendę siad/leżeć, ja wrzucałam do michy żarcie, odczekałam jeszcze kilkanaście sekund robiąc coś tam w kuchni i dopiero ją zwalniałam z komendy mówiąc "masz". Ale tu trzeba mieć juz opanowaną chociaż jedną komendę, opanowany mechanizm zwalniania z komendy. Jednocześnie zapewniasz mu spokój przy jedzeniu, nie może być tak, że pies sie boi że zaraz mu coś zostanie zabrane albo ktoś go przyatakuje żeby mu to zabrać (kot, dziecko, Ty). Zabieranie powinno się odbywać w formie wymiany- zabierasz coś i dajesz w zamian coś tysiąc razy lepszego (tutaj sporo ludzi zaczyna od zabierania zabawek, stopniowo przechodząc na co raz bardziej upragnione przez psa rzeczy). Ja tak z własnego doświadczenia powiem, że takie problemy pojawiają się zwłaszcza u psów (ale nie tylko u takich), które były zmuszone żreć z jednej michy z innymi psami, załącza się u nich jak najszybsze pochłanianie + warczenie gdy ktoś wykona ruch odebrany przez nie jako próba zabrania pysznego jedzenia. U mnie Bilbo łapie agresora przy innym psie gdy ten się zblizy do michy z jego jedzeniem, a wspomniana suka z kolei atakowała i psy i ludzi jeśli się jej wtryniali w jedzenie. Bilbo tego zachowania nauczył się najprawdopodobniej w schronisku bo tam były 2 michy na kilka szczeniaków, suka z kolei była karmiona z jednej miseczki z resztą rodzeństwa i psiarni przez moją sąsiadkę.
  2. [quote name='lfk1957']Super jest ten servis. Marta dziękuję Ci za odpowiedź, ale muszę powiedzieć, że 68 zjebów czytało to co napisałem, a tylko Ty zdecydowałaś się coś napisać. Tobie wielka wdzięczność, ale reszta miłośników psów niech się wali.[/QUOTE] Łatwo jest być trollem i do tego męskim ułomem, a już skorzystać z opcji "wyszukaj" czy przeszperac dział "wychowanie" ciężko. Czas, który straciłeś na wyzywanie mogłeś poświęcić na kilkuminutowe wyszukiwanie odpowiednich tematów, takich jak Twój było co najmniej kilkanaście, nie jesteś jakimś wielkim ewenementem, a taki sam problem mają setki właścicieli psów, po co więc ktoś ma pisać po raz kolejny to samo? Współczuję żonie wyboru męża.
  3. [quote name='Soko']Ja adopcję/zakup itd. psa planuję na jakiś okres, w którym będę miała 100% pewności, że będę mogła należny mu czas poświęcić. Na szczęście mam taką możliwość regulowania tego ;)[/QUOTE] To szczerze zazdroszczę pracy :)
  4. [quote name='Szura']Myślę, że na dogo mało jest ludzi co to bierze psa na weekend, a w poniedziałek na 8h do pracy idą. ;)[/QUOTE] Prawda jest taka,że są dwa podejścia- albo szczeniaka od razu się zostawia codziennie na tyle na ile trzeba (bo praca, sklep i inne obowiązki- niekazdy ma ten luksus,że sobie może urlop wziac) + częste izolowanie się od psa w mieszkaniu polaczone z ignorowaniem lamentu (czyli- np zamykanie drzwi za sobą, gdy sie robi cos w kuchni, niebranie psa ze soba do lazienki itd.) albo najpierw zaczyna od tych kilku sekund wychodzenia z mieszkania. Ja zawsze stosowałam 1-szą metodę i ani razu nie miałam problemów. Owszem,pierwsze 2 tygodnie to był okres szczekania po moim wyjściu chociaż przez te 10-15 minut, zrobienie demolki w mieszkaniu itd, potem psy się przyzwyczajały. O wiele łatwiej szło zwierzakom, które miałam od zupełnego brzdąca. Mam nadzieje,ze nigdy nie trafie na zwierzaka z prawdziwym lekiem separacyjnym bo zmuszona bym byla takiego najprawdopodobniej oddac z racji tego ze i ja i moj narzeczony pracujemy na pelen etat i pies musialby zostawac sam na co najmniej 6 godzin i nie mialabym fizycznie mozliwosci ćwiczenia wychodzenia, a tego nie da sie wycwiczyc w jeden weekend.
