Jump to content
Dogomania

Sonia z B

Members
  • Posts

    142
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Sonia z B

  1. Przepraszam, za nieobecność, ale nie mam tu z czym wkraczać... Nikt nie wskazał "naszej" psinki... Wyglądem różnią się nie wiele (Nuczka była węższa w klatce i przez to miała dużą grację i lekkość ruchów). Mentalnie jest przepaść... Pozdrawiam
  2. Witam! Niestety dotąd nie udało się z Maliną spotkać "na swoim", ale się pokazaliśmy. Więc, jak widać było, psiaczek ma się dobrze. Nie tak dawno był problem z łapką - nagle się szarpnęła na spacerze na bok, pod "gwizdane" ogrodzenie i dopiero po paru godzinach zobaczył Mąż, że jest rana i to głęboka (tak od razu wylizała, a spacer był po ciemku). Zaszył weterynarz (nie było konieczne, ale na przegubie) i teraz jest mała blizna. Mimo znieczulenia wycie się nawet odbyło. Mówiliśmy, że się należy, bo nie wolno uciekać na spacerze. I nawet weteryniorz dawał za przykład Nuczkę (pechową poprzedniczkę), która na leczeniu grzeczna była (się z weteryniorzem lubili). Ślad pewnie zarośnie na wiosnę nowym futerkiem. Mały Psi Głupol i Opiekunowie pozdrawiają
  3. <a href=http://zapodaj.net/5404b22b8c267.jpg.html>1.jpg</a> <a href=http://zapodaj.net/6c4aad76f0496.jpg.html>2.jpg</a> Podobne - nieprawdaż?
  4. Witam! Dziś minęła pierwsza rocznica śmierci Nuczki. Nawet godziny nie pamiętam... Ale to było późne popołudnie... Mimo, że jest to mój trzeci psi osobisty grób to do dnia dzisiejsze mi się łza w oku kręci na myśl o Nuczce... Nuka, to był pierwszy pies, który nie odchodził w okolicach sądzonego sobie przez naturę czasu. Odeszła psia "młodzieżówa". Nuczka ma od dawna następcę. Ja osobiście chciałam "gorszego" psa - takiego niechętnie przyjmowanego przez ludzi. Decydująca była jednak niekłopotliwość psa, którym czasowo musiała zajmować się moja Mama. Miłka miała "tylko" zaordynowane tabletki na serce i dodatkowo w sercu stres (krzyknięcie => czołganie z podkurczonym ogonem itp.). My z Mężem preferowaliśmy wg nas "Nuczą Rasę". I następczyni ma wygląd Nuczki i elementy zachowania - rozbroiło mnie proszenie łapką o pieszczoty... Tak jak Nuka... Nuka była dla nas przypadkiem. W pewnym momencie jednak nie do końca chcianym (konflikty z rezydentką)... Ale stała się NASZA!!! Po śmierci Saby podwyższyła swój status (dostęp do lizania resztek), ale... po trochu odnajdywała się od początku - mały kundel (ten od Mamy) był na równi, ale starsza suczka (nasza) w hierarchii "stada" ważniejsza, z którą niestety okresowo były próby walki o dominację. Nuczka BYŁA psiakiem: PIĘKNYM (te czarne, za duże uszka, niespotykana wcześniej gracja ruchów), KARNYM (szybko nauczyła się swojego miejsca w "naszym" społeczeństwie i odpowiadała na komendy); MIAŁA WIEDZĘ "bycia psem domowym" i się ŁATWO UCZYŁA DALEJ; COŚ co nas urzekło: m.in. końsko - kocie ruchy: efekt skoki z miejsca jak u kota i biegi jak u konia... Wady wyeliminowaliśmy... Więc ich nie było! TO BYŁ PIES prawie IDEALNY (lęk separacyjny zlikwidował inny psiak), którego czasu w schronisku mi bardzo szkoda... Ona, była... taka... taka, którą... chyba nigdy nie zapomnimy. Pozdrawiamy T..., Rafał i nowy futrzak - Miłka (której psi kardiolog odstawił tabletki!)..
