Jump to content
Dogomania

Grin

Members
  • Posts

    140
  • Joined

  • Last visited

Grin's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Grin

    Łowca i paczka

    Jesteśmy, żyjemy, a Łowca parę dni temu; 14.11.12 skończył cztery lata. Jest więc już całkiem dojrzałym (nie mylić z poważnym :evil_lol: ) wilczakiem. [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/402/owcana201312.jpg/"][IMG]http://img402.imageshack.us/img402/2757/owcana201312.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/843/owcana20131.jpg/"][IMG]http://img843.imageshack.us/img843/2410/owcana20131.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/545/owcana201315.jpg/"][IMG]http://img545.imageshack.us/img545/4783/owcana201315.jpg[/IMG][/URL] dogtrekkingowo: [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/94/13494247638830101.jpg/"][IMG]http://img94.imageshack.us/img94/6035/13494247638830101.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://imageshack.us/photo/my-images/825/13494247626117334.jpg/"][IMG]http://img825.imageshack.us/img825/2381/13494247626117334.jpg[/IMG][/URL]
  2. Przede wszystkim od razu zaproszę Cię tu: [url]http://www.wolfdog.org/site/pl/[/url] Na Dogomanię bardzo rzadko zaglądają wilczakowcy, a na tamtejszym forum jest sporo tematów, w których piszą ludzie rozważający możliwość zakupu szczeniaka i otrzymują odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania. Oczywiście, że wilczak może mieszkać w bloku. Wiele wilczaków mieszka, w tym także nasz (btw stereotyp domu z ogrodem, jako idealnego pod każdym względem miejsca dla psa, już chyba dawno upadł ;) ), ale... trzeba się liczyć z tym, że nie obejdzie się bez problemów. Dlaczego łatwiej trzymać wilczaki "w domu z ogrodem"? Ano choćby dlatego, że wtedy można wstawić do ogrodu kojec i tam pies nam niczego nie zniszczy, może sobie tam wyć do woli z samotności itp. ;) Tak naprawdę u bokowych wilczaków największy problem jest jeden; zostawanie samemu w domu; trzeba ich tego uczyć od maleńkości, a i tak mogą być później "jazdy". Z tym także łączy się niszczenie pod naszą nieobecność i wycie pod naszą nieobecność. Są wśród właścicieli wilczaków tacy, którzy musieli się przeprowadzać ze względu na "zniszczone stosunki sąsiedzkie". Są też niestety i tacy, którzy nie dali rady i zdecydowali się szukać psu nowego domu. Z tym trzeba się liczyć, choć oczywiście możemy trafić na "łatwiejszą wersję". Druga sprawa; decydując się na szczeniaka wilczaka, gdy w domu jest drugi pies narzuca na Ciebie dodatkowy "obowiązek" pracy z nim bez towarzystwa tego starszego psa; w przeciwnym wypadku jest duże prawdopodobieństwo, że młody stworzy stado z nim, a nie z Tobą. Wilczaki nie są rasą "homocentryczną", w przeciwieństwie do choćby owczarków. :) Czy dwa samce się zgodzą; to już loteria. Ale tu też musisz się liczyć z tym, że problemy mogą wystąpić i co wtedy? Czy dasz radę zapobiec konfrontacjom? Różnie to w praktyce wygląda, ale z tego co wiem, nierzadkie są przypadki, gdy po osiągnięciu pewnego wieku wilczaka, przyjaźń między psami się kończyła... Co do różnic pomiędzy płciami; z tego co obserwuję, słyszę i czytam; samce generalnie są jeszcze bardziej charakterne niż suki. Sukę łatwiej "zdominować" (w cudzysłowie celowo, bo nie lubię tego słowa). Ale nie ma co liczyć, że suka wilczaka nie da nam popalić i nie będzie nas "próbować". Co do szkolenia; chyba nie da się powiedzieć, która płeć się bardziej nadaje; samce - wiadomo są narażone na wpływ testosteronu, ;) natomiast suki częściej chyba bywają bardziej żywiołowe od samców, co powoduje, że mogą mieć problemy z koncentracją. Oczywiście inni mogą mieć inne zdanie na ten temat. Aha, co do hodowli; mamy w Polsce akurat to szczęście, że choć hodowli nie jest zbyt wiele, jest naprawdę z czego wybrać. I co ważne; hodowcy dbają o to, aby skojarzenia dawały zdrowe szczeniaki. Większość polskich wilczaków nawet jeśli nie pochodzi bezpośrednio z hodowli zPeronówki, to ma "zPeronowki" w rodowodzie, bo jakość tych psów powoduje, że inni hodowcy sami hodują na sPeronówkach, albo używają repów zPeronówkowych, albo psów które w rodowodzie mają sPeronówki, ale są też tacy, którzy jako podstawę hodowli wybierają psy sprowadzone z zagranicy i też mają bardzo fajne pieski. Zatem zapraszam na wolfdoga :)
  3. Grin

