Jump to content
Dogomania

Marz

Members
  • Posts

    84
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Lachowice\Kraków
  • Interests
    fotografia, literatura, psy
  • Occupation
    aspirująca studentka ;)

Marz's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Kurczę, przez ten wątek i dzisiejszą wizytę u gin zaczęłam o dzieciaku myśleć ;) Rzecz jasna nie w kwestii posiadania, brr... I chciałabym zapytać wszystkie "rozpakowane" mamy - czemu dzieciak śpi z wami w łóżku? Albo ma łóżeczko w sypialni? To znaczy drugie jestem w stanie zrozumieć, jak nie ma się pokoju dla kindera, ale pierwsze? Primo, bałabym się, że maluchowi się coś stanie (ja straaasznie się wiercę, TŻ się przyzwyczaił, ale na początku narzekał), secundo, co z chwilami takimi tylko dla rodziców? Bo powiedzmy sobie szczerze, że nie można mówić o żadnym romantycznym wieczorze przy dobrym winie i świetnym filmie, jakby dzieciak leżał pomiędzy... No atmosferę szlag by trafił. Bo przecież dobra - mamy dziecko, sami sobie to piwo nawarzyliśmy i teraz trzeba niańczyć. No ale chyba nadal się kochamy, chcemy spędzać ze sobą czas tylko we dwoje? Czy to przestało być dla was ważne?
  2. Nefesza, to ja się teraz wtrącę, jako nie mama, nie przyszła mama i kobieta, która nie planuje dzieci. Mówisz, że poród naturalny to to, to tamto, a cesarka przy niezagrożonym życiu dziecka to zło. Kiedyś o tym myślałam i naprawdę, naprawdę nie wyobrażam sobie porodu w swoim przypadku. Jeśli kiedyś nam odbije i będziemy chcieli mieć dziecko, to tylko cesarka. Choćbyśmy mieli zapłacić 20 tysięcy w prywatnej klinice. Żadne przekonywania o tym, że kobiety tyle tysięcy lat rodziły naturalnie mnie nie przekonują teraz i nie przekonają nigdy. Medycyna po to idzie do przodu, żeby było coraz lepiej. Kiedyś złamaną nogę polewano dla dezynfekcji alkoholem, dostawiano dwie deski i zawijano w czystą, wyparzoną szmatę. Potem modlono się, żeby dobrze się zrosło. Teraz mamy gipsy, które też już powoli odchodzą do lamusa, szyny i rentgeny. Więc tak samo, skoro wykształcony facet, któremu ufam, może mi wyciągnąć dziecko z brzucha tylko i wyłącznie po to, żeby nie bolało, żeby nie trzeba mnie było ciąć i zszywać w miejscu, w którym na pewno cięta i zszywana być nie chcę, to mówię: dawaj, zapłacę! Co do tematu aborcji powiem jedno: ja nikomu do macicy nie będę zaglądać, bo to nie moja sprawa, co ona sobie zrobi z czymś, co ma w środku. W sensie, płodem. Na koniec: ludzie kochają swoje psy i kochają swoje dzieci. I o ile dziecko na tym nie ucierpi (a nie wiem w jaki sposób by mogło) to jestem za tym, by traktować je po równo. Każdego człowieka i każdego psa. To właśnie z takiego odsuwania zwierząt od dziecka i nagłej degradacji (dopóki nie pojawiło się dziecko było "tiututututu", a jak przyjechało dziecko, to "ciesz się, że masz coś w misce i wychodzisz na godzinny spacer") rodzą się zabobony o agresji psów wobec dzieci.
  3. Chciałabym zapytać, co sądzicie o uprzężach z Juliusa. Są wytrzymałe? Trwałe? Warte swojej ceny? Ktoś ma może jakieś doświadczenia? :)
  4. [quote name='"Avaloth"']Dakota do ludzi jest absolutnym cukierkiem, natomiast na psy jest dość mocno cięta.. Więcej powie Natalek jak tylko tu wejdzie, ona wychodzi z nią regularnie [/QUOTE] Dziękuję i za informacje i za zrozumienie :) Nie twierdzę, że to nie są wspaniałe, kochające ludzi psy. Jednak zawsze gdy miałam z nimi do czynienia ktoś był obok, a jeśli o naszą sytuację chodzi, to ja spędzałabym z psem niemalże 24 godziny na dobę, z racji tego, że sporą część mojej pracy wykonuję w domu i wiadomo, to na mnie spadłaby większość obowiązków, dlatego niczego nie chcę robić pochopnie.