  5. I co ciekawe: - raz nam zrobiła numer: ufyflała się w g..., i to ludzkim (śmierdziało zajebiście)... na szybkim spacerze - raz została w tyle na chwilę w ciemnej uliczce i... nie dało się psa nie wyprać po tym, teraz już nie dostaje szans na to; - zaczyna sobie sama "gryzaczków" szukać, trzeba jej odpowiednie zabezpieczać.
  6. Oj... Czytałam ten post chyba 10 stycznia i nie kojarzymy jakiś nieznanych telefonów... Ja jestem w domu nie wcześniej niż po 15.00 w dni robocze. Mama się psinką opiekuje, ale nie chcę dodawać Jej "szczęścia" w postaci wizyty "poadopcyjnej", tym bardziej, że psa własnego ma nieutemperowanego - nie przerywa agresji na wezwanie i są problemy prawne... Jesteśmy prawie zawsze w "weekendy". MIŁKA SIĘ UCZY!: - JUŻ SAMA (WCZEŚNIEJ Z POMOCĄ) PCHA DRZWI, BY JE OTWORZYĆ; - DAJE ZNAĆ, ŻE MUSI WYJŚĆ; - SYGNALIZUJE, ILE PORCJI JEDZENIA POTRZEBUJE; - WIE, ŻE JAK RANO WRACAM Z PRZYSTANKU (jak autobus ucieknie), TO MAM CZAS NA SPACER...
  7. Jesteśmy właśnie po wizycie u dr Garncarz. Miłka ma wrodzone zwężenie tętnicy płucnej..., ale co najważniejsze: na chwilę obecną nie jest to żaden problem, bo nie spowodował powiększenia serca i weterynarz obstawia, że nigdy nic nie zacznie się dziać. Karsivan odstawiamy, bo wprawdzie nie szkodził, ale przy tej wadzie nic nie wnosił. Za 2 - 3 lata mamy znowu skontrolować Miłkę. Co do otwierania drzwi, to miałam "bandytkę", którą tylko klucz zatrzymywał i to było zabawne, ale i upierdliwe. Mnie chodzi tylko o pchnięcie nosem drzwi uchylonych, bo teraz nam np. z kuchni przez otwarte drzwi leci nam zimno do pokoju podczas jedzenia Miłki, a jak byłyby przymknięte i nie usłyszelibyśmy, że skończyła, to by jak trąba tam stała. Strasznie się cieszę, że Miłka jest praktycznie zdrowa! Aż ją z tej radości trochę "poddusiłam", była zdziwiona, ale ma się dobrze. Zapraszamy na wizytę poadopcyjną (tę obiecaną przez Supergogę).
  8. Jeśli ktoś oprócz Supergogi zagląda na wątek to mam pytanie: czy czyiś pies miał problem z otwieraniem sobie drzwi? Chodzi mi o jakiekolwiek otwieranie, czyli przy uchylonych pchnięcie pyskiem chociażby... Widziałam próbę Miłki wejścia do domu, kiedy przejście było za wąski i kombinowała ułożyć się do przejścia dołem (jest próg i prześwit jest stosunkowo duży), ale nie starała się naprzeć na drzwi, by je mocniej odchylić, a dała by radę bez problemu. Druga rzecz: to jest mój pierwszy pies, za którego muszę myśleć o sikaniu... Normalnie psy dawały znać, że chcą wyjść, a Miłka nie. Ona się wstrzymuje i jak jest odpowiednią (dla siebie) ilość czasu na dworze to robi swoje... długo niekiedy robi... Ale to ja mam za psa myśleć kiedy chce wyjść?? Szukamy w zachowaniu psiny sygnałów potrzeby wyjścia, ale ich nie widać...
  9. Wczoraj Miłka miała szczepienie (na ukłucie nawet uwagi nie zwróciła) i tabletki kupowaliśmy i przypadkiem się dowiedzieliśmy, że 2x w roku przyjeżdża do przychodni specjalista kardiolog - Pani Garncarz i będzie pod koniec listopada. Wstępnie się zadeklarowaliśmy, a zapiszemy się jak będzie znany dokładny termin.
