Jump to content
Dogomania

Bożka

Members
  • Posts

    299
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    śląsk

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Bożka's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Jest dobrze zbudowany i bardzo duży, może na zdjęciu tego nie widać, bo zdjęcia są robione z góry. Ale jeszcze chyba ogonem się różni, bo nie ma zawiniętego do góry. Tak, że masz rację, że będzie to mix..
  2. Dziękuję Tyś(ka). Powiadomiłam okolicznych weterynarzy, robię ogłoszenia. A po czym poznać, że to mix hasky?
  3. Znaleziono psa, prawdopodobnie jest to Alaskan Malamut o niebieskich oczach. Wałęsał się po wsi i od kilku dni koczował u nas na podjeździe. Jest to bardzo spokojny, przyjazny pies, spragniony kontaktu z ludźmi i psami. Może komuś się zgubił, albo ktoś chciałby go adoptować. Psa znaleziono na granicy województwa kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego, okolice Skulska, Połajewa, Broniszewa, w Przewozie gm. Piotrków Kujawski.
  4. Ja moją sunię adoptowałam 4 miesiące temu. Jak czytam Twoje posty, to wypisz, wymaluj, podobnie przechodziłam z sunią. Po spacerze załatwiała się w domu, podobno jest to objaw nerwicowy. Ale jest to już przeszłość. Często wychodziliśmy z nią i każde załatwianie było nagradzane i radośnie chwalone. Co do chodzenia na smyczy, to szkolę ją metodą pozytywną z klikerem. Należy nauczyć psa skupienia na sobie. Nasza Nella, to ciężki przypadek. Wskakiwała na stół, meble, parapety i wszystko co było, to pożerała z opakowaniem, zakupy wyrywała z rąk. Dużo już się nauczyła. Ja dużo korzystam z porad i filmików Wesołej Łapki. Ja teraz mam największy problem z agresją do ludzi i z tego powodu jedziemy na szkolenie. Tak, że życzę dużo cierpliwości i konsekwencji w wychowaniu. Piesek potrzebuje trochę czasu, żeby się przystosować, powodzenia.
  5. Trochę czasu potrzebowałam aby tu podzielić się tą smutną wiadomością. Po roku od drugiej operacji mój kochany Rinuś nagle odszedł za TM. Przez ten rok czuł się dobrze, nadziąślak się nie rozrastał. Nagle w nocy źle się poczuł, rano pojechaliśmy do weterynarza, prześwietlenie płuc - dobre, a podczas USG przestał oddychać. Okazało się, że miał wewnętrzny krwotok. Tak trudno się z tym pogodzić.
  6. To takie przykre, gdy odchodzi nasz największy przyjaciel. Sonia biega już beztrosko po zielonych łąkach. Łączę się z Tobą w bólu.
  7. kikou, dziękuję za wiadomość, bo zastanawiałam się czy krwawienie było ze stolcem. Nadziąślaki mają to do siebie, że nie leczone amigdaliną też krwawią ( znam przypadek w rodzinie, że były aż krwotoki z nadziąślaka).
  8. Piszesz, że po amigdalinie dostawał krwotoku, możesz trochę przybliżyć temat. Ja właśnie mojemu daję amygdalinę (ale czystą, nie zmielone migdały). Czy krwotok z jelit, czy nadziąślaka. Jak stosowałaś tą amigdalinę, na co mam zwrócić uwagę przy jej stosowaniu?
  9. Witam,

    u mojej 13-letniej jamniczki też stwierdzono raka płaskonabłonkowego na dziąśle i podniebieniu. Proszę o informację co podajesz psu do jedzenia. Wiem już z Twojego wątku o gravioli i amigdalinie. Czy piesek miał wdrożone jakieś leczenie (sterydy, chemię)? Będę wdzięczna za każdą wskazówkę. Pozdrawiam

     

    1. Show previous comments  10 more
    2. Bożka

      Bożka

      Współczuję bardzo. Tego się nie spodziewałam po tej wizycie. Jestem załamana.

      Wiem jak Ci ciężko.  Kochana trzymaj się  jakoś.

    3. ozzyanula

      ozzyanula

      Witaj,

      dzisiaj mogę już coś więcej napisać, chociaż oczy nadal zalane łzami.

      Oczywiście nie podawałam Soni razem gravioli i amigdaliny. Zaczęłam od gravioli zanim dostałam amigdalinę. Niestety narośl w mordce rosła z dnia na dzień. Zaczęła również krwawić.

