Jump to content
Dogomania

NorN

Members
  • Posts

    14
  • Joined

  • Last visited

About NorN

  • Birthday 04/13/1986

Converted

  • Biography
    Biolog/Pielęgniarka
  • Location
    Strzelce Op./Kraków
  • Interests
    fotografia

NorN's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Nooo ale wiesz, bez cudów mogłyby chociaż ucho podnieść :) a tu ignor zupełny, jakby ogłuchły :P
  2. Znamy kliker i niebardzo się dziewczyny nim interesują. Acz tych i-click nie widziałam. Próbowałam z to czegoś innego: aplikacji na komórkę w formie klikera o różnym zakresie częstotliwości. Jedno "kliknięcie" wydaje się być bardziej interesujące niż zwykly kliker. Oczywiście nie mam tu na myśli naciskania i piszczenia tym jak nieprzytomna aż pies ogłuchnie. Z resztą, dźwięk mozna ustawić na bardzo cichy. 7kHz wydaje się znośne np. Dla telefonow z androidem w sklepie play darmowa aplikacja "Dog Whistle Pro"
  3. Hmm, no linka jest, basek jest, smaczki są. Piłeczki i zabaweczki nie wabią baska. Basek musi mieć konkretny cel w tym, żeby przyjść. A główny cel w życiu baska to jedzenie :)
  4. Hmmm, na te chwilę mamy duży transporter, tzw Gulliver 5. Basenji swego czasu jeździło w nim autem + przebywała w nim na wystawach. Whippet korzystał w pierwszych dobach w nowym domu. Obecnie nie chcą za bardzo tam wchodzić. Nie wiem jak by było z klatką. Szczerze nie wiem jak użyć klatki, żeby nie była ona formą kary.
  5. aaaaaa, jeszcze jedno - evel, kupujesz książki w księgarni, allegro czy masz jakiś upatrzony sklep? Zamówić książkę z sieci to nie problem, ale może masz upatrzone miejsce, gdzie dostanę je "wszystkie na raz" i za jedną wysyłką zamówię kilka, a nie pojedynczo w różnych miejscach?! Kiedyś "dopadłam" sporo pdfów o psach, ale tych pozycji tam nie widzę...
  6. P.S. Z tym "łapaniem baska na innego psa" piszę troszkęz uśmiechem, bo takie sytuacje miały miejsce najczęściej na porannym spacerze, kiedy niezbyt karny basek i jej pomysły na niewracanie teraz tylko za 10 min sprawiały, że uciekały mi autobusy do pracy. Z jej przychodzeniem na spacerze odnosimy co raz większe sukcesy. I to za sprawą mojego TŻ - to jego pierwszego zaczęła się pilnować na spacerach, gdyż zastosował zasadę "nie wołam 5 razy, wolam raz i idę do domu" po czym chował się na klatce schodowej lub przechodził do innego wyjścia z bloku. Na baska podziałało to lepiej niż moje dotychczasowe chowanie się za drzewami. Odwołania od psów są ciężkie: to najbardziej powarzyskie psy jakie znam. Nieważne czy dog niemiecki czy jamniczek, dostają świra jak nie mogą się przywitać, dlatego puszczone bez smyczy biegną wąchać i merdać...
  7. evel, nad odwoływaniem baska faktycznie staramy się pracować od zawsze, acz to ciężki kawałek chleba. Whippet odwołuje się w każdej sytuacji. W chwili obecnej zasady jakie przyjęliśmy są jasne i przestrzegamy ich obydwoje. Faktycznie na poprzednim mieszkaniu pozwalałam psiakom na wiele, ale patrzyłam na to w inny sposób -> na małym mieszkanku miałyśmy zostać tylko chwilę, ale przeciągnęło się to w czasie o kilka miesięcy. 