  10. Dziewuszka już dostaje ograniczenia, bo lycki dostała długie z uwagi na wcześniejsze przejścia i teraz za bardzo sobie folguje. Mijanki z innymi psiakami na spacerze są teraz tylko na krótkiej smyczy i za mną, bo sama szczekiem reaguje na tych na uwięzi (agresorzy zza płotu to piski). Rudi otwierał Miłkę na świat, ale teraz ją paskudzi. Temperujemy go (nawet w sposób nie pochwalany na forum), a Miłkę ofukujemy w złych zachowaniach (ostatni raz się położyła "do bicia" ze trzy tygodnie temu i to jeszcze ileś kroków po przywołaniu). Miłka już nie potrzebuje taryfy ulgowej tylko przywołujemy ją do porządku normalnie i nawet się przestała boczyć, że jest z łóżka na noc wykwaterowywana. I tak jest Wredny Kundel! Ale to olewa... I gdzie tu widać "chore serduszko"? Aż się zastanawiam nad tymi tabletkami, bo pod 2 [zł] dziennie to nie symboliczna kwota, a czy to coś oprócz zapobiegnięcia problemom??? Zapytamy w grudniu.
  11. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/841/pa190195.jpg/][IMG]http://img841.imageshack.us/img841/3725/pa190195.jpg[/IMG][/URL] Tutaj widać jak Miłka niekiedy lubi sobie pobiegać. W czasie spaceru chciałam zrobić zdjęcie podczas podskoków, ale ciężko jest trafić z lampą błyskową. Ciekawie też wyglądała, kiedy zza zakrętu się nagle wyłonił inny pies i z Rudim koncert urządziły, a ona się co chwila z czterech łap do góry wybijała. Niestety nie wypadało wtedy mi zdjęcia robić. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/684/pa190200.jpg/][IMG]http://img684.imageshack.us/img684/940/pa190200.jpg[/IMG][/URL] Po spacerze psy zgłaszają się po nagrodę.
  12. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/510/pa190175.jpg/][IMG]http://img510.imageshack.us/img510/7715/pa190175.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/202/pa190178.jpg/][IMG]http://img202.imageshack.us/img202/6190/pa190178.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/88/pa190179.jpg/][IMG]http://img88.imageshack.us/img88/5073/pa190179.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/560/pa190180.jpg/][IMG]http://img560.imageshack.us/img560/4163/pa190180.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/690/pa190182.jpg/][IMG]http://img690.imageshack.us/img690/2231/pa190182.jpg[/IMG][/URL]
  13. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/690/pa060011r.jpg/][IMG]http://img690.imageshack.us/img690/546/pa060011r.jpg[/IMG][/URL] To jest kolega Miłki z największą "piłeczką" jaką widział. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/705/pa190061.jpg/][IMG]http://img705.imageshack.us/img705/1158/pa190061.jpg[/IMG][/URL] Miłka chodzi przodem [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/338/pa190105.jpg/][IMG]http://img338.imageshack.us/img338/8489/pa190105.jpg[/IMG][/URL] Tak ciemno, że dopiero na zdjęciu ten dym zobaczyłam. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/231/pa190114.jpg/][IMG]http://img231.imageshack.us/img231/8358/pa190114.jpg[/IMG][/URL] Tak się niekiedy psinki plączą, że moment później Miłka miała pyszczek obsiusiany. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/200/pa190168.jpg/][IMG]http://img200.imageshack.us/img200/6365/pa190168.jpg[/IMG][/URL] Tutaj chyba jakiś kot był w zasięgu węchu, bo ciężko było się zdecydować na wyjęcie łba z pomiędzy prętów.