      Dr Hildebrand był naszą ostatnią deską ratunku. Zdawałam sobie sprawę, że jest ciężko, ale chyba liczyłam na cud. Dr obejrzał Sonię i stwierdził, że czasami jest możliwość leczenia takich przypadków, jeśli pozostałe wyniki badań są ok i polegałoby to na obcięciu mordki. Zmroziło mnie. Nie ukrywał, że musi to być przypadek bardzo złośliwy, ponieważ odrosło wszystko w ciągu 5 dni i nadal rośnie.

      Zrobiliśmy RTG klatki piersiowej - 3 projekcje. Tam guz lity spychający serduszko w okolice ogona. Stąd ten ciężki oddech a ja łudziłam się, że to tylko ta narośl częściowo wrasta w nosek.

      Kolejne zdjęcie RTG to głowa i kolejna niespodzianka. Nowotwór "zjadł" już połowę szczęki z prawej strony (tam gdzie narośl), ból ponoć przy tym jest okropny, stąd Sonia mogła być w nocy taka pobudzona, nie mogła sobie znaleźć miejsca.

      Po tych zdjęciach stwierdził, ze pozostanie nam tylko leczenie paliatywne jeśli wyniki krwi będą w miarę dobre. Czekaliśmy najdłuższe 30 minut w naszym życiu na wyniki. I okazało się, że Sonia ma niedokrwistość regeneracyjną, leukocytozę z neutroctozą, limfocytozą i monocytozą. Na wydruku było niebiesko od wyników poniżej norm albo czerwono od wyników powyżej norm. Np hemoglobina była 5,8 przy normie 13,1 - 20,5. Możesz wyobrazić sobie, jak się czułam... Moja Sonia umiera a ja nic nie mogę zrobić, onkolog też nie. Podał jej leki przeciwbólowe i kazał się zastanowić nad eutanazją.

      Wyłam całą drogę z Wrocławia do domu.Mówią, żeby nie pokazywać psu swoich emocji, tylko jak to zrobić?????

      Pojechałam z Sonia do moich Rodziców, długo rozmawialiśmy i podjęłam TĄ decyzję. Pojechałam jeszcze z wynikami do naszego weta, który stwierdził "pani Aniu, Dr Hildebrand to już ostatnia instancja". Umówiliśmy się na 9 rano. To był najgorszy wieczór i noc w moim życiu. Sonia szukała mojej obecności, miała problemy z oddychaniem, większość nocy spała na siedząco przy mnie albo ja z nią w legowisku. Mamy jeszcze drugą jamniczkę (5-6 lat), która cały czas dotrzymywała nam towarzystwa. Patrzyłam w oczy Soni i szukałam potwierdzenia mojej decyzji. Gdy poszła w nocy się napić i przez dłuższy czas nie wracała poszłam zobaczyć co się dzieje, bo dużo chrząkała. Przez tą narośl nie mogła normalnie pić i woda, która wpadała jej do noska, nie mogła jej wdmuchać. Zaczęła obłędnie bić łapką w tą narośl na mordce jakby chciała powiedzieć "wynoś się, to przez ciebie". Widok był przerażający.

      Rano tak ładnie spała, że nie chciałam jej budzić. Ale gdy tylko wstałam, ona za mną. Dostała ulubiona wołowinę - zjadła trochę i odwróciła mordkę. Dałam jej kawałek czekoladki od dziewczynek, ale nie chciała. Zabrałam ją na przejażdżkę w nasze ulubione miejsca. Szkoda, że padał deszcz...

      Nie wiem czy moja decyzja była słuszna. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że zabawiłam się w Pana Boga. Byłam z nią do końca, nie wiem czy czuła czy nie. Ból rozrywa mi serce.

      Pytałam jeszcze weta czy sterylizacja i wycięcie guza 4 miesiące wcześniej miały wpływ na rozwój choroby. Nie widział bezpośredniego związku, ale powiedział, że odporność suni mogła zostać naruszona i wszystko przyspieszyło o te kilka tygodni. Żałuję, że ją sterylizowałam w wieku 12 lat, nic to nie zmieniło, guzy zaczęły rosnąć. Niepotrzebne zabiegi, stres dla Soni. Sam Hildebrand powiedział, że sterylizacja w tym wieku chroni jedynie przed ropomaciczem, nie przed guzami.

      Czuje się potwornie, moja 4 letnia córeczka była bardzo zżyta z Sonią, tęskni za nią, płacze a ja już nie wiem jak z nią rozmawiać. I to puste miejsce w koszyczku...

      Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale musiałam gdzieś się wygadać...

      Pozdrawiam serdecznie

      ps. zdjęcie mojej Soni z 2014 roku - gdy ja znalazłam, moja córka ubrała ja w korale, jak księżniczkę

      Zdjęcie0701.jpg

    4. Bożka

      Bożka

      Witam.