2 psy + maly metrarz + beznadziejna lokalizacja dla właścicieli psów (ruchliwe ulice, tramwaje, śmietnisko na trawnikach, batalion bezpańskich kotów, krwiożercze gołębie itp) - pozwalałam psom spać w łóżku, żeby nie ograniczać im przestrzeni jeszcze bardziej; jeździłyśmy codziennie na kilka godzin na wybieg, żeby mogły pobiegać bez smyczy z innymi psami; na stoły i blaty i tak się wdrapywały pod moją nieobecność bo wiecznie szukały smakołyków i jedzenia; ptaki i koty na każdym spacerze przykłuwały ich uwagę i gdyby nie smycz - goniłyby w nieskończoność. Efektem tego nagłe wprowadzenie sztywnych zasad w domu jest dla psów dziwne, na wybiegu nigdy nie były odwoływane od innych psów bo o to chodziło, żeby się z nimi bawiły, stąd teraz w parku to dla nich nowość. Problem w tym, że z tymi wszystkimi nowościami basenji sobie radzi, uczy się i staje się bardziej poukladanym psem, a whippet boi się cienia... Faktem jest, że oba futrzaki bardziej "pozwalają sobie" przy mnie... W kwestii karmienia - to nie tak że wyłacznie ja karmię psy, ja karmię je częściej. Wracam o wcześniejszych porach z pracy, mój TŻ zazwyczaj wraca dużo później i nie dosypuje dziewczynom jedzenia na noc, skoro ja karmilam je wcześniej.
  8. Czarna77 - widzę odrobinę podobieństwa w strachu Twojej suczki i mojej w odniesieniu do kontaktów psa z jego panem. U Was widać postępy, u nas niebardzo... Również założyłam temat w dziale "strachliwość". Jeśli znajdziecie jakieś sposoby na oswojenie psa do jego pana i opanowanie tych napadów sikania ze strachu - podziel się tym proszę. Mój facet nie jest w stanie przejść obok psa, aby nie pozostała po tym spotkaniu kałuża lub kupa (po psie oczywiście :) )
  9. Asiaczku, znasz mnie i moje rozpieszczające podejście do wszystkiego co ma 4 łapy i ogon. Moje dziewczyny zawsze były odbierane jak pazerne na pieszczoty i jedzenie maskotki. Zakonna - myślę, że do tej pory by się przyznał, choćby w nerwach, ciężko żebym facetowi nie ufała. Jak mowiłam, powrzeszczał czasem na nie, szczególnie na baska. Kradną jedzenie, basek lubi uciekać na spacerach, wiecznie spały z nami w łóżku i rozpychały się jak im było wygodnie. Odkąd się przeprowadziliśmy, narzeczony wprowadził im zasady "nie sępimy przy jedzeniu (tego też nie tolerowałam nigdy), nie śpimy w naszym łóżku (ba, nie śpimy z nami w sypialni), na spacerze idziemy przy nodze, za panem a nie przed (ja mało prowadzę psy na smyczy, kiedy mam park pod domem pozwalam im biegać gdy tylko oddalimy się od osiedli czy ulic; gdy mieszkaliśmy w bardziej zatłoczonym miejscu, pakowałam psy do auta i jechałam z nimi na wybieg)" - mam wrażenie że od tego się zaczęło. Wszyscy zawsze ustępowali whippetce, nawet moja matka. "Biedna malutka chudziutka kruszynka" - rozpieszczana, dokarmiana, każdy schodził jej z drogi. W chwili obecnej rozrabiające basenji jest kochanym, grzecznym psem, a whippet... j/w. Przy mnie rzecz jasna whippetka cieszy się, biega, szaleje, zaczepia baska, ale też zakrada się do łóżka, podjada ze stołu - czyli wszystko robi inaczej niż w obecności pana. Evel - co to jest TŻ?? :)) Psiaki biegają z innymi psami, zaczepiają wszystko i wszystkich. Jak słyszą gdzieś szczekanie - muszą tam pobiec. Chart czasem oszczekuje wielkie psy (dosłownie wielkie, np. owczarki środkowoazjatyckie), a faktycznie obie od malego wychowywane są (nazwijmy to "bez smyczy") między huskimi, malamutami (należymy do grupy dogtrekkingowej i te rasy przeważają) a także między sporą ilością beagli, owczarków niemieckich, kilkoma buldogami, whippetami oczywiście, samojedem, kundelkami o różnych kształtach, blablabla. [SIZE=1]W kwestii prywaty - specjalnie nie puszczam, zazwyczaj same uciekają :P Unikam takich sytuacji bo zasmyczowany pies, jeśli do tego chce się bawić, jest realnym zagrożeniem dla zębów i kości czlowieka który go trzyma na smyczy, szczególnie w zimie. Acz faktem jest, że dzięki zasmyczowanym psom udaje mi się złapać baska (tzw metoda "na psa" :P) kiedy nie chce do mnie wrócić :) Trzeba wtedy głośno krzyczeć "PROSZĘ ZŁAPAĆ MI TEGO POTFFFORA W PRĄŻKI! ONA NIE UGRYZIE!" i