Jump to content
Dogomania

Etna B

Members
  • Posts

    16
  • Joined

  • Last visited

About Etna B

  • Birthday 04/20/1982

Converted

  • Location
    okolice Bydgoszczy
  • Interests
    wiele... ;)

Etna B's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Właśnie wybieramy wspólnego kandydata miau i dogo do głosowania na wrzesień na Krakvecie!

    PROSZĘ ZAGŁOSUJ NA Przytulisko ZNAJDKI czyli przytulisko JoliB - brzuszki czworonogów przytuliska czekają na Twój głos. Pani Jola teraz BARDZO POTRZEBUJE pomocy, w nocy 7/8 września pożar zabrał cały dobytek zgromadzony w garażu, przygotowany do przeprowadzki.

    link do wątku głosowania http://www.dogomania.pl/threads/214317-KrakVet-wybieramy-kandydata-na-wrzesień

    Dla kogoś to dwa kliknięcia, dla tych psów to nieoceniona ogromna pomoc...

  2. [quote name='Merenwen'] Spróbuj skorygować smyczą psa, który jest tak rozentuzjazmowany, że nie reaguje kompletnie na nic, oczy mu prawie z orbit wyłażą, przez kilkanaście minut nie może się uciszyć, a przez następne pięć będzie jeszcze ciężko dyszał z emocji :lol:. Powodzenia! :cool3:[/QUOTE] No co Ty? I smaczek nie działa??? ;P (Sorry za ironię i złośliwość...) A tak poważnie to jeśli w takiej sytuacji lekkie sygnały nie działają, to przechodzisz do silniejszych (i to nie ma nic wspólnego z agresją wobec psa). Bo nie wyobrażam sobie, że stoisz wtedy te kilkanaście minut i czekasz (pies się niczego nie nauczy...). Dla mnie jeśli -nawet przy tak brutalnej dla niektórych metodzie położenia psa na boku- nie robisz tego, żeby się wyżyć na psie tylko go opanować, uspokoić; robisz to w odpowiednim czasie, z odpowiednim 'natężeniem', bez złości, 'zaciśniętych zębów', to to jest korekta -nie przemoc... Wszystko jest względne i nie jesteśmy w stanie słowami dobrze opisać zaistniałych sytuacji jak i obiektywnie ocenić reakcje właścicieli robiąc to teoretycznie... 'na sucho'...
  3. I jeszcze jedno[B]: Merenwen[/B][QUOTE]od czasu do czasu dla zasady wyganiałam psa z łóżka[/QUOTE] Skoro 'od czasu do czasu', to wcale się nie dziwię, że pies Ci zgłupiał! Bo w końcu nie wiedział czy dozwolone jest wchodzenie do łóżka czy nie. Robienie wody z mózgu... [QUOTE]To zależy, co się rozumie pod pojęciem "specjalistów"... [/QUOTE] Osoby prowadzące szkolenia psów metodami pozytywnymi (prowadzące szkoły), z doświadczeniem kilkunasto- a nawet, w przypadku dwóch z tych osób, kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w pracy z psami. Osoby posiadające dyplomy trenerskie.
  4. yamayka- i ja się pod tym podpisuję:) w 100%:) Wiele osób wpada tutaj ze skrajności w skrajność, widzą czarne albo białe, nic pomiędzy!!! Dowód? Nikt nie zwrócił uwagi na to, że przy całym swoim wywodzie napisałam o dostosowywaniu METODY SZKOLENIA DO PSA, co uważam za niezbędną podstawę! Inaczej szkolimy strachliwego psa po przejściach, a inaczej psa po przejściach który na wszystko reaguje agresją! Kto twierdzi inaczej- "gratuluje" braku wiedzy praktycznej. Dowód nr 2: napisałam o klapsie i już przeczytałam, że byłam bita (o zgrozo!!!). Ludzie opanujcie się! Merenwel, Sybel- ja też nie miałam okresu buntu, mam wyższe wykształcenie, pracuję w szanowanym zawodzie, mam własną działalność i jestem stabilna psychicznie:P Ktokolwiek choćby sugeruje, że moi rodzice mnie 'lali', 'pastwili się' i inne bzdury, oj..... niech się ma na baczności. Myślę, że sam by pozazdrościł układów i więzi w mojej rodzinie. Ale dość o tym, bo to nie forum 'psychologiczne', a forum 'psiarzy' a odbiegamy od tematyki... I nie trzeba psa ciskać na ziemię, szarpać za kark, demonstrować przewagi fizycznej 24godziny na dobę, czy inne bzdury. Przewodnik stada, to ktoś godny ZAUFANIA i dający POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA, ktoś za kim pies CHCE podążać, a nie idzie, bo się go boi!!!