  5. [quote name='badmasi']To ja mam inaczej chciałam psy, które bawią się tylko ze mną ;) Większość psów po okresie szczenięctwa wyrasta z zabaw z przedstawicielami swojego gatunku. Z moich obserwacji wynika, że psy chętniej wkręcają się we wspólną pracę (jak choćby polowanie na inne psy), spacery, węszenie niż zabawę. Nie znam psa "orientowanego na przewodnika" od małego który bawiłby się chętniej z innymi psami niż pracował ze swoim właścicielem - jest to dla nich nudne. Moje psy bawią się ze sobą w celu zacieśniania więzi społecznych i to tylko w domu, na spacerach czekają tylko na zadania.[/QUOTE] No dla mojego najwyraźniej zabawy nie są interesujące, ale poprzednie moje psy były również wyjątkowo posłuszne (poza jednym gdy widział kota), a generowały mniej problemów. Ja akurat nie mam jakis ambicji sportowych, lubie prace z psem, ale nie chcę żeby bawił się tylko ze mną. Z Bilbem każdy spacer to tak na prawdę sesja szkoleniowa, gdy tymczasem ja bym chciała sobie chociaz raz na jakiś czas wyjść na dlugi spacer do parku razem z narzeczonym i z psem bez konieczności ciągłego zwracania uwagi czy przypadkiem nie pędzi w naszą stronę roześmiany młody cielak. Z poprzednimi psami tak właśnie było. Jak miałam chwilową zajawkę na zabawę w tropienie, aport czy inne to się bawiły, jak chciałam żeby sobie polatały z innymi psami to sobie latały, jak chciałam żeby buszowały po krzakach mając w d. cały świat to tak też się działo. Bilbo to po prostu zupełnie inna psychika, zupełnie inne potrzeby ;) i jak mam być szczera to gdybym wiedziała co będzie mnie czekać to bym go nie brała, no ale teraz walczę i ze sobą i z jego zachowaniem, na pewno jest o wiele lepiej niż kiedyś :) nie jest mi już wstyd za niego
  6. [quote name='badmasi']Karolina - odgraniczasz sobą i przyjmujesz groźną postawę, można tupnąć nogą, wrzasnąć lub złapać delikwenta za fraki - lekko nie ma.Nawet ludzie niewielcy wzrostem mogą być wielcy duchem ;) Trening to nie jest kwestia 3 miesięcy, to mogą być lata. Jest jeszcze sposób na "ucieczkę" - robisz odwrót i szybkim krokiem odchodzisz z psem, wtedy zazwyczaj właścicielowi "zguby" motorek się włącza w tyłku. Jak podbiegacz jest dodatkowo agresywny to ja się nie patyczkuję. Ostatnio nie pomogły prośby kierowane w stronę niefrasobliwej właścicielki która pozwoliła atakować swojemu owczarkowi nie tylko mojego psa ale i mnie więc wyjęłam łańcuch, który zawsze ze sobą noszę. Okazało się, że psa można skutecznie odwołać jak się chce. Ja też życzyłabym sobie aby spacery były przyjemne, relaksujące połączone ze sportem, który tak lubię ale to utopia - zbyt wielu idiotów chodzi na tym świecie. Podejście ludzi w miastach w stosunku do psów bardzo się zmienia - traktują je jak dzieci, jak istoty o bardzo wysokiej inteligencji, empatii (na zasadzie on sam zrozumie, on współczuje itp). Zero rygoru i mnóstwo głupiej miłości.