  5. Mój TŻ od zawsze miał jakiegoś bullowatego w domu i teraz, jak pojawiają się myśli o psie, to od razu wysuwa takiego kandydata :) To zdecydowanie ja mam większe obawy przed psem tego typu w domu. Nie przerażają mnie (w takim wypadku u przyszłych teściów nie wytrzymałabym ani dnia), ale nigdy sobie siebie nie wyobrażałam z takim czworonogiem. Dlatego jeśli byśmy już podjęli decyzję o psie, ważna by była dla mnie możliwość wcześniejszego poznania psa, wyjścia z nim na spacer, mam nadzieję, że mnie rozumiesz? Zerknęłam na pierwszą stronę wątku i wpadła mi w oko Dakota, a przechodząc na ostatnią tylko się w tym upewniłam. Jedyne co, to niewiele było napisane na temat jej charakteru, zachowania...
  6. Zżeranie wszystkiego, co śmierdzi nie jest mi obce. Urządzanie sobie leczniczych kąpieli błotnych lub okładów z padliny też nie. Właśnie się zastanawiałam kiedyś, jak wygląda taki zwykły spacer z niepolujacym wyżłem; jak daleko się oddala, jak bardzo zwraca uwagę na właściciela. Bo - powiedzmy sobie szczerze - jestem przyzwyczajona, że około 70% spaceru to właśnie ćwiczenie komend i posłuszeństwa, marsz przy nodze, warowanie na odległość, przywołanie i inne do tego podobne bzdurki, a ta mniejsza część spaceru to ta, w której chodzi o wybieganie się. Charakter, otwartość, entuzjazm i skłonność do wyrażania uczuć u wyżłów to to, w czym się zakochałam. Z drugiej strony nie jestem też osobą, która kładzie nacisk tylko i wyłącznie na szkolenie, szkolenie i szkolenie raz jeszcze. Gdyby tak było, w ciemno brałabym belga, bo wizualnie bardzo mi się podobają. Pies jest moim przyjacielem, który owszem, musi być posłuszny, musi znać nie tylko podstawowe komendy, ale też te, które ja uważam za użyteczne. Z drugiej strony nie ekscytuje mnie uczenie psa trzechsetnej sztuczki. Nie wiem, jak odnalazłby się w tym wyżeł i chyba tylko przez te wątpliwości nie wybraliśmy szczeniaka z któregoś z miotów węgrów z tego roku /a monitorowaliśmy i było ich dość sporo/.
  7. Możecie mi powiedzieć, jak wygląda procedura zaadoptowania TTB z Krakowa? Jest możliwość podjechania kilka razy, wspólnego wyjścia na spacer? I czy wolontariusze na tyle dobrze znają psy, że warto sobie z nimi pogadać o psie?
  8. szysz, zupełnie nie rozumiem tego 'z innej beczki' dodatku niestety. Nigdzie nie napisałam, że przez swoją wielkość jest/nie jest łatwiejszy w ułożeniu. Stwierdziłam fakt, że wielkość była pewnym kryterium naszego poszukiwania. Charakterem wszelakie wyżły nam odpowiadają, gorzej z rozmiarem. Myśleliśmy o psiaku max. 15-18 kilogramów. Nigdzie nie napisałam, że przez wielkość jakikolwiek pies może być łatwiejszy w ułożeniu, bo to nieprawda. Szukaliśmy psa o podobnym charakterze do wyżła | mniejszego od wyżła | łatwiejszego w ułożeniu od wyżła. brazowa1, za sarną to nawet niewyżły się obejrzą i czasami spróbują pogonić (dobrze, że z większością tymczasowiczów na lince chodzimy). Chodzi mi o to, czy to da się wypracować, żeby odwołać. Nie mówię o kilku miesiącach, ale na przykład kilku latach?
  9. Co jest w tym programie najwspanialsze? Otóż 3/4 przedstawianych psów nie nadaje się do mieszkań (w tym takie, które z powodzeniem odnajdują się w niewielkich klitkach, przy odpowiedniej dawce ruchu i zmęczeniu) oraz potrzebują 1 godziny spacerów dziennie. Gdyby nie ta schematyczność, można by było polecać.