  5. Trzeci raz zaczynam pisać swojego posta. Wersje były różne. Postaram się krótko, rzeczowo i delikatnie jak się da. 1. Dominacja. Każde zwierzę, jeśli jest więcej niż jedno tworzy stado. Mrówka, szczur, pies, kot, koń... człowiek... I w każdym stadzie obowiązuje hierarchia, jakkolwiek ją nazwiecie. Bez niej stado by się rozsypało. Obojętnie jakiego gatunku, czy gatunków. Stado mieszane człowiek-pies: pies nie będzie rywalizował z właścicielem o suczkę sąsiadów (ale to brzmi!;)), ale jeśli ten zacznie go siłą od niej odciągać, a pies przekonany jest o swojej najwyższej pozycji w stadzie, to na pewno go 'upomni' (w taki czy inny sposób). 2. Metody szkoleniowe. Ktoś z Was dobrze napisał: nie ma tylko czarne albo białe. Prawdziwy szkoleniowiec, behawiorysta, czy ktokolwiek uznający się za znawcę zachowania psów powinien dobierać metodę do psa, a nie dopasowywać psa do znanej sobie lub ulubionej metody. (Uwaga uogólniam!-->) Agresywnego psa nie przekonacie ciasteczkiem, żeby był grzeczny, bo on to ciasteczko ma gdzieś. I Was razem z nim. I przestańcie p***ć o tym ile szkody robią metody inne od pozytywnych. Znacie kawał o tramwaju i pani wychowującej dziecko bezstresowo??? Nie da się żyć bezstresowo, bo samo życie to stres! I już wyjaśniam, bo co 'bystrzejsi' posądzą mnie albo o to że uważam psa za człowieka, albo że jestem za wywoływaniem sztucznych sytuacji stresowych dla 'przyzwyczajenia', albo że jestem za biciem dzieci! Wychowanie dziecka i psa mają wiele wspólnych ZASAD (nie ozanacza, że to to samo!!!): spokój, konsekwencja i przestrzeganie reguł. Dobrze zastosowana kara ma dobry wpływ na dziecko. Na psa też. Tak jak jeden klaps nie zrujnuje psychiki dziecka (mojej nie zrujnował;P), tak nie zrujnuje psychiki psa. Bo skoro 'bezstresowe szkolenie psów' ma obecnie taaakie powodzenie, to skąd tyle w ostatnim czasie agresywnych labradorów, goldenów..? Do niedawna uważanych za totalne przeciwieństwo agresji? 3. Miałam duży problem z jednym z moich psów. Szukałam pomocy. Poddało sie trzech specjalistów. Pracowałam sama. Pies zmienił się baaaardzo na plus. Obecnie poprosiłam kolejnego o pomoc. Po wstępnych 'oględzinach' powiedział, że mam super psy i czego od nich chcę, że za wysoko stawiam poprzeczkę. A ja na to, że uważam, że nie mogę do końca skorygować niechcianego zachowania i uważam, że robię jakiś błąd. I że potrzebuję kogoś z zewnątrz, żeby mi go wskazał. On na to, że to ja jego mogłabym uczyć. Jak znacie jakiegoś dobrego speca, piszcie. Ja nie wiem, gdzie mam szukać dalszej pomocy... 4. 2Klocek Już bardziej się reklamować nie mogłaś. Praktycznie w każdym poście: 'jak chcesz pomoc swojemu psu, napisz do mnie maila lub zadzwoń' i tu strona, mail, nr telefonu. Mi się aż niedobrze robi... Wiele osób wypowiada się tu bardzo rozsądnie, rzeczowo i wyważenie. Mają swoje zdanie, ale szanują opinię innych. Wierzę, że Wasze psy dają taki sam dobry przykład:D Pozdrawiam:) Wszystkich:)