[/QUOTE] My trenujemy blisko 2 lata :) najpierw sporo czasu poszło na ogarnięcie w ogóle strachu przed wszystkim,a pół roku temu ostro się wzieliśmy za obce psy, no ale wielkiej poprawy nie widać....może też liczyłam na trochę więcej, chciałabym mieć psa, który lubi inne psy, bawi się z nimi.... Dzięki za radę, na pewno się postaram jakoś zadziałać, ale już przekonałam się nie raz że zatrzymanie podbiegacza to wbrew pozorom dość trudna sprawa, w dodatku wywołująca dużo nerwów moich i własciciela podbiegającego psa. Inna sprawa, że jak ktoś do mnie krzyknie, że przeprasza, że już psa zabiera to pomagam w złapaniu zguby, która ma w czterech literach swojego pana :) kilka dni temu pomagałam młodej dziewczynie złapać młodego goldena który w radosnych susach rzucił się w moją strone....myslalam ze jak puszczony to raczej odwolywalny, zresztą specjalnie szłam możliwie daleko od niego. Dziewczyna skakała dookoła mnie, psiak radośnie uciekał i co chwile do mnie doskakiwał, Bilbo dostawał już lekkiego szału, w końcu gdy goldeniątko do mnie podlazło wyciągnęłam ręke ze smakolem, złapałam za obroze i oddalam dziewczynie. Miła kobieta, podziekowala, przeprosila i zaczela sie tlumaczyc jakby jej pies mi jakas krzywde zrobil ;-) są jeszcze porządni właściciele psów w narodzie Ja bym tylko chciała móc sobie spokojnie wyjść na spacer jak co niektórzy, nie musieć rozglądać się na wszystkie strony i nie musieć dostrzegać szybciej od mojego psa potencjalnego zagrożenia... Masz rację co do podejścia ludzi, za bardzo uczłowieczają psy albo traktują jak dzieci. Za dużo misiakowania, za mało dyscypliny. Spotykam sporo ludzi, których psy znają tylko smycz (i to flexi), nie są puszczane bo "się nie słuchają", "uciekają", "jak widzą innego psa to się chcą bawić i ja przestaje istnieć". Jak się zapytasz takiego człowieka dlaczego nic z tym w takim razie nie robi, dlaczego nie ćwiczy to na jego twarzy pojawia się "WTF?:crazyeye:" i rozmowa bardzo szybko się kończy, a ja pewnie jestem potem obgadywana w domu jako "ta wariatka spotkana na spacerze" :cool1: Nieraz gdy ćwiczyłam sobie z Bilbo jakieś sztuczki, aportowanie połączone z komendą stop, luźne chodzenie przy nodze zbierał się mały tłumek gapiów, ludzie się cieszyli, nie dowierzali, ze można tak nauczyć psa, na mnie patrzyli jakbym się z cyrku urwała. Ja nie wiem co to za filozofia nauczyć psa mniej lub bardziej durnych trików, myślałam że może na wsi wzbudza to szok, a tu się okazuje, że wręcz na odwrót, bo u rodziców mojego narzeczonego ludzie stwierdzali jedynie "fajnie wyszkolony pies" jakby to było coś oczywistego, a w mieście zawsze po takim małym show znajdują sie osoby chcące "oddać swojego psa na szkolenie". Ludzie nie rozumieją po co pracować z psem, dla nich to zwierzę w stylu świnki morskiej- nakarmić, posprzątać, czasami uczesać, potulić, pomiziać i wyprowadzać na spacerki. A potem chodzi po ulicach gromada frustratów. [quote name='evel']Karolina, obawiam się, że niewiele możesz zrobić. Mam podobny przypadek w domu i wypracowałyśmy pewne kompromisy - Zu się nie rzuca, na smyczy ma pozwolone na "wizualne" komunikowanie się z innymi psami, ale nie pozwalam na burczenie, szarpanie, pufanie, czy ogólne pompowanie się do innego psa. Z małymi sympatycznymi podbiegaczami jest spoko już teraz, znaczy Zu się wita, małe agresywne wylatują na orbitę, większe psy przeganiam ja, bo uważam, że mój pies ma prawo czuć się komfortowo. Ze stabilnymi większymi się spotykamy raz na jakiś czas. Luzem - bywa różnie. Z większością znanych nam psów Zu musiała się dotrzeć, ja nie jestem w stanie każdorazowo jej brać na ręce, bo mi w końcu kręgosłup strzeli ([SIZE=1]i tak dostaję opiernicz, że w ogóle psa noszę, bo nie powinnam, no ale czasem trzeba[/SIZE]). Z mniejszymi podbiegaczami sobie jakoś radzimy. Z większymi - jak wyżej.[/QUOTE] Eh czyli w sumie tak jak u mnie.... Bilbo gdy biega luzem wita się z innym psem, nawet zrobi czasami z jakimś który mu przypadnie do gustu kilka kółek małej zabawy w berka i od razu wraca do mnie. Jak się pojawi duży pies jest gorzej, bo po prostu najczęściej na niego napiera, przynajmniej tak to z boku widać. Jeśli dostrzeże że Bilbo jest niepewny- pozwala się obwąchać i się rozchodzą, jeśli ma chęć go zdominować czy po prostu wymusza zabawę- następuje histeria i ucieczka do mnie....
  7. [quote name='badmasi']Przejmować inicjatywę. Swojego psa do siadu i [B]odgraniczyć od podbiegacza[/B]. Nie pozwalać swojemu na agresję jednocześnie nie dopuszczać do niechcianego kontaktu. Za dobre zachowanie nagrodzić - to można zrobić w sytuacji kryzysowej jeśli masz psa pod bokiem. Jeśli jest dalej to natychmiast odwołać i patrz wyżej. Twój pies wcale nie musi się z innymi witać, nie jest to do niczego potrzebne. Pracuj na dobrym postrzeganiem innych psów oraz orientacją na ciebie a reszta z czasem sama przyjdzie.[/QUOTE] Jak odgraniczyć od podbiegacza np. młodego nabuzowanego energią 30-kg goldena albo małego przemykającego między nogami yorka? Behawiorysta mi powiedział, że mam psa na ręce brać gdy widzę, że się rodzi napięcie i podbiegacz zaczyna działać mojemu na nerwy i rzeczywiście to działa w przypadku małych psów, w przypadku dużych mniej bo duże wtedy na mnie skaczą, a ja nie jestem pokaźnego wzrostu. Za każdy warkot jest korekta (teraz już tylko słowna bo wie już doskonale co oznacza "FE"). Mamy też omijać większość psów dużej wielkości bo Bilbo ma problem z tolerowaniem psów, które trzymają głowę tuż nad jego grzbietem. Co jakiś czas organizujemy sesję z jednym-dwoma dużymi zrównoważonymi psami i w ich obecności Bilbo zachowuje się w porządku. Jak się trafi jakiś sowizdrzał- koniec z manierami. To ponoć histeryczny alfa bardzo pozbawiony pewności siebie, choć na skutek mojej ciężkiej pracy zachowuje się już na prawdę OK. Przedtem darł morde na wszystko i wszystkich i każdemu spotkanemu psu chciał nakopać. Pies ma opanowane maksymalne skupianie na mnie, sam nie podchodzi do innych psów. I w takim stanie trwamy od 3 miesięcy, dalej nie widać poprawy jeśli chodzi o tolerowanie ekscytujących się nim psich podbiegaczy.
