Jump to content
Dogomania

joasin

Members
  • Posts

    40
  • Joined

  • Last visited

joasin's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Moja trzyletnia kundlica (przypominająca mieszankę husky, jamnika, goldena i nova scotia trolling duck coś tam:D) upodobała sobie biegi długodystansowe w stylu ucieczkowym. Przez dłuższy czas udawało nam się zapanować nad nią i dostarczyć odpowiedniej dawki ruchu poprzez zabawy na świeżym powietrzu z innymi psami (grupa psiaków luźno biegająca po ogromnym terenie- super zabawa). Jednak niedawno została, niezbyt dotkliwie- ot jeden ząb wbity, pogryziona przez innego psa, któremu nie chciała oddać zabawki (co więcej nie swojej, ani nie psiaka, przez którego została zaatakowana). Od tej pory zabawy z innymi psami kończą się nad niepewnym podbieganiu do innych psów i wycofywaniu się. Plusem sytuacji stało się to, że Mona chętniej trzyma się nogi, jest grzeczniejsza, nie szarżuje- nie ryzykuje z obcymi psami, nie podbiega do ludzi w związku z czym może sobie chodzić luźno bez smyczy po niektórych kontrolowanych terenach. Niestety ta forma ruchu nie zaspokaja jej "huskowatego" temperamentu. Już dwa lata temu odkryliśmy, że bieganie i ciągnięcie sprawia jej wielką frajdę, jednak ze względów zdrowotnych ja nie jestem w stanie biegać, a psiak nie potrafił kompletnie zachować się przy rowerze. Obecnie pies jest po szkoleniu- siada, zostaje, zostawia, kładzie się na komendę. Ignoruje szczekanie innych psów, potrafi mnie obejść i ustawić się przy lewej lub prawej nodze. Po trudach, w domu udało się nam nauczyć ją komendy "lewa" i "prawa" - przechodzi wtedy na odpowiednią stronę. Mamy rower i szelki. No i chętnego psa. Tereny do jeżdżenia są. Teraz tylko sprawa: jak? Wydaje się banalne, bo poruszane wiele razy, ale zastanawia mnie jak sobie pomóc- Mona czasem biegnie perfekcyjnie- jak tresowane husky: biegnie równo, dostosowuje się do mojego tempa, biegnie na luźnej smyczy OBOK a nie przed rowerem (chcę żeby biegała, nie ciągnęła), reaguje na komendy. Czasem jednak jest całkowicie wyłączona- biegnie jak chce, plącze się pod kołami, przechodzi ze strony na stronę. Przez jazdą zawsze jest wysikana i wykupkana:) Staramy się też zaspokoić jej chęć na zabawę listkami i piłeczkami, ale nie na tyle, żeby była rozjuszona. Wychodzimy na rower tylko wtedy gdy siedzi spokojnie i czeka na zapięcie. Zawsze wychodzi za rowerem i za mną. Szelki służą tylko do jeżdżenia na rowerze, na co dzień chodzi na kolczatce. Jak nauczyć/ przystosować ją do biegania? Chciałabym żeby miała z tego frajdę ale żeby było to bezpieczne zarówno dla mnie jak i dla niej (rok temu zaliczyłam poważną glebę, gdy mój pies zorientował się, że jesteśmy koło psiej szkoły, którą w tamtej chwili postanowiła odwiedzić:)) Czego powinna nauczyć się Mona zanim zaczniemy jeździć na poważnie?