  14. Miła się coraz bardziej "wyrabia". Na spacerach już chodzi przodem, obwąchuje co się da i posikuje wielokrotnie (wcześniej chodziła równo z nami i nie interesowała się, tym co dookoła). Wie też, że by smakołyk otrzymać to trza się postarać, bo Rudi jest obrotny i co się da to chwyci. Zaczyna też normalnie pić. Na pocżątku rozwadnialiśmy jedzenie, bo wody prawie Miłka nie ruszała, a teraz to już nawet się kałużą zainteresowała. Nie jest jeszcze idealnie, ale już nie przemycamy tyle wody. Nadal uważamy, że duża zasługa jest Rudiego w psiej edukacji Miłki. Co prawda już trzeba trochę chamować jej zapędy, bo obszczekiwała przechodzące psy (na sąsiadkę zza płotu nawet sama ruszyła, na szczęście to był psiak spokojny ze spokojnym właścicielem). Z kotami niestety, ale chyba sprawa jest przegrana - podnieca się nawet na sam zapach, a jak widzi, prawie "odfruwa" - dosłownie. Badania niestety wykazały, że coś jest nie tak z kudłatym serduszkiem. Nie jest to nic poważnego, bo nie dostaliśmy zaleceń, co do ograniczenia ruchliwości, a Miłka już na znak spaceru (taki ok. 40 sprawnym krokiem x2) szaleje i jeszcze w ciągu dnia się wybiega z kolegą. Badania kontrolne w połowie grudnia i może tabletki nie będą potrzebne?? Jeśli ktoś byłby zainteresowany zdjęciami to wstawię.
  15. Oj nie zawsze tak słodko. Np. dziś rano Mąż już wstał z tapczanu, a ja siedząc nagle poczułam, że mi się stworzonko wpakowało za plecami do leżenia. Bardzo Miłka była zdziwiona, że została zaraz przeniesiona na swoją kanapę. Musi się nauczyć, że leżeć tam może, ale tylko gdy nie ma pościeli. W sumie to powinniśmy ją wogle wykwaterować, bo jak będzie mokro, to będziemi mieli tam stale piasek, ale teraz nam się po prostu podoba... Leżących na kanapie Męża i Miłkę nie raz zastałam jak wracałam z roboty (Mąż ma urlop wychowawczy nad psem). Pies wtedy na mnie dziwnie patrzył, jak przez mój powrót tracił wygodną lokalizację. Z zabawamy jest nadal różnie. Próbujemy ją uczyć biegania za piłeczką, ale skutek jest żaden. Nadal niekiedy biega za Rudim (śmiejemy się, że Rudi chwyci piłeczkę, a Miłka Rudiego i jego w pysku przyniesie). Niekiedy uda się ją sprowokować do zabawy w gonienie - Miłka biegnie, a któreś z nas próbuje ją dotknąć przy nabiegu na wprost, po mijance psica robi śmieszny nawrót (nie zarzuca jej tyłka, tylko zaczyna podskakiwać na czterech łapach jednocześnie i jednocześnie zmienia kierunek) i znów biegniemy na wprost siebie. I tak do wymęczenia psa. Niestety nie zawsze się udaje rozpocząć takową zabawę (raz sama prowokowała rzucając się przodem do leżenia i mając tyłek w górze). Dwa razy dziennie jest spacer, bo sama jeszcze za bardzo nie chce zostawać na ogrodzie, a jak jest z którymś z nas to trzyma się bardzo blisko i nie ma tendencji do oglądania terenu. Zdrowie fizyczne jest bez zarzutów. Trochę mniej je, ale wcześniej miałam wrażenie, że Mąż daje żarcia za dużo, bo objętościowo jest to ponad 2x więcej niż u poprzedniej suczki, która była tylko o 1/3 cięższa. Kupiłam tabletki, które się skończyły Na Polance i jesteśmy umówieni na kontrolę na piątek wieczór. Psychicznie to już prawie problemów nie widać. Zaczęła już szczekać na wszystkich oprócz nas. Niestety dosyć głośno, więc uczymy, że na "swoich" to nie trzeba.
  16. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/710/18397717.jpg/][IMG]http://img710.imageshack.us/img710/3967/18397717.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/33/20108025.jpg/][IMG]http://img33.imageshack.us/img33/8522/20108025.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/10/74947027.jpg/][IMG]http://img10.imageshack.us/img10/9739/74947027.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] Jutro coś napiszę, bo Miłka robi cały czas postępy i już coraz rzadziej się zdarza, że się czegoś wystraszy.
