Jump to content
Dogomania

O1us_89

Members
  • Posts

    245
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Warszawa/Żolibrz

O1us_89's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Rozmawailam wczoraj powaznie z domownikami co do byc, albo nie byc Bandziora. Nie dam go skrzywdzic i mimo wszystko bardzo go kocham, wiec postaram sie popracowac z nim i ustalic jakis plan dzialania. Na razie pies nie bedzie mial wstepu do domu i konsekwentnie bedziemy tego przestrzegac, ma zrobione juz miejsce w tzw. sieni, polozylam mu tam ciepla koldre. Chociaz raz dziennie bede poswiecac mu troche czasu na nauke posluszenstwa, zabawe itp. co do dziecka pomalutku postaram sie przyzwyczaic go do dziecka. Jesli finanse mi na to pozwola skontaktuje sie tez ze szkoleniowcem. Miejmy nadzieje, ze uda mi sie nad nim zapanowac.
  2. jesli chodzi o podsatwowe komendy z posluszenstwa mamy je opanowane. Z pania Boczula spotkalam sie kiedys na polach mokotowskic na prywatnej konsultacji poniewaz mialam problem z bezwzglednym do mnie. Caly szkopul tkwi w tym, ze Bandzior zrobil sie bardzo nie przewidywalny nawet glosniejsza rozmowa sprawiam, ze staje sie pobudzony i spiety. Nie wspomne o krzyku, bo wtedy jest sklonny do gryzienia. Wiem, ze agresja budzi agresje, ale mimo wszystko gdy krzycze na swojego psa zeby wyszedl z domu to nie powinien on warczec na mnie, a przy probie wziecia go za obroze rzuca sie na mnie z zebami, dlatego juz nie probuje nic na sile bo sie boje. Kolejny problem to ten ze rodzice po tych wszystkich pogryzieniach nie chca slyszec o zadnej pracy z nim. Tez sie go boja. I wiem, ze caly moj wysilek jaki bede chciala wlozyc w ewentualna prace z nim nie ma sensu, bo aby osiagnac jakikolwiek efekt potrzebna jest konsekwencja, a rodzice na pewno nie beda konsekwentni. Dodam, ze moj tata do tej pory bardzo go lubil, nawet spali czasem razem...
  3. Tak jak wspomnialam wczesniej nie mam pieniedzy na szkoleniowca wiec ta opcja odpada. Mam podstawowa wiedze z zakresu behewioru. Jak dla mnie przedewszystkim brak konsekwencji co do Bandziora, niejasne zasady, skomplikowana sytuacja co do tego kto jest przewodnikiem stada doprowadzily do tej sytuacji. Wiem, ze to tylko i wylacznie wina ludzi, nie psa. Nie panuje nad nim i nie wiem co mam robic. po tym jak pogryzl mame, tate i brata mama chciala go uspic, ale nie pozwolilam na to. Mimo wszystko kocham go bardzo, ale jednoczesnie sie tez go boje... Nawet ja nie mam na niego zadnego wplywu.
  4. Zgadzam sie z Toba, ze nie do konca jest powiedziane, ze chcial dziecku zrobic krzywde, ale boje sie zaryzykowac i pokazac mu dziecko... Przestalam nad nim panowac:( Jesli nawet nie ugryzl by malego Julka to jest on bardzo zywiolowym psem i wiem na pewno, ze wskoczyl by do niego na lozko, badz zaczal by skakac na mame zeby go zobaczyc, po prostu on bardzo szybko sie ekscytuje. Z racji tego ze nie mam pieniedzy na szkoleniowca ta opcja odpada.
