Jump to content
Dogomania

Hessa

Members
  • Posts

    62
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Hessa

  1. W tropieniu ciężko o pozorantów - stąd też ten temat. Tropię już dłuższy czas i trochę mi brakuje "świeżej krwi". Dla psa to bardzo ważne, by nie tropić ciągle tych samych zapachów, zwłaszcza że na egzaminach mamy totalnie obcych pozorantów i fajnie byłoby przećwiczyć takie ślady wcześniej. Szukam osób chętnych na takie pozorowanie - to nic skomplikowanego, idziemy w uzgodnione wcześniej miejsce, czekamy na psa i nagradzamy go jak już nas znajdzie. Zazwyczaj tropimy w obrębie miasta, czasem w weekendy w lesie w okolicach Warszawy. Jeśli ktoś ma psa i jest zainteresowany taką formą aktywności, wtedy w zamian za schowanie się mogę podpowiedzieć jak zacząć tropienie z własnym psem. Zachęcam, bo to fajna zabawa :)
  2. Nie bardzo rozumiem, w co ten mantrailing uderza... Skoro seminaria prowadzą obcokrajowcy, którzy biorą udział w realnych akcjach to widać da się. A że ludzie w Polsce nie mają odpowiedniej wiedzy, żeby wyszkolić w ten sposób psa i myślą, że już dużo wiedzą to inna historia.
  3. W takim razie mantrailing to pic na wodę, bo ktoś nie potrafił zrobić śladu? Co ma do tego sam mantrailing? Jak ktoś nie potrafi wykonać ćwiczeń obi to nie mówię, że to sport do kitu i w ogóle rekreacja...
  4. Być może niektóre nie potrafią, są takie które potrafią. Po to z takim psem się pracuje, żeby potrafił. Dyskutować nie będę, bo już widać że to się źle skończy ;)
  5. Berek, są różne rodzaje tropienia użytkowego i różne metody, ja lubię to, co za granicą jest nazywane mantrailing. Przedmiotów nie używam, bo moim zdaniem nie są na śladzie potrzebne, a czasem potrafią utrudnić ślad. Jak ktoś się gubi, to dość rzadkie są przypadki, że cokolwiek na śladzie zostawi prócz swojego zapachu. A zapach ma to do siebie, że nie jest tylko i wyłącznie w miejscu gdzie ktoś przeszedł. Ale to chyba dyskusja na inny dział.
  6. Dla poszerzenia horyzontów jak najbardziej warto wszystko czytać co w zasięgu ręki. Jeśli chce się zacząć dobrze, to faktycznie - instruktor. Niestety to dopiero raczkująca dyscyplina i instruktora też warto prześwietlić gdzie się uczył ;) Ale to powinno być normą przy wyborze jakiegokolwiek szkoleniowca. Martuchny, nie ma co zaśmiecać tego tematu, na dogomanii są wątki o tropieniu.
  7. Furie, miałam książkę Górnego i oceniłabym ją tak średnio... Z tą książką zaczynałam tropienie prawie 10 lat temu i to jak tropię teraz to dwie różne rzeczy. Ale też zależy co konkretnie chce się robić. Jak ktoś jest anglojęzyczny to warto sięgnąć po zagraniczne pozycje.
  8. Sjette, a czemu sama nie przedstawiłaś dowodów, że pies uczony ataku na człowieka jest niebezpieczny dla otoczenia? Bo ciągle o tym piszesz, ale dowodów nie pokazałaś. Niestety tak właśnie wyglądają bezsensowne dyskusje: słyszałam coś od kogoś, że psy atakują, a teraz udowodnijcie mi, że wcale tak nie jest. Każdy ma swój rozum, wiele osób, które nie mają pojęcia o pracy z psami uważa, że psie sporty to męczenie psa, ciągła musztra, która nie ma sensu i uprzykrza psu życie. Tak było, jest i pewnie tak będzie.
  9. Naprawdę nie wiem, co jest śmiesznego w sikającym, problemowym psie, żeby mieć z takiej sytuacji "ubaw". Aż przykro to czytać.
  10. "ej", jest chyba różnica między szarpankiem i aportowaniem w ramach nauki, a męczeniem szczeniaka szarpankiem i aportowaniem tak, by go zmęczyć do upadłego. Jeśli ktoś wciąż szarpie się z psem i rzuca mu patyki czy piłkę tylko po to, żeby szczeniaka wybiegać i osiągnąć święty spokój, to powodzenia w dalszej nauce... Czy tu wszystko jest tylko czarno-białe?