  8. [quote name='a_niusia']ten watek jest jak zwykle pelen prawd zyciowych:)))) a jesli chodzi o posiadanie psow to prawda zyciowa jest jedna: niezaleznie od tego czy pies jest maly czy duzy, trzeba nad nim panowac. i to panowanie dotyczy takze sytuacji, kiedy do naszego psa podbiegnie jakis inny pies. nie mowie oczywiscie o sytuacjach skrajnych, kiedy podbiega agresor czy tam inny kopulator, a ktos ze stada ma akurat cieczke, wiec kop w dupe sie oczywiscie nalezy, bo nie ma innego wyjscia. sytuacja tego wymaga, wlasny pies jest najwazniejszy itd. jednak wiekszosc podbiegaczy to sa jakies tam durnowate, ciekawskie pieseczki, ktore uciekaja wlascicielom, bo sa globalnie nieposluszne lub tez np. troche maja akurat uszy brudne, bo widza fajne pieski, to moze sie pobawimy lub tez maja chec sie powachac. oczywiscie nie musimy sobie zyczyc, aby te psy podbiegaly do naszych, ale poniewaz nie zyjemy w prozni, powinnismy umiec w takiej sytuacji nad swoim psem zapanowac. moja starsza suka w wieku ponad dwoch lat uznala, ze jest juz dorosla i raczej niezbyt przychylnie podchodzi to pieskow, ktore pchaja jej sie pod ogon lub tez zaczepiaja. szczerze mowiac uwazam, ze ma prawo sobie nie zyczyc. nie ma jednak prawa rzucac mi sie na smyczy jak histeryczka i udawac, ze zaraz kogos zezre lub tez "odganiac z warkotem" psow, ktore nie maja zlych zamiarow. po prostu: jest na smyczy, to jest grzeczna. nie pasi jej, to ma sie odsunac. i krotka pilka. taki jest uklad. moje psy maja sie zachowywac, bo razem waza wiecej niz ja sama, a byc moze to nie sa moje ostatnie dwa psy i z nikim szarpac sie nie zamierzam. oczywiscie moglabym stwierdzic, ze to obcy pies podbiegl, wiec co mnie to. u mnie na dzielni jest amstaff, ktory jest kolega moich dziewczyn. jakis czas temu wygryzl spanielowi dupe. to spaniel do niego podbiegl, amstaff byl na smyczy. wlasciciel amstaffa w pelni z nim to przepracowal. teraz ten pies nie rzuca sie do podbiegaczy. jego wlasiciel powiedzial mi, ze bardzo dlugo zbieral sie psychicznie po tym, kiedy jego misiek prawie doprowadzil innego psa do smierci. mimo ze teoretycznie nie byla to wina miska. jakis czas temu na starsza suke mojej siory napadla amstaffka w kagancu. normalnie sie na niej powiesila jak malpa. gdyby moja siora nie umiala opanowac swojego psa, to z tej suki malo co by zostalo. ale umiala ja opanowac. i mimo ze to ttb, nikt nie odniosl zadnych obrazen. uwazam, ze ludzie, ktorzy panuja nad swoimi psami, maja duzo mniej problemow z podbiegaczami, bo sami sobie nie robia niepotrzebnej napinki. oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze sa rozne psy-lekliwe, po przejsciach, z niewiadoma przeszloscia. jednak nalezy dazyc do panowania nad wlasnym psem, bo nie da sie zapanowac nad obcymi psami. dzis czekalam na moja siore i jej psy na boisku.rzucalam moim psom pilke. nagle nadbiegl trzeci amator pilki. usyfil mi cale dresy, bo tak strasznie sie cieszyl, ze mam te pilke. i tak calkiem szczerze...co sie stalo? proszek do prania nie osiaga cen zaporowych:))) poczekalam na jego pancia i nie poczestowalam go zadnym soczystym slowem na "k", bo po prostu tak nie mowie.[/QUOTE] Przecież nikt tutaj nie ma nic do normalnych podbiegaczy, chodzi o agresywnych podbiegaczy i o podbiegaczy-kopulatorów czy podbiegaczy, które zachowują się jakby rok nie widziały innego psa i z tej ekscytacji radośnie przebiegających sobie po drugim psie. Ja nic nie mam do takich psów i ich właścicieli, jeśli przeproszą, pieska zabiorą i nie ma problemu. Ale jak taki dureń stoi i się cieszy, że jego piesek chce się tak fajnie bawić, a na prośby o zabranie psa nie reaguje albo wyskakuje z mordą no to niestety- ręce opadają. Ja na prawde długo pracowałam z moim psem po przejściach żeby był w stanie normalnie przechodzić obok innego psa, żeby był w stanie normalnie się z innym psem przywitać. Ale cholera jasna- wystarczy jeden swawolny labrador który sobie przebiegnie po moim bez złych zamiarów- ot cieszy się, chce przywitać innego psa i znowu masa pracy. Nie wiem z jakimi psami pracowałaś, ale chętnie bym posluchała rad, nie tylko Twoich ale też innych użytkowników co robić gdy ma się psa bardzo lękliwego i histerycznego, który sobie nie życzy bliskiego kontaktu z innymi psami i zawsze na widok innego psa przyjmuje mocno prowokującą postawę którą szkoleniowiec określił jako "nie bój się, jestem małym pieskiem i nic ci nie zrobie, ALE jak do mnie podejdziesz i mnie wystraszysz to cie hapne". Owszem- przywita się jeśli drugi pies się kulturalnie zachowuje, ale warczy i histerycznie się wydziera gdy ten próbuje go nachalnie zaprosić do zabawy, wsuwa mu nos pod ogon mimo że Bilbo się odsuwa albo idzie za nim mimo że mój odchodzi. Mówi się, że powinno się pozwalać na takie zachowania, bo w ten sposób pies sobie wyznacza granice. Problem w tym, i to już zauważył u nas behawiorysta, że pozwolenie mojemu psu na warczenie do innych psów, gdy te się jego zdaniem zbyt spoufalają sprawia, że kolejny spotkany na spacerze pies jest od razu tłamszony żeby od razu dał spokój i nie podchodził. Co robić, gdy mój pies się odsuwa i wyraźnie nie chce kontaktu, a ten drugi kompletnie tego nie dostrzega?
  9. [quote name='MagdaH']Złe doświadczenie po pogryzieniu...[/QUOTE] Moim zdaniem zły socjal (złe wydarzenie w procesie socjalizacji).
  10. [quote name='vege*']nie lubi po prostu yorków, [B]nie dlatego, że ma zły socjal[/B], ale dlatego, że min 10 szt już ją pogryzło jak była szczeniakiem[/QUOTE] A co to jest jak nie zły socjal?
  11. [quote name='vege*'] Z człowiekiem jest tak samo, każdy człowiek ma prawo nie lubić innego z jakiegoś powodu, tak samo jest z psami.[/QUOTE] A czy to oznacza, że człowiek ma prawo drugiego trzasnąć w mordę bo "go nie lubi z jakiegoś powodu"? Ktoś może nie lubić dzieci, czy to go upoważnia do strzelenia klapsa przebiegającemu obok dziecku? Nie o to chodzi- chodzi o to, że sporo psów, które są agresywne biega luzem. I o ile york dużemu czy średniemu psu krzywdy większej nie zrobi o tyle duży pies yorka może na prawdę łatwo zabić. Nie oznacza to, że yorki (i inne małe) mogą sobie latać luzem i pyszczyć do każdego mijającego je dużego futrzaka, tak samo jak duże nie powinny chodzić bez smyczy skoro yorki (i inne małe) je prowokują do ataku czy wyzwalają w nich jakieś mordercze instynkty skłaniające do polowania.
  12. [quote name='N&N']Dlaczego duży pies miałby wziąć małego (np. yorka) za ......... mysz? :crazyeye: Bo szybko się porusza? Bez przesady. Z daleka mógłby go wziąć np. za szczenię (bo to małe), ale za mysz? :shake: No chyba, że faktycznie z dużym psem coś nie "teges". :razz: :cool1:[/QUOTE] Moja ś.p sznaucerka ( w typie olbrzyma) miała bardzo silny instynkt gonienia uciekających zwierzaków. Głuchła i w długą- na swoim koncie miała 2 koty i kilkanaście myszy. Kilka razy poleciała za yorkiem czy innym malym pieskiem myśląc że to kot, ale NIGDY żadnego nie poszarpała- dolatywała, zatrzymywała się zdziwiona,że to nie kot/szczur i ładnie witała z brzdącem po czym odchodziła. Więc ciężko mi uwierzyć, że pies nie czuje, że to małe zwierzątko to też pies, moja mimo na prawdę silnego instynktu nie polowała na psy choćby nie wiem jak przypominały świnki morskie czy inne gryzonie. Bilbo z kolei o wiele przyjaźniej jest nastawiony do kotów (małe kociaki wycałowywał, miział, pozwalał na siebie wchodzić) niż do psów (tym to by najchętniej natłukł za to, że mają czelność zbliżać do niego swoje mordy- i to nie ma różnicy czy pies czy suka) i mimo że nie jest dużych rozmiarów to yorki i inne najchętniej by potarmosił i to nie dlatego, że przypominają mu koty tylko dlatego że nie lubi innych psów. O wiele łatwiej się nad nim panuje gdy przechodzimy koło kota na smyczy niż kiedy idzie koło nas inny pies...... Ale to jest dziwny pies i jak na razie w mojej "karierze" właściciela psa stanowi pewien ewenement.
  13. Ja wielokrotnie byłam krytykowana, że pomagam zwierzętom,że mój pies je drogą karmę, chodzi w zajebistych szelkach i w dodatku tracę kase na szkolenie. Argument? "Przecież jest tyle potrzebujących dzieci!"
  14. Jakiś dźwięk? Albo "zwidy" (spojrzał kątem oka na coś co nagle wywołało lęk- szafa/lustro czy inne przedmioty)? Mój Bilbo kilka razy cos podobnego odwalił, wyglądalo to tak- pies nagle się zrywał, pokazywał zęby po same dziąsła i cały zjeżony oszczekiwał przestrzeń przed sobą- normalnie jakby na przeciwko niego stała jakaś postać. Nie powiem, że się nie bałam, bo cykora złapałam strasznego, za dużo horrorów się naooglądałam, w których jedynie zwierzę dostrzega duchy. Nie szczekał na nic konkretnego, ot po prostu przed siebie,ale tak jakby ktos tam stał. Póki co jest spokój. Moim zdaniem nie masz co się przejmować, nie panikuj bo zwierzę odczuwa emocje ludzi. MOże macie psa wyjątkowo czułego na dźwięk, może coś mu się przewidziało, nie wiadomo. Jak się będzie to powtarzac warto sie wówczas bardziej zainteresować problemem, a tak to na razie nie ma co dorabiać sobie teorii o tym, że pies jest groźny i Was ugryzie ;)
  15. [quote name='mańka_']Osobistego i własnego nie, ale w pewnym okresie czasu codziennie (przez jakieś 3 lata) chodziłam na spacery z psem babci - wielkości jamnika. I rzecz jest w tym, że ja też na palcach jednej ręki mogę policzyć ataki na inne psy które widziałam - a psy mam od zawsze, codziennie jestem z nimi na kilku spacerach. Zwyczajnie - nie spotykam psów agresywnych, a jeśli już - to są na smyczy, a nie latają luzem. Nie wiem, może ja w jakiejś enklawie żyję....[/QUOTE] Przeprowadzam sie do Ciebie :cool1:
×
×
  • Create New...