Jump to content
Dogomania

Weaver

Members
  • Posts

    27
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Biography
    Sobą
  • Location
    Warszawa
  • Interests
    sztuka, polityka, historia, kynologia, film
  • Occupation
    plastyk

Weaver's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. żeby było jasne : z waszej strony drodzy frustracji . Inni wypowiadający się w temacie byli w stanie nie agresywnie zabrać głos w sprawie i ja coś z tej wymiany wyniosłam i oni być może też … Ale tłamsik mnie PRZYtłamsił swoją osobowością ;) nie komentarzami rzecz jasna . Na przyszłość więcej spokoju ducha życzę :) Życie jest proste nie trzeba go sobie specjalnie komplikować Raz jeszcze spokojnych i pozdrawiam
  2. Sorry , tym razem króciutko : nie mam już siły tłumaczyć z polskiego NA WASZ swojej wypowiedzi , tym razem na temat "gryzienia" . Jeżeli uważacie ,że KAŻDEGO PSA niezależnie od zaistniałej sytuacji, okoliczności etc traktuje się tak samo , to wasz problem (choć generalnie uważam ,że udajecie ,że nie kumacie o co chodzi , nie wiem tylko po co ... ) książki pisać nie będę . Zgadzam się ,że „wieje ode mnie brakiem doświadczenia” w tłumaczeniu oczywistości . Nie skończyłam pedagogiki specjalnej ale zaczynam rozważać wieczorowe , bo faktycznie czuję się absolutnie bezsilna w starciu z ogromem dziwnej dysfunkcji „rozmówców” . Generalnie za bardzo od was tym razem , wieje jakąś dziwną frustracją , jak na mój gust i nie mam siły na pyskówki . Zresztą nie doczekałam się ani jednej sensownej , merytorycznej , zdystansowanej (nie aż tak „osobistej”) reakcji na swój pierwszy wpis , więc pewnie już się nie doczekam … Spokojnych świąt :) i uważajcie na wszystkie te bestie biegające w samopas po parkach , żeby was nic nie chapsnęło … Brrr ...
  3. Martens : no weż sobie wyobraż , że żaden pies mnie nie ugryzł i jakoś mi się nie wydaje ,żeby to miało sie zmienić . Nie mam w zwyczaju wpychać łap pomiędzy sztachety i "zaprzyjaźniać się" z pilnującymi poseji psami , a psy które na ogół szwędzją się po parkach ze swoimi właścicielami , nie są porąbane . Bywają nieposłuszne i nie ułożone ale nie są siejącymi postrach potworami , wię przestań bzdurzyć . : Tłamsik - odnośnie "kumania" - błagam naprawdę nie chce mi się rozmawiać ludzmi na poziomie "dziewczyna obejrzała jednen odcinek" . Zostańw sowjej bajce . Ja zostanę w swojej. Nie zamierzam tłumaczyś się Tobie z Twioch na mój temat przkonań , bo to sorki ale strata czasu . Mam tylko pytanie , a co mądralo , jak Ci się smaczki skończą ? Umiesz jakość skłonić psa , żeby robił coś albo przestał robić coś innego ? "Broni mnijeszego kalibru" , niż co ??? O czym Ty mówisz ? Odpowiednie psychiczne nastwiaenie jest "bronią masowego rażeniea" . Rany , przestań ideologizować , bo to jest wręcz smutne . Delpf : natura nie lubi próżni , jak nie mówisz psu co ma robić , to sam zaczyna decydować . Tyle . Finto "Chamski właściciel" ? Jasne ale nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje z luxmi , którzy nie sa w stanie ogarnąć ,że cywilizowny człowiek nie pozwala srać psu na chodniku albo w na czyimś trawniku . Liczy się efekt i MÓJ KOMFORT , więc strzelam w pysk i mam problem zneutralizowany . Ta... nie ma to jak merytoryczna wymiana poglądów . Zal tyłek ściska . Ale w gruncie rzeczy to nic nowego ,że spora część społeczenistwa ma problem z "czytaneim ze zrozumieniem" i jak nieczego innego przestrzega prawa do "własnego zdania" niezależnie od okoliczności Pozdrawiam
