Jump to content
Dogomania

Joy1

Members
  • Posts

    146
  • Joined

  • Last visited

Profile Information

  • Gender
    Not Telling

Recent Profile Visitors

781 profile views

Joy1's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

13

Reputation

  1. Antonio, jeśli trenerka nie wyjaśniła dokładnie, jak z sunią postępować i pracować na co dzień, także w domu i na spacerach - poproście ją o to lub skontaktujcie dodatkowo z trenerem-behawiorystą. To wszystko nie "naprawi się" samo, po zdaniu egzaminu na zakończenie kursu; także Twoja relacja z Matyldą (w obecności żony). To nie jest zakorzeniony impuls - to wyuczone zachowanie, teraz już właśnie zakorzenione i "ukorzeniane" coraz mocniej. Zostawienie tego "odłogiem" sprawi tylko, że będzie się nasilało i odkręcenie problemu zajmie jeszcze więcej starań i czasu. Jak piszesz, ta armia pluszaków dobrze zagospodarowała Matyldę na czas Waszej nieobecności. Sprawdź tylko, czy tych wyszarpanych szczątków ona nie zjada. Część psów to robi, ale to niebezpieczne - kawałek waty/ gąbki/ pianki/ sznurka/ materiału może łatwo utknąć w jelicie i wtedy źle się dzieje, może skończyć się tragicznie dla psa :( Hm.., te rozniesione pluszaki... Dla psa - żucie czegoś, gryzienie, skubanie, rozszarpywanie - jest sposobem na rozładowanie stresu. Np. spowodowanego nudą, samotnością. Samotna to Matylda nie jest, zostaje z Balbiną. Więc brak zajęcia? Może warto ten spacer przed pracą zrobić dłuższy, bardziej aktywny i atrakcyjny dla psa? Wtedy syta wrażeń większość Waszej nieobecności przedrzemie sobie spokojnie. Ze stresem jest tak, że im dłużej trwa, tym więcej czasu potrzeba, żeby się całkiem "wypłukał" z organizmu. Jeśli przez pół dnia jest czymś zestresowana (niszczy rzeczy), to nie uspokaja się całkowicie zaraz po Waszym powrocie do domu. Wychodzi z tym stresem na spacer i pod jego wpływem jest skłonna reagować bardziej gwałtownie na to, co ją irytuje, niepokoi. No i w domu też - Twoje podchodzenie w kierunku żony. Chyba więc dobrze by było ustalić przyczynę tego stresu i ją usunąć - to na pewno ułatwi całościowe ogarnięcie Matyldy. Jak już mowa o stresie - nieco pomogłaby Matyldzie się z nim uporać obroża Adaptil i tabletki Zylkene lub inne tego rodzaju środki. Nie zastąpią odpracowania problematycznych zachowań, ale ułatwią to.
  2. Antonio, taka mała sugestia - dawanie klapsów, czy jakiekolwiek inne karanie psa za zniszczenia zastane po powrocie nie jest dla niego zrozumiałe w taki sposób, jak tego oczekujesz. To nie jest dziecko ani w ogóle człowiek.To inny gatunek. Zupełnie inaczej kojarzy i zapamiętuje sytuacje. Jedyne, co się w ten sposób osiągnie, to jeszcze większe zniszczenia i lęk przed powrotem opiekunów. Instruktor ze szkółki (jeśli jest dobry i sprawdzony) to wyjaśni, zapytajcie go.
  3. Czy na pewno połknęła tą tabletkę? Są małe i łatwo mogła wypluć tak, że się nie zauważyło. Skoro już je macie, można spróbować dać ponad dwie godziny przed podróżą. U moich psów podana ponad godzinę przed - nie działała. Ktoś podpowiedział, żeby dawać półtorej do dwóch i wtedy było ok. Są też leki typowo weterynaryjne - mają różne opinie skuteczności, niektórzy chwalą, inni rozczarowani. Pusty żołądek - wg praktyki wet czas opróżnienia żołądka waha się u psa od 4 do 16 godzin, zależnie od składu pożywienia.