  10. Jejku, a nie ma nawet cienia szansy na jakiś dobry, domowy DT dla niego? Kurcze, miałam sobie robić przerwę po Kapslu-terroryście, który w przyszłym tygodniu pojedzie sobie do Nowego Sącza, ale jakby się dało pokombinować z transportem może TŻ by mnie jeszcze nie wyrzucił z domu za kolejną bidę... może wyniósłby się sam ;)
  11. Przeczytałam dokładnie cały wątek i czy niechęć Lucky'ego do kotów jest taka pewna? Były z tym problemy u byłej właścicielki, ale schroniskowego traktował zupełnie w porządku, z tego, co widziałam na filmiku.
  12. Agniesia666, na początek na pewno powinnaś porządnie ocieplić budę, włożyć do niej dużo, bardzo dużo słomy. I nie przejmuj się, nowofunland z dobrze wykształconym futrem w odpowiednio przygotowanej budzie poradzi sobie przy mrozach, mój owczarek niemiecki świetnie daje sobie radę. Niektóre psy nie potrafią się przyzwyczaić do spania w budzie, w takich wypadkach bardzo przydaje się, jeśli pies zna komendę "na miejsce". Bardzo łatwo można ją zaadaptować na warunki budy. Znam psy, które nie widziały domu nawet w największe mrozy, a radzą sobie świetnie i właściciele wcale nie kochają ich "mniej". Myślę, że dla przyzwyczajonego do warunków psa bardzo niskie temperatury są znośne, byleby buda była sucha i dobrze wyścielona słomą. Poza tym jeśli o budę chodzi, to jestem za całkowitą konsekwencją (no chyba, że widać, że pies bardzo marznie, jest chory, przeziębiony, cokolwiek) - jak już siedzi w budzie, to w budzie, a jak w domu, to w domu. Nie tak, że dzień tu, drugi dzień tu, a potem znowu do budy. No i nie miej wyrzutów sumienia i nie przejmuj się postem xxxx52, widziałam jej posty na forum kilka razy i zawsze jest taka... No. Onomato-Peja - koce w budzie to nie jest dobry pomysł, sama słoma, ale bardzo dużo, pies sobie tam umości wygodnie. Koc nie, bo (jak było wcześniej powiedziane na wątku) może nasiąkać wodą, co nie jest korzystne.
  13. Będę ich namawiać, ale będę wszystko wiedziała dopiero wieczorem, zadzwonię do nich, albo do nich pojadę, żeby ewentualnie pomóc w pierwsze kilka dni. Sądzę, że ten gładkowłosy chłopiec będzie w ich typie. No, to bardzo blisko, oni mieszkają troszkę za Lachowicami :)
  14. Oczywistym dla mnie jest, że dziecko stawia się ponad psem i jego bezpieczeństwo jest bardzo ważne. Jednak całego łóżkowego "wygnania" nie rozumiem, bo jeśli dziecko ma swój osobny pokój, to co robi w sypialni rodziców w ich łóżku? Z ciekawości zapytałam się moich rodziców i mama stwierdziła, że gdy byłam niemowlakiem jej całkowicie wystarczał rozkładany fotel/kanapa w moim pokoiku, a w ich sypialni nie spałam nigdy. Co do Moniki, to pomiędzy dobrymi radami spodziewałam się właśnie czegoś takiego... Pies nie był kaprysem, jest traktowany jak pies - po psiemu, powiedziałabym nawet, że TŻ-towa spanielka, mieszkając z nami, była bardziej rozpuszczona niż Dunaj. Poza tym nigdzie nie było powiedziane, że już teraz od razu mam go zabrać, nie, po spokojnej rozmowie i wytłumaczeniu jej, że gdyby jakikolwiek pies pożarł noworodka, od razu rozpisałyby się o tym gazety, pojawiłby się medialny szum, przestała panikować. I postanowiła skontaktować się z behawiorystą, żeby psiaka przygotować na przyjście nowego domownika. No i - nie chcąc nikogo obrazić - nie oceniajmy ludzi, których znamy tylko z relacji osób trzecich. Bo sądzę, że będą fajnymi, może trochę nadopiekuńczymi rodzicami. I na pewno są odpowiedzialnymi właścicielami psa, którzy wcale nie nazywają go swoim dzieckiem. Jest dla nich psem i w kwestii jego wychowania i traktowania nigdy nie miałam wiele uwag.
  15. A gdzie dokładnie są szczeniaki? Popytam rodzinę, mieszkają mniej więcej w okolicach Suchej, może mogliby zgarnąć choć jednego chłopca na DT.
×
×
  • Create New...