  4. Dziękuję Pies Pustyni – masz wyjątkowo cenną i rzadką zdolność ROZUMIENIA TREŚCI PRZEKAZU , przy równoczesnym zachowaniu autonomicznego sposobu myślenia . Szacun . I tak „strzelenie po pysku” jest przesadzonym opisem . Każdy pies jest inny i z każdym należy postępować inaczej , zwłaszcza jeżeli jego zachowanie może być potencjalnie niebezpieczne , ale każdy NORMALNY pies – czyli taki , którego właściciel nie musi „przywiązywać do kaloryfera” z obawy by ten nie rzucił się na gości – na pstryk w pysk reaguje dokładnie tak samo . Zaprzestaje niechcianego zachowania i NIE MA W TYM ŻADNEJ FILOZOFII . Coceromaniaczka też jakoś nie mia problemu ze zrozumieniem o co chodzi w moim postępowaniu : pies robi coś czego ja nie akceptuję , więc wysyłam mu czytelny sygnała by zaprzestał tego zachowania i TYLE A dla panien czepialskich : rotek , w moim odczuciu jest najbardziej jaskrawym przykładem ze wszystkich , z którymi w miarę regularnie mam do czynienia , stąd podałam akurat jego przykład . Dokładnie tak samo , jak z tłuściochem , postępuję ze wszystkimi psami , z którymi mam do czynienia , za każdym razem kiedy uważam to za konieczne . Zwłaszcza jeżeli ich właściciele zachowują się jak rodzice rozwydrzonych dzieci , uważający , że złe zachowanie ich dzieci jest oznaką ich „żywiołowej osobowości” . Ja nie lubię , jak gówniarz przeszkadza w rozmowie i generalnie zachowuje się jak by miał adhd , tylko i wyłącznie dlatego ,że nie jest w centrum uwagi. Niektóre mamy , odpuszczają sobie zwracanie uwag swoim dzieciom , bo a) nie umieją sprawić by dzieci się ich słuchały b) przyzwyczaiły się , że ich dzieci źle się zachowują . Mnie to nie musi odpowiadać i dlatego JA zwracam uwagę zarówno dzieciom , jak i psom . Co sobie myślą właściciele psów, szczerze mówiąc mam w nosie . Moje zamszowe szpilki są moje i nie życzę sobie by były żute . Ale : faktycznie zauważyłam ,że nic tak nie wkurza właścicieli danego psa jak fakt , że ICH pies reaguje na „polecenia” obcego → nie ma to jak KOMPLEKS ...
  5. uciekło mi ostatnie zdanie - sorry ! ja staram się wchodzić do każdego psiego domu . Nie ma w tym nic wyzywającego , bo ani na psy nie patrzę , ani do nich nie mówię . Traktuję je jak powietrze i dla większości z nich to wystarczy , żeby zbić je z tropu . A jak już wyłamie się psa z jego schematu , to wszystko staje sie dużo prostrze . Najgorzej ,że właścicele nie dają się tak łatwo... Pozdro
  6. Pozwolę sobie odnieść się do (większości) wpisów na przykładzie jednej „wklejki” → "wkładu" jednej z forumowiczek . Zmęczyłam artykuł , który ta pani uznała (najwyraźniej) za „zamykający dyskusję” lub przynajmniej „kwestionujący jej sens” . I , po prostu , przyznam ,że (kolejny raz) „błyskotliwa riposta” przywołała mnie do porządku . Wreszcie „ogarnęłam” w czym rzecz … Zamknięcie tematu „dominacji” w termin „teoria dominacji” i sprowadzanie każdej rozmowy do „dyskusji zwolenników/wyznawców (tzw) teorii dominacji z jej przeciwnikami” powoduje kręcenie się w około „teorii” → teorii na dany temat , a nie sedna zagadnienia . Tak zaczyna się ideologizowanie . Myślenie ideologiczne zawsze niesie za sobą ułomność zawartą w zamknięciu się na wszystko co nie jest wygodne wybranemu sposobowi narracji . Tym samym uznaję , że moje dalsze próby nakłonienia „udzielających się w temacie” do skupienia się na istocie rzeczy nie mają najmniejszego sensu . Ideologizowanie zawsze prowadzi do wynaturzeń . W sztuce mamy socrealizm , niby realizm ale jednak posłuszny ideologii , z realizmem mający mało wspólnego … Dominacja , o której ja mówię od samego początku → dominacja mentalna jest nierozerwalnie związana ze „stanem ducha” - bo nie wiem już jak prościej mogłabym to ująć . Sprowadza się to do tego , że jeżeli wchodzę np. do mieszkania moich znajomych , którzy nie ogarniają swojej „uroczej , miśkowatej baryły , psa w typie rotka , z nastawieniem , że jestem jak Henryk VIII , kiedy ustanowił się głową kościoła czyli → MOGĘ ABSOLUTNIE WSZYSTKO , ŚWIAT JEST MÓJ I JEST MI Z TĄ MYŚLĄ BARDZO DOBRZE , ich pies , który zazwyczaj → opis na końcu wpisu ← zachowuje się jak zupełnie inna psia osoba . Nie ośmiela się na mnie wskakiwać , a kiedy mu się zdarzy , to po jednym strzale w kufę przestaje i po prostu siada i patrzy na mnie (od chwili wejścia do mieszkania olewam psa i nawet na niego nie patrzę ,nie wspominając już o mówieniu do niego , witam tylko jego właścicieli) . Za każdym razem , kiedy „baryła” próbuje wciągnąć „mnie do swojej bajki” w której chodzi w skrócie o to ,że : „stara , to ja tu jestem gwoździem programu, to moje mieszkanko i wiesz ja mówię co i jak robimy” i podchodzi