  11. Niektórzy chyba trochę się zagalopowali... 5 miesięczny szczeniak nie może mieć ciągle wymuszanego ruchu typu hamowanie, ostre zakręty itp. bo to łatwa droga do problemów zdrowotnych. W ogóle dozowanie aktywności na zasadzie "aż ze szczeniaczka będzie dętka i da spokój" też nie wróży nic dobrego. Mając szczeniaka w tym wieku również chuchałam, bo już mam starszego psa z dysplazją, zwyrodnieniami i w zupełności rozumiem obawy autorki, co do aktywności typu rzucanie piłki. Robiłam jeden dłuższy spacer, który polegał wyłącznie na swobodnym ruchu, szczeniak robił co chciał, zero piłki i patyków. Ale... fakt że taki spacer był codziennie, a nie 2-3 razy w tygodniu. Plus codziennie jakieś ćwiczenia pod psie sporty. I nie ma, że wracam z pracy, a pies niech się wysika i da spokój. W domu zaczepia i będzie zaczepiał, budzi się ze snu na najmniejszy mój ruch, taki urok owczarka.
  12. Jak w takim razie chcesz utrzymać psa we Włoszech skoro już podstawowe rzeczy to za duży koszt dla Ciebie? Naprawdę dobrze się zastanów czy w ogóle jesteś w stanie psa utrzymać, bo - odpukać - będzie chory i co wtedy?
  13. Jakiej agresji? Od jakich hodowców fci? Bo nie widziałam, nie słyszałam. Tekst stronniczy, nie ma co generalizować. Nic nie jest czarno-białe, jak chcę kupić psa bez wad i chorób genetycznych to prędzej pójdę do hodowcy FCI niż stowarzyszenia które w rodowodzie ma tylko rodziców, w dodatku o wiele mówiących imionach Azor i Sara. Jasne, że hodowca FCI nie zagwarantuje mi 100% zdrowia psa, ale jednak po przebadanych rodzicach, dziadkach, pra- i prapradziadkach jest większe prawdopodobieństwo zdrowego szczeniaka. Nie mówiąc już o tym, że można prześledzić osiągnięcia sportowe do kilku pokoleń wstecz. Zwyczajne obliczenie szans na logikę. Tyle, że ciocia statystyka nie zawsze jest łaskawa, co potem wykorzystuje się jako argument w dyskusji - "a bo wujek kupił z rodowodem i szczeniak ma dysplazję, więc po co tyle kasy wydawać... można wziąć po Azorze i jeszcze pies będzie zdrowszy". To też kwestia podejścia i tego co nazywamy hodowlą. Bo między hodowaniem a rozmnażaniem jest duża przepaść.
  14. Jowita, nie ma co podziwiać tylko wziąć się do roboty. Jeśli masz psa, który interesuje się przynajmniej żarciem, nie mówiąc o zabawce, to da się zrobić bardzo bardzo wiele. Akurat obi z wyżłem to nie są wyżyny umiejętności szkoleniowych, one lubią współpracę z człowiekiem, a jak już się zaangażują to robią wszystko co w ich mocy.
  15. Na pewno bym nie pozwalała na zabawę w łapanie myszy. A kopanie samo w sobie - niech sobie kopie, to ma być czas dla psa, czemu chcesz żeby interesowała się tobą cały czas? Pierwszy dłuższy spacer jaki robię psom to czas całkowicie dla nich. Oczywiście o ile nie jest to właśnie polowanie na inne zwierzęta, to robią co chcą. Bywa że nad wodą porzucam im piłkę ale z umiarem i nie robię przez pół godziny za wyrzutnię. Potem jak się zregenerują, to ewentualnie myślę o ćwiczeniu czegokolwiek. Ale to jest twoja decyzja, możesz robić zupełnie inaczej i dostosować to bardziej pod siebie.