  17. Miła robi postępy. Chyba niebawem załapie, że piłeczka służy do rzucania i przynoszenia. Robi się też się coraz śmielsza. Dużą zasługę ma tu kolega Rudi, bo trochę ją prowokuje do zabawy i biegają w dwójkę - Rudi za piłką, Miła za Rudim... w każdym razie dobrze, że biega i ma przy tym pyszczek zadowolony. Dziś rano (ok. 4.30) byłyśmy na podwórku i przeszłyśmy dość blisko kota. Żadne z naszej trójki (pies , kot i ja) nie zorientował się o tym. Dopiero w drodze powrotnej Miłka wywąchała swojego wroga i z półszczekiem pogoniła na drzewo. Tyle, że godzina po temu była bardzo niestosowna. Dodatkową ciekawostką był fakt, iż kot dopiero za drugim razem zajął bezpieczną pozycję na gałęzi, bo za pierwszym podejściem spadł. I to prawie prosto w Miłej pysk. Nie byłoby wtedy miło... Czy ktoś wie, jak psa nakłonić do picia, bo Miłka pije bardzo niewiele. Nawet po bieganiu. Dajemy bardziej wilgotne jedzenie, ale lepiej by było, by w momencie, jak jest zgrzana się napiła. Tytuł wątku można już zmienić.
  18. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/64/84646542.jpg/][IMG]http://img64.imageshack.us/img64/1021/84646542.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/534/23088521.jpg/][IMG]http://img534.imageshack.us/img534/6613/23088521.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/600/47724844.jpg/][IMG]http://img600.imageshack.us/img600/3517/47724844.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/835/88281775.jpg/][IMG]http://img835.imageshack.us/img835/5647/88281775.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/33/27572184.jpg/][IMG]http://img33.imageshack.us/img33/1465/27572184.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/689/49393449.jpg/][IMG]http://img689.imageshack.us/img689/7629/49393449.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL] Miła się powoli oswaja z nowym terenem. Sąsiadów poznała (to te zza płotu). Z kolegą Rudim to chyba już będzie przyjaźń - na ostatnim zdjęciu ma wywieszony język po gonitwach jakie sobie razem urządziły. Wreszcie wyglądała na uszczęśliwioną.
  19. Zaliczyła już mały spacerek. Dała znać też, że jest głodna, bo jak niosłam naczynie to się bardzo ucieszyła. Dałam więc od razu to co miałam, czyli puszkę i jadła, aż "się uszy trzęsły". Później, jak dotarła "wyprawka" dostała lekarstwa z jedzeniem od Malinaoona. Spust to psina ma. Wbrew obawom nie Miłka nie okazuje tęsknoty. Straszny z niej pieszczoch, ale widać też niekiedy strach. Teraz się bezpiecznie czuje na kanapie i w jej okolicy. W innych częściach mieszkania się parę razy kuliła jak do bicia. Nie chciała też podejść do miski w kuchni i dopiero miska musiała do pokoju przyjść. Jutro pozna swojego kolegę i mam nadzieję, że pójdzie dobrze, bo jest uległy do dam. Zdjęcia jakieś na nowych włościach zrobię jutro.
  20. Dzięki dostałam numer. Już przelew poszedł.
  21. Lara mnie zapraszała miesiąc temu... Chciałabym wpłacić 100 [zł], tylko nie wiem, czy to jest właściwe konto (z postu nr 94). [SIZE=4][B]Stowarzyszenie Nadir [/B]UL. Józefa Płochy 2/21[/SIZE] [SIZE=4]40-756 Katowice[/SIZE] [SIZE=4]ING Bank Śląski S.A.[/SIZE] [SIZE=4]50 1050 1214 1000 0090 7210 9672[/SIZE] [SIZE=4]„dla Retro”[/SIZE]