do mnie – bezceremonialnie naruszając moją przestrzeń – próbuje nakłonić mnie do robienia tego , co zazwyczaj robią wszyscy goście , czyli głaskania go kiedy i jak długo chce (opiera się o fotel na którym siedzę i kładzie jedną łapę albo obydwie na moich kolanach , raz po raz zahaczając pazurami o moje jaensy i merdając całym sobą przy okazji) , ja daję mu po mordzie i równocześnie jednym ruchem spycham jego łapy z fotela (nie robię tego agresywnie, robię to dosadnie – nie jestem wtedy zła , nie myślę : „spadaj głupi psie” , tylko : „nie rób tak” - ta sytuacja nie powoduje u mnie jakichś zbytecznych emocji, po prostu chcę ,żeby zaprzestał określonego zachowania i tyle ). Po góra trzech próbach przestaje mnie molestować i zaczyna szanować moją przestrzeń (inaczej niż w stosunku do innych gości) . Wyznaczam granicę i pokazuję mu o co mi chodzi . Daję mu prosty komunikat : „nie rób tego , bo nie masz prawa mnie dotykać ”. Pies kładzie się w pobliżu ale ponieważ ja do niego nie mówię i na niego nie patrzę on nie podejmuje ze mną żadnej interakcji (wcześniej zaznaczyłam mu ,że to ja określam kształt naszych kontaktów) i WŁAŚNIE GO ZDOMINOWAŁAM . Mija kilka , kilkanaście minut „gruby” podchodzi do mnie , bardzo ostrożnie i zaczyna wąchać moje stopy , moje spodnie , podnosi łeb i wącha moje dłonie , po czym znowu spokojnie uwala się gdzieś blisko i uderza w kimono . Właściciele mają idiotyczne miny , bo on „zawsze jest taki żywiołowy , a przy tobie jest taki cichutki , na pewno się obraził , że go nie chciałaś głaskać” (zupełnie jakby namolne zachowanie w stosunku do gości było przejawem i „odcieniem” psiej „osobowości” - nie to po prostu jest NIEPOSŁUSZEŃSTWO). No i pańcia woła „baryłę” , ten się nakręca i znowu robi się męczący , więc ja powtarzam „strzał w pysk” (przypominam mu , że w ze mną jest inaczej ; to „gruby” wchodzi do mojej bajki , w której to ja jestem „gwiazdą wieczoru” , nie odwrotnie) i przynajmniej ja mogę napić się kawy . „Gruby” , który zdaniem właścicielki „ma do mnie żal” , bo tak „chłodno się z nim obeszłam” , natychmiast jest przy mnie , kiedy go wołam . Ale już się na mnie ni pcha , a siedzi i spokojnie czeka aż dam mu znać o co mi chodzi . Ja proszę go np. o 5kę (pies reaguje na wiele komend – zazwyczaj tylko , tych wydawanych przez właściciela , pani się praktycznie wcale nie słucha) , „miskowaty” podaje 5kę , ja mówię „dobry pies” i gestem odsyłam go na miejsce . Po dwóch godzinach takiej wizyty , kiedy ja nie dbam czy nie „urażę uczuć baryły” o co martwi się „pańcia”, kiedy na schodach ktoś hałasuje i „misiek” biegnie do drzwi „załatwić sprawę” , to kiedy go wołam najpierw milknie . Po chwili znowu zaczyna szczekać . Ja wstaję , idę do przedpokoju , staję pomiędzy nim , a drzwiami (po prostu wchodzę pomiędzy drzwi a psa , tak pewnie jak tylko mogę , co daje taki efekt „pola siłowego” , jak bym była w mydlanej bańce) i pies natychmiast daje mi przestrzeń . Odsuwa się od drzwi i przestaje świrować . Ja nic do niego nie mówię . Daję mu tylko sygnał mową ciała ,żeby odsunął się od drzwi , „biorę je w posiadanie” a skoro to są „moje” drzwi , moje wejście do domu i ja je „posiadam” , to on nie ma prawa ich „bronić” , więc nie może zachowywać się , jak ma to w zwyczaju , bo JA NAD NIM DOMINUJĘ . Czy moja DOMINACJA nad "baryłą" wpływa na jego kontakt z właścicielami ? Mało , bo oni "wiedzą lepiej" i , w skrócie, piesek jest po to żeby go kochać . Natomiast moje nastawienie do ich psa (psów generalnie) i to jak zachowuję się , kiedy mam z psami do czynienia ZAWSZE wpływa na relację ja-konkretny pies - i o to chodzi :) Kiedy odwiedzam tych samych znajomych i albo miałam kiepski dzień albo nie umiem zachować powagi w kontakcie z psem i on doskonale wie ,że danego dnia nie jestem Henryk VIII , a tylko go udaję , to mam problem z ogarnięciem go . Tym bardziej ,że nie jest to mój pies i sporadycznie mam z nim kontakt . Tak więc sprawa jest prosta jak budowa cepa , nie ma w niej żadnej filozofii . Zwyczaje „grubcia” : zawsze sam podejmuje decyzje, gdzie i kiedy „poleguje” - wszyscy się o niego potykają, nie warczy wtedy tylko na pana i efekt jest taki, że pani i wszyscy prócz pana tańczą dookoła psa, by na niego nie nadepnąć - hałas na korytarzu powoduje , że zaczyna świrować – natychmiast podbiega do drzwi i w zależności od „nastroju” raz sprawia wrażenie , że przegryzie się przez nie i unicestwi psa sąsiadów, którego sąsiad akurat zabiera na spacer, innym razem tylko poszczekuje i nadstawia ucha . - gości wita wariackim tańcem i głośnym szczekaniem – skacze na nich i kiedy tylko może opiera o nich przednie łapy – jest wtedy „bardzo słodziutki” jak uważa jego właścicielka ale faktycznie jest wtedy po prostu aż nadto przyjacielski - pies warczy na większość gości swoich właścicieli (w określonych sytuacjach) ale równocześnie jest bardzo milutki, kiedy chce, żeby się nim zająć - choć czasem znowu warczy , kiedy się go odpycha , nigdy nikogo nie ugryzł ale czasem „sprawia wrażenie, że mógłby” , generalnie większość znajomych się go troszkę obawia , sami go nie zaczepiają (nie dotykają , bo potrafi pokazać zęby) , czasem go do siebie wołają i jak już zechce podejść to wtedy go miziają ale jak próbują go odepchnąć ,żeby sobie już poszedł , bo chcą np. napić się kawy , to wtedy on potrafi warknąć i pan go odwołuje do siebie i on wtedy grzecznie do niego idzie , kręcąc dupką (bo niestety nie ma do merdania ogona) -bywa agresywny w stosunku do innych psów i nie zawsze przebiega na zawołanie – ociąga się tak jak wchodził na swój okręt Master and Commander Russel Crowe na
  7. Tłamsik : dokładnie tak ! Kiedy jesteś chory i osłabiony pies doskonale zdaje sobie sprawę ,że nie jesteś w formie . Dlatego jeżeli od samego początku , od pierwszych dni , kiedy psiak jest w twoim domu , uzmysłowisz mu , że jesteś szefem i nie będziesz pozwalał mu kwestionować tego stanu rzeczy ,korygując go za każdym razem , kiedy zachowa się w stosunku do ciebie , czy któregokolwiek z członków rodziny , w sposób dominujący , łatwiej będzie ci „ogarniać go” kiedy psychicznie będziesz rozłożony . Będzie ci łatwiej , bo pies będzie w twojej rodzinie funkcjonować jako „element” , a nie „gwóźdź programu”. Sybel : dziękuję ,że chciało Ci się zrozumieć mój punkt widzenia . Evel : jeżeli nie znasz psiego języka ciała , komunikacji , to faktycznie twój pies łatwiej toba manipuluje , bo np. pozwalasz mu na robienie rzeczy, których nie akceptował by inny pies . Inny pies okazałby psu ,że coś mu się nie podoba i twój pies musiałby „wejść do jego bajki” i uznać jego zwierzchnictwo . Ty zapewne nie zwracasz uwagi na połowę takich zachowań , a do tego masz smaczki albo zabawki . Udomowienie oznacza tylko i aż konformizm . Człowiekiem można manipulować . Z innymi psami pies musi się liczyć Na samym początku zaznaczyłam ,że rozumiem iż większość z atakujących moja „tezę” osób przyjęła ,że psy są w naukowych definicjach równie dobre jak ludzie … I jak zwykle było „jedwabiście egoistycznie personalnie” Pies Pustyni jak zwykle z dystansem i na chłodno – dziękuję
  8. Odnośnie (nieakceptowanego) umaszczenia : u APBT każdy rodzaj umaszczenia jest dopuszczalny Z WYJĄTKIEM merle (w dużym skrócie merle nie jest „zdrowym” umaszczeniem [ryzyko rozmnażania psów merle bez testów genetycznych] – Stąd bardzo mnie ciekawi Catahula Leopard Dog i aktualnie poszukuję informacji o CLD i ich genetycznych przypadłościach w bezpośrednim odniesieniu do rasy) Co do wątróbki faktycznie miałaś rację :) . Zarówno u AST jak i SBT czarny podpalany odpada (Jako dziedziczony po starych przodkach -dosłownie „ancient”- terrierach . Najprawdopodobniej za bardzo przypominają przodków/protoplastów rasy i to uznawane jest za wadę) „Wątróbka” , bo jest to maść „echo” pierwotnych pitów -tu także dosłownie „ancient” PB- (upierałabym się , że ma to związek z „mutacją”, której efektem jest pojawienie się tej maści) . Więcej niż 80% bieli też nie przechodzi . (Białe psy mają większe szanse na skórne alergie i głuchotę . Choć w części artykułu poświęconego umaszczeniu APBT i AST , z którego czerpałam informacje nie ma