  16. Też powtórzę za Berek - idź do kogoś kto się na tym zna. Z semi niewiele wyciągniesz, ja miałam kilkuletnią przerwę w obi i teraz jak pojechałam na semi to słabo ogarniałam co, kiedy i dlaczego - za dużo informacji w za krótkim czasie. Dopiero kilkudniowy obóz dał mi jakieś podstawy, żeby już na semi pojechać i coś z tego wynieść. Nie da się jednoznacznie powiedzieć czy coś dobrze, zresztą co ci to da? Prócz satysfakcji :) Widać, że bardzo chcesz, bardziej niż pies co ma swoje konsekwencje... choćby w ciągłym rozpraszaniu. I w tym rozpraszaniu psa utwierdzasz, gdy patrzysz się w tym samym kierunku co on. Co do spacerów - jeśli masz psa, który uwielbia biegać po polach to daj mu to i nie wymagaj nic. Niech pies ma porządny spacer na którym się wybiega i nikt nic od niego nie chce. A potem wieczorem zrobić sam trening. Coraz częściej widzę obrazki, gdy człowiek chce więcej niż pies i próbuje z psa wycisnąć ile może, co zazwyczaj kończy się frustracją, bo pies na treningach jest coraz bardziej przygaszony. Jest pewna granica między zachęcaniem,motywowaniem psa do pracy, a ciśnięciem gdy pies już nie chce ale człowiek tak. Na filmiku niestety jest to drugie. Dla psa to ma być zabawa, wtedy i tylko wtedy będzie zaangażowany w pracę. Lepiej niech to będzie 5 minut pracy, ale na pełnym zaangażowaniu niż 20 minut gdy pies coś robi tylko z "uprzejmości", bo najchętniej to by olał i poszedł. Na twoim miejscu, dopóki nie spotkałabym się z fachowcem, to bym odpuściła i chodziła na zwykłe spacery nie wymagając nic szczególnego. Co do filmiku Magdy, to zauważ co jest napisane na końcu... Większość spacerów jest całkowicie swobodna. A nawet jeśli jest już taki kreatywny spacer to wygląda to tak, że psy wejdą parę razy na pochylone drzewo i tyle - nie jest tak, że ona wsiada na rower, jedzie kilkanaście kilometrów, a psy po drodze wskakują na wszystkie kupki drewna, omijają 50 drzew itd. Więc odpuść trochę temu psu.
  17. I dalej z tym porównaniem - naprawdę tak trudno zrozumieć, że ktoś ma dwie rasy i potrafi porównać zwyczajnie na logikę, która z nich wymaga więcej czasu na zaspokojenie potrzeb? I pod tym względem to sielanka. Nie trzeba do tego dodawać tysiąca teorii, serio po co się przegrzewać :) jasne że mógł mi się trafić banalny w wychowaniu gordon i najtrudniejszy na świecie owczarek, choć miałam porównanie do kilkudziesięciu innych gordonów i wypada całkiem normalnie. Wyżły nie są łatwe, ale nie są też trudne, nic poza tym. Talia, bez jaj... no przecież nic się nie stanie. Tak jak wyżłowi nic się nie stanie jak nie będzie biegał po polu, tylko chodził całe życie na smyczy po mieście. Jeden, dwa na dziesięć, przyjmą to jako normalne życie i będą sobie dreptać, pozostałe osiem będzie demolować chałupę i ganiać koty w parku.
  18. No tak, bo owczarków do adopcji to nie ma ;) Owczarki z założenia nie trzymają się właściciela non stop, zwłaszcza jak są właśnie wychowywane na zasadzie "znajdź sobie zajęcie, bo ja jestem zmęczony po pracy". No i owczarki to dość duża grupa, nie tylko ONki. Są takie, które mają większą chęć pogoni za zwierzyną i też trzeba z nimi pracować. Oczywiście będzie to łatwiejsze niż z seterem, ale jednak trzeba włożyć w to jakiś wysiłek. To wszystko nie jest zero-jedynkowe, ja tu napisałam posta tylko dlatego, że trochę wyolbrzymia się trudność w wychowaniu setera. A jak zwykle wyszło, że przecież puszcza się wyżła w pole i o nim zapomina. Nauka przywołania może i zajmuje u wyżła więcej czasu, ale właściwie to jest jedyna taka najważniejsza komenda dla wyżła. U owczarka to jedynie dobry wstęp. Oczywiście są i wyżły przygotowywane do konkursów, tak samo jak owczarki do zawodów. Ale wyżłowi, który na codzień biega sobie po polach,potrzeba przede wszystkim przywołania, ewentualnie zostawania na odległość, a owczarek który będzie znał raptem parę komend na krzyż długo nie pociągnie. Jasne, trudno porównywać kto ma jakie doświadczenie i jakiego psa. Ja mam takie a nie inne odczucie, że z wyżłem była sielanka (i nie, nie biega po polu polując na wszystko co się rusza a ja sobie stoję i patrzę). Jeśli właściciele wyżłów uważają taką opinię za niesprawiedliwą to hm... niech sobie sami sprawią owczarka i wtedy zobaczą ;)
  19. Jasne, że można odwrócić role i wtedy widać właśnie, że przeciętnemu człowiekowi łatwiej zaspokoić potrzeby setera - pojechać za miasto, na otwartą przestrzeń. W owczarka trzeba włożyć jednak więcej własnego ludzkiego wysiłku, bo trzeba zaplanować pracę, co ćwiczyć i jak. Więc nie widzę powodu, czemu tych ras w takim zakresie nie porównywać. Przeciętny Kowalski ma samochód i może sobie pojechać z psem na łąkę, ale niekoniecznie będzie znał się na szkoleniu psów. Bo tym popularnym rzucaniem piłeczki raczej nie uszczęśliwi owczarka. W każdym wypadku "łatwe" będzie subiektywne. Dlatego też nie rozumiem, czemu te wyżły takie trudne w opinii osób tu piszących. Nie są ani trudniejsze ani łatwiejsze niż większość innych ras. Jak ktoś bierze wyżła i liczy na to, że będzie z automatu wracał na polu no to sory... Tak samo jak ktoś bierze owczarka i myśli, że bieganie po polu mu wystarczy.