  5. Zacznę od początku, mam 4 letniego psa w typie Dogo Canario. Bandzior byl zawsze pogodnym, milym i bardzo lagodnym psem. Jest adoptowany z warszawskiego palucha. Mieszkalismy razem przez [ierwsze 1,5 roku jego zycia w wynajmowanym mieszkaniu w bloku. Mial zapewnione spacery, szkolenie i przede wszystkim duzo milosci. Fakt troche go rozpiescilam, ale poza malymi problemami z psluszenstwem wszystko bylo w porzadku. Zycie poukladalo mi sie w taki sposob, ze musialam wyprowadzic sie z warszawy do rodzicow na wies. Zaczelam rzadziej zajmowac sie Bandyta z racji pracy do ktorej musialam dojezdzac ok 4 godz. dziennie. Bandzior mieszkal w domu, ale poniewaz to duzy pies mama protestowala, ale mimo wszystko nocowal w domu. W ciagu dnia tez w nim przebywal. Z czasem zwiazalam sie z mezczyzna i przeprowadzilam sie do niego. Niestety nie bylo opcji zeby bandziora zabrac ze soba. Odwiedzalam go czesto, ale wiadomo, ze to nie to samo. Rodzice byli bardzo niekonsekwentni w stosunku do Bandziora w efekcie czego raz pozwalano mu byc w domu, a raz nie. Pies nie wiedzial dokladnie gdzie jest jego miejsce. Nie do zaakceptowania bylo dla niego zamieszkanie na dworze, bo to kanapowiec. Jednak postawil na swoim i przebywal w wiekszosci w domu, to pies bardzo towarzyski i zamiast biegac po podworku wolal byc w domu. Przy jednej awanturze domowej Bandzior rzucil sie na mojego tate i dosyc mocno go pogryzl, pozniej pogryzl moja mame, i mlodszego brata (8 lat). Gdy ktos chcial aby wyszedl z domu, zaczal warczec i nie bylo mowy, zeby sie ruszyl. W przypadku proby wyprowadzenia go na sile np. za obroze gryzl. Zaczal sie robic po prostu niebezpieczny. Tydzien temu urodzilam syna, ale mieszkam u rodzicow podczas wczorajszej kapieli malego Julka (Bandzior lezal w kuchni, a maly byl kapany w sasiednim pokoju), maly zapiszczal troszke a on wtedy przybiegl do pokoju, mama wziela Julka na rece, a bandzior stanal caly spiety przed mama i zaczal warczec, mama uciekla szybko z malym do nastepnego pokoju ja zamknelam drzwi, a Bandzior zaczal sie dobijac do pokoju gdzie byla mama z Julkiem. Bardzo sie wystraszylam, nie bylo mowy, zeby wyprowadzic go z domu bo za wszelka cene chcial dostac sie do malego. Nie wiem jakie mial zamiary, ale obawiam sie, ze nie byly to zamiary przyjazne. po 5 minutach prob wyproszenia psa. Jedzeniem itp. wzielam kolczatke i wyprowadzilam go na sile co nie bylo latwe przy jego gabarytach. Gdybym nie zalozyla mu kaganca to by mnie pogryzl. Cale szczescie maly w tym czasie nie zaplakal ani nie zakwilil bo nie wiem co by sie stalo, nie dala bym rady utrzymac go zeby nie dostal sie do pokoju z dzieckiem (potrafi otwierac drzwi). Boje sie nie tyle o siebie tylko o dziecko!!! Co mam robic?
  6. zapraszam na bazarki dla porzuconej na parkingu NESKI! MARKOWE UBRANIA, AKCESORIA CODZIENNEGO UŻYTKU, PSIE SZLAFROCZKI KARMIDEŁKA!!