  4. Antonio, uczenie psa poleceń (i egzekwowanie) nie polega na zmuszaniu - w każdym razie nie powinno. Lepiej, żebyś nie próbował zmuszać Matyldy do wykonywania komend, skoro, jak piszesz 'podchodzi z dużym dystansem' do mężczyzn, także do Ciebie. Może zacząć się bronić zupełnie zdecydowanie. Spotkanie ze specjalistą pilnie potrzebne (przypuszczam, że on zmobilizuje Mati do tego "siad" w dwie minuty, ale nie to jest najważniejsze). Miłość, troska, opieka i dom nie 'załatwią' porzucenia przez Matyldę starych, niewłaściwych nawyków. Ktoś powinien Wam wytłumaczyć, skąd się biorą jej reakcje, jak zapobiegać tym niepożądanym zachowaniom, jak ich oduczać. Wybierając tego specjalistę - sprawdźcie jak najwięcej opinii o nim.
  5. Antonio, sam teraz widzisz, że jest stanowczo za wcześnie na spuszczanie Mati ze smyczy. Pies staje się "w pełni sobą" przez kilka miesięcy w nowym miejscu, nawet do pół roku. Stopniowo ujawniają się jego nawyki i przyzwyczajenia. Biegając luzem już teraz, Matylda może swobodnie utrwalać niewłaściwe zachowania, przez co będzie jeszcze trudniej ich oduczyć. Kaganiec - mam nadzieję, że nie wybrałeś takiego "wygodnego", w formie nylonowej tuby. Ten typ jest tylko na badanie u weta, na spacer się nie nadaje, ponieważ uniemożliwia chłodzenie organizmu (ziajanie) i ważne sygnały służące komunikacji. Bardzo polecane są kagańce tzw. fizjologiczne i typu baskerville. Przestrzegam przed samodzielnym używaniem obroży elektrycznej. Nie działa ona jak wyłącznik złego zachowania. No i nie uczy właściwych reakcji. Można łatwo spowodować nowe nieodpowiednie zachowania, stosując ją po amatorsku. Najlepiej by było skontaktować się ze specjalistą, który pokaże i wyjaśni, jak uporać się z tymi nieakceptowanymi zachowaniami. Na chorobę lokomocyjną - CINNARIZINUM. Lek ludzki, na receptę, od dowolnego lekarza, także weta. Ważne, żeby podać psu nie później, niż 1,5 - 2 godziny przed podróżą. Sprawdzony przez 16 lat stosowania na psach własnych i zaprzyjaźnionych.
  6. Ewa Marta, Convalescence Support to puszki, a Convalescence Support Instant to saszetki. Saszetkę rozpuszcza się w ciepłej wodzie i można zmieszać z karmą. Podobno psy i koty średnio chcą jeść te saszetki; ten wychudzony psi staruszek też. A Recovery to mniejsze puszki i te są wg wielu właścicieli chętnie zjadane. Gdy będziesz rozmawiała z wetem, zapytaj go może jeszcze o jedną ważną sprawę: piszesz, że Twoje psy jedzą o 6 rano, a potem wychodzą na spacer o 8. To chyba trochę za mała przerwa, jak dla dużego psa, żeby uniknąć zagrożenia skrętem żołądka. Zwłaszcza, że na spacerze też jeszcze dostaje konkretną porcję. Gdyby tylko statecznie przeszedł się na smyczy, nie wytrząsałby żołądka tak bardzo, ale on bryka sobie do woli z pełnym jeszcze brzuchem. Dla dużych psów to ryzykowne. I nie tylko tych bardzo dużych: znajomy husky dostał skrętu żołądka po tym, jak sąsiadka podkarmiała go w ciągu dnia smakołykami, a po południu nieświadoma tego właścicielka wzięła go na trening biegowy i stało się. Wet doradzi, ile czasu po jedzeniu pies może bezpiecznie zacząć jakąś większą aktywność. A może dla Rokusia czerwone mięso byłoby bardziej smakowite? No i jest bardziej treściwe. Popatrz na składy lepszych karm: te drobiowe mają większy udział procentowy mięsa, niż np. te z jagnięciną. Kurczaka musi być więcej w dziennej dawce, niż jagnięciny, żeby pies dostał niezbędną ilość białka zwierzęcego. Smacznego - Rokusiowi i zdrowia!