      Dziękuję za podzielenie się ze mną tą smutną historią. Sonia była piękna dziewczynką. Wiem co czujesz. Ja też to przeszłam z moim  owczarkiem. Jak pojechaliśmy z nim do kliniki to już niestety żywy Rogerek od nich nie wyjechał. Szok totalny, nie byliśmy w stanie wrócić do domu. Dopiero gdzieś po godzinie, mąż zdecydował się wsiąść do samochodu. To co opisujesz o Sonii,  przypomina mi mojego Rogerka i nie jestem w stanie powstrzymać łez.

      Teraz mojego Rinusia z onkologiem nie konsultowałam, bo on nie nadaje się na żadne  terapie, bo nie chce wchodzić do weterynarza. Mamy z tym okropny problem. Przy usuwaniu nadziąślaka wszystkie badania oprócz histopatologii miał dobre. Jak jest teraz po 7 miesiącach, nie wiem. Ciągle się o niego martwię. Raz ten guz jest większy, raz mniejszy, nie wiem od czego to zależy. Dzisiaj pokazała się krew na kale. Dobre jest to, że ma ogromny apetyt.

      Nie mogę przestać myśleć o Sonii...

      Pozdrawiam serdecznie

  10. Witaj.W temacie o nadziąślakach w psiałaś o Gravioli w tabletkach  dla psa o wadze 36 k6.Tak sie składa,ze mój mieszaniec po kastracji (ma nadwagę)waży ok.35 kg.Byłabym bardzo Ci wdzięczna gdybyś wkleiła  na priv źródło- tam gdzie zaopatrujesz się w te kapsułki.Dla mojego dawkowanie byłoby identyczne.Lepszy probiotyk dla psa ,niż zmiany które się uzłośliwią.Z góry dziękuję za pomoc:)

  11. Ja stosowałam u mojego psa Graviolę w kapsułkach 600mg szwajcarskiej firmy. Dawałam 1 kapsułkę dziennie, ale mój waży 36kg. Dla mniejszego psa myślę, żeby zakupić kapsułki 100 lub 200mg. Tylko muszę uprzedzić, że Graviola zabija również dobre bakterie ( co nas spotkało) dlatego należy podawać probiotyki. Z moich obserwacji wynika, że po Gravioli zdecydowanie zmniejszył się nadziąślak. Zjadł 50 kapsułek, pozostało mi jeszcze 10, które dam mu później ( 600mg jest bardzo dużą kapsułką i mi wypluwa). Teraz od 3 tygodni dostaje Amygdalinę (czystą a nie sproszkowane pestki ) 100mg w kapsułkach 3, 4 razy dziennie. Na razie nie zaobserwowałam zmniejszenia guza, ani żadnych skutków ubocznych.
  12. Kiedyś też miałam taki problem. Spowodowane było tym, że pies gdy był w bagażniku, wystraszył się niespodziewanego trzaśnięcia klapy bagażnika. Może u Ciebie też mogło tak być.
  13. Dziękuję wszystkim za rady. Leczenie moczę (uryno terapia) nie wchodzi w grę, bo pies ma bolącego nadziąślaka głęboko w pysku. W oczekiwaniu na wit. B17 (sprowadzałam z USA) zaczęłam leczyć go Graviolą. Muszę powiedzieć, że efekty są zadawalające. Nadziąślak się zmniejszył. Musiałam przerwać kurację, bo zaczęły się problemy jelitowe, ale jest już dobrze i dalej leczymy się Graviolą do końca opakowania. Następnie przejdziemy na wit. B17.
  14. Nikt nie leczył swojego zwierzaczka witaminą B17 ? A może ktoś leczył Graviolą?
  15. Dziękuję za zainteresowanie. Nadziąślaka sama zdecydowałam się dać do badania. A jeśli chodzi o następną operację, bardziej radykalną z usunięciem kości i zębów, to nie wiem czy chcę go narażać na takie cierpienie. Jest to piesek po przejściach ze schroniska i każda wizyta u weterynarza to koszmar. Ostatnio nie było możliwości go podprowadzić pod przychodnie, nawet po zastrzyku oszałamiającym z trudem udało się go wepchnąć do przychodni. Nie wyobrażam sobie jak bym miała z nim jechać na taką operację do Warszawy lub Krakowa (czytałam, że tam są specjaliści w tej dziedzinie), dlatego szukam alternatywnej metody. Nie wiem na ile można wierzyć, że raka można wyleczyć amigdaliną.
×
×
  • Create New...