w końcu, spokojnie, ocierając pot z czoła można wrócić do domu... z baskiem. :P [/SIZE] [SIZE=3][/SIZE]Spróbuję zatem poszkolić także charta, nie wiem tylko jak wiele jeszcze są w stanie przyjąć panele zanim napęcznieją... yhh, na wiosnę czas faktycznie wykupić szkolenie (był taki plan, niestety mieliśmy sporą rotację i problemy z autami, stąd chwilowo jestem bez samochodu a 2 psy + tramwaj/autobus + zima = zły pomysł). Do Canida mieliśmy iść do behawiorysty, jednak w/w kłopoty troszkę przesunęły ten termin, dlatego właśnie napisałam tu, aby nie pozostać bezczynną między czasie. Kalm Aid odkąd do mnie dotarł (w piątek) podaję regularnie, starając się jedynie troszkę manewrować porą, aby dopasować czas podania do planowanego kontaktu psa z jego panem... Masakra! Niebawem sama zacznę to zażywać!
  10. Zakonna, Asiaczku - od dłuzszego czasu staramy się nic głośno nie mowić przy psach, nawet nie żartować i się nie śmiać. To wydaje się zupełnie nie mieć wpływu, a w praktyce jest strasznie trudne i denerwujące dla nas i otoczenia... evel - faktycznie staram się, aby pies był ignorowany przez narzeczonego, upominam go aby nawet nie zaczynał żadnych zabaw z drugim psem przy charcie. Psy karmię ja i w większości z nimi wychodzę (przed pracą, po pracy i wieczorem; w dni wolne pory trochę się zmieniają). Pod domem mam park i pola, więc puszczam dziewczyny ze smyczy żeby biegały i pozwalam zaczepiać im inne psy do zabawy. Narzeczony wychodzi rzadziej, wyjątkowo kiedy ja nie mogę (wtedy osikane są schody na klatce, chart zostaje w tyle i nie chce iść) lub idziemy na spacerazem razem (psy pobiegają trochę po czym chart idzie przy nodze wyłącznie po mojej stronie). Kiedy narzeczony jest z psami sam, nie puszcza ich (ostatnimi czasy) bo chart uciekł już 2-3 razy w ciągu ostatnich 4 spacerów kiedy były bez smyczy. Chwilowo domowymi sposobami szkolony jest basek, charta "nie denerwujemy" na wszelki wypadek. Ostatnio był u nas znajomy. Mimo że chlopaki troche popili, a psy kolegi prawie nie znają, cieszyły się i spaly koło niego, sępiły jedzenie... Narzeczonego chart omijał. Na wszelki wypadek otworzyliśmy jej drzwi do przedsionka/przedpokoju takiego małego i tam uciekala gdy tylko jej pan wstał z fotela. Dziś, gdy zadzwonił budzik wstaliśmy obydwoje. Gdy tylko wyszlam z pokoju do łazienki - chart zalatwił się na podłogę... Jeśli narzeczony wstanie pierwszy - chart załatwia się na jego widok. Praktycznie codziennie spoźniamy się do pracy przez psa, bo whippet "poprawi" kałużę jeszcze przed samym wyjściem, jak np. jej pan wróci się po kluczyki do pokoju. Mieliśmy już pewne nieprzyjemności, bo u nas spóźnić się nie można... Planuję dać whippetce dawkę Kalm Aid gdy jej pan wróci do domu oraz chustkę wypsikaną feromonami. Niestety już próbowałam tak kilka dni temu i raczej nie pomogło... Evel - mieszkam na stałe w Krakowie. Masz tu kogoś sprawdzonego???
  11. Mam jutro dzień wolnego to poczytam i przestudiuję te sygnały. echhhhh... o siadaniu obok psa nie ma mowy - od razu usuwa się z drogi i chowa pod stół :( z tego co wyczytałam na forum takie sikanie oznacza okazanie zupełnej uległości i podporządkowania. Ale ona sika także gdy narzeczony cichutko przechodzi przez pokój gdzieś bokiem (duuuży pokój, bardzo daleko od psa), nie patrząc na nią a chart w tym czasie robi psiiiii i kałuża gotowa... lub kupa... Chłop zaklina się na wszystkie świętości że prócz kilku krzyknięć na psa nigdy nie podniósł na nią ręki. A odganiał ją jak pisałam np. w sytuacji gdy kradła ze stołu... Basenji bez problemu przyjmuje takie karcenie, czasem nawet nie reaguje i próbuje szybko złapać jedzenie i uciec. Cóż, pierwotne są charakterne i bardzo pewne siebie oraz uparte. A chart przerażony od razu... Obecnie wystarczy krzyknąć na baska "fe! zostaw! sio!" w obecności charta i kałuża gotowa... a basek przybiega i chce się bawić...