  7. Ewa Marta, może ta historia będzie jakoś pomocna: Od początku roku widuję dużego psa, staruszka, który został znaleziony w stanie bardzo silnego wyniszczenia. Chudy jak nieszczęście i do tego zaniki mięśni. "Rodzinny" wet zalecił dla niego karmę Gastro Intestinal Royala, ewentualnie gotowane białe mięso z ryżem (w praktyce był to raczej ryż z mięsem). Po miesiącu pies poprawił się odrobinę, ale wciąż wyglądał nędznie. Wtedy osoby, które mają dużą praktykę w opiece nad wyniszczonymi psami podpowiedziały tak: Żeby odbudować "psa w psie", tkankę mięśniową, potrzebny jest pokarm wysoko białkowy. Jeśli nie gotowane jedzenie, to karma dobrej jakości dla juniorów (najbogatsza odżywczo). Karma zwykła, bytowa lub gotowane jedzenie z przewagą ryżu nigdy nie odbudują wyniszczonego psa. Nie będzie z czego. Z ryżu, pszenicy, kukurydzy, owsa, ziemniaków organizm nie uzyska tworzywa do budowy własnych białek. Posiłki rozkłada się na kilka dziennie, aby uniknąć wymiotów lub ostrego rozszerzenia żołądka. Żeby wspomóc przyswajanie, podaje się enzymy trzustkowe, nawet, jeśli pies jest w zasadzie zdrowy. Aby wspomóc i skrócić proces odbudowy organizmu stosuje się odżywki wet np. Recovery (wygodniejsze w użyciu i chętniej jedzone), Convalescence Support. Tak żywiony psi staruszek zaczął się wyraźnie poprawiać. Z każdym tygodniem żebra coraz bardziej mu się chowały. Jakiś miesiąc temu schował się nawet kręgosłup, a sterczał mu jak jakaś piła na grzbiecie. A wcale nie jest kwitnąco zdrowy; ma sporo dolegliwości, które odbierają mu część sił.
  8. Jeśli mogę coś cichutko zasugerować, to po psiej bójce lepiej nie okazywać swojemu poszkodowanemu psu niepokoju, nie użalać się nad nim (oczywiście koniecznie trzeba obejrzeć go dokładnie i potem uważnie obserwować, bo małe dziurki w skórze mogą początkowo nie zdradzić, że pod spodem są poważne uszkodzenia). Po prostu psy żyją niejako chwilą obecną, nie rozpamiętują minionych zdarzeń. Można powiedzieć, że po porażce starają się jak najszybciej podnieść i iść dalej (i to jest w nich świetne! Też chciałabym tak umieć). Jeśli jednak pies zobaczy, że jego właściciel jest szczególnie poruszony jakąś sytuacją, zdenerwowany, zasmucony - udzielają mu się te emocje. Ma oczywiście swoje własne emocje "na ten temat", ale te od właściciela dodatkowo je wzmacniają i pogłębiają stres. I doświadczenia z tej sytuacji pies zapamięta z silnymi emocjami, zwielokrotnionymi niechcący przez opiekuna. W konsekwencji, gdy podobne zdarzenie się powtórzy, pies będzie bardziej przeczulony na tym punkcie, zareaguje gwałtowniej. "Pomyśli" sobie: "Poprzednio było trochę ciężko, ale jakoś z tego wyszedłem, otrzepałem się i jestem gotowy więcej o tym nie mówić. No, ale skoro mój najważniejszy człowiek był taki poruszony, nie mógł się uspokoić - to chyba sprawa jest poważniejsza, niż myślałem. Teraz muszę się bardziej zaangażować, nie odpuszczać." Ewa Marta, z Twoich opisów Rokiego widać, że to świetne, zrównoważone psisko, więc nie tak łatwo rozstroić jego emocje. Życzę Wam, abyście jak najdłużej mogli tak żyć z Waszym stadkiem, w równowadze i harmonii :)
  9. Aby zmobilizować tych ludzi do dbania o psy, może wsunąć w furtkę wydrukowany któryś z tych plakatów? plakat_1.pdf plakat_2.pdf
  10. Tymczasowicz nie wygryzał miejsca na ogonie, w ogóle się nie interesował - sierść sama wypadała. Nawet trochę się dziwiłam, bo zmiana była z czasem bardzo brzydka, więc myślałam, że to musi być jakaś paskudna grzybica, czy coś. A wet ciągle, że to hormonalne. A te psy załkiem łyse pod ogonem tylko widywałam, ich właściciele mówili, że się tam często wylizują.