uwag tego typu...) A co do sprawy„umaszczenie-zachowanie(ewentualna„agresja”)” : nie da się merytorycznie wypowiadać na ten temat bez odniesienia do podstaw genetyki → dziedziczenia umaszczenia : [URL]http://bowlingsite.mcf.com/Genetics/BasGen.html[/URL] (artykuły Sue Ann Bowling , świetnie opracowany materiał , nie mam pomysłu jak w skrócie oddać to co najważniejsze więc odsyłam do lepszych od siebie )- kiedy cierpliwie prześledzi się efektem jakich „wariacji” są niektóre rodzaje umaszczeń i przed czym maść potencjalnie „ostrzega” , staje się oczywiste ,że osoby tworzące wzorce ras nie kierowały się jedynie „względami estetycznymi” . Dziś mamy możliwość przeprowadzania testów genetycznych ale sto lat temu nie było to możliwe . Sprawa Albono Dobków jest wręcz karykaturalnie łopatologicznym przykładem , na olewanie genetyki i rozmnażanie psów „za wszelką cenę”. *Dzisiejszy Red-Nose jest potomkiem szkockich i irlandzkich wariacji na temat pierwszych TTB. I to tylko jedną . W swoim czasie popularne były też blue-nose („game dog's” pochodzące z tych linii hodowlanych uchodziły za wyjątkowo ostre) ... Konkretnie uważa się (Angole i Amerykanie) , że to dziś już wymarły irlandzki bulldog był pierwszym red-nose'em . Był cięższy , mniej zwrotny od bardziej terrierowych „fajterów” (typowy bullenbeiser → przodek STB) i nie wytrzymał konkurencji z bardziej „fit” psami . Kennel'e , linie hodowlane APBT , które dążą do otrzymania psów w tym właśnie „pierwotnym” typie , określane są jako „Old Family Red Nose” . W swoim czasie był w USA program rekonstrukcji „rasy” czy raczej typu „American OLDE IRISH BULLDOG”. Ale nie powiódł się ponieważ ostatecznie w miotach pojawiało się tak samo dużo psów z czarnymi nosami , jak z „czerwonymi” . A przecież to właśnie ten „czerwony” nos miał być cechą charakterystyczną dla psów z programu hodowlanego , opartego na samych red-nose'ach . „Czerwononose” były punktem wyjścia , a tu okazało się ,że planowa hodowla nie daje samych red-nose'ów ... Generalnie charakterystyczną cechą psów w tym typie jest zdecydowanie bardziej „buldogowa” głowa , niż u ich „klasycznie” APBT Red Nose kuzynów .
  9. Tekst , który zapoczątkował „dyskusję” , nie był zamierzony jako „bezpośredni atak” skierowany „przeciwko” komukolwiek z forumowiczów . Ten tekst jest niczym innym jak pytanie skierowanym do psiarzy (forumowiczów) wypowiadających się na forum , zadanym przez osobę czytającą/obserwującą wątki tematyczne . Uznałam ,że powyższe jest zupełnie oczywiste . Okazało się jednak , że niestety tak nie jest , gdyż z kompletnie nie zrozumiałych dla mnie przyczyn , niektóre osoby wypowiadające się w zainicjowanym przeze mnie wątku , cholernie „personalnie” tekst odebrały . I tak zamiast zabrać głos w sposób „adekwatny” do sytuacji – bez traktowania mojego pytania jako „zamachu” na własny sposób „widzenia świata” - czyli po prostu zgodzić się z „tezą” autora (zasady hierarchii obejmują wszystkich , z którymi pies ma styczność , niezależnie od gatunku , a większość problemów właścicieli z ich psami , wynika z ignorowania przez tychże właścicieli roli przewodnika , jaką odgrywać powinni ) – przy użyciu merytorycznych argumentów . Lub przeciwnie obalić ją , również w oparciu o merytoryczne argumenty . Niektórzy dosłownie „odjechali” , przy pierwszej okazji , pozostawiając meritum sprawy nietknięte . Przypominam , że bardzo „łopatologicznie” ujmując temat , zapytałam dlaczego w większości ludzie posiadający psy , uważają że psi porządek postrzegania rzeczywistości , ich nie wiąże ? Forumowicze poszli na łatwiznę i zamiast podzielić swoimi/personalnymi doświadczeniami (doświadczenie wynika z „prawdy zetknięcia się z empirią”) , zaserwowali mi jedynie „opinie” i „przekonania” (które jak wszyscy wiemy z prawda wcale nie muszą mieć wiele wspólnego) , których „wartość” zwiększyć miało odwołanie się do „autorytetów” . Szanowni Państwo , nie jest sztuką , ani żadną wartością „pójście na skróty” i sięgnięcie po czyjeś „tezy” , badania czy opinie . Dziwię się wręcz , że przy tym „stylu” prowadzenia „dyskusji” żadne z was na starcie , nie wkleiło , w ramach odpowiedzi , linku do opracowań , któregokolwiek z wymienionych przez was autorów lub wywiadu z nim . Skromnie ograniczyliście się jedynie do ogólnego „powołania się” na autorytety . Gdybym chciała poznać „naukowe” czy „pseudo-naukowe” zdanie na powyższy temat , to albo skierowałabym swoje pytanie do kogoś z np. SGGW albo inaczej skonstruowałabym pytanie . Nie skierowałam jednak pytania do nikogo z SGGW , a do użytkowników forum , właśnie po to by móc zapoznać się z niezależnymi , podpartymi autentycznie własnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami ludzi „samodzielnie doświadczających” i myślących , rzecz jasna . Przejrzawszy całe mnóstwo wątków dotyczących problemów posiadaczy psów z ich psami , dostrzegłam iż większość z nich ma wspólne źródło/podłoże : pies nie do końca „ogarnia” jakie jest jego miejsce w ludzkiej rodzinie . I nie jest to wina psa , tylko człowieka , który się nim opiekuje . Jest to dla mnie zupełnie jasne i dlatego zaskoczona jestem , że nie dla wszystkich jest to równie oczywiste . Dziwi mnie , że nie wszyscy dostrzegają zależność pomiędzy uświadomieniem psu jego miejsca u boku człowieka , a problemami natury behawioralnej i że zamiast szukać rozwiązania problemu u jego źródła , wciąż kręcą się w kółko stosując się do „rad” nie przynoszących rezultatów albo rozwiązujących problem tylko na chwilę … Uświadomiłam sobie ,że sposób w jaki mój pierwszy w tym temacie , wpis został „zrozumiany” , reakcja na niego , że dla sporej grupy właścicieli psów faktyczne , a więc długotrwałe rozwiązanie kłopotów , z którymi się borykają (na co dzień lub od święta) nie będzie możliwe . Na koniec tak tylko dla zasady : kwestia rozmanżania się psów w warunkach naturalnych (np psy dziko żyjące , a więc te którymi nie opiekuje się człowiek) , to jedna sprawa , kwestia rozmnażania pswó przez hodowców , to inna historia . Wspólnym punktem jest natomiast to ,że ten który POZWALA się rozmnażać JEST Alfą . Udomowienie nie oznacza , że pies nie ma nic wspólnego z wilkiem . Udomowienie pozwala korzytsać psu z faktu ,że może na człowieka "liczyć" . Jak to zbyt mało ,żeby przekonać tych dla których "własne zdanie" jest "najwyższą świętością" (nezależnie od wszystkiego) , to wystarczy poszukać sobie informacji o hybrydach . W USA panuje ostatnio moda na hybrydy : Husky+wilk , malamut+wilk , akita+wilk , ON+wilk . Problemy z jakimi borykają się ich właściciele skutecznie obalają tezy ,że pies domowy to coś zupełnie innego niż wilk . Gdyby tak było jeden wilczy strzał , w dziesiątki pokoleń domowego psa , nie przewracałby świata właścicieli tych hybryd do góry nogami . Martens : sorry . Szacun , musisz być fajną babą , skoro się na Tobie "nie poznałam" ;) pozrawiam
  10. "zrównowazony" to przymiotnik ... sorki Drą sie na psy ludzie NIEZRÓWNOWAŻENI - PRZEPRASZAM
  11. Martens : i właśnie o to mi chodzi : masz dystans nie wydziwiasz , nie cackasz się i nie masz problemów ... A z laskami zawsze jakoś pod górkę … Choć przypominam , że w moim zamyśle dyskusja miała dotyczyć tego dlaczego psiarze tak po macoszemu odnoszą się do kwestii hierarchii i dlaczego większość z nich uważa , że ich jako ludzi ta sprawa zupełnie nie dotyczy :) . Byłabym wdzięczna za Twoje uwagi (już bez odniesień do TV i "literatury fachowej") , na ten temat , tym bardziej ,że udało nam się znaleźć wspólny mianownik przy TTB :) Delph : Ty wiesz co to jest sarkazm czy w ogóle … Pytam bo coś mam wrażenie , że niezależnie od tego jak bardzo chciałabym do ciebie trafić , to jestem bez szans . Pewnie wiesz , że z sukami jest tak ,że jak się raz spotkają i sobie nie podejdą , to za cholerę ich nie przekonasz ,żeby się jednak polubiły i zawsze rozbijesz się o to ,że jedna będzie chciała zagryźć drugą w imię „na tym osiedlu , to moje szczeniaki będą ważniejsze od twoich i zagryzę cię suko , niech no cię tylko dorwę” . I bez urazy ale mam wrażenie ,że te nasze problemy z komunikacją zmierzają w takim właśnie kierunku . Więc wybacz ale może po prostu zacznijmy się wymijać , bo nie mam do Ciebie cierpliwości . A wiesz , jak to jest z nami dziewczynami :) Ostatni raz skomentuję Twoją wypowiedź : „dostały jasny komunikat czego tolerować nie będę i tyle” - to właśnie jest , moja droga , dominacja . Uzyskanie od psa tego ,że przestrzega Twoich reguł , oznacza , że pies jest w stosunku do Ciebie uległy . Nie fika , tylko trzyma się granic , które mu wyznaczyłaś . Jakkolwiek to nazwiesz A szarpią i wrzeszczą na psy ludzie nie zrównoważeni Z mojej strony tyle komentarza do Twoich uwag , Delph
