Jump to content
Dogomania

Instant

Members
  • Posts

    209
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Dolny Śląsk
  • Interests
    literatura, fotografia, fantastyka

Instant's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='czi_czi'] pytanie tylko czy jest sens sie decydowac na wyzla, moze sa inne rasy ktora beda zadowolone z tych warunkow i nie sa tak wymagajace pod wzgledem ruchu? ;)[/QUOTE] O, manchestery to też fajne pieski są ;) A ewentualnie można by jeszcze spróbować z pinczerem średnim albo terierem pszenicznym, przy dobrej socjalizacji i wychowaniu krzywdy nikomu nie zrobi, do ludzi bardzo przyjazne, tylko musiałyby im nie przeszkadzać wizyty u fryzjera :)
  2. [quote name='czi_czi']Czyli 8 godzin samotności może stanowić problem, tak?[/QUOTE] Nie przesadzajmy - to jak z każdym psem, trzeba przyzwyczaić i nauczyć, bo lęk separacyjny mieć może jak każda inna rasa ;) Byleby tylko ogółem spędzać z psem wystarczającą ilość czasu i przed wyjściem wymęczyć.
  3. Kocurkotka, a jak patrzyłabyś na coś większego, tj. terier tybetański? To zdecydowanie nie są typowe ozdóbki, mają swój charakterek i temperament, są dość aktywne, ale przeurocze. Te, które poznałam, to takie umiarkowane pieszczochy - przytulą się i pomiziają jak jest okazja, ale pojawienie się piłeczki na widoku skutkuje utratą zainteresowania w głaskaniu :cool3:
  4. [quote name='Pani Profesor']sterylka labradoodle w celu...? ta rasa jest 'hybrydą' i powstaje zawsze jako mix labka i pudla, nie ma hodowli doodli z doodli? po cóż ta sterylka? nie znam tematu, ani takowego zwierza tym bardziej ;) [/QUOTE] W celu kontrolowania ilości hodowlanych egzemplarzy. Tak, żeby zdolne do rozmnażania egzemplarze zostały 'u swoich' i nikt się nie wyłamał z określonego nurtu, przede wszystkim cenowego. I tak - teraz już większość (o ile nie wszystkie) mioty to doodle x doodle. A tak wracając do barbetów, to to są piekielnie inteligentne bestie i poszukanie w linii aporterów a nie tropowców pewnie skutkowałoby w bardzo fajnym psie. Tylko wiadomo, że jest futro, o które trzeba dbać, zajmować czymś łepetynę i przygotować się na to, że jest spora szansa na to, że pies będzie baaaardzo wodolubny.
  5. [quote name='Fauka']Tak, rainbow litter :D Tym razem chciałam szczyla b&w i wyszło jak wyszło :diabloti:[/QUOTE] Mi się najbardziej podobała niebieska sobolowa dziewczynka :evil_lol: Ale ja i border, w życiu :lol:
  6. Gratulacje! :) Ona jest z tego baardzo kolorowego miotu? Bo coś mi się obiło o uszy ;)
  7. Kasia, pieseł cudny :loveu: ale obroża mi się nie podoba :diabloti: Może jakby była tak chociaż centymetr węższa, byłoby lepiej. Toż to wygląda jakbyście go wcisnęli w kołnierz ortopedyczny :evil_lol:
  8. Ale przecież alergia na psa, a alergia na kota to są dwie zupełnie od siebie niezależne rzeczy ;) Można mieć alergię na jedno, a nie mieć na drugie, można mieć na oba, ale wtedy też niekoniecznie w takim samym stopniu. Chociaż jak sama Majkowska zauważyła, zrobił się z tego spory offtop.
  9. Szybka telefoniczna konsultacja pozostawiła teściówkę w konsternacji, ale z pomysłem na artykuł ;) Na tyle na ile ją zrozumiałam, to teoretycznie nie jest to wykluczone, lecz ani ona ani żaden znajomy lekarz nigdy nie potwierdzili tego w praktyce. Kocie alergeny są ponoć bardzo małe, bardzo lekkie i lepkie; przenoszą się z łatwością i na spore odległości, do tego stopnia, że można je znaleźć w miejscach, w którym kot nigdy nie przebywał (zostały przeniesione np. przez człowieka). Teściówka zna też przypadki używanych mebli, albo mebli od stolarza, który ma koty i przeniosły się na nich alergeny do domu kogoś, kto ma alergię.