  11. Weci mówią: wyłysienia symetryczne względem osi ciała często wskazują na zaburzenia hormonalne. Te na ogonie - w miejscu gruczołów zapachowych - też hormonalne. Pisałam wcześniej, że jeden mój tymczasowicz miał takie. Najpierw sierść była trochę rzadsza, potem było jak na wcześniejszych zdjęciach Twojej suki, dalej etap całkiem łysego miejsca, a skóra robiła się tam stopniowa coraz bardziej czarna i jakby łuskowata. W końcu wyglądało to jak u Twojej suczy teraz. Po kastracji to miejsce zarosło zupełnie, w ciągu dłuższego czasu. Czyli to było zdecydowanie hormonalne. Sprawdzasz regularnie gruczoły około odbytowe? Są akurat w pobliżu tych symetrycznych wyłysień. Spotkałam 2 psy z zupełnie łysym całym tyłem pod ogonem, wg słów właścicieli - "one się tam bardzo często wylizują, bo przecież się myją, jak koty." Więc gruczołów im nie sprawdzali, a psiaki radziły z tym sobie po swojemu.
  12. Delph, pisałaś, że suka wyjęła sobie szwy na boku i wet zostawił to do zagojenia bez ponownego szycia. Zdarza się przy ranach o większej powierzchni, że sierść nie odrasta już na powstałej bliźnie. Jeśli na nienaruszonej, a tylko ogolonej skórze nie odrasta, to tarczyca jest możliwa. Niedobory cynku byłoby widać na całym psie - sierść rzadka i słaba, zwłaszcza charakterystyczne przełysienia wokół oczu, jak okulary. Braki kwasu foliowego też wpływają na stan sierści. Sprawdzenie poziomu pierwiastków będzie tańsze, niż testy alergiczne. Testy z krwi będą niemiarodajne, jeśli pies nie jest do nich "wyzerowany" co najmniej dwa miesiące. Pisałam w którymś wcześniejszym poście, o doświadczeniach znajomej z alergiczną suczką. Jadła wołowinę, kurczaka, twaróg, ryż i po tym było zupełnie dobrze, a w testach (zrobionych bez przygotowania) wyszło, że właśnie wołowina, kurczak, mleko i ryż uczulają ją najbardziej i są kategorycznie zakazane.
  13. To nie będzie post o Lupo, ale za zgodą Ewy Marty piszę tu, z nadzieją, że ktoś zajrzy i przekaże informację dalej: W Warszawie w okolicy Jagielskiej (Ursynów, Pyry), zaginęła mała, biała suczka rasy buldog angielski. Apel do Warszawiaków i okolic - wypatrujcie buldoga angielskiego, chociażby jeżdżąc samochodem po mieście! Bądźcie czujni, czy nie pojawił się gdzieś, ktoś nie słyszał, by pojawił się np. na osiedlu NOWY BULDOG ANGIELSKI? Właściciele robią więcej niż ogromnie dużo, żeby ją odnaleźć; ogłaszają, włączyli, policję, psy tropiące, wetów... Możemy też pomóc, przekazując wiadomość dalej i rozglądając się. Tu ogłoszenie na dogo. Tam więcej informacji i zdjęć: WARSZAWA zaginęła suka BULDOG ANGIELSKI - Psy zaginione / ukradzione - Dogomania
  14. Za zgodą Ewy Marty piszę tu, na wątku Jej psiaków, bo to dotyczy tych okolic: W Warszawie w okolicy Jagielskiej (Ursynów, Pyry), zaginęła mała, biała suczka rasy buldog angielski. Apel do Warszawiaków i okolic - wypatrujcie buldoga angielskiego, chociażby jeżdżąc samochodem po mieście! Bądźcie czujni, czy nie pojawił się gdzieś, ktoś nie słyszał, by pojawił się np. na osiedlu NOWY BULDOG ANGIELSKI? Ogłoszenie na dogo: WARSZAWA zaginęła suka BULDOG ANGIELSKI - Psy zaginione / ukradzione - Dogomania Tam też więcej informacji i zdjęć.
  15. Za zgodą Ewy Marty piszę tu, na wątku Jej psiaków, bo to dotyczy tych okolic: Apel do Warszawiaków i okolic - wypatrujcie buldoga angielskiego, chociażby jeżdżąc samochodem po mieście! Bądźcie czujni, czy nie pojawił się gdzieś, ktoś nie słyszał, by pojawił się np. na osiedlu NOWY BULDOG ANGIELSKI? 12.03.2015 roku w Warszawie w okolicy Jagielskiej (Ursynów, Pyry, Las Kabacki), zaginęła mała, biała suczka, rasy buldog angielski. Ma obrożę z czerwoną chusteczką, jest bardzo przyjazna i ufna. Ma tatuaż ZKwP, czip, jest wysterylizowana. Mogła zostać skradziona. Prosimy o każdą informację, która może pomóc!!! Na znalazcę czeka duża nagroda. Tel. 698 264 662 Zaginęła Koka - buldog angielski. Właściciele proszą o pomoc. Zaginęła Koka-buldog angielski!!! Warszawa-Ursynów (Pyry) !!!!
×
×
  • Create New...