  6. Witam! Na temat Cesara i Victorii wypowiadałam się już w dziale "Książki", gdzie rozgorzała dyskusja baaardzo zbliżona do tej... Cesar dobry. Victoria okropna. Cesar be. Victoria cacy. I tak w kółko... Nikogo się nie da przekonać. Każdy ma prawo do swojego zdania i swoich metod. I niestety (jak już ktoś gdzieś napisał) mimo komunikatu, aby metod Cesara nie stosować 'po swojemu' a wyłącznie w konsultacji ze specjalistą, to nie jeden stwierdzi: 'co, ja nie dam rady? toć się świetnie na tym znam. sam jestem specjalistą!' i to często początek problemu... Od 8lat zajmuję się psami. Na początku bardzo sceptycznie podchodziłam do jego metod. Też widziałam w tym tylko 'podduszanie', 'szarpanie' i 'kopanie'. Na szczęście krótko. Zaczęłam uważniej słuchać i uważniej oglądać. Czy Wy- którzy nadal tak twierdzicie- nie widzicie, że na to 'kopanie' pies reaguje w taki a nie inny sposób za względu na świetne wyczucie chwili, a nie na siłę dotyku? Idę o zakład, że nie raz mocniej dotykaliście psa ręką niż Cesar dotyka nogą... (cytaty CM: 'Każda następna korekta ma być słabsza od poprzedniej' oraz 'Koryguj psa z taką siłą, aby mogło to zrobić pięcioletnie dziecko') On bardzo dobrze obserwuje, szybko reaguje i stosuje naprawdę różne metody. Jednego psa bierze 'z rozpędu' innemu daje czas i smakołyki (!!!). No i nie widziałam, żeby zakończył jakiekolwiek ćwiczenie i pies był zestresowany. W czasie ćwiczenia owszem, czasem nawet bardzo, ale sądzę, że to kwestia wyboru mniejszego 'zła' . Co lepsze: żeby pies raz przeszedł duży stres i pozbył się fobii, czy żeby dygotał przez pół życia na widok rowerzysty, kosza na śmieci, czy skrzynki na listy? (mam nadzieję,że rozumiecie o co mi chodzi, nie wiem jak to lepiej ująć). Nie jest objawieniem, bo praktycznie wszystko o czym mówi już gdzieś było. On to tylko ładnie zebrał w całość. A co do kolczatek itp. Ktoś z Was zacytował fragment z odcinka o psie z laboratorium, że Cesar zawsze zaczyna pracę na tym, z czego na co dzień korzysta właściciel. Ja wyznaję zasadę, że jak nie potrafisz nauczyć psa chodzenia na smyczy, to na kolczatce najcięższego kalibru będzie ciągnął aż 'rękę urwie'. A jeśli Twój pies umie chodzić na luźnej smyczy, to może mieć sznurek na szyi, bo i tak praktycznie nie czuje tego co ma na sobie (ma to bardziej ze względu na innych 'użytkowników chodnika' i przepisy, niż po to żeby nad nim panować). Nota bene wspomniany odcinek obok tego z agresywną amstafką Trinity chyba najładniej pokazuje sedno filozofii i sposobu pracy Millana. A odcin[U]ki[/U] z mieszańcem Dexterem, że się facet nie poddaje nawet jak jest ciężko (i przede wszystkim właścicielka też nie!!!). Jest jeszcze opisywany odcinek (pewnie widziane tylko urywki w oryginale na YouTube...) z sunią panicznie bojącą się... wszystkiego -chodzi o ten z przywiązanymi do psa balonikami. Polecam je (ale całe) do obejrzenia- warto... Jeśli chodzi o Victorię, to trochę mnie zszokowały wieści, że jakiegoś psa kazała uśpić! Zawiodłam się:( Swego czasu regularnie oglądałam jej program, ale znudziło mnie że ciągle było 'to samo'. Niedawno widziałam jeden odcinek i rozbawiła mnie mówieniem o Liderze (ktoś z Was o tym wspominał) i asertywności oraz sile energii. Czyżby ona też oglądała Cesara..?;) Dobra- miało być krótko a tu taki elaborat mi wyszedł;) Wychowujecie psa wyłącznie metodami pozytywnymi- chwała Wam za to! Poważnie. Bo prawidłowe szkolenie pozytywne, to nie 'przekupywanie psa w zamian za posłuszeństwo' jak niektórzy laicy uważają. Kto w tym szkoleniu stosuje smakołyk zawsze za każde zadanie przez całe życie psa (ależ częsty to obrazek, o zgrozo!) wypacza istotę tej metody i niestety robi złą sławę pozytywnym szkoleniowcom:((( Na koniec (naprawdę na koniec;)) mały przykład ze szkolenia: Grupa. 