  2. post widzę stary jak świat, ale może ktoś mi odpowie:) Moja 2letnia kundelka Mona rozpoczęła jakiś czas temu szkolenie podstawowe. Opanowała siadanie, leżenie, zostawanie, zostawianie jedzenia, przywołania i opanowanie (się:))- nie w sytuacjach agresywnych, ale raczej niecierpliwości- typu witanie się z ludźmi, wyjścia na spacer itp. Nauczyła się też kilku sztuczek. Jest to pies, z którym można zrobić właściwie wszystko- nie żeby ktoś mu coś robił, ale można ją miętosić, grzebać w buzi (wyciągałam jej niejednokrotnie jedzenie z pyska),uszach, nosie itp. Opanowana, spokojna i uwielbiająca kontakt z wszelkiej maści stworzeniami- od malych dzieci do których podchodzi bardzo ładnie do starszych pań, ich psów, kotów, tchórzofretek i jeży. Nawet w sytuacji zagrożenia nie wykazuje agresji, wręcz uspokaja inne psy, co zresztą dziś również zaprezentowała. Nie ma obaw, że pies zrobi komuś krzywdę (jest opanowany jak już mówiłam),nie szczeka, nie skacze po ludziach. Do tego daje dzieciom na sobie spać, przytulać się, gilać, głaskać i ciągać do woli. Ma niespozyte poklady energii więc zmęczenie jej nie grozi (jest szczęśliwa dopiero kiedy traci oddech), z sytuacji stresowych wychodzi błyskawicznie szybko. To taki rys psychologiczny, zeby nikt mi już nie tłumaczył jaki musi być pies do dogoterapii. Dziś moja pani od szkolenia zainteresowała mnie tym tematem uznając Monę za idealny materiał do tego 'tematu'. Za pół roku kończę pedagogikę i poważnie zastanawiam się nad wyszkoleniem mojego psiaka do dogoterapii. Proszę więc bardzo o konkretne informacje- ile trwa wyszkolenie takiego psa, jakie certyfikaty musi zdobyć i jakie są koszty zdobywania takich certyfikatów. Na stronie PTK piszą głównie o rasowych psach, co niewiele mi daje. A informacji w internecie przewala się tona, chciałabym więc uzyskać jakieś świeże przy okazji z informacją o tym, gdzie warto szkolić psa pod kątem dogoterapii. Dzięki!:) PS. Na prawdę bardzo proszę o nie pouczanie mnie o tym jaki pies powinien być. Wiem jaki powinien być i uważam, że mój taki własnie jest. Jeśli nie, zweryfikuje go szkolenie. Chcę jednak podjąć próbę bo wiem, że zarówno uszczęśliwi to mojego psiaka i mnie i da dzieciom mnóstwo radości.
  3. miałam straszne zaległości (także z opłatami na Lizki) i właśnie weszłam zeby wszystko uregulować, patrzę a tu takie newsy radosne!:) Niezwykle się cieszę, że historia Lizki się tak dobrze zakończyła:) Wszystkie pieniążki, które chciałam przelać na konto Lizki przelewam więc na konto innego, od dawna upatrzonego psiaka:) Pozdrawiam i polecam wszystkim polubienie i propagowanie nowej akcji "przygarnij" na facebooku: [url]http://www.facebook.com/przygarnij[/url] akcja organizowana przez osoby prywatne, o dobrych serduchach:)
  4. na pocieszenie, po tylu smutnych wpisach przedstawiam Monę (w schronisku Agis). Adoptowaliśmy ją właśnie z Cieszyńskiego schroniska, które muszę pochwalić- psiaki czyste, niezagłodzone (nawet wet była zdziwiona), w dobrym stanie zdrowotnym, a opiekun psiaków udzielił mi wielu cennych informacji o psiakach. Mona nie chciała wyjść ze schroniska i ciągle biegła i wracała do swojego schroniskowego opiekuna;) W 'spadku' zostawiłam w schronisku 20 kg karmy i obrożę, która na Monę okazała się za duża. Mam nadzieję, że jakiś psiak w niej wyjedzie do domu. Mona jest po sterylizacji, zaszczepiona. Właśnie biega po ogrodzie i zajada się jabłkami z jabłonki;) [IMG]http://www.dogomania.pl/galeria/p/59503/[/IMG]
  5. Fuga ma szanse po 5 latach w schronisku na dt:

    Potrzebne są deklaracje ,stałe,jednorazowe,czasowe,bazarki i podnoszenie wątku.

    Zapraszamy u nas zawsze będziesz miło widziany :)

    http://www.dogomania.pl/threads/210621-Fuga-ma-szanse-na-dt-potrzebne-deklaracje-na-dt-transport.(schronisko.BP)

  6. po wielu próbach i trudach- pomogła kolczatka. Mona chodzi elegancko, czasem zdarza się wyrwać za jakimś kotem ale wtedy szybko wraca do normy.
  7. hej dziewczyny, widać że liza szczęśliwa:) wysłałam Marcie moją kasę na dt za maj i czerwiec.Przepraszam, że tak późno :)
  8. [quote name='Litterka'][B]Ivka[/B], a zobacz, czy w umowie adopcyjnej nie ma przypadkiem zapisu o obowiązkowej kastracji. Jeśli jest - nie masz wyjścia.[/QUOTE] w mojej umowie nie informacji o nakazie sterylizacji, ale jest o nakazie pilnowania psa/suki, a w razie pokrycia suki zobowiązuję się usunąć ciążę lub uśpić szczeniaki. Tak więc- w wypadku takiej umowy wolę psa wysterylizować i podjąć ryzyko niż potem i tak poddać sukę zabiegowi albo usypiać bezbronne szczeniaczki.
  9. to, że zabieg u psa jest prostszy niż u suki usłyszałam od weta i to nie jednego i nie dwóch sama dowiadując się na temat sterylizacji. Poza tym słowo "podobno" znaczy, że nie posiadam tej wiedzy z wykształcenia weterynaryjnego a jedynie z artykułów/gdzieś słyszałam itp. To tak w ramach wyjaśnienia, żeby mi już nikt nie próbował wypominać jaka to ciemna jestem w tych sprawach. Nie uważam się za mistrza w tej dziedzinie i nie używam określeń- jestem pewna na 100%, tnij mu jaja.
  10. ooo,o piłce na sznurku nie pomyślałam! Muszę wprowadzić jak Mona dojdzie do siebie po sterylcE:)
  11. dobrze wybrać weta, który prócz umiejętności umie się z psem obchodzić. Moja sunia choć ją kłuja na kazdej wizycie (a tego bardzo nie lubi)to do drzwi weterynarza biegnie z radością- zawsze dostanie smakołyk, jakąś zachętne, może pogonić za kotami i gołębiem- wychowują się w lecznicy;P). Na zabieg też szła radośnie i radośnie witała weta na nastepny dzień.A samego zabiegu też się bałam jak cholera, a pies jest już praktycznie ja nowy (nie minął jeszcze caly tydzien od zabiegu). Poza tym -zabieg u piesków jest podobno dużo prostszy niżu suczek.
  12. że kontaktu z suczką nie miał to dobrze i jest to idealny moment na wykastrowanie psa. Po co psu coś dawać (kopulację) a potem odbierać? To dopiero jest dla niego ból. Lepiej teraz kiedy nie wie co traci;) Pies wykastrowany nie ucieka z domu (to, że teraz nie ucieka, nie znaczy, że kiedyś nie będzie chciał się wyrwać do jakiejś wyjątkowo atrakcyjnej suczki), więc jest mniej narazony na wypadki drogowe i wałęsanie się po okolicy. Dodatkowo NIE ZAPŁODNI żadnej suczki dzięki czemu nie przyczynisz się do nieodpowiedzialnego przyrostu szczeniaków na świat. Kastracja- zawsze na tak, o ile nie ma przeciwskazań (o tym powie ci wet). Dodatkowo po kastracji pies unika wielu chorób jak np nowotwór jąder- no bo jak go może miec skoro nie ma jąder?:) Kastracja to nie tylko lepsze samopoczucie twoje, psa, ludzi wokoło, ale także pewność że chronisz psa przed wieloma chorobami i że nigdy nie przyczynisz się do cierpienia małych porzuconych psiaków (nawet nie będziesz wiedziała kiedy twój pies poleci do jakiejś suki, wystarczy sekunda nie uwagi, a niewykastrowany pies zapładnia sukę)
  13. a czy ktoś miał po sterylce problem z "nietrzymaniem" kału? Nasza suka przez trzy miesiące (tyle u nas jest) załatwiła się w domu ze dwa razy, nie zsikała się ani razu! Po piątkowej sterylizacji walnęła na dywan już cztery klocki i to nawet przy nas. Jest to pies "nie-informujący-o-tym-że-chce-jej-się-siku" więc zawsze załatwiała się wtedy kiedy my ją wypuściliśmy. Teraz wychodzę z nią nawet 6-7 razy dziennie żeby mieć pewność, że załatwi swoje potrzeby, ale ona i tak robi w domu. To normalne? Nie karcę jej za to i śmiejemy się, że nadrabia za te trzy miesiące ale mimo wszystko niepokoi mnie to.
  14. jeśli mnie wiedza na temat ludzkiego ciała nie myli (a nie myli:) ), ropa nie jest dobrym objawem. U psów raczej też dobrym objawem nie jest. Trzeba się najpierw zastanowić czy to ropa czy limfa- obie są podobne, jednak ropa śmierdzi, limfa nie ma żadnego zapachu. Limfa oznacza gojenie się ran, ropa- jakiś stan zapalny, który proponuję leczyć u weta, a nie na własną rękę. Z wchodzeniem do jeziora, gdzie się aż roi od bakterii raczej też bym nie ryzykowała aż do pełnego zabliźnienia się rany.
  15. czyli jak dobrze wyliczyłam mimi były trzy takie zastrzyki? Pani doktor powiedziała, że Mona otrzepuje się i nie skacze właśnie z powodu ciągnięcia szwów. Jak na razie Mona była na dwóch zastrzykach i czeka ją jeszcze jeden (więc też wyjdzie trzy) lub dwa jeśli będzie lizała ranę. Kubraczek dostała elegancki, obejrzałam te w necie takie za 15-20 zł to na Monie już by tego nie było;) Ona dostała taki kubrak czarny ze ściągaczami na łapki, całość z bawełny, w śliczne serduszka więc przynajmniej uroczo wygląda i muszę przyznać, że nic jej nie przeszkadza w tym kubraczku- nie podgryza, nie świruje więc z kubraka jestem zadowolona, sama bym nie umiała zmontować kubraczka, zwłaszcza takiego żeby go nie zjadła z siebie;)
×
×
  • Create New...