  20. Co ma do tego daleki zasięg? Naprawdę nie można powiedzieć z którym jest człowiekowi łatwiej, od razu jest tekst, że nie można porównywać? Mi logistycznie jest łatwiej wziąć gordona na pole niż owczarkowi zorganizować trening do którego potrzebuję pomocy innych osób, a wiadomo że nie zawsze ktoś ma czas. Bieganie po lesie czy polu i tak zawsze będzie czy to dla gordona czy dla owczarka. Z tą różnicą że owczarkowi dodatkowo i tak trzeba będzie potem zrobić trening, gordonowi niekoniecznie.
  21. Nie zgodzić zawsze się można. Mam w domu staruszka gordona, mam i szczeniaka owczarka, jest co porównywać i zdecydowanie widać, kto do jakiej roboty został stworzony. Gordon będzie szczęśliwy na polu, owczarek owszem poszwenda się trochę, ale potem z nudów szuka jakiś śmieci albo bawi się kamieniami.
  22. No dobra, młody gordon to faktycznie jest z lekka szalony, ale bez przesady...Większość młodych, aktywnych psów jest bzikniętych, a gordon jest dość długo młody. Bywałam swego czasu na zjazdach seterów i jakoś niemal wszystkie były ogarnięte (prócz jednego irlanda który startował do wszystkich piesków) mimo różnych właścicieli, którzy w większości jakoś wybitnymi szkoleniowcami nie byli. Nie wiem, może mam jakiś spaczony ogląd, może łatwy egzemplarz, może wszystkie które widziałam to były aniołki. Ale dostałam setera jak miałam 14 lat i nie widziałam ani teraz nie widzę w nim jakiegoś trudnego psa. Przynajmniej łatwiej zaspokoić jego potrzeby niż owczarka.
  23. Jak bawisz się z psem i on warczy to też twierdzisz, że to uczenie psa agresji? Szarpanie zabawki, rozrywanie jej... W sumie to też pozwalanie na jawne zachowania agresywne psa we własnym domu. Trzeba znać się na szkoleniu, żeby wiedzieć gdzie zaczyna się agresja... Jak wyjaśnić to Tobie? Nie wiem, to chyba niemożliwe. Miliony psów bawią się z właścicielem w szarpanie, ile z nich atakuje potem człowieka? Garstka. Żeby potwierdzić tezę, że szkolenia obronne uczą agresji i rzucania się na ludzi, to co najmniej 50% z nich musiałoby potem napadać na ludzi. Znasz takie statystyki? Bo ja nie. Poniżej 50% to można mówić o przypadku. Nie podałaś żadnych wiarygodnych danych na potwierdzenie swoje tezy... Więc powiedz jak wierzyć w to co piszesz, skoro w rzeczywistości spotykam się z zupełnie czymś innym.
  24. Sjette, straszną złością wieje od Twoich postów. Nie wiem co chcesz i komu udowodnić. Być może dla Ciebie cała wiedza to bajki, ale jak ktoś szkoli psy i tą wiedzę ma, to to co piszesz jest bajką. Bez urazy, ale mówisz, że się nie znasz na szkoleniu i ono Cie nie interesuje, a walczysz jak lew z tym, co piszą ludzie, którzy psy szkolą i z nimi startują w zawodach. Myślisz, że kogokolwiek z nich przekonasz do tego, że budowanie u psa motywacji czy popęd łupu to śmiertelne niebezpieczeństwo dla osób przypadkowo napotykanych na spacerach? Nie sądzę... Dostałaś filmiki gdzie odwołuje się psa od ruszającego pozoranta a dalej uparcie twierdzisz, że nikt tego nie potrafi udowodnić... Na każdych zawodach mondio można to zobaczyć, wystarczy wyguglać.
×
×
  • Create New...