4suczki. 2psy. Jedna z suczek tuż przed cieczką. Jeden pies tuż po pierwszym skoku hormonów (młodzik, który czuje, że 'coś jest na rzeczy'). Zapatrzony w nią jak w obrazek. Gania. Obskakuje. Próbuje kopulować. Właściciel słyszy od prowadzącego: 'to instynkt. tego pan nie przeskoczy. musi pan zapiąć psa na smycz.' Właściciel woła. Pies nie reaguje. Smakołyki (nawet te z serii 'gold';)) ma w głębokim poważaniu. Właściciel podchodzi, czeka i gdy pies próbuje kolejny raz skoczyć na sukę dotyka go za żebrami (Cesarowym sposobem) i mówi krótkie, ostre "ej". Pies podchodzi do niego 'skruszony' i razem się oddalają. Kolejna przerwa. Pies podbiega do suki. Sytuacja się powtarza. Następna przerwa. Pies znowu biegnie do swej 'ukochanej'. Gdy jest 'tuż, tuż' właściciel z daleka mówi to samo ostre "ej". Pies do niego wraca. Od tej pory wystarcza to "ej". Dotyk zbędny. Przemoc? Gdzie? Zła metoda? Macie lepszą? To poproszę... :) Pozdr.
  7. Kolejna rzecz: [QUOTE][B]Bonsai[/B] Etna, jedyne co powiem, to tyle, że nam zarzucasz niewiedzę na temat Cesara, a sama niewiele wiesz o szkoleniu pozytywnym. Poczytaj o nim - na pewno się przekonasz. [/QUOTE] Pisałam, że jak najbardziej popieram szkolenie pozytywne, więc o co chodzi? [QUOTE][B]Bonsai[/B] "kiedy właściciel przestał już nagradzać smakołykiem swojego psa ZA KAŻDYM RAZEM. " No i dobrze, że właściciel przestaje nagradzać psa za każdym razem - wtedy zachowanie psa (już nauczone) jeszcze bardziej się wzmocni! Jest to tzw. reguła totolotka:[/QUOTE] Wiem. Znam. Popieram. Szkolenie ze smakołykami non stop, przez całe życie zwierzaka, nie byłoby szkoleniem, prawda?;) Niestety widuję takich właścicieli i ich psy, które nie zrobią niczego bez smakołyka. Dla mnie to nie jest prawidłowo przeprowadzone szkolenie pozytywne... Chyba się zgodzicie? [QUOTE][B]Bonsai[/B] "To nie są niewychowane psy, ale często psy dla których jest ostatnią deską ratunku... Zastanawia mnie (z całą sympatią), czy smakołyki Victorii by tu coś pomogły..." Otóż smakołyki nie zawsze mogą pomóc. Bo po prostu nie zawsze jest to, czego pragnie pies. Wzmocnienie pozytywne polega na tym, żeby nagradzać psa tym, czego pożąda. Smakołyk jest najszybszy i dlatego często używany , zwłaszcza przy nauce nowych zachowań. Jednak to człowiek ma dać psu, to czego pragnie - wtedy pies się uczy, że wszystko co fajne pochodzi od człowieka. To może być zwyczajnie ulubiona zabawka, może być eksploracja środowiska, kontakt z człowiekiem, podejście do drugiego psa, spuszczenie ze smyczy, wspólna gonitwa, wspólne tarzanie się w sianie, co tylko sobie wymyślisz. Szkolenie pozytywne (nie używam Victoria, bo to nie ona to wszystko wymyśliła, ona to tylko dobrze odtwarza w TV, pozytywnie nastawiając ludzi do swoich psów) uczy kreatywnego myślenia, wyobraźni. Nie ma jednego właściwego sposobu na każdego psa, bo każdy jest inny, każdy pragnie czego innego i każdy potrzebuje czego innego. Trzeba sie tylko dopasować. Oprócz wzmocnień, oczywiście można stosować jako "karę" - brak nagrody. Połączenie nagrody (rozumianej szeroko - nie tylko smakołyk) i jej braku, zrozumienie psa i jego potrzeb może załatwić