    Kanapa-warczenie

    Ja też się cieszę, pozdrawiam i życzę dalszej owocnej pracy i wiele przyjemności z przyjaźni psio-ludzkiej. :)
  4. [quote name='Martens'] Wyjdzie kilkakrotnie taniej, a da o wiele więcej niż kilka kursów szkolenia, na których nauczą Was wykonywać na placu komendy, a w domu i na spacerach będzie to samo...[/QUOTE] O ile mi wiadomo, w Prestorze grupy szkoleniowe są bardzo małe, a szkolenia nie odbywają się tylko na placyku, ale także w terenie; w miejscach gdzie jest dużo ludzi i innych psów (tzw. spacery kontrolowane), albo tam gdzie spory ruch uliczny. Przebieg szkolenia dostosowywany jest do poziomu danej grupy i indywidualnych potrzeb "kursantów"; oczywiście jest możliwość także spotkań całkowicie indywidualnych. Ja np. zaprosiłam trenerkę do domu jakiś tydzień po przywiezieniu "młodego", żeby nam pokazała, jak sobie radzić . Podejrzewam, że faktycznie do najtańszych szkół może nie należeć (nie mam zbyt wielkiego rozeznania, jak to wygląda gdzie indziej), ale przynajmniej wiem, co się dostaje w zamian. ;) Oczywiście - Twój pies - Twój wybór. :)
  5. Włączę się na moment do dyskusji, bo nurtuje mnie jedna kwestia, do której zresztą nawiązała także dusiek [quote name='dusiek']A może jeden rzut nie zadziałałby.Co byś zaproponował,kolejny,kolejny a na koniec... z bezradności oe. [/QUOTE] Jak to jest właśnie z tym stosowaniem korekt bardziej awersyjnych nazwijmy to, w sytuacji gdy trafi się na psa - "twardziela", dla którego niestraszne są hałasy spowodowane czy to łańcuszkiem, czy dyskami Fishera, czy puszki wypełnionej monetami? Próbujemy innych źródeł dźwięku? Innych metod stopniując ich "awersyjność" aż do wspomnianej obroży elektrycznej włącznie? Słyszałam o psach, których nawet obroża elektryczna nie jest w stanie powstrzymać przed jakąś samonagradzającą się czynnością, co wtedy? (PS To nie jest zaczepka, naprawdę mnie to interesuje ;) ).
  6. [quote name='ArturŚląsk']Książka Millana juz zamówiona. Widziałem kilka programów Jego autorstwa w tv i byłem pod wielkim wrażeniem. [/QUOTE] Nie mogę powiedzieć, że śledzę programy Milana, jego książek też nie czytałam, mogę się jedynie sugerować wypowiedziami innych, a te są skrajnie sprzeczne... W każdym razie pytanie muszę zadać: czy metody prezentowane przez tego pana, są aby na pewno godne polecenia dla kogoś, kto (wybacz) nie ma bladego pojęcia na temat szkolenia i wychowywania psów? Nawet w trakcie programów często pojawia się napis, żeby NIE próbować tego samemu w domu. Mimo wszystko radziłabym się zwrócić do szkoleniowca innego niż takiego ze srebrnego ekranu; będzie na pewno drożej, ale na pewno też skuteczniej i bezpieczniej. :)
  7. ArturŚląsk; jeżeli faktycznie jesteś ze Śląska, to gorąco zachęcałabym Cię do zwrócenia się tu: [url]http://www.prestor.pl/strona-glowna.htm[/url] Prestor ma w swoim programie coś takiego, jak Mini Dog School, czyli zajęcia dedykowane dla psów o niewielkich rozmiarach. :) [url]http://www.prestor.pl/MINIDOGSCHOOL-MDS.htm[/url] Tam zobaczyłbyś i nauczyłbyś się w praktyce (a nie tylko w teorii - bo to czasem niebo a ziemia), jak ćwiczyć z Twoją sunią; a ćwiczyć naprawdę warto z każdym psem, niezależnie od jego gabarytów. Całkiem prawdopodobne, że gdy się unormują Wasze relacje, być może skończą się także problemy z dewastacją domu, kto wie. Natomiast Wasze wspólne życie, a zwłaszcza spacery staną się na pewno przyjemniejsze; pies który nie ciągnie na smyczy, którego można z niej odpiąć, żeby się wybiegał (o ileż łatwiej zmęczyć psa w ten sposób), którego da się odwołać itd... Polecam. :)