  12. kermita - ja akurat kupilam w Lidlu jakiś czas temu - pewnie pojawiają się czasem te maty ponownie. Mimo wszystko polecam Ci śliską - łatwiej oczyścisz ją z sierści i piasku, a dla komfortu możesz dać kocyk (np w Ikei są koce polarowe za 5zł, nie opłaca ich się nawet prać za te cenę. Ja kupuję zazwyczaj kilka na zapas do auta i jak się zabrudzą - wyrzucam).
  13. zakonna - dziękuję z szybką odpowiedź. Generalnie próbuję - głaszczę ją, nagradzam i bawię się z nią w towarzystwie narzeczonego. Mówię w sposób zachęcający do radości. Charcica merda i się do mnie cieszy, ale kiedy tylko wyjdę z pokoju, traci pewność siebie i... kałuża lub kupa... Czasem potrafi w takiej sytuacji merdać do pana (kiedy ten do niej mówi) i sikać po nogach...
  14. Mam ogromny problem z chartem angielskim - suczką w wieku 1,5 roku. Kupiłam ją z renomowanej hodowli gdy miała 8 tyg. jako swojego drugiego psa. Charcik wychowywał się ze mną i o rok starszą suczką basenji w dość małej kawalerce przez rok. Tam po raz pierwszy pojawił się problem załatwiania potrzeb fizjologicznych - gdy wychodziłam do pracy zostawiałam charcicy matę higieniczną na którą sikała, niestety gdy psy zostały same w domu bezpośrednio po spacerze na godzinę lub dwie - chart załatwiał się na podłodze. Był to wg mnie typowy lęk separacyjny + działanie małej powierzchni mieszkania. Od kilku m-cy mieszkamy na 70m2 i problem załatwiania się pod nieobecność domowników znikł - psy są grzeczne nawet 10 godz. Niestety whippet PANICZNIE BOI SIĘ MOJEGO NARZECZONEGO! Kiedy wchodzimy do domu oba psy cieszą się do mnie, po czym chart chowa się pod stół lub łóżko na widok swojego pana. Kiedy ten wejdzie do pokoju (nawet nie patrząc na psa) lub kuca ze smakołykiem w ręce i woła whippetkę, ta trzęsie się i oddaje mocz oraz kał na podłogę, niejednokrotnie kładąc się we własne ekskrementy... Właściwie sama nie podchodzi do pana, nie weźmie nic z jego ręki, nie bawi się z nim. Gdy nie ma mnie w domu lub jestem winnym pokoju na sam jego widok załatwia się, nawet gdy on na nią nie patrzy. Na spacerach idzie przy nodze z mojej strony, ale gdy idę z nią sama - biega i szaleje na łące po czym grzecznie do mnie wraca i nie spuszcza mnie z oczu. Gdy wychodzi z domu ze swoim panem - załatwia się na klatce schodowej, nie chce z nim iść, spuszczona ze smyczy ucieka i nie podchodzi, kilka razy puściła się dzikim pędem gdzieś w krzaki lub w okoliczne osiedla. Zanim udamy się do behwiorysty chciałam poprosić o radę. Pies nie był nigdy przez mojego narzeczonego bity. Kilka razy obie suki były przez niego karcone słownie, gdy np. kradły jedzenie ze stołu lub były przeganiane z kanapy. Chart najwidoczniej widzi w nim śmiertelne zagrożenie. Basenji jest dla odmiany karne i grzeczne, bardzo się go słucha i ciągle za nim chodzi. Trudno mi rozwiązać ten problem, szczególnie że narzeczony stracił już wszelkie chęci do pracy nad psem oraz cierpliwość. Obrzydza go fakt ciągłego sprzątaniaa psich ekskrementów, czemu nie można się tak do końca dziwić. Proszę o pomoc!! P.S. Dodam iż oba moje psy nie boją się ludzi, nawet obcych. W domu lub na spacerze żywiołowo reagują na ludzi i psy - biegają i zachęcają do zabawy. Zamówiłam preparat Kalm Aid oraz psie feromony w spay'u, czekam na przesyłkę.
×
×
  • Create New...