  22. Nuka umarła na swoim kocyku. Staram się sobie mówić, że "Tak miało być". Nie wiadomo, co by było gdybym Nuczki nie wzięła..., czy chodząc z Nią bym dopilnowała..., czy po zjedzeniu tego ptaka bym poszła na płukanie żołądka... Staram się wyciągać wnioski..., ale przecież i ludzie z bloków dają psom "na wybieganie" jak mają gdzieś teren odludny. Chcę myśleć, że Nuka ustąpiła miejsca innemu psu, który stoi w kolejce po swój dom... Ponoć apatia się pojawiła już tydzień wcześniej, ale my tego nie widzieliśmy, bo Nuka na nas przyjazd szalała jak zwykle, tylko w ciągu dnia nie wychodziła za każdym razem, jak mogła. Jadła wprawdzie mniej, ale po problemach z jelitami jadła szklankę ryżu z ćwiartką kurczaka i warzywami na dobę (zjadałaby pewnie więcej, ale weterynarz uznał, że to wystarczy) i stwierdziłam,że przestawia się po prostu na swoje normy. Zaczęły się wymioty, więc w niedzielę weterynarz dla nas do przychodni przyjechał. W poniedziałek zrobione były badania i weterynarz nam nikłą nadzieję dał. Podjeliśmy próbę ratowania Nuczki. Poczytałam na forum Dogomani o niewydolności nerek i poznałam wiele historii psów z takimi wynikami. Nie było sukcesów - to była kwestia czasu... Weterynarz dawał szansę jeśli Nuka zacznie jeść... I zaczęła! Wprawdzie tylko surowe mięso drobiowe, ale z dużą chęcią i to nawet po dobie od ostatnich środków wspomagających apetyt i bez wymiotów (mimo braku środków przeciwwymiotnych). Jakaś nadzieja się tliła w nas, ale wtedy się cieszyliśmy, przede wszystkim, że Nuczka ma taką frajdę z jedzenia. Do wstania Ją prowokowało przyczepienie smyczy, więc wychodziliśmy choć kawałek za bramę... Nie wiedziałam tylko, czy jak sobie leżała to wolała by ją głaskać i mówić, czy poleżeć spokojnie (CHYBA SIĘ NIE DOWIEM!). Jazdę do weterynarza Nuczka zawsze lubiła (chyba się czuła po wizytach lepiej). Weterynarz widząc jak psina się dobrze czuje i już kroplówkę przygotowywał, ale... wyniki wyszły poza skalę. Powiedział jakie są możliwości. Żadna nie dawała już cienia nadziei... Myślałam, że choć jeszcze parę dni może być Nuka z nami, ale na moje pytanie, czy jak się pies czuje weterynarz powiedział, że przy takim zatruciu nie może się czuć dobrze. Czytałam opisy leczenia niewydolności nerek na Dogomanii. Wyniki Nuki to była tylko kwestia czasu... Ale jakiego? Zwierzę żyje tu i teraz! Nuczka się na nogi zrywała i truchtała kawałek po czym nagle zwalniała. Nie była przyzwyczajona do tego ograniczenia zdrowotnego, które się nagle pojawiło... Swojego ostatniego dnia jeszcze zaznała psich przyjemności: było jedzonko, mały spacer, kupka i oczywiście drapanko. Jeszcze była szczęśliwa. Poprosiliśmy weterynarza, by wyszedł do nas na zewnątrz na łąkę i bez problemu się zgodził. Nuczka zasypiała na swoim kocyku rozłożonym na trawie. Umarła może z pół minuty po podaniu drugiego zastrzyku. Musiała być już mocno zmęczona... Miseczki jeszcze stoją...
  23. Tylko, że prawie na 100% Nuka się u nas zatruła... Było podejżenie zaszłości po niezaleczonej w schronisku chorobie, ale teraz weterynarz jest przekonany, że to trutka. Kurde - chciałam dobrze dając psom biegać luzem, bo teren był ogrodzony i jak było ciepło to drzwi były uchylone i Nuka wychodziła i wracała kiedy chciała... Mieliśmy różne teorie, co mogło spowodować zatrucie. Najprawdopodobniej Nuka zjadła ptaka (przy pierwszych problemach zdrowotnych zwymiotowała pióro), którego resztki znaleźliśmy dopiero po czasie. Ptak mógł połasić się na trutkę, która jest na przenicy. Czuję się winna, bo gdyby nie była Nuczka u mnie to by nie zjadła tego cholernego ptica, który zlądował akurat w moim ogrodzie! Jeszcze napiszę, jak wyglądały ostatnie dni Nuczki...
  24. Nuczce się nie udało... Musieliśmy Jej pomóc... Odeszła wczoraj wieczorem... Jutro napiszę więcej, bo teraz jeszcze za dużo myśli mi się ciśnie, a nie potrafię ich przekazać. Żyła zdecydowanie za krótko!
×
×
  • Create New...