  8. [quote name='strix']Tak, ale w anglojęzycznej literaturze tematu termin 'human puppies' odnosi się do zachowań ludzi, którzy traktują psy wlaściwie lepiej niż dzieci i usprawiedliwiają to właśnie tym,że pies to dla nich 'mały człowiek'. Jest dokładnie tak,jak piszesz, są zbieżności. Z tym,ze osoby, które nie wprowadzają konsekwencji w wychowaniu psa najczęściej tłumaczą to właśnie tym,że pies to ich 'dziecko' albo 'członek rodziny'. Pewna dość znana behawiorystka napisała dokładnie to,co Ty: że przecież dzieci są strofowane za pobicie kolegi albo ukradzenie cukierka, więc dlaczego mielibyśmy pozwalac na to samo psom? Mi chodzi o zachowania typu pozwalamy pieskowi wymuszać wszystko bo nasze dzieci tez wszystko wymuszają ;) To niestety dość częste. Ilekroć mam styczność z psem wychowanym bez zasad, okazuje się, że tak samo rodzice podchodzą do wychowania dzieci. Pewnie stąd ten językowy kulfon.[/QUOTE] Aha, no to teraz wszystko jasne. Wygląda na to, że tzw. zachód hołduje bardziej bezstresowości (w odniesieniu do dzieci i psów także) niż to ma miejsce w Polsce (przynajmniej jeszcze na ten moment).
  9. Będzie trochę OT, ale zaintrygowało mnie to zdanie: [quote name='strix'] jak mówi mądre angielskie przysłowie, traktuj psa jak człowieka, a on będzie cię traktował jak psa... Psy potrzebują miłości, ale też konsekwencji. Pies to nie jest człowiek i traktując go jak człowieka, zwyczajnie go krzywdzisz.[/QUOTE] Wg mnie trochę się to przysłowiowej kupy nie trzyma. Piszesz, że psa nie można traktować jak człowieka, bo psy potrzebują miłości i konsekwencji. Ale przecież miłość i konsekwencja to podstawa w wychowaniu także ludzkich dzieci (chyba że to "mądre angielskie przysłowie" nie uważa dzieci za ludzi. ;) ). Zresztą sama później piszesz: [quote name='strix']Bo i dzieci i psy potrzebują zasad, żeby czuć się bezpiecznie.[/QUOTE] a wg mnie to oznacza właśnie podobne ich traktowanie (tzn. człowieka i psa) w tym względzie (wprowadzanie zasad). :p Sama mam dziecko (teraz już całkiem "podrośnięte") i psa i zauważam wiele zbieżności w wychowywaniu zarówno dzieci, jak i psów. Różnice oczywiście bezdyskusyjnie też (żeby nie wyszło, że wychowuję moje dziecko jak psa :D ), ale nie można moim zdaniem mówić o całkowicie innym traktowaniu człowieka i psa (choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie stawianie sprawy wielu ludziom się "nie mieści").
  10. [quote name='gerta'] To nie jest wcale przykład projekcji uczuć na psa, nie napisałam, że psu byłoby przykro. Napisałam, żę znikanie właściciela jest niefajne dla psa[/QUOTE] Ja też mówię papa przed wyjściem z domu do pracy nawet jeśli jedyną "osobą" oprócz mnie w domu w tym momencie jest pies. Wydaje mi się, że to działa trochę na zasadzie rytuału; psy jak wiadomo uwielbiają rytuały - same mają ich mnóstwo - i szybko się do nich przyzwyczajają. Takie "papa" przed wyjściem w naszym wypadku wskazuje (jak sądzę) Łowcy, że pańcia wychodzi na dłużej, że nie ma się co spodziewać mojego powrotu w krótkim czasie i nie ma się co "podniecać" i czego oczekiwać. To takie potwierdzenie dla psa (który przecież i tak doskonale rozróżnia sytuacje i w tym momencie nie pęta się pod drzwiami, nie naprasza, aby go zabrać. Po prostu się kładzie). Taki mały "myk", który na pewno nie jest najważniejszy i niezbędny, ale też na pewno nie robi niczego złego, a może mieć też dobre efekty. [QUOTE]Co do klatki to troche sie obawiam, jakos nie widze Jej tam.[/QUOTE] No to wygląda na to, że sam odpowiedziałeś sobie na swoje pytanie. :) Zniszczenia mieszkania widać mniej dają Ci w kość niż wizja psa w klatce. Ja to rozumiem, każdy ma swoje priorytety. :D ;)