    http://www.dogomania.pl/threads/2178...7#post18019767

    http://www.dogomania.pl/threads/2178...do-30-11.22-go

  7. [quote name='Yorkomanka']O rzesz K***a trzeba mieć nieźle n******e w głowie żeby coś takiego powiedzieć:shake:[/QUOTE] Daj spokój, mnie normalnie zatkało, choć ogólnie mam cięty język...:shake: A z pozytywnych komentarzy to pamiętam jak byliśmy z Bandytą u weta i jakaś stażystka zobaczywszy Bandziora krzyknęła: O to ten Bokserek z wypadku...;) (dwa dni wcześniej Bandzior miał wypadek samochodowy i byliśmy na badaniach kontrolnych)... heh bokserek:cool3: Z którek strony On do boksera podobny to ja nie wiem... :evil_lol:
  8. Właśnie przypomniał mi się pewnien dziwny i wulgarny komentarz dotyczący mnie i Bandyty (dla nie wtajemniczonych DC)... Osiedlowa ławeczka, siedzi na niej trzech zapijaczonych typów, a ja przechodziłam obok z Bandziorem i słyszę: -Ale ma wielkiego kut**a -Pewnie nieźle ją jeb**:crazyeye::angryy: Nic nie odpowiedziałam, bo aż mnie zatkało:shake::shake::shake: To było poniżej wszelkiej krytyki...
  9. My jak mieszkaliśmy w bloku to Bandyta miał 1h-1,30h spaceru rano, tak samo w poludnie i ok. 30 min. wieczorem:) W wolne dni, lub przy sprzyjajacej pogodzie ten czas się przedłużał. Teraz mieszkamy na wsi i sprawa ma się podobnie, raczej nie zostawiam go samego na podwórku, bo mieszkamy przy ruchliwej ulicy i jak Bandziora nie ma w domu to ciagle boję się, że może ktoś przyjdzie nie zamknie furtki, że Bandzior jakoś sam wyjdzie itp. itd. he, głupie to, ale nic nie poradzę... Wracajac do tematu, więc teraż jest siusiu rano, potem tak 1,30h-2h spaceru przedpołudniem, zabawa na podwórku, no jakieś 0,30h-1h wieczorkiem+plus zabawa w domu. Dodam, że na każdym spacerze obowiązkowo jest piłeczka, komendy, bieganie, wygłupy... Posłuszeństwo i piłeczka to nieodzowny element spaceru. Dodam, że pracuję, wcześniej musiałam utrzymać dom (obiadki, pranie itd. itp.), bardzo lubię towarzystwo ludzi (choć Bandyta jest na pierwszym miejscu) i czas na wszytsko znajduję:) Dla chcącego nic trudnego... Imprezki, piwko itp. są nawet często... No teraz może rzadziej:) he, ale dla Bandyty czas mam zawsze:loveu: No i choć mam podwóreczko to spacerki sa zawsze (deszcz, śnieg, słota), nawet przy mrozie ok. -20 st. Niestety jestem jedyna osobą, która wychodzi z psem na spacer, a ja sama uważana jestem za szurniętą... No dajta spokój gdzie to z psem na spacer???!! Przywiązać, na kiego ma się plątać???
  10. Pierwszy byl Vladimir Demikhov ze swoja odcieta glowa, drugi Bruyukhonenki ze swoimi dwuglowymi psami... o ile pierwszy eksperyment jestem jeszcze w stanie zrozumiec, o tyle drugiego kompletnie nie... A do czego mialy sluzyc wyniki badan? Z tego co wiem, to psy były częścią serii eksperymentów związanych z technikami chirurgicznymi, których celem była nauka transplantacji serca i płuc pacjenta. Tylko jesli rzeczywiscie badania mialy na celu poznanie owych technik to dlaczego nie przeszczepiali wspomnianych pluc i serca??? To szalony eksperyment chorego czlowieka... podtrzymuje swoje zdanie. Dodatkowo musze Cię zmartwić, ale niestety ten pan, ani żaden inny w swoich zwierzęcych eksperymentach nie przyczynił się do rozwoju medycyny w dziedzinie transplantologii tym bardziej przeszczepów serca, płuc, czy płuco-serca. Niestety ale pierwsze przeszczepy jakie miały miejsce po udanych eksperymentach na zwierzętach zawiodły u ludzi. Dlaczego ? A mianowicie z prostej przyczyny. Układ immunologiczny zwierząt różni się od ludzkiego. Wszyscy pacjenci, którym jako pierwszym przeszepiono serca, wątroby, nerki nie pożyli dłuzej niż kilka godzin dopóki nie uświadomiono sobie, jak wazną, a zarazem najwazniejszą rolę w transplantologii odgrywa układ immunologiczny.
  11. Jak dla mnie jest to chory wymysl, chorego czlowieka... Eksperymenty typu podtrzymywanie ucietej glowy przy zyciu, badz przeszczepianie glowy do "normalnego" psa i tworzenie hybryd, maja na celu kwestie poznawcze...
  12. Hmmm... a skad wniosek, ze nie wiem....?
  13. Moja deklaracja w dalszym ciagu aktualna, jak sie cos ruszy to dawajcie:)
  14. Z tym, ze takie eksperymenty uwazam za nie potrzebne...
  15. Sorry, ze pytam, moze to nie na miejscu, ale czy ten pies ma wsadzona... szczotke do podlogi???:(:(:(!!!
×
×
  • Create New...