  10. [quote name='Majkowska']POmyślałam o czymś innym - mój pies mieszkał z kotami. Może mógł przenosić alergen koci na sobie?[/QUOTE] Wiem, że kocie alergeny bardzo łatwo przenosi się na ubraniach, ale żeby na psie? Nie mam pojęcia. Jakby Ci bardzo zależało, to mogę z przyszłą teściówką skonsultować, ona jest alergologiem. [quote name='Czekunia']Mój Tz jest doskonałym tego przykładem. Jest alergikiem i do tego astmatykiem, ale od ładnych kilku lat nie bierze leków, poza momentami w ciągu roku, w których odporność m.in. na skutek przemęczenia mu spada. W chwili obecnej mamy dwa psy i na codzień nie poznalibyście, że jest alergikiem, ale przychodzi taki okres w/w osłabienia (może to być nawet jeden gorszy dzień) i Tz po krótkotrwałym przytulaniu do psa ma czerwone, swędzące plamy na skórze w miejscu, które psa "dotykało". Natomiast mama TZta ma kota, którego zgarnęliśmy z lasu, no i z obecnością kota już nie jest tak fajnie... Wystarczy dosłownie kilka minut w jego otoczeniu (kot może być nawet w innym pokoju) i Tz kicha, smarka, nos ma czerwony jak alkoholik i generalnie jest kaplica.[/QUOTE] To znaczy takie "przyzwyczajenie się" do alergenu dotyczy raczej słabszych alergii i właśnie jest bardzo zależne od odporności danego dnia. Ale z alergią da się żyć, czasami z lekami, czasami bez. Moi byli współlokatorzy mieli kota, ja mam alergię na kota, żyjemy wszyscy. Przy czym też trzeba zwrócić uwagę na to, że czystość zwierzaka odgrywa sporą rolę w alergiach - regularnie kąpany, żyjący w domu pies to dla większości alergików nie jest problem, ale bida, która się tułała czy spędziła swoje w schronisku, może wywołać problemy u niemal każdego alergika. A po umyciu (owszem, kilkukrotnym) reakcja alergiczna może ustąpić całkowicie albo się zmniejszyć w znacznym stopniu.
  11. [quote name='marako']Najlepiej rzeczywiście spróbować poprzebywać z psem danej rasy, a nawet kilkoma różnymi, żeby się przekonać, jaka jest reakcja. Co do sznaucerów, to z doświadczenia wiem o 2 alergikach, w dodatku takich mocno "zaawansowanych" w alergii, którzy na sznaucera olbrzyma nie mają alergii, w dodatku zarówno na takiego "starego typu", jak i "nowego typu", czyli mocno owłosionego. Jeden z nich nawet odwiedzał nas przed kupnem, żeby poznać szczenię i hodowlę i widziałam jego reakcję na naszą schroniskową sunię pół labradorkę-pół sznaucerkę. Okropnie łzawił i spuchł po 30 minutach u nas. Kupił i tak, mówiąc, że trudno, będzie brał leki, bo tego akurat psa chce. Ma już tego olbrzyma 3 miesiące i zupełnie bez kłopotu, bez leków. Nie wiem, jak ze średniakami, czy miniaturami. Ale sądzę, że tak samo. Kiedyś, w jakiś amerykańskim zestawieniu 10 najmniej statystycznie uczulających ras widziałam sznaucery.[/QUOTE] To wszystko jest trochę bardziej skomplikowane. Jako osoba z umiarkowaną, a wręcz niemal nieistniejącą alergią na wystawie w Krakowie chyba w 2012 roku nie byłam w stanie przebywać obok ringu sznaucerów. Każde przejście tamtędy skutkowało łzawiącymi oczami i podrażnionym absolutnie wszystkim. Za to nie miałam problemu z przebywaniem w jednym domu (i łóżku) z JRT, mogłam bezkarnie poprzytulać wszystkie całuśne setery i z tym też nie było problemów, wizyta u hodowcy wyżłów węgierskich minęła przyjemnie, w odwiedzinach u barbetów nic się nie działo (a było ich wtedy sporo... tak z 12? :lol:). Za to należy pamiętać, że reakcja alergiczna na zwierzaka może wystąpić w ciągu 3 lat jak jest on u