  12. [URL="http://www.whitedobes.com"]www.whitedobes.com[/URL] - bardzo solidna rzecz Przeszukam jak będę mieć chwilkę czasu swoje "archiwum" ale gdzieś mam fajne opracowanie o umaszczeniu TTB (o czerwononochych też) :)
  13. Miałam wrażenie ,że dosyć czytelnie określiłam ,że powyższy wątek jest swego rodzaju podsumowaniem ... Cóż ... Spoko , zdążyłam się już przyzwyczaić ,że dla większości psiarzy sprawy związane z dominacją i hierarchią zawsze wiążą się z jakimś rodzajem „frustracji” . Że raz dominacja jest , a raz jej nie ma ,w zależności jak łatwiej jest danemu właścicielowi .Pogodziłam się też z faktem ,że ja która się szczególnie z psami nie obcyndalam , nie mam z nimi kłopotów , a panny które w parku patrzą na mnie jak na esesmana , odurzone „metodami pozytywnymi” , nie umieją (jak im się smaczki skończą albo pies nie ma ochoty) przekonać psa , by przybiegł na zawołanie . Przyjęłam do wiadomości , że jest typ ludzi , którzy „tak mają” i nie staram się tego zmienić .Choć dziwić się , chyba i dopytywać dlaczego tak jest , mam jeszcze prawo . Czy też już nie ? Zaskakujące (chociaż może wcale i nie...) ,że ogromna większość kobiet strasznie zaczyna warczeć i infantylizować w powyższym temacie …Te „argumenty” na obalenie mojego „ale” w stylu „mam pieska i kocham go” nijak się mają do rozwiązywania problemów , w opisach których to własnie laski się prześcigają . Skąd ta tendencja do „poszukiwania kolorów” w prostych sprawach ? Dlaczego jest tak ,że kiedy biorę na spacer psa osoby , która opowiada , że pies zawsze rzuca się na jamniki i jest jedwabiście trudny , ze mną chodzi jak w zegarku ? Z mojego punktu widzenia w relacji człowiek-pies naprawdę nie ma żadnej filozofii … A tak na marginesie Delph (właśnie o takie babki mi chodzi powyżej) co to jest za argument ,że wszystkie szkółki mają teraz metody pozytywne ???!!! Dziewczyno jak wszyscy zaczną pić siuśki , za przeproszeniem , to Ty też zaczniesz ?! Proszę … Miałam nadzieję na jakąś wymianę doświadczeń , jakieś „przekonuj i daj się przekonać” albo ,że ktoś rach-ciach wypunktuje mnie dlaczego ja się mylę i koniec , kapcie spadłyby mi z wrażenia i tyle . A tu nic zero konkretów . Tu nazwisko , tam nazwisko , a miało być o sobie , z własnych doświadczeń , nie z telewizora . Nie udało się .Na marginesie : klasyfikowanie czyichś argumentów na zasadzie "no tak naczytał się" , "naoglądała się" jest wyjątkowo słabe . Nie wszyscy jesteśmy niewolnikami schematów . A poza tym wyjątkowo źle kojaży mi się przyklejanie łatek . Choć to świetny sposób by zmknać oponentowi usta ... Ogłaszam wszem i wobec ,że przyznaję się do swojej bezsilności w starciu z irracjonalnymi przekonaniami , których nikt nie chce zetrzeć z merytorycznymi argumentami , ani nawet podeprzeć własnymi doświadczeniami . Ni cholery nie mam szans .Nie pozostaje mi nic innego jak zachować się jak przystło prawdziwej kobiecie i "unieść się urażoną dumą" . Strzelam focha w stylu Delph Wywieszam białą flagę i liczę ,że urażone dziewczęta zdołają ochłonąć
  14. Na wszelki wypadek , bo tu często zdzarzają się nieporozumienia , przez sforumowanie : "w psim świecie rozmnażają się tylko uprzywilejowani osobnicy" mam na myśli okolicznosci w których na świat przychodzą dzikie wilki (żeby nie wiem jak mocno zaklinać rzeczywistość nie zmieni to faktu ,że psia rzeczywistość wzorowana jest na wilczej) oraz dzikie psy czyli zwierzęta , w których życie nie ingeruje człowiek . Hodowcy i szczeniące sie suki hodowlane , to inna para kaloszy .