wszystko. Nie trzeba go siłą nigdzie wciągać i pokazywać , że jest się "samcem alfa". Jak pisałam na samym początku, rozumiem, że do niektórych psów trzeba być bardziej stanowczym i ok - ale stanowczość nie musi być przemocą - fizyczną czy psychiczną - wobec psa. [/QUOTE] Sama stosuję u moich psów metody pozytywne. Nikt mnie nie musi do nich przekonywać:) A to, że smakołyk nie jest jedyną formą nagrody też wiem. Mój poprzedni ukochany pies za nic miał pyszności. Dla niego największą nagrodą było, gdy go podrapałam za uchem i powiedziałam 'dobry piesek'. A ja po prostu nie uważam, żeby Cesar używał "przemocy fizycznej czy psychicznej". Psy (czy wilki) w stadzie bywają duuużo bardziej 'brutalne' (cudzysłów celowy- przecież zwierzęta nie znają pojęcia przemocy...) [QUOTE][B]Bonsai[/B] "Zmęczony pies= szczęśliwy pies" nie zgodzę się - patrz moje posty kilka stron temu.[/QUOTE] Szukałam i nie znalazłam:( [QUOTE][B]Bonsai[/B] "(a nie przytulać i miziać przerażonego pupila)" W szkoleniu pozytywnym też się tego nie poleca, zdecydowanie - jest to nagrodzenie paniki. Jak psu coś sie stanie, to podejść, zobaczyć czy wszystko jest ok, jeśli tak - to po prostu odejść, tak robią to psy. [/QUOTE] Moje stwierdzenie (to jak i kilka innych) było skierowane do właścicieli, którzy tak robią, a nie w kierunku szkolenia pozytywnego... [QUOTE][B]Bonsai[/B] "Co do dominacji. Dobrze wiemy, że zarówno w psim jak i w ludzkim świecie obowiązuje hierarchia stada i zasady. Nie każdy z nas chce być prezydentem Polski, miasta, czy nawet radnym. Mamy swoją rolę i staramy się jak najlepiej ją spełniac (nie ukrywajmy- we własnym interesie). Tak samo pies- nie jesteś jego przewodnikiem, to on zajmuje tą pozycję, bo ktoś musi być szefem. To nie jest kwestia dominacji tylko wyboru- Twojego albo psa..." Wszystko to tak ładnie brzmi, tak ładnie ubrane... To typowe dla Cesara, ładna kołderka przykrej rzeczywistości. [/QUOTE] Powtórzę- każdy ma prawo do swojego zdania. Każdy człowiek, każda metoda, a nawet rzecz ma swoich zwolenników i przeciwników. W ten sposób można dyskutować bez końca i nawzajem się przekonywać. Ja nie zamierzam. Osiągasz efekty stosując tylko metody pozytywne- chwała Ci za to! Popieram! Mam dwa psy- jeden jest 'pozytywniakiem', ale drugi wymaga czasem Cesarowego 'tszzzz!' i dotyku. Jednak z dnia na dzień coraz rzadziej- i to mnie cieszy:) I na koniec jeszcze jedno, o czym już pisałam dwukrotnie. Metoda Cesara stosowana ze złością, czy frustracją, stosowana 'po łepkach' nie jest bezpieczna... A niestety, pewnie takich pseudofanów nie brakuje... :(((
  8. Witam! Krótkie odniesienie do odpowiedzi na mój post: [QUOTE] [B]iwona&CAR[/B] Kogo masz na mysli ? do kogo sie zwracasz ? Przeciwnikiem jest m.in. organizacja RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals),rozumie ze ta organizacje pouczasz, tak ? A moze przeciwnikow swiatowej sławy treserow, behawiorystow czy weterynarzy ktorzy ostrzegli National Geographic przed potencjalnie niebezpiecznymi metodami Cesara Millana.- tym kaaaaazesz UWAZNIE obejrzec program ? Chesz powiedziec ze ci przeciwnicy z tytulami i wieloletnia praktyka nie maja rozumow , czy jak to wytlumaczysz CZYJ ? RSPCA -przeciwnik metodom CM ,rozumie wg. Ciebie ,ma krotka pamiec i nic nie rozumie ,tak ? a moze ci maja krotka pamiec ? i na niczym sie nie znaja i nic nie rozumieja co pokazuje CM ?: [/QUOTE] itp. No to ciśnienie mi się podniosło! Nikogo nie pouczam, nikomu nic nie każę i nie sugeruję, że nie ma rozumu!!! Przeczytaj może mój post jeszcze raz. I sprawdź w słowniku co oznacza słowo 'radzić'. Pisałam też, że 'Każdy ma prawo do swojego zdania' i podtrzymuję.