  11. [quote name='Karrin']Zdecydowałam, że na spacery chodzić nie będziemy. To nie jest konieczne. Mamy ogromny ogród, piesek ma gdzie się wybiegać. [/QUOTE] No to super, naprawdę... :roll: Z jednej strony nie chodzimy na spacer z psem, z drugiej strony nie podoba się nam, gdy ten z nudów kopie dziury... Tak, z nudów, bo niestety nawet ten "magiczny i cudowny" ogród - "szczyt warunków" dla psa, jest niczym w porównaniu ze spacerem z właścicielem i wszystkimi bodźcami, jaki taki spacer dostarcza...
  12. Dewastacja mieszkania to raz, dwa; że pies przy okazji może zrobić sobie sam krzywdę; przegryzając jakiś kabel na przykład. Nie myślałeś o klatce kennelowej i stopniowym przyzwyczajaniu suni do przebywania w niej? To nie jest złe rozwiązanie (a czasami jedyne) na takie niszczyciele. Odpowiednio przyzwyczajony pies wycisza się w niej, traktuje ją jako swój "schron", a my nie musimy w pracy "odchodzić od zmysłów", co tam zastaniemy w domu po powrocie.
  13. [quote name='dusiek']Grin u nas nigdy nie było tak źle jak u tych owczarków. Poszłam po rozum do głowy .Też jestem ukochaną pańcią i mój pies też leci do mnie z wywalonym jęzorem :smile:,a córki pies uczy się przy moim przywołania.Ale "pamięć" o korektach niestety widzę do dziś.[/QUOTE] Ja też broń Boże pisząc co napisałam, nie nawiązywałam do Waszego "przypadku". Znaczy - inaczej - może nawiązywałam, ale nie w tym sensie, żebym sądziła, iż Twój pies zachowuje się podobnie jak te wspomniane przeze mnie na egzaminie. Po prostu uważam, że fajnie iż o tym wspomniałaś, bo Twoje spostrzeżenia są mi bliskie. :)
  14. Hm, muszę powiedzieć, że ja też widziałam różnicę w zachowaniu się psów szkolonych różnymi metodami na pierwszym egzaminie, który zdawaliśmy wspólnie z moim burasem. Wcześniej jakoś nie miałam okazji tego skonfrontować, więc normalne było dla mnie, gdy na komendę "do mnie" pies biegł z uśmiechem na mordzie, podniesionym aktywnie ogonem, postawionymi w oczekiwaniu uszami itp. Tam zobaczyłam owczarki; które fakt - robiły wszystko, ale ich sposób poruszania był - powiedziałabym - taki na "wpół czołgający". Cała ich sylwetka mówiła sama za siebie: "boję się kary". Pomyślałam wtedy; fakt - z moim burasem to my na żadnych zawodach niczego nie zwojujemy, ale ten uśmiech na mordzie jest dla mnie cenniejszy, niż perfekcyjnie wykonywane ćwiczenia. :) Co ciekawe - Łowca nie jest prowadzony (bo se ne da) całkowicie bezstresowo; gdy trzeba, potrafię na niego huknąć, czy w jakiś inny sposób dotrzeć do jego mózgownicy, czasami zdającej się być przesłoniętą przez pokłady testosteronu, emocji, czy tam nie wiadomo czego. :D
  15. [quote name='kavala']Niestety spuszczony ze smyczy jest poza moim zasięgiem i wie, że już nie mam nad nim takiej kontroli. poza tym odległość robi swoje. Tu by się go bardziej przydało wyuczyć, żeby nic nie brał z ziemi, a nie tlko reagował na komendę "nie rusz". Tylko czy to jest możliwe?[/QUOTE] Ja bym na cuda nie liczyła. ;) Ewentualnym rozwiązaniem byłoby organizowanie mu cały czas przez Ciebie zajęcia; czy to aportowanie, czy inne ćwiczenia. Goldeny to psy, które "człowiekocentryzm" mają niejako zapisany w genach, więc nie powinno być to zbyt trudne do wprowadzenia w życie. Ale jeżeli preferujesz spacery, które dają mu "wolność" i umożliwiają odbieganie na dalsze odległości, to niestety - w takich sytuacjach nasz wpływ na psa znacznie maleje, jak sama zauważyłaś. No chyba że udałoby Ci się skutecznie przeprowadzić takie szkolenie z Frodem, o jakim pisała p. Zofia Mrzewińska w artykule, do którego link ktoś tutaj wstawił. To żmudne i prawdopodobnie długotrwałe ćwiczenie, ale jeżeli miałoby przynieść pożądany efekt - może warto by spróbować. PS I masz rację - psy doskonale rozróżniają sytuację, kiedy się ćwiczy, a kiedy nie. Dlatego bardzo ważne jest, żeby to czego się uczymy na placyku szkoleniowym, wprowadzać w życie podczas spacerów.
×
×
  • Create New...