  15. Sybel : Brawo za uwagę o wychowaniu ludzi w szacunku do zwierząt ! Wiele psów patologicznie nienawidzi dzieci , jak to ujęłaś , po pierwsze dlatego , że ich rodzice uważają ,że dzieciom wolno wszystko i olewają to jak dziecko odnosi się do zwierzaków . Po drugie dlatego ,że ludzie nie uczą psów szacunku do swoich „szczeniąt” . W psim świecie matka bardzo dokładnie ustala kiedy i na jakiej zasadzie pozostali członkowi stada/rodziny mogą zbliżyć się do szczeniąt , a ponieważ w psim świecie rozmnażają się tylko „uprzywilejowni osobnicy” , naturalne jest , że szczenięta dostają „immunitet” i wszyscy członkowie stada od pierwszych chwil obdarzają je szacunkiem godnym szczeniąt dominującej pary . Ludzie ignorują psie podejście do życia . Nie są dla swoich psów alfą ani zanim pojawi się dziecko , ani potem . Dlatego małe dzieci , fakt , są ulgowo traktowane przez większość psów ale do czasu . Jeżeli pies warczy na baraszkującego na podłodze dwulatka , to robi to dlatego ,że nikt mu nie uświadomił , jaka jest jego-psa rola i o ile ważniejsze w hierarchii jest dziecko . Jeżeli pozwalasz podchodzić psu do dziecka zawsze wtedy gdy ma on na to ochotę , nie stawiasz przed nim granic , nie dbasz by kontakt psa z dzieckiem odbywał się na Twoich warunkach , wtedy kiedy Ty chcesz psu pozwolić podejść do dziecka , nie możesz oczekiwać od psa ,że nagle zacznie „szanować” dziecko . Pies , który w swoim mniemaniu dotąd w pełni uczestniczył w wychowaniu dziecka i to na własnych , nie korygowanych przez człowieka zasadach , nie ma powodu nagle z dnia na dzień zacząć się z nim liczyć . Rolą właściciela jest być dla psa przewodnikiem → przewodzić psu . Autentycznemu przewodnikowi pies ufa . Pies , który chce mierzyć się na spacerze z innym psem ,nie jest psem uległym wobec człowieka , który powinien być dla niego przewodnikiem . Dlaczego człowiek musi być dla psa przewodnikiem ? Ponieważ wtedy zdejmuje z psa ciężar „dowodzenie wycieczką” . Jeżeli pies ufa ,że TY jesteś szefem , to kiedy Ty nie podejmujesz żadnych działań widząc nadchodzącego psa i po prostu zachowujesz spokój , to dla Twojego psa jest to prosty sygnał : „ona-szef nie widzi powodu dla , którego mielibyśmy przejmować się tym obcym , a skoro ona nie widzi powodu ,żeby się martwić , a ona jest szefem , to ja nie muszę się martwić tym bardziej” . Nawet jeżeli oszczeka was ten „obcy” pies i nawet jeżeli właściciel ledwo go utrzyma , to Ty zachowując spokój , po prostu będąc przewodnikiem , dużo szybciej/skuteczniej i przy zdecydowanie mniejszym wysiłku „ogarniesz” swojego psa i bezproblemowo pójdziesz w swoją stronę . Dalej nie chodzi o braki w komunikacji z psami ale o komunikowanie się z nimi w sposób dla nich czytelny . Nie można wychodzić z ignoranckiego sposobu myślenia ,że Ty komunikujesz , a on ma cie rozumieć . Masz wysyłać komunikaty , które on może odczytać Może Twoje psy nie kładą się obok siebie , bo umieją wzajemnie przekazać sobie ,że nie życzą sobie naruszania własnej przestrzeni , jeden warknie na drugiego i wszystko jasne : nie chcę cie tu , a z wami , domownikami-ludźmi nie muszą się liczyć i robią co chcą , bo nikt nie wyznacza im żadnych ograniczeń ? Człowiek rzadko kiedy jest interesujący dla psa , chyba ,że ma smaczki albo da się wciągnąć w rzucanie piłki . Psy wolą spędzać czas z psami , bo nie mają z nim komunikacyjnych problemów . Tylko i wyłącznie z Twojego ludzkiego i odrobinkę egoistycznego punktu widzenia „przytualnie się jest wartością” ćwiczenia → dyscyplina → okazywanie uczucia ← to kolejność „działania” , która uszczęśliwia psa Delph – a dlaczego wszyscy upierają się ,że „dominacja” jest czymś złym ??? Ludzie boicie się ,ze pies się na was „obrazi” za to ,że przestaliście pozwalać mu by robił co chce i wyznaczyliście jasne zasady ? To skrajny obłęd Wiesz , co … wszyscy , którzy mają ze swoimi psami problemy , o których piszesz są ofiarami tzw „metod pozytywnych” , non-stop je stosują i słabo na tym wychodzą … Zero efektu + niczym nieuzasadniona wiara w ich skuteczność Powodzenia tak generalnie i super ,że jesteś zadowolona ze swoich metod i tego jak ogarniasz swoje zwierzaki . Sybel jest przynajmniej konkretna i nie zmusza mnie ,żebym się powtarzała i bardziej jeszcze „upraszczała” tematu … Ps . Większej bzdury niż ostatni akapit od dawno nie zdarzyło mi się czytać .
×
×
  • Create New...