  9. [QUOTE]Tak więc masa właścicieli psów woli udawać , że nie ma problemu . Stąd zamiłowanie do „metod pozytywnych” - wiadomo przecież „może się nie udać” , po prostu „trzeba się modlić ,żeby się udało” i być „bardzo pozytywnie nastawionym” , więc na starcie nie trzeba zbyt wiele od siebie wymagać . [/QUOTE] To ciekawe... Cesar sam mówi, że nie szkoli tylko rehabilituje psy. Gdy natrafia na przypadek wymagający dodatkowo podstawowego szkolenia, korzysta z pomocy fachowców właśnie od metod pozytywnych... i bardzo je chwali... (np. odcinek o młodym dalmatyńczyku ze straży pożarnej:)) Poza tym, czy aby na pewno wiesz na czym polega szkolenie pozytywne..?
  10. Dodam jeszcze tylko, że mam kontakt z psem, którego 'pozytywni szkoleniowcy' (cudzysłów celowy, ponieważ nie chcę urazić tych z prawdziwego zdarzenia- duszą i ciałem, z pełną wiarą i zaciętością) skazali na porażkę ('Przykro mi, ale z tego psa już nic nie będzie', 'Ten pies jest zbyt agresywny', 'Proszę zabrać tego psa ze szkolenia- on nie może przebywać z innymi'). Dziś funkcjonuje wśród ludzi i innych zwierząt (koni, kotów) tylko dzięki metodom Cesara... Zajęło to 2miesiące.
  11. Widzę, że 'wojna o Cesara' nigdy się nie skończy. Moja wypowiedź też tego nie zmieni. Każdy ma prawo do swojego zdania. Dobrze jednak, żeby to zdanie miało solidne podstawy, a nie opierało się na tym, że 'ktoś coś, gdzieś napisał, powiedział, usłyszał'... Zaznaczam, że nie jestem w Cesara ślepo zapatrzona; nie mam też procentu od oglądalności programu czy sprzedaży jego książki... ;) Pisałam już kiedyś o tym, że metody Victorii może moim zdaniem stosować każdy, a metody Cesara nie nadają się dla niedoświadczonego właściciela, bo można wyrządzić dużo krzywdy kiedy pracuje się jego metodą 'po łepkach'. Stąd pewnie biorą się te psy 'w gorszym stanie niż poprzednio'. Ciekawi mnie, dlaczego twórcy programu 'Ja albo mój pies' nie pokazują wyników szkolenia po kilku miesiącach, kiedy właściciel przestał już nagradzać smakołykiem swojego psa ZA KAŻDYM RAZEM. Może nie mógłby tego pokazać..? W 'Zaklinaczu...' jest inaczej. Widzimy efekt po paru tygodniach, a potem po paru miesiącach. I jedni właściciele twierdzą, że pies zmienił się o 100%, inni, że nadal ciężko pracują, a jeszcze inni powracają do Cesara z tym samym problemem. To obala mit pełnej 'medialności' programu- wtedy pokazywaliby tylko przypadki zmiany z 'szatana' na 'anioła' (nie zapominajmy, że to jest amerykański program;)). Zwróćcie uwagę z jakimi psami Cesar pracuje. To nie są niewychowane psy, ale często psy dla których jest ostatnią deską ratunku... Zastanawia mnie (z całą sympatią), czy smakołyki Victorii by tu coś pomogły... Podstawą metody Cesara jest zapewnienie psu ruchu (swoją drogą nie wyobrażam sobie jak można nie wychodzić codziennie ze swoim psem- koszmar!!!). Zmęczony pies= szczęśliwy pies. Nie odkrył czegoś nowego. Mówi też o tym, że ważne jest w jaki sposób z psem spacerujemy, a na to nie każdy zwraca uwagę. Dostosowuje metodę do psa (pewnie, że główne zasady są takie same, ale podejścia różne- np. stosowanie smakołyku, bo on też je czasem stosuje!!!). Uważa, że trzeba się zmierzyć z problemem, a nie go unikać (słuszne, nie sądzicie?). Kolejna rzecz: ćwiczenia, dyscyplina i UCZUCIA- nigdy nie twierdził, że okazywanie miłości psu jest nieważne; należy to tylko robić w odpowiednim momencie (a nie przytulać i miziać przerażonego pupila). Następna zasada: masz okazywać psu szacunek, a on ma go okazywać Tobie. Pies ma Ci ufać, a żeby tak było przy ćwiczeniach ma być SPOKOJNY i ZRELAKSOWANY. W którym momencie pies po zakończonej pracy z Cesarem miał 'wybałuszone oczy ze strachu'??? Bo jakoś nie zauważyłam... Patrzą na niego z ufnością i spokojem merdając ogonem-to raczej nie jest oznaka stresu... Co do dominacji. Dobrze wiemy, że zarówno w psim jak i w ludzkim świecie obowiązuje hierarchia stada i zasady. Nie każdy z nas chce być prezydentem Polski, miasta, czy nawet radnym. Mamy swoją rolę i staramy się jak najlepiej ją spełniac (nie ukrywajmy- we własnym interesie;)). Tak samo pies- nie jesteś jego przewodnikiem, to on zajmuje tą pozycję, bo ktoś musi być szefem. To nie jest kwestia dominacji tylko wyboru- Twojego albo psa... No i zasady. Wyobrażacie sobie świat bez prawa? Istny chaos... Pies też potrzebuje jasnych granic, nakazów i zakazów. Wtedy wie gdzie jest jego miejsce w ludzkim stadzie. Wiele osób zarzuca mu używanie siły i 'kopanie' psów. Co do pierwszego dwa cytaty Cesara: 'Korekta musi być w odpowiednim momencie, tylko wtedy jest skuteczna. I ma być stosowana z taką siłą, aby mogło to zrobić pięcioletnie dziecko.', 'Każda następna korekta ma być słabsza od poprzedniej.'. Odnośnie drugiego: w którym momencie on 'kopie' psa???!!! Większość z Was (a właściwie z NAS) mocniej dotyka psa ręką niż on nogą... Radzę przeciwnikom UWAŻNIE obejrzeć jego program, posłuchać o czym mówi i przyjrzeć się temu co robi. Tak wiele uwagi poświęca na spokojne podejście do psa. Ciągle podkreśla, że korygując psa nie można kierować się frustracją, czy złością. Nie uwierzę w to, że jest wśród Was ktoś kto nie wku...rzył się nigdy na swojego psa... A Cesar jak się wkurza to zawsze na człowieka (w tym czasem na siebie), nigdy nie na psa. I za to go bardzo szanuję. Co więcej jego niezachwiany spokój motywuje mnie do pracy nad sobą. Daje to naprawdę świetne efekty. Nie mam go za 'boga', a jego metod za 'wielkie objawienie'. Uważam po prostu, że facet ma podejście. Może jestem naiwna, ale mu wierzę... I jak do tej pory się nie zawiodłam. Tak czy inaczej, bardzo chciałabym go poznać osobiście i zobaczyć na żywo jak pracuje, bo przecież program pokazuje tylko urywki, a on właścicielom tłumaczy duuu...żo więcej. Są jeszcze jacyś chętni..? ;)
  12. Zgadzam się z tym, że źle stosowana metoda Victorii sprawi jedynie, że będziemy mieli równie nieposłusznego psa jak wcześniej, a źle stosowana metoda Cesara może spowodować, że z psem będzie dużo więcej kłopotów. Po to właśnie kilkakrotnie podczas programu pojawia się komunikat, żeby nie działać bez konsultacji ze specjalistą. To samo zresztą zaznacza w swojej książce. Uważam, że jego metody są świetne i już nie raz miałam okazję sprawdzić ich zbawienne działanie w praktyce:) Poza tym, kiedy tracę cierpliwość i mam ochotę 'rozszarpać na strzępy' któregoś z moich psów, myślę o Cesarze, o jego niezłomnym opanowaniu i powtarzam jak mantrę: 'spokój i asertywność, spokój i asertywność...' No i działa!:D
  13. Etna B

    spacerek :)))

    Mi też się tak wydaje ;) Ale na razie propozycja pozostaje bez odzewu... ;(
×
×
  • Create New...