nas, tak samo jak można nabyć na coś alergię. [quote name='Rosiczka']Nikt na Ciebie nie naskakuje, po prostu wprowadzasz w błąd swoją niewiedzą i tyle. Sierść składa się w większości z podszerstka i włosa okrywowego, Więc jak pies np York ma długi włos okrywowy, prosty bez podszerstka w skrócie niektórzy używają stwierdzenia "włos" ale wciąż to jest sierść która może uczulać. Ja sama mam w domu alergika i astmatyka ( również uczulonego na psa) i nie lubie reklamowania psów jako nieuczulających, z włosem czy tak jak w przypadku Barbeta -mojej rasy z wełną. Bo jest to marketing i kłamstwo, a także granie na ludzkich emocjach, gdy ktoś z alergia od zawsze marzył o psie, tak jak mój TŻ. Należy tez pamiętać o krzywdzie dla psa, który miał mieć "włos" i nie uczulać a okazuje się że uczula...[/QUOTE] Największa reakcja alergiczna na psa w moim życiu była na małego, szczerbatego szczeniaczka shih-tzu. Prawie na niego kichnęłam ;) To tak samo jak z kotami. Parę lat temu koty syberyjskie były reklamowane jako rasa "dla alergików", ale uczulają normalnie. Może i rzadziej, nie jestem tego pewna, ale alergia to bardzo spersonalizowana sprawa i każdy tak naprawdę przechodzi ją inaczej. [quote name='Majkowska']Co do alergii to w ramach ciekawostki : miałam kiedyś znajomą, ze stwierdzoną alergią na psy - i miała psa, kundelka, taki półdługowłosy ale raczej zaliczyłabym do krótkiego włosa. Bardzo zaprzyjaźnił się z moim, uwielbiały się i właścicie to był nieliczny pies z jakim się bawił, wszystko fajnie gdyby ta dziewczyna nie kichała jak szalona przy moim psie ( z bardzo podobną sierścią) . Usiłowałyśmy jakoś z daleka, bez większego kontaktu ale zawsze kończyła zawalona ropą, niewidząca na oczy, kaszląca i kichająca, dusiła się. Musiałyśmy zakończyć naszą przyjaźń z tego powodu mimo że fajnie nam się spotykało.[/QUOTE] W pewnym stopniu w tej sytuacji mogło zadziałać też przyzwyczajenie się do alergenu. Przykładowo, pierwsze dni pylenia topoli są dla mnie straszne - kicham, szlocham, płaczę - ale po tygodniu znów wszystko jest w porządku i nie czuję się jakoś wyjątkowo źle.
  12. [quote name='motyleqq']tylko że ja nie chcę z tego spokoju rezygnować, więc nie robię tego ;)[/QUOTE] Toż to ja tylko napisałam, że się da, jak się chce. Przy czym nie trzeba chcieć ;)
  13. [quote name='Unbelievable']oczywiście, że nie są, ale tak samo, jak ktoś może poprosić mnie o odebranie paczki, tak ja mogę poprosić o wyjście z psem : P ja jestem raczej mało konfliktowa i łatwo się ze mną dogadać. Mam wielu znajomych, którzy wynajmują mieszkania czy nawet pokoje z kimś, no kurde, przecież to normalna rzecz. A ja nie mam 30 lat i własnej pracy ;)[/QUOTE] Mieszkanie z kimś jest serio bardzo fajne, o ile się ludzie ze sobą dogadują. Od niecałego roku mieszkam ze znajomymi w czteropokojowym mieszkaniu, mamy dwa pokoje jednoosobowe, jeden pokój zajmowany przez parę i duży salon z aneksem kuchennym. I żyje się nam całkiem spoko. Największym zmartwieniem do tej pory było, żeby się zwierzaki w miarę możliwości nie pozabijały; na mieszkaniu są dwa koty i pies. Wszyscy studiujemy, mamy swoje życie, ale przy okazji też działamy w zupełnie innych godzinach - tylko poniedziałek był takim dniem, że nie było nas wszystkich jednocześnie więcej niż 6 godzin. Z psem się wychodzi jak trzeba, koty się karmi (i mizia i zwala z notatek i pozwala spać na klawiaturze laptopa), a paczkę i polecony też ma kto odebrać ;) [quote name='motyleqq']tylko że ja jestem taka, że trudno mi się dogaduje z ludźmi, którzy przebywają koło mnie dłużej niż pół dnia :diabloti: bardzo dużo drobiazgów mnie irytuje, więc najlepiej mi tak, jak jest teraz ;) ale przecież wiadomo, niektórzy całe studia mieszkają w akademiku i nie narzekają, dla mnie niepojęte, ale kwestia gustu :evil_lol:[/QUOTE] No niestety, trzeba mieć świadomość, że wspólne mieszkanie to nie jest bajka i czasami zrezygnować ze spokoju. Ludzie się wkurzają, to jasne, ale i na osobiste przyzwyczajenia trzeba mieć daleko rozwiniętą tolerancję, funkcjonujemy w różnych godzinach, różnie rozkładają się nam zaliczenia i egzaminy w sesji... Kłócimy się, dogadujemy się, potem znowu kłócimy :evil_lol: [quote name='Agnes']Gdybym miala wynajac mieszkanie obce z kolezanka to pewnie by dalo rade. Ale gdyby mial sie wprowadzic ktos do MOJEGO mieszkania zrobionego za ciezko zarobione pieniadze to juz podziekuje. Drazniloby mnie wszystko co jest po nie mojej mysli, kazde ew zniszczenie, zmiana. Co innego jak ja w cos walne i mam ryske, a co innego jak obca osoba ;) Pomijam kwestie dogadania sie badz nie. Ja serio mocno myslalam nad tym jak kupilam mieszkanie. Bralam pod uwage ze wynajme. Ale nie, wole sama. [/QUOTE] No ja jestem teraz na dwa miesiące (miejmy nadzieję) od przeprowadzki "na swoje". Długo myśleliśmy z Połówkiem, czy chcemy kogoś w mieszkaniu czy nie, no i stanęło na tym, że ja z nim sama nie wytrzymam, dlatego przenoszę się ze starego mieszkania razem ze współlokatorką i kociakami, a że pozostałej dwójce nie pasowała okolica mojego mieszkania, to będziemy musieli znaleźć jeszcze kogoś. Jasne, remont był robiony całkiem na mój koszt - chociaż w tym wypadku to były bardzo kosmetyczne sprawy, bo cała instalacja elektryczna była wzorcowa, więc przemalowaliśmy ściany, odnowiliśmy drewnianą podłogę, zrobiliśmy nową łazienkę... Nie przejmuję się tym, że ktoś coś popsuje albo zbrudzi - przecież to są tylko rzeczy. Większość da się wyczyścić, odmalować, naprawić czy wymienić. Będę miała całe dorosłe poważne życie na mieszkanie z Połówkiem, więc studiując chcę jeszcze, chociaż pozornie - bo już na swoim - mieszkać po studencku ;)
  14. Szura, ale bedlingtona można by było jakoś ładnie opitolić na krótko, prawda? ;) Bo właśnie myślałam sporo o Yukim, że to taka śliczna owieczka jest i wszyscy się muszą do niego uśmiechać, sierść nie wypada, co też jest plusem, tylko właśnie się zastanawiałam, na ile mają tę terierowatą korbę. No i też te spacery, bo czasami faktycznie zdarza im się takie parę dni, że nie wiedzą do czego najpierw trzeba ręce włożyć. Niby my wtedy też możemy zająć się psem, ale... ale no. Poza tym to raczej mało popularna rasa i niewiele miotów. A od pudla różni się zasadniczo - jest terierem ;)
  15. [quote name='Golson'] Właśnie dlatego była to propozycja, a nie sugestia. To oni zadecydują i oni z tym psem będą żyli pod jednym dachem. Miałem i wciąż mam odmienne zdanie co do westa i jego wymagań. Zdanie to zdaje się potwierdzać doświadczenie kilku ich posiadaczy których znam - dziwi mnie zaciekłość z jaką ta opinia jest zwalczana... [/QUOTE] Może się znów narażę, ale mnie się wydaje, że akurat ich warunki byłyby dla westa odpowiednie (gdyby go chcieli, ale nie chcą). To nie są JRT czy PRT, to są pieski nastawione w swojej hodowli od długiego czasu na show, chociaż mają troszeczkę fajnego pazura, którego nie mają